Jump to content

Zdzichu_Wawa

Starszy Użytkownik
  • Posts

    721
  • Joined

  • Last visited

  • Days Won

    1
  • Donations

    0.00 PLN 

Zdzichu_Wawa last won the day on June 27

Zdzichu_Wawa had the most liked content!

About Zdzichu_Wawa

Profile Information

  • Płeć
    Mężczyzna

Recent Profile Visitors

The recent visitors block is disabled and is not being shown to other users.

Zdzichu_Wawa's Achievements

Młodszy chorąży

Młodszy chorąży (9/23)

2.3k

Reputation

  1. No cóż wypada mi zacytować tylko Tołstoja: "Wszystkie szczęśliwe rodziny są do siebie podobne, każda nieszczęśliwa rodzina jest nieszczęśliwa na swój sposób".
  2. Z mojego osobistego doświadczenia mogę powiedzieć jedno.....im dalej od Polski w poszukiwaniu partnerki tym lepiej. Powodów jest mnóstwo wymienię te główne (kolejność losowa): - kult "Matki Polki", czyli facet jest tutaj drogą do celu (którym jest dziecko). Normalnie to związek jest celem samym w sobie a dziecko efektem fajnego związku. U nas w Polsce to jest postawione na głowie, często jest Ona + JEJ dziecko i gdzieś pętający się w pobliżu partner/mąż robiący za "przynieś, wynieś, pozamiataj". - niskie libido Polek. To zrzuciłbym na nasz klimat, obstawiam że po prostu te które się w prehistorii radośnie gziły, nie przygotowały zapasów na zimę i jej nie przeżyły 😉 A tak serio to dostrzegam ogromną różnicę miedzy krajami szeroko rozumianego południa, a północy (Polska, Niemcy, Szwecja itp). Brak potrzeby seksu pozwala na większą jego reglamentację w związku i kupczenie nim, dla kotrolii nad partnerem. Na zasadzie jak misiu nie będzie grzecznie robił co Księżniczka chce....to dzisiaj nie będzie bzykanka. - wchodzenie w związek z tym "najlepszym z dostępnych", ale on często jest mocno poniżej tego wymarzonego poziomu. Coś jak laska celuje w Greya i marzy o tym poziomie życia znanym z INSTA, ale max co może mieć to kolega z pracy zarabiający podobnie jak ona. Więc z baku lepszych wchodzi w związek z takim Ewrydż Endriu (spodobało mi się to określenie w sąsiednim wątku) i ciśnie potem po gościu że nie jest taki jak sobie wymarzyła. - nierówność "na wejściu" -w tym co wnosimy do związku. Kanały zachodnie na YT określają to fajnie jako "bring to the table". Facet ma całą listę do spełnienia (dobra praca, ma mieszkać samodzielnie, ma mieć auto itp itd), kobieta zaś (wg nich samych) ..... ma ładnie wyglądać i pachnieć. - nierówność "na wyjściu". Czyli w razie rozstania to facet ponosi całość kosztów. Traci połowę majątku, często traci dostęp do dzieci (są one narzędziem w grze o wyciśnięcie alimentów). Brak u nas traktowania opieki naprzemiennej jako czegoś domyślnego. Nagle gdy nie ma alimentów, a pojawia się pytanie "jak sobie sam/sama poradzę z opieką i wychowywaniem dziecka przez 2 tyg w miesiącu" nagle rośnie chęć do kompromisów zamiast walki o maks alimenty. Brakuje także tabeli alimentacyjnej (jak np. w Niemczech), jest wolna amerykanka bazująca na wydumanych "możliwościach" zarobkowych (vide były premier i jego poetka z Brwinowa). Nadal ze swojej perspektywy będę pisał -także nie koniecznie może to pasować do doświadczeń innych. Dla mnie kluczowe jest to komu zależy w związku na jego trwaniu. Często miałem tak (w związkach z Ex które były Polkami), że to ja dużo mocniej się starałem, nadskakiwałem itp. Z drugiej strony była postawa wyczekująca na zasadzie ja wnoszę do związku siebie, a facet powinien całą listę rzeczy ułatwiających życie. W obecnym związku z Latynoską, mam wrażenie, że oboje się staramy na równi, a czasami wręcz uzupełniamy gdy któreś ma słabszy okres w pracy. Ponieważ po COVID-ie u mnie w pracy było mocne tąpnięcie, więc był okres gdzie moje dochody mocno spadły. Nagle zarabiałem o 2/3 mniej, ledwo starczało od 1-go do 1-go. Normalnie byłby to pewnie "deal breaker" dla wcześniejszych związków. Tutaj był to test który przeszliśmy. Partnerka zmieniła pracę, przez pewien czas to ona wspierała budżet domowy. Obecnie nadal zarabia więcej ode mnie, ale sytuacja się normuje już powoli u mnie. W każdym razie oszczędzając/tnąc wydatki np. 2x100 PLN na kartach na siłkę miałem uczucie wsparcia w jej osobie, a nie oceniający wzrok, że ten gośc to chyba już nie rokuje i pora rozejrzeć się za lepszą gałęzią. Na pewno pomaga też jakieś wspólne zafascynowanie sobą. To osobny długi temat. Wydaje mi się że tego najbardziej brakuje w związkach w Polsce, lokalnej księżniczki która ma ego napompowane atencją na Social Mediach i tego Ewrydź Enriu. Nawet jeśli on jest wpatrzony w nią jak w obrazek....to w druga stronę to nie działa, bo on nie jest tym wymarzonym.
  3. Jest taki rodzaj gier "Roguelike" - gdzie każde potknięcie oznacza śmierć bohatera i zaczynasz od nowa, bogatszy o doświadczenia z poprzedniej tury. Myślę że ten "poziom trudności" najlepiej pasuje do obecnej sytuacji męsko-damskiej w Polsce. Gość się nie chce na coś zgodzić, np. żeby jego dziewczyna świeciła d**ą na Insta, to laska wciska przycisk "next" i gość zaczyna zabawę od nowa, bo przecież dama nie zgodzi się żeby ktoś ją ograniczał. Szczególnie, że ma kolejkę chętnych na jego miejsce. Na którymś z zachodnich kanałów (chyba Better Bechalor) trafiłem na odcinek gdzie był wywiad z Johnem Cena. Gość ma wygląd, sławę i kasę (pomijam umiejętności aktorskie). Zapytany z jaką najcięższą laską był, odpowiedział że taką ok 300 funtów (czyli ok 140 kg), bo miała ładną twarz. Prowadzący wysnuł ciekawy wniosek, że ta konkretnie laska będzie już stracona dla zwykłych facetów mimo jej nadwagi. Bo skoro taki John Cena ją chciał to przecież ona teraz poniżej tego poziomu nie zejdzie. Ma dowód na to, że może mierzyć wysoko. Co prawda laski nie patrzą na to, że przeleciał mnie =/= chce mnie do związku, ale co tam zniszczenia już zostały poczynione. Raz jeszcze -dlatego właśnie faceci też powinni szukać za granicą. Wtedy to Ty jesteś tym obcokrajowcem o którego zabiegają lokaleski. Wracając do tej analogii z rynkiem mieszkaniowym, jeśli ktoś się "zafiksuje" na tym że chce kupić kawalerkę w Wawie w ścisłym centrum, to nie ma bata żeby trafił okazję za pół darmo. Będzie musiał włożyć pewnie 2-3 razy tyle co np. za kawalerkę w Łodzi. Ograniczając się tylko do Polek mocno sobie sami podnosimy poziom trudności. Nie wierzę żeby coś sie tutaj zmieniło z prostego powodu. Obecne pokolenia są w większości wychowywane przez matki (z ojcem nieobecnym bo zasuwającym na kasę do domu). Potem tacy gostkowie idą do podstawówki gdzie są praktycznie same nauczycielki, tak samo w liceum. Zanim gość dojdzie do wieku studenckiego już będzie efekt "czym skorupka za młodu nasiąknie" i lata straci zanim zobaczy że poza Matrixem który wciskano mu od kołyski jest jakieś inne wyjście.
  4. Na zachodzie ukuto fajny termin "Hoe inflation", czyli że współczesny facet musi pracować 5 razy ciężej od swego pradziadka, żeby zdobyć/zainteresować sobą kobietę 20 razy gorszą od jego prababci. Zostając przy tej fajnej analogii do rynku mieszkaniowego. Mnie np. uderzyło to, że koszt kupna lub wynajęcia mieszkania w Hiszpanii (np. Walencja, Malaga) jest zbliżony do kosztów w Warszawie. Serio. Przeliczając na metr kwadratowy to często Wawa była droższa! Gdzie w Hiszpanii mamy dużo lepszą pogodę, często basen przypisany do danego budynku, plażę w zasięgu krótkiego spaceru. Dokładnie tak jest na rynku męsko -damskim. Poszukiwanie Polki jest jak zasówanie na M2 w Wawie (gdzieś na obrzeżach) w cenie ok 500-700 tyś PLN, gdzie za granicą można mieć np. coś takiego: Wychodzi cena 6 tyś PLN z metra za już wykończone mieszkanie! https://www.fotocasa.es/en/buy/home/valencia-capital/terrace/179422821/d?from=list i to ogłoszenie które szukałem dosłownie 1 min na potrzeby ilustracji tego mechanizmu.
  5. Z większością wypowiedzi się zgadzam, to nie będę dublował akapitów. Odniosę się tylko do tych kwestii: Moje doświadczenie sprzed kilku lat (zrobione na grupie ok 200 lasek 30+) dało raczej wynik w okolicy że 99 % chce dzieci. Co ciekawe nawet te co już miały jakieś i teoretycznie deklarowały, że już nie chcę (więcej), wkurzały się gdy wyskakiwałem z tekstem "o to fajnie się składa, bo ja dzieci nie planuje". Nagle padały teksty "a co jeśli mi się zmieni? Jeśli jednak z Tobą bym chciała"? Jasne że to mała grupa, jasne że bardzo specyficzna (wiek 30+), ale ja bym podszedł mocno ostrożnie do tych deklaracji. Po prostu część lasek deklaruje że nie chce dzieci, żeby nie wystraszyć absztyfikanta już na pierwszych spotkaniach, zanim zacznie działać magia groty rozkoszy. To trochę tak samo jak mało który gość przychodzi na randkę z komunikatem że on to jest tutaj dla strategii "Pump and dump", bo nagle efekt jest jak w znanej scenie z "Pięknego umysłu": Co do porady dla młodych Padawanów, to poza tym co tutaj padało (rozwój wykształcenia, budowanie pozycji zawodowej) dodałbym nacisk na języki obce i ....szukanie sobie partnerki w innym kraju. Nawet nie chodzi o to że to ma być już ta jedna jedyna. Bardziej żeby poznać różnice na zasadzie kontrastu. Czasami to co bierzemy za "oczywistą oczywistość" np. w Polsce że trzeba sie mocno starać żeby zwrócić na siebie uwagę, w innym miejscu przychodzi samo z siebie. Nagle z polaka-kartoflaka zamieniamy się magicznie w Alwaro (tylko że dla innej nacji niż Słowianki). Pisałem o tym nie raz, to nie będę tutaj się powtarzał. Dam tylko przykład dla niedowiarków. Zerknijcie sobie na kanał "Bez Planu" na YT. Gość podróżuje po świecie. Związał się z Latynoską (na oko pewnie ok 15-20 lat młodszą od niego. Zerknijcie od 41m 55 s. W kwestii MGTOW skłaniam się raczej w stronę @Obliteraror. Po pierwsze to jakiś promil/ może procent? w populacji mężczyzn będących na rynku. Po drugie mam taką przewrotną tezę, że ten MGTOW jest totalnie niedostrzegany przez kobiety, ponieważ tą drogą idą raczej Ci nornicy z grupy 80% którzy są i tak "niewidoczni" dla kobiet (tam apropos badań pokazujących że większość kobiet celuje w górne 20% mężczyzn). Trochę tak jakbym ja przeczytał że panie 60+ przestają korzystać z Tindera. OK, ale i tak były już wcześniej odfiltrowane, więc nawet nie zobaczyłbym że nagle ich nie ma. To tak żebyście lepiej zrozumieli o co mi chodzi w kwesti postrzegania tego przez kobiety.
  6. Co biorąc pod uwagę, że wybrali oni wcale nie jakoś specjalnie nagłaśnianą opcję jest zaskakujące (np. u mnie w komisji papier do referendum wydawali niejako "domyślnie", dopiero jak powiedziało się że odmawiam głosowania to zaznaczali w rubryce i zabierali kartkę). Cała propaganda była bowiem, za możliwością głosowania TAK vs NIE. To że można wybrać "czwartą* opcję" czyli wziąć udział w wyborach, ale nie w referendum pojawiło się jakoś całkiem niedawno (tydzień temu?). Niektóre osoby (np. moja mama) nie wiedziały o tym że tak mogą. Stąd pewnie te "extra" głosy ponad elektorat PIS. * trzecią jak ktoś zauważył wcześniej jest oddanie głosu nieważnego (co de facto wspiera referendum, bo pomaga przekroczyć próg frekwencji 50%).
  7. Korwin jak dla mnie jest największą porażką tych wyborów. Ja rozumiem, że można przegrać i się nie dostać do sejmu, ale będąc gościem, który ma dość jasne i sprecyzowane poglądy na rolę kobiety w życiu publicznym......przegrać z kobietą (kobietą z KONFEDERACJI dodajmy). Już to samo w sobie byłoby mega zabawne (dla mnie). Czekajcie, bo to nie wszystko, Korwin przegrywa z ŻONĄ* swego kolegi (której polityczne doświadczenie jest praktycznie żadne poza dyrektorowaniem w Ordo Iuris). Przecież to już totalny obciach. * jedynym jej wkładem (wg mnie) to było wypromowanie się w wyborach na (popularnym) nazwisku męża. Taki case żony Gosiewskiego. Jakoś dziwnym trafem referendum działa gdy jest dobrze zrobione np. referenda w Szwajcarii, czy nawet nasze dotyczące przystąpienia do EU. Jak się myli komuś referendum z badaniem opinii publicznej, to potem taki ktoś dostaje (zasłużonego) prztyczka w nos.
  8. Nie chce mi się strzępić języka (po raz kolejny) więc tym razem po prostu odpowiem na wesoło. Większość z gości ma tak: ...ale prawda jest także to że Ci co się trochę postarają, popracują nad sobą to mają takie problemy: Jakoś tak mi się to skojarzyło dla odmiany: a ogólnie to jak zwykle plusik za fajny post. Pozdro!
  9. Tragiczny wypadek na A1. Zrobili rekonstrukcję. Straszne wnioski (msn.com) Z informacji przekazanych przez ekspertów wynika, że w momencie zderzenia pojazdów kierowca BMW jechał 253 km/h. Z kolei Kia poruszała się wówczas ok.135 km/h. Zatem różnicą prędkości między pojazdami wynosiła ok. 120 k/h. Jednak zdaniem rekonstruktorów Sebastian M. w momencie, gdy zauważył niebezpieczeństwo związane z jadącym przed nim samochodem Kia mógł mieć na liczniku ok. 315 km/h i jechać lewym pasem. Do zderzenia pojazdów doszło na środkowym pasie ruchu, co oznaczało że oba pojazdy wykonały zmianę pasa ruchu, przy czym kierowca Kii zrobił to odrobinę wcześniej. Gdy Kia była już na pasie środkowym, to BMW było jeszcze na pasie lewym - już hamując. W chwili rozpoczęcia hamowania BMW znajdował się w odległości 270 m od miejsca zderzenia oraz około 145 m za Kią. Według ekspertów Crashlab niezależnie od zachowania kierowcy Kia, błąd popełnił kierowca BMW jadąc z prędkością ponad dwukrotnie wyższą niż dopuszczalna na autostradzie.
  10. @Obliteraror linkował dr Szewko, który w bardzo fajny sposób pokazuje że tam nie ma czarno/białego konfliktu. Nie ma Dobrzy vs Źli. Dzisiaj wyszedł fajny odcinek Wolskiego, gdzie analizuje on atak pod katem czysto militarnym. Okazuje się że pomijając strzelanie do cywilów, to Hamas całkiem skuteczny atak wykonał. Zdobyli 2 (DWIE!) bazy wojskowe gdzie wystrzelali całkiem sporo żołnierzy. Porwali nawet generała. Warto posłuchać choćby ciekawego wyjaśnienia czemu atak się mógł udać. Izrael spodziewał się czegoś z okazji rocznicy Yom Kippur. Nic się nie zdarzyło, minęło 5 dni, przyszedł czas radosnego święta namiotów. Żołnierze zwolnieni na przepustki, jakieś popijawy itp. Idealny moment do ataku. Przy okazji można zauważyć, jak szybko jedne doświadczenie z wojny zostaje adaptowane przez inne siły i nagle zaczyna być powszechne (atak na Merkawy w stylu ukrainskim).
  11. Nie to że popiera. Po prostu pedofilia nie jest dla nich czymś aż tak złym. (skoro dokładnie takie same wypowiedzi jak tego Jutubera w przypadku jednego z liderów partii są akceptowane). Dlatego dziwię się ze tutaj w temacie nagle takie larum. Sorry ale nie zgodzę się. Gość jest 1-ką wyborczą. Ma duże szanse dostać się do Sejmu. Myślę że będzie miał trochę większy wpływ na kształtowanie prawa niż jakiś Jutuber który większość dorosłych ludzi poznała dopiero przy okazji tej afery.
  12. Panowie, Czy tylko ja tutaj dostrzegam pewną shizofrenie na forum? Czy Wasze poglądy polityczne są niczym katolicyzm....czyli wybieram z oferty co mi się podoba i udaję że nie dostrzegam pozostałych (bardziej obciachowych) kwestii? O co mi chodzi? Na forum w ankiecie ponad 50% Braci jest za Konfederacją. Korwin jeden z duchowych przywódców Konfederacji nie raz wypowiadał się w sposób niemal IDENTYCZNY jak jeden z bohaterów tej afery (Stuu czy jak mu tam). Przypomnijmy: "Wiek zgody powinien zostać podwyższony, obniżony czy być taki jak obecnie?" – zapytano Janusza Korwin-Mikkego. Na to pytanie odpowiedział na antenie internetowej telewizji Krul TV Janusz Korwin-Mikke. Poseł Konfederacji stwierdził, że jest "zwolennikiem natury", a wiek przyzwolenia powinien być taki, jaki jest naturalnie, czyli powinien być zgodny z wiekiem miesiączki. – Bo jest przecież bardzo różnie. Są dziewczyny, które mają 12-13 lat i są całkowicie dojrzałe, a są dziewczyny, które mają 19 lat i jeszcze nie są dojrzałe, także to nie może być tak, żeby państwo ustalało, jaki jest wiek dojrzałości seksualnej. To natura o tym decyduje – tłumaczył Korwin-Mikke." Moim zdaniem, to ta połowa co chce głosować za Konfederacją, powinna tutaj robić za adwokata diabła, a nie że wszyscy najeżdzają na tych Instagramerów. Mam dziwne wrażenie że to idealny przykład żeby pokazać jak działa kontekst. Kiedyś był taki MEM: "Czy 4 to dużo? odpowiedz: Zależy czego 4. Jeśli 4 followersów na Insta, to nie za bardzo, Jeśli 4 gości idących za tobą w ciemnym parku, to sporo". Myślę że takie samo ćwiczenie można zrobić dla 13 lat. Dla Korwina, Instagramerów i innych (pozdrowienia dla p. Polańskiego) to w sam raz. Dla ojców mających córki w wieku 13 lat, to pewnie nóż w kieszeni się otwiera. Reasumując: Nie rozdzierajcie szat bo conajmniej 50% z Was popiera podobne poglądy.
  13. @Casus Secundus zrobisz jakiś mały update po 3 miesiącach? Ciekawi mnie na ile podejście exżony jest takie same, czy nie zaczyna się powoli wojna podjazdowa (na zasadzie realizacji że mogła ugrać więcej) itp. Tak po prostu jako case study.
  14. Źle rozumiesz. 1. W tamtym miejscu są 3 pasy ruchu. Do zderzenia doszło na środkowym pasie. 2. Zdarzenie nastąpiło nocą. Popierdal*nie autostradą nocą ponad 250 to czysta głupota. 3. To nie zazdrość, tylko złość na państwo z kartonu, które najpierw zamiata sprawę pod dywan (komunikat Policji nawet nie wspomniał o udziale drugiego auta w zdarzeniu...mimo że stało 150 metrów dalej z rozbitym przodem.). Dopiero reakcja Internautów pomogła ustalić czyje to auto, czemu mogło jechać więcej niż 250 (znaleziono wpis w jednym z warsztatów tuningowych z info o zdjęciu blokady prędkości i tuningu mocy). Dodatkowo ludzi zagrzał komentarz ojca kierowcy BMW, który twierdził że jego syn jest uczestnikiem, a nie sprawcą kolizji. 4. W necie była informacja że jest video z przejazdu tego BMW trochę wcześniej przed wypadkiem gdzie na podstawie czasu przejazdu między słupkami drogi (100 m) obliczyli iż gnał pod 300 km/h. Nie widziałem źródła, więc nie wiem czy to prawda. Pokazuje to jednak iż ta odczytana prędkość 253 km/h to może już być prędkość po hamowaniu. Na razie wiele jest jeszcze niewiadomych. Trzeba poczekac na jakąś rekonstrukcje zdarzenia na podstawie zeznań świadków i obliczęń ekspertów sądowych. Tutaj trochę więcej informacji: https://wiadomosci.wp.pl/wypadek-na-autostradzie-a1-bmw-moglo-jechac-z-predkoscia-nawet-ponad-300-km-h-6946808754080608a
×
×
  • Create New...

Important Information

We have placed cookies on your device to help make this website better. You can adjust your cookie settings, otherwise we'll assume you're okay to continue.