Skocz do zawartości

Ki2

Użytkownik
  • Postów

    40
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Donations

    0.00 PLN 

1 obserwujący

Profile Information

  • Płeć
    Kobieta

Ostatnie wizyty

Blok z ostatnimi odwiedzającymi dany profil jest wyłączony i nie jest wyświetlany użytkownikom.

Osiągnięcia Ki2

Kot

Kot (1/23)

22

Reputacja

  1. Tym, że "kolega od seksu" może mieć w nosie jesienne chandry kobiety, ale jako partner od tego nie ucieknie i jeśli się zaangażuje to będzie czuł się zobowiązany do bycia przytulaczem/terapeutą i zajmowaczem czasu.
  2. Amatorka uber długich soksów wie i będzie pamiętać ;) I moja mama, i babcia nie miały rozstępów po ciąży. Zapobiegały wcześniej, więc z tych rad będę korzystać. No i przy okazji, żadna nie jadła "za dwoje", toteż poza zadbaniem o ciało w trakcie i po ciąży, nie musiały zrzucać 150 kg "słodkich krągłości".
  3. Wyłącznie. Długaśne skarpeciochy to wyznacznik męskości. Widziałeś jakie nosił Rocco u szczytu formy? https://live.staticflickr.com/4067/4317408030_7bc13d031a.jpg NO. Znam gościa, który biega w stopkach, a do qwerty mu daleko. Krótkie bojówki i stopki. A że to sporej postury facet, to wygląda w tych skarpetach dość śmiesznie. Nie mówię, że trzeba chodzić w naciągniętych pod kolana soksach, ale są przecież i takie pomiędzy stopkami a oldschoolową frotą - zwykłe, sięgające kostki, lub ciut za. Mnie tam takie wymagania motywują, o ile mogę mieć na coś wpływ. O ile na wiek nie mam, to np. po porodzie - o ile się kiedyś rozmnożę ;), chciałabym wrócić do formy, a nie hodować w miejscu brzucha "meduzę", nawet jak już bombelek będzie miał 10 lat. Dziesiątki razy słyszałam, że "tak wyglądam, bo rodziłam". - A ile ma dziecko? - A jedno 6, drugie 8 lat. No ale nie było czasu nic ze sobą robić.
  4. Nie podobają mi się: - przesadna muskulatura - androgyniczny typ urody - zbyt duże usta - krótkie palce u rąk - otyłość - noszenie zegarków większych od pięści - styl tzw. sportowa elegancja - odkryte kostki + skarpetki stopki
  5. Do teatru, w zależności na co bym się wybrała, też przemyślałabym ubiór. Co innego na spektakl z dzieckiem, co innego na coś poważnego. Weź też pod uwagę zmiany wewnątrz towarzystwa około-teatralnego. Nie uważam tego za zmianę etykiety na plus (bo luźno i swojsko), ale za rozluźnienie obyczajów, które w konsekwencji będzie prowadziło do "zdziadzienia" tej akurat gałęzi sztuki. W teatrach już występują postaci wyciągnięte z Pudelka. I taka sama widownia przyjdzie ich zobaczyć. I tak w koło.
  6. Nie mam i nie chcę mieć. Znam siebie i wiem, że po tygodniu ryczałabym wniebogłosy, że chcę się tego pozbyć. Mam kolegę, który uwielbia wytatuowane dziewczyny w stylu rockabilly. Dla mnie, o ile klasyczny pin-up jest ok, to dziary - meh.
  7. To po prostu okazanie szacunku. Muzyka poważna i akurat miejsca takie jak filharmonia/opera, rządzą się swoimi prawami (w klasycznym teatrze jest już od dawna totalny luz). Muzycy na próby chodzą w dresie, czasem nawet w pidżamie, ale na występy zawsze są ubrani elegancko. Oddajesz to co otrzymujesz, tyle.
  8. Tak samo spodobałaby Ci się tego typu postawa w wykonaniu kobiety w dresie? Gdybym to ja miała akurat występować, byłoby to dla mnie niekomfortowe. Zawsze biorę pod uwagę to, że oglądam czyjąś pracę, trud i wysiłek (lata ćwiczeń, szkoły, próby). Nie czuję potrzeby kreowania jakiejś pozy, że jestem ponad przyjętymi standardami. Ale to ja :)
  9. Nie lubię jego pejzaży i martwej natury. Coś mi nie gra w tej estetyce, mimo, że ma bardzo charakterystyczne "maźnięcia", kolorystyka mnie denerwuje, drażni. Martwa natura wydaje mi się tu być porządkowana tak, jakby była w coś wpisana. Skosy, krawędzie stołów, materiały - nie gra mi to łączenie planów. Za najlepsze uznaję portrety (ale tylko same postaci). Szczerze podoba mi się "Uwertura..." i tu już mi nie przeszkadza układ.
  10. Sam tytuł wątku jest pejoratywnie nacechowany. "Niedzielny tatuś" to jak taka "mamusia roku" w odniesieniu do kobiet, które zaniedbują dzieci .
  11. Tak. Jesienią nikogo nie wyrwiesz, bo poziom opatulenia wzrasta o 80%. Na moje to szanująca się kobieta nie zdradza, nie chleje jak opętana - nie ważne czy w męskim czy damskim gronie, nie zachowuje się wulgarnie, przyznaje się do błędu a nie idzie w zaparte, robiąc z siebie zacietrzewioną idiotkę, ubiera się odpowiednio w zależności od sytuacji (na obiad do babci nie pójdę z niebotycznym dekoltem, do filharmonii nie pójdę w obuwiu sportowym a na ognisko nie pójdę w szpilkach).
  12. Dlatego prosiłam o przykłady, które nie są "sztucznie przeintelektualizowane, zamierzone i nie jest "wypadkiem przy pracy", który jakoś "złapał" i został pociągnięty na fali uznania". Ale masz rację, choć tendencja do przypisywania znaczenia tam, gdzie go nie ma, nie jest nowym zjawiskiem. I nie tyczy tylko sztuki. Zastanawia mnie w takich przypadkach, czy twórca nie ma moralnych rozterek by wziąć taką kasę, za, jak się domyślam - bohomazy. Pewnie nie. Muzyka i słowo są najbardziej powszechne, muzyka nawet intuicyjna. W malarstwie są rzeczy, których nie potrafię przyjąć (np. Cezanne). Niektóre rzeczy mi się nie podobają, choć uważam je za sztukę, do odbioru niektórych nie jestem przygotowana (bo tego też się uczy), a inne mnie zachwycają (Velazquez, Hals, Vermeer - w baroku, albo z innego kierunku - Degas, który wyszedł poza pewne ramy).
  13. Nie stawiam sobie wielu celów równocześnie i realizuję to czego faktycznie potrzebuję. Przyziemne: - najważniejszym co w końcu się udało to prawo jazdy. Ale był to koszmar, nie dlatego, że szło mi bardzo źle, ale dlatego, że nie byłam do tego przekonana i nie chciałam być kierowcą. - doszłam do tego, że nie kusi mnie podjadanie (głównie słodyczy), nawet w czasie PMS - zaczęłam malować (akryl) Dotyczące charakteru, na przestrzeni kilku lat, bo to dla mnie najtrudniejsze: - odpuściłam chęć dorównania wiedzą swojemu tacie, nadal sporo się uczę, czytam, rozmawiam z nim, ale pogodziłam się z tym, że nie nie dam rady pewnych rzeczy przeskoczyć. Pozostała natomiast czysta wdzięczność, bez wyrzutów do samej siebie pt. "nie zasługujesz na głupią córkę". - pozbyłam się irracjonalnego poczucia własnej wyższości - stałam się bardziej serdeczna W trakcie realizacji: - częstsze okazywanie, że doceniam faceta i jestem mu bardzo wdzięczna za wiele rzeczy - nie korzystanie z jego "opuszczenia gardy", hamuje się ale nadal się to zdarza - szukanie lepszej pracy Porażką jest brak uregulowania rytmu okołodobowego. Lubię czytać/pisać w nocy, a potem chodzę na rzęsach
  14. Przepraszam, za bardzo skróciłam. Zabrakło mi tego co napisałeś "skan negatywu" - nie znam się od tej strony, nazwałam najprościej jak mi przyszło do głowy. I źle. Tak, Ty masz rację - zdigitalizowane foto analog. -> skrajne odszumienie (przeszumienie?) w programie. W necie nie znalazłam innych prac, które widziałam na żywo. Nie mam 100% pewności czy to dotyczy wszystkich zdjęć, to było kilka lat temu. Ok, ok Mnie to interesuje, ale nie czerpię z tego szczególnych wartości dla siebie (normalnie poruszam się w zupełnie innych obszarach, głównie w malarstwie, głównie z czasów "dawno, dawno temu"). Ale rozumiem o co w tym chodzi, dlatego nakreśliłam to w pierwszym poście. Miałam nadzieję, że może znajdzie się ktoś mądrzejszy, kto podrzuci coś nowego i będzie potrafił wytłumaczyć dlaczego go to zainteresowało i jak ocenia motyw odejścia od standardów (bo każde z takich rozwiązań np. zgeometryzowanie form, musi mieć jakiś powód - estetyka/polityka/historia/wojna/powrót do prymitywniejszych form, bo ktoś widzi tam szczerość itd., jednocześnie spełniać to powinno pewne główne założenia, kryteria określające jako sztukę). O drugiej sprawie wspominałam w poprzednim poście (linia -> znawcy -> linijka). Spójrz od strony np. muzyki. Z pewnością są utwory, które oddziałują na Twoje samopoczucie w trakcie słuchania. Jedne smucą, inne poprawiają humor, inne są tak jałowe, że myślisz "Kurde, serio? Kto tego słucha?!". Tak samo jest z innymi gałęziami sztuki i te w sposób analogiczny do muzyki oddziałują na odbiorcę. Stąd - ktoś ceni death metal, ktoś disko polo, a powszechne i lubiane standardy, uznane za są ikony. Nigdy nie pomyślałaś, słuchając piosenki, która sprawia, że poczułaś jakieś ukłucie - "ale on musiał mieć doła komponując to"? ;)
  15. Wolę klasyczną fotografię jeśli chodzi o wartości estetyczne, ale na jej temat mundrości tu pisać nie będę, bo na tyle nie jestem przygotowana do jej odbioru (tzn. odbieram ją wyłącznie na poziomie estetyki, czasem widzę emocje, ale przeważnie nie rozpoznam czy jest wystarczająco dobra warsztatowo). Przykład tego Pana podałam wyłącznie dlatego, że go poznałam i nie jest nawiedzony, nie musiał godzinami, uduchowionym tonem przedstawiać mi dorobionej ideologii i sam zadał pytanie "czy to jeszcze fotografia?". Fotografuje "od zawsze", ma zasoby klasycznych zdjęć, ale czasem komuś wyczerpuje się środek wyrazu. Różni artyści, od setek lat odchodzili od standardowych w ich czasach technik, tworzyli nowe, często doceniane dopiero kiedy już poumierali. Takim dorabianiem idei jest np. współczesny performance, którego najnormalniej w świecie bym zakazała (to jak w słynnej historyjce z psem w galerii). Prerafaelici musieli czuć się podobnie, oglądając współczesne im nowości. To są ręcznie odszumiane analogi. Tak wyglądają w większości reakcje znawców sztuki współczesnej. Nie dyskutuje się z tym czy to jest sztuka czy nie, raczej od razu przechodzi do "to takie wyniosłe, takie odważne". Dlatego już lata temu odizolowałam się od nawiedzonych środowisk . Co nie znaczy, że sama nie będę sprawdzać czy nie powstaje coś dobrego, bo może powstaje. Stąd pomysł na temat, bo "a nuż...", ktoś widział coś w czym zauważa jakąś wartość (choć nie powiedziane, że ja ją zobaczę). Też nie rozumiem. I zależy czy autor potrafi określić o co mu chodzi, czy będzie opisywał naokoło, wchodząc w mgliste wyjaśnienia, których nie zrozumieją nawet ludzie do tego przygotowani. Bo wtedy z czystej kurtuazji mówi się "to było bardzo interesujące" (jeśli usłyszycie taki tekst to znaczy, że trzeba ze sceny zejść ?). Jeśli ktoś namaluje prostą kreskę na płótnie - znawcy krzykną "To drzwi, co za prosta forma, nie da się już bardziej dosadnie. Czy potrafimy dostrzec możliwości, które nam dają? Czy odważymy się przez nie przejść? Czy śweżaki wrócą do Biedronki?". A okazuje się, że malarz testował linijkę, ale jakoś to poszło. Color field painting może być estetyczny, ale też mnie nie łapie nic poza tym, że część to ładne bohomazy, czy dobre zestawienie kolorów. Emocji nie wywołuje żadnych. Do amerykańskich wymysłów podchodzę ze zwielokrotnioną rezerwą, dodatkowo z uwagi na kwestie ideologiczne, które ich powstawaniu towarzyszyły. Zrobię chyba eksperyment, bo czasem maluję, albo ciapię coś na takiej zasadzie, żeby zakryć tym "dziełem" plamę po rozduszonym komarze na ścianie. Dopiszę jakąś głęboką analizę i zobaczę czy ktoś to kupi. Kiedyś facet kupił ode mnie witraż, stwierdził, że jest wspaniały (parę ciapek na szkle, służył jako podstawka, wystawiałam coś na allegro i załapał się na zdjęciu). Sprzedał potem to to w swojej galeryjce ? Nie dla mnie. To powstało o po wyjeździe do USA, ale wcześniejsze kombinacje sugerują, że pójdzie w te rejony.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.