Skocz do zawartości

Solve

Użytkownik
  • Postów

    19
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Donations

    0.00 PLN 

Profile Information

  • Płeć
    Mężczyzna

Ostatnie wizyty

Blok z ostatnimi odwiedzającymi dany profil jest wyłączony i nie jest wyświetlany użytkownikom.

Osiągnięcia Solve

Kot

Kot (1/23)

9

Reputacja

  1. @Stary_Niedzwiedz To realna historia, która zdarzyła się w moim sąsiedztwie. Mało tego, jestem w stanie przytoczyć dużo takich opowiastek, gdzie to kobieta to "ta dobra" z własnego otoczenia. Jestem też w stanie przytoczyć trochę takich, w których kobiety okazały się zwykłymi kurwami. Bo płeć nie definiuje tego, jakim kto jest człowiekiem. @SSydney Moja mama opowiadała mi o jej mężu przed ślubem. Był naprawdę kulturalnym, eleganckim i szarmanckim człowiekiem. Później oczywiście pytała jej, dlaczego go nie zostawi: "Bo ślubowała coś przed ołtarzem". Po prostu jak już kobietę "złapał" to się przestał starać, a ona głupia była mu wierna do śmierci. Poza tym, najpierw mówicie, że kobiety to tylko takie droższe prostytutki. Później, że wierna kobieta to głupia kobieta. To się zdecydujcie, czego chcecie. Oczywiście mogłem podejść do tego trochę emocjonalnie, bo pani sąsiadka jest mi jak ciocia i smutno mi się robiło za każdym razem, jak doszło do mnie, że znów nie pozwolił jej wyjść z domu. Jeśli to wam nie pasuje, inna kobieta z mojego otoczenia po 15 latach małżeństwa się rozwiodła z podobnym typem, ale jeszcze gorszym. Dostał wyrok w zawieszeniu, który został odwieszony, bo nie stawiał się na rozprawy, odebrano mu prawa rodzicielskie i zarządzono zakaz zbliżania się na kilka metrów. Ale jeśli opowiem tę historię, to powiecie, że biedny facet, zła kobieta popsuła mu całe życie, z wyrokiem nie znajdzie pracy i w ogóle be. To, że sam sobie zapracował, zejdzie na dalszy plan.
  2. Moja, starsza ode mnie sporo, znajoma miała męża. Kawał skurwysyna. Ona nie może wyjść z koleżankami na kawę (tak, na kawę, jest abstynentką). Koleżanki nie raz namawiały ją na koncert, do kawiarni, ale ona nie może, mąż sobie nie życzy. Kończyła 3, chyba, kierunek studiów i miała naprawdę dobrą pracę. Mimo tego, że miała pieniądze nie dała się namówić na wyjście do kosmetyczki, bo mąż sobie nie życzy. Bo ona na pewno stroi się dla innych, nie dla niego. Awantury o nic na porządku dziennym. Awantury o to, że za dużo wydaje na zakupy (był strasznym skąpcem, "za dużo wydaje na zakupy" oznacza kupienie droższej wędliny) jeszcze częściej. A mężowi się zachorowało. Jakaś białaczka, czy inne świństwo. Żona do samego końca go wspierała, jeździła na badania. Ba, pilnowała, żeby brał leki i robił te badania. Bo on nie chciał. Ale nic z tego, jakoś po 2-3 latach zmarł. Minęło kilka miesięcy, a moja znajoma odżyła. Kompletnie inna kobietą. Wiecznie uśmiechnięta, zrobione paznokcie, nowe ubrania, obroniła się na studiach (a w tym czasie słabo jej szło przez tę sytuację). Wszystkie oszczędności poszły na leczenie męża, więc pieniędzy za wiele jej nie zostawił. Z tego, co mi wiadomo, nawet musiała spłacać jeszcze jakiś kredyt. Historię znam nie od niej, a z obserwacji, bo to moja sąsiadka i przyjaciółka rodziny (stąd wiem o sytuacji z koleżankami, że ja namawiały na wyjścia itd.). Męża też poznałem osobiście... Potwierdzam, że kawał skurwysyna. Ale o co mi chodzi, zanim stwierdzicie, że offtop. Moim zdaniem, to nie chodzi o to, że facet, czy kobieta. Nie ma co demonizować żadnej z płci, bo ja takich historyjek mam na pęczki. Takie otoczenie. Chodzi o to, że ludzie, a ludzie z natury są ludźmi. Trafiają się chamy i prostacy, i dobrzy ludzie. Widzicie, że moja sąsiadka do samego końca była ze swoim mężem. Choć sam czasem miałem ochotę go uderzyć, ona się nie skarżyła. Także, jak dla mnie, psioczenie na kobiety nie ma sensu. Bo można to samo powiedzieć o drugiej stronie. Znam mnóstwo mężczyzn, o których można powiedzieć dokładnie to samo, co mówicie o kobietach.
  3. TotoChooker, czy jak jej tam miała już jedną dramę na YT ("jak to jest mieć sugardaddy?"), Po której naleciały do niej wszystkie kanały komenterii. Leci na tej fali popularności. Moim zdaniem jej działalność jest szkodliwa.
  4. "Większość największych zwycięstw i porażek w historii ludzkości nie bierze się stąd, że ludzie są z natury dobrzy czy źli, tylko stąd, że ludzie są z natury ludźmi." Nie da się stworzyć jakiejś uniwersalnej definicji, według której można by oceniać, co jest dobre, a co złe. Dlatego nie można ocenić, czy ludzie są dobrze czy źli, bo co to właściwie znaczy? Ja osobiście uważam, że ludzie mają po prostu ludzką naturę i to nie jest złe, nie jest dobre, ale jest powodem, żeby być w stosunku do ludzi czujnym. Ale myślę, że im bardziej człowiek jest świadomy swojej naturyzm tym bardziej jest w stanie nad nią panować. Psychopaci, socjopaci zazwyczaj są perfekcyjnymi członkami społeczeństwa. Dopuki nie wyjdzie, że oskórowali sąsiada w piwnicy, wtedy nikt nie rozumie, co się stało, bo "to taki dobry chłopak był". Zgadzam się z przedmówcą. Ci najcichsi, to ci najbardziej powaleni. Zazwyczaj przynajmniej. Co do trawnika. Instynkt stadny? I zazwyczaj jest wydeptany na najkrótszej drodze, jakimś niby-skrócie, więc lenistwo. Bardziej bym szedł w lenistwo.
  5. @zuckerfrei Sam sobie wmawiasz, że niby coś powiedziałem. Opieka nad dzieckiem oznacza również ponoszenie odpowiedzialności za nie. Wkładasz mi w usta nie moje słowa, o co Ci właściwie chodzi? Ja mówię o tym, że nikt nie POWINIEN uznawać dziecka za swoją własność, bo to dzieciaka krzywdzi, a każdy zdrowy na rozumie rodzic, który chce dobra swojego dziecka, nie chce go krzywdzić.
  6. Dzieci ma się pod opieką, nie na smyczy, jak psa (zresztą, opiekunowie psów też raczej nie lubią, kiedy mówi się o nich "właściciel", oni są "opiekunami"). Dziecko to odpowiedzialność, a nie zabawka. Bo moje, to mogę robić co chcę. To jest człowiek, którego trzeba pomóc ukształtować najlepiej z jak się umie. Rozumiesz? Nie "to moje dziecko, więc będę robić co chcę", ale "to moje dziecko, więc chcę dla niego jak najlepiej". Jeśli uważasz dziecko za swoją własność, to nie chcesz dla niego jak najlepiej.
  7. Trochę słabo, jak mało macie zaufania do swoich połówek, że rozliczalibyście je z paragonów. No nie wiem, czy naprawdę z taką osobą, z którą nie możesz normalnie porozmawiać na takie tematy, jak utrzymacie dzieci, chcesz spędzić całe życie? Dla mnie chore.
  8. Jako warunek względny, jeśli już. Trzeba przewidzieć wykluczenia. Tylko często dobrze, jeśli takie pieniądze się notorycznie wyjmuje. Bo można np. za te pieniądze zapisać dziecko na korepetycje, albo zajęcia dodatkowe, to są koszty comiesięczne, a pieniądze wydane, jak dla mnie, prawidłowo. Powinna być kontrola nad tym, na co te pieniądze idą. @brama85 co konkretnie masz na myśli? @Stary_Niedzwiedz ustawa z dnia 5 grudnia 2008 r. o zapobieganiu oraz zwalczaniu zakażeń i chorób zakaźnych u ludzi, art. 17, zobowiązuje do wykonywania szczepień, więc nie wiem, o czym mówisz.
  9. Nie mówię, że jestem za 500+. Nie żyje w smerfowej wiosce, żeby się nie orientować, jak ludzie dysponują tymi pieniędzmi. Ale w teorii są to pieniądze dla dzieci. Nie, nie są. Niewolnictwo jest dawno zabronione. To, że matka zazwyczaj jest faworyzowana w sądzie to inna sprawa. Nie systemu, a ludzkiej mentalności, której tak szybko się nie zmieni. Nie będę się rozwodzić nad systemem prawnym, bo się nie lubię denerwować. W prawie nie stoi, że nikt nie kradnie, ale że ten, kto kradnie ma ponieść określoną karę za swój czyn.
  10. 500+ to pieniądze dla dzieci, nie rodziców. Powinny być więc dysponowane kierunkowo, dla dobra dzieci. Może na wyprawkę, może na jedzenie, może na rachunki, może na zajęcia dodatkowe. Dzieci nie są własnością. Ani matki, ani ojca. Jednak ich wychowanie spoczywa na barkach ich obydwóch. Dlatego ja uważam, że pieniędzmi powinni dysponować obydwoje rodziców. Ale jeśli nie masz tyle zaufania dla żony, że możesz ustalić z nią wydatki, to już Twój problem. Sam się wpakowałeś w taki związek.
  11. Wtedy urósł by do rangi "nie byłabym sobom gdybym była inna". Także zachowaj go do szuflady
  12. Zwykłe stereotypy, jak dla mnie. Tu chodzi tylko o wychowanie. Mnie tak wychowali, że ja się nie boję sprzątać.
  13. Damska robota? Praca, to praca. Nie pasuje, to dowodzenia. Mnie nie ubliża umycie okna, a warunki pracy są super, jak na miejscowe realia. Obawy pracownika pracującego pod przymusem? -nikt nad nimi z pistoletem nie stoi. Nie ma problemu z odejściem, szefostwo jest w porządku i były już przypadki odejścia w przyjaźni. -jeden gość miał wyjąć plastikowe rzeczy z maszyny. Zadanie było zbyt trudne, więc wziął metalowe. Starty wyniosły ok. 500 zł w towarze. -mówisz takiemu: "sprzątnij podwórko. Na górze i na dole". Sprzątnął górę, sprzątnął dół, ale schody nie są ani na górze, ani na dole, więc zostawił uwalone. Za to powiesz dziewczynie: "sprzątnij w tamtym roku". To wyszoruje róg, ale po drodze zauważy, że listwy są bardzo brudne, więc umyje wszystkie po drodze. To jest zwykłe miganie się od pracy i brak poczucia obowiązku.
  14. @Les Jest różnica, wycwanić się i nie stać w kolejkach, a być życiowym ciamajdą. Np. kiedy potrafisz złożyć komputer, ale obsługa żelazka to dla ciebie za dużo (true story z otoczenia), to jesteś debilem. Ale jeśli nie chce ci się stać w kolejkach, ani użerać z głupimi ludźmi i załatwisz wszystkie co się tylko da przez internet (zresztą, sam tak robię, po co mam się przemęczać, jak mogę nie?), to zaradność i ułatwianie sobie życia.
  15. Pracuję a pewnym niegwiazdkowym barze-restauracji. Jak taka praca wygląda, każdy wie: trzeba się użerać z debilami, uzupełnić lodówki z piwem, mnóstwo sprzątać i jeszcze więcej biegać w tę i nazad. Razem ze mną, pracuje tam 5 chłopaków i 7 dziewczyn. Także dużej dysproporcji nie ma. Ale z całą pewnością mogę stwierdzić, że to dziewczyny są w tym układzie bardziej ogarnięte. Nawet nie lubię pracować z resztą facetów. Szare komórki im gdzieś pouciekały. Zero samodzielnego myślenia, najchętniej by się obijali. Nie ma tutaj szczególnie jasno określonych obowiązków- ma być czysto, a klienci zadowoleni. Kiedy nie ma klientów, dziewczyny znajdują sobie zajęcia. Posprzątają w magazynie, dokładnie wytrą wszystkie kurze, posprzątają w szafkach. Taki "dzień gospodarczy". Faceci za to robią wszystko, żeby nic nie robić. Nawet jeśli to, czego unikają to ich zasrany obowiązek. 1. Wyślesz dziewczynę, żeby pierwszy raz w życiu przyjęła dostawę- zejdzie jej 3 razy dłużej, ale przyjmie dostawę. Wyślesz faceta- "ale ja nie umiem". 2. Cytat "kolegi" z pracy: "Nie będę codziennie robił [jego obowiązek]. Czasem może to zrobić kto inny!" Podczas, gdy każdy ma inne, również wymagające, codzienne zadania. Nie zamienił się też wtedy z kimś obowiązkiem, jak często robimy. Po prostu to zostawił. 3. Zero zrozumienia w tym, co mają robić, co wielokrotnie doprowadziło do strat finansowych. Po prostu nie zastanawiają się w ogóle. 4. Nigdy nic nie wiedzą. Co z tego, że pracują tu kilka miesięcy i pytali o "X" 10 razy, oni nadal nie wiedzą. Wszyscy są wolni, a więc nie pod pantoflem, a dziewczyny (i ja), tylko wkurwiają się, że nic do nich nie można powiedzieć, żeby dotarło do mózgu, więc nie są przez nie uciśnieni. Ale do czego zmierzam. Są jednostki jakieś i są jednostki inne. Nie widzę sensu sprowadzania ludzi do "ja jestem mężczyzną, więc mogę wszczynać bójki z byle powodu, a ty jesteś kobietą, więc chcąc, nie chcąc, próbujesz mną teraz manipulować" Na pewno kobiety, generalnie, są one od mężczyzn, generalnie. Ale mimo wszystko każdą taką sytuację należy rozpoznawać na jednostkach, a jednostki się od siebie różnią.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.