Skocz do zawartości

gwiezdny_pył

Użytkownik
  • Postów

    63
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Donations

    0.00 PLN 

Treść opublikowana przez gwiezdny_pył

  1. Ale całkiem nieźle wcielasz się w rolę Anioła Bożego Stróża. Zawsze były, są, będą i powinny być postacie tragiczne. Zdrowy rozsądek paradoksalnie i implikuje, i wyklucza sumienie. Bunt jest tym co napędza cywilizację do przodu, i nie mam na myśli rewolucji francuskiej. Gdyby Antygona zamknęła dziób i robiła co jej kazano, a raczej nie zrobiłaby czegoś, co było jej zabronione, my nie mielibyśmy o czym ze sobą rozmawiać. I cała sprawa nie wywoływałaby tylu emocji. Ten bunt przejawia się na codzień tam, gdzie jest pozornie niezauważalny. I to jest właśnie dylemat moralny, szanowny panie, który aktualnie rodzi się w mojej głowie, czy ja w ogóle powinnam rozmawiać z człowiekiem, który drugą istotę ludzką, niezależnie od płci, traktuje jak zwierzę? Jasne, wszystkimi nami kierują instynkty, takie jak głód, pragnienie. Tyle że, jak @MalVina napisała w dość obszernej wypowiedzi na temat relacji, to my wybieramy czy stoimy przy kimś, bo stawia nam wódkę, czy traktujemy to jako "wartość dodaną", a kiedy przychodzi kryzys - to my tą wódkę przynosimy. Tak jak my wybieramy czy manipulujemy osobą, żeby "ugotowała nam ulubioną zupkę", czy pokornie chylimy głowę przed czasem, który nam objawi osobę która będzie to robić bez żadnych w tym kierunku manipulacji, i po prostu odpowie z chęcią na prośbę, ponieważ będzie chciała sprawić tobie przyjemność, a przyczyną dla której to zrobi będzie tkwić w niewyczerpalnym źródle miłości. I właśnie takiej miłości życzę każdemu. Gotującej zupy i kładącej na kolana. Bez targania dominacji, udowadniania komukolwiek czegokolwiek, a pokornego miłości dawania. Tyle że, to cholernie trudna i wymagająca sprawa. Jestem w tym względzie hipokrytką, bo postuluję sprawę, a sama jej odmawiam. Przykre to, że większość ludzi w nią nie wierzy, a podskórnie pragnie. Straszny konflikt wewnętrzny. A to może prowadzić do zaburzeń emocjonalnych. I znowu wracamy do Freuda, który w tej kwestii sp*******ł strasznie sprawę. Na prawdę życzę zburzenia betonu którym jesteś obudowany. Może zgubisz wartość w oczach znajomych, ale nawet nie zdajesz sobie sprawy w czyich oczach ją zyskasz. a zyskasz. Bez najmniejszej w tym względzie obawy. Buziaki.
  2. Feminizm. Czytałam o tym ostatnio. Wypowiadali się psychiatrzy, w wysoko punktowanym czasopiśmie. Stwierdzili że istnieje na to lek i nazywa się zamążpójściem. Ale potem objawił się jakiś pajac, który twierdził że zna się na psychoanalizie, a tak na prawdę sp******ił mężczyzn i całą sprawę. Oglądałam ostatnio tedx z jakąś młodą przedstawicielką owego nurtu ideologicznego. Pomimo tego że gadała straaaaaaaaaaszne bzdury - była szczupła. Jeszcze dalej, to się trzeba cofnąć jeszcze dalej. Omg. Skończyć jak tragedia antyczna, cyklicznie masakrując głowy rzeszom licealistów. Wiedziałam że mam potencjał, ale w najśmielszych wyobrażeniach nie podejrzewałam że aż taki. Dziękuję !!!!!!!!!!!!!
  3. Boże. Co wy WSZYSCY ze średniowiecza jesteście? p.s. nie czuj się zażenowany (a padło już to słowo powyżej) swoją niemocą. Inkwizycja nam rady nie dała, to i wy nie dacie, tyle w temacie. Buziaki.
  4. Słuchaj, nie bądź taki kategoryczny jak cię proszę, bo jeszcze faktycznie ktoś trafi na te twoje średniowieczne poglądy i weźmie je za aktualne. A nie chcemy chyba powtórki z Janka Muzykanta, prawda?
  5. Łupież to się smaruje, ale z doświadczenia wiem, że jak moja sunia dostaje łupież, to trzeba w pierwszej kolejności sprawdzić co jadła. Nie podawać pod żadnym pozorem mięsa drobiu hodowlanego w postaci kurczaków! Można z tego wyjść, ale potrzebna jest przede wszystkim wytrwałość i konsekwencja. I kąpiel w odpowiednim szamponie. Przez jakiś czas, jeśli jest poczucie dyskomfortu psychicznego - unikać ciemnej odzieży. No można zwalić na złego, ale to średniowieczny zabobon, w obliczu nowoczesnych technik dermatologii terapeutycznej.
  6. Ja jestem z takimi rzeczami akurat nie tyle pogodzona, co przestałam z nimi toczyć otwartą wojnę. Kilka razy w życiu dostałam za swoje, nie dając się wciągnąć w tą grę. Tyle że wiesz co? Po jakimś czasie zawsze docierały do mnie informacje, że te, może nie koniecznie handlujące sobą, ale podlizujące się (a to też uważam za handel ciałem) istoty zawsze, ale to zawsze dostawały lekcję pokory, i to w wydaniu zwielokrotnionym. Wyznaję zasadę że jak coś jest dobre to obroni się samo, nawet jak ledwo co dyszy. Grunt to nie dać się zjeść zawiści i umieć rozdzielić sprawy zawodowe od prywatnych. W historyjki o miłości czarować się będę zawsze i wszędzie. Peace.
  7. oh Boże! Żeby do prawdziwej miłości dało się dorobić ideologię i ująć ją w jakiekolwiek ramy! Wszystkim nam żyłoby się owszem trudniej, ale prościej i radośniej. Tobie, szanowny panie @zuckerfrei, na ten przyszły tydzień życzę takiego trzepnięcia w ucho skrzydłem miłości, żebyś w końcu w nią uwierzył! Kobiety to prostytutki, a mężczyźni to handlarze ciałem. Na szczęście nie wszyscy : O Dziękuję, tego właśnie potrzebowałam. Czy w ramach faszyzmu, a rozumiem przez to nadgorliwość w wypełnianiu pokuty, co jest wpisane jako ryzyko podążania za jakąkolwiek religią, sugerowałabyś edytowanie większości informacji z tytułowego posta? ! Czyli mam w sobie ogień! Z ust takiego kowboja jak ty to prawdziwe wyróżnienie <wink wink wink>
  8. Nie wiem co dokładnie masz na myśli, ale chyba czuję to. Ciesze się więc że ją ustawiłam trochę i przestrzegłam, głównie przed samą sobą. Łatwo stracić głowę dla drugiej osoby, zwłaszcza jak obserwuje się na codzień jej sprawczość tam, gdzie samemu napotyka się tylko i wyłącznie ściany. Ahoj.
  9. Nie mam w zwyczaju dyskutować o hybrydach. Płaskie tematy odpadły ode mnie jakiś czas temu. Czy szczegółowo? Jakoś tak mam, że ludzie ze mną lubią gadać. omg, zarumieniłam się. Dziękuję za komplement. To nie jest temat bycia niepewną odnośnie tego co poradziłam. Całą moją wypowiedź do niej osadziłam w kontekście romantycznej historii z mojej rodziny. Sytuacja miała miejsce lata temu, wujkowi - wykładowcy akademickiemu zmarła żona. Jakiś, stosowny co do "okazji", czas później zjawiła się w jego gabinecie studentka z butelką koniaczku i propozycją wspólnego jego skonsumowania. Okazało się, że była w nim zakochana długi czas. I tak żyją ze sobą w szczęściu małżeńskim już kilkadziesiąt lat, wujek dobiega setki, i z tego co mi wiadomo, wiedzie życie bardziej atrakcyjne niż "ta dzisiejsza młodzież". Tyle że, to bajka. No ale przecież się zdarzyła, nie? Stąd też powiedziałam jej, żeby ogarnęła swoje bety, a jeżeli zależy jej na kolesiu, kimkolwiek by nie był, to ma się nie plątać z nim w żadne relacje, dopóki on nie będzie miał klarownej sytuacji cywilnej, a ona mniej więcej przynajmniej poskładanych zawodowych spraw. Stoi to w spójności z rzeczową wypowiedzią @Jaśnie Wielmożny. Więc odpowiadając zarówno tobie, jak i samej sobie na pytanie, które stanowi rdzeń w wątku - ja mam sumienie czyste : ) Chciałabym ? To by były proste rozmowy, a i samo by się po jakimś czasie wytłukło - rotacja personelu w Żabkach ma tendencje sezonowe. Inaczej się ma kwestia kierowników szpitalnych klinik. Rzecz więc niestety dotyczy środowiska z którego, chcąc nie chcąc, wszyscy korzystamy - lekarzy. A i materia delikatna, gdyż obejmuje uczucia, a one jak wszyscy wiemy są tą sferą ciała i duszy, które w pierwszej kolei wymagają opieki. Buziaczki, papa.
  10. Rzadko pytam o pozwolenie. A masz jakieś archiwalne numery? Ja się swoich pozbyłam w wieku 15 lat, chętnie skorzystałabym z twoich zapasów w takim razie, jeśli takie panują tu zasady.
  11. omg! To powstań! Padłam na cycki XD Ale się zastosuje do udzielonej przez samą siebie powyżej porady, i również powstanę. To chyba kwestia tego, że żal byłoby patrzeć jak młoda dziewczyna utrudnia sobie bardziej i tak już nie łatwy start w dorosłe życie. Stety niestety, mam niewyparzony język i od razu wyłożyłam kawę na ławę. Co cię może zdziwi, troszeczkę ją to wyhamowało i dało do myślenia, że ilość i jakość przerobionych mężczyzn nie jest wyznacznikiem wartości kobiety, życia, czy w ogóle. Nie prawdopodobnie, a jest. Ciężko jej rozeznać emocje. Too late. Powiedziałam co uważałam za słuszne. Nie tego akurat dotyczyła kwestia.
  12. Spotkała mnie ostatnio "ciekawa" sytuacja. Trochę się zgadałam z jedną dziewczyną, dość młodą. Nie jest ona w najciekawszej sytuacji życiowej, na dodatek w głowie pełne halo. Jednakże jest bardzo inteligentna i pracowita, stąd też, "wróżę" sukces. Tyle że, jej życie plątają mężczyźni. Jeszcze nie wyjdzie dobrze z jednego, z braku lepszego określenia, związku, a już na horyzoncie pojawia się kolejny "pretendent". Tym razem sprawa grubszej wagi, ponieważ objawił się u niej mężczyzna bardziej niż ustawiony zawodowo, z dziedziny pokrewnej do tej, w której ona będzie stawiać nogi. Co więcej, pan ten jest dla niej autorytetem w owej dziedzinie, w dodatku jest dla niej atrakcyjny nie fizycznie, a osobowościowo. I ona, owa młoda dziewczyna, poprosiła mnie o poradę, w kwestii tego jak ma podejść do tej relacji, jak ma się zachowywać i co z tego może wyniknąć. Zapoznawszy się z całą sytuacją, oraz sylwetką owego mężczyzny, stało się dla mnie jasne - facet szuka młódki (a znalazł wyjątkowo atrakcyjną), która zapewni mu rozrywkę. Wydaje mi się ze jest tam również kwestia żony, "z którą nic go już nie łączy", ale koleś sprytnie pomija temat, I tak też przedstawiłam jej całą sytuację. Trochę jej zrzedła mina, bo nie jest to pierwszy mężczyzna który stawia ją w takiej roli. Atrakcyjna jest, bardzo zmysłowa, pewno dla tego. Tyle że, ona - pełen haj. Głównie z tego powodu, ze mężczyzna ów, jak już wspomniałam, jest dla niej autorytetem zawodowym. Ze strzępków informacji jakich mi udzieliła, mężczyzna się przed nią otwiera, wymieniają memy na messengerze, i takie tam. Wykazałam się co prawda naiwnością, mówiąc, że jeżeli stanowi on dla niej taki autorytet zawodowy, niech utrzymuje relacje na tym poziomie, ale tylko i wyłącznie tym. A powinnam była powiedzieć, żeby w ogóle olała temat, bo nic dobrego z tego nie będzie. Ale w jakiej pozycji stawia to mnie? Osoby która rozwala ciekawą relację, czy osoby która uświadamia dziewczynę, żeby nie pakowała się w bagno, które może skończyć się, na przykład, wywlekaniem jej na publicznej (gdyż mężczyzna ten jest osobą publiczną) arenie, jako kochanki?
  13. Piła? U mnie na ulicy mam teraz przypadek, że mogą się cuda dziać. Kobieta po ośmiu latach odeszła od pijącego typa, ten niestety ją namierzył. I o ile z zewnątrz patrząc na wydarzenia, a mianowicie kolesia po nocach wywrzaskującego na ulicy serenady (oczywiście pod wpływem) że "kooooooocham cięęęęęęęę", a następnie jasno określającego przynależność do sympatyków konkretnego klubu piłkarskiego, kończącego wywód stwierdzeniem że "policja to k***y", tak od środka - to jest po prostu tragedia.
  14. jakiej emocjonalnej pustki?????!!!!! Kobieto, to co ty nazywasz "emocjonalną pustką" jest wulkanem niezrealizowanego nigdy potencjału jakim jesteś ty, w dobrym związku. Poczucie pustki bierze się z rodzinnego domu, tam w pierwszej kolejności nie miałaś nigdy możliwości się zrealizować. Bez wyjaśnień. Z alkoholikami się nie dyskutuje - pierwsza zasada skutecznej terapii, o ile mi wiadomo. Znikasz i już. NIE zostawiasz adresu, NIE odbierasz telefonów, NIE szukasz sama kontaktu itd.
  15. Nikt nie ma w życiu prosto. Ale nie zgodzę się z tym że masz problem. Po pierwsze - zawodowo świetnie stoisz na nogach. A po drugie - twój obecny związek to nie jest tak na prawdę twój problem, a twoich rodziców. Im go zawdzięczasz. Tyle że, od ciebie teraz zależy, jak długo będziesz go jeszcze rozwiązywać. Pewne rzeczy bolą strasznie, ale mi pomaga powiedzenie "jakie życie, taki rap". powrócę do faceliftingu formy gramatycznej twojej wypowiedzi - użyjemy teraz formy dokonanej czasownika "być" i "trwać" i zdanie będzie brzmiało "byłam nieświadomą ofiarą schematów wyniesionych z dysfunkcyjnego domu rodzinnego i trwałam w nich 15 lat".
  16. Tak tak, a najlepiej będzie jeśli przyprowadzisz ze sobą jeszcze tego faceta, oczywiście w trybie zarówno indywidualnym jak i terapii par. Wszystko oczywiście płatne osobno. Całkiem nieźle nam idzie, cofnęłyśmy się w twoim emocjonalnym czasie do miejsca, w którym powinnaś była powiedzieć mamuni żeby szła się p*******ć i zerwać z nią jakikolwiek kontakt. Nie jesteś taka sama. Jesteś zupełnie inna : ) <uścisk> Zacznij o siebie, ale nie w trybie martwiącym a przebierającym w ogłoszeniach o mieszkania na wynajem, które możesz obejrzeć jutro. A powinnaś. Radzę jednakże zachować w tajemnicy przed panem adres nowego pobytu zamieszkania. Twoim celem jest teraz sprzątanie, a nie wnoszenie starych śmieci, tylko w nowych workach.
  17. A znasz życie sama ze sobą? Masz pracę, pieniądze, własne mieszkanie. Boże, przecież to jest raj! Nie przeciągaj tego w nieskończoność. Nie odkładaj nieuniknionego - JUŻ. Wynajmuj mieszkanie. Po pierwsze zacznij używać trybu dokonanego w wypowiedziach. Tego związku nie tyle że już nie ma, co nigdy nie powinno być. Z tego względu, właściwa forma gramatyczna zastosowana przez ciebie w wypowiedzi powinna brzmieć - "zakończenie tego związku wymusi na mnie sytuację, w której za jakiś czas powrócę na "rynek matrymonialny".
  18. Pozwolę sobie doprecyzować niezmiernie trafną diagnozę przedmówcy - mrożonkami, na szczęście już wyjętymi z zamrażalnika, o niespełnionej miłości rodziców do ciebie. Alkoholizm tego kolesia to nie choroba, a objaw choroby - ale twojej. Nie, miejsce w którym jesteś nie jest ok. Masz straszny bajzel w głowie. 15 lat to wystarczająco dużo czasu poświęconego na stanie pośrodku tego pobojowiska i rozglądanie się dookoła. Pakuj się i wychodź NATYCHMIAST. Po drodze kup worki na śmieci, czyli może poszukaj terapeuty który nastawiony jest na sprawną terapię, a nie ciągnięcie jej w nieskończoność, bo skoro ten jeszcze ci tego nie zasugerował, to mam wrażenie że tak właśnie jest.
  19. Przyjaciele którzy jeszcze nie wpakowali ci się na kwadrat, nie kazali ci spakować najpotrzebniejszych rzeczy i natychmiast wyjść - to nie są przyjaciele. Znajomi najwyżej. Pięknie że poruszasz rzeczy na terapii i zaczynasz zdawać sobie z kluczowych kwestii sprawę, ale musisz zrobić jeszcze jedno - użyć tego klucza do zamknięcia za swoją przeszłością drzwi. Po prostu się pakuj i wyjdź. Chwilę poboli, ale będziesz czuć ty, a nie tkwiące w tobie ciągle dziecko które nie jest winne niczemu, i, co bardziej warte podkreślenia - nie musi tkwić po kolana w wódzie ani chwili dłużej. Trzymaj się.
  20. Pracuję nad sobą. O tym właśnie mówię. Całokształt. I albo go bierzesz i nie wybrzydzasz, albo dziękujecie sobie nawzajem. Masz. To jest to, co odróżnia cię od zwierzęcia. Wolna wola i kontrola instynktów. Kwestia tego ile pracy w to włożysz. Ale ty jej mówisz to pierwsze za każdym razem idąc z nią do łóżka, i tylko zastanawiasz się czy powiedzieć drugie. I po dwóch latach tylko lubisz? To właśnie nie jest ok. Albo wybierasz bezpieczną opcję i się jej trzymasz, albo lecisz dalej. Ale to już było sugerowane tobie. Na ile znam naturę kobiet, to wydaje mi się że po dwóch latach twoja pani ma już dobraną koronkę na firankach w kuchni do obrusiku na stole w tejże kuchni. I chyba bardziej niż cię lubi. I ciągle mnie nie rozumiesz. Ja nie stoję po niczyjej stronie konkretnie, stoję po waszej stronie po równo - uważam że marnujesz po prostu zarówno swój jak i jej czas, nie wkładając w związek tyle uczucia, ile ona zapewne wkłada, a mając świadomość swoich "atutów" wie, że nie o to toczy się gra, stąd też wkłada siebie. A ty byś chciał więcej, i orzechy przeciwko diamentom, że jak da się namówić na piersi, to w ciągu miesiąca związek się rozleci, ale nie z tego powodu że pojawił się ktoś inny, ale dla tego, że nie opierasz go na tych wartościach. Mnie akurat kręci mózg. A tego się nie da przeszczepić. To zależy kim jesteś i kim chcesz być. A jeśli chcesz być sobą i się nie oszukiwać - skończ relację z panią, postaw na siebie na jakiś czas, ale na maksa. Jak będziecie mieli być ze sobą, to będziecie. Nie wyszalałeś się chyba w życiu, stąd dylematy. I to pisałam ja - kobieta. Hihihi : *
  21. Odpiszę na tą oczywistą prowokację, ale tylko i wyłącznie dla tego, żeby finalnie poukładać sobie w głowie pewne rzeczy, a że stanie się to przy udziale twojej osoby, tym bardziej dziękuję za poświęconą mi uwagę, oraz czas. A ban? bardziej niż mi się przyda, strasznie dużo czasu zjada to forum!. Czy przemądrzałej? Może trochę. Ale raczej idealistki, która żyje w świecie marzeń, że ludzie potrafią spojrzeć na siebie przez pryzmat oczu innych niż cycki, bo te z wiekiem obwisną, a to za czym się będzie tęsknić, jak już przyjdzie żegnać się z tym światem, to to, kim ta osoba była, a nie jak wyglądała, i co razem przeżyliście, a nie co cię w niej podniecało. Ten pogląd na sprawy wypracowałam podczas służby na oddziałach szpitalnych - to mnie nauczyło patrzeć na człowieka przez pryzmat tego co sobą reprezentuje przez podejście do drugiego człowieka, to jak się do niego zwraca, to jak go traktuje. Tam sięgasz do rdzenia drugiego człowieka - jak jest w piżamie, czy szpitalnym szlafroku - wtedy dociera do ciebie, że liczy się tylko i wyłącznie wnętrze. I z wnętrzem spędzasz czas. Z obietnicą, ze zobowiązaniami. Wygląd to tylko dodatek. Życie jest cholernie ciężkie, położy najsilniejszych, a druga osoba jest nam dana po to, że jak ja klęknę, żeby miał kto rękę podać żeby wstać. I nie patrzysz na to wtedy, jak bardzo ta osoba ma wypielęgnowaną dłoń. Obserwuję masę związków gdzie ludzie się męczą ze sobą, bo nie mają szans spełnić swoich oczekiwań. Takie szarpanie się, często nawet nie tyle że nie zwerbalizowane, co nie uświadomione. I są ze sobą tylko po to żeby się coś w życiu działo. Serio? Zaadoptujcie psa jak wam się nudzi. Będąc nieopierzoną małolatą byłam w związku gdzie przyjemność czerpał tylko on, - grzecznie więc podziękowałam za znajomość. Zaaplikowałam tym samym zaproponowaną przez siebie, a wyszydzaną przez ciebie logikę, oszczędzając zarówno sobie, jak i jemu czas. Czyli dało się. Następny związek, już później, opierałam na innych zasadach, i brałam z całym dobrodziejstwem inwentarza (a było co), ale dalej fail. I ja rezygnowałam z wielu swoich oczekiwań, na rzecz właśnie tego, że był " w chuj cudownym człowiekiem". Tyle że, w tym przypadku, bajka skończyła się tak, jak przewidują na forum - ty podniesiesz pani smv, i zgarnie tobie ją ktoś, a tobie zostanie tylko płacz i żal. Z tym że, to ja podnosiłam komuś smv, status finansowy i inne dzikie węże. Ale, sama nie wiedziałam wtedy, że cokolwiek nie zrobię, ze sobą czy z nią, ta druga postać w związku nigdy nie spełni ani moich oczekiwań, ani ja jej. Po prostu nie była TĄ osobą. Cokolwiek byśmy nawzajem sobie nie powszczepiali - to nie było to. I to się dało odczuć w relacji, ale to zauważyłam dopiero patrząc po zakończeniu tej relacji, z perspektywy czasu. Stąd też mogę brzmieć jak przemądrzała, ale po prostu swoje w temacie strawiłam. Gdybym była uczciwa wobec siebie i tej osoby od początku, oszczędziłabym obojgu nam wiele czasu przede wszystkim. A płacz i żal? Cóż, inwestowałam czas i uczucia tylko ja, więc tylko mi było smutno, i tylko ja miałam jakieś tam poczucie krzywdy. Byłam również też przez jakiś czas w relacji, gdzie to ja nie spełniałam czyichś wymagań, teraz natomiast je spełniam po stokroć, czemu ta osoba daje wyraz, tyle że mnie to ani nie ziębi ani nie grzeje teraz w ogóle, bo czas pokazał jakimi wartościami ta osoba, przy doborze partnera się kierowała. A to nie jest to czego ja szukam. I o to chodzi - o czas i satysfakcję. Czy jak już minie czas rekonwalescencji po wszczepieniu implantów, będziesz miał większą satysfakcję? I na jakim polu? Że z brzydkiej baby robisz lalę, czy że obydwoje się staracie się do siebie zbliżyć? O to chodzi, o bliskość. O te levele w tych grach pokonywane przy piwie, chrupkach czy czymś tam. Jak uważasz że stać cię na coś więcej - bądź po prostu wobec niej uczciwy i zakończ znajomość. Oszczędź sobie i jej czas. Uszanuj i siebie, i ją. Dwa lata fajnego związku? Czy dwa lata traktowania kobiety jak materac, a siebie jako mężczyznę który w imię ojczyzny pcha. Dobrodziej... Dobry związek to taki, gdzie obydwojga rzuca na kolana. Czy łysy, czy blada, nie ważne. Jest takie powiedzenie - get rich or die tryin. I ja je stosuje, ale życie nauczyło mnie szukać nie money, a love. A jak umrę poor? So what, zabawa polega na tym żeby wiedzieć exactly what you are looking for. But first - find yourself to know who and for what is looking for. Cmok.
  22. To bym myślała kategoriami typowymi dla nerdów - czy fajnie mi się z nią wykonuje aktywności typowe dla nerdów. A z tego co pisałeś, jest tak bardzo. Koniec tematu. Natomiast schodząc ze świata fantasy na planetę ziemię - nie ona ma problem z wyglądem, choć zapewne marzy o długich nogach i kaskadzie włosów, ale to ty masz problem z nadmiernymi oczekiwaniami, których ona nie będzie w stanie nigdy spełnić. Zaraz staniesz okoniem, że to kwestia silikonu i kilku kilogramów w dół, ale jeśli ona zacznie faktycznie pracować nad sobą, za twoją sugestią i przy twoim przewodnictwie, obstawiam że efekt finalny i tak cię nie zadowoli, bo "punkt końcowy" danego eksperymentu, zadowalający ciebie (czyli jej osobowość i serce, ale w ciele modelki), po prostu nie istnieje. Ta wersja niej, która "wkliknie" się w miejsce, które ty robisz kobiecie w życiu, powtórzę, nie istnieje. Tyle. Bądź szczery i uczciwy po prostu, zarówno wobec siebie - jak i niej. Dlatego zasugerowałam zakup na jesień. Do tego czasu butami można się cieszyć, przymierzając różne stylizacje w sypialni. I założę się, że przy (najpóźniej) piątej sukience pani sama dojdzie do wniosku, że można by trochę popracować nad sobą. A że Martensy za 1500 piechotą nie chodzą, to i trzeba, nie dość że odpowiednią stylizację do buta dobrać, to jeszcze się w niej prezentować. Zdziwiłabym się bardzo, gdyby następną parą butów zakupionych, nie byłaby para butów do biegania. Ale, jak ty po dwóch latach dogadanego na każdej płaszczyźnie związku masz do niej takie podejście jakie masz, pozwolę sobie powtórzyć, odpuść zarówno sobie jak i jej. Nie oszukuj jej. To nie jest kwestia białorycerzenia, a zwykłej ludzkiej uczciwości. Znikam, zanim dostanę bana. Życzę odwagi do najszybszego podjęcia decyzji.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.