Skocz do zawartości

yezdziec_apokalipsy

Użytkownik
  • Postów

    12
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Donations

    0.00 PLN 

Profile Information

  • Płeć
    Mężczyzna
  • Miejscowość:
    Warszawa
  • Interests
    Siłownia, Muzyka, Motocykle

Ostatnie wizyty

Blok z ostatnimi odwiedzającymi dany profil jest wyłączony i nie jest wyświetlany użytkownikom.

Osiągnięcia yezdziec_apokalipsy

Kot

Kot (1/23)

12

Reputacja

  1. Najgorsze w tym wszystkim jest to, że pewnie po zakończeniu tego związku będę się z nią bujał w mieszkaniu przez kilka dni. Ona nie ma dokąd się wyprowadzić. Nie zostawię jej samej w tym mieszkaniu bo boje się że coś zdemoluje...
  2. Syn marnotrawny powrócił. Sprawdziło się wszystko co pisaliście w tym poście, wiele osób stwierdziło że jestem za słaby żeby zakończyć ten związek i tak też właśnie się stało, nadal tkwię w tym gównie. Wielu z Was pisało że tego nie da się tego uratować, że nawet jeżeli będzie chwilowa poprawa to i tak wszystko wróci do „normy” albo będzie jeszcze gorzej, tak też właśnie się stało. Z tych właśnie powodów nie logowałem się na forum przez ostatnie miesiące bo było mi po prostu wstyd. Czytałem inne tematy ale nie miałem odwagi się odezwać. Od mojego ostatniego postu minęły 4 miesiące, czasami było lepiej, czasami było gorzej aczkolwiek ostatnio ten związek ciągnie mnie na dno. Moja partnerka nie ma już do mnie nawet krzty szacunku, czuje się jak śmieć. Wróćmy do podpunktów z pierwszego postu: 1. Wiecznie niezadowolona - W tej kwestii nic się nie zmieniło, mogę stanąć na rzęsach a „pani” i tak będzie niezadowolona. Próbowałem zabierać do fajnych restauracji, organizować czas, kompletnie bez sensu i tak zawsze znajdzie jakiś powód żeby się „przyjebać”, a to godzina nie ta, ona chciała zjeść coś innego, zawsze coś… Kilka tygodni temu byłem w delegacji na weekend, jaki ja byłem wypoczęty psychicznie, nikt nie marudził, nie wyzywał, coś cudownego. 2. Zimna jak lód - W tej kwestii jest nawet gorzej niż było, przez kilka tygodni była swojego rodzaju poprawa ale potem już równia pochyła. Przestałem ją w ogóle dotykać bo zaraz dostaję reprymendy: - Jestem zmęczona - Przestań, masz zimne ręce - Nie mam ochoty 3. Seks - W tej materii też jest „poprawa”, ostatni seks uprawiałem miesiąc temu, z tego wszystkiego zacząłem praktykować Semen Retention bo co innego mi zostało :D. Seks z nią wzbudza we mnie poczucie strachu, zawszę włożę palec nie w taki sposób, źle ją pocałuję albo jeszcze coś innego. Seks kojarzy mi się z zadaniem do wykonania, jeżeli zrobię to w zły sposób to będzie awantura. Ostatnim razem podczas zabaw rozładował się wibrator, zamiast obrócić to w żart skończyło się tym że się wkurwiła i wyładowała na mnie że to moja wina oczywiście. Oczywiście zabaw nie kontynuowaliśmy bo ona już nie ma nastroju… 4. Brak szacunku - W tej sprawie bez zmian, wyniosła to z domu. U niej w domu ten ma rację co najgłośniej krzyczy. 5. Wahania nastrojów - Przez chwilę miałem wrażenie że zaczęła panować nad swoimi nastrojami ale ostatnio jest bardzo źle, rozchorowała się i wszystkie swoje złości rozładowuje na mnie. 6. Pokrzywdzona - Bez zmian, nawet gdy ona wywoła kłótnie to nigdy mnie nie przeprosi. 7. Problemy, problemy, problemy - Tutaj również wszystko po staremu, nawet byle błahostka to problem który jest przeżywany 2 tygodnie, już nawet ostatnio zacząłem się łapać na tym że wpuszczam to jednym uchem a drugim wypuszczam. 8. Pesymistka do szpiku kości - Po staremu, zanim coś zacznie to już narzeka że jej się nie chce albo to się nie uda, najgorsze że mnie też próbuje tak demotywować. 9. Nic jej się nie chce - Kilka tygodni temu, miała 4 dni wolnego, cały dzień przeleżała z telefonem w ręku albo oglądała seriale, po obiad musiałem iść do knajpy… Także jak widać nie da się kogoś zmienić jeśli on sam tego nie chce, żadne trzymanie ramy nie pomoże. Doszedłem do takiego momentu że zacząłem mieć na to wszystko już kompletnie wyjebane. Nie obchodzi mnie czy ona sobie poradzi beze mnie, nie obchodzi mnie nic. Jestem facetem który dobrze zarabia, wyglądam nie najgorzej i zasługuję na szacunek. Czarę goryczy przelała dzisiejsza sytuacja. Na szyi pojawił mi się guz, umówiłem się na badania. Gdy o tym usłyszała powiedziała mi że ją wkurwiam że takich rzeczy jej nie mowię(WTF powiedziałem jej od razu jak to wyczułem) i żebym jechał do domu bo nie może na mnie patrzeć. Zamurowało mnie. Spakowałem się bez słowa i jestem w domu rodzinnym. Zablokowałem jej numer. W niedzielę mam zamiar przyjechać wieczorem i zakomunikować jej że to koniec. Potrzebuję teraz od Was potężnego kopa w dupę żebym tym razem się nie ugiął na widok jej szlochu i płaczów…
  3. Dziękuję za rady ale niestety musicie zrozumieć że nie da się w ciągu kilku dni zmienić. Nadal jest jakaś cząstka mnie która chce to ratować bo to jednak tyle wspólnych lat razem... Dzisiaj wróciła z pracy mega wkurwiona i zaczęła mi opowiadać kto i jak ją wkurwił, chciałem wtrącić swoje zdanie ale powiedziała do mnie "Zamknij się!". Zamilkłem, popatrzyłem na nią, na co ona popłakała się ,spakowała i pojechała do rodziców autobusem... To będzie ciekawy weekend...
  4. @Lambert Postanowiłem ją potraktować jako moją sparing partnerkę. Nie podjąłem żadnej decyzji jeszcze. Zobaczymy jak sprawa się potoczy. Jeżeli będziemy chcieli kontynuować związek to tylko na moich zasadach, w innym wypadku wypad.
  5. Raport sytuacyjny: Od czasu napisania mojego posta zmieniłem swoje zachowanie w stosunku do niej o 360 stopni: - Przestałem się o nią troszczyć, nie przytulam, nie pocieszam, ona sama nie przyjdzie się przytulić więc najwidoczniej tego nie potrzebuje. - Na każdy brak szacunku reaguję bardzo ostro, z tego powodu dwa dni nie odzywała się do mnie. - Mam w dupie jej problemy, przychodzi smutna z pracy, ch*j mnie to obchodzi. Ona nigdy mnie nie wspierała więc niech nie oczekuję tego ode mnie. - Spędzam bardzo dużo czasu bez niej, chodzę na siłownię, na spacery do lasu, myszka woli siedzieć w domu i przeglądać fejsa na telefonie, jej strata. - Nie uprawiam z nią w ogóle seksu, próbowała cała sytuację załagodzić seksem ale nie dam się tak łatwo tym razem. Po moich odmowach stwierdziła że brzydzę się jej ciała, uśmiechnąłem się tylko i zmieniłem temat. Wczoraj gdy byłem na siłowni dostałem następującą wiadomość: Wychodząc z siłowni napisałem jej następującą wiadomość: Gdy wszedłem do mieszkania, myszka brała kąpiel, ale była bardzo dla mnie nie miła więc zjebałem ją ponownie i z seksu nic nie wyszło Atmosfera w mieszkaniu jest tak gęsta że można rąbać siekierą, na weekend pewnie pojedzie do mamusi i będzie się jej żalić, będzie ciekawie Jestem ciekaw jak dalej się to potoczy, ja bardzo dobrze się bawię
  6. Zdaje sobię z tego sprawę, ale za każdym razem jak będę miał słabszy dzień przeczytam ten temat i powinno minac
  7. Powoli wdrażam swój plan w życie, pogodziłem się z tym że z tego nic nie będzie i nie próbuję już tego ratować. Jeżeli przez tyle lat się nie zmieniła to tym bardziej teraz już się nie zmieni. Mam kompletnie wyjebane, nie staram się, nie przytulam, nie pocieszam, ch*j z nią. Liczy się tylko moje szczęście i tego będę się trzymał. Teraz starannie muszę przygotować plan ewakuacji, albo wrócę do domu rodzinnego na jakiś czas albo wyprowadzę się do innego miasta, pracuję zdalnie więc miejsce nie ma dla mnie znaczenia. Dzisiaj z rana dostała opierdol bo była niemiła, nie odzywa się od rana. Zobaczymy jak sytuacja się rozwinie.
  8. Po przeanalizowaniu tego wszystkiego pod zadnym pozorem nie dopuszcze do zaplodnienia jej, to byloby samobojstwo. W ogole nie mam ocohoty z nia juz seksu uprawiać, ona robi to na odpierdol więc szkoda czasu. Dokładnie tak się czuję gdy sam spędzam czas, jestem osobą szczęśliwą, nie mam żadnych problemów, jestem zdrowy. Nie mam zadnych powodów do tego żeby być smutnym.
  9. Większość moich znajomych ja wku*wia, ona za bardzo znajomych nie ma bo kto chciałby się kolegować z takim bucem... Mam kilka osób z którymi mógłbym na ten temat pogadać ale jestem osobą która nie lubi zadręczać swoimi problemami inne osoby. Ja mam 27, ona 26. Tak, przy rodzinie i znajomych potrafi się zachowywać bardzo grzecznie ale wiele osób zauważyło że jest bardzo nerwowa... Taką kasę zarabiam dopiero od 6 miesięcy. Wcześniej zarabiałem około 8 tyś. na etacie, mam 160 tyś oszczędności. Jak to na początku, haj emocjonalny. Z czasem zaczęło wszystko gasnąć i się pierdolić. Jak wspominam początki jej związku to nie zostawiłem jej głownie dlatego ze miała chujnie w domu i było mi jej szkoda. Przez jej patologiczną rodzinkę miałem tyle stresów że zacząłem łysieć w wieku 19 lat. Były gorsze momenty przeplatane tymi lepszymi, byłem naiwnym idiotą i myślałem że kiedyś będzie lepiej. Siedziałem jak pi*da i nic się nie odezwałem... Chciałbym że to był trolling uwierz mi... Po ostatnim seksie za radą wyczytaną na tym forum wypłukałem prezerwatywę wodą. Ona kilkukrotnie powtarzała że nie wie czy chce mieć dzieci, ja jasno określiłem że na pewno chciałbym mieć w przyszłości. Jest to kolejna sfera życia w której się nie zgadzamy.
  10. Dzięki Bracia za wsparcie. Nie oczekiwałem aż tak dużego odezwu. Na chwilę obecną "wszystko jest ok", tzn. nie kłócimy się, ale ciekawy jestem jak to długo potrwa... Ku*wa, nic nie przychodzi mi do głowy. Miłe gesty to nie jest jej mocna strona. Czasami z łaską ugotuję obiad jak wróci z pracy ale przeważnie chodzimy do knajpy. Jej rodzina to też dobry temat, jak ją poznałem to zakrawało to o patologię. Matka która bała się pójść do pracy, ojciec choleryk i wiecznie inby. W domu nie zaznała czegoś takiego jak szacunek, tam wszelkie konflikty rozwiązywało się wyzwiskami i przekleństwami. Jej rodzice może nie są alkoholikami ale, w weekend flaszeczka musi wjechać. Najgorsze że ona też uważa że weekend bez flaszeczki to weekend stracony. W każdy piątek wypija całą butelkę wina, w sobotę też wlatują drineczki albo buteleczka wina. Mówiłem jej wielokrotnie że mi się to nie podoba i czy czasami nie mogłaby sobie odpuścić ale za każdym razem dostaję opierdol że robię z niej alkoholiczkę. Jak ją poznałem wydawała się normalną dziewczyną, po krótkim czasie okazało się że wszystkiego się boi. Nie chodziła na lekcję w liceum, ledwo zdała z klasy do klasy. Maturę zdała tylko wyłącznie dzięki mnie bo siłą ją przymuszałem do nauki. Żałuję że wtedy tak dużo dla niej poświęciłem, porzuciłem swoją pasję jaką była siłownia. W liceum naprawdę zajebiście wyglądałem, ale pannie przeszkadzało że nie zawsze mam czas się spotkać. Tak długo wierciła mi dziurę aż sam straciłem przyjemność z ćwiczeń i rzuciłem to w pizdu. Na szczęcie od roku ćwiczę znowu i wyglądam całkiem nieźle. Wracając do tematu finansów to ja płacę za wszystko, mam firmę która w zależności od miesiąc przynosi 15 - 20 tysięcy dochodu. Ona zarabia ok 2.5 tysiąca miesięcznie. Wynajmujemy mieszkanie od 3 lat w Warszawie, nigdy nie zapłaciła jednego rachunku, zdarza jej się robić zakupy ale to też niezwykle rzadko bo słabo jeździ samochodem, a zakupy ciężkie... Strasznie mnie też wku*wia jej niezaradność, czasami ma wolne w pracy, zamiast ogarnać zakupy i jakiś obiad to śpi do 13 i idziemy na obiad do knajpy bo ja pracuję do 17 i nie mam czasu nic ugotować AKTUALIZACJA SPRZED CHWILI: W dniu jutrzejszym idzie do pracy, zapytałem co miała by ochotę zjeść po powrocie. Dostałem zjebkę że ona nie wie o której wróci i że mam nic nie robić, powiedziała to takim chamskim tonem że aż się wku*wiłem. Opie*doliłem ją że mogłaby się do mnie milej odnosić bo nie jestem jakimś psem, skwitowała to krótko: "Nie pasuje Ci to sobie zmień".
  11. Witam wszystkich Braci, tkwię w długoletnim związku i po przeczytaniu wielu tematów na tym forum zastanawiam się czy tego nie zakończyć... Postaram się opisać moje wątpliwości w podpunktach: 1 Wiecznie niezadowolona - Moja partnerka to osoba wiecznie nie zadowolona, zawsze ma jakiś powód do narzekania, a to ją coś boli, a to pogoda nie taka, a to ją denerwuje moje zachowanie, a to znajomi ją denerwują, zawsze coś. Zawsze robiłem wszystko żeby jej ten humor poprawić ale ostatnio zauważyłem że to "Syzyfowa praca", co bym nie zrobił i tak nie będę w stanie jej zadowolić. Jestem jej przeciwieństwem, potrafię się cieszyć z tego co mam i docenić to, nawet jeżeli pojawiają się problemy to podchodzę do nich spokojnie i zawsze wszystko udaję się rozwiązać. Przebywanie z nią wysysa ze mnie wszystkie pozytywne siły, w ostatni weekend nie widzieliśmy się przez 3 dni, nigdy jeszcze nie czułem się tak wypoczęty psychicznie...2. Zimna jak lód - Okazywanie uczuć to też nie jest jej mocna strona. Coś takiego jak spontaniczne przytulenie albo całus nie istnieje. Wielokrotnie próbuję się do niej przytulać, bezinteresownie dotykać ale prawie za każdym razem mnie odtrąca, zawsze znajdzie jakiś powód. Masz szorstkie ręce, jest za gorąco albo najczęstszy, nie mam ochoty...Po tylu latach takie pie****onego chłodu gdy widzę inne pary gdzie kobieta bezinteresownie całuję lub przytula swojego faceta to jest mi k**wa po prostu przykro. Boje się że gdy będziemy mieć dzieci w przyszłości to ona nie będzie z tego powodu dobrą matką...3. Seks - Seks nie zdarza się cześciej niż raz na 1.5 tygodnia, przeważnie rzadziej. Rozmawialiśmy o tym, powiedziała ze postara się coś z tym zrobić, jak zwykle skończyło się tylko na gadaniu. Jeżeli już sam seks się pojawi to ja staję na głowie żeby ona zawsze miała orgazm, przeważnie się to udaję, po orgazmie ona nie ma już ochoty na seks. Ostatnim razem po orgazmie nie chciała kontynuować zabawy i powiedziała żebym poszedł sobie zwalić do łazienki... Ostatnio już nawet nie mam ochoty nic inicjalizować bo wiem że i tak usłyszę magiczne "nie mam ochoty"...Jestem ciekaw jak to wygląda w waszych związkach. Ostatnio przestałem cokolwiek inicjować bo nie chcę się wku*wiać...4. Brak szacunku - Nie ma też do mnie za grosz szacunku. Nawet gdy się kłócimy to staram się nie używać wulgarnych słów bo czułbym się z tym źle, ona natomiast notorycznie wali teksty w stylu: spie**alaj, zamknij się kuwa, nie wkuwiaj mnie.5. Wahania nastrojów - Jak każda kobieta ma wahania nastrojów ale u niej to jest gruba przesada. Codziennie rano gdy wstaję to zastanawiam się jaki będzie miała humor, czy będzie wku*wiona, czy znowu będzie miała pretensje o byle błahostkę. 6. Pokrzywdzona - Każda kłótnia kończy się tym że cała wina jest zwalona na mnie, po ostatniej kłótni przetrzymałem ją kilka dni żeby sprawdzić czy mnie przeprosi. Nie zrobiła tego, cały czas była obrażona na cały świat pomimo tego że zrobiła mi awanturę o nic. Gdy w naszym związku pojawiały się kryzysowe momenty, a było takich wiele, to ja zawsze dążyłem do tego aby się pogodzić, to ja zawsze chciałem zgody a ona łaskawie wybaczała. Juz długo tak nie wytrzymam i obawiam się że przy którejś kłótni mogę wybuchnąć i wykrzyczę jej wszystko co się nazbierało przez tyle lat.7. Problemy, problemy, problemy - Jej całe życie to jeden wielki problem, pomimo że większość z jej problemów to ch*j a nie problemy to ona robi z nich straszny dramat. Zawsze staram się podsuwać jakieś rozwiązania ale ona woli to ignorować i dalej narzekać i użalać się nad sobą. Całe życie ją wspierałem, ostatnio w moim życiu przydarzył się nieprzyjemny epizod i potrzebowałem jej wsparcia, jedyne co od niej usłyszałem to: "Znowu o tym będziemy rozmawiać, daj już spokój", bardzo mnie to zabolało, od tego czasu nigdy więcej nie zwierzałem jej się z żadnych problemów.8. Pesymistka do szpiku kości - Trudno nie wspomnieć o jej pesymizmie. Robienie czegoś nowego wiąże się z narzekaniem że to się nie uda, ja się do tego nie nadaję, nie chce mi się. Ja natomiast mam dość optymistyczne nastawienie i takie coś strasznie podcina mi skrzydła i demotywuje.9. Nic jej się nie chce - To co lubi najbardziej to leżeć przed telewizorem i przeglądać facebook-a na telefonie, - Idziemy na spacer?- Nie chce mi się- To może obejrzymy coś razem wieczorem? - Nie ma nic ciekawego - Może wyskoczymy na basen? - Daj mi spokój 10. Waga - Przez ostatnie kilka lat przytyło jej się dosyć znacznie. Rozmawialiśmy na ten temat tyle razy ale to nic nie daję. Jej się po prostu nie chcę nic. Czasami ma przebłyski że ćwiczy dwa tygodnie po czym stwierdza że nie ma żadnych efektów i ona to pie*doli... Ja w przeciwieństwie do niej od roku chodzę dwa razy w tygodniu na siłownię i wyglądam naprawdę nie najgorzej. Ehhh ku*waWszyscy wokoło uważają nasz za cudowną parę, wzór do naśladowania a tak naprawdę cały ten związek jest chja wart. Ze swojej strony oferuję wszystko co mam a nic nie dostaję w zamian. Zapomniałem dodać że za dwa lata mamy zaplanowany ślub... Nie wiem jak to zakończyć, jak sobie pomyślę o tych wszystkich pytaniach na które będę musiał odpowiadać bliskim po rozstaniu to jest mi słabo...Na chwilę obecną jest w miarę ok, nie jesteśmy pokłóceni ale obawiam się że przy najbliższej kłótni w końcu jej powiem że pie*dolę to wszystko i chce się rozstać.Ona jest całkowicie zależna finansowo ode mnie, zarabiam sporo więcej i mam wewnętrzny lęk że ona sobie nie poradzi beze mnie, że wróci do domu rodzinnego w którym nikt jej nie szanuję.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.