Skocz do zawartości

meduza223

Użytkownik
  • Postów

    5
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Donations

    0.00 PLN 

Profile Information

  • Płeć
    Mężczyzna

Ostatnie wizyty

Blok z ostatnimi odwiedzającymi dany profil jest wyłączony i nie jest wyświetlany użytkownikom.

Osiągnięcia meduza223

Kot

Kot (1/23)

0

Reputacja

  1. Raczej daleko mi do osobowości narcystycznej, staram się być autorefleksyjny i często poddaje sie jakiejś tam krytyce bliższego grona. Może taki wydźwięk poszedł z tego tekstu, co by nie mówić znacie mnie tylko z klepanki iluś tam znaków na klawiaturze. Musiało mi w takim razie przedstawienie osobowości nie wyjść - wybaczcie. Ja mam swoje wady których jestem świadomy i czasem dziwie się, że otoczenie je znosi. To raczej bardzo duża pewność siebie, a nie narcyzm. Co do bycia wolnomyślicielem - mi ten nurt całkiem pasuje, ale z tym pisaniem o polityce po tinderach to spokojnie... nie jestem pojebany. Z pasjami u kobiet wiem niestety jak jest, bo tak jak mówię, już nie raz widziałem i w swoim i cudzym życiu - takie co nagle jazdę konną kochały, zwierzęta, kupowały sobie kimona na treningi a po chwili bańka pękąła. Czy chce przelewać swoje zainteresowania na kobiete? Broń boże. Już miałem taki przypadek, ze jednej partnerki w moim świecie było wszędzie pelno i myśle że każdy kto to przerobił wie jakim to jest toporem. Mi chodzi po prostu o możliwość pogadania se, o jakąś ciekawość u niej. Ja nie mam problemu z partnerką, którą chce wymienic na inny model. Ja mam problem ze sobą, że mi partnerka z którą chcę długo być w pewnej cesze nie odpowiada i szukam odpowiedzi na to, jak się z tym uporać. To tak mniej wiecej dla jasnosci. Wiem, że to robota głupiego, ale charakter mam taki, który żadnym, żadnym półśrodkiem się nie chce zadowalać... A za sedes props
  2. Obym tylko nie zapomniał o małżeństwie i hucznym weselu na kredyt.
  3. I to jest ta racja, do której jestem w stanie się skłonić, tak samo jak i kolega, o którym pisałem. Dążenie do 10, o którym pisałem, to nie jest zmiana kobiety i poszukiwania lepszej - to nie wchodzi w grę, aż tak durny nie jestem, żeby znowu ryzykować trafieniem na pasożyta/dziwke/kłodę etc. @edit: jest to po prostu jakieś działanie, które mógłbym podjąć, aby w tym związku sytuację poprawić.
  4. Cześć. Użytkownikiem jestem nowym, lecz forum znam i od jakiegoś czasu czytam. Na część rzeczy patrzę z przymrużeniem oka, część rzeczy pomogło mi zauważyć / ugruntować przez co jestem wdzięczny. Przerobiłem w swoim życiu trochę relacji i z każdą co raz bardziej wchłaniałem chłodne, z ustawionym priorytetem na mnie podejście do relacji damsko-męskich. W formie anegdotki: hitowa była historia licealna (pierwsza klasa kurwa mać!!) gdzie moja rówieśniczka grube miesiące doprawiała mi rogi z 36 latkiem. Dowiedziałem się, mimo ustawicznych smsów o kochaniu mnie, o tym że zależy. Bolało mnie cholernie to że uciąłem tą relacje, grube tygodnie płaczu z liczeniem na to że wróci... kiedy ona, młoda niewinna, latała z tym chłopem na wybrzeżu. Aż nawet dolecieli na licealną imprezę w roku szkolnym (oficjalną) - kurwa, typ dosłownie siwy obracał tą laskę na parkiecie, a połowa młodych chłopaków na sali chłonęła wtedy red pilla, bo mieli żywy dowód na to jak związki mogą się obracać Po tej pannie się wyleczyłem, było kilka innych - jeszcze jakieś rogi tam wyrosły, jeszcze bardziej kostniałem. Po tej pierwszej nigdy nie płaciłem, nigdy nie ulegałem. Na prawdę, do białorycerstwa mi daleko. 2 lata temu w poznałem się z moją ówczesną partnerką. Nie powiem tu klasycznego "i się zaczęło" bo nic się nie zaczęło, chciałem se po prostu poruchać, a ładna była. Z tym że podryw szedł mi dość opornie. Nie była niechętna, zawsze mogła ze mną spędzać czas, porozmawiać, wyjść na spacer, lody, głupią gadkę. Charaktery się spodobały i rozmową sformalizowaliśmy sobie jasno - jesteśmy parą. Z tym że ta para ani razu ze sobą nie spała wtedy - były pocałunki:) Szedłem w to, bo sexualnie mnie pociągała, a skoro za tym szła po prostu fajna, sympatyczna osobowość - to dlaczego nie? I tak po 3,5 miesiąca od formalizacji pannę rozdziewiczyłem. Kurwa, ta dziwna satysfakcja od zawsze mnie pasjonuje. To słowem wstępu. Co można powiedzieć o Pani? Na prawdę dobrze wychowana. Nie mieszkamy razem, ale wszelkie wspólne inicjatywy - wakacje, restauracje, spędzanie czasu to sztywne pół na pół z kosztami. Wiadomo, są okazje że się stawia, są okazje że ma się stawiane - ale tego rachunku pilnuje i matematyka mówi, ze nie jestem tutaj absolutnie dymany:) Pamiętała nawet o dniu mężczyzn - mimo że mówiąc o rowności nie powinienem tego pisać jako zalety, to jednak w potoku dzisiejszego kurestwa zrobiło to na mnie fajne wrażenie. Nie miała kasy na wyjazd na wakacji? Nie było szklanych oczu misiu postaw, było zapierdalanie w chujowej robocie (tak, omijam szczegóły) za 11zł za godzine i to całkiem fizycznie jak na kobitke. 10-12h zmiany, na nogach. Zarobiła? Zarobiła. Wakacje daleeeeko od Polski odjebaliśmy perfekto Dziewczyna chętnie podziela moje pasje, a że mam ich dużo o czym będzie akapit niżej, to jest co robić razem, nie brakuje pomysłów i możliwości. Jak sie dowiecie niżej trenuje sporty walki na wysokim poziomie - stanęła ze mną na macie i się waliliśmy, zupełnie sportowo (oczywiście z przymrużeniem oka z mojej strony, bo bym ją zabił) Jest pracowita. W jej pokoju - czysto. Jak mam syf w samochodzie - pare razy mi posprzątała. Chce jedzenie jak wpadam? Mam jedzenie. Sex? Rozbudzona dziewica Nie ma problemu i jest tak, jak być powinno. Ubiera się dobrze, może nie po mojemu do końca, ale zawsze czysto, schludnie. O siebie dba - ćwiczy, babskie pierdololo na twarz co jakiś czas wlatują, ale to raczej wiadomo że u każdej u której da sie zrobić zdrowego dzieciaka. Co o mnie? Troche jestem paradoksem, bo kocham naukę i na codzień siedzę w ścisłych książkach (nie chce mówić dokladnie, żywe organizmy - to Wam wystarczy ) a z drugiej strony lubię zastrzyki adrenaliny - sporty walki, wysokie góry. Szybkie samochody też lubie, ale póki co to mogę w NFS co najwyżej pograći liczyć że ktoś bardziej dziany mnie przewiezie Ale generalnie jestem typem człowieka aktywnego - wieczory z książkami, długie nazwy związków chemicznych wbijane do głowy, czytanie Nature, Science, nie przeszkadzają mi wchodzić na mate, zbijać piony i wchodzić we wręcz uliczne środowisko mojego klubu sportowego, gdzie jestem fajnie zgrany z chłopakami. Zawsze mam z tyłu głowy zasadę, aby w życiu nie mieć takiego społecznego kija w dupie i tak też staram się o niej pamiętać. Dużo dobrego to przynosi. Jaki mam problem w związku? Ten z dużych małej wagi. Układa się dobrze, jesteśmy razem. Są pewne plany. Nie ma jakichs wielkich zgrzytów (wiadomo - napięte dyskusje potrzebne do osiągania kompromisu to stały element związku i ważne, żeby nie przeradzały się w kłótnie i darcie ryja), nie ma parcia, nie ma ciśnienia na nic z niczyjej strony. I o ile jak wyżej pisałem, na prawde nie ma problemu żeby spędzać czas na miliony sposobów, tak czasem po prostu nie mam o czym z nią kurwa pogadać. Całe życie nie da się zapierdalać na Gerlach, trenować. Czasem sie siedzi w domu i czuje, że po prostu nie ma tematu. Są pierdoły - Ci byli, ta wstawiła, ten mówił, Ci gadali. Słucham tego i czasem mi się od tego odechciewa, tracę humor po prostu, bo chuj mnie te wszystkie pierdoły obchodzą i spędzając czas razem się nudzę. I tak, wiem, wspólnie też czasem trzeba sie poopierdalać i robić dosłownie nic. Ale to jest. A z reguły przy próbach rozmów... jest tak, jak opisuję. O ile załatwianie spraw wspólnych jest bezproblemowe, o tyle właśnie ta zwykła gadka...... Pani ma ten problem, że brak jej cechy, którą u siebie chyba lubie najbardziej - analityczności i dociekliwości. Może przykład: Ona: XYZ mówiła, że rozmiary kajut są na tych rejsach takie same. Ja: No, ale nie są. Ona: Dziwne, ona tak mi mówiła, myślałam że takie są. I mimo że przykład prosty, to wiecie o co chodzi. Dla mnie od razu jest działanie - model omawianego statku rejsowego, cyk rozmiary kajut - i wiem u źródła I niestety brak tej cechy nie pozwala nawiązywać mi z nią pasjonujących dla mnie rozmów. Bo pasjonujące to dla mnie takie, gdzie razem coś omawiamy, przedstawiamy znane nam za i przeciw. W nauce, która jest moim konikiem to po prostu cecha must-have. Pańcia uczy się i idzie pośrednio w moje ślady, ale widzę to dość miernie. Przez brak tych umiejętności analitycznych. Uczy się i pracuje bardziej modelowo, liczy na schemat przedstawiony przez system. Ja pamiętam chłodną kalkulację klasy maturalnej: "więcej zrobie w domu" -> potrzebuje zwolnienia lekarskiego -> załatwiam zwolnienie dzieki czemu mam wyjebane w szkołę -> efektywniej pracuje w domu. Tego, (matura za nią, przywołuje przeszłość) ona by raczej sama nie zrobiła - może za silnymi moimi namowami. I tak szczerze nie wiem po prostu co robić. Z jednej strony mam kobietę, którą na prawde przeanalizowałem dobrze i spełnia wiele wymogów, aby kiedyś daleko tworzyć ze mną przyszłość. Nie jest roszczeniowa, nie jest po prostu popsuta przez dzisiejszy świat i nie ma tych wielu negatywnych cech, o których się często słyszy. Mogę z nią wiele rzeczy robić, jest reprezentacyjna (a to, po zbliżającym się z daleka ale zbliżającym podbiciu mojego statusu, przyda się), jest młodsza. Jest też opiekuńcza, przeszliśmy razem mój wypadek - auto rozjebane do całki, potem mój dołek psychiczny z egzaminami i opieką nad cieżko chorym członkiem rodziny nałożone w czasie... i była, nie uciekła. Nie raz to ja jej ratowałem dupę, tutaj na prawdę wszystko Panowie działa. A wiem jak to jest kiedy nie działa i na prawdę wiem, kiedy zwijać torby i spierdalać. A z drugiej - po prostu czasem chciałbym się z jakimiś tematami uzewnętrznić, to nie mogę z nią POROZMAWIAĆ. Poopowiadać mogę - może mnie słuchać godzinami, uważa że mówi ciekawie i generalnie lubi jak o czymś poopowiadam. Ale mi to satysfakcji nie daje - chciałbym wymieniać poglądy, prowadzić z nią rozmowę. A od jakiegoś czasu mam z tym trudność. Zwykła rutynowa wymiana co tam, jak tam, jakaś opowiastka, jak coś ją poszokowało na instagramie to mi powie, ja coś powiem i tyle. Czuje w tym temacie cholera pustkę. A że brak mi czasami czasu się spotkać z kimś i rozmową nasycić, to chciałbym móc, chociaż częściowo, tą potrzebę wypełniać z nią. Od paru dni mnie to tak męczy, że dosłownie wjechało mi na łeb, chodzę podkurwiony, nie mam ochoty na jakikolwiek kontakt z nią, bo wiem jak to będzie wyglądało. I co tu począć? Ciężko uczyć człowieka tak naturalnie dyskutować. Wiem że jest zainteresowana wieloma rzeczami, ale jakoś tak po prostu nie ma tej umiejętności konwersowania i spierania się. Pewnie to troche wina jej chaty - patoli tam nie ma, ale taka wanna-be patola, po prostu 4/10 rodzinka. Ojciec z matką proste zawody, ojciec troche alkoholu, zero ksiązek w domu, slaba wiedza o świecie, a od dobrych paru lat z tego co wiem praktycznie nie potrafią być małżeństwem - 90% dialogu to docinki, kłotnie itp. Czasem tylko dobrze jest. Ale kurwa, mnie wychowała sama matka mająca lekkie problemy ze sobą ( i nie tylko sobą, bo duzo rodziny miala na glowie), ojca mało co widywałem w dzieciństwie, teraz mamy lepszy kontakt. W podstawówce byłem otylasem, nerdem, rodzice też nie krzewili we mnie takiego głębokiego, zajawkowego rozwoju w jakiejs dziedzinie - a jednak mogę. Jednak stanąłem na społeczne nogi, w liceum byłem po prostu spoko gościem, na studiach to samo - jestem normalnym, uśmiechniętym człowiekiem. Bez problemów, z pasjami, całkiem zdrowym, z fajnymi kumplami, chujowym samochodem :D, mam zajawke na życie i zajebiście chce mi się żyć. Ba, nawet powiem więcej - gdyby nie ta jedna pierdoła, mógłbym z tą kobietą na prawdę długo siedzieć. Nie śpieszno mi wracać do rur z nogami jak z okładek, bo co mi po dmuchanej lalce, jak w środku zbutwiałe powietrze. Jestem po prostu z tych, którzy wolą LTR. Czego potrzebuje? Nie wiem. Najbardziej chyba potrzebowalem tematu w tym dziale, po prostu go napisac. Rozmawialem o tym temacie z kolegą - ten doradził mi to co sam uważam - być z nią, bo nigdy nie jest idealnie, a sam wie, że to na prawdę fajna kobieta, a takie niezadowolenie to moge zaleczyć po prostu innymi ludźmi. Trochę racji w tym jest, takie podejście na zasadzie - lepiej jest wrogiem dobrze. A z drugiej strony - jakby zrobić dziesięcio stopniową skalę zadowolenia, to ja widzę się tam na 9 miejscu. Czemu więc nie dążyć do dyszki? Pozdrawiam, miłego wtorkowego wieczoru. ps. lubię Was, ale błagam - płaska ziemia i spisek szczepionkowy na tym forum?
  5. meduza223

    Cześć!

    Spełniając obowiazek związany z przejściem z lurkowania na uczestniczenie w forum - mówię głośne dzień dobry:)
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.