Skocz do zawartości

Gorączka

Użytkownik
  • Postów

    222
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Donations

    0.00 PLN 

Profile Information

  • Płeć
    Mężczyzna

Ostatnie wizyty

2340 wyświetleń profilu

Osiągnięcia Gorączka

Starszy Szeregowiec

Starszy Szeregowiec (3/23)

283

Reputacja

  1. Na start zatem skreślasz 44.8 % społeczeństwa, które nie będzie według mnie miało możliwości lokalowych aby produkować se prąd z odnawialnych źródeł energii, a kwestię jakości naszych sieci energetycznych już w poprzednich postach bracia omówili więc nie będę powtarzał. 133 k za nowy ,,mały samochód" - jak sam powiedziałeś cena zaporowa - wolę już taką kwotę dać jako wkład własny pod kupno 3 mieszkania niż na bycie ,,eko". Kolejna sprawa - nie wiem czy są jakieś oficjalne badania na ten temat ,jeśli ktoś je mam bym był wdzięczny za linka - ile smogu generują prywatne auta a ile komunikacja miejska ? Jaka jest różnica w emisji między tymi dwoma sposobami komunikacji? Kwestie eksploatacyjne - Mała ankieta zatem - ile km robicie w ciągu roku swoimi autami? 15? 30? Czy może 100? Mówienie komuś kto zamienia klocki raz na 2 lata, żeby kupił elektryka to zmienić będzie mógł je za 20 lat przy jego kilometrówkach, to za przeproszeniem (użyje tu specjalnie przekleństwa) robienie kurwy z logiki. Do tego czasu przy obecnym poziomie rozwoju branży eko te auto conajmiej z 10 razy się spali przez te 20 lat ale przecież fajnie na papierze brzmi - widzisz z naszą teslą zmienisz klocki hamulcowe dopiero za 20 lat Żenada. A argument, że spróbują spalinowe wykurzyć większymi cenami paliwa to też argument z dupy dla mieszkańca ściany wschodniej - póki co narazie jest możliwość tylko na Białoruś wjechać, bo z Ukrainą to ciężko, ale jak ma się znajomych za granicą którzy przyjeżdżają do nas obkupić się w elektronikę chociażby (tam jest w ciul droga), można mieć co dwa tygodnie w opór wysoko gatunkowego paliwa za dosłownie grosze w porównaniu z naszymi cenami. A jak i to jakimś cudem ukrucą to się znajdzie coś zastępczego. Polak potrafi. Także podsumowując raz jeszcze - jak ktoś chce się w to bawić proszę bardzo droga wolna, Ja przy obecnym poziomie rozwoju tej sfery eko, przy obecnych cenach aut, przy obecnych możliwościach zaopatrywania w prąd przez naszą infrastrukturę energetyczną w naszym kraju, przy możliwościach zaopatrywania się w bardzo dobre jakościowo paliwo, mając jednocześnie auto na gaz nie widzę się w roli użytkownika auta elektrycznego. Może za 20 lat jak poprawią je, i zapewnią mi możliwość bezpiecznej eksploatacji auta bez zagrożenia dla zdrowia i życia mego i osób postronnych to wtedy nie mówię nie, ale na dzień dzisiejszy jestem zdecydowanie przeciw. I żeby była jasność nie cierpię hipokryzji - tłumaczenie mi że mam przestać jeździć moim autem które spala 8 l benzyny na 100km /10.5-11 litrów gazu, bo truję planetę, nie przekonuje mnie nic a nic w momencie kiedy mówią mi to osoby na codzień latające samolotami, które palą 2000 l na 100km. Także proszę zatrzymać ja wysiadam.....
  2. Oczy krwawią jak się czyta wypowiedzi coponiektórych. Ja rozumiem (a przynajmiej tak mi się wydaje), że coponiektórzy bracia patrzą na kwestię elektryków jako ,,ratunek" dla planety i takie tam inne słodkie pierdu pierdu. No i co z tego, że za jakiś czas wyczerpie się część złóż na planecie, a te kraje które mają większe złoża będą dyktować cenę? Kogo to tak naprawdę obchodzi? Dobre miejsce, pełne wykształconych ludzi (tak mi się przynajmiej wydaje) , a wystarczy że się nakładzie propagandowej papki do głowy i już robią się z nich Kapitanowie Planeta nowi ... Lol jak to mówią moi uczniowie. No napewno dzięki temu, że nie będę jeździł spalinówką to japończyk w takiej 30 milionowej Tokijskiej aglomeracji miejskiej będzie oddychał krystialicznie czystym powietrzem.... Ta a świstak siedzi i zawija w sreberka.... Sprawa kolejna cena - wymagać od ludzi by kupywali auto które jaką ma najniższa cenę? Od 200 k w górę? Od ludzi biorących kredyty na 30 lat na swoje M4 w bloku? Żenada. Możesz o ile mieszkasz w domu jednorodzinnym. Jaki procent ludzi w Polsce ma taką możliwość? 10-15% ? (Jeśli się mylę proszę o sprostowanie) Rzecz kolejna - ile czasu ładuje się taką baterię?? 10 h? A jaki zasięg na jednym ładowaniu ? 300 km? Więc drodzy bracia używający elektryków jeśli chce pokonać powiedzmy trasę Olsztyn-Zakopane (632 km, 7.5 h jazdy) to mam sobie zaplanować 2 pauzy na jakiś parkingach niczym Tirowiec i na weekend jechac 7.5 h + 20h ładowania + nawet 2.5 h na jakieś siku, fajkę, rozprostowanie kości i do Zakopca na weekend jechać 1.25 dnia? Po raz kolejny LOL. Rzecz ostatnia - wszechobecna spier...lina społeczno- intelektualna. Bo inaczej tego nazwać nie można. Przykładem tego można nazwać,, kolegę" z pracy, który dojeżdża 2 ulice autem do szkoły, bo przecież daleko. (800 m), częste krzywe patrzenie w moją stronę i czasem w twarz mówienie, że dziwak jestem bo piechtą idę do pracy 3.5 km w jedną stronę, a przecież jest komunikacja miejska, bo przecież mam samochód. Nie trybie że jestem dzięki temu jedynym w robocie facetem bez brzucha, który nie ma zadyszki po wejściu na półpiętro.... Podpisuje się pod tym całym sercem. Już teraz tam gdzie pracuje jedna koleżanka się żaliła na imprezie integracyjnej (nie mi ale koleżankom ja słyszałem z racji bliskiej odległości przy stole), że jej córka oznajmiła że nie ma zamiaru posiadać dzieci, bo jest przeludnienie i jej ofiara pomoże w zredukowaniu go na świecie.... Oby szybciej 3 światowa i reset cywilizacyjny....
  3. @Foxtrot to co pisałem to nie rady od 45 letniego rozwodzącego się zamężnego faceta z odchowanymi dziećmi, ale od 39 letniego kawalera, bez partnerki i bez potomstwa to po pierwsze. Po drugie – według mnie rozumiem intencję twojej wypowiedzi, ale musisz zrozumieć ( i to już wcześniej pisałem ja oraz wielu braci) , że na desperata nic nie osiągniesz, bez zmiany mindsetu tu się nie obejdzie. W skrócie im bardziej będzie się cisnąć na związek tym w zdecydowanej większości każda przeciętna polka będzie od takiego kogoś uciekać – ja to osobiście nazywam strachem przed zamknięciem w złotej klatce, ale myślę, że każdy z nas na ma to swoją własną definicję - odsyłam do postów @Messer - bardzo rozwinięte słownictwo u brata, on z pewnością mógłby to ładniej nazwać. Po trzecie - lektura książki – ,,No more Mr. Nice Guy” Roberta Glovera – proponuje lekturę książki a następnie skonfrontowanie zawartych w niej treści ze swoim życiem i postępowaniem. Zrobiłem sobie wczoraj w ramach czasu studium lekturę postów kolegi @pytamowiec i o zgrozo sporo punktów z książki można podpiąć pod autora niniejszego wątku. Po czwarte – introwertyzm to nie wytłumaczenie dla braku kontaktów społecznych – introwertyzm to mówiąc po chłopsku ładowanie swoich baterii życiowych w samotności – jest to przeciwieństwo ekstrawertyzmu gdzie ludzie ,,ładują się” poprzez przebywanie z innymi. Proponowałbym rozmowę z kimś kompetentnym (terapeuta, psycholog). Aż wreszcie piąte a jednocześnie najbardziej brutalne – zadaj sobie pytanie co drogi bracie @Foxtrot , @pytamowiec i inni którzy utożsamiają się z autorem niniejszego tematu – co wniósłbyś do ewentualnej relacji? Czym mógłbyś się podzielić z tą swoją przysłowiową ,,drugą połówką” ? - swoją atencją? – Kobiety mają jej w opór od wszelakiego typu Nice Guy-ów, simpiarzy itp. - zasobami? – to za mało w dzisiejszych czasach -No właśnie czym? Zapraszam do składania swoich propozycji Wiadomo, że powiecie, iż łatwo mówić o dystansie do kobiet komuś kto ich już trochę w życiu miał, ale jak już mnóstwo braci napisało wam, że tak naprawdę prawdziwe powodzenie u kobiet ma ten, który pokazuje, że ich do niczego nie potrzebuje – tylko taki ktoś nie ma problemu z trzymaniem przysłowiowej ramy bo przysłowiowo w przypadku rozejścia się nic nie traci. Im szybciej to zaakceptujecie i w sobie przepracujecie tym lepiej.
  4. Zależy co rozumiesz przez pojęcie samotność, bo można być singlem a tej samotności nie odczuwać, a można być w relacji/związku/małżeństwie i czuć się samotnym jak cholera. Ze swej strony mogę powiedzieć jako singiel od około 1.5 roku , oraz zbliżając się do 40stki, że nie wiem w sumie co to jest chroniczna samotność. Mam swoją pracę, pasję , grono bliskich mi osób obojga płci, wiem jak zaplanować sobie czas wolny. Odstawiłem na bok poszukiwania partnerki na stałe, owszem jakieś przelotne epizody się zdarzają, ale nie mam jakoś ciśnienia by z kimś być na stałe. Wychodzę z założenia, że jeśli nie będę się czuł dobrze sam że sobą, to w innych będę szukał emocjonalnych tamponów do zapychania wolnego czasu. Jestem w takim wieku, że znaleźć dziewczynę do normalnej relacji z marginesem wieku do 30-32 lat, która nie jest damage goods, graniczy z cudem, a młodsze to co najwyżej do ONS-u bo w zdecydowanej większości mindset mają skopany. Dlatego @pytamowiec in my opinion, proponuję popracować nad emocjami i podejściem do życia, bo z takim podejściem jakie masz (oceniając tylko i wyłącznie po twoich postach, ponieważ nie znam Cię osobiście) nawet jeśli jakimś cudem kogoś znajdziesz to będziesz dla tej dziewczyny dużym ciężarem, a okres demo skończy się szybciej zanim się spodziewasz. Mimo tego, życzę Ci tego co najlepsze.
  5. Nie dziękuję, już wolę pójść do księdza pogadać, niż z jakąkolwiek dziewczyną którą bym uważał za swoją przyjaciółkę. One nie potrafią trzymać tajemnicy i w odpowiednim dla siebie momencie wyciągną to co wiedzą na wierzch, by coś ugrać/zemścić się na facecie.
  6. @Libertynnie czytałeś ze zrozumieniem. W cytowanym fragmencie zaznaczyłem, że nie wychodzi się na piwo z osobą, która bierze leki to po pierwsze. A po drugie te przysłowiowe jedno piwo ogarniasz jak widzisz że na coś się zbiera, jak zauważasz że zaczyna być coś nie tak, a nie jak rozleje się już mleko przysłowiowe. Wiele da się zauważyć według mnie znacznie wcześniej. Zależy według mnie od poziomu zaufania jaki ma do ciebie.
  7. Zgadzam się ale nie do końca. Jestem ,,posiadaczem" 2 przyjaciół na których mogę liczyć o każdej porze dnia i nocy, i nie ma wśród nas wykorzystywania słabości drugiego. Każdemu z nich mogę powiedzieć co mnie boli i otrzymać radę z jego strony. Mamy też inne gusta odnośnie kobiet, także o to nigdy też spięć nie było. Ale faktem jest to co napisałeś, że wielu facetów nie miałoby oporu przylecieć koledze kobiety gdyby ta była otwarta na to. Co też potrafi smucić, no ale nie łudźmy się wielu z nas za młodu za dostęp do jaskini sprzedało by własne rodzeństwo. Także do poprzedniej wypowiedzi można dodać - uważaj kogo wpuszczasz w swoje życie. Lepiej mieć 2 zaufanych niż 200 na papierze tylko.
  8. Wypowiedź swą zacznę od przytoczenia pierwszego z brzegu linku opisującego depresję jako chorobę: https://www.poradnikzdrowie.pl/zdrowie/psychiatria/depresja-przyczyny-objawy-rodzaje-i-leczenie-rozwiaz-test-i-sprawdz-czy-masz-depresje-aa-iMuT-DXS7-yzDs.html#co-to-jest-depresja Możemy patrzeć, na to zjawisko według mnie wieloaspektowo: 1) Można patrzeć na ten problem, jako na brak produkowania odpowiednich hormonów w organizmie (dopamina) – wtedy zatrzymujemy się tylko i wyłącznie na aspekcie medycznym – idziemy do odpowiedniego specjalisty, dostajemy odpowiednie pigułki w zależności od diagnozy jak ciężka jest to przypadłość (np. popularny faxolet należący do leków typu SSRI (https://pl.wikipedia.org/wiki/Selektywne_inhibitory_zwrotnego_wychwytu_serotoniny ) które mają na celu nas od strony medycznej poskładać, i można by powiedzieć, że sprawa załatwiona dajemy radę funkcjonować na tym świecie. 2) Możemy zatrzymać się na bardzo popularnym aspekcie jak brak chęci do życia, apatia itp., itd. Wtedy duża część z nas będzie mówić / pisać do takiego kogoś ( jak w przypadku forum naszego chociażby ) i radzić takiej osobie : a) Weź się w garść b) Chłopaki nie płaczą c) Nie bądź przegrywem d) Nie zachowuj się jak ciota I teoretycznie można by rzec, że trzeba czasami kimś wstrząsnąć aby ten ktoś się ogarnął. Okej jest to fakt, ale mówmy sobie szczerze nie na wszystkich to działa. Wysyłamy takiego kogoś do lekarza, na terapię itp. Tylko w tym momencie trzeba zadać sobie pytanie – czy taki ktoś kwalifikuje się na terapię, albo czy tej terapii chce – czy też woli grać cały czas skrzywdzone dziecko nad którym każdy się będzie rozwodził i dawał takiemu komuś atencję. Tak jak zauważyli bracia w poprzednich wypowiedziach, żeby coś zrobić z problemem, trzeba wpierw przyznać się do niego przed samym sobą i chcieć chociażby spróbować zmiany ( choć nie lubię używać tego stwierdzenia, bo zakłada ono możliwość rezygnacji jeśli coś nie będzie szło tak jak byśmy tego chcieli - ,,nie dam rady” , ,,to za trudne dla mnie” , ,, mi już nic / nikt nie może pomóc) Ale zmierzając do puenty: 1) Czy zastanawialiście się skąd biorą się takie stany emocjonalne w człowieku? I tu można podać różne przyczyny ( ile osób tyle teorii) ale wymienię kilka najpopularniejszych: - Śmierć bliskiej osoby - Bohdan Smoleń chociażby - Nieprzepracowane rozstanie z partnerem / partnerką - patrz Poznań i ostatnie wydarzenia. - Brak pomysłu na siebie i na utrzymanie swojej osoby - według mnie ten właśnie bohater niniejszego wątku - Zdrada partnera/partnerki – nieprzepracowana - tu ukłon w stronę naszych formowych ruchaczy (jak ktoś nie skapował to piszę to z sarkazmem) 2) I teraz najważniejsze - co my zrobiliśmy aby naszym znajomym w jakiś sposób pomóc przepracować te wydarzenia. Okej można powiedzieć, że poradziliśmy pójście do specjalisty itp. Ale ile czasu takiemu komuś poświęcamy w znajomości z daną osobą? Czy choć raz na jakiś spotykamy się by w męskim gronie wspólnie poprzebywać? Wypić to przysłowiowe piwo / pójść na mecz podrzeć gębę na stadionie/ wyjechać na ryby – tak po prostu bez zbędnego gadania i moralizatorstwa ? Ilu z nas zdobyło się na odwagę by załamanemu koledze powiedzieć – słuchaj ja nie dam rady ci pomóc bo mnie to przerasta – ale masz znalazłem ci tu numer do dobrego specjalisty pójdź z nim pogadaj, a ze mną zawsze możesz wyskoczyć na piwko / cokolwiek innego – tu trzeba być też rozważnym i nie pić z osobą która bierze leki bo może jej od tego jeszcze bardziej odwalić. Tyle narzekamy, że kobiety mają pomoc, wsparcie itp. I przez to odsetek kobiet targających się na swoje życie w sposób skuteczny jest o wiele niższy niż u facetów. Ale sami jednocześnie gotujemy sobie ten los, wtłaczając w głowy młodych chłopaków te teksty o byciu samcem alfą , sigmą itp. ( okej są takie osoby ale w większości świat na betach stoi), zapominając, że nie trzeba być alfą i omegą we wszystkim, starczy byś był Zaj..sty w jednej konkretnej rzeczy i już w niej będziesz właśnie alfą. Jest ogrom filmów na youtubie, bazowanych na serialu Peaky Blinders - wałkowane niemal cały czas – bądź sigmą srigmą to jedyna droga itp. A potem jak taki młody chłopak się tym naćpa i przychodzi zderzenie z rzeczywistością to mamy wysyp młodocianych ciap, które nie wiedzą co z sobą zrobić, bo dziewczyna rzuciła/zdradziła, bo skończył studia i chciał od razu dostawać 15k na rękę, itp., a tu klops i zderzenie z rzeczywistością i garść tabletek do łykania czy krawat na szyję, bo nie jest tak kolorowo jak w mediach podają. Także Panowie pamiętajmy, że w jedności siła – nie w byciu jakąś sigmą, ale w posiadaniu własnej watahy/byciu częścią jakiejś watahy. Nasze brzoskwinki to wiedzą i się jakoś trzymają – a my bawimy się w alienację w bycie samowystarczalnymi, twardymi ( nie mówię ze nie powinniśmy tacy być ), boimy się poprosić o pomoc, zamykamy się w swoim świecie a potem wychodzi to co wychodzi. Ps. Oczywiście moja wypowiedź nie wyczerpuje tematu, ale myśle że swoje zdanie jako tako wyraziłem. Miłego dnia.
  9. Ja robię sam wędliny - raz na jakiś czas jadę do masarni po mięso / kupuję od znajomych jak kłują świnię, sam szykuje solankę i potem wędzę/wiozę do wędzenia. Dla zainteresowanych przepis odemnie: 6 litrów wody 0.5 kg soli peklowej 10 listków laurowych 10 groszkow ziela angielskiego 1.5 gł czosnku 1 łyżeczka rozmarynu 1 łyż majeranku 1 luz bazylii Robisz do wrzątku Potem do zimnego studzisz. 2x dziennie rano i wieczorem przekładać do góry nogami Smacznego tym, którzy zechcą spróbować i zrobić według przepisu
  10. Jeśli rozbierając kobiete, majtki i stanik są od jednego kompletu to znaczy, że Ty jesteś zwierzyną, a nie łowczym
  11. Raczej psychologa/terapeutę - psychiatra co najwyżej przepisze mu jakieś piguły - tu trzeba dokopać się do źródła problemu i oczyścić to (głowę) a nie naklejać plasterek w postaci farmakologii.
  12. 1.Zacznijmy od tego, że relacja sama z siebie zakłada transakcyjność. Jeśli nie ma transakcyjności to mówimy o wykorzystywaniu. 2.Normalna relacja (w tym związek według mnie) zakłada wymianę dóbr. Można by to porównać do ostrzenia noża o nóż - wzajemne zwiększanie poziomu ostrości. Jeśli jedna strona tylko bierze, a sama nie daje (nie mówię o tym by było równo 50 na 50 ale o względnym balansie) , to wtedy jest to ostrzenie noża na osełce - nóż staje się ostry, ale osełka się zużywa. 3. W ogóle co ty rozumiesz przez pojęcie relacji? Prześledźmy kilka przykładów, które ludzie uważają za relacje: - wspólna siłka/rower/granie na konsoli/kompie itp - to nie relacja tylko wspólną aktywność. O relacji moglibyśmy mówić w momencie jakby się aktywność skończyła a dalej byśmy chcieli z osobą kontakt utrzymywać - Jeśli jest coś co oprócz tej aktywności zespala ludzi że sobą i sprawia, że po zakończeniu wspólnej aktywności dalej chcą przy nas być. - wspólna praca? - nic innego jak wspólne wykonywanie obowiązków za które się bierze wypłatę. Czy gdybyśmy zmienili pracę nasi ,,znajomi" dalej by chcieli z nami mieć kontakt? 4. Starą zasadą której się nauczyłem w życiu jest - ,,znajomy mego znajomego nie musi być też moim znajomym". Każdy z nas ma swoje zasady i otacza się ludźmi wyznającymi podobny światopogląd - tu według mnie możemy mówić o właściwej relacji bo jest to wspólne spoglądanie w jedną stronę, a nie próba przepychania kogoś na swoją stronę (albo będziesz robić tak jak od ciebie wymagam albo nie będziesz już moim kolegą/koleżanką). To, że np. Moja kobieta ma jakieś tam koleżanki, to nie znaczy że one automatycznie stają się moimi znajomymi, tak samo moi koledzy nie stają się z automatu jej kolegami. Sorry to tak nie działa. 5. Zadaj se @deomi lepiej pytanie czy twoje wspólne spędzanie czasu z tymi osobami na które narzekasz to napewno jest relacja Bo ja szczerze wątpię.
  13. @Iceman84PL Może zatem chłopaków dodać do Coloseum i niech tam wymieniają się mniej/bardziej wyszukanymi/wybrednymi/dyplomacyjnymi/prostackimi uwagami? Nie uważasz, że to mogłoby sprawę załatwić szybciej niż te proszenie o spokój i kulturę w oficjalnych wątkach??
  14. Nie do końca zgodzę się z tym stwierdzeniem. Jak najbardziej zgadzam się że stwierdzeniem że jest to ,,klasa niższa" jeśli chodzi o intelekt i ogarniecie życiowe (nie znajdziesz w tej ciebie migrantów osób wykształconych - nauczycieli, doktorów itp), ale wysuwanie twierdzenia że jest to rozładowanie wewnętrznych problemów, jest tylko wierzchołkiem góry lodowej. W internecie można znaleźć mnogość tzw ,,fatw" - czyli oficjalnych wypowiedzi wysokich rangą duchownych muzułmańskich mówiących o podboju Europy przez zasiedlenie - wprost kipią one teoriami, że trzeba kobiety europejskie gwałcić, żyć z socjalu niewiernych , rozmnażać się na ich koszt itp bo to się podoba Allahowi.(wprost mówi się o tym że socjal Europejski to podatek płacony przez niewiernych na rzecz Allaha) - to jest według mnie sens wysyłania migrantów do Europy - pożytku z nich nie ma więc niech jadą się rozmnażać do Europy na koszt Zachodu - za pół wieku będziemy mieli wielka armię orków (celowe nawiązanie do ruskich na Ukrainie), którzy utopią Europę w krwi niewiernych/lewaków/lgbt itp. Nawiązując do mojej wypowiedzi sprzed kilkunastu godzin w tym temacie - Element muzułmański, który mamy w Europie to salafizm sunnicki - czyli takich samych psycholi jak ,,rycerstwo" Europejskie w Erze wypraw krzyżowych. Nie chcę być prorokiem zagłady, ale daje jeszcze Maks 50 lat i w Europie poleje się krew - kiedy kolejne niepracujące , żyjące z zasiłku, naładowane energią pokolenia bezrobotnych Abdulii usłyszą wołanie swoich duchownych, by chwycić za broń w obronie wiary w Allaha, i sprzeciwić się zdegenerowanemu Zachodowi - w skrócie mówiąc będziemy mieli ISIS 2 o zasięgu ogólno- europejskim.
  15. Zgadzam się ale nie w 100%. Dlaczego? Jako Polacy i katolicy tak lubimy powoływać się na postać św. Jana Pawła 2 i jego nauczanie, stawiamy pomniki, obchodziny dni papieskie czy jak to się tam nazywa, a tak naprawdę gówno wiemy o jego nauczaniu. Pierwszy z brzegu przykład - te wszystkie czarne marsze czy jak to się tam zwie i cała gównoburza odnośnie aborcji - fanatyczne katole tak powołujące się na JP 2 mówią o całkowitym zakazie aborcji, zaś encyklika Evangelium vitae dopuszcza ,,przerwanie ciąży" jeśli zagraża ona życiu matki (dlatego też mamy św. Joanne Berettę Molla czy jakoś tak jej personalia się pisze, która mimo iż wiedziała, że poród może ją zabić to jednak urodziła). Kolejna sprawa związana z tym tematem - tyle się gada o tym, że kobieta musi urodzić dziecko nieważne jak mocno uszkodzony płód itd... Ale nikt nie zastanowi się jak takim rodzicom pomóc w opiece nad takim dzieckiem. Coś w stylu - radź se teraz sam, a my możemy się lansować jacy my pro life jesteśmy. Mam koleżankę ktora pracuje w sądzie - ile się nasłuchałem o rozwodach u duchownych prawosławnych - bo za dużo go w domu nje było duszpasterstwo mu tylko w głowie, bo zrobił dzieciaka jakiejś chórzystce , bo okazało się ,że waginosceptyk itp... a gada się że katoliccy księża są fe bo mają celibat .... Przykładów do dyskusji można wymieniać sporo... Ogólnie im mniej zrozumienia podstaw wiary tym większa ciągota do fundamentalizmu w tej kwestii. Ale z jedną rzeczą w temacie 8 gwiazdek zgadzam sie w 100% . Socjalizm zawsze prowadzi do destrukcji.Faktem historycznym jest to co możemy przeczytać w Dziejach Apostolskich - że socjalizm zawsze stwarza problemy (spojler- pierwsi chrześcijanie byli socjalistami - sprzedawali wszystko i kase przynosili Apostołom. Jak to się skończylo? W następnych rozdziałach możemy znaleść opisy zbiórek które robiono między wierzącymi na rzecz ratowania płynności finansowej gminy w Jerozolimie)
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.