Skocz do zawartości

bry

Użytkownik
  • Postów

    125
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Donations

    0.00 PLN 

Treść opublikowana przez bry

  1. https://wiadomosci.wp.pl/lublin-umowila-sie-przez-portal-erotyczny-mezczyzna-ja-okradl-6416633933489793a Kurde, jak tak patrzę na zdjęcie tego typa to się zastanawiam, czy on poszedł na seks, czy na działkę kartofle kopać? xD (nie wiem czy to dobry dział, jak coś to przenieście)
  2. bry

    Życie BEZ kobiety

    Trittico, ponad pół roku - jakieś 7-8 m-cy, nie pamiętam dokładnie kiedy byłem po raz pierwszy u psychiatry. W ogóle z tamtego okresu niewiele pamiętam.
  3. bry

    Życie BEZ kobiety

    Traumatyczne wydarzenie, które spowodowało wybuch choroby (łagodne objawy zaczęły się lata wcześniej), to zdrada ze strony żony, a potem szereg wydarzeń będących jej następstwem. Wtedy choroba rozbujała się na dobre. Diagnoza jakieś ponad pół roku temu, gdy poszedłem do psychiatry z uwagi na bardzo silne myśli samobójcze. Antydepresanty pomogły, ale działały cholernie otumaniająco. Było tak, że jakoś funkcjonowałem, ale nie potrafiłem podjąć żadnej decyzji w związku ze sobą, a w pracy bywało, że nie wiedziałem kompletnie, co się dzieje. Odstawiłem je w końcu i nagle się okazało, że nastrój zaczyna się poprawiać (na antydepresantach był stabilny, ale nie odczuwałem ani smutku, ani radości - taka nijakość, teraz potrafię się już cieszyć i śmiać z ludźmi), że zaczynam wiedzieć, czego chcę a czego nie chcę i to komunikować. Powoli wraca pewność siebie, poprawiły się kontakty z ludźmi (natomiast z żoną pogorszyły ponieważ zacząłem głośno mówić, czego chcę, a na co się nie zgadzam. W jej obecności nadal mam zły nastrój), no i wrócił popęd seksualny, z którym to akurat teraz mi nie po drodze
  4. bry

    Życie BEZ kobiety

    Medyczna chemia nie była na popęd tylko na depresję. W jej czasie, ale jeszcze przed lekami gdy było w miarę łagodnie, mój popęd był dość słaby z kilkoma kilkutygodniowymi skokami w górę. W czasie brania leków nie było go w ogóle, a po odstawieniu czuję, że jest coraz większy, a na pewno już większy niż na samym początku choroby. To tak, jakby mój organizm się zaczynał "budzić" po tym wieloletnim letargu.
  5. bry

    Życie BEZ kobiety

    U mnie chyba mechanizm jest odwrotny - z każdym dniem czuję coraz większą potrzebę rozładowania tego napięcia i wtedy sięgam po te rozwiązania, no bo w sumie co mam zrobić? Też mnie to męczy, ale to zaczęło się dziać dopiero, gdy odstawiłem antydepresanty. Jak się okazało od dawna chorowałem na depresję, początkowo bardzo łagodną, ale kulminacja nastąpiła gdy moje małżeństwo zaczęło się poważnie sypać. Wcześniej było odwrotnie - na seks miałem rzadko ochotę, ale to też nie przez samą łagodną chorobę, ale brak satysfakcji z niego, co z kolei było jednym z czynników wywołujących stany depresyjne w połączeniu z innymi czynnikami (m.in. długotrwały stres i przemęczenie).
  6. bry

    Życie BEZ kobiety

    Powyższego już chyba nie kumam, albo jestem zbyt zmęczony by skumać... możesz to przełożyć na bardziej przyswajalny język? Poza tym - co było i się stało to już jest za mną, teraz mam skutki. Teraz czas dla mnie by wziąć się za nowe życie, a tamto niech będzie dla mnie doświadczeniem i przestrogą na przyszłość. A czy ja robię z siebie męczennika? Oswajam się z życiem bez kobiety u boku i tyle. Bo na razie i tak raz, że nie mogę, a dwa nie chcę się ładować w związki i bliższe relacje, na szczęście świadomie bo już wiem skąd u mnie ten mechanizm "wyparcia" innych kobiet. Tematem przewodnim było to, że frustruje mnie brak seksu i na tym się skupmy bo interesuje mnie, jak sobie z tym można z tym radzić w tej sytuacji, w jakiej jestem jeszcze. I żeby była jasność - wiem, że kobieta nie równa się seks, natomiast ze wszystkimi emocjami już sobie poradziłem, a popęd i naturę trudno oszukać.
  7. bry

    Życie BEZ kobiety

    Właśnie tak robię, do tej pory chyba podświadomie tak postępowałem, ale teraz już rozumiem dlaczego tak się dzieje.
  8. bry

    Życie BEZ kobiety

    Lepiej bym tego nie ujął. Faktycznie, ja potrzebuję czegoś te kilka poziomów wyżej. Odpowiadając na postawione pytanie - nie, nie miałem bo nie próbowałem. A nie próbowałem dlatego, że właśnie wiem jak bym się czuł. Niestety, jestem bardzo wrażliwą osobą i dlatego tak przeżywam to, co się spierdoliło i dlatego wcześniej, będąc w tym jeszcze, nie czułem się szczęśliwy. A żona doskonale zdaje sobie sprawę z mojej wrażliwości i to brutalnie wykorzystuje. Oo... jazda konna, kiedyś to lubiłem Pomyślę... Tylko w mojej głowie mam (może to urojenie), że właśnie tak to nie działa. Jak już mówiłem - mam kilka koleżanek (zajętych) od rozmowy i kawy, z którymi można pogadać, pośmiać się, a nawet podroczyć/poflirtować, ale to taki friend zone i tak już zostaje. Może to właśnie wynika z tego, że póki nie mam tego rozwodu, to sam siebie blokuję ze strachu, że ex się dowie i wykorzysta to przeciw mnie. Tak na prawdę dochodzę do wniosku, że problemem nie jest to, że brakuje mi kobiety bo po tylu latach dobrze złapać oddech, ale niestety brakuje mi seksu i zaczyna mnie to frustrować, więc chciałbym się od tej frustracji uwolnić, ale nie na zasadzie, że pójdę i zapłacę albo "wykorzystam" jakąś naiwną. I jedno i drugie jest ze mną sprzeczne więc to, czego potrzebuję, to po prostu w jakiś sposób przestać myśleć o tym, czego mi brakuje, a czego na razie mieć nie mogę.
  9. bry

    Życie BEZ kobiety

    Też tak myślę i może nawet ta świadomość mnie podświadomie blokuje do czegokolwiek więcej, tak więc od tamtego czasu do rozwodu celibat i zobaczymy, co dalej.
  10. bry

    Życie BEZ kobiety

    Najlepsze lata były wiele lat temu. Jak ja przyjąłem do wiadomości co spierdoliłem, tak ona kompletnie nie, albo w ogóle nie chce się do tego przyznać sama przed sobą. Poza tym z takimi akcjami jakie się między nami odwaliły, trudno tu mówić o odbudowie czegokolwiek. Nie ma czego zazdrościć - ślub to pętla na szyję no chyba, że lubisz jak się powoli zaciska i nawet nie zauważysz, kiedy już oddychać nie możesz.
  11. bry

    Życie BEZ kobiety

    Chyba zaczynam dochodzić do wniosku, że u mnie seks tylko jeśli jest jakaś bliższa więź z kobietą, bez tego nic z tego nie będzie. A jako, że do związku się nie garnę, to chyba jeszcze długo sobie poczekam Muszę więc znaleźć sobie jakiś "temat zastępczy", żeby się tym nie frustrować dalej. Pracuję nad tym, zmieniam powoli całe swoje życie. Na razie nic tam nie piszę, tak na wszelki wypadek, ale i tu działam.
  12. bry

    Życie BEZ kobiety

    @Jaśnie Wielmożny - popalone mosty - trochę prawda, wszystkie kontakty mi się pourywały od kiedy założyłem rodzinę. Przez zjebaną pracę miałem mało czasu, to co zostało poświęcałem rodzinie, kompletnie olewając znajomych bo miałem wyrzuty sumienia względem rodziny. Akurat tu się nie zgodzę - raczej jestem osobą lubianą, w pracy miałem zdecydowanie więcej koleżanek niż kolegów. Niezadowolony - tak, jestem - przez swoją sytuację, natomiast powoli z każdym dniem czuję, że wewnętrzny nastrój mi się poprawia i coraz mniej muszę udawać zadowolonego z życia gościa
  13. bry

    Życie BEZ kobiety

    Zastanawiałem bardzo długo, z pomocą terapeuty również. Wiem jakie błędy popełniłem, akurat z tej sytuacji wyciągnąłem mnóstwo wniosków. Tu się nie zgodzę. Akurat byłem zbyt układny i dawałem sobie wejść na głowę - dla świętego spokoju nawet wiedząc, że mam rację, ustępowałem bo to ona była typem "ja wiem wszystko najlepiej" - i to nie jest tylko moja własna obserwacja. Nie znasz mnie osobiście więc to zbyt daleko idący wniosek. Wiem czego robiłem dla nich za dużo, a czego za mało. No ale już i tak po jabłkach, wnioski na przyszłość i na teraz by być lepszym tatą niż byłem. Dla siebie od lat nie robiłem nic, a jeśli już to absolutne minimum. A co do reszty - zgadzam się, dobra analiza, dzięki Tak czy inaczej - zjechaliśmy z tematu przewodniego wątku.
  14. bry

    Życie BEZ kobiety

    Niestety już tak mam, że cenię sobie tą powierzchowną jakość. Inaczej u mnie zero reakcji, nawet jakbym w ch. chciał ? I niestety nie udaje mi się nic z tym zrobić.
  15. bry

    Życie BEZ kobiety

    ONS / FWB - dla mnie spoko, ale już chyba nie w moim wieku (zgadzam się z tym co pisze @dahmer). No chyba, że kupię sobie zajebistą furę i zrobię rejestrację ONS FWB Co do relacji - prowadzę, napisałem w pierwszym poście, ale z tych relacji nie ma drogi do samic, a podrywanie na mieście nie leży w moim charakterze. Co do kobiet mam bardzo wyśrubowane wymagania, musi być co najmniej 8-9/10. Samotne matki to najgorsze co można trafić - taka tylko będzie się zastanawiać jak tu mnie przekonwertować na "tatusia". Pomijając już fakt, że z jakiegoś powodu taka kobieta jest samotną matką. Jeśli jest wdową to jeszcze można zrozumieć (chyba, że tu pomogła co nie co... ), ale rozwódka - dla mnie lampka ostrzegawcza (w drugą stronę to też działa, w moim przypadku niestety też będzie). True. Jeszcze nie spotkałem faceta, który by mi z ręką na sercu powiedział, że standardowych problemów z samicą nie ma.
  16. bry

    Życie BEZ kobiety

    @ZamaskowanyKarmazyn i @dahmer - czy możecie przenieść swoją kłótnię na priv? Dla mnie to akurat poważny temat i problem i chciałbym go omówić bez czytania jak sobie naskakujecie Na relacje typu związek - nie, ale brak seksu już mnie na prawdę wkurwia, czas leci i nie widzę perspektyw na zmianę, a formalny rozwód to dopiero przede mną.
  17. bry

    Życie BEZ kobiety

    Spoko, napiszę sobie na czole "szukam FwB" i pójdę na miasto, luzik
  18. bry

    Życie BEZ kobiety

    Właśnie coraz częściej mam, ale rozwiązania nie znajduję. Mam typowo męskie towarzystwo albo przebywam w towarzystwie samego siebie, z resztą już napisałem jak wygląda moje funkcjonowanie.
  19. bry

    Życie BEZ kobiety

    Ja podobnie, chociaż już tym spokojem zaczynam trochę rzygać Próbowałem - w większości wszystkie panny tam dla mnie na "NIE" (taki mam "wyrafinowany" gust), a te co były ok to nawet pogadać się nie dało, o spotkaniu w realu nawet nie wspominając. A jak to robisz? Bo mi nie wychodzi... a oglądając porno z braku laku czuję, że łatwo się uzależnić. Podzielam, tylko w moim wypadku to nie wybór a konieczność, bo pewnych rozwiązań nie akceptuję, a pozostałe są niekompatybilne z moimi przekonaniami.
  20. U mnie na stres i stany depresyjne (ale to już na prawdę głębokie, zagrażające życiu) pomogły Trittico CR, no ale tu musisz się przełamać i pójść do psychiatry. Brałem jakieś pół roku regularnie i psychiczna poprawa była, natomiast byłem taki jakiś otumaniony trochę. Przestałem brać sam z siebie bez konsultacji z lekarzem. Wyjechałem na 2 tygodnie, zapomniałem wziąć je ze sobą i zauważyłem, że doły i stres nie wracają, a otumanienie przechodzi. Od tego czasu nie wziąłem ani jednej chociaż leżą w szufladzie. Do tego poprawiła mi się decyzyjność i podjąłem decyzje, które wcześniej uważałem za dramatycznie trudne.
  21. bry

    Życie BEZ kobiety

    Mając te 30-kilka lat, od czasu rozstania z żoną (już prawie rok) i wyjścia z najgorszych dołów psychicznych, powoli zaczynam zauważać, że życie bez kobiety jest całkiem spoko. Nikt nie truje, nikt nic nie oczekuje, nikt nie ma fochów i pretensji, nikt na głowę nie wchodzi. No, ale tyle z plusów. Największy minus jaki widzę - seks, a właściwie jego zupełny brak. I szczerze uważam, i to poważnie, że mam jakiś problem sam ze sobą. Z jednej strony jestem atrakcyjnym facetem i widzę, że podobam się kobietom, widzę to nawet na ulicy (nie, to nie narcyzm), ale... no właśnie, nic poza tym. Nie jestem typem podrywacza, nie uganiam się za nimi, nie zagaduję na ulicy czy w sklepie. Pracuję w typowo męskiej firmie, gdzie kobiet nie ma żadnych poza jedną, bardzo mało atrakcyjną, żeby nie powiedzieć dosadniej. Gorzej, bo jestem typem domatora - po pracy wolę iść do domu i zająć się stacjonarnym hobby, tudzież nic-nie-robieniem, niż iść gdziekolwiek (kluby i imprezy odpadają - zdecydowanie już chyba nie mój świat, z resztą niespecjalnie mam z kim - wszyscy kumple żonaci i podobnie jak ja, dzieciaci). W swoim życiu miałem raptem 3 związki, z czego jeden można zaliczyć do "chodzenia". Coraz częściej zaczynam myśleć, że już moje życie seksualne mam za sobą, a do związku się już nie garnę (chyba uraz). Tak, wiem, że są płatne studentki na różnych portalach i dziwki, ale - dla mnie seks za pieniądze to nie seks (czułbym się jak jakiś ostatni, nieatrakcyjny desperat, żeby musieć za to płacić). Właściwie to nie mam pytań, ale napisałem bo jestem ciekaw Waszych przemyśleń - może ktoś z Was ma podobnie? Tylko bez złośliwości pls
  22. Zdecydowana większość kobiet nosi kolczyki. Czy to znaczy, że ta sama większość jest narcystyczna? Co do tatuaży to... mam podejrzenie, że jakaś korelacja tu może istnieć.
  23. Można czasem pogadać o głupotach, pośmiać się, poflirtować i pójść do łóżka. Innych zalet nie pamiętam.
  24. Potwory to są tylko w bajkach. Wychodzi... ale ich prawdziwa natura.
  25. O to to! Jak napisałem - moja z pewnością na kasę nie poleciała, bo jej nie miałem. Ale gdy "namiałem", jej z dobrobytu się w dupie poprzewracało, a teraz w cieniu rozwodu żąda kolosalnych alimentów, spłacania wspólnego kredytu (oczywiście w proporcji 0/100) i stara się cedować na mnie wszystkie inne koszty jak leci. W imię tego, że jej się teraz to należy. Tak więc - nawet taka, która nie uwiesza się początkowo na facetach i nie jest ostentacyjna, z czasem stanie się materialistyczną zołzą bo to leży w kobiecej naturze. Po prostu.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.