Skocz do zawartości

Cascavel

Użytkownik
  • Postów

    79
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Donations

    0.00 PLN 

1 obserwujący

Profile Information

  • Płeć
    Mężczyzna

Ostatnie wizyty

1975 wyświetleń profilu

Osiągnięcia Cascavel

Kot

Kot (1/23)

157

Reputacja

  1. Ból jest ceną, którą płacimy za siłę 👊 Nie liczy się to co Ci się przytrafia tylko to jak na to reagujesz. Nawet w najgorszych chwilach życia warto dać sobie pauze. Nawet najgorsze gówno przeminie. Trzeba o tym pamiętać. Cierpienie to przywiązanie - do ludzi. Zwierząt. Sytuacji. Materii czy jeszcze czegoś innego. Jeżeli masz świadomość, że przyszedłeś bez niczego na ten świat. Odejdziesz z niczym. A odcinek pomiędzy przyjść <--> odejść w najlepszym wypadku to pieprzone +/- 100 lat i albo Ty obrócisz się w pył albo wszystko/wszyscy to jakie te cierpienie ma znaczenie ? Większą wartość ma radość z chwili, która przemija... Jest taki wiersz W.Szymborskiej, który jest na topie obecnie: Nic dwa razy się nie zdarza... Polecam wejść w przekaz. Poczuć. Później żyć. Doceniać. Nigdy nie wiesz ile Ci czasu zostało. Niby banał ale to trzeba "poczuć". Poziom emocji. Na logike to każdy tuman wie, że to prawda. Ale poczuć... wiesz kiedy czujesz życie ? Kiedy jesteś najbliżej śmierci. Dotykasz przemijania. Pośrednio albo bezpośrednio. Nic mi w życiu nie dało takiego mentalu i doświadczenia jak towarzyszenie dwóm babciom w odchodzeniu na tamten świat. I to co usłyszałem. Czego wtedy doświadczyłem. Od tamtej pory widzę, myślę i czuję inaczej 😉 Nic na świecie nie jest "nasze" . Jesteśmy gośćmi. Użytkownikami tej rzeczywistości. Jak prąd zabiorą będziemy użytkownikami innej. Na ch*j spuszczać się nad czymś co docelowo i tak pójdzie w ch*j ? 🙂🙃 Enjoy it.
  2. Miej kontrolę (NAD SOBĄ) ale nie bądź przy tym kontrolującym (innych ludzi/rzeczywistość). Masz pierdolnik w emocjach bo za bardzo skupiasz się na tym co ona może (jej strefa wpływu) a za mało na tym co Ty możesz/chcesz/powinieneś (Twoja strefa wpływu). Życie Twoje będzie miało zdecydowanie słodszy smak kiedy bardziej skupisz się na tym CO TY. Innych ludzi i sytuacji ani nie powinieneś ani nie chcij kontrolować bo tylko sobie kuku zrobisz. Co Ty możesz ? - zadbać o swój wygląd / styl / higiene - budować mental i panować nad emocjami i myślami (ściślej -> bardziej dopuszczać je do siebie, przeżywać, akceptować a przez to też uwalniać i nie być ich niewolnikiem - zarabiać kase - realizować marzenia - spełniać w jakimś hobby/pasji co ona ? - ch*j Cie co ona. Nie na darmo człowiek ma tylko jedną dupę (swoją) pod głową (również swoją - NIE CUDZĄ). Czytaj -> jesteś odpowiedzialny za siebie. Ona za siebie. Jasne, że możesz spinać się o to, że wychodzi do klubów z psapsi. Jasne, że możesz wbijać sam sobie na banie chore wyobrażenia, że może coś, któregoś dnia z kimś jeżeli zaiskrzy ale co z tego ? Dlaczego masz się tym przejmować ? Zrozum, że kiedyś i tak wszystko obróci się w pył. Wiecznie żył nie będziesz. Wiecznie ruchał też nie będziesz. Nawet jeżeli zaczniesz ją kontrolować teraz i stworzysz związek gdzie to ona będzie tańczyła pod Twoje dyktando (choć ciężko to nazwać związkiem) to kto Ci da pewność, że nie poleci bokiem za kilka czy kilkanaście lat w momencie, w którym najmniej będziesz się tego spodziewał ? Kobiety są często jak dzieci. Daj jej szlaban na coś. Zwracaj uwagę by czegoś nie robiła a tym chętniej to zrobi. Małpa zamknięta w klatce najbardziej marzy o wolności. Pierdol takie kontrolowanie Z mojego doświadczenia - spotykałem się z laskami gdzie mindset i postawe miałem trochę jak Montana ze Scarface. Opierdalalem dupy za cokolwiek mogłem. Jedną - kiedyś na dysce - świeżo poznaną opierdoliłem, że się lizała z innym. Weszlo - bo dupa byla zafascynowana moją bezczelnością jakim to prawem znam ją 5 minut a dyktuje jej co może co nie. Innym razem podbijam na parkiecie do laski - olala mnie. Po jakimś czasie szla z koleżankami z baru a ja stojąc obok na jej drodze mowię tak ja: mam pytanie (i sie odchylilem. Polecam to robić bo laska automatycznie sie dopasowuje. Robi krok do przodu i się nachyla przez co podświadomie już się układa pod Ciebie) ona: tak slucham ? ja: często tak wyżej srasz niż dupe masz ? (mówilem to w klubie więc po każdym zdaniu odchylałem się i patrzylem w oczy) ona zbulwersowana: słuuuucham ? jak to ? ja: podchodze do Ciebie. Chce zatańczyć. Nie jesteś zainteresowana ? Ok jakoś przeżyje. Oznajmiasz to grzecznie i ja spadam a nie olewasz mnie i traktujesz jak powietrze. Nie masz w sobie kultury czy taka zadufana w sobie jesteś ... ? Laska zaczęła mi się tłumaczyć. O dziwo weszło to tak, że za chwile sama prosiła mnie do tańca. Spędziliśmy razem całą imprezę. Oczka maślane ale numeru nie chciała dać bo miała narzeczonego. 7 lat w związku. Bez seksu. Na kolejnej dyskotece kiedy mnie spotkała. Sama zaczepiła. Po udanej imprezie siedzieliśmy u niej na klatce. Macanko. Lizanko. Wpuścić mnie do mieszkania nie chciała bo wiedziała, że się odda. Siedziała mi na kolanach. Całowaliśmy się a i tak wspominała o swoim facecie. Pamiętam jak dziś jak doradziłem jej by sobie z gościem wyjaśniła to i owo bo z taka dupa jak ona (szczupła, filigranowa, śliczna blondi, może taka 7-8/10 ale bardzo kobieca i z klasą) to gość albo jest impotentem, gejem albo rucha inne. I będzie nieszczęśliwa jeżeli nie będzie spełniona w łóżku. Nic więcej między nami nie było ale laska była dozgonnie wdzięczna. Te opierdole weszły. Inne nie weszły w ogóle albo tylko częściowo tzn. pare opierdoli laska zniesie ale po jakimś czasie będzie miała wyjebane i albo zrobi Ci na złość albo spuści Cie w kiblu. Aż mi się jeszcze przypomniało jak w środku nocy po imprezie pijany zadzwoniłem do panny, z którą świrowałem i ją żartobliwie opierdalałem, że jak to ja wracam z klubów pijany, w środku nocy z buta a ona zamiast przyjechać po mnie, odwieźć mnie i utulić do snu to sobie bezczelnie śpi. Początkowo nie mogła w to uwierzyć. Śmiesznie wyszło ale bardzo jej się to spodobało. One lubią bezczelność ze szczypta humoru. Reasumujàc - to czy coś działa czy nie to też kwestia dupy. Na jedną coś podziała. Na inną nie. Nie znam Cię. Nie wiem jak wyglądasz. Jak mówisz. Jaka masz pewność siebie. I jak przekazujesz pewne rzeczy. Możesz stawiać na szczerość, otwartość i bezpośredniość - na bieżąco mówić co Ci pasi a co nie. Ale musisz być w tym spójny. Jak mówisz - tak robisz czyli np. "idź i baw się dobrze ale zrób coś co by mi się nie podobało i możesz już nie wracać". W oczy. Prosto. Zdecydowanie. Ona ma czuć, że jak coś odjebie to może wypierdalać. I jak zrobi to ma wypierdalać. To jest siła i konsekwencja. Ale musisz być bezwzględny w takich rzeczach. Jak raz coś kiedyś lasce podarujesz i zrobisz inaczej niż mówiłeś tak będziesz miał pozamiatane. Możesz też obrócić coś w żart. Ja swojej orbiterce mówię czasami "był hydraulik czy elektryk ? zabezpieczyliście się chociaż ? wiesz jak masz mnie zdradzać to chociaż syfu nie przynieś. I daj znać żebym ja też się mógł pobawić z innymi" 😉 Na luzie z uśmiechem itp. Jak mi coś w złości gadała, że może z innym byłoby lepiej itp To mówiłem " To idź baw się dobrze i daj znać jak było. Pomóc Ci szukać nowego czy sama sobie poradzisz" ? Chce ? niech idzie. Po co mam kogoś trzymać przy sobie na siłę ? Niech się buja i cieszy się wolnością. Może nie będę mogł jej ruchać ale zawsze są inne. Czasami święty spokój to więcej niż fajna cipka. Kiedyś to zrozumiesz... Dupa rezygnując z Ciebie robi Ci miejsce dla kolejnej. Często to nie jest takie złe. Zmiana panny za bardzo nic nie zmienia. Ot smakują trochę inaczej. Mają podobne oprogramowania ale długofalowo większość problemów w związkach jest podobna i powtarzalna. Lista zjebanych kobiet ciągnie się i ciągnie. Kurwy. Złodziejki. Manipulatorki. Borderki. Zniszczone wewnętrznie - emocjonalnie, mentalnie i psychicznie. Nigdy nie wiesz na jaką trafisz. Buduj siebie. Bądź spójny. Bierz odpowiedzialnośc za siebie i swoje słowa - jak mówisz tak robisz. Jak coś obiecujesz to słowa dotrzymujesz jak nie obiecałeś i nie bylo deklaracji to sorry bejbe ale czyjeś oczekiwania i wyobrażenia to nie Twoje zobowiązania. I nie daj sobie wbić na banie naiwne bzdury, że jak będziesz Chad 11/10. Wysoki. Przystojny. Wysportowany i bogaty skurwiel, który ją zdominuje w życiu i w lóżku to zawsze i wszędzie będzie Twoja a w dodatku wiecznie mokra, wierna i chętna. Panny potrafią się puścić z innym z ciekawości, smutku, żalu, tęsknoty, braku uwagi i zainteresowania, braku emocji, ze złości i setek innych powodów, których nawet "psycholodzy roślin" nie są w stanie ogarnąć. I nie musi być to żaden Chad 12/10. Może to być słodki Miś Józek z brzuszkiem, który akurat miał wyczucie kiedy i jak się obok laski zakręcić. Takie istoty. Im odpierdala raz na jakiś czas po prostu i pytanie brzmi bardziej KIEDY Pannie odbije niż czy w ogóle to sie wydarzy. Bądź ponadto. I pamiętaj, że komunikując lasce co Ci nie pasi dajesz jej jednocześnie podpowiedź w jaki sposób może Cię w przyszłości rozgrywać pierdoląc przy tym "że ona nie wie o co Ci chodzi przecież kolega to tylko kolega" 😉 Też kiedyś byłem zazdrosny. Też kiedyś miałem takie zmartwienia jak Ty. Też mnie panny okłamywały. Puszczały bokiem nawet wtedy kiedy w tamtym czasie byłem najlepszą wersją siebie. Czasami wystarczyło, że Pańcia poczuła się trochę gorsza, nieadekwatna czy niewystarczająca i już ch*j bombki strzelił 😉😃😅 Dlatego nie ma sensu się za bardzo siłować ani z nimi. Ani przez nie. Ani z niczym innym. Spinać. Wbijać sobie jak mantre te pierdolenia o alfa chadach jako jedynymi, którzy wygrywają w tym życiu - oni też bywają dymani, okłamywani, zdradzani, dostają wpierdol od innego alfy albo od kilku beciaków z kijem bejsbolowym itp itd. Żyj. Baw się czasem, który masz. Relacjami. Sytuacjami. Wszystkim co Cię w życiu spotyka. Nie szarp się ze sobą i z innymi za bardzo. Doświadczaj. Przeżywaj i nie przejmuj się sobą za bardzo bo z tego łez padołu i tak nie wyjdziesz żywy 😉
  3. Baw się. Rozmawiaj. Spotykaj ale nie bierz jej za bardzo na poważnie. I ostygnij trochę bo zgrzany na nią jesteś na maksa. Analizujesz każdy swój krok co robiłeś, jak, co możesz lepiej i co musisz zrobić żeby Ci wyszło. Myśl co Ty chcesz. Czego potrzebujesz i prowadź to tak żeby to dostać. Emocjonalnie trzymaj dystans i obracaj inne. Jej niczego nie obiecuj żebyś nie skrzywdził ale... ochłoń bo dupa Cię nawet niechcący rozegra jak dzieciaka przez to, że się tak emocjonujesz. Nie pisz codziennie. Nie dzwoń codziennie. Miej swoje życie. Bądź pewny. Zdecydowany. Tajemniczy. Nie mów jej wszystkiego o sobie. Daj jej przestrzeń na domysły i zawsze ale to absolutnie zawsze .... bądź gotowy obrócić się na pięcie i odejść bez słowa. Mindset ogarnij. Emocje spoko ale na chłodno. I atakuj inne... inaczej za jakiś czas będziesz tu skamlał o pomoc 😉 Enjoy it.
  4. Widziała pieniądze bo się z nimi obnosisz na siłę. Co chwile w swojej historii wspominasz o wartościach materialnych. Może podświadomie czujesz, że nie masz nic innego sobą do zaoferowania ? Ogarnij się. Praca nad sobą. Alkohol i używki won. stabilność emocjonalna i mentalna a cipki z dystansem.... bo sobie życie zmarnujesz.
  5. Nie spotkałem jeszcze takiej laski ale gdybym spotkał to z wyżej opisanej "przypadłości" korzystałbym w każdej wolnej chwili, w każdy sposób jaki pojawiłby się w mojej wyobraźni i w każdym miejscu jakim by mi się tylko zachciało. Brałbym jak chce. Kiedy chce. Ile razy chce i nie czułbym ku*wa absolutnie żadnych wyrzutów z tego powodu. Kwestia doboru partnera a nie wbijania sobie celu by to obniżyć 😃 kuźwa czemu takie laski mi się nie przytrafiają ? rżnąłbym aż by mi siły i ochota na wszystko odeszła 😉
  6. A jak Ty to chcesz zweryfikować ? Co ma być miarodajne ? Analizy z dupy ? Jeżeli miałeś styczność z kobietami to wiesz, że ta sama laska może Cie dziś odrzucić a za rok próbować poderwać. Jeżeli nie zdajesz sobie sprawy z takich rzwczy to miałeś z nimi jeszcze za mało styczności. Panny dziś dają kosza. Jutro nie pamiętają. Dziś mogą Cie olać ciepłym moczem a za pół roku może jej podejdziesz bo akurat miałeś humor, gadke, zmężniałeś albo byłeś ujebana po pracy świnią ale czułeś się w tym ujebaniu tak pewnie, że bił od Ciebie blask na całą okolicę. I siadło. Gdybym miał zliczyć ile razy podbijałem. Pisałem. Zagadywałem w klubie. Na ulicy. Restauracjach. Mpk. Z iloma spałem. Z iloma mogłem a "nie wyjszło". Z iloma zjebałem a ile ze mna zjebały to po pierwsze straciłbym w chuj czasu. Po drugie nie mam takiej pamięci. Przestałem liczyć dupy w lóżku przy jakiejś 50tce. O dziwo często popełniam te same błędy a i tak dymam. O dziwo miałem też przypadki gdzie dupa miała na mnie wyjebane albo nie reagowała za po roku, pół a nawet z 2x zdarzyło się, że po 4 latach ssała jaja, wypinała dupe i sama zachodziła w głowę czemu wcześniej tego nie zrobiła. Jedni analizują. Rozdrabniają wszystko na czynniki pierwsze. Inni biora za łape. Piszą, że dziś ma sie zajebiście ubrać bo wpadasz o nie za pięć w pół do i zabierasz ją gdzieś. I Ci drudzy wiecej dymają. Po chuj te analizy ? Stary. Nie ma idealnych podejść. Nie ma idealnych sylwetek. Idealnych szczęk. Idealnych gadek. Idealnych podrywów i innego gówna. Ba. Nawet zajebista laska (w Twoim odczuciu oczywiście) będzie potrafiła dać Ci kosza tylko dlatego, że poczuje się przy Tobie głupia bo może akurat nóż widelec łapiesz w chuj więcej niż ona i czuje sie gorsza. Serio. One mają taki pierdolnik we łbie, emocjach i wartościach, że branie tego na logike, statystyke by znaleźć zmienna, która pomoże Ci podnieść skuteczność z nimi jest kompletną głupotą i stratą czasu jaki masz na tym łez padole. Odpuść sobie. Jedyna zmienna, którą możesz wziąć pod uwage to Ty. Praca nad sobą. Nad ciałem. Mentalem. Dystansem do siebie, świata i ludzi. Spokojem wewnętrznym. Pewnością siebie. Akceptacją siebie. Miłością do siebie. Osadzaniem siębie w centrum swojego życia. Ja lubie. Ja chcę. Chciałbym żebys... Lubię kiedy... Marzy mi się.. Nie lubię kiedy... Sprawiasz, że czuje sie ... Podoba mi się... Nie podoba mi się... Zacznij tak do nich mówić i przestać pytać kobiet o ich opinie na temat Twoich ruchów w ich kierunku. Da Ci to w chuj wiecej niż ta jebana statystyka. Im szybciej zaczniesz tym lepiej dla Ciebie. Kiedyś w filmie "Gorączka" z Robertem De Niro byl taki fajny tekst by nie przywiązywać się do czegoś/kogoś kogo nie jesteś w stanie zostawić w 3p sekund. Takie podejście daje ogromna przewage. Kiedy miałem podejście, że jak mi dupa nie podpasuje to moge sie obrócić i odejść bez słowa dymałem najwięcej i miałem je jak na talerzu. Kiedy mi zależało. Chciałem je zbawiać. Uczyć. Opiekować się nimi. Troszczyć i podtrzymywać relacje za dwoje zawsze wychodziła chujnia. Dziś też czasami wychodzi. Głównie dlatego, że mam wiedzę z której nie korzystam bo mój bad boy oddaje lejce dla mr nice guy, który ma zapędy sadomachistyczne i ignoruje czerwone flagi a później bad boy mówi " a nie mówiłem kurwa ? " Pierdol statystyke. Ogarnij mental. Fizyczność. Emocje. Stań się swoim Panem i Władcą a cipki będą chciały ssać kutasa aż prześcieradło w dupe wciągnie. Statystyka i analizowanie da Ci jedynie frustracje i ból ręki od walenia konia.
  7. Odniosę się do Waszych odpowiedzi w wolnej chwili bracia bo ostatnie dwa dni ciągle w biegu albo aucie. @Iceman84PLpriv
  8. Witam Bracia Mam dosyć dokuczliwy problem w pracy a konkretnie jest nim zachowanie poszczególnych osób w mojej nowej robocie. Sprawa wygląda tak, że od lutego pracuje w firmie gdzie twarzą w reklamach jest Cleo a teraz Don. Pracuje już któryś miesiąc z kolei. Obowiazków jest od chuja. Jak nie zmiana cen od rana. To klienci. To aktualizacje cen. Inwentaryzacje itp itd i byłoby wszystko spoko gdyby nie fakt, że do wyrobienia są KPI i jakieś poszczególne parametry. Miałem już swoje potyczki slowne z różnymi osobami z ekipy. A to jednego gościa przyhamowalem bo za bardzo głos podnosił. A to koleżanke bo chciała żebym skompromitował się przy klientach zamiast wstać z krzesła, podejść, pomóc przy czymś czego nie pamiętałem. Miała chujowy humor bo w poniedziałek musiała wstać do pracy więc jak przyszła później sobie coś ze mną wyjaśnić to wypunktowałem ją, że jak chce się na kimś wyżywać to worek niech sobie kupi. Napierdala w niego albo niech zacznie pracować od wtorku a nie z jakimiś humorkami do mnie bo sobie na to nie pozwole. W sumie z ok 10 osobowej ekipy nie miałem spiny z kierowniczka. Kierownikiem sali sprzedaży, który jest mega pomocny. Z gościem z punktu obsługi klienta i z jednym z RTV. Z resztą jakieś mniejsze czy większe dymy miałem. W piątek roznosiłem ceny na innym dziale za kolege, który byl na urlopie. Później miałem dostawe. W międzyczasie jakaś tam sprzedaż. Jak na kogoś kto mial dostawe zrobilem calkiem niezle wyniki. W sobote przychodze do pracy od 8:30 do 18:00 i co ? Zapierdol. Cenówki na moim dziale do rozniesienia. Na tym innym z piątku nierozniesione więc dokończyć będę pewnie musiał. Myślałem, że ktoś pomoże ale jeden nieuprzejmy koleś, który lubi mocno żartować z rzucaniem jakichś chujowych tekstów na poziomie gimnazjum przyszedł mnie tylko zapytać "kto roznosił cenówki wczoraj na dużym?". Jak odpowiedziałem? Że ja to powiedział tylko, że prócz tych wczorajszych masz jeszcze w chuj dzisiejszych. Po doslownie 10 minutach przyszla kierowniczka z mina "będzie opierdol", że jak skoncze z klientem to żebym przyszedł do niej. Zjeba za cenowki. Czy chce później pokrywać różnice pomiędzy stara a nowa cena. Tlumacze sie, że przecież dostawa, klienci. Zreszta rozmowe też przerwali nam klienci. Powiedzialem i widzisz ? Jak wszystko zrobić na raz ? To teraz mam ceny roznosic czy klientów obsługiwać ? Zapierdol miałem do 15. Klientów po 4-5 nawet na raz. Po 15 dopiero zacząłem roznosić ceny pisząc koledze ze swojego działu, że mam taki zapierdol, że niech spróbuje mi w pn (czyli dziś) napisać, że coś jest niezrobione to go zamorduje. Zaśmiał się ale co ? Dziś miał pretensje czy jakiś towar na półki wystawiłem bo on już kilka wystawił a dalej znajduje coś nowego. Wytłumaczyłem mu, że w chuj ludzi bylo. Żeby poszedł na monitoring i sprawdził. On, że go to jebie bo ma dość wystawiania i ogarniania za dwóch. Wkurwiłem sie. Troche popisalem ale generalnie zrozumienia nie bylo tylko pierdolenie, że wszyscy mowia że za wolno robie, że mi sie nawarstwia wszystko, że krytyke odbieram jako atak i nic sie nie poprawiam. Dalem na luz z gadka z nim. Demonem prędkości może nie jestem ale nie siedze w pracy na telefonie jak niektórzy. Może nie mam wiedzy i wszystkiego nie wiem jak niektorzy z ekipy, którzy pracują tu po 5/9 czy ile lat ale przykładam sie w chuj tylko mam wrażenie, że wszystko robie źle. Wyniki po kilku miechach mam na tym samym dziale takie jak ten drugi po 1,5 roku pracy. Radze sobie w handlu. Jestem na tak na każde szkolenie wyjazdowe. Chce sie uczyć. Rzeczywiście mam tak, że krytyka mnie boli i jak ktos coś mi wytyka to chce sie usprawiedliwić. Ogólnie chce dla każdego miło, fajnie, pożartować i mieć fajny kontakt ale z tego co widze to niektorzy mają to głęboko w piździe. Próbują szydzić z tego, że pracuje pól roku i sie myle. A to auto stawiam dalej niż bliżej marketu i nie po ich myśli (żałosne). A to jeszcze coś innego. Nie wiem czy mnie nie lubią. Czują jakieś zagrożenie z mojej strony czy o co kaman. Mam wrażenie, że najfajniej byloby gdyby mnie tam nie było pomimo tego, że ja bez powodu komuś nie jade i nie dyskutuje od tak. Nie dopierdalam. Czasami komuś pocisne jak przekroczy granice więc staram się zaznaczyć, że " to nie do mnie tak" i tyle. Generalnie chciałbym mieć grubszą skórę. Mniej się przejmować i już mieć większą wiedzę bo wtedy byłbym bardziej samodzielny i nie musiałbym dopytywać o różne rzeczy tych skurwieli, którzy wydają się łechtać swoje ego tym, że pracują dłużej i z racji tego są bardziej oswojeni i obeznani z tematem. Do końca roku mam umowe o prace. Dojeżdżam ok 35 km. Docelowo chce przenieść się na market w moim mieście ale jeszcze się nie rozkręcił nowo otwarty i prawdopodobnie by mnie zwolnili gdybym tam się dostał. Probowalem rok temu ale po rozmowie o prace na market w moim mieście nie zadzwonili. Zlozylem dalej czyli tu gdzie jestem i staram.sie szkolić i robić wyniki takie żeby wskoczyć później tu bliżej chociaż widze, że to takie rasowe korpo i wyścig szczurów. 10 rzeczy na raz do zrobienia. Na wczoraj i czego byś nie zrobil to zawsze mogleś lepiej albo o czymś zapomniałeś. Jak sobie radzić z tymi chujami w pracy ? Jutro mam rozmowe z kierowniczka. Napisalem jej dziś, że prosze o rozmowe bo robie co moge ale każdy ma jakieś ale co do mnie. Robi się niezdrowa atmosfera. 14 sierpnia mamy mieć impreze integracyjna gdzie ja i z 2 mamy rzekomo wpisowe stawiać ale chyba serdecznie pierdole picie w takim towarzystwie. No i w sobote była jeszcze taka sytuacja gdzie ten nieuprzejmy złośliwy chujek z innym takim trpche fałszywym siedzieli na punkcie obsługi klienta. Uslyszalem ze coś o mnie gadaja więc mowie "Pomożecie mi z cenami z wczoraj na dużym czy będziecie tak siedziec ? " Złośliwiec: a poprosiłeś ? Ja: jeszcze Cie prosić miałem ? Z: mogłeś poprosić a nie tylko chodzisz i coś burczysz od rana (po zjebie od kierowniczki poszedłem do niego. Zapytałem czy coś robi na co ten, że towar roznosi więc powiedziałem, że zamiast podśmiechujki robić i mi jechać, i strzelać z ucha kierowniczce mógłby ruszyć dupe i mi pomóc z cenówkami na dużym). Ja: nie burcze tylko zamiast ze mna pogadać co i jak to zapytałeś o cenówki a później zajebales z ucha Z: co ? Jak Cie nawet przy tej rozmowie nie bylo to co Ty wiesz ? Frajerze Ja: 5 minut po Twoim pytaniu przyszla do mnie i kazala przyjść do siebie i nie zajebales z ucha ? A za frajera zaraz w łeb dostaniesz to sie kurwa nauczysz jak masz się odzywać. I poszedłem na punkt obslugi mu w oczy popatrzeć. Ten łeb spuścił, wstał i do mnie "zejdź mi z oczu i jedź sobie do S...(miasto gdzie mieszkam) Jeszcze go zgnoiłem żeby pogadał jeszcze troche to zaraz pojedzie. I żeby sobie frajerów poszukał gdzie indziej. Zamknął morde i tyle. Atmosfera chujowa jak widać. Jak się zachować ? Jak podchodzić ? Jak tu zadbac o siebie by było ok ? Jak sie tym skurwielom nie dać ? Proszę o rady Drodzy Bracia. Im więcej i bardziej merytoryczne tym lepiej..
  9. CO KU*WA ? Ty czytasz co piszesz ? Rozpoznajesz swoje myśli ? Zdajesz sobie z nich sprawę ? Zastanawiasz się nad nimi raz na jakiś czas ? Twoja wartość = To jak Cie widzą Różowe ? Skończ Waść pierdoli*. Wstydu oszczędź albo odrazu weź szpadel i się zakop bo takimi stwierdzeniami a konkretnie wiarą w nie kastrujesz się. Ucinasz jaja i dajesz kobietom. Wiesz co z nimi zrobiś ? Zdepczą i ponarzekają, że za miękkie były.
  10. Ooo Stary. Cicha woda brzegi rwie. Mało chyba kobiet poznałeś. Najbardziej wyuzdane i rozpustne kobiety w życiu jakie poznałem były tymi, które w pierwszej kolejności człowiek odbierał jako grzeczne, ciche, do kościoła chodziły, dzień dobry mówiły. Nie wierz pozorom bo przepadniesz.
  11. Dziękuję Bracia za spory odzew. Biorę sobie Wasze rady do serca. Wczoraj olałem alko chociaż nie ukrywam, że chciałem się napić i iść spać. Nie zrobiłem tego. Dzień mi minął bo mi minął. Wysłałem jakieś CV. Rozwozić będę od poniedziałku. Sporo firm preferuje CV wysyłane przez aplikacje. Rzekomo przez pandemię. Środki ostrożności. CV papierowe nie może długo leżeć bo rodo a usłyszałem też, że dokumenty przechodzą kwarantannę i swoje muszą odleżeć. Ciekawe czasy. Większość prac jakie w życiu wykonywałem dostawałem przez to, że pojawiałem się w firmach osobiście czy to CV czy po prostu z tekstem "dzień dobry, pilnie potrzebuję pracy i to na już. Mogę zacząć nawet od zaraz". I dostawałem. Teraz firmy wolą CV przez aplikacje albo by przynieść CV musisz się umówić na jakaś godzinę czy inne bzdury. Naprawianie biżuterii i pomoc przy naprawie zegarków wyszły przypadkiem. Nie mam do tego smykałki. Jedyne do czego mam smykałkę w życiu to języki obce (łatwość w nauce), piłka nożna i swego czasu wyrywanie kobiet (choć dziś w to zaczynam wątpić). W życiu byłem: pracownikiem fizycznym, kontrolerem jakości, sprzedawcą w sklepie z drogim alkoholem, sprzedawcą i promotorem sprzętu AGD, ankieterem, samozatrudnionym w mobilnym punkcie kawowym, w którym serwowałem klientom pyszną kawę. A później fabryka, terapia indywidualna 3 letnia, grupowa roczna ale przerwałem i roczna indywidualna, do której z pewnością wrócę jeżeli będę miał kasę. Potrzebuję. Wiele rzeczy jeszcze nie przerobiłem... Zrobiłem plan naprawczy. Będę trzymał się rad: czytanie, spacery, ćwiczenia w domu - na yt znalazłem fajne ćwiczenia z kettlami na przyspieszenie metabolizmu i spalanie smalcu. Od wczoraj chodzi mi po głowie wyjście na basen... mam 200 m do pływalni a przez 5-6 lat jak tu mieszkam w okolicy byłem może z 2 razy. Miałem iść. Chciałem ale na myśleniu się skończyło. Wyszedłem rano z psem ale czuję się jakbym był jakiś otumaniony. Nie ma mnie w tu i teraz a myślami odlatuje nie wiem dokąd. Wzrok wbity w jeden punkt. Dziś pewnie znowu z basenem na myśleniu się skończy. Czuję, że to depresja. Jak można inaczej wytłumaczyć fakt, że nie mam siły, ochoty i chęci na cokolwiek. Albo śpię bardzo długo albo prawie wcale. Dziś raptem 3h. Nie mam apetytu. Jem na siłę cokolwiek co da się szybko zrobić. Nie wiem czego chcę dla siebie i potrzebuję. Najprostsze rzeczy wydają się niesamowicie ciężkie. Mam gdzieś zapisane na kartce w rzeczach do zrobienia by wszystkie książki, których przeczytanie poprawi mi nastrój, myślenie, mindset odłożyć w jedno miejsce jako pilne do przeczytania. Z2 tygodnie chyba to robię i jeszcze nie zrobiłem. Żałosne co? Żeby ktoś mi to opowiedział to sam bym nie uwierzył. A gdzie jakieś treningi, spacery, aktywność fizyczna. Mam zaproszenie na dziś na kartacze do rodzinki. Miałem nie iść i zostać w mieszkaniu. Książkę poczytać. Węże nakarmić. Pająki nakarmić. Wymienić baterie w zegarkach do sprzedania, zrobić zdjęcia. Wystawić na sprzedaż. To samo z perfumami. Poczytać/obejrzeć jak zgrać wszystko z iphona na kompa. Zrobić zdjęcia. Wystawić. Ale pewnie znowu na myśleniu i planach się skończy patrząc na moją energię. Ku*wa nie mieć siły i chęci na proste rzeczy... aż się zastanawiam czy starych leków przeciwdepresyjnych nie odkopać. Mam gdzieś w torbie kilka opakowań. Chyba jeszcze w terminie. Z jednej strony szkoda się faszerować tą chemią, która niby jest przebadana a w rzeczywistości gówno prawda ale weź i coś zrób człowieczku, i stań sam na nogi jak najprostsze rzeczy wydają się trudne. Brak chęci. Energii. Siły. Żeby jeszcze ktoś był obok kto by mnie ogarnął. A tak to ch*j. Samemu trzeba się podnosić i ogarniać przy tym wszystkim. Miałem zostać w tym domu i nie iść na te kartacze ale przypomniała mi się uwaga od terapeuty żeby w takim stanie nie izolować się od ludzi, nie wycofywać bo to odbiera energie. Siedzi się samemu. Pojawiają się czarne myśli. Niskiej wibracji emocje i to samo się nakręca... Chciałbym dać radę bez leków ale nie wiem czy będę potrafił. Chciałbym już to mieć za sobą... Bardzo Ci Bracie współczuję. Jak sobie radzisz ? Gdzie obecnie przebywasz i jak wygląda Twój dzień ? Masz do kogo zwrócić się pomoc ? Przyznam się szczerz, że nie bardzo czuję się na siłach psychicznych do czegokolwiek. Mam wrażenie, że czym bym się teraz w życiu nie zaczął zajmować to zaraz coś spier♡olę i się skompromituje. Panika mnie czasami ogarnia na myśl jakiejkolwiek nowej pracy gdzie niczego nie będę potrafił a co dopiero jeszcze wypad w tym celu za granicę. Kiedyś może tak. Na dzień dzisiejszy w takim gównianym stanie jakim jestem wybacz mi Bracie ale nie dam rady... Byłbym dla Ciebie teraz tylko ciężarem do ogarnięcia. Musisz szukać kompana w bardziej stabilnym stanie psychicznym i emocjonalnym...
  12. Kiedyś na terapii wyszło, że zapełniam tym pustkę, którą czuję w środku. Zapełniam ją albo jedzeniem. Albo zakupami a na punkcie perfum i zegarków mam pier♡olca. Te perfumy co mam to typowo pod sprzedaż kupiłem w okresie kiedy nie wiedziałem, że mi się noga powinie. Są zajebiście dobre jak na cenę i arabską produkcję. Arabską ! Nie turecką. Nie żadne podjebki. Wody perfumowane. Przykład ? Armaf Club De Nuit Intense. "Klon" Creeda Aventusa. Różnica jest taka, że Aventus w otwarciu ma wyczuwalny ananas. Club ma brzozę. Miałem i Aventusa (oryginał). Kupiłem kiedyś odlewkę 50 ml za 250 zł z rozbiórki na perfuforum.pl. Teraz mam Club dla siebie. Jeden w zapasie, który nie wiem czy jeszcze zostawię sobie czy sprzedam. Normalnie Aventus kosztuje 1200 zl +/- za 100 ml. Club kosztuje 150-200 zł. Zapach dla 90% ludzi nie do odróżnienia. Była mi mówi, że pachnie mną cała klatka po 4/5 chmurach. Na sprzedaż mam coś a'la Dior Sauvage. Bleu de chanel. Invictuś i coś tam jeszcze. Zegarków mam chyba z 20 sztuk ale nosze może ze 2-3. Reszta w pudełeczko więc tez musze opchnąć. A telefony. Ch^j wie. Muszę mieć dobry. Chociaż te iphony są przereklamowane. 1. Staram się ale zauważyłem, że reguluję tym emocje. Zalewam je po prostu. 2. Mieszkam w Suwałkach. Polotu z sieciówkami to tu nie ma ale muszę porozwozić po tym co jest. Na razie wszystko wysyłałem przez pracuj.pl, praca.pl itp itd. 3. Budowlanka jest ciężka. Dorywczo kiedyś w okresie studiów na wakacje chwytałem się jak nie budowy to odlewni żeliwa. Ludzie to ku^wy e tym przeważnie. Mało, którzy nadają się do gadki, pomocy, nauki. Masz jeba* i najlepiej się nie odzywać. A co zrobisz to wiekszości nie tak wg" fachowców". Rozumieją tylko język siły. Ostatnia przygodę z budowlanką skończyłem przez to, że we dwóch z innym pracownikiem ustawialiśmy ogrodzenie w deszcz a szef z przydupasami stali pod daszkiem i się patrzyli zamiast pomóc. Nie wytrzymałem i pojechałem jemu i największemu dupolizowi, że skoro pracują z nami przy budowie to mogli pomóc żeby szybciej to zrobić i żebyśmy nie mogli a nie stać i się gapić jak w sroka w gnat. Niestety mam to do siebie, że jak mi się uleje to po całości więc wypunktowałem szefa. Powiedziałem, że chce kasę za to co przepracowałem i nara. 4. Piszesz o zegarkach ? Za dużo to ja się od niego nie nauczyłem. Nie chciał mnie nauczyć bo ma syna, który w tym fachu pracuje. Syn nie naprawia zegarków mechanicznych tylko wstawia baterie, teleskopy, paski, bransolety itp więc ciężko nazwać go zegarmistrzem. Ojciec a mój szef nie chciał z kolei mnie nauczyć nawet kiedy proponowałem, że w weekendy za darmo będę się przyglądał co i jak byleby się nauczyć. A klientom potrafił pier♡olić bzdury, że ludzie się uczyć nie chcą i nikt nie pyta żeby się czegoś od niego nauczyć.
  13. Jestem zarejestrowany w urzędzie ale to jaka kasę się tam dostaje to śmiech na sali choć lepsze to niż nic. Zarejestrowany jestem od 13 lipca. Za okres od 13 do końca lipca dostałem dokładnie 558 zł. Czekam teraz z utęsknieniem ile przeleją mi za okres od 1 do 13 lipca żeby wiedzieć ile przysługuje mi kuroniówki za te 30/31 dni. I z jednej strony czekam by odłożyć na opłatę mieszkania i podstawowych rachunków a z drugiej czuję się żenująco źle będąc na zasiłku. Jak jakiś darmozjad. Nie zostawiam ludzi. Odkąd pamiętam zawsze byłem w gotowości i otwartym by pomóc. Czy to obcemu człowiekowi, psu, kotu, innym zwierzętom czy rodzinie. Nie przechodzę obojętnie tylko reaguję kiedy coś się dzieje. Gdybyś upadł na chodniku ja zatrzymam się pierwszy. Pomogę. Zadzwonię po karetkę. Upewnię się, że jest wszystko ok. Nawet ostatnio na osiedlu. Pan około 60-70 lat. Słaniał się na nogach. Upadł. Pobiegłem przez brame na sąsiednie osiedle. Podniosłem. Zapytałem czy wszystko ok. Napił się za bardzo na imprezie ale kręcił się wokół auta. Pytałem czego chce, dokąd chce jechać w takim stanie. Mówiłem, że go nie puszcze. Chciał coś zabrać z auta tylko. Zaproponowałem, że odprowadzę go całego i zdrowego do mieszkania. Widziałem, że trochę się bał. Przecież mnie nie znał. Są złodzieje na świecie i różni podli ludzie. Widziałem, że się upewniał bo nie wiedział czy zaufać. Przedstawiłem się. Powiedziałem gdzie mieszkam i zaprowadziłem go do mieszkania. Upewniłem się, że zamknął auto. Zamknął garaż. Wszystkie drzwi po drodze. Zapytałem czy jeszcze czegoś potrzebuje. Zostawiłem telefon do siebie i adres na kartce gdyby czegoś potrzebował a kolejne kilka dni obserwowałem ze swojego okna jego zasłony, żaluzje, auto itp by mieć pewność, że żyje bo ze względu na jego stan wtedy obawiałem się czy nie upadnie i sobie krzywdy nie zrobi. Kiedyś miałem większe powodzenie. Podrywałem dupy na ulicy. Podchodziłem. Rozmawiałem i tyle. Nie wspominając już o necie i np. Badoo. Nawet parę lat temu gdy miałem jeszcze włosy. Teraz jestem łysy. Z brodą. Brzuszkiem. 33 lata. Jest już problem z poderwaniem panny nawet na necie. Mam 33 lata a czuję jakbym miał niedługo kopnąć w kalendarz. Jak stary bezużyteczny, bezwartościowy dziad, który jest odpadem na rynku pracy i matrymonialnym. Tak się czuję. Szczęśliwym ale z samym sobą. Niezależnie od statusu czy stanu posiadania. Książki Marka kupiłem i przeczytałem. Świadomy jestem, że liczenie na szczęście z Różowymi to mrzonki i można je spuścić w kiblu. Chodzi mi o wewnętrzne szczęście niezależne od zewnętrznych okoliczności ale czy się da ? Nie wiem. Chciałbym by się dało. Jak można nie lubić łysych ? Niektórzy groźnie wyglądają. Sam zawsze dziwnie patrzyłem na łysych. Wyglądali dla mnie groźnie i agresywnie ale okazywali się zazwyczaj tak ciepli i sympatyczni, że uwierzyć nie mogłem. Myślałem, że udają. Rozumiem, że ten świat ostatnimi czasy jest wywrócony i stoi na łbie. Od dwóch lat szczególnie ale żeby aż tak żeby nie lubić łysych ? What the fuck ? Nawet przez myśl mi to nie przeszło, że mógłby ktoś odrzucić tylko dlatego żem łysy. Łysy to nie znaczy, że ch^j. Włosów nie zapuszczę. Parę lat temu gniazdo mi się zaczęło robić na środku głowy. Musiałem zgolić. Zniewieściałych zaczesek nie toleruję.
  14. A nawet ostatnio dodałem Cię do obserwowanych i tak czytałem Twoje posty...
  15. Potrzebuję pomocy Bracia. Piszę ten post spontanicznie siedząc o 00:20 na ławce pijąc piwo. Półtora miesiąca tem ustraciłem pracę, której i tak do końca nie lubiłem. Miałem szefa, którego sam opierdalałem za to, że nie wywiązuje się ze słowa danego klientom co mnie osobiście cholerniw wkurwia. Uważam, że jeżeli mówię człowiekowi, że zegarek będzie zrobiony na jutro to albo będzie zrobiony na jutro albo dzwonię do klienta WCZEŚNIEJ i przekładam termin odbioru. Ewentualnie jeżeli terminu odbioru nie jestem w stanie określić to obiecuję, że się z klientem skontaktuję ale jak obiecuję tak robię a nie, że klient 6--12 miesięcy nie dostaje nawet telefonu o kosztach napraw a jak przyjdzie i pyta co i jak to rżnę głupa, że zegar/zegarek się naprawia bo to jakaś kpina z drugiego człowieka jest. U wyżej wspomnianego szefa straciłem pracę w czerwcu. Zwolnił mnie rzekomo przez słabą kondycję finansową, która spowodowana była lockdownami. Ale czy ktoś kto jest w słabej kondycji finansowej i "dłużej tak nie da rady" zwalnia pracownika po 4 latach, gdzie wszystko było ogarnięte na tip top. Posprzątane. Umyte. Moja robota (naprawa biżuterii i na tyle na ile potrafiłem naprawa zegarków) zrobiona. Terminy pod kontrolą chociaż szef i tak się z nich nie wywiązywał. Organizacja pracy - dla Szefa wg terminów najpilniejsze, pilne, mniej pilne choć i tak robił po swojemu - na tip top. Czy kiedy Szef jest w słabej kondycji finansowej w czasie gdy już jesteś na wylocie zamawia po kilkanaście sztuk zegarków od 4 różnych dostawców na co najmniej kilka tysięcy złoty każda z faktur do opłacenia pomimo, że zatowarowania sklepu absolutnie nie brakuje ? Wątpię. Myślę. Czuję. I CHYBA wiem, że gadka o słabej kondycji finansowej wynikającej z lockdownu była tylko zasłoną dymną. Jaki był rzeczywisty powód ? Tego nie wiem. Wiem, że mam mieszkanie do odebrania za miesiąc - dwa miesiące. Że od 1,5 miesiąca nie mogę znaleźć pracy. Że nie pójdę na produkcję do fabryki bo jakiś czas temu po zawieszeniu własnej działalności gospodarczej kiedy do takowej poszedłem po roku pracy wylądowałem u psychiatry a później u psychoterapeuty na 3 lata. Wiem, że mam mieszkanie do odebrania, wyremontowania a na koncie bankowym mam może z 250 zł. 4.500 zł odłożone w kopercie. Z 10 perfum na sprzedaż. Kilka zegarków ze swojej kolekcji (prawie nówek) na sprzedaż. Iphone XS 512 gb prawie nówka na sprzedaż. I... poczucie bycia największą chodzącą porażką tego ziemskiego łez padołu. Muszę szukać pracy i szukam. Wysyłam cv a mimo to nic. Przez 1,5 miesiąca i pomimo wielu wysłanych CV jedna rozmowa . JEDNA. Nie przyjeli mnie. Dlaczego ? Nie wiem. Czuję, że łapie mnie depresja. Robienie prostych rzeczy jak golenie głowy (tak jestem łysy), podgalanie brody czy nawet wyprowadzanie psa sprawia mi trudność. Wczoraj 2 h zbierałem się żeby wyjść z nim na spacer. Później 2-3h siedziałem wbity w kanapę myśląc o ch^j wie czym zanim wyszedłem do sklepu na zakupy. O czym myślałem i gdzie byłem myślami ? Nie wiem. Nie chce mi się jeść. Nie chce mi się pić. Nie chce mi się żyć. Przyszłość widzę w czarnych barwach. Przez to, że nie zarabiam i nie mogę znaleźć pracy czuję się jak kupa gówna, która nawet na pole się nie nadaje. Czuję się bezwartościowy. Nie mam koleżanek. Kolegów. Mam rodzinę, która w większości jest toksyczna i jedyne co zajebiście potrafi to wchodzić na łeb. Rozwaliło mnie totalnie. Trudy zaczęły się rok temu. Romans. Rozstanie z byłą. Rozstanie z panna z romansu. Rak i w konsekwencji śmierć ukochanej babci, która nie wiem czy nie jedyna kochała mnie bezgranicznie i bezwarunkowo pomimo mojego charakteru. Ogarnianie Dziadka, Ciotki, Wujka, Siostry ciotecznej którzy z Babcią w jednym domu mieszkali. Ogarnianie rodzonego Brata, który załamał się po rozstaniu z dziewczyną po 8 latach. Obrona przed toksycznymi starymi, którzy wchodzili na łeb i chcieli naprawiać związek. Wtedy pomimo złego stanu psychicznego jakoś dawałem radę. Jeszcze potrafiłem być oparciem dla Babci, Cioci, Wujka, Siostry, Brata. Podpierałem się psychoterapią, na którą uczęszczałem w tamtym czasie. A dziś ? Ledwie rok później. Bez pracy. Z perspektywa remontu na który mam śmieszne środki. Z psem. Bez perspektyw. Bez powodzenia u dup (pomimo, że te powodzenie kiedyś miałem i to spore - ale wtedy były włosy, płaski brzuch i młodość wypisana na twarzy). 5 września stuknie mi 33 lata. Jak mam się podnieść ? Co mam zrobić żeby się zbudować ? Czuć się szczęśliwym. Czuć i chcieć żyć dalej skoro teraz czuję się bezwartościowy, bezużyteczny. Jak gówno, które powinno zniknąć z powierzchnii ziemi ? Jak wstać na nogi ? Jak się podnieść kiedy nie ma punktu podparcia ? Kiedy jest się samotnym ? Kiedy jest się samemu ? Zawsze to ja wspierałem. Zawsze to ja dawałem siłę. Zawsze to ja pocieszałem. Byłem na dobre i na złe. A kiedy sam ledwo dyszę psychicznie i emocjonalnie nie ma nikogo. Nie ma jak. Nie ma gdzie. Nie ma z kim. Nie mam jak się podnieść. Nie myślałem, że napiszę tu post. Jestem od jakiegoś czasu na forum. Czytam. Chłonę wiedzę od Braci. Wyszedłem na dwór pomyśleć. Zacząłem czytać posty siedząc na ławce i tak spontanicznie wpadło mi do głowy, że może napiszę. Może ktoś wspomoże jakimś dobrym słowem. Może znajdę te podparcie w Was . Chciałbym i nawet nie wiecie jak bardzo...
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.