Skocz do zawartości

Yami

Użytkownik
  • Postów

    29
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    1
  • Donations

    0.00 PLN 

Ostatnia wygrana Yami w dniu 29 Października 2019

Użytkownicy przyznają Yami punkty reputacji!

2 obserwujących

Profile Information

  • Płeć
    Mężczyzna

Ostatnie wizyty

2254 wyświetleń profilu

Osiągnięcia Yami

Kot

Kot (1/23)

242

Reputacja

  1. Ja się trochę obawiam, aby to nie był zapalnik do czegoś większego. Rewolucja zaczyna się od iskry, a męskie zdrowie psychiczne wisi w tym kraju na włosku. Bo przecież jak masz depresję, to weź się w garść, przegrywie Jak Cię zdradziła, to o nią nie dbałeś wystarczająco, więc zastanów się nad sobą, incelu A jak Cię żona zrobiła na dziecko i zawinęła z majątkiem, aby mieszkać u gacha, to bądź mężczyzną i nie płacz Coraz częściej nawet w przestrzeni publicznej słyszę, że a to ktoś się wyhuśtał. A to znowu jakiś popularny aktor czy muzyk mówi o swoich problemach, o tym, jak kobiety i matriarchalny system zniszczył mu chęć do życia i ciągnięcia tego dalej. Systemowo jesteśmy bezsilni i coraz głośniej się o tym mówi. Do tej pory jednak nadal bez echa - bo faceci w tym kraju swoje problemy rozwiązywali metodą sznura i taboreta a nie pistoletów i noży. Już mniejsza o to, czy to zdradzony narzeczony, czy odrzucony przed laty chłopak. W jednym i drugim przypadku mamy do czynienia ze skrzywdzonym facetem, który prowadził względnie normalne życie, ale każdego dnia w głowie musiał odgrywać mu się dzień świstaka w piekle własnego umysłu. Ile razy musiał usłyszeć, żeby zmężniał? Ile razy został wyśmiany, wytknięty palcem, zanim w końcu płyta w jego głowie się zdarła i wystrzeliła z gramofonu z głośnym brzdękiem naciskanego spustu? W 2019 do kin wszedł amerykański dramat psychologiczny "Joker". Przed jego emisją narodził się mocne niepokoje społeczne, jaki wpływ owe dzieło będzie miało na współczesny zachód. Czarnowróżono wyjście ludzi przyciśniętych przez system na ulicę, anarchię i ogólne terror w przestrzeni publicznej. Obawiano się, że obudzi w ludziach jakieś ukryte głęboko niezadowolenie. Frustrację życiową. Że ruszy niebezpieczną strunę w najbardziej niebezpiecznej grupie społecznej - sfrustrowanych mężczyznach, którzy nie mają nic do stracenia w życiu. Do dziś wiele osób uważa to go za film, który odmienił ich życie. Niestety w materii spojrzenia na problem męskiej depresji - społeczeństwo pochłonęło medium i szybko zapomniało. Widzę tutaj niepokojąco dużo podobieństw. W naszym kraju w cierpieniu żyją setki tysięcy mężczyzn, którzy swoją nad przepaścią. I obawiam się, że takie sytuacje mogą być tym niebezpiecznym pchnięciem do przodu, które pośle ich w ciemność.
  2. W erze, gdzie ceny najmów zaliczają incydent fekalny, eksmisje to kabaret, gdzie nie możesz w świetle prawa pozbyć się niechcianego lokatora ani mu prądu nawet odłączyć, to zupełnie bym się nie zdziwił, jakby usunięcie k*biety z własnego mieszkania niebawem wcale nie było takie proste. Niebiescy przyjadą na zgłoszenie, stwierdzą, że co prawda pani kurwi się z połową Tindera i sprowadza gachów do Twojej chaty, ale z racji, że mamy w tym kraju piekło k*biet i ogólnie strasznie męskocentryczny klimat, to oni są bezsilni i k*biety z domu nie ruszą nawet przy pomocy trebusza. A ogólnie to przecież jesteś samcem, to jakoś sobie daj radę czy coś. Po czym na odchodne wpierdzielą Ci mandat za nieuzasadnione wezwanie, bo przecież statystyka musi się zgadzać 😎 My się tak śmiejemy, ale tuż pod naszymi nosami rakietowe rolki absurdu już dawno się w tym kraju odpaliły i w Polsce 2028 bezpieczniej będzie hodować jadowite węże niż żyć w konkubinacie. No bo zastanówcie się przez chwilę, mając z tyłu głowy, że laski stosują alienację rodzicielską latami, że dzieciaki potem nie poznają własnych ojców (!!!), a na koniec dnia sąd poojoja trochę na k*bietę i powie "o ty niedobra, niegrzeczna" w ramach kary. Przyjedzie antyperspirant Kowalski, spojrzy, laska mu powie, że do rodziców iść nie może. Że na najem drogi i jej nie stać. No i co on Ci zrobi? Przecież na ulice z torbami w środku zimy jej nie wyśle. Powie Ci, że to przez sąd trzeba. Będziesz więc miesiącami czekał na decyzję sądu, podczas kiedy Klaudiusz z Tindera będzie jej na twoim dywanie zakładał arabskie gogle. A jak się wkurwisz, że to Twój dom i nie będziesz oglądał dupy jakiegoś obcego fagasa w swoim salonie, to ona zadzwoni na policje, że jest ofiarą przemocy i Cię panowie mandatowi wyproadzą na dwa tygodnie, dadzą zakaz zbliżania do twojego domu, przedszkoli i sklepów żabka. Co w kolejnym epizodzie? Każdej k*biecie będzie przydzielany cockold z urzędu? Waginowe plus? Mamy okropną sytuację mieszkaniową, a zawsze jak z czymś jest trudno, to motywuje ludzi przede wszystkim do coraz większego kombinowania. Regularnie przesuwamy granice absurdu i jesteśmy literalnie o krok od sytuacji, gdzie jedna z drugą agentka będzie kombinowała, jak sobie tutaj na czyjś rachunek pomieszkać. Dzisiaj wpadnie do Ciebie na weekend z zapasowymi majtkami, a jutro ona stwierdzi, że tu mieszka. I to TY będziesz musiał dochodzić swojego. Bo państwo na pewno tego nie zrobi.
  3. Ja wyznaję zasadę, że z byłych należy się w ogóle wyprać emocjonalnie. Temat przerobić we własnej głowie, wnioski wyciągnąć, a potem odciąć część życiorysu poplamionego przez ex grubą kreską i jechać dalej. Wbrew obiegowej opinii przeciwieństwem miłości wcale nie jest nienawiść tylko obojętność i do takiego stanu należy się doprowadzić. Jak to w ogóle okropnie wygląda przy ludziach jak dwójka ludzi spotyka się gdzieś przypadkowo po latach i panna podchodzi do wszystkiego z niezręcznym ale jednak luzem, a koleś zaczyna jakimś jadem na nią pluć i widać, że aż go nosi w środku. Nienawiść sprawia, że jesteśmy w jakiś sposób reaktywni na osobę, kotwiczy nas emocjonalnie przy niej, więzi, niewoli, mimo że tej osoby już dawno przy nas nie ma. Najlepszą formą zemsty jest iść dalej. Może akurat trafisz na nią po latach i będziesz mógł pokazać się jako człowiek, który dawno ma to za sobą, a to jej puszczą nerwy.
  4. Wad partnerki akurat autor wypunktował całkiem sporo. Z zalet nie dostrzegłem niczego, co chociażby zakrawało o hucznie wytknięte przez Ciebie bajkopisarstwo. Takie laski - stety lub nie dla Twojego światopoglądu - naprawdę są i wcale ich niemało. Tylko szukać trzeba, poznawać ludzi, a nie zamykać się w ciasnej klatce własnych uprzedzeń. Z jednej strony wiecznie czytam, że laski to teraz takie latawice, we wszystkie dziury biorą pindole wielkie jak gaśnice, wiązać się nie chcą, tylko walić jak domy w afganistanie. A za chwilę zmiana banana i z drugiej, że zimne i aseksualne - anal? Biseksualne? "A w tej bajce smoki były? ;)" Wiecznie narracja dopasowana tylko do tego, by pierdolić, narzekać i psy wieszać. Cieszę się natomiast, że stara gwardia jest w formie i świeci przykładem wyciągając w niby "konstruktywnej dyskusji" uniwersalnego Jokera przygrubego wujka, starego kawalera, co lubi pierdolić i myśli, że wszystkie rozumy pozjadał - Ty Pioter siadaj, nie mądruj się, bo młody jesteś, życia nie znasz.
  5. W odniesieniu do wypowiedzi @Morfeusz : Mam wrażenie, że niektórzy na tym forum z jednego matrixa wleźli w drugi - taki trochę przypominający postapo, gdzie złe zmutowane kreatury pozbawione siusiaka chcą Cię zarazić beta wirusem i zamienić w cuck-zombie. A już powiedzieć, że jesteś szczęśliwy ze swoją partnerką a ona nie zdradza Cię z erasmusem, to przełamanie najgorszych świętości. Niektórzy chyba nie widzą, że kotwiczenie się w takiej rzeczywistości nieuchronnej porażki samo w sobie nieuchronnie porażkę generuje. Większość relacji - przybliżając dla niektórych, którzy może znają rzeczywistość poza piwnicą i ciasną klatką własnej samotności tylko z tego co przeczytali i bezrefleksyjnie połknęli - przebiega całkiem płynnie i - o kurde, teraz pojadę po bandzie! - są nawet dla facetów przyjemne. Sęk w tym, że kobieta jest jak rozszczepienie jąder w otwartym środowisku, żywioł ciężki do skrępowania i niemonitorowany (lub monitorowany błędnie), któregoś dnia pierdolnie i zabierze ze sobą dom i samochód jak pewien reaktor na Ukrainie w 1986. Trochę ciepła wobec brata @Januszek852, bo i mi zrobiło się cieplej czytając, że ktoś błądził, miotał się, ale wspólną rozmową i pracą wyszedł na prostą i jest szczęśliwszym człowiekiem bardziej spełnionym ze swoją kobietą. I tego Wam wszystkim życzę.
  6. Mówić, że natural "kuma" o co chodzi z dziewczynami, to trochę przekłamanie jak nazywać budę z kebsem restauracją. Według mojej definicji kuma ten, kto zna babskie gierki, ma faktyczną wiedzę teoretyczną podpartą doświadczeniami życia i praktyką, obchodzi manipulację, a większość naturali jest równie świadoma mechanizmów jak trzylatek obsługi zderzacza hadronów. Jako że większość z nich nigdy nie musiała poszerzać wiedzy, to po prostu wiedzę mają cienką. I pytanie takiego jegomościa o jego sekret szefa kuchni na panienki zazwyczaj kończy się dobrymi radami wujka o pewności siebie i byciu sobą. "A w ogóle to zainstaluj tindera, bo tam to same się gramolą." Oni po prostu płyną z prądem. Strasznie mało w tym faktycznej świadomości. Większość naturali to po prostu ciacha i życie ułożone na zasadzie sukcesów rosnących jak kula śnieżna. Preferowalnie jeszcze z lepszych domów z mocną figurą ojca. Głównie jednak - wygląd i namiastki odwagi. Może niektórych zaskoczę, ale do bycia naturalem nie trzeba być nawet szczególnie ekstrawertycznym. To pomaga, ale to żaden warunek konieczny. Znam naturala o osobowości flegmatycznego nerda. I nie ma to znaczenia, bo jest na tyle socjalny, że potrafi rozmawiać z kobietami. W młodym wieku szkolnym, kiedy hormony zaczynają działać i popychają w stronę panien, wystawili się na kilka doświadczeń z kobietami i - przeciwnie do doświadczeń większości facetów na forum - uzyskiwali głównie dobre reakcje przez to, że już na starcie wygrali w ruletce biologicznej. Mówi się, że w życiu dorosłym przystojni mają łatwo, ale na etapach wczesnoszkolnych dzieciaki to prawdziwe bezlitosne zwierzęta, które ranią i dogryzają dla samej satysfakcji z zadania komuś bólu. Samokontrola jest tutaj prawie zerowa i działa czysta natura i prawo dżungli. Jeśli jesteś brzydki lub biedny, to traktują Cię jak dzwonnika z Notre-Dame i żadną dziewczynę nie obchodzi, co masz do powiedzenia. Zupełnie przeciwnie sprawa ma się w przypadku naturali. Wczesne sukcesy procentują, dodają pewności siebie, zachęcają do dalszych eksperymentów i - siłą rzeczy - produkują kolejne. Umiejętności mnożą się więc w rękach naturala jak kapitał. Nie ma stresu, bo przecież kobiety go nie gryzą. Dobre geny to trochę tak jakbyś uczył się jeździć na deskorolce, ale miał prawo do popełnienia większej ilości błędów bez łamania sobie czegokolwiek. Więcej ryzykujesz, szybciej się uczysz, rzadziej wybijasz zęby. Nie musisz też szukać po forach odpowiedzi, jak jeździć, aby regularnie nie łamać nogi na pierwszej lepszej pannie na ulicy.
  7. Generalnie jak już chcesz na coś pomarudzić, to musisz jaśniej precyzować target narzekania, bo faktycznie może być trochę ciężko do 20 roku życia mieć dyplom magistra albo patent własnego autorstwa. Ja piszę ogólnie o pokoleniu 1990-2005, bo to w zasadzie ludzie wychowani w jednym i tym samym klimacie - boom smarftonowo-Internetowy, otwarte granice i zacieranie się figury ojca w rodzinie.
  8. Zbierasz to, co zasiałeś. Pokolenie naszych ojców, mówiąc z perspektywy jednego z wielu urodzonych po roku 90, postrzegam głównie jako stado telewizorowych zombie i mniejszych lub większych pijaczków. Sporo moich znajomych to niezdiagnozowani DDA. To w sumie dobrze, bo skoro epidemii alkoholizmu nie było widać na statystykach, to państwo nie musiało nic z tym robić i mogło spokojnie łatać dziurę budżetową z akcyzy. Znajomi dorastali w domu, gdzie trzymani w szeregu byli za pomocą pasa i werbalnej agresji, pozbawieni najmniejszych chociażby praw do odezwania się odnośnie samego domu czy zwrócenia dorosłemu uwagi. Komuś dzwoni coś w którymś kościele na myśl o naprawiania ze starym samochodu, gdzie twoim zadaniem jest być trzymaczką do latarki i workiem treningowym do słownego pomiatania? Mózgi totalnie przeprane telewizją, zupełnie głębszą myślą nieskalane, nie mają wyrobionej sensownej opinii o gospodarce, polityce czy świecie. W końcu nie interesują się niczym więcej niż Światem według kiepskich i meczem w sobotę. A - i tym, że polityk kradnie! Bo przecież każdy kanapowy Janusz wie, że gdyby nie politycy, to wszyscy mieliby dużo i dobrze. Mityczna rozmowa ojca z synem, którą podobno należy odbyć, to dla mojego pokolenia legenda jak smoki albo krwawa Mary. Zresztą - wszystkie rozmowy nie prowadzą do wsparcia, a do krzyków i narzucenia dziecku własnej woli. Koniec końców przychodzi taki ojciec po szacunek. Dziwi się, że młodzian dorasta, uświadamia sobie rodzinne krzywdy i odcina ojca jak gnijącą kończynę. Wtedy jesteś niewdzięcznym dzieckiem z niewdzięcznego pokolenia. Wtedy narzekają, przełączając kanały na kablówce, co to za dzieci wyrosły. Że te smarfony mają. Że straszne bezmózgi i świat zmierza ku zagładzie. A jak już się tak zagotuje od całego tego myślenia, to otwiera kolejnego żubra i przełącza na Zenka Martyniuka. I przecież to nam wiecznie mówią, jak bardzo jesteśmy zjebani i jak bardzo spierdolone mamy ideały. Mniejsza, że aktualne dzieciaki mają chociaż blade pojęcie o świecie i nie budują światopoglądu w oparciu o Dlaczego Ja i Trudne sprawy. Taki jest trend - dzieci nie czerpią od rodziców, bo w sumie nie ma czego czerpać.
  9. Po pierwsze - żadnego związku przed seksem. Nie biorę kota w worku, nie pakuję się w chodzenie za rączkę, spotykanie i wyłączność, czekając aż litościwie królewna popuści mi szpary. Nie mam też czasu na półroczne podchody. Doświadczenie pokazuje, że im facet taniej skórę sprzeda, wkręci się w jakąś wyłączność zanim jeszcze będzie cielesność, tym bardziej pod górkę będzie miał przez cały związek. Związek to wypadkowa starania dwóch osób. Jeśli kobieta nie musiała starać się, aby to dostać, nie będzie też starała się, aby to utrzymać. Facet próbuję kobietę zdobyć, a kobieta faceta utrzymać - nigdy inaczej. Tymczasem zupełnie nie rozumiem tych wszystkich facetów, którzy praktycznie podkładają się za darmo. Panie najbardziej starają się podczas okresu próbnego i to wtedy właśnie nie grymaszą, głowa magicznie nie boli, a na oral zawsze mają ochotę. Najlepiej odpowiednio wcześnie przetrzeć szlak, ustawić poprzeczkę, bo później oferta będzie dużo, dużo niższa. Skoro już na początku pokazujesz pannie, że można Cię odciąć od seksu, to jak myślisz, kto będzie potem manipulowany w związku przy pomocy karania i nagradzania tyłkiem? Jeśli sprawy toczą się odpowiednim torem i w odpowiednim kierunku naturalną koleją rzeczy jest to, że kobieta pragnie mnie i pragnie iść ze mną do łóżka. Czekanie dla samego czekania i podobno boski wpływ wstrzemięźliwości na jakość związku to bajki, którymi dziewczynki karmią naiwnych chłopców, aby nie wyjść na puszczalskie, zrzucić odpowiedzialność i usprawiedliwić ewentualny ból sumienia. To wszystko takie pierdolenie, maska pozorów, gadanie dla gadania. Wpuszczam to jednym uchem, a drugim wypuszczam, a zamiast tego pokazuję, że jestem otwarty i przy mnie może być sobą. Jeden będzie czekał miesiącami i potakiwał pannie jak głupek z pełnymi jajami, a inny po prostu przyjdzie i weźmie, kobieta nie powie nie, a w razie czego sama sobie usprawiedliwi, po babsku zrzuci odpowiedzialność "Bo on napierał, bo on nie słuchał, że chce poczekać. Bo ruchy gwiazd były odpowiednie, a wina było dużo. Bo tak jakoś wyszło". Dla mnie odpowiedni czas to maks miesiąc, chyba że wystąpią jakieś inne okoliczności logistyczno-miesiączkowo-zdrowotne. Po tym czasie albo nie macie wystarczającej bliskości emocjonalnej oraz komfortu albo marnujecie swój czas i możecie tak czekać do usranej śmierci, aż ty jako facet podejmiesz męską decyzję. Bo na co czekać? Aż któregoś dnia kobieta wystawi oficjalne pismo, że wszem i wobec jest gotowa na penetrację?
  10. Dlaczego silna, niezależna Pani "inżynierka" ze sprawami molestowania nie potrafi iść z problemem do kadr albo napisać do administracji linked in? Do kwestii odrzucenia Twojego pomysłu i urażonego autorytetu szefa - zdarza się każdemu, kto jest niżej w hierarchii, to ty dorabiasz sobie tutaj scenariusz, że to kwestia płci. W kwestii ograniczonego zaufania wobec kobiet technicznych - problem istnieje. Podziękuj koleżankom w zawodzie. Ja spotkałem w branży takie kobiety, że nauczony doświadczeniem nie dałbym kobiecie serwera do pilnowania, aby patrzyła, czy wentylatory dobrze pracują.
  11. Z tego, co mówisz, nie chodzi o romantyzm, ale o to, że koleś praktycznie Ci się podkłada, nie stanowi żadnego wyzwania, tylko zawiesił na szyi tabliczkę "niech mnie ktoś przygarnie, będę grzeczny i nie będę sikał na dywan". Związek to produkt, o który muszą powalczyć obie strony - a nie jedna składa CV, pręży się ze swoimi kompetencjami, a druga litościwie ją dopuszcza. Tak samo umawianie się z panną, która ma parcie na związek i rodzinę, a nie na budowanie relacji - romantyczne i emocjonujące jak wiadro szyszek.
  12. Ludzki umysł ma tendencję do dostrzegania związków między wydarzeniami i łączenia ich w schematy, a następnie przypisywania cech do danych rzeczy, sytuacji lub grup społecznych. To w gruncie rzeczy prosty mechanizm adaptacyjny, który pozwala nam jasno oszacować, czego się generalnie spodziewać, nastawić się pozytywnie bądź być obronnie nastawionym, oszczędzając sobie czas i wysiłek. Przykładowo: - jeśli amerykańskie komedie Cię nie bawią i regularnie lądują poniżej twoich oczekiwań, to spodziewasz się, że kolejne też będą do kitu - jeśli większość dresów na Twojej drodze okazała się agresywnymi osobnikami o dysmózgii pospolitej, to też raczej nie ciągnie Cię na mecze trzecioligowe Branża usług IT here. Większość kobiet na stanowiskach technicznych, które spotkałem na drodze kariery, jest absolutnie poniżej przeciętnej do traktowania ich w jakikolwiek sposób poważnie na płaszczyźnie zawodowej. Więcej to generuje chaosu, zamętu, więcej planuje to, co należy zrobić tu i teraz, więcej pierdoli, opierdziela sobie dupy, eskaluje nieistotne rzeczy, niż przechodzi do konkretu. W jednej firmie, gdzie 95% załogi to były kobiety, nie dało się załatwić absolutnie NI-CZE-GO. Wianuszek bab po studiach, utechnicznione kierowniczki, a jak przychodziło do rozwiązywania najmniejszych problemów i podjęcia sensownych kroków, to - rzucając sloganem - gówno było rozbijane na atomy. Nie potrafię przywołać jednej sytuacji do głowy, gdzie faktycznie przed jakimś skomplikowanym problemem technicznym, to właśnie kobieta wyszła na środek i przedstawiła opracowane, szczegółowe rozwiązanie, które zrzuciłoby wszystkim szczęki na podłogę. Pracuję w zespole o wysokim poziomie stresu i mój kierownik powiedział kiedyś wprost o naszym zespole: "Baba na pokładzie przyniosłaby tylko pecha". Nie widzę większości kobiet w zadaniach technicznych, które przełknęłyby stres, ale potrafiły zarazem zamknąć mordę i robić swoje, a nie roznosić cały pokój w napadach gniewu. U facetów widzę większy konkret w rozmaitych problemach i umiejętności zaciśnięcia zębów, chociażby po to, aby nie wyjść przed resztą na niekompetentnego. Czasami zdarzają się panie, które faktycznie robią efekty dla firmy, ale przeważnie w parze z tymi efektami idzie plakietka "kosy" - czyli typowa, biurowa suka, której trzeba dać tu i teraz, bo zacznie drzeć mordę. Wnioski do wyciągnięcia we własnym zakresie. Czasami zdarzy się jakaś półboska białogłowa, którą traktuje się jak "swoją". To jest: pcha robotę do przodu i wie się, że można jej ufać. Ale, patrząc obiektywnie, jej wyjątkowość polega na tym, że ogarnia na poziomie przeciętnego faceta w grupie. Także moim zdaniem zupełnie z fusów sobie ludzie tego wszystkiego nie wyciągają. W mojej własnej rzeczywistości większość pań to kule u nogi dla większych projektów i wąskie gardła realizacji, na które wiecznie trzeba uważać i traktować jak jajko, na które nie można za dużo położyć, bo zbije mu się skorupkę.
  13. To może zabrzmieć jak czarna magia i wróżenie z fusów, ale najczęściej facetom odpala się jakiś szósty zmysł, coś zaczyna im w którymś kościele dzwonić i zaczynają być podejrzliwi. Trudno powiedzieć dokładnie co jest zapalnikiem takiej reakcji, ale w większości przypadków (z moich obserwacji podkreślam) - jak facet zaczyna czuć się niepewnie, zaszczucie, podejrzewa swoją Panią o różne rzeczy, to nie dzieje się to bez przyczyny. Pani, wiadomo, mami oczy, mówi, że to tylko kolega; że ona z koleżankami do klubu idzie tylko potańczyć albo wprost - że ciągle tylko masz jakieś fazy i wizje, ale post factum okazuje się, że to wszystko było nie bez powodu. Nawet, kiedy mój kumpel bolcował mężatkę, podjęli wszystkie środki ostrożności, to jej mężowi nagle odpaliła się czerwona lampka i wypalił jej wprost: "powiedz po prostu, że mnie zdradzasz". Wydaje mi się, że to leży w naturze kobiet, że kiepsko dają sobie radę z jechaniem na kilka frontów. Są totalnie zakotwiczone emocjonalnie w jednym facecie. Jeśli jako partner czujesz, że nagle laska zerwała wszystkie łańcuchy emocji z Tobą, to jest właśnie ten znak, którego szukasz. Ale - jak mówię - większość samców wyczuwa instynktownie, że coś wisi w powietrzu. Po prostu zaczynają węszyć za dowodami, których najczęściej nie dostają aż nie jest za późno.
  14. Jeśli tych dwóch facetów też się kocha, to w sumie wszystko jest dla ludzi. Ale w każdym innym przypadku: dlaczego mam dzielić się czymś, co w założeniu powinno być tylko moje? Dla mnie to jak bycie beta cuckiem pod dyktando egistycznej laluni, ale wyniesione na zupełnie inny level.
  15. Jak skowroneczki są w fazie świeżego, emocjonalnego haju, to jest najkrótsza droga aby zrobić z siebie debila, obiekt plotek albo poważnie zagrozić stanowi swojego uzębienia. Dla większości facetów jest wszystko jedno, czy waliła cię po rogach, orała psychikę czy kradła kasę. Co jeden facet, karmiony jeszcze kłamstwami, jest przekonany o swojej wyjątkowości i lepszości niż wszyscy jej poprzedni. Dla nich zawsze jesteś lepszy w łóżku, ogarnięty i normalny - a nie to co jej były! No to przecież wiadomo, że ona Tobie takiego numeru nie wykręci.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.