Skocz do zawartości

Prometeusz_

Użytkownik
  • Postów

    9
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Donations

    0.00 PLN 

Treść opublikowana przez Prometeusz_

  1. Dokładnie tak zrobię i wieczorkiem napiszę czy jestem pizdeusz dalej czy może jest progres Dzięki wielkie za rady. Mam to w głowie co napisałeś i tak chcę zrobić. Najgorsze jednak jest to, że w głowie mam jedno ale, nauczony ostatnimi doświadczeniami jak już sobie nie ufam i wiem jak bardzo muszę sam siebie pilnować. Jednak przy takim wsparciu braci nie może się nie udać !!
  2. @Esmeron @trop Tak Panowie zgadzam się. Rozstaliśmy się tydzień temu. Dziś niestety muszę się udać do niej po resztę swoich rzeczy. Myślałem by olać te przedmioty, jednak są dość ważne. Wypisuje mi teraz i próbuje wpędzić w poczucie winy, jednak odniosłem się tylko do umówienia kiedy mogę wpaść po rzeczy. Po tym będę mógł całkowicie zerwać kontakt. Podobno wyjeżdża w miasta na długi okres, więc w to mi graj. Nie powiem, jest ciężko bo czuje się jak narkoman na głodzie to fakt. Jednak cały czas staram się myśleć o tym co mi robiła. Czuje taką cholerną pustkę jednak wiem, że to tylko iluzja i jak chce swojego dobra muszę postąpić jedyną słuszną drogą. Zerwać kontakt. Pomyśleć, że dopóki sam nie doświadczyłem tego to z politowaniem patrzyłem na takie sytuację i kombinowałem co Ci faceci muszą mieć w głowie. No to życie dało mi lekcje pokory... Bardzo znajomo, oj bardzo. Trzymajcie dziś za mnie kciuki !!
  3. Dopiero po tym związku dostrzegłem ile mam do przepracowania w swojej głowie. Dodatkowo cenne wskazówki od braci na podstawie moich przeżyć jeszcze poszerzyły znacznie zakres prac do wykonania na sobą. Zwróciłeś tu uwagę na bardzo ważną rzecz, że nie powinienem się bawić w gierki. Forum czytam, teraz będę duuuużo więcej czasu ze względu na brak partnerki, dodatkowo przeprowadzam się za ok. 2 miesiące w okolice mojej pracy więc to jakieś 2h dziennie do wykorzystania więcej. Więc na wszystkie, te rzeczy które wymieniłeś będę miał spokojnie czas ! No własnie przy tej Pani znikło mojej poczucie wartości. Niestety to doprowadziło do tego, że zacząłem się pakować w problemy. Pierwszym krokiem było rozpoczęcie związku a potem już poleciało. Z tej perspektywy faktycznie nie wygląda to źle i być może taka lekcja która nie wyszła zbyt drogo do błogosławieństwo. Własnie wiem, że to nie koniec. Na razie nie piszę do mnie i się nie odzywa. Jednak wiem, że to nastąpi. Będzie starała się na 100% wpędzić mnie w poczucie winy. Na szczęście prócz waszego wsparcia bracia, mam też wspaniałą rodzinę i kolegów. Praktycznie od każdego usłyszałem (w tym od mojej mamy :)), że jak będę miał kryzys i pojawi się głupia myśl powrotu, mam natychmiast dzwonić lub przyjeżdżać. Jednak w mojej głowie póki co panuje wizja, szczęśliwego życia samego w nowym miejscu zamieszkania, blisko pracy, gdzie będę mógł się oddać w całości rozwojowi i pasjom. Mam zamiar stanowczo poszerzyć swoją wiedzę zawodową, bo moja praca też jest moją pasją. Chce poprawić stanowczo swój wygląd fizyczny i troszkę przybrać mięśnia by lepiej się czuć sam ze sobą. Ciekawą rzeczą jest, że przed związkiem prowadziłem całkiem fajne spokojne życie. Jednak w głowie pojawiła się myśl, że jest trochę nudno i chciał bym by w życiu moim pojawiły jakieś się emocje. Moje niedoprecyzowane życzenie zostało spełnione. Emocji dostałem aż nadmiar Szkoda, że nie zażyczyłem sobie tylko pozytywnych Dziękuje wszystkim za odpowiedzi i poświęcony czas mojej sprawie. Obraz z innych perspektyw na pewno dał mi szerszy pogląd na sprawę i poszerzył listę błędów w mojej głowie jakie popełniłem. Zastanawiam się jeszcze nad jedną rzeczą, czy pracować nad tym samodzielnie, czy może jednak iść za jakiś czas na psychoterapie (teraz już wiem, że musi być to mężczyzna).
  4. Masz rację. Jedank najgorsze jest to, że to wiedziałem i pamiętałem z audycji Marka. Jednak emocje (co jest moim problemem) wzięły górę. Dokładnie tą lekcje teraz dostałem i mam nadzieję przyswoiłem do swojej głowy. Walkę w tym związku przegrałem. Była kilkukrotnie lepsza w te gierki. Zgarnąłem cenne doświadczenie. Jak przegram pierwsze batalie i pokaże, że mam słabość do przeciwnika to jego przewaga jest tak duża już na początku że cała walka już jest praktycznie nie do wygrania. Przepraszam, za brak cytatów w poprzednich postach, teraz się tego nauczyłem
  5. Według mnie nie pogodzisz nigdy (jak i prawie każdy mężczyzna) naszych naturalnych popędów do kopulacji z wieloma kobietami z założeniem szczęśliwej rodzinki (bez robienia boków). Każdy musi podjąć decyzję na pewnym etapie naszego życia, czy chce założyć rodzinę czy dalej czerpać przyjemność z poznawania nowych kobiet. Jak kiedyś napisał ktoś na forum, jak już pojawiają się wątpliwości to znak, że trzeba wiać z związku (łatwe w teorii, w praktyce bywa ciężko :)).
  6. Ciekawą rzecz sobie przypomniałem. Jak byliśmy kiedyś na dyskotece, to wyznała mi ,że podnieca ją jak facet jest agresywny wobec innych samców. Co potem oczywiście wyparła. Mnie często upokarzała, że mam czasem ruchy jak homoseksualista lub że jestem "pizda". Wiedziała, że mnie to zaboli, bo jestem byłym thai bokserem z nawet dużym dorobkiem osiągnięć w tej dziedzinie w związku z czym za pizdę pod takim względem się nie uważam (za pizdę emocjonalną już tak"). Przyznała też, że kiedyś lubiła prowokować faceta do agresji (też po alkoholu, też się wyparła później tego). Powyższe fakty dość mocno mnie przekonały, że tak naprawdę jej nie udane związki z 'złymi' facetami mogły po prostu być efektem tylko i wyłącznie jej manipulacji, by tak jak to napisałeś wyżej @zuckerfrei clue tematu się urzeczywistniło -> była biedna i pokrzywdzona.
  7. Dziękuje serdecznie za odpowiedzi. @Stilll Dzięki za zrozumienie, jednak zażenowanie moją postawą mnie prześladuje. Dodam tylko, że mądry byłem i cwany bo tak naprawdę nigdy nie byłem wcześniej uzależniony emocjonalnie od kobiety. Szczęście mają Ci samcy którzy potrafią uczyć się na cudzych błędach a wiedzę wprowadzać w życie. Reszta (w tym ja) musi przeze rzeczy doświadczyć empirycznie, by tą wiedzę przyswoić. @Esmeron Absolutnie zgadzam się z Tobą, że popełniłem błąd oddając kobiecie, nigdy wcześniej nie przekroczyłem tej bariery i jest kac moralny. Do przepracowania na pewno mam panowanie na swoimi emocjami podczas stresowych sytuacji. Co do telefonu, nie mogła wiedzieć, że to słyszę, bo to nie rozmowa telefoniczna, tylko po prostu telefon zbierał dźwięki bez wiedzy użytkownika. Jest wybuchowa, tak, że jak by wiedziała o tym to by nie wytrzymała i by była 'wojna'. Awantury, o to , że się nie domyśliłem były nagminne. Bo gdy się pytałem np. jechać z Tobą pomóc Ci wnieść zakupy. Słyszałem, nie kochanie jedz dużo pracowałeś odpocznij sobie. Po paru godzinach już była draka, że się nie domyśliłem bo kiedyś nie musiała mnie prosić i wszystko się domyślałem. Tłumaczenia, że nie mam zamiaru 24h/dobe myśleć, czy coś jej podać/pomóc , jak się nie domyślę ma mi po prostu powiedzieć, że chce pomocy, absolutnie nie docierały. Generalnie ciągły stres, czy się nie przypieprzy, że jednak miałem coś zrobić i coś się domyśleć. Co ciekawe sama przyznała, że nie potrzebnie ją na początku przyzwyczaiłem do takiej pomocy. Co do reszty wypowiedzi, to jak byś przy tym wszystkim był... Wszystko absolutnie w punkt. Co do kontaktów z nią, absolutnie nie chce i nie mam na to ochoty. Otrząsam się dopiero z jadu i cieszę się planowaniem swojego wolnego czasu !!!!! Fakt faktem, boję się, że tak to ujmę zjazdu emocjonalnego i mnie złapie tęsknota. Staram się cały czas kierować, na mojej przyszłość widzianej w pięknych barwach. @zuckerfrei Tak ma zaburzenia i to sporo, wynikające z jej przeszłości zarówno rodzinnej (patologia, pod przykrywką cudownej rodziny) jak i przemocy w związkach. Generalnie jest przyzwyczajona do tego, że zawsze to ona musi być tą biedną pokrzywdzoną - wtedy czuje się komfortowo tak naprawdę. Co do byłych nie pytałem na początku, sama wylała w jeden dzień po paru drinkach na początku znajomości szambo z swojej przeszłości na mnie. Sama przyznawała, że kiedyś mężczyźni typu 'gangster' ją pociągają. Teraz szuka, super misiaka, co będzie się o nią po prostu troszczyć. Co na moją psychikę też to nie najlepiej zadziałało, bo czułem się w gorszej pozycji od tych Panów myśląc w ten sposób -> "Za młodu szalała i dawała bad boyom, a mnie chce nie ze względu, że ją pociągam tylko, że jestem miły i usłużny". Strasznie gdzieś głęboko czułem się upokorzony. Tak wiem, też mam do przerobienia dużo w swojej głowie. Tak wiem z audycji Marka, że nie powinienem wiedzą nabytą z radia samiec się 'chwalić', jednak jak słuchałem tego pieprzenia czy jej, czy Pani psycholog nie wytrzymałem po prostu......
  8. Witam was moi drodzy bracia, czas opisać tu moją historię. Jakieś półtora roku temu poznałem kobietę w pracy. Ładna atrakcyjna, uśmiechnięta, wesoła. Jakoś z czasem się zaczęliśmy spotykać, tu jej coś pomogłem, to w zamian mnie wzięła na pizze itd. Owa dziewoja wróciła z Anglii do polski po kilkunastu latach. Dodam jeszcze, że jest ona parę lat starsza ode mnie... Z czasem się zadurzyłem i gdy moje poczynania szły w coraz to pewniejszym kierunku, okazało się, że parę miesięcy wcześniej jak była u koleżanki w Anglii poznała faceta i są razem. Do niczego nie doszło jeszcze wtedy między nami, prócz pocałunku. Poleciała do Anglii zerwała z tym facetem, jednak jak się spytałem czy zerwała z nim i on jest tego w pełni świadomy odpowiedziała "no chyba wie"(pierwsza czerwona lampka, którą zbagatelizowałem). No i tak zaczęła się sielanka z moją białogłową, praktycznie zaraz zamieszkaliśmy razem i było jak w bajce. Ona w między czasie została zwolniona z naszej firmy, więc problem pracy z własną kobietą w jednej firmie został rozwiązany samoistnie. No i zaczęły się romantyczne wycieczki i inne pierdalamento, które pochłonęły moje oszczędności (wprawdzie się dokładała część sumy). Wszystko zaczęło się psuć, jak dowiedziałem się, że podczas tego wypadu jak zrywała z swoim byłym to też spędziła u niego dwie noce bo nie miała gdzie spać.... No i powiedziałem, że wg. mnie zachowała się nie w porządku wobec mnie i ja nie dam z siebie orbitera zrobić. Jednak według niej wszystko było w porządku, bo jeszcze nie byliśmy razem i mogła nawet jak by chciała się z nim puścić i to też by było ok. W między czasie dowiedziałem, się że była w długich związkach gdzie była bita... Najpierw w wieku 17 lat z narkomanem, a później w wieku 30 lat z kimś innym. No też mi się to nie spodobało i pytałem się, dlaczego nie odeszła od nich i tu usłyszałem standardową wymówkę kobiet (bałam się, szantażowana byłam itd itp). W przypływie emocji powiedziałem, że pewnie ją to pociągało w pewnym stopniu (i tu z audycji Marka przytoczyłem argumenty o gadzim mózgu), z tego tylko wynikły wojny i osąd, że jestem psycholem. Okazało się po paru miesiącach, że musi wyjechać do Anglii na parę dni pozałatwiać, jeszcze formalności (to był fakt wydziałem papiery). Włączyła mi się wtedy czerwona lampka dość mocna, czy nie jedzie np. do byłego. Nie chce wchodzić tu w szczegóły, ale tak się przygotowałem, że wiedziałem z kim rozmawia przez telefon i w obrębie tego telefonu 24/h mogłem słyszeć co się dzieje. Tu się okazało, że dziewczyna, rzeczywiście mnie nie okłamała. Nawet było mi przyjemnie, słyszeć jak koleżanką mówi jaki jestem zajebisty i że nigdy tak się nie zakochała. A jak ją wyciągały na imprezę, to mówiła "Nie, ja bym się źle czuła jak by mój facet poszedł więc i ja nie pójdę". Więc tu plus dla białogłowej trzeba przyznać. Pod wpływem impulsu się zaręczyłem (ahh ku...a to takie wszystko szalone spontaniczne a co tam, tak wstyd mi ). Kłótnie po powrocie narastały, nie miałem kasy już na wycieczki i chciałem oszczędzać, ona by ciągle jeździła. Tak obracała kota ogonem w czasie kłótni, że zawsze ja byłem ten zły a ona biedna pokrzywdzona. Generalnie bardzo dużo lubiła się użalać jaki to ciężki los ma w życiu i samych złych facetów do tej pory spotykała. W końcu ja też zostałem tym złym i zacząłem lekko jej sugerować, że to może faceci źli się stają pod jej wpływem. Kolejnym aspektem była jej rodzina. Ciągłe telefony od matki, siostry. Matką z nią robiła co chciała i wpędzała w poczucie winy. Wszystko konsultowała z siostrą i słyszałem jako argument w kłótni "Bo siostra powiedziała to i to". Nie chcąc zbytnio przedłużać w skrócie powiem, że jej rodzina chciała ze mnie zrobić swojego parobka, na co stanowczo protestowałem. Generalnie dużo dziwnych akcji pominąłem by nie pisać książki (a można by). Postanowiliśmy, że pójdziemy do psychologa. Trafiło niestety na Panią psycholog. Miałem wrażenie, że Pani była bardzo stronnicza. Gdy znowu w przypływie emocji zrobiłem jej wykład o gadzim mózgu, tłumacząc zachowanie mojej Pani z przeszłości, stwierdziła, że jestem przerażający .... Wtedy już byłem na przegranej pozycji bo "siostra mówi", "koleżanka mówi" i teraz kurde nawet "psycholog mówi" (skrótowo, początek argumentu w kłótni). Generalnie w każdej kłótni wpędzała mnie w poczucie winy i to działało. Mi się jej żal robiło. Nawet jak się rozstawaliśmy na chwile to ja wyciągałem rękę bo w głowie miałem, że ona taka biedna pokrzywdzona. Dostałem też po buzi parę razy w kłótniach. W "ostateczny" wieczór, poszło o to, że byliśmy umówieni z moją rodziną, a ona musiała pojechać do Dziadka, który był w szpitalu. Mówię jasne nie ma problemu, to potem jak będziesz wracać to wstąpisz do niej. Okazało, się, że niezłe bydle ze mnie bo powinienem się domyśleć, że mam ją wesprzeć i z nią jechać. Szlag mnie trafił. Po całym dniu spotkaliśmy się w mieszkaniu. Wybuchła wojna, ja jej wypominałem przeszłość (nie powinienem, ale to z bezsilności) a ona w końcu uderzyła mnie w twarz. Gdy ją rzuciłem na łóżko i trzymałem ręce dostałem znowu w pysk i tu coś we mnie pękło.... oddałem(symbolicznie lekko w policzek)... Zebrałem manatki i się wyprowadziłem. Generalnie mam poczucie winy, że nie opanowałem nerwów i przekroczyłem tą granice. Zaraz zadzwoniła do siostry poskarżyła się, że ją bije. Teraz wśród naszych znajomych, pewnie będzie opowiadać jaki ze mnie damski bokser, a nawet myślę, że może uderzyć do mojej rodziny z tą nowiną bo już nie raz skarżyła się mojej mamie. Podsumowując Panowie wstyd mi. Cholerny mi wstyd, że dałem tak sobie wejść na głowę. Tym bardziej wstyd, że znałem temat, słuchałem audycji. Myślałem, że coś wiem, a tu siano we łbie. Piszę tu moją historie, bo wiem, że będzie mi cholernie jej mimo wszystko brakować. Czuję się jak heroinista bez heroiny. Wiem, że szkodzi a chce więcej. Jednak z drugiej strony gdzieś w głowie cieszę się na myśl o nowym życiu i spokoju który mnie czeka. Przez nią, potraciłem znajomych na których przez nią nie miałem czasu. Dlatego potrzebuje waszego wsparcia, aby wyjść z gówna, do którego tak mnie ciągnie a wiem, że śmierdzi.
  9. Prometeusz_

    Witam

    Cześć, Mam na imię Michał, miło mi wstąpić w szeregi bractwa. Przyczyna dołączenia: myślałem, że posłuchałem paru audycji Marka i coś wiem a jednak okazało, że jestem bielszy od przeciętnego białego rycerza. Wniosek: Czas na naukę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.