Skocz do zawartości

Julka887

Użytkownik
  • Postów

    10
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Donations

    0.00 PLN 

Treść opublikowana przez Julka887

  1. Tak jak pisałam, moja rodzina nie dała mu odczuć, że go nie akceptuje, byli mili dla niego, ale kiedy pojechał, porozmawiali ze mną, ze wydaje się im cwaniaczkiem i chyba mieli rację... Odcięłam pępowine, ale napisalam o ich opinii bo jestem dośc związana ze swoją rodziną i szanuję ich opinię w pewien sposób. Poza tym tak jak pisałam, ten jego cynizm staje sie coraz gorszy, przykryty czesto zartem..Chyba mnie nie szanuje i tyle. Może byłam dla niego za miła i tyle, głupia i naiwna jestem... Ale z drugiej strony miło byłoby w zemscie się mu tez tak odciać żeby mu w piety poszło. W każdym razie w przyszłym związku będę na pewno nie tak ufna i ostrozniejsza. No i chciałabym stac się tak jak pisałam pewniejsza siebie i bardziej asertywna, inaczej w żadnym związku mi sie chyba nie ułozy...
  2. Ale my się spotykamy dopiero 3 miesiące... Na poczatku jak się poznaliśmy wydawał się ideałem, ja tez cały czas byłam dla niego miła, może aż za bardzo, starałam się... A on zaczął mi robić przytyki, najpierw delikatne, potem wykorzystywal to, że mu się zwierzylam z róznych rzeczy i celuje w taki punkt żeby mnie zranić- często żartem, ale to nie jest żart tak naprawdę. Tak jak pisalam mojej rodzinie od początku wydal się byc cwaniaczkiem jak go określili, ale mimo, że go nie polubili byli dl niego uprzejmi
  3. Chciałabym tak potrafić... Mam nadzieję, że kiedyś stane się bardziej asertywna w tych moich związkach, a ja póki co za miękka jestem. Podziwiam takie pewne siebie kobiety, które nie dają sobie w kaszę dmuchać, chciałabym taka byc...
  4. Ale on sie draniem nie wydawał, wręcz ideałem na początku, z zachowania, wyglądu, dopiero po czasie - co prawda krótkim- sie zmienił... Mam wrażenie, że jemu sprawia przyjemność jak mi sprawi przykrość i powie cos takiego, że uderzy w czuły punkt np. na temat mojej rodziny, której ja nie mam nic do zarzucenia
  5. Sytuacja wygląda w ten sposób. Poznałam pewien czas temu chłopaka. Wydawał mi się ideałem i ja też mu się spodobałam bo zaczął mnie adorować, być bardzo miły dla mnie. Od razu coś miedzy nami zaiskrzyło, choć mojej rodzinie nie bardzo sie on spodobał, zarówno rodzicom, jak i rodzeństwu, ale zaakceptowali mój wybór. Jestem już dorosła, więc postępuję po swojemu, ale trochę mnie zastanowiło czemu go nie polubili- od poczatku uważali za "cwaniaczka". I z czasem zaczęły wychodzic jego wady. Właściwie po krótkim czasie. Zaczął byc dla mnie cyniczny, choć spotykamy się dopiero trzy miesiace. Czasem celowo sprawia mi przykrość, zwierzałam się mu z róznych rzeczy, a on wydaje mi się, że wie co powiedzieć żeby mnie to zabolało. Dziwie się, że ktos kto na poczatku wydawał mi się byc idealny mógł się tak zmienić. Nadal ciężko mi się z tym pogodzić i tak sobie myslę, że to może tylko chwilowe i znów zmieni się na lepsze? Nie wiem, może jestem naiwna, że tak myśle, a może w końcu będę miała go na tyle dość- być może niedługo, że sama będę chciała odejść. Najgorsze, że jego cyniczne uwagi do mnie, czy celowe sprawianie przykrości są nawet, kiedy jestem dla niego miła. Czasem boje sie cokolwiek przy nim powiedzieć, do tego doszło... Najgorsze, że to nie pierwszy mój taki związek, gdzie facet mnie nie szanuje, może mam za miękki charakter tak ogólnie- słyszałam taką opinię od kilku osób w życiu. Chciałabym zmienić sie w taką silną, pewną siebie kobietę, która znajdzie prawdziwą miłość, ale nie wiem czy to możliwe? Na ta chwilę jestem podłamana i zastanawiam się, czy może faktycznie takie traktowanie mnie wynika z tego, że mam za miękki charakter... Więc pierwsze pytanie- czy on ma szansę się zmienić wobec mnie? Czy będzie tylko gorzej bo na poczatku się maskował? I drugie pytanie- czy skoro mam taki " miękki charakter", mam szansę zmienić się na tyle żeby stać sie pewną siebie kobietą, czy taka jak ja jest już skazana na złe związki i trafiania na drani?
  6. @Brat Jan- tak, dbam o siebie. Choć przytyłam kilka kilo (około 5) przez te 10 lat naszego małżenstwa i 12 lat związku, to jedyne co się we mnie zmieniło. Choć nie wiem czy na niekorzysć bo wcześniej byłam bardzo szczupła ważąc 47 kg przy 160 wzrostu i sam on sugerował mi, że mogłabym przytyć. Teraz ważę 52 kg. A poza tym chodzę regularnie do fryzjera i kosmetyczki, staram sie ubierać dziewczęco bo i podobno młodziej wyglądam jak na swój wiek, nadal mam długie włosy, maluję sie na codzien, więc nie sądzę żebym się zabiedbała. A nawet maż częściej mówił mi teraz komplementy odnośnie mojego ciała niż kiedy byłam chudsza bo nadbrałam troche kształtów po urodzeniu dziecka. Jednak namiętność przygasła międy nami, nie ma już takiego ognia jak jeszcze kilka lat temu, powiedziałabym, że pojawiła się wręcz rutyna od kilku lat. Idealnie tak jak pisałam między nami nie było bo bywały kłotnie czy nieporozumienia, ale nie były one częste i okazywaliśmy sobie też wiele wsparcia na codzień, wydawało mi się, że jesteśmy dla siebie przyjaciółmi mimo pewnych nieporozumień. Ślub nie był spowodowany tylko moją ciążą bo się kochaliśmy, a tak przynajmniej mi się wtedy wydawało.
  7. Wersji mojego męża niestety z oczywistych względów poznać nie możesz, ale tak jak pisałam uważam, że ani ja nie byłam idealną żoną, ani on idealnym mężem, ale nie było też miedzy nami aż tak źle, choc namietność troche przygasła po latach, jednak dalej dzieliła nas przyjacielska więź, wydawało mi się, że moge mu ufać
  8. Jak sie układa? Długo by pisać... Z pewnością nie byłam żoną idealną, jak i on idealnym mężem, nie było już takiej namietności jak na początku, a także bywały kłotnie, jednak wydawało mi się, że byliśmy w miarę zgodnym i zgranym małżeństwem, może rutyna z nami wygrała? Nie wiem. Ale cała ta sytuacja jest dla mnie szokiem bo nie spodziewałam się zdrady mimo naszych kryzysów. Jednak szczerze mówiąc może podświadomie sama nie dopuszczałam takiej mysli, choć nieraz coś przeczuwałam np. jego późniejsze powroty w pracy, czy rózne wymówki, rzadko, ale jednak zdarzały się różne podejrzane sytuacje, ale zawsze tłumaczyłam je na swój sposób i wierzyłam w jego wersje o późnych powrotach z pracy, czy późnych powrotach z wyjazdów
  9. Witajcie. Postaram się zbytnio nie rozpisywać, choć teraz miałabym na to ochotę i targaja mną rózne emocje, ale wiem, że wy faceci wolicie konkrety, więc postaram sie przedstawic moją sytuację krótko. Jesteśmy małżeństwem od 9 lat, mamy 10-letnią córeczkę. Bywalo między nami różnie, jednak od kilku lat nasz związek przypomina bradziej przyjacielską więź niż szaloną miłość. Ostatni miesiąc jednak to dla mnie koszmar bo dowiedziałam się, że mąż zdradzał mnie od 5 (sic!) lat z pewną młodszą o kilkanaście lat od siebie dziewczyną. Mąż jest po 40-stce, ja 10-lat młodsza, kochanka o prawie 20 lat młodsza od niego. Z nią nie mam kontaktu bo nie odpowiada na moje próby wyjaśnienia sytuacji, natomiast mąż prosi o kolejną szansę twierdząc, że był to tylko seks przez te całe 5 lat. Najbardziej boli, że pisał do niej że tęskni czy nazywał "swoim kochaniem" w wiadomościach, choć może to nie ma większego znaczenia, jednak zabolało może nawet bardziej niż sam fakt fizycznej zdrady. Najlepsze, że sam by się nigdy do tego nie przyznał, jednak wiem ile to wszystko trwało od pewnej naszej znajomej i potwierdziły to inne fakty, a on się w koncu do tego przyznał bo już nie miał wyjścia, kiedy przeczytałam ich wiadomości pisane z jego drugiego telefonu, który sprytnie ukrywał przez bardzo długi czas. Na poczatku powiedział, że to trwa od niedawna, ale później przyparty do muru sam przyznał, że od kilku lat się z nia spotyka. Byc może to pytanie retoryczne, ale potrzebuję Waszej obiektywnej opinii, czy spotykanie się z jedna kobietą przez kilka lat to faktycznie mógł być tylko seks, czy pomimo tego faktycznie może mnie kochać i czy może rzeczywiście tego żałować? Czy warto takiemu facetowi zaufać dla dobra dziecka? Niby to oczywiste dla niektórych osób, jednak nie zupełnie bo w życiu nie wszystsko jest czarno- białe szczególnie kiedy ma się rodzinę i dziecko. Pozdrawiam i z góry dziękuje za rady
  10. Julka887

    Hej

    Witajcie Panowie. Nigdy specjalnie nie pisałam na forach, jednak mam nadzieję, że jako faceci będziecie mogli mi coś obiektywnie doradzić bo samej trudno mi spojrzeć na sytuację z męskiego punktu widzenia, więc liczę na wasze rady, ale o tym więcej w temacie, który niebawem założę
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.