Od kilku dni ciągnie się u mnie taka historia.
Kilka miesięcy temu do pracy przyszła nowa koleżanka. Na początku nasze relacje były typu cześć-cześć na korytarzu i w kuchni.
Jednak po jakimś czasie zaprosiła mnie do znajomych na pewnym portalu społecznościowym (nie, wcale nie fb).
Zaproszenie przyjąłem i zapytałem o jej studia (bo miała ciekawy, bliski mi kierunek). Była godz. 22 ale od razu odpowiedziała i wymieniliśmy kilka zdań.
Żeby było prościej zaczęliśmy rozmawiać na Messengerze. Temat się zakończył i od razu skończyła rozmowę.
Na następny dzień znowu coś napisała. Wymieniliśmy kilka zdań i zakończyła rozmowę.
I od tego czasu cisza, już nic nie pisała. Ja byłem na wyjeździe, więc nawet w pracy się nie widzieliśmy.
Po dwóch tygodniach znów zaczęła pisać ale teraz już rozmowy zaczęły się ciągnąć do północy i były już bardzo osobiste.
Bardzo miło nam się rozmawiało. Od tygodnia rozmawiamy na czacie praktycznie dzień w dzień.
Ja nigdy nie zaczynam tych rozmów, ona zawsze pisze pierwsza.
I tu dochodzę do problemu - jednak gdy widzimy się w pracy, to ona jakby była inną osobą, nie próbuje normalnie zagadać, a gdy ja do niej zagadam, coś odpowiada i mam wrażenie, że chce uciec.
Już myślałem, że może nie chce, żeby ktoś z pracy zauważył, że coś między nami jest.
Ale właściwie co takiego między nami jest?
Co o tym myślicie?
Może jest nieśmiała w normalnym kontakcie? Albo to jakieś rozdwojenie jaźni? Albo robi sobie ze mnie jaja?
Ciągle zbija mnie z tropu.
Miał ktoś takie "przygody"?