Mam dwojke. 9 i 12 lat. I chyba w tej chwili najlepszy czas u nas. Bo o zaryczanych nocach juz zapomnialam, a pyskowanie jeszcze nie nadeszlo.
Szczegolnie z corka mielismy problemy. Wieczny placz w szkole, bala sie ludzi, nie jadla itd. Na szczescie mam b spokojnego meza, bez niego dostalabym na leb i wyskoczyla z okna. Dzis jest idealnie i mowie to z cala swiadomoscia. Na nartach za dnia juz ramie w ramie, ale wieczorem przychodza sie przytulic. Maja juz swoje zdanie, ale jeszcze licza sie z naszym. Pozytywni, ciekawi, maja swoje zainteresowania. My z mezem mamy dwa osobne swiaty i jeden wspolny, dosc spokojny-bez dzieciarni byloby jednak w nim za powaznie. Szczegolnie syn ma ten dar, ze jak wracam zmeczona to cos powie, co robi mi dzien i kolejne trzy.
Co chcemy im przekazac? Zeby na lepsze zmieniali swiat, dla siebie i dla innych.
Zmeczenie minie. Poczucie olbrzymiej odpowiedzialnosci nigdy. Z tym nalezy sie liczyc. Szczegolnie osoby z wrodzonym darem zamartwiania sie. Dla nich dzieci moga byc trudniejszym doswiadczeniem. Wiem co mowie.
Eeeem, temat byl o zabawie ojca z dzieckiem? No ten tego... dla mnie kombinacja maz i klocki lego nigdy nie byly seksi. A dzieci akurat lego uwielbialy. No ale dalismy rade-ja w tym czasie zrobilam jakas szarlotke.?