Witam Wszystkich.
Mam 21 lat, od podstawówki zmagam się z trądzikiem.Bywały czasy, że objawy się łagodziły, albo były do zaakceptowania...
Problem polega na tym, że chodzę do dermatologa od 2 miesięcy a problem wydaje się nie znikać. Biorę antybiotyk i przestrzegam diety + pilingi chemiczne. Mam wrażenie, że robię dwa kroki w przód i trzy w tył. Na plecach mam istny MORDOR: (blizny przyrostowe i czerwone przebarwienia). Dermatolog mówił, że usuwanie jedynie laserem przy czym nie stać mnie na takie zabiegi.
Problem jest na tyle palący, że żyje w strasznym mroku.Mam problem wyjść do ludzi i pracy. Ciągle porównuje swoją twarz z innymi, moją pewność siebie leży i kwiczy. Nabawiłem się lęków, frustracji i złości, które wcześniej też się pojawiały przez sytuację w domu.
Zdaję sobie sprawę, że wielu ludzi ma w życiu gorzej i nie ma co narzekać, ale przestaje mieć już siły by robić cokolwiek. Chciałbym naprawić swoje życie, lecz nie mam pojęcia od czego mam zacząć i skąd brać na to siłę...