Skocz do zawartości

Nieustalony Mężczyzna

Użytkownik
  • Postów

    26
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Donations

    0.00 PLN 

Treść opublikowana przez Nieustalony Mężczyzna

  1. Zastanawianie się dlaczego coś powiedziała albo analizowanie jej słów nie ma żadnego sensu. Kobiety są mistrzyniami w usrpawiedliwianiu swoich zachowań i racjonalizacji swoich czynów. Zacznij lepiej patrzeć na to co robi kobieta, a nie słuchać tego co mówi. Bo jedno z drugim często się nie dodaje. Za dużo analizujesz i rozkminiasz. Nie próbuj jej zrozumieć, usprawiedliwiać, czy jakoś sobie tłumaczyć jej zachowania. Skup się po prostu na sobie, a sprawy związane z nią odpuść (dla własnego psychicznego komfortu). Możesz (i powinieneś) przeanalizować swoje błędy w tej relacji, ale przede wszystkim zmień nastawienie (od razu) bo Cię dojedzie jeszcze bardziej i się będziesz długo zbierał do kupy. To najlepsze podsumowanie. Stwierdziła i mówiła, że będzie to ratować, baa nawet na terapię pójdziemy. Potem zdradziła Cię z innym gościem. Nowy projekt, nowa gałąź, stary Ty. Widzisz tu pewną zależność? Chyba nie chcesz być skokochronem dla szonów które nie chwycą gałęzi albo spadną z niej? Szanuj siebie samcu i nie psuj rynku przy okazji. Przez takie właśnie podejście do sprawy dziewczynom odwala, bo laska nic nie traci. Może zdradzać, poniżać, pluć w twarz ale Misio Pysio wszystko zniesie, Misio Pysio wszystko wybaczy i przyjmie do siebie, wreszcie Misio Pysio wychowa jak swoje. Młody jesteś kolego (w moim wieku tak nawiasem mówiąc ) i masz na prawdę dostęp do młodszych kobiet, więc tym bardziej nie ma co rozpaczać nad jakąś (prawie) 30-letnią artystką która Cię zdradziła i sama nie wie czego chce.
  2. Ogólnie ja wiem, co czujesz i rozumiem bóle, wspomnienia i inne tego typu sprawy. Ale chodzisz jak w zegarku i dajesz się rozgrywać jak małe dziecko. Uwolnij sie od niej i ewakuacja ze wspólnej przestrzeni. Ona Cię zdradziła, nie ma i nie miała do Ciebie szacunku. Ty zresztą też do siebie nie masz. Trochę honoru, zdrowej męskiej dumy i kurwa jaj. Wyprowadź się od niej jak najszybciej i kończ tę farsę, ponieważ to ona rozdaje karty. Twoja ex daje Ci złudne nadzieje i trzyma Cię cały czas w odwodzie, jak taką bezpieczną poduszkę na którą zawsze można spaść. Jej zaraz stuknie 30 lat i chce mieć bezpieczną gałązkę do której w każdej chwili może wrócić. A Ty jej jeszcze to ułatwiasz. Nie słuchaj jej paplaniny, miej szacunek do siebie i nie podbijaj jej ego. Niech odbija w swoją stronę, a Ty się skup na SOBIE i INNYCH PANNACH. Możesz mieć panny 18-21 lat, a Ty nadskakujesz dziewczynie która zaraz przekroczy 30. Do tego zdradza Cię i sama nie wie czego chce. To dla niej (o ile jest atrakcyjna) ostatni dzwonek, żeby zacząć bal na kutangach. Potem mogą być tylko koty i Ci źli faceci, no chyba że będziesz pod ręką...
  3. Polecę klasykiem: "Ogólnie to alkohol jest dla mądrych ludzi. Dlatego ja na ten przykład nie piję. " Tobie też radzę od tego właśnie zacząć.
  4. Uważasz, że masy cywilów pchały się do polskiego wojska podczas wojny polsko-rosyjskiej 1919-1921 z urazy, pogardy czy wyższości albo by odpłacać za krzywdy? Uważasz, że żołnierz polski poszedł na wojnę we wrzesniu 39' dlatego bo odczuwał urazę, pogardę czy wyższość? Chodzi po prostu o realizację interesów państwa, narodu, to prowdzenie polityki tylko innymi metodami. Ludzie idą z różnych powodów na wojnę: czasem są do tego zmuszeni, innym razem odczuwają taką potrzebę, dla niektórych to przygoda albo sposób na życie lub po prostu chcą bronić rodziny czy majątku. Oczywiście siłą rzeczy trzeba obudzić w narodzie negatywne odczucia do potencjalnego przeciwnika, bo ciężko strzelać do kogoś do kogo odczuwa się sympatię. Historia człowieka to historia wojen, czy nam się to podoba czy nie. Generalizacja, że człowiek bierze udział w wojnie z powodu "urazy, pogardy, wyższości" to jakieś śmieszne uproszczenie, które jest bardzo krzywdzące. Postawmy sprawę z drugiej strony. Gdybyśmy to my znaleźli się w obliczu ataku, napaści, agresji zbrojnej na nas albo naszych sojuszników to też mamy nie iść na wojnę, nie bronić sie bo "urazy, pogarda, wyższość"? Ma po prostu ktoś tu przyjść i zabić moją rodzinę, zgwałcić kobietę i przejąć mój majątek i ziemię? Bo średnio to kumam, z taką mentalnością i podejściem społecznym to na pewno będziemy narodem niewolników i zawsze będziemy wystepować z pozycji ofiary, wiecznie się wstydzić i przepraszać. Popatrz na państwa takie jak Stany Zjednoczone, Izrael, Rosja albo Chiny. Czy tam społeczeństwa i rządy kierują się Twoim myśleniem?
  5. Ekspansja gospodarcza na kierunku ukraińskim to duza szansa dla naszej gospodarki. Szkoda by było nie skorzystać, po części już wchodzimy w pewne sektory - np. rolnictwo, finanse czy energetyka. Ale nie można rezygnować na pewno ze spójnej i konsekwentnej polityki historycznej, bo jeżeli nie będziemy prowadzić takowej to nigdy nie będziemy nawet predysponować do tego żeby się liczyć na arenie międzynarodowej. Konsekwentnie będziemy tylko mieć przylepioną łatkę chłopca do bicia. Popatrz na Izrael, Rosję albo Niemcy i ich politykę historyczną. Serio uważasz, że blokowanie np. członkostwa Ukrainy w organizacjach międzynarodowych wywoła w naszym kraju zamieszki albo strajki? Niby po co? Wywoła ale na Ukrainie. Myślisz, że ukraińscy budowlańcy albo pomocniczy robotnicy rolni wzniecą w Polsce zamieszki bo nie chcemy ich kraju (z którym się swoją drogą często nie utożsamiają) w UE albo NATO? Członkostwo w organizacjach międyznarodowych takich jak NATO lub UE to długotrwały proces. No pewnie, że do UE w tym momencie nie wejdą ale nie wiadomo czy za 5-10-15 lat nie rozpoczną procesu akcesyjnego. Ukraina jest przecież państwem stowarzyszonym z UE, będącym wciąż dużym rezerwuarem siły roboczej i dogodnym miejscem na prowadzenie inwestycji. Jeśli chodzi o NATO to tu sprawa wygląda inaczej, Ukraina ma strategiczne położenie i wobec polityki Turcji, jest kluczowym partnerem w rejonie morza czarnego dla NATO. To nie chodzi nawet o kwestie tego, że mamy im coś załatwiać (niby po co) raczej o to, żeby im nie przeszkadzać. Oprócz tego wystarczy tutaj też przytoczyć case Macedonii Północnej i Grecji, która z powodu m. in. polityki historycznej konsekwentnie blokuje chęć dołączenia Macedonii do UE i NATO.
  6. Akurat to Ukraina nie ma żadnego wyjścia. Z punktu widzenia geopolityki i stosunków międzynarodowych my jesteśmy dla nich kluczowym partnerem. Jedyna realna korzyść jaka w tym momencie płynie do Polski z Ukrainy to pracownicy. Pomniki będą burzyć, nazwy ulic zmieniać i przepraszać, oczywiście jeśli nasz rząd zachowa się jak trzeba. Możemy blokować członkostwo w UE i NATO, mamy 5-6 razy większą gospodarkę oraz jesteśmy jakieś 50 lat do przodu jeśli chodzi o mentalność i poziom życia. Dodamy do tego ich sytuację wewnętrzną i odpowiedz jest oczywista, że my nic nie musimy. Polska nie jest silnym państwem, ale względem naszych dwustronnych relacji to my rozdajemy karty i stawiamy warunki. Taka jest brutalna prawda. Tym szybciej ukraińska władza to zrozumie, tym lepiej dla Ukrainy,
  7. Odsyłam do literatury historycznej, opracowań z epoki. Rabacji galicyjskiej bym w to nie mieszał bo bunty chłopskie to akurat zupełnie inny kontekst historyczny i pobudki. Polska w okresie dwudziestolecia miedzywojennego to młode państwo, bardzo niejednolite narodowościowo i wyznaniowo. Polacy stanowili około 66% ludności, reszta to mniejszości. Mniejszości odgrywały tak dużą rolę w społeczeństwie, że nawet plan mobilizacyjny narzucał dla wojska procentowy udział mniejszości w poszczególnych rodzajach sił zbrojnych. Mniejszości to jeden z największych problemów II RP i zarazem jedna z głównych przyczyn słabości państwa. Ukraińcy jako mniejszość była wtedy dosyć dobrze zorganizowana, która otwarcie dążyła do stworzenia swojego państwa (duża część tego państwa to terytorium ówczesnej Polski). Do tego dochodzi również dysproporcja w statusie materialnym i społecznym, między Polakami a Ukraińcami. Skrajne organizacje jak OUN, już w XX-leciu przeprowadzały zamachy terrorystyczne (np. zabójstwo ministra Bronisława Pierackiego w 1934 r.). Ukraińcy byli mniejszością bardzo niepewną, pokazali to między innymi w czasie wojny obronnej 1939 r. co można zrozumieć, ciężko się dziwić również ich późniejszej kolaboracji, ale ludobójstwa wołyńskiego ze względu na skalę, formę i metody wytłumaczyć oraz usprawiedliwić nie można w żaden sposób. A na pewno nie na polskim forum, wśród Polaków. Zmuszanie w imię jakieś chorej ideologii np. do zabijania członków własnej rodziny np. żony, dlatego bo była Polką nazywasz żniwami nienawiści za jakieś krzywdy? Żniwami nienawiści nazywasz też zabijanie sąsiadów z którymi jeszcze niedawno mieszkałeś drzwi w drzwi i bawiłeś się wspólnie na weselach tylko dlatego, że byli Polakami? Zezwierzęcenie, grabież, gwałty i okrutne zabijanie bezbronnych dzieci, kobiet w ciąży, starców to adekwatna zemsta? Święcenie kos, wideł, łopat, siekier to też w imię jakieś zemsty za krzywdy? Ta zbrodnia była skierowana w prostych ludzi, którzy żyli obok siebie przez długie lata, zbrodnia w imię jakieś chorej ideologii i przejęcia ich majątku. Odsyłam do literatury historycznej, nielicznych zdjęć, zeznań świadków z tamtego okresu (znajdziesz też na yt). Nie wiem jak można usprawiedliwiać tak bestialskie ludobójstwo na naszym narodzie. Można prowadzić wojny, niszczyć, zabijać ale Wołyń to akurat coś czego nie można tłumaczyć i tym bardziej usprawiedliwiać. Radzę poczytać żródła, a nie rzucać tylko jakąś narracją ucisku polskiego pana nad biednym chłopem ukraińskim. Bo akurat w czasie rzezi wołyńskiej, to biedny chłop ukraiński zabijał biednego chłopa polskiego, jego żonę, dzieci a potem rozkradał jego majątek.
  8. Chociażby Naród Wybrany . Świadomość narodowa ma wpływ na odczuwanie przynależności do danego narodu, państwa. Warunkiem trwania państwa jest to, że siłą rzeczy ktoś musi odczuwać potrzebę przynależnosci do tego podmiotu. Nie daje to żadnych bezposrednich profitów ale państwa jednolite pod względem narodowościowym z silną świadomością narodową i państwową są po prostu bardziej stabilne, szczególnie w sytuacji zagrożenia. Ukraina to sztuczny twór państwowy w którym duża część społeczeństwa nie miałaby nic przeciwko gdyby funkcjonowali w innym organiźmie państowym (np. Polska albo Rosja). Tak samo jest im obojętne czy mają Donbas albo Krym w swoich granicach. To ostatnie słyszałem zresztą od samych Ukraińców.
  9. Ukraina to w tym momencie państwo w stanie rozkładu, żeby nie powiedzieć jak Orban albo Zeman - upadłe. Nie liczy się gospodarczo czy politycznie. Wszechobecna korupcja, bezrobocie, praktycznie brak klasy średniej, wyludnienie, archaiczne rolnictwo (mimo najlepszej w europie ziemi) + konflikt zbrojny. Do tego dochodzi jeszcze mentalność, brak świadomości narodowej u dużej części społeczeństwa i uzależnienia. To Polska w każdym aspekcie wychodzi z pozycji silniejszego (mimo tego, że też jesteśmy graczem 3 kategorii) i Ukraina, czy tego chce czy nie musi iść na pewne ustępstwa względem nas. Od "naszych" polityków tylko zależy jak dużo będą w stanie osiągnąć na zapowiadanym resecie. W naszym interesie jak najbardziej jest istnienie Ukrainy, bo czerpiemy z tego pewne korzyści, dla gospodarki czy z punktu widzenia geopolityki. Jednak wszystkie buńczuczne deklaracje pewnych ukraińskich środowisk możemy w aktualnej sytuacji politycznej przyjąć jedynie z politowaniem. To w tym momecnie Afryka Europy, na wielu płaszczyznach, więc to my akurat powinniśmy rozdawać karty.
  10. Nie wiem po co rozciągasz to na całą populacje i generalizujesz. Sprawa dotyczy KONKRETNEJ sytuacji i dosyć BLISKIEJ, KONKRETNEJ rodziny a Ty mi nauki prawisz o jakiś dziewicach, exach i czyiś znajomych. Logicznie jest, że dziewczyna w wieku wyższym niż 16 lat, miała jakieś związki mniej, lub bardziej poważne. No i że siłą rzeczy ma też swoich ex. Ale to nie jest jakiś wątek o poszukiwaniu dziewicy, albo o tym że każdy ma znajomych czy rodzinę. Jak syn siostry Twojej matki to nie jest bliska rodzina. To nie wiem w sumie jak się odnieść. No pewnie, że pasuje do mojej spiskowej teorii dziejów. Nie ma co wierzyć w jakieś przypadki albo zbiegi okoliczności. Ktoś traci, ktoś inny zyskuje. Autor wątku stracił, kuzyn zyskał. Skoro od razu, po dwuletnim związku związał się z dziewczyną swojego kuzyna to chyba mocno naciągane jest stiwerdzenie, że "kuzyn nie miał żadnego wpływu".
  11. Nie odwracaj kota ogonem, bo brak zasad to się tyczy kuzyna a nie ex. Ex zachowała się raczej dosyć typowo, zerwała z gościem i przeskoczyła na następną gałąź. A co do kuzyna to można niby ruchać się z kim popadnie, brać laski po rodzinie, ziomkach, można i po ojcu, ojciec po synie. Ale do czego to prowadzi? Może nazwa forum ze zwierzętami się kojarzy, ale człowiek jedynie zwierzęcymi instynktami się kierować nie powninien. Tłumaczenie takich rzeczy jakimś głupim "oni już nie są razem", to dla mnie jakiś absolutny upadek. Każdy ma swoje zdanie, wartości i swoje sumienie ale takie akcje w najbliższej rodzinie to skurwysyństwo i inaczej tego nazwać nie można. Tym bardziej, że nie bądźmy naiwni skoro teraz są razem, kuzyn wcześniej dołki kopał i tylko czekał, aż się noga koledze powinie. Jeśli dla ciebie zachowanie kuzyna jest czymś normalnym, mogę skwitować to tylko jednym słowiem - współczuję. Nie usprawiedliwiajmy i nie dawajmy przywolenia na robienie takich akcji.
  12. Napisałem ostatnio w innym wątku: Ogólnie kobiety to przychodzą i odchodzą, czasem są dłużej czasem krócej. Czasem Ty zostawiasz, czasem zostawiają Ciebie. Tak wygląda ta gra. Ja mam taką autorską metodę (nie pamiętam już czy ktoś mi to polecił czy sam to wymyśliłem ). Bierzesz sobie kartkę i długopis (potem możesz sobie robić to w głowie, bo na niektóre to szkoda marnować kartki ), piszesz sobie wszystkie negatywne cechy swojej ex, wszystkie sytuacje gdy źle się zachowała wobec Ciebie, jej minusy, co Cię wkurwiało i przeszkadzało. To może być ogólnie wszystko, ale w negatywnym kontekście. Pewnie zdziwisz się ile tego było i czemu w ogóle z nią byłeś, ale to już inna sprawa. Czytasz sobie, potem możesz spalić albo spuścić w kiblu. No i od tego momentu, jeśli złapiesz się na myśleniu o byłej, zaczynasz myśleć o niej tylko negatywnie przez pryzmat tego co mniej więcej miałeś na tej liście. Oprócz tego usuwasz wszystkie formy służące do bezpośredniego (numer telefonu) i pośredniego (fb, instagram itp.) kontaktu, wyrzucasz wszystkie jej rzeczy i prezenciki. Jej już nie ma w Twoim życiu, zamknięty rozdział. Nie rozmawiasz o niej, nie wspominasz. Znajomy mówi, że Gośka wrzuciła fajne zdjęcie na instagram mówisz niczym Franz do Nowego w Psach 2 gdy ten wpomina o Angeli, żeby się po prostu odpierdolił.  A co do Ciebie to warto skupić się na sobie (rozwój, praca, hobby, sport) , do tego odświeżyć sobie stare kontakty (głównie z płcią przeciwną). Na mnie zawsze po rozstaniu najlepiej działało spędzanie czasu z innymi dziewczynami, do tego dochodzi jeszcze brak tej blokady, że masz kogoś więc hulaj dusza piekła nie ma. Wiadomo, że pierwszy poważny związek, więc swoje trzeba odcierpieć. Plus taki, że to trwało trzy miesiące a nie trzy lata.
  13. Kobieca wdzięczność jest bardzo krókotrwała. Nie oczekuj nigdy od kobiety wdzięczności, bo jej raczej nie doświadczysz. Wręcz przeciwnie jak będziesz słaby, miał jakieś problemy ze sobą, załamanie to ona Ci jeszcze bardziej dojebie. A potem zostawi. Tak jak Twoja ex. Od kobiet się zasad nie wymaga, tylko klasy. Za to od przyjaciół, tym bardziej rodziny pewnych zasad wymagamy. Między innymi lojalności. Kuzyn (z kontekstu wynika, że bliska rodzina, skoro jego matka to Twoja chrzestna) bierze po Tobie dziewczynę, co tylko dobitnie świadczy o tym jakim jest człowiekiem: korzysta na Twoim niepowodzeniu i masz również prawo (i to bardzo uzasadnione) uważać że kopał pod Tobą dołki na długo przed tym jak się rozstaliście. Nie wiem jakie tam ludzie mają zasady, ale w Towarzystwie w którym ja się wychowałem takie zachowanie uchodziło za bardzo niskie, wyrachowane i świadczące o desperacji. Masz 4 miliardy ludzi na świecie, a bierzesz się za przechodzone, jeszcze ciepłe kapcie kuzyna. Chociaż wiesz z kim w rodzinie nie warto mieć nic wspólnego. Niech odbija w swoją stronę. To rodzina więc, może kiedyś będzie się okazja "zrewanżować" za tak krzywą akcje. Nie ogarnąłeś sie, skoro jesteś niesamowicie wkurwiony. Wiem, że rodzina. Ale rodzina, rodzinie jeszcze gorsze świństwa potrafi zrobić i to nie w Trudnych Sprawach. Ale miej wyjebane w te paplające się w gównie świnie i nie dorzucaj im więcej gówna. Zajmij się sobą, rozwijaj, poszerzaj horyzonty, zarabiaj kasę, pozanawaj kobiety i wartościowych ludzi. Patrzyłem Twoją aktywność na forum, wiem że nie miałeś lekko, młody jesteś, pewnie to była pierwsza poważna dziewczyna. Kobiety przychodzą i odchodzą. A szony pamięta się tylko ze względu na seks (bo niby co więcej mają do zaoferowania), albo nie pamięta się po latach wcale. Wiele zyskał ten kto kurwę stracił. Powodzenia.
  14. Jaki kierunek, uczelnia? Bardziej informatyka, gdzie na 25 chłopa jest 1 panna. A o ładnych dziewczynach na wydziale krążą legendy, które z czasem stały się mitem. Czy może jakieś Eldorado jak psychologia, pedagogika albo rachunkowość? To zasadnicza różnica.
  15. Z takim nastawieniem to na pewno nie znajdziesz i będziesz skazany na dożywotnie kręcenie śmigłem. Tym bardziej, że z Twojej wypowiedzi wynika, iż jedyna dziewczyna z jaką możesz mieć coś wspólnego (więcej niż 5-minutowa rozmowa) to "lafirynda". Myślę, że Bracia bardziej obeznani z rynkiem płatnych usług seksualnych coś doradzą, bo ja to zielony w tych sprawach jestem.
  16. Panowie ostro polecieli, ale ciężko się nie zgodzić. Od siebie dodam tylko, że zawsze zastanawiałem się jakie są plusy z pozostawania w przyjacielskiej relacji z ex. Bo ja nie odnajduję absolutnie żadnych, no chyba że ktoś jest jakimś pierdolonym fakirem. Oczywiście samo zgodzenie się na to żebyście się przyjaźnili nie jest niczym złym, bo to tylko jakaś głupia deklaracja. Pod warunkiem oczywiście, że się jej nie przestrzega. Ona sobie zostawiła furtkę na przyszłość. Kobiety są mistrzyniami w dawaniu złudnej nadziei. Może po prostu czasem się odezwie, żeby zobaczyć czy ma jeszcze nad Tobą kontrolę albo żeby po prostu podbudować swoje ego. A poza tym jak Ty sobie to wyobrażasz, jeśli nawet by chciała wrócić? Będziesz znów brał przechodzony towar, po kimś, bo ona jednak przemyślała? Dzieciakom potem opowiesz, jak to się z mamusią na pół roku rozstaliście, żeby ona się mogła przekonać, że to tatuś to jest ten właściwy? Nie miej złudzeń, ona nie zrywa z Tobą żeby płakać w poduszkę. Psujesz rynek takim zachowaniem i nastawieniem, a przede wszystkim psujesz sobie psychikę. Ale jeśli chcesz zachować twarz i szacunek do samego siebie, to po prostu usuwasz ją ze swojego życia na każdej możliwej płaszczyźnie. Oddaj jej rzeczy, załatw wspólne sprawy, to co Ci przypomina wyrzuć. Oprócz tego usuwasz wszystkie formy służące do bezpośredniego (numer telefonu) i pośredniego (fb, instagram itp.) kontaktu. No i nie nakręcasz się podczas rozmów z ziomkami/rodziną/przyjaciółmi. Możesz opowiedzieć raz przy flaszce jak było, ale gówno Cię obchodzi za pół roku, że ktoś tam ją z kimś widział albo się pojawiła na okładce magazynu "Vogue". Odcinasz się od niej, nie szukasz kontaktu, nie pokazujesz że Ci smutno. Chyba, że chcesz dać jej głupią babską satysfakcje, że to ona mimo tego że nie jesteście razem, dalej rozdaje karty.
  17. No pewnie masz rację, z tym stwierdzeniem chodziło mi bardziej o to, że mój kraul powinien być lepszy. Ja akurat mam mocniejsze i lepsze technicznie nogi, dlatego raczej preferuje grzbiet. Znam ludzi którzy mają słabą pracę nóg dlatego, lepiej czują się w kraulu. Nie mam problemu ze zrobieniem jakieś większej odległości ciągiem, ale znam ludzi którzy pływają kraulem bardzo dobrze i robią na prawdę fajne odległości, np. w triathlonie. Przy odpowiednim oddychaniu i odpowiedniej pracy rąk, bo to najważniejsze w kraulu. PS Co do mojego pierwszego posta. "Morze i RZEKA są niebezpieczne, więc na naukę pływania i dla mniej zaawansowanym nie polecam. "
  18. Ja Panowie jakimś ekspertem w zakresie pływania nie jestem, ale pływam całe życie od gnoja. Na studiach namawiali mnie nawet na sekcję (bo niby predyspozycję duże i pływam bardzo dobrze) ale poszedłem trochę w inną stronę, teraz żałuje bo pływanie to jeden z najlepszych sportów. Dlatego gorąco polecam i trzymam za Was kciuki. Nauczyć się można w każdym wieku, na co znam wiele przykładów u znajomych. Po pierwsze z obserwacji znajomych widzę taki problem, że jeśli ktoś miał kiedykolwiek złe/traumatyczne doświadczenie z wodą, tonięciem, pójściem na dno, czasem wystarczy że utraciło się kontrolę nawet na chwilę w wodzie. Zwykle mowa tu o osobach które nie pływały lub pływały stosunkowo słabo gdy doszło do takiego zdarzenia. Bierze się to z prostej przyczyny, że im lepiej pływamy i czujemy się pewnie w wodzie, tym bardziej mierzymy siły na zamiary. Ogólnie największy problem w tym przypadku jest potem w głowie, bo powoduje to brak odpowiedniego rozluźnienia w wodzie (jest się zbyt spiętym) przez co np. szybciej się męczy człowiek, do tego ma się problem z utrzymaniem na wodzie, potem dochodzi jeszcze brak odpowiedniego oddychania. Reasumując, żeby w ogóle zacząć pływać na jakimś tam poziomie trzeba czuć w wodzie pewnie oraz byc rozluźnionym i opanowanym. No i bardzo ważne jest odpowiednie oddychanie, bo co z tego że pływasz dobrze technicznie, a padasz (toniesz ) po 50 m. Przykładem są dzieciaki zaczynajace przygodę z pływaniem w bardzo młodym wieku - traktują to jako zabawę, nie czują strachu przed wodą. Więc albo trzeba się przełamać samemu albo psycholog, bo trzeba zmienić myślenie o wodzie i pływaniu. Sam nie miałem nigdy takich problemów więc ciężko mi wskazać co się lepiej sprawdzi. Ale wydaje mi się, że to indywidualna sprawa. Jeśli chodzi o style to ja zawsze preferowałem te gdzie korzysta się bardziej z pracy nóg, więc raczej grzbiet niż kraul. Na początek dobra też jest żabka, delfina polecam z intruktorem, bo bardzo ważna jest odpowiednia technika. Na grzbiecie to biodra wysoko i poziom wody mniej więcej na wysokości uszu. Patrzymy do góry (na sufit) a nie do tyłu - na nogi. Do tego odpowiednia, równa praca nóg (są najważniejsze w tym stylu), pracujemy nożycowo, w pionie. Każdy ma też inną sylwetkę, bardziej lub mniej sprzyjającą do pływania danym stylem. Ja np. w kraulu relatywnie szybko się męczę, a na grzbiecie mogę robić grube kilometry. Każdy jest też mniej lub bardziej predysponowany do pływania. Co nie zmienia faktu, że pływać powinien każdy. Wiadomo, że w każdej wodzie pływa się inaczej. Morze i jezioro jest niebezpieczne, więc na naukę pływania i dla mniej zaawansowanym nie polecam. Najlepsza na początek jest stojąca woda - basen, jakiś staw, ewentualnie jezioro. No i najważniejsze to mierzyć siły na zamiary i nie kozaczyć. Bo woda jak każdy żywioł, zabierze ale nie wiadomo czy odda.
  19. Ja tam Cię do niczego nie zmuszam. Banki to (przynajmniej w teorii) instytucje zaufania publicznego, na tym opiera się idea nowoczesnej bankowości. Są odpowiedzialne za pieniądze deponentów i każdy mimo tego, że ma różną wiedzę oraz świadomość finansową musi mieć zapewniony taki sam, możliwie jak najwyższy poziom bezpieczeństwa. Złe lub archaiczne formy zabezpieczeń, mogą zmniejszyć zaufanie oraz wiarygodość instytucji finansowych. Co na pewno nie będzie miało dobrego wpływu na gospodarkę - powszechnie wiadomo, że system finansowy to lustro i zarazem krwiobieg gospodarki.
  20. Oczywiście, że powinno być to obowiązkowe, tym bardziej w kraju takim jak Nasz. U nas świadomość społeczeństwa w temacie finansów, rynku i systemu płatniczego jest nadal niestety bardzo niska. Z drugiej strony, jesteśmy bardzo rozwiniętym rynkiem jeśli chodzi o nowoczesne płatności (płatności zblizeniowe, BLIK, bankowość internetowa itd.). Kombinacja tych dwóch cech rynku sprawia, że wprowadzanie takich regulacji można określić tylko jednym słowem - niezbędne.
  21. W finansach bezpieczeństwo to podstawa. Dwustopniowe uwierzytelnienie to w dzisiejszych czasach akurat standardowe i często niezbędne rozwiązanie, szczególnie jeśli chodzi o nasze pieniądze. Dyrektywa unijna PSD 2 (bo to UE obliguje nas do wprowadzenia tych zmian) to akurat krok w dobrą stronę. Wzmacnia prawa konsumentów, zapewnia wyższy poziom bezpieczeństwa płatności oraz dosotosowuje rynek do nowoczesnych usług finansowych (np. TPP). Średnio poważam prawodawstwo unijne, ale te zmiany akurat są bardzo prokonsumenckie i potrzebne.
  22. Budowanie siły charakteru i pewności siebie to długotrwały proces. Ogarnij się wizualnie, siłka (będziesz lepiej wyglądał + pewność siebie), nie wiem jaką masz postawę, ale polecam basen i łyżwy. Poczytaj trochę o psychologii, mowie ciała i kontaktach międzyludzkich. Wiele rzeczy jak np.: mimika twarzy, postawa, sposób poruszania, sposób mówienia można wytrenować i znacząco poprawić. Może masz jakieś nieogarnięte sprawy w swoim wyglądzie nad którymi stosunkowo łatwo zapanować - zęby, niedoleczony trądzik, fryzura, włosy tam gdzie ich nie powinno być itd.. Druga sprawa to praca nad sobą: jakieś nowe zainteresowania, moze miałeś kiedyś fajne hobby do którego warto wrócić, fajnie się rozwinąć jeśli chodzi o edukację (nie wiem ile masz lat, może jakieś studia, podyplomówka, prawo jazdy jeśli nie masz), no i dążenie do niezależności finansowej oraz rozwój zawodowy. Tym wśród większej ilości osób się obracasz, więcej rzeczy robisz i szersze masz horyzonty, tym więcej okazji do treningu pewności siebie i kontaktów interpersonalnych. Ogólnie kobiety to przychodzą i odchodzą, czasem są dłużej czasem krócej. Czasem Ty zostawiasz, czasem zostawiają Ciebie. Tak wygląda ta gra. Ja mam taką autorską metodę (nie pamiętam już czy ktoś mi to polecił czy sam to wymyśliłem ). Bierzesz sobie kartkę i długopis (potem możesz sobie robić to w głowie, bo na niektóre to szkoda marnować kartki ), piszesz sobie wszystkie negatywne cechy swojej ex, wszystkie sytuacje gdy źle się zachowała wobec Ciebie, jej minusy, co Cię wkurwiało i przeszkadzało. To może być ogólnie wszystko, ale w negatywnym kontekście. Pewnie zdziwisz się ile tego było i czemu w ogóle z nią byłeś, ale to już inna sprawa. Czytasz sobie, potem możesz spalić albo spuścić w kiblu. No i od tego momentu, jeśli złapiesz się na myśleniu o byłej, zaczynasz myśleć o niej tylko negatywnie przez pryzmat tego co mniej więcej miałeś na tej liście. Oprócz tego usuwasz wszystkie formy służące do bezpośredniego (numer telefonu) i pośredniego (fb, instagram itp.) kontaktu, wyrzucasz wszystkie jej rzeczy i prezenciki. Jej już nie ma w Twoim życiu, zamknięty rozdział. Nie rozmawiasz o niej, nie wspominasz. Znajomy mówi, że Gośka wrzuciła fajne zdjęcie na instagram mówisz niczym Franz do Nowego w Psach 2 gdy ten wpomina o Angeli, żeby się po prostu odpierdolił. Radzę ogarniczać i zrezygnować z porno, bo to wypacza spojrzenie na wiele spraw. Może mieć również wpływ na Twój brak pewności siebie. Znajdziesz nowe zajęcia, zaczniesz się rozwijać w różnych aspektach i na różnych płaszczyznach życia, to i mniej czasu będziesz miał na takie sprawy. No i przede wszystkim kolego: SPÓJNOŚĆ, UPÓR i KONSEKWENCJA. Bo właśnie te cechy bardzo świadczą o sile charakteru i pewności siebie. Nie ma może, miałem, nie będe zmuszał, to nie dla mnie. Jak mówisz biorę sie za siebie, to się biorę za sport. Jak mówię do kogoś nie chce Cię znać, to na prawdę nie chce Cię znać i ma wypierdalać z Twojego życia. Jak coś zaczynasz to kończysz. Konsekwencja jest ważna w każdym aspekcie życia i bez niej nie pójdziesz do przodu. Będziesz konsekwentny, asertywny i z zasadami - ludzie mogą Cię nie lubić, ale będa szanowali. Nie będziesz - będziesz podatny na manipulacje, będziesz dostarczał innym jedynie korzyści bez dostawania czegoś w zamian. A i nigdy nie traktuj priorytetowo, kogoś kto traktuje Cię jako opcje. To bardzo ważne w stosunkach międzyludzkich. Miej zasady i wymagaj zasad od innych (wyjątkiem są kobiety bo od nich możesz wymagać ewentualnie klasy ). Z mojego doświadczenia wiem, że zawsze gdy z jakiegoś pwoodu nie zachowałem się w sposób konsekwentny, w dłuższej perspektywie czasu byłem na siebie zły. Konsekwentne i spójne działania bardzo motywują oraz podnoszą pewność siebie.
  23. No właśnie najpierw go zakończyła, potem się spotykaliśmy przez jakiś czas, potem dopiero poszliśmy do łóżka. Taki postawiłem warunek że możemy zacząć na poważnie dopiero jak zakończy swoje sprawy. Miała czas, żeby to przemyśleć i ogarnąć. Nie musiała tego kończyć, to był jej wybór. Nie interesowało mnie jak funkcjonował ich związek, nie znam gościa, nie wiem jak długo byli ze sobą, co jej nie pasowało, nie zachęcałem nikogo do rozstania, nie zdradzała mnie z nim i nie kopałem pod nim dołków póki byli razem. Kobiety tak są po prostu uwarunkowane, że szukają najlepszego modelu, nie bez powodu historyjka o małpach i gałęziach. Faktem jest, że załatwiła mnie podobnie. Mówi się trudno i rucha się dalej. Nie postrzegam tego w kategoriach kary (raczej nauki) czy niehonorowego zachowania. Teraz ja mam się zastanawiać kto w jakiej relacji z kim jest, czy mi wolno zagadać albo podrywać dziewczynę. Czy to honorowe czy niehonorowe, mam zbawiać świat na siłę? To ona mnie powinna z miejsca spławić albo nie bawić wcale w takie głupie swaty. Znam sytuacje z autopsji gdzie dziewczyny mówiły wprost „fajny jesteś Nieustalony ale mam kogoś i tak zostanie”. Szanuje. Poza tym nie wiem może szukam w rynsztoku albo śmietniku lub w takowym się obracam, ale na palcach jednej ręki mogę wymienić dziewczyny które znam i rozstały się z chłopakiem bez chociaż perspektywy przeskoczenia na inną gałąź. Różne tego są przyczyny: nie umieją i nie chcą być same, czasem kompleksy że nikogo nie znajdą, innym razem mają po prostu duże powodzenie i jest ciągłość. Każdy ma wolną wolę, jak mi nie pasuje to rozstaje się i jestem potem z kimś innym. Pies nie weźmie, jak suka nie da. To akurat proste. Nie weźmiesz Ty, weźmie kto inny. Tu się zgodzę, bo to był duży błąd. Nie bez powodu napisałem, że już wtedy nie mogłem wyjść z tego z twarzą. Po prostu wiedziała w co uderzyć, żebym zmienił zdanie i przedstawiła mi ckliwą historie którą kupiłem. Nie wiem czy była prawdziwa czy nie, ale nie chce jej opisywać bo to raczej ciężki temat. Na zerwanie byłem gotowy i nie miałbym z tym problemu, po prostu to co usłyszałem zmieniło moje spojrzenie o 180 stopni. No nie ma, nie ma. Nie ubolewam. Chciałem po prostu zburzyć trochę jej obraz w jego oczach bo może księżniczka mówiła że „przez pół roku w samotności płakała a potem do niego wróciła, bo zrozumiała, że to on ma być ojcem jej dzieci”. Nie wiem co mu mówiła ale na 100 % bajki, ściemy i jakieś pierdolety. W gruncie rzeczy ja nic do gościa nie mam, może jest spoko, może też się wkręcił w toksyczną dziewczynę. Miałem nadzieję, że otworzy oczy a szon nie będzie miał satysfakcji, że rozdaje karty. Pomyliłem się, jak nie pierwszy raz w tej historii. No pewnie, że się prosiłem. Temat jak najbardziej ku przestrodze bo tu się włączyło kilka czerwonych lampek, a nawet syren oraz alarm o skażeniach. Może kiedyś to studium przypadku uratuje komuś dupę, bo nie wejdzie w takie bagno.
  24. Na początku się wkurzyłem, głównie że mnie tak próbowała zrobić z tym weselem. Potem dalej byłem wkurzony ale bardziej na siebie, że się dałem wciągnąć w jej głupie gierki, gdy tyle rzeczy po drodze śmierdziało. Teraz mogę się tylko śmiać z siebie, bo od takich dziewczyn trzeba się ewakuować jak najszybciej. Przed tym jak się zaangażujesz w jakikolwiek sposób. Ja wpadłem we własną pułapkę – nie chciałem robić krzywych akcji ziomkowi, olałem to że ma złe wzorce z domu oraz problemy ze sobą, a na końcu zwykła pycha z mojej strony bo myślałem do końca, że kontroluje sytuację i rozgrywam. Do tego jej wcześniejszy brak lojalności („rozstała się” z gościem dla mnie), egoizm i wygórowane oczekiwania finansowe, podczas gdy nie zarobiła w życiu nawet złotówki (nie wiem może nie pasowało jej, że nie będe jej sponsorem/bankomatem xD). Po trupach do celu, one się nie zmieniają. Najśmieszniejsi są jednak zawsze tacy kolesie, obrońcy uciśnionych latawic. Takie historie zwykle kończą się bez happy endu, i dla mysia pysia i dla księżniczki. Misio pysio zawsze będzie miał do Ciebie pretensje, nigdy do niej i kupi jej wszystkie bajki. Tylko tacy zawsze kończą tak samo, z chujem w garści i śmiechem wszystkich dookoła. Gościa mi trochę jednak szkoda, ale tylko trochę bo między innymi właśnie przez takich facetów (?) potem dziewczyny zachowują się w ten sposób. Bo misio zawsze ją przyjmie powtórnie, nieważne co odwali laska, a poprzeczkę przecież trzeba podnosić. Ale misiu ma jeden plus, że kilku nowych rzeczy ze mną w łóżku spróbowała więc może też będzie miał coś od życia. xD Znałem w swoim towarzystwie podobne historie. Księżniczka lata, zdradza, robi przerwy na innych gości, niszczy Ci psychikę, manipuluje i obniża poczucie własnej wartości . W międzyczasie Ty inwestujesz pieniądze, czas oraz swoją energię. Po latach zostajesz bez księżniczki, z alkoholem, depresją i myślą jaki samochód byś mógł kupić za kasę którą w nią zainwestowałeś przez te lata.
  25. Mam 25 lat. Jak wielu studentów uczę się i pracuję. Północ Polski. Jakoś tak zawsze mi się układało, że nie narzekałem na brak powodzenia – wręcz przeciwnie zawsze miałem masę przyjaciółek, koleżanek i dobrych znajomych. Ze związkami czy seksem też nigdy nie miałem specjalnego problemu. Miałem związki różnego typu i te bardziej poważne, jak i krótkie, czy na zasadzie fwb. Ale do rzeczy. Chciałbym podzielić się z Wami moją historią. Długo się zastanawiałem czy pisać o tym na forum ale chyba potrzebuje, żeby ktoś spojrzał na to bezstronnie, trzeźwym okiem. Historia bardzo świeża, która wiele rzeczy mi przypomniała i pokazała jak czasem można stracić całą kontrolę nad sytuacją, związkiem i sobą. Ku przestrodze, że może lepiej czasem bez kwasu ewakuować się od toksycznych ludzi, tym bardziej że pewne znaki o tym świadczą. No i jak perfidne i wyrachowane potrafią być kobiety. Kiedyś usłyszałem od bardzo mądrego gościa tekst, który brzmiał mniej więcej tak: „ludzie się nie zmieniają, czasem mają tylko przebłyski bycia lepszym lub po prostu im to na rękę”. Po rozstaniu z dziewczyną przez ponad rok angażowałem się w różnego rodzaju luźne relacje. W sumie mi to pasowało, nikt sobie nic nie obiecywał, nie było rodzinnych obiadków i tego typu wesołych atrakcji. Wszystko tak sobie trwało do momentu jak mój dobry przyjaciel powiedział „Ej wiesz co Nieustalony moja Anka ma taką przyjaciółkę Beatkę (22 lata). Bardzo fajna dziewczyna, tylko nie może się rozstać z chłopakiem, a to sztuczny związek między nimi. Twierdzimy zgodnie z Anką że Ty fajny jesteś gość, ona również fajna. Z Tobą odżyje, a i Ty wreszcie się ogarniesz. Powinniście się poznać.” Pomyślałem – w porządku, fajnych koleżankę nigdy za wiele, bez specjalnego entuzjazmu. Spotkaliśmy się w czwórkę. Zobaczyłem, poznałem i powiem szczerze, że dziewczyna przerosła moje oczekiwania, nie wchodząc w szczegóły - bardzo mi odpowiada pod każdym względem (na pierwszy rzut oka oczywiście). Beatka też zainteresowana, fajnie się gada, fajnie na mnie patrzy. A ja wyciągam najcięższą artylerie z mojego arsenału podrywacza, żeby jak najszybciej wylądować z nią w łóżku, bo tylko o tym wtedy myślę. Po jakimś czasie i kilku spotkaniach w szerszym gronie, mówię jej wprost żebyśmy ogarnęli swoje życiowe sprawy i po prostu spróbujmy. Ja pokończyłem swoje sprawy z dziewczynami, które mogłyby to popsuć. „Nieustalony tylko pamiętaj nie możesz nic odwalić to przyjaciółka dziewczyny Twojego przyjaciela” – tak pomyślałem. Wtedy jeszcze nie wiedziałem, że takim myśleniem popełniłem pierwszy błąd. Beatka pożegnała się po raz ostatni z chłopakiem z którym trwała w beznadziejnym związku... No i stało się, jesteśmy razem. Dziewczyna w łóżku cudo, co tylko utrwala mnie w przekonaniu, że wszystko idzie jak należy. Wpatrzona we mnie jak w obrazek, co mi mówią ludzie z boku. Układa nam się, prawie razem mieszkamy, poznaje moich znajomych i rodzinę, a ja jeszcze bardziej utrwalam się w przekonaniu, że naprawdę mi pasuję i wreszcie znalazłem dziewczynę z którą naprawdę mi dobrze i to nie tylko w łóżku. Poznaje jej rodzinę. W sumie trochę dziwna, niby ludzie majętni i bardzo na poziomie – ale w rodzeństwie w sumie tyle przygód i złych sytuacji, że można obdzielić trzy sezony Trudnych Spraw. Ale pomyślałem, że rodzina mało ważna – najważniejsza jest Beatka, przecież tak mi pasuję. Wtedy jeszcze nie wiedziałem, że popełniłem drugi błąd. W międzyczasie Beatka pokłóciła się na amen z Anką. Związek trwa, pewne rzeczy mi się podobają jeszcze bardziej. Najbardziej to, że mówi że mnie kocha, że jej zależy i chce tylko mnie. Niby czuje jakoś podobnie, w sensie że ona też dziwnie za bardzo mi pasuje i odpowiada. Dowiaduje się również o jej problemach, problemach w jej domu, problemach we wcześniejszych związkach. Trochę przesadza mi jednak jej brak szacunku do pieniądza, podczas gdy nie zarobiła w życiu nawet złotówki oraz przyszłościowe wygórowane oczekiwania dotyczące życia na wysokim poziomie (dobry samochód, fajny dom, wysokie zarobki), myślę ok żyje na jakimś tam (wysokim) poziomie i nie chce z niego schodzić. Dużo tych problemów ale myślę sobie, dobra Beatka damy radę ja Cię obronię przed złem całego świata, od tego przecież jestem. Związek trwa w najlepsze... 4 miesiące mijają nam raczej w sielankowej atmosferze ale ja widzę, że coś się zmieniło niby jest dobrze ale wcześniej było lepiej. Była akurat u mnie, a ja przejrzałem jej telefon. Pisała ze swoim byłym, mowa była o spotkaniu. Oczywiście awantura, każe się jej pakować i wynosić . Z jej strony płacz, błaganie, że sobie coś zrobi oraz mnie kocha i potrzebuje, że wreszcie ktoś ją docenia i czuje moje wsparcie. Mówi, że ona musi sobie tylko z nim coś wyjaśnić, pewną trudną sytuacje z czasów ich związku. Mówię dosyć niechętnie, no dobra ogarnij to i to ma być ostatni raz. Byłem jakoś dziwnie pewny siebie i swojej przewagi – tak na niego narzekała w końcu wcześniej, że debil, bez perspektyw, a jego rodzina to patologia która wpędziła ją w nerwicę, a ojciec alkoholik. Wtedy właśnie popełniłem trzeci (ostatni) błąd i już nie mogłem skończyć tego z twarzą. Miałem cały czas tą sytuację z tyłu głowy, byłem lekko podejrzliwy ale myślałem że przesadzam. Pozornie wszystko było ok, pozornie nic się nie zmieniło. Ona mnie kocha, ja ją, dobry seks, rodzinne imprezy… Nie przesadzałem… Po ponad 2 miesiącach od tamtego wydarzenia stało się coś czego się nie spodziewałem. W sobotę wesele przyjaciela, które odbywa się na drugim końcu Polski, oczywiście mieliśmy z Beatką iść razem. Nie widzieliśmy się kilka dni bo miałem dużo pracy, ale myślę i tak cały weekend spędzimy razem ("rozumiem Nieustalony jestem przecież wyrozumiałą dziewczyną"). Piątek (dzień przed weselem)– dziwne smsy od niej koło 18-19. Dzwonie do niej. Ona mówi „Muszę to przemyśleć, Nas, Nasz związek, ona nie wie, ona się mnie boi, ja się jej czepiam, ona potrzebuje czasu”. Myślę kurde o co chodzi, próbuje to jakoś załagodzić na szybko przez telefon. W końcu stwierdziłem, że nie będę się prosił kogoś kto chce się rozstać przez telefon i próbuje zrobić ze mnie debila przed samą imprezą (wszystko zapłacone – mieliśmy być razem a nie ja sam, dogadany przejazd, wynajęty pokój w hotelu przez ziomka, nawet głupia winietka dla niej gotowa na stół bo poznała tych znajomych, do samego końca utwierdzała mnie że idziemy razem). Miałem nawet jechać do niej ale może lepiej ten czas spożytkować na szukanie zastępstwa, tym bardziej że ona to załatwia w taki sposób i stawia mnie w takiej sytuacji, do samego końca kręcąc że jest ok. Na szczęście są jeszcze przyjaciółki do zadań specjalnych, więc znalazłem nowego Kopciuszka. Wesele w porządku, dobrze się bawiłem, żegnałem orkiestrę. Leżę w niedzielę po poprawinach i tak łączę fakty. Ej czy przypadkiem w tę sobotę jej ex nie miał urodzin (FB), ej czy w ten czwartek gdy miała wyjść z siostrą w pewne miejsce gdzie zwykle chodziła z nim, to faktycznie wyszła z siostrą? Robić to my ale nie nas. Myślę sobie, że ona jest skreślona, więc chociaż jeszcze szumu tam narobię za taką marną próbę zrobienia ze mnie debila. Pisze jej ostatni sms, że rzeczy pocztą odsyłam, kilka ciepłych słów (fałsz, obłuda , brak klasy, karma wróci) no i że się pewnie z byłym spotkała więc życzę im powodzenia. Nic nie odpisała. Pisze też do gościa na fb, bo może w gruncie rzeczy spoko typek, a ona po prostu na dwa fronty się bawiła. Nie miałem w każdym razie złych intencji, nic do niego nie mam. Gość na początku mało rozmowny, ale za to dużo śmiesznych emotek wysyła jakby go to bawiło. Następnego dnia bardziej (pewnie mu powiedziała co jej napisałem) i pisze mi, że to ich sprawy, żebym się nie interesował i radzi mi jej nie obrażać (nigdy tego nie robiłem – napisałem po prostu prawdę, bez żadnych wulgaryzmów). Myślę sobie aha, znam takich jak Ty drogi kolego od których laska bierze ''przerwę/musi to przemyśleć/potrzebuje czasu'' w poszukiwaniu lepszego modelu, a potem wraca na stare śmieci. Mówię mu, że jednak mnie to trochę interesowało do niedawna bo jednak spałem z nią przez ostanie 7 miesięcy, po (rzekomym) rozstaniu z Tobą i zrób z tym co chcesz. Dużo wytrwałości i powodzenia, na pewno Ci się przyda. Nic nie odpisał. Nawet zabrakło śmiesznych emotek. Kurtyna. Dzięki za doczytanie do końca. Ciekawy jestem waszego spojrzenia na temat i możliwe scenariusze zdarzeń które zaszły w kolejnych odcinkach tej telenoweli. Mam tylko mały dylemat czy faktycznie jej te rzeczy odsyłać i dać sobie z tym spokój już na amen (tak jak jej napisałem) czy może się jednak spotkać i to ostatecznie wyjaśnić, bo do takiego kończenia związków byłem zawsze przyzwyczajony. Pewne rzeczy mogłem sobie sam wkręcić, ale moim zdaniem to jedyna słuszna koncepcja, tym bardziej że nie wierze w przypadki. Z góry dzięki za wszelką aktywność oraz komentarze (szczególnie te krytyczne).
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.