Skocz do zawartości

potato

Użytkownik
  • Postów

    18
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Donations

    0.00 PLN 

Treść opublikowana przez potato

  1. Tak, kobiety wyczuwają strach i niepewność. Kobiety raczej wolą pewnych siebie mężczyzn, bez jakiegokolwiek strachu (wręcz graniczącego z głupotą). Nie warto przy kobiecie udawać mistrza sztuk walki, czy rzucać się na kogoś z pięściami. Na dłuższą metę zawsze na tym stracisz. Odnośnie sytuacji z grupką pianych... nie można samemu prowokować konfliktów ale jeśli ktoś jest agresywny, to trzeba się starać załagodzić sytuacje. Nie należy patrzeć na opinie kobiety, tylko rozegrać to możliwie jak najkorzystniej dla siebie. W przepadku niemożliwości załagodzenie konfliktu, pozostaje w pierwszej kolejności ucieczka i w drugiej samoobrona. Odnośnie drugiej sytuacji na koncercie, to muszę Ci powiedzieć, że takie przepychanki są bardzo powszechne. Im bliżej sceny, tym takie pchanie i uderzanie nasila się. Nie polecam takich miejsc na spotkania z kobietą, zwłaszcza jeśli jest drobna, jeśli ma 150 kg to powinno być OK. Jeśli zwróciłbyś im uwagę, a oni by nie posłuchali, a następnie być zmusił ich do odpowiedniego zachowania siłą i to by zadziałało, to 5 metrów w inna stronę znaleźli by się ludzie, którzy pchali by się tak samo (albo jeszcze mocniej). Musiałbyś pobić sporą część publiczności. Ja miałem dziewczynę, która była bardzo agresywna i sama prowokowała konflikty. Patrzyła przy tym na moją reakcje i oceniała mnie (wtedy jeszcze nie zdawałem sobie z tego sprawy). Opinie kobiety (i innych ludzi) trzeba mieć głęboko tam gdzie światło nie dochodzi.
  2. Jeśli idziesz na zaoczne studia, to spotkasz tam ludzi z każdej grupy wiekowej. Jeśli masz zamiar iść na studia dzienne, to raczej będą tam osoby z przedziału wiekowego 19-28. Jednak nie czai się i nie patrz na innych. Idź na te studia, jeśli ma to pomóc w Twoim rozwoju. Jeśli nie ma pomóc, to nie idź.
  3. @Niepowtarzalny Ja sądzę, że kobiety ogólnie lubią bardzo wysokich. Jednak dla normalnej, standardowej kobiety wystarczy żeby facet był o parę/paręnaście centymetrów wyższy od niej. Twój wzrost jest jak najbardziej ok.
  4. @ElChico Po pierwsze trzeba wziąć poprawkę, że dokładnie całą historie znam tylko ja. Tak naprawdę ta znajomość wyciągnęła mnie z życiowej stagnacji. Naprawdę mi pomogła jakby nie było. Znowu wpadłem w problemy ze sobą, mówię tu o innych problemach. Przed jej poznaniem byłem zerem i wrakiem. Nie miałem nic, nawet przyjaciół. Ona stała się moim przyjacielem i jakoś mając w niej oparcie (jakby nie było) doszedłem do do wielu rzeczy. Chociażby względnie dużych pieniędzy. Rozwaliłem to przez mój głupi charakter, ambicje, cipowatość, niezdecydowanie, pomieszane priorytety. Nie mam szacunku do siebie. Wyciągnąłem wnioski z tego jak mnie traktowała na początku. Niestety za późno wyciągnąłem wnioski jak mnie traktowała potem, a traktowała mnie dobrze. Ja jej za to w kółko wypominałem przeszłość. Tak siedziała i siedzi mi cały czas w głowie. Jest naprawdę źle. Umówię się do psychologa po jakieś tabletki uspakajające, bo inaczej z tego nie wyjdę. Tak, ma mnie teraz w dupie. Ja to wiem i nie chcę tego zmienić. Wiem też, że masakrycznie cierpiała z tego powodu co robiłem i jak to (nie)zakończyłem. Cały czas o tym myślałem. Idę dzisiaj ze znajomymi na piwo. Ja nie będę pił bo jestem chyba alkoholikiem. Nie będę się im też żalił, chcę po prostu pobyć z ludźmi. Pisząc tu chciałem się po prostu wygadać, nie oczekiwałem rozwiązania swoich głupich problemów. Wiem, że ludzie mają większe.
  5. Może to jest dobre rozwiązanie. Może zostanę drugim Forrestem Gumpem.
  6. Odpokutowała za swoje. Może wyda się to nieprawdopodobne ale z mojej strony jest tak samo. Nigdy to się nie stanie. Podświadomie to zawsze chciałem od niej uciekać. Dziękuję za rady i wsparcie
  7. @Krugerrand @armin Miałem na myśli to, że teraz inaczej bym się zachował będąc w związku. Na obecną chwilę chodzi mi wyłącznie o zamknięcie tematu w mojej głowie. Sądzę, że będę po prostu czuł się lepiej.
  8. Bardzo dziękuje za wszystkie odpowiedzi. Pomogliście mi pozbierać myśli. Większość radzi dać spokój i mają rację. Temat jest już skończony i jakiekolwiek działania z mojej strony najprawdopodobniej tylko zrobią ze mnie idiotę (btw. nie zależy mi na opinii innych). Jednak ja cały ten czas żyłem mając z tyłu głowy, że muszę to domknąć (wiem "czas który upłyną już to domknął Niedomknięty Biały Rycerzu"). Posłucham się rady Azizi, który napisał: Nie chodzi czysto o przeprosiny ale o powiedzenie swoich uczuć/myśli/motywów. Żeby pogrzebać przeszłość muszę powiedzieć to na co zbierałem się te dwa lata. To da mi spokój. Żadnej reakcji nie oczekuję, nie chcę żadnych powrotów, chce to z siebie wyrzucić. Szkoda, że znałem tego forum dużo wcześniej. Kiedyś w jakimś filmie słyszałem: "człowiek najpierw powinien przeżyć życie, a dopiero na starość podejmować decyzje jakie go pod drodze już spotkały".
  9. @Lucek "Niedomknięty" taki powinienem mieć nick. @sargon Nie jem mięsa, nie pale, nie biorę narkotyków, nie mam życia seksualnego. Jestem Emo. Mięso to jem. Niedużo.
  10. Dokładnie wiesz co się działo. Tak jak sam to opisujesz, dziewczyna chciała czegoś innego niż Ty. Jeśli spotykałeś się z nią od czerwca, a teraz mamy wrzesień to wybacz ale niecałe 4 miesiące to bardzo krótko. Nie ma między wami jakiś mocnych więzi czy przyzwyczajenia. Są inne dziewczyny, po co robić coś na siłę.
  11. @Tomko Nie jakiemuś chłopakowi tylko swojemu starszemu chłopakowi (chodzi o długość znajomości). Ja byłem tym nowym od telefonów i spotkań, on był tym starym od seksu. Sypiała z nim regularnie. Miała dużo czasu, ja byłem zajęty pracą i szkołą resztę czasu dawałem jej. Nie byłem w stanie tego zauważyć, bo spotykali się dwa razy w miesiącu tylko na seks, czasem popisali. Po paru miesiącach całkowicie przeszła na mnie. Jej psiapsi nawet nie było na tej imprezie. Typowe zachowanie kobiety, która szuka lepszej gałęzi do przeskoczenia. Po tym jak już nie było żadnych tajemnic, przepraszała mnie przez miesiąc aż obiecałem, że zapominamy o całej sprawie. Wyrzuty sumienia mam dlatego bo umów się dotrzymuje, a ja nie zapomniałem. Żałuję po prostu, że nie byłem szczery i nie mówiłem dokładnie tego co myślę, wtedy rozleciało by się to jasno i przejrzyście, a nie bez słowa. Cały czas chciałem powiedzieć co mam w głowie ale nie miałem okazji (aż do teraz) spokojnie sobie wszystko uporządkować. Prawda jest taka, że trzeba było wtedy działać. To co zrobię teraz nie będzie miało tak naprawdę żadnego znaczenia. @TheShy @zuckerfrei W ramach stand-upu i rajstop... Chłopak zaczyna kochać się z dziewczyną i mówi: "Oooo... nie mówiłaś że jesteś dziewicą". Na co ona odpowiada: "Nie zdjąłeś rajstop durniu". @sargon @zuckerfrei Śpieszę z odpowiedzą. Nic, a nic. Wiem, wiem... jak zacznę to mi przejdzie. Akurat rozpoczynam wspaniały okres w życiu w którym będę zbierał owoce pracy, więc może coś upoluję ale nie zależy mi tak bardzo. Nie będę przecież latał za żadną dziewczyną. Nie mam zamiaru też opowiadać swoich przygód jakimś ludziom. Nie można za bardzo się otwierać na ludzi czy też wysrywać na nich swoje problemy (hipokryzja zważywszy na to co tu robię XD )
  12. Czytam. Nie rozumiem o co chodzi. Czy mógłbyś mi wyjaśnić? Ja uważam, że nie można zachowywać się jak laska wodząca faceta za nos obietnicą związku, żeby ten robił jej przysługi. Powinno się mówić TAK albo NIE. Zawsze konkretna odpowiedź. W tym ranieniu jej, chodziło mi o to, że na późniejszym etapie związku zachowywała się idealnie. Na pewno po części dlatego, że ja z potulnego chłopczyka zmieniłem się w bezczelnego... kogoś. Po części przez poczucie winy (w którym wiecznie żyć nie mogła). @Ace of Spades To nie trolling. Jak otworzyły mi się oczy i zacząłem kojarzyć fakty, zauważyłem że kobiety bardzo często grają pokrzywdzone ofiary. Mam znajomego który przespał się jednorazowo z poznaną dziewczyną, a potem miał groźby śmierci od jej chłopaka. Sprawa skończyła się na policji. Dziewczyna też przed swoim chłopakiem coś kręciła, że została do tego zmuszona.
  13. Niestety Cię nie pocieszę, więc jeśli nie chcesz to nie czytaj dalej. Moim zdaniem nie powinno się oszukiwać i już. Twój pierwszy romans nie był w porządku. Tak jak Pan Marek Kotoński (i nie jest to tylko Jego zdanie) mówi w swoich audycjach- szczęście to nawyk cieszenia się drobnostkami. Druga osoba nie da Ci ciągłego dopływu serotoniny do mózgu, bo po 20 latach i tak Ci się to znudzi. Nawet ta gorąca nowa kobieta Ci się znudzi po czasie. Jesteś nią zaintrygowany bo wprowadza odmianę do Twojego życia ale to też minie. Mityczne Wieczne Szczęście o którym wszyscy tak marzą nie istnieje. Ja bym został przy żonie, pracował nad sobą i skłaniał ją również do pracy nad sobą. Zadbałbym o dzieci. Cieszyłbym się drobnostkami: wspólnie obejrzanym filmem, wyjazdem na weekend, tym że nie miałem wypadku i mi nogi nie odrąbało. Jednak na miejscu żony nie wybaczyłbym zdrady ale na szczęści Twoją żoną nie jestem.
  14. @Azizi Zaręczyny nic nie znaczą. Zwłaszcza w tym przypadku. Jest to wynik paniki w obliczu upływającego czasu oraz nacisku konserwatywnego otoczenia, w którego to oczach dziewczyna ta trochę sobie nagrabiła. Należy jeszcze wliczyć w to haj hormonalny. @Tatarus @Mat2206 Zawsze do usług. Kolejna zabawna historia: Twoja dziewczyna kolejny raz odwiedza Cię, żeby wieczorem pooglądać filmy. Leżysz sobie z nią w łóżku. Seksu oczywiście nie ma, bo takie rzeczy to po ślubie... zasypiacie. Nagle ona płacze... ty- "co się stało?" ona - "boje się, że diabeł mnie opęta" ty - "przecież modlisz się codziennie, w niedzielę chodzisz do kościoła, chodzisz na różaniec" ona - "takie właśnie osoby diabeł najchętniej opętuje, żeby pokazać swą moc" ty (w myślach) - "ja pier##le" (osoby wierzące proszę o dystans, nie chciałem nikogo urazić) @Turop @Riczard02 Nigdy w życiu nie poszedł bym z nią do łóżka. Poza tym ona jest osobą raczej agresywną i zawistną. Nie ma o mnie dobrego zdania, co wyklucza jakieś "intymne" relacje.
  15. Wow! Jestem zaskoczony tyloma odpowiedziami - dziękuję. @Turop Jestem pewien, że nie chodzi o jej wargi ale o mnie. Nie lubię niedokończonych rzeczy. Chodzi wyłącznie o mój komfort psychiczny, ocenę swojego zachowania. Raczej nie chciałbym z nią być, nie zaufałbym jej. @Azizi Przeprosiła mnie za to, że udawała świętą. Jednak ja jej nie do końca wybaczyłem i cały czas mnie to gryzło. W nieskończoność odwlekałem decyzje o kierunku rozwoju związku i ostatecznie nie zrobiłem nic. Tak naprawdę to jest bardzo dobra dziewczyna jeśli jakiś facet trzyma ją krótko. Wiem że się zaręczyła, bo wyświetlają mi się powiadomienia na FB. Mamy też wspólnych znajomych. Jednak nie kontaktujemy się ze sobą. Mam po prostu moralniaka, że tak to zakończyłem. Usprawiedliwiam się tym, że miałem pewne cele i dążyłem do nich poświęcając dosłownie wszystko. Pracowałem dosłownie po 20 godzin dziennie ale udało mi się osiągnąć to co chciałem. Nie spotykałem się z żadną dziewczyną, nigdzie nie wychodziłem, miałem tylko 2 przyjaciół i swoje cele. Teraz mam wyrzuty jak potraktowałem niektórych ludzi i chciałbym ich po prostu przeprosić. @smerf Ten koleś z którym sypiała, jakby nie było był pierwszy. To ja byłem tym nowym, który się pojawił. Jakbym wiedział to bym się w związek z nią nie pakował. Spokojnie, takich dziewczyn jak ona ten facet miał kilka, podobno już jest szczęśliwym właścicielem małego bombelka. Niestety nadal bezrobotnym (wiem to bo wspólni znajomi).
  16. Jeśli powiesz sobie że coś jest nieosiągalne, to masz racje. Z drugiej strony, jeśli powiesz sobie że coś jest osiągalne, to też masz rację. Życie polega na ciągłej walce (niekiedy beznadziejnej) aż do śmierci. Gdyby bracia Wright powiedzieli sobie, że latanie jest nieosiągalne to zapewne... ktoś inny by poleciał jako pierwszy. Gratuluje sukcesów. Walcz! (Z głową oczywiście).
  17. Witam. Forum jak również kanał Pana Marka na YT śledzę trochę od ponad 2 lat, jednak dopiero teraz postanowiłem "aktywniej" włączyć się do tej społeczności. Niestety należę do tych co przyszli tu ze swoim "problemem". Nie lubię wylewać na innych swoich żali, jednak zrobię to ten jeden raz. W zamian może uda mi się w przyszłości też komuś dobrze doradzić. Zacznę od "SWOJEJ HISTORII", najkrócej jak się tylko da. Jako młody biały rycerz poznałem przez internet piękną księżniczkę w moim wieku. Najpierw było pisanie całymi dniami, potem było rozmawianie przez telefon całymi dniami, następnie były romantyczne spotkania przeplatane godzinami pisania i rozmów telefonicznych. Mieszkaliśmy w innych miastach (5 godzin drogi), jednak to nie przeszkadzało nam się spotykać. Trwało to pół roku, aż nadszedł czas na studia, które oczywiście (pomimo dużo lepszej uczelni bliżej mojego rodzinnego miasta) podjąłem w mieście bliżej mojej księżniczki. Sielanka trwała nadal... spotkania... wiszenie na telefonie... 0 seksu (księżniczka była bardzo wierząca). Nadszedł w końcu punkt zwrotny w moim życiu, a mianowicie nasz wspólny pierwszy sylwester... a raczej nie wspólny, bo jej ultra katolicka mama nie puściłaby księżniczki na całą noc z chłopakiem. Dodatkowo księżniczka martwiła się o swoją zaniedbaną przyjaciółkę i to z nią postanowiła posiedzieć w nowy rok. Ja siedziałem całkiem sam w domu rodzinnym, nie chciałem iść z kolegami bo księżniczce byłoby smutno. Tutaj należy dodać, że moja ukochana była bardzo zazdrosna o mnie. Blokowała mi znajome na FB (chociaż nawet nigdy z nimi nie pisałem), modyfikowała numery telefonów w mojej komórce tak, żebym nie mógł dodzwonić się do jakiejś koleżanki. Idąc z nią na ulicy, jak powiedziałem "Cześć" do znajomej to musiałem ją potem za to przepraszać. Okazało się, że księżniczka z swoją koleżanką poszły na sylwestrową imprezę, jednak dzwoniła do mnie co godzinę i mówiła że mnie kocha i takie tam. W końcu poszedłem spać. Pierwszy dzień nowego roku, księżniczka dzwoni do mnie cała zapłakana. Okazało się, że na tej imprezie trochę popiła i poluzowały się jej hamulce. Jakiś jej kolega zabrał ją do siebie do domu. Opowiadała że ściągną jej rajstopy, całował ją, uprawiał z nią seks podczas którego ona płakała i prosiła żeby przestał. Bała się krzyczeć, a kiedy skończył odwróciła się do niego plecami i płakała, aż zasnęła. Na drugi dzień po prostu wyszła od niego. Moja pierwsza reakcja była taka, że dzwonie na policję jednak ona nie chciała, cały czas wyła. Postanowiłem dać jej czas żeby się uspokoiła i natychmiast pojechałem do niej. Długo by pisać co się działo potem, dlatego oszczędzę wam i sobie czasu. Powiem tylko, że byłem wrakiem. Grałem silnego człowieka z betonu ale tak naprawdę wymiotowałem podczas płaczu jak nikt nie widział, żeby zasnąć piłem wódkę. Księżniczka chciała zapomnieć o całej sprawie, mówiła: "w sumie to był mój kolega", "ja go nawet nie całowałam", "to nie ja się z nim przespałam, tylko on ze mną". Mijały miesiące wszystko było "po staremu". Na Wielkanoc moja księżniczka nawet wyspowiadała się z tego grzechu w kościele (tu można byłoby napisać książkę o tej procedurze). Rozpoczął się też seks. Powoli zaczynało mnie coś gryźć. Zaczęły przeszkadzać mi akcje typu "nie mogę się z tobą spotkać bo mama mi nie pozwala, a poza tym jestem zmęczona po pracy", po czym okazywało się, że piła piwo w parku z jakimś kolegą co wrócił dopiero z Niemiec. Choć prywatność innych osób była dla mnie świętością i nie miałem dostępu do jej profili społecznościowych, postanowiłem jednak zdobyć do nich "hasła" bez jej wiedzy... Po przeczytaniu jej rozmów na FB, GG i komórce (mających miejsce w ciągu ubiegłych kilku lat) okazało się, że mój aniołek nie jest taki święty. Patrząc wyłącznie na okres naszej znajomości, miała ona dużo starszego chłopaka wtedy kiedy się ze mną spotykała. Był on bardzo agresywny, często się upijał i bił różnych ludzi, nigdzie nie pracował i nie miał pieniędzy. Księżniczce imponowało taki styl życia jak miała 18-19 lat, po czym stwierdziła że jednak z tym mężczyzną rodziny nie zbuduje. Wtedy spotkała mnie... "kobieta jest jak małpa, nie puści jednej gałęzi póki dobrze nie chwyci drugiej". Kiedy była już mnie pewna postanowiła zerwać kontakt z tamtym... idąc z nim ostatni raz do łóżka. Po fakcie miała z tego powodu poczucie winy podżegane wiarą katolicką. Chciała mi się do tego przyznać, a jednocześnie nie chciała żebym źle o niej pomyślał, więc wymyśliła ten incydent z gwałtem. I tu przechodzimy do sedna historii, a raczej mojego problemu. Spotkałem się z nią i opier##liłem ją z góry na dół. To był koniec związku... prawie. Bo przepraszała, błagała, jeździła za mną... aż uległem. Jestem człowiekiem, który się nie obraża i z którym się da dogadać. Wybaczyłem jej ale nie zapomniałem. Jak się pewnie domyślacie to był ogromny błąd. Od tej pory była mi kompletnie obojętna ale jednak z nią byłem ze względu na wiele dobrych chwil, które razem przeżyliśmy. Kochałem ją i jednocześnie się jej brzydziłem. Wszelkie wątpliwości czy problemy zostawiałem dla siebie, bo przecież powiedziałem że "wybaczam". Trwało to dwa lata, podczas których nasz związek był prawie idealny. Byłem na dominującej pozycji, księżniczka wiedziała, że jeśli coś mi się nie spodoba natychmiast odejdę. Zamieszkaliśmy razem, nawet jej ultra katolicka rodzinka już nie przeszkadzała. Z czasem, coraz częściej poruszany był temat ślubu. Bałem się tego. Wiedziałem, że jak podpisze papiery to mogę pożegnać się z równością w związku. Bałem się też o pieniądze. Miałem o wiele wyższy status niż ona, w przypadku rozwodu po prostu zyskała by wiele, nic nie wkładając. Był tak wielki nacisk na ślub z jej strony, zazdrość o inne kobiety (których nie było ani jednej), dodatkowo byłem w trakcie dochodowego projektu na którym musiałem skupić całą swoją uwagę, że nasz związek rozleciał się. Boli mnie to, że zachowałem się jak niezdecydowany idiota. Trwałem w tym związku pomimo że nie byłem jego pewien. Kiedy zażądała decyzji o naszą wspólną przyszłość nie powiedziałem TAK i nie powiedziałem NIE, raniąc ją. Rozeszliśmy się bez słowa dwa lata temu. Podczas twego czasu ja rozwijałem siebie. Skończyłem studia dzienne, już w tym czasie pracowałem zdobywając doświadczenie i zarabiając pieniądze. Codziennie uprawiałem sport budując zdrową sylwetkę. Jednak cały czas mam w głowie, że nie dałem konkretnej odpowiedzi. Nie miałem po prostu czasu, żyłem w świecie nauki i pracy, jak jakiś robot. Niedawno się zaręczyła. Myślicie że będzie dobrze, jeśli złoże jej gratulacje i życzenia, przeproszę za moje niezdecydowanie? Historia jest bardzo skrócona. Zdałem sobie sprawę, że mógłbym napisać jakąś romantyczną nowelę z mojego życia.
  18. potato

    Cześć

    Witam forumowiczów.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.