Witam wszystkich. Mam 22 lata i właśnie zakończyłem 6,5 letni związek z rok młodszą dziewczyną. Związek zakończyłem z mojej inicjatywy.
Od 1,5 roku mieszkaliśmy razem, wcześniej mieliśmy za sobą wzloty, upadki, chwilowe rozstania itp...
Za mieszkanie, prąd, internet itp. płaciłem Ja, bo tylko Ja pracowałem na pełen etat. Ogólnie po zamieszkaniu razem nie było źle, ale z czasem zaczęło się kontrolowanie, odcinanie od znajomych.
Samiczka w pewnym okresie zaczęła sobie dorabiać w weekendy. Ogólnie rzecz biorąc to miała dostać mieszkanie socjalne na które czekaliśmy dlatego nie mogła pracować na pełen etat.
Od dłuższego czasu nie mogliśmy się dogadać, ale to możliwe że z mojej winy ponieważ jestem bardzo zamknięty w sobie i nie chciałem rozmawiać o tym co mnie trapi (myślałem że sobie poradzę z moimi problemami sam). Zakończyłem związek z tego powodu, że po pewnej akcji "zapaliła mi się czerwona lampka" a mianowicie jak byłem ze znajomym na piwie to moja luba zadzwoniła i powiedziała:
"Wracaj do domu, jutro musisz do pracy wstać, ja zaraz nie przyjdziesz to Cię do domu nie wpuszczę" ale zaraz zaraz... jak to mnie nie wpuści do domu za który Ja płacę i utrzymuje nas oboje?
To jeśli potrafiła rzucić takim tekstem "u mnie" to co dopiero by było jeśli przeprowadzilibyśmy się do tego nowego mieszkania. Ogólnie podobnych akcji było więcej. Co o tym sądzicie bracia?