Skocz do zawartości

Spartan

Starszy Użytkownik
  • Postów

    364
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Donations

    0.00 PLN 

Treść opublikowana przez Spartan

  1. Czytaj - znajdujesz naukowe, poparte badaniami tłumaczenie swoich, jak uważasz - zachowań przegrywa, i skoro na forum masz niewielki posłuch, piszesz dyrdymały pokroju tematu o przegrywach, próbując na siłę udowodnić wszystkim dookoła, że skoro wspomniano o tym w badaniach, to jest to społecznie akceptowalne. A przede wszystkim - robisz to, bo znów - skoro na forum zdecydowana większość odczytała bez pudłaTwoją "motywację" do tworzenia tego typu treści, to uznałeś, że skoro nie możesz wytłumaczyć się i usprawiedliwić przed innymi, to zrobisz to względem samego siebie. I to jest główny powód zmian, albo ich braku. Wielu Braci nadal nie rozumie subtelnej różnicy między byciem singlem/ bez stałego związku i traktowaniem kobiet jako wartości dodanej a traktowaniem kobiet jako wartość samą w sobie. Sam artykuł, oprócz różnych, dziwnych inwektyw cisnących się na usta, porównał nas/ ustawił w jednym szeregu z wykopowcami. Ciekawe co na to Miłościwie Nam Panujący To kolejny dowód również i na to, że próżno szukać konkretnych treści w mainstreamowym szambie. Napisali artykuł o kryzysie męskości, który to kryzys istnieje już od lat, zajęło trochę czasu, żeby mógł się "rozwinąć" i nagle, w poszukiwaniu winnych, oberwało się Nam Dorzućmy jeszcze szczyptę najprawdopodobniej wyjętych z kontekstu cytatów profesora Starowicza, pomieszajmy to z wszechobecnym upolitycznieniem wszelkich treści i bum - wyjdzie zaraz na to, że to my jesteśmy Ci źli, niedobrzy i głosujemy na PiS Na koniec jeszcze dorzucę, że wszelkie artykuły w mass mediach należy traktować z dużym dystansem i przymrużeniem oka.
  2. Bracie @Peter Quinn - witamy na forum. Zdajesz się być osobą, która zabawi tutaj na troszkę dłużej, i nie dlatego, że musisz tylko dlatego, że chcesz. Z czasem, zgłębiając tajniki tego forum zdasz sobie (mam nadzieję) z kilku elementów: - takich historii jak Twoja jest tutaj sporo, Bracia lądowali w życiowym dołku i się z niego wygrzebywali, w zdecydowanej większości przypadków sami - studiuj ich doświadczenia i staraj się czerpać bezcenną wiedzę z nich płynącą - do tego samego mianownika można by sprowadzić większość historii z kobietami związanych, z czasem wyodrębnisz schematy myślowe, powtarzane wręcz nagminnie przez wenusową płeć i powtarzające się po stokroć w historiach - ruszenie z kopyta do przodu będzie możliwe i najbardziej efektywne w sytuacji kiedy zdecydujesz zostawić swą przeszłość w tyle. Ale nie znaczy, że masz się jej wyrzec czy wymazać z pamięci - nie - przepracuj uczciwie swoje doświadczenia, postaraj się wyciągnąć z nich konstruktywne wnioski oraz w miarę możliwości - skonfrontować je z doświadczeniami innych - po to między innymi powstało to forum - jako rozwinięcie poprzedniego podpunktu - nie bój się być egoistą - to takie brzydkie słowo ostatnimi czasy. Zapewne zauważyłeś na przykładzie ojca, że życie nie jest wieczne, ludzie pojawiają się w Twoim życiu, jedni zostają na dłużej, drudzy na krócej. Z jedną osobą spędzisz na pewno resztę dni - mam tu na myśli tego ziutka z lustra - naucz się z nim rozmawiać, zaakceptuj go i pokochaj, ale nie bierz za pewnik żadnych jego wypowiedzi. Wszyscy zwycięzcy byli kiedyś przegranymi. Co odróżnia tych pierwszych od drugich jest to, że oni spróbowali jeszcze ten jeden raz. Dobrze wiedzieć skąd się zaczynało, by dowiedzieć się dokąd zmierzać. I znów cytując jeden z ulubionych filmów: "In every game and con there's always an opponent, and there's always a victim. The trick is to know when you're the latter, so you can become the former.” Ode mnie piona i witamy po drugiej stronie.
  3. Z tymże, ewentualne kontrolowane lądowanie Potężnego Warmianina na macie wywołałoby potężne trzęsienie ziemi po drugiej stronie. I zaś tsunami, powtórka z Fukushimy itd.
  4. Tu nie chodzi o popularność czy jej brak, tylko o powtarzanie/ wałkowanie w kółko tych samych tematów w zasadzie przez te same osoby. Pewien Austriak, znany z bujnej czupryny powiedział kiedyś, że powtarzanie tych samych czynności w kółko, oczekując za każdym razem innych rezultatów to szaleństwo. I mam wrażenie, że tak się ostatnimi czasy dzieje na forum, gdzie słowo "chad" jest odmieniany przez wszystkie przypadki, zwłaszcza przez tych, którzy aspirują do tego wątpliwego miana. Największymi wygranymi nie tylko na tym forum, ale i w życiu będą ci, którzy będą potrafili wyciągać wnioski z cudzych błędów, samemu popełniając ich możliwie najmniejszą ilość, poprzez baczne obserwowanie otaczającego ich świata i ludzi. Ktoś, kto będzie potrafił rozczytać kontekst z nie tylko moich jak się okazuje niepotrzebnie rozbudowanych zdań i postów, dojrzeć sedno i przesłanie, ale przede wszystkim - zaadaptować dane rady do swojego życia, będzie chyba jednym z bogatszych ludzi świata, i nie mam tu na myśli bogactwa materialnego. Kiedy zaczynałem swoją przygodę z żeglugą i nawigacją, w jednej z firm dałem się poznać jako fan i miłośnik astronawigacji, więc z każdym kolejnym kontraktem miałem coraz to więcej studentów/ adeptów ów sztuki tajemnej, którzy coraz śmielej prosili mnie o pomoc. I byłem z tego powodu zaszczycony, chodziłem dumny jak paw, że to do mnie zwracano się z prośbą o uchylenie tajemnic nocnego nieba a ja tymbardziej ochoczo tłumaczyłem ziutkom to i owo, nie oczekując niczego w zamian, oprócz wyrazów szacunku. Aż do pewnego feralnego studenciaka ze Szczecina, który wartkim krokiem wkroczył w moją strefę komfortu, oznajmiając rozkazującym tonem: "Teee, Spartan ! Weź mnie naucz tej całej astronawigacji ! Bo ja to w ogóle nie rozumiem, a mi gościu pałę wpisze do indeksu". Zrozumiałem weń kilka rzeczy: - ludzie nie przychodzą do Ciebie po pomoc, tylko byś poświęcił im trochę uwagi. I jeszcze raz o tym wspomnę - mam wrażenie, że ostatnie wycie o pomoc pewnych użytkowników, to nic innego jak błaganie o troszkę uwagi, po latach bycia pomijanym - nie każdy łapie rzeczy w trymiga, nie każdy jest orłem, który łączy kropki, czyta między wierszami, analizuje i trafnie osądza - przez te wszystkie miesiące traciłem czas, bawiąc się w nauczyciela - coś co wykraczało albo raczej - nie było uwzględnione w moich obowiązkach I co do ostatniego podpunktu - robiłem coś, co było przewidziane w programie szkolenia, zatwierdzonego oficjalnie przez ministerstwo oświaty. Więc jeżeli na statek przyjeżdżał ziutek, który miał podstawy astro przerobione już na pierwszym roku, i dalej zadawał te same pytania, to albo był żelbetowym kretynem albo miał kiepskiego wykładowcę. Często słyszałem, że to była wina wykładowcy, ale o dziwo - jeszcze częściej słyszałem, że "on to ma umysł humanistyczny" i matematyki ni chuja. Wrzucę tutaj fajną pogadankę na temat pewnego rozkładu danej cechy w danym zbiorze - albo po januszowemu - rozkładu pewnej cechy w społeczeństwie, obrazowo przedstawionej przez tzw. krzywą Gaussa. Co można się z tego dowiedzieć, patrząc z punktu widzenia nie tylko bycia chadem, ale KAŻDEJ, dowolnej innej cechy ? Ano tego, że ludzi z "predyspozycjami" do podrywania kobiet na kopy jest dokładnie tyle samo, co ludzi z urodą Kwazimodo, który do końca życia będą walić w dzwon, najprawdopodobniej łbem. Ale też można by podpiąć do tego wykresu alkoholików - i tak - tych ultrasów, menelaosów i żuli będzie ułamek, co znajdzie odzwierciedlenie na końcu wykresu, jak i abstynentów czy okazyjnie pijących, których można by znaleźć gdzieś na początku. Przeciętny, statystyczny Polak, pijący ze śwagrem co weekend znajdzie się oczywiście, gdzieś w środku, w szczycie wykresu. Co to oznacza ? Ni mniej ni więcej, że takich Januszy jest w danej grupie najwięcej. W zależności od danej cechy i jej rozkładu w danym zbiorze, krzywa ta będzie mniej lub bardziej wypukła, ale procentowo rozkład będzie wyglądał mniej więcej tak samo. I teraz do brzegu, bo znów wszedłem w meandry swojego popierdolonego umysłu: - myśl/ idea bez emocji jest martwa - wszystko co mówisz, piszesz i myślisz ma znaczenie w zero - jedynkowym systemie: pozytywne bądź negatywne. Karmiąc się negatywnymi emocjami, będziesz je dostawał w jeszcze większych ilościach - nawet największy mówca motywacyjny nie jest w stanie poruszyć czyjegoś dupska z kanapy, póki sam zainteresowany o tym nie pomyśli - ludzie generalnie nie chcą się zmieniać, ufając, że życie/ społeczeństwo/ rodzina mają zaplanowane dla nich lepszy scenariusz. Ci którzy faktycznie zaczęli zmieniać coś na lepsze spotkają się w zdecydowanej większości z dezaprobatą a nawet agresją tych pierwszych. A zwłaszcza w sytuacji kiedy ci drudzy osiągną progres, nazywany w języku tych pierwszych "sukcesem". - wszelka zmiana zaczyna się tu i teraz, nie od jutra, od poniedziałku, czy od pierwszego To tak naprędce i na kolanie. Trochę to przydługie. Piona.
  5. Po raz kolejny wypowiada się ktoś, kto w żalu i rozpaczy po odtrąceniu (odtrąceniach ?) płci brzydkiej, zwala wszystko na kwestie czysto "fizyczne". Można by też rzec, że kolejny Brat, który szuka podobnemu sobie tematu po to by znaleźć sobie punkt zaczepienia i się wyżalić. Albo jeszcze bardzie uogólniając - znów te jebane chady Zgadza się. Z drugiej strony patrząc - można być atrakcyjnym dla kobiet wcale przystojnym fizycznie nie będąc. Siła tkwi nie w tym ile dźwigasz na siłowni, i ile problemów życiowych udało Ci się przezwyciężyć, tylko to jak do nich podszedłeś. Czy poszedłeś na siłownię by szybko napakować się mięśniami, by w końcu (też mi fraszka) stać się atrakcyjnym dla kobiet czy może poszedłeś na siłownię trenować kondycję czy wytrzymałość fizyczną, która zaprowadzi Cię do większego/ długoterminowego celu, a nie jest celem samym w sobie ? Z punktu widzenia typowego użytkownika siłowni - pakujesz tak czy inaczej, powód/ motywacja pozostaje dla obserwatora zagadką. Trzeba zadać sobie, ważne, ale to zajebiście ważne pytanie - po co chcesz daną rzecz osiągnąć ? Chcesz być przypakowany, żeby panienki na plaży śliniły się na Twój widok, czy może gdy przyjdzie czas i pora, będziesz na tyle silny fizycznie by móc obronić wybrankę serca przed niebezpieczeństwami świata ? Czy chcesz nauczyć się podrywu po to, by zaliczyć kilka "dziesiątek" na imprezie i zyskać opinię turbo - ruchacza w męskim gronie swoich kumpli ? Czy może chcesz nauczyć się rozmawiać z kobietami by je lepiej poznać, nauczyć się co nieco o ich wszechobecnej w życiu emocjonalności, po to, że gdy poczujesz, że spotkałeś tą jedyną, nie będziesz miał żadnych oporów, strachu czy skrupułów by do niej podejść, przedstawić się i w ciekawy sposób pociągnąć rozmowę ? Przykład z drugiej strony medalu. I zacytuję tu po raz kolejny genialny stand- up Rafała Paczesia. "Jeżeli przez sześć godzin dziennie ktoś wmawia Ci, że jesteś zajebisty, to w końcu uwierzysz, że jesteś zajebisty. A ja słuchając polskiego radia w trasie, wsiadam rano zdrowiuśki do samochodu, a wieczorem wysiadając kaszlę, bolą mnie plecy, mam chorą wątrobę i miękkiego kutasa". Jeżeli wyżej wymienieni wmawiają sobie od dłuższego czasu, że to co ich powstrzymuje przed osiągnięciem pełni możliwości to jakieś ułomności, ciężkie dzieciństwo czy ojciec alkoholik, to po pewnym czasie, o czym słusznie wspomniałeś Bracie @Jaśnie Wielmożny - wyrabiają sobie ów nawyk. Z czasem nawyk ów, wrasta tak głęboko w ich osobowość i postrzeganie świata, że praktycznie nie mogą przejść obojętnie obok okazji wciśnięcia światu swojej pokrętnej historii, tak jak jeden z Braci wyżej. Celowo nie linkuję imienia, żeby nie promować negatywnych wzorców ani treści. Najłatwiej jest również zwalić winę za swoje porażki na kogoś innego. I znów - tak jak jeden z Braci wyżej (chyba nawet ten sam), wypowiedział się w tonie "a i tak wszystko chuj, bo nie jesteś przystojny i nie urodziłeś się w bogatej rodzinie". Albo lepiej - "A ten Spartan to znów pierdoli a chuja się zna". Proszę, tylko czekam na tego typu merytoryczne wypowiedzi. Doceniam fakt, Bracie @Jaśnie Wielmożny , że dzielisz się swoimi pozytywnymi doświadczeniami tutaj, na forum. Tak bardzo brakuje takich treści ostatnimi czasy. Obawiam się, że Twój post przejdzie bez większego echa, a zwłaszcza wśród tych, do których był skierowany. Obawiam się również, że umiejętność czytania między wierszami jest równie potrzebna co i merytoryczne treści, wspomniane przed chwilą. Co nie szkodzi jednak spróbować I za to Ci dziękuję, ode mnie piona. P.S. Ni chuja nie mogłem usunąć tego linka poniżej Don't bother. P.S.2 Patrz kurwa, taki turbo - gangsta mada - faka z tego Spartana, a edytować tekstu nie potrafi Co za przegryw @Jaśnie Wielmożny
  6. Nikt nigdy nie jest w stanie kompletnie zrozumieć drugiego człowieka, a jedyną rzeczą, którą tak naprawdę możemy przekazać innym to informacja. I bardzo często, na podstawie tejże powierzchownej, często mylącej informacji, ludzie, a mam wrażenie, że zwłaszcza zawistni Polacy budują sobie czyiś obraz. Kiedy byliśmy młodzi, w wieku dojrzewania, mieliśmy paczkę nierozłącznych przyjaciół, z którymi bawiliśmy się, trzymaliśmy sztamę, ale też - co ważne dla facetów i dla dalszego rozwinięcia wątku - wymienialiśmy informację. Z czymże, wymiana informacji to taki trochę eufemizm wśród nastolatków, bo bardziej wyglądało to na walki niedorozwiniętych kurczaków I mam tu na myśli, ciągłe przekrzykiwanie się, dokazywanie sobie, ale też - udzielanie się w tematach, o których mieliśmy tak naprawdę gówno do powiedzenia, nieświadomi wielu mechanizmów działających w tym świecie. Kiedy człowiek dojrzewa, zdaje sobie sprawę z tego, że w młodości był wszystkowiedzącym kretynem, który musiał wepchnąć swój jakże oryginalny, nieróżniący się niczym od zdania innych punkt widzenia. I musiał to zrobić na tyle głośno, by choć na chwilę poczuć się dowartościowanym i ważniejszym - wszak - grupa na chwilę milkła i słuchała. Normalny, wychowany człowiek z wiekiem uczy się niewypowiadania się do tematu, na który nie ma pojęcia. Przynajmniej dla mnie jest to pewną oznaką pewnej dojrzałości stadnej. Niestety, w naszych czasach, wszelkiej maści specjaliści mnożą się szybciej niż koronawirus i co gorsza - dalej mają taki sam sposób wymiany informacji co nastolatkowie - przekrzyczeć i zwyzywać każdego, kto ma inne zdanie od naszego. Tak jak Brat @hogen - mam takich w rodzinie, mam takich w swoim kręgu znajomych, a nawet współpracowników czy podwładnych. Ba - często gęsto moi pasażerowie, czyli w domyśle klienci, często dają nam znać, że jesteśmy dupa a nie nawigatorzy, i oni zrobili by to lepiej niż my, a przede wszystkim taniej. Tylko tak się składa, że są po piwie i może jutro. Mam w rodzinie taką kobietę, która opiekuje się starszymi ludźmi. Ilekroć przyjeżdża do mojej rodzinnej miejscowości, czasem nas odwiedza, i robi to tylko po to, żeby streścić nam historię choroby podopiecznych i narzekając, że to ona musi często wydawać diagnozę trafniejszą niż sami lekarze. Babka beż żadnego doświadczenia, ze skończoną podstawówką i ledwie zdaną maturą. Ale przecież znachorem może być każdy. Kontynuując wątek o informacji - faceci w swoim gronie dyskutują o problemach, i o tym jak je ewentualnie rozwiązać. Kobiety interesują emocje, myślę, że Ameryki tym nie odkryłem. Facetowi pęknie uszczelka pod głowicą, więc zasięgnie rady tych, których problem dotknął w przeszłości. Gdyby kobieta rozmawiała na ten sam temat, interesowało by ją, co facet, któremu właśnie poszła ta sławetna uszczelka czuł w tym feralnym momencie i jakie emocje nimi targały. I teraz - gdy weźmiesz dużą garść zachowań nastolatków (przekrzykiwanie się, dokazywanie sobie, wyzywanie od debili każdego kto ma inny punkt widzenia), dorzucisz do tego garstkę emocji, plus te januszową wszechwiedzę, to wychodzi z tego mieszanka wybuchowa. Mieszanka, która jest do zaobserwowania na większości zamkniętych imprez towarzyskich. Ciekawe stwierdzenie. Ambiwertyk. Choć nazwa trochę ambiwalentna I spokojnie mogę się wpisać do takiej kategorii wagowej. Kiedy już wypełznę ze swojej pieczary, jestem duszą towarzystwa, muszę być w centrum i ludzie zabiegają o moją atencję. Ale po kilku dniach socjal eventów muszę przez następne kilkanaście dni ładować baterie, wtedy zaszywam się w swojej jaskini ponownie, i grożę śmiercią w mękach każdemu kto ma czelność przekroczyć próg mojej strefy komfortu Tak więc podsumowując ten niepotrzebnie przydługi i jak zwykle niepotrzebnie rozbudowany post - nie uważam Bracie @hogen żeby było coś z Tobą nie tak. Ale wcale Ci się nie dziwię, że tak myślisz - w końcu zdecydowana większość ludzi dookoła zachowuje się zdecydowanie inaczej niż my na codzień i w końcu w pewnym momencie zaczynamy się zastanawiać "A może to ze mną jest coś nie tak ?". W czasach wszechobecnych kłamstw, obłudy, ułudy, chamstwa i zakładania kilku różnych masek w ciągu dnia, facet, który jest szczery, prostolinijny, nie kryjący się ze sobą i swoimi emocjami, który wali prosto z mostu, jest odbierany conajmniej za nietowarzyskiego. O innych eufemizmach cięższego kalibru nie wspominając. A nawet jeśli, to jest już nas trzech Piona.
  7. Jest jeszcze jeden aspekt - dzisiejsze leki nie mają na celu wyleczenie choroby, tylko przedłużenie agonii pacjenta i sprawienie, że ten stanie się od leków zależny. Lek ma uśmierzyć trochę ból, zmniejszyć nieco negatywne skutki choroby, a nie docelowo wyleczyć daną chorobę. To tak jak z nowymi samochodami - koncerny nie zarabiają na sprzedaży samochodów, tylko na ich serwisowaniu. Taki właściciel wydaje nie tylko na sam serwis/ naprawy ale często gęsto też na dojazdy, to z kolei generuje kolejne przychody. I tak się ten biznes kręci. W mikro skali. Apteka to dzisiaj niczym sklep branżowy, sprzedający produkty danej marki, gdzie ów marką są właśnie koncerny farmaceutyczne (Bayer itd.) Tak samo ze wszelkiej maści szczepionkami - naprawdę sądzicie, że ten cały koronawirus to przypadek ? Świńska grypa lata temu ? Świadomie wypuszcza się wirusa, który to wyplewia najsłabsze jednostki w danej populacji. Następnie czeka się rok/ dwa na wygenerowanie popytu na szczepionki, które tak apropo - są gotowe już w momencie jego "wypuszczenia" na świat. Popyt rośnie do gigantycznych rozmiarów, napędzany rozdmuchaną kampanią w mediach i proszę - za kilka miesięcy ludzie będą płacić bajońskie sumy za ów szczepionki, które są niczym innym niż zneutralizowaną/ niegroźną/ nieagresywną formą tego samego wirusa. Przepis na bilionowe zyski murowany, a kto się tam będzie przejmował kilkoma tysiącami "poległych" w procesie indukcji wirusa do społeczeństwa Collateral damage.
  8. Kluczowe słowa. Z jego punktu widzenia - mógł ponaginać fakty dla swoich własnych celów, tak by ludzie, w tym także i Ty, utożsamiali się z nim i stali mu się bliżsi i tak, by po przeczytaniu książki, ci sami ludzie pomyśleli o Furym: "Ooo, to jest kurwa człowiek. Był w szambie i z niego wyszedł, ten to jest zajebisty gość". Nie wiem, być może, ja tego nie kupuję.
  9. Zgadza się, show must go on. Zauważ tylko, co się wydarzyło po pierwszej walce u Fury'ego, a minęły ponad dwa lata. Inna sprawa, że Fury, tak jak lata temu Wałujew, bazuje na fizyce - czytaj - jest po prostu trochę większy niż większość ciężkich. Według mnie jest niewiele bardziej mobilny od Wałujewa, a jego masa przekłada się na rękawice. I na tym polega jego cały "fenomen".
  10. Serio ? Gość po pierwszej walce wpadł w szał narkotykowy, depresja, odwyk, jakieś napady histerii i wylew szamba w mediach. Przed drugą walką chełpił się, że po wygranej wjadą koks i tanie dziwki. Słabo trochę jak na mistrza, osobę medialną i ewentualny przykład dla młodych adeptów.
  11. Taka męska natura, nic nie zrobisz. Szukałem tego gifa z 10 minut, doceń mój wysiłek
  12. Bracie @Ksanti Na Madagaskarze nie byłem, ale wiem co nieco o Karaibach. Wyspy ABC (Aruba, Bonaire, Curacao) może i są warte odwiedzenia, ale z pewnością do bezpiecznych nie należą. Tak samo Karaiby - pamiętaj, że dwa lata temu przeszedł tam potężny huragan, który zniszczył prawie doszczętnie sporą część najbardziej popularnych wysp - Saint Bartholomy, Saint Martin (Sint Marteen) i kilka innych. Zwłaszcza tą drugą - byłem tam łajbą w niecałe dwa miesiące po fakcie i to co zobaczyłem, to był obraz nędzy i rozpaczy. Mówiło się, że 98% budynków zostało nieodwracalnie uszkodzonych. Przestępczość na pewno poszła w górę. Mimo wszystko, i przed huraganem było tam dość niebezpiecznie. Spacer samemu wieczorem po plaży to było przeżycie głęboko religijne Lata temu był głośny przypadek, że jedna z turystek zamarudziła w nieodpowiedniej dzielnicy, znaleźli tylko jej poćwiartowane ciało. Lata temu wylądowałem w małym greckim miasteczku Ouranoupolis. Mała, kameralna mieścina, gdzie wydawało mi się, że upływ czasu jakby zdecydowanie zwolnił. O tyle, o ile mentalność Greków wysoce mi nie odpowiada, to miasteczko jest na pewno warte uwagi.
  13. Bracie @nefi Polecam kurs NEBOSH. W bardzo telegraficznym skrócie jest to bardzo skondensowana dawka wiedzy, którą normalnie wykładają na brytyjskich uniwersytetach w ciągu półtora roku. Kurs trwa 10 dni, jest bardzo intensywny i wymagający, kończy się dwoma trzygodzinnymi egzaminami. O czym jest kurs ? O szeroko pojętym bezpieczeństwie pracy. Ale nie uczysz się tylko wymogów danej branży - uczysz się myśleć globalnie i długofalowo, tak by w jakimkolwiek miejscu pracy byś się nie pojawił - umiał znaleźć mankamenty, przekonać ludzi do współpracy nad lepszą kulturą pracy, ale też (a może - przede wszystkim) - jak przekonać wyższe kierownictwo do inwestycji w ludzi. Kurs daje Ci realne narzędzia do sprawdzania jakości kultury pracy i bezpieczeństwa ale też realne formy perswazji i komunikowania potrzeby zmian. Zdany egzamin jest równoznaczny z otrzymaniem dyplomu ukończenia studiów na poziomie "bachelor" w brytyjskim systemie szkolnictwa. Jest on honorowany na całym świecie, i bardzo mocno podnosi wartość Twojego CV. Zwłaszcza na rynku brytyjskim, gdzie pozycja HSE Managera (Health and Safety Executioner) jest bardzo szanowana i wysoce ceniona. Kurs nie jest tani, ale jest zdecydowanie wart swojej ceny O ile mi wiadomo, jest tylko jeden ośrodek szkoleniowy w Polsce, który posiada akredytację NEBOSH (firmy- matki) i jest to: http://www.newhse.pl/ Gorąco polecam zajrzeć Taki mały heads - up - próżno szukać jakichkolwiek materiałów czy wspominek na temat samego kursu, społeczność jest bardzo hermetyczna - w sensie - bardzo dba o to, by nic nie wypłynęło na zewnątrz, w jak najbardziej pozytywnym tego słowa znaczeniu. Wiedza, którą ewentualnie posiądziesz jest piekielnie przydatna i normalne jest, że nikt nie chce się dzielić nią za frajer. Nawet sam podręcznik szkoleniowy jest nie do kupienia - NEBOSH ściśle liczy każdą wydaną kursantom książkę, która w normalnej cenie chodzi po 700 parę złotych. Ja osobiście poznałem tam fantastycznych ludzi, zogniskowanych wokół wspólnego celu - poprawy bezpieczeństwa w swoim zakładzie pracy oraz na podnoszeniu swoich i tak już wysokich kwalifikacji. I tak na moim szkoleniu było kilku przedstawicieli globalnych marek, bardzo mocna reprezentacja ludzi morza, łącznie ze mną - kapitanowie, pierwsi oficerowie i pokładowi liderzy, dowódcy platform wiertniczych i managerowie produkcji. Naprawdę elitarna i wyborowa mieszanka. Pozdrawiam.
  14. Przyjęło się, że gdy wchodzisz do nieznanego wam wcześniej pomieszczenia, pierwszy wchodzisz Ty, coś na zasadzie skautingu. Ale nie wchodzisz jak komandos w filmach akcji "rozejrzę się, osłaniaj mnie". Do pomieszczeń, które oboje już znacie, i wiecie, że są "bezpieczne" - puszczasz kobietę przodem. Podobna sytuacja przy przechodzeniu przez pasy - ustawiasz się po stronie bliższej samochodom. Niby szczegóły, ale mówiące wiele o Twoim podejściu do bezpieczeństwa. Co do dalszej części Twoich zapytań, brat @Still wyczerpał temat. To tak niewiele, a jak wiele zarazem.
  15. Ostatnimi czasy to forum przeżywa swego rodzaju oblężenie trolli. Co jakiś nowy wjeżdża, to mam nieodparte wrażenie, że z coraz mocniej pokurwioną historią od użytkownika, który zameldował się pięć minut wcześniej. I te wszechobecne żale na brak jakościowo dobrych kontaktów z płcią brzydką, bo "on miał ciężkie dzieciństwo". Zgadza się, i w wypadku obu płci istnieje ryzyko, że takim właśnie niedostępnym zachowaniem możemy niechcący odstrzelić wartościową osobę. Według mnie - osoba z niższym mniemaniem o sobie, będzie dalej dążyć do kontaktu po to by udowodnić, jak bardzo byliśmy w błędzie, olewając kogoś (świadomie lub też nie), podczas gdy osoba pewna siebie, i przekonana o swojej wartości, po prostu odpuści, nie marnując niepotrzebnie czasu, energii, emocji.
  16. Oj tak, balansować na granicy śmierci to jest to. Pierwsza wyprawa na czarny ląd,pamiętam jak wiele lat temu, będąc na swoim pierwszym kontrakcie, zawinęliśmy do Nigerii, do Lagosu. Pomyśleć, że czarnuch (celowo agresywnie i z małej litery) był gotów odstrzelić mi łeb za butelkę pieprzonej wody. Dosłownie, i to dwukrotnie. Wtedy całe moje wyobrażenie o pięknie tego świata, rasizmie wymyślonym na potrzeby zdobycia surowców i wszech ogólnej ludzkiej empatii i miłości do bliźniego, legły w gruzach niczym domek z kart. Tej samej nocy pamiętam, w przeddzień lokalnych wyborów było słychać strzały w mieście, i co się okazało - lokalni chuligani chodzi po ulicach i odstrzeliwali każdego, który źle odpowiedział na pytanie: "na kogo będziesz jutro głosował ?". Tylko takim zadanym na serio. Rano zapytaliśmy agenta o te strzały, zupełnie na chłodno i bez emocji stwierdził: zginęło 88 osób. Dlatego też od tamtej pory jestem więc święcie przekonany, że to czarni są winni wszelkim wojnom i czystkom etnicznym, nie biali. Patrz co dziś dzieje się w RPA. Taki mały offtop. Dalej - uratowanie po raz pierwszy komuś życia. Zdałem sobie wtedy sprawę z kruchości ludzkiego istnienia i jak niewiele trzeba by je odebrać. Babeczka nurkowała pod okiem nurka z 20 letnim doświadczeniem. Niby było wszystko w porządku, niby znała technikę oddychania, ale jednak niekoniecznie. Nurek w porę dostrzegł, że coś jest nie tak i w porę wyciągnął ją z wody. Nigdy nie zapomnę jej niebieskiej twarzy i języka, resuscytacji i całej tej akcji. I dopiero po fakcie, kiedy po 20 minutach, babce wróciło krążenie, a po kolejnej godzinie podawania tlenu wróciła do stanu przytomności - ja - dwumetrowy kloc razem z nurkiem po prostu zaczęliśmy ryczeć jak małe dzieci. Kapitan dał nam obu resztę dnia wolnego i najnormalniej na świecie poszliśmy się najebać. Ta sytuacja również nauczyła mnie szacunku do służb ratowania życia - oni robią to na porządku dziennym, wiedzą jak panować nad stresem, a wydaje mi się, że zwłaszcza w naszym kraju są wysoce niedoceniani. Jeśli chodzi o postrzeganie siebie, swoich zachowań - film Guya Ritchiego pt.:"Revolver" o którym to filmie wspominałem w niezliczonej ilości wątków tutaj.
  17. Na jesienne chandry i nie tylko, na mnie zawsze działa solidna porcja blues'a i soul A zwłaszcza jeden szczególny utwór z wokalem Bruce'a Springsteen'a z Clarencem Clemonsem na saksie
  18. Myślę, że nie tylko ja. Chyba nikt tak naprawdę, udzielający się w tym temacie nie rozumie do końca, co spowodowało w Tobie spazmy takich negatywnych emocji. Wygląda na to, że urodziłeś się o jakieś 120 lat za późno. Gdybyś się urodził pod koniec dziewiętnastego wieku, ale byś dał sufrażystkom popalić. Jednym wielkim wyrzutem żalu, że kobiety mają lepiej. A ja się pytam: no i chuj ? Wspomniałeś, że jesteś wojskowym (przynajmniej tak ja to zrozumiałem). Więc kiedy wojskowy przed zmianami emerytalnymi w 2013 roku szedł na emeryturę po 15 latach służby, w wieku około 35 lat to było wszystko w porządku ? Teraz jest 25 lat, co nie zmienia faktu, że w wieku 43 lat żołdak może przejść na emeryturę. I gdyby jakaś kobieta podniosła medialny raban, to jaka była by wtedy Twoja polemika ? "Ty kurwo, ja bronię tego kraju własnym ciałem, więc mi się należy!" ? Przecież Polska w ostatnich latach miała tyle konfliktów zbrojnych. Ale jest dla Ciebie nadzieja jeszcze. Weź skrzyknij ziomali z wojska, okradniecie koszarowy magazyn broni, oni w drodze walnego zgromadzenia (pospolite ruszenie ?) mianują Cię dowódcą i wspólnie będziecie walczyć o lepsze jutro dla mężczyzn. Widzę Was za kilka miechów w Warszawie, i w telewizji, razem z żółtym paskiem i napisem: "Marsz neonazistów w stolicy".
  19. Nie żebym się czepiał, @NiesamowitySzymi ale tak widzę Twoje ostatnie posty w temacie. W wojsku kazali Ci pewnie wywinąć hełm na lewą stronę. Nie ma to jak kapral próbujący nadrobić trochę centymetrów agresywną postawą. Nic nie stoi na przeszkodzie.
  20. Otóż to. Nic dodać nic ująć. Przystojny facet, który zdaje sobie sprawę ze swojej atrakcyjności i wiedząc ile poza samą atrakcyjnością ma do zaoferowania, będzie równie wybiórczy w swoim wyborze co powiedzmy biuściasta "dziewiątka" w topowym klubie w ciepłe, lipcowe popołudnie. Wszystko się sprowadza do wyboru - im jesteś bardziej wybredny, im wyżej masz ustawione swoje wymagania względem kobiet, tym jeszcze więcej odpada w eliminacjach. Ale paradoksalnie - taka skrajna wydawałoby się postawa skutkuje tym, że taki facet ma jeszcze większe zainteresowanie, jeszcze większy wybór. I nad tym myślę ubolewa zdecydowana większość przeciętniaków. Atrakcyjne kobiety wybierają dokładnie w taki sam sposób - spośród tych setek gapiących i śliniących się do dekoltu gachów, których stać co najwyżej na niewybredny komplement i bukiet róż na ewentualnej randce; spośród tych kilku/ kilkunastu orbiterów, których laska trzyma w zamrażarce zwanej "friendzone" znajdzie się jeden, który trafi w punkt i pójdzie z nią do łóżka. Nie widzę problemu ani tym bardziej przeszkód, by atrakcyjni faceci, których myślę, na tym forum jest dość sporo, nie mieliby zachowywać się w dokładnie taki sam sposób.
  21. Nie oceniam tylko żartobliwie szturcham, żebyś pochylił się nad źródłem problemu Wytłumaczenie masz apropo na górze A jeśli nie, to na szybko w telegraficznym skrócie - przyjęło się w społeczeństwie, że to kobieta wybiera, a te co atrakcyjniejsze chełpią się coraz to większym wianuszkiem orbiterów i satelitów. Gdy to facet prezentuje swoją wartość, i gdy to on zaczyna wybierać, wtedy - według społeczeństwa zaczyna się problem. Podwójne standardy, o których za chwilę. Tak, świat jest pełen podwójnych standardów. Możliwości są jak zwykle dwie: poznając je/ identyfikując je, kładziesz na nie lachę, bo i tak nic z tym nie zrobisz - kijem Wisły nie zawrócisz, choćby mieli Ci w tym pomóc wszyscy Warszawiacy, albo niczym bard na środku forum tłocznego targowiska, wieszczysz wszem i wobec ludziom o nadchodzącym końcu świata i złorzeczysz tym, którzy mają Twoje zdanie w poważaniu.
  22. Ale nawet najprzystojniejszy chad, zarabiający średnią krajową w osiedlowym warzywniaku nie będzie końcowym wyborem kobiety. Owszem, całkiem możliwe, że zaliczy kilka ONSów, ale żadna rozsądna kobieta nie zwiąże się z nim w dłuższej perspektywie i nie spłodzi z nim dziecka. Zresztą, wyniki pięcsetplusów przeczą moim słowom, więc co ja tam wiem
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.