Skocz do zawartości

deleteduser83

Użytkownik
  • Postów

    221
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Donations

    0.00 PLN 

Profile Information

  • Płeć
    Mężczyzna

Ostatnie wizyty

1753 wyświetleń profilu

Osiągnięcia deleteduser83

Starszy Szeregowiec

Starszy Szeregowiec (3/23)

140

Reputacja

  1. Dziękuję za dotychczasowe audycje. Kawał dobrej roboty, a sam pomysł - rewelacja. Forma audio-bloga/vloga bije na głowę klasyczny, radiowy (internetowy) format. Większa słuchalność + komfort obsługi w dowolnym momencie. Czuć też, że Markowi to odpowiada. Weny i powodzenia, życzę. Jest naprawdę nieźle, a z czasem będzie tylko lepiej.
  2. Ze swojej strony polecam adres http://www.e-ang.pl - 100% free - baza słownictwa z rozmaitych dziedzin podzielona tematycznie (około 10 tyś. haseł) + kurs 1000 najczęściej używanych słów + phrasal verbs + irregular verbs, oczywiście - kursy na zasadzie "krok po kroku", dzięki czemu unikniesz braków w materiale - teoria wyłożona w zrozumiały i "życiowy" sposób, więc wszelkie zależności między poszczególnymi czasami, trybami i strukturami stają się oczywiste - możliwość tworzenia własnych zestawów słówek do powtórki - Panel Edukacyjny, który będzie Ci podawał codziennie nowe porcje słówek do powtórki (tylko te, które już choć raz przerobiłeś) - lista "trudnych słów", na której będziesz mógł się zmierzyć ze słowami, z którymi do tej pory miałeś problem Ponadto strona posiada prężnie działające forum, na którym - w razie potrzeby - można szukać pomocy w razie wątpliwości. Myślę, @Subiektywny, że dla Ciebie to optymalna opcja na przypomnienie sobie języka, ponieważ znajdziesz tam absolutnie wszystko czego potrzebujesz w zakresie teorii. Poza tym - dosyć klasycznie - polecam filmy/reportaże/wywiady itp. po angielsku, co pomoże Ci wytrenować słuch i poukładać to wszystko w głowie, dzięki czemu wiele kwestii się zautomatyzuje. Jeżeli byłeś biegły z językiem Shakespeare'a, to nie powinno Ci to zająć zbyt wiele czasu. Pozostaje kwestia konwersacji. Tu opcji jest wiele - rozmowy na Skype z nieznajomymi (najlepiej z native speaker'ami), czy opcja z grami on-line, jak podał Red. Warto też czasem wpaść na jakiś czat i popisać. To pomoże załapać slang i poćwiczyć mniej formalną gadkę.
  3. A tam, ostrzeżenie. Permanentny ban i chuj, i pozamiatane, wypad z baru, kurwa! Wprawdzie przysięga już złożona, ale zawsze możesz zorganizować sobie dzień w taki sposób, że wchodzisz na przypuśćmy 30 minut, podczas których jedynie czytasz i analizujesz przy kawce interesujące Cię tematy. To pomoże Ci utrzymać tzw. ramę. A udzielać się możesz jedynie w weekendy, kiedy będziesz miał więcej czasu. Ale to wymaga organizacji, ustalenia priorytetów i naprawdę silnej woli, by nie przekroczyć założonego limitu. Na przykład moja forumowa aktywność spadła ostatnimi czasy, ponieważ mam więcej zajęć (które sam sobie narzuciłem) + wiele wątków się powtarza. Trolli też jakby przybywa. Ale staram się wejść przynajmniej raz na 2 dni, żeby utrzymać wspomnianą przeze mnie wcześniej ramę i nagrodzić "lajkiem" (brzmi, jak jakiś łaskawca ) tych, którzy robią tu naprawdę kawał dobrej roboty. Tak, czy srak - trzymam kciuka, Panie.
  4. @RedBull1973, zgadzam niemal ze wszystkim, poza tym, że: Uważam, że jedyną sytuacją, w której można dopuścić się przemocy fizycznej, jest samoobrona. I nie ważne, czy mowa o lewym sierpowym, czy poczciwym, anemicznym "plaskaczu" na opamiętanie. Przemoc, to przemoc. Inicjowanie jej zazwyczaj źle się kończy, a już szczególnie w przestrzeni publicznej, w której zazwyczaj nie brak świadków oraz Białych Rycerzy. Poza tym, w naszej kulturze mężczyzna-agresor jest o wiele gorzej postrzegany, niż żeński odpowiednik, więc o kłopoty z prawem nie trudno. Naturalnie, jeżeli to samica (płeć nie gra tutaj roli) uderzy pierwsza, wówczas nie tylko można, ale wręcz powinno się jej oddać w analogiczny sposób. Najlepiej dwa razy mocniej. Ewentualnie - jeżeli świadków brak - pozostaje "ząb za ząb". W sytuacji, w której Pani "świruje pawiana", można ją zbesztać, ewentualnie (nieznacznie) podnieść głos i pogrozić palcem. Można też oddalić się i porozmawiać na drugi dzień, wyciągając ze zdarzenia odpowiednie konsekwencje. A jeśli ktoś jest wyczynowcem - zawsze zostaje opcja z przełożeniem nieposłusznej przez kolano i sprzedaniu kilku klapsów. Dla nas zabawa i szacunek innych, a dla niej wstyd, i być może nauczka.
  5. Być może nieco paradoksalnie, najbliższym krewnym muzyki klasycznej jest... metal. Szczególnie w cięższych odmianach. Strukturalnie prezentują się bardzo podobnie. Shostakovich jest jednym z moich faworytów. Polecam. Edit: Jeżeli szkoda komuś 20 minut na przesłuchanie, to polecam fragment od 5:20 do 12:30. Warto. :>
  6. Wprawdzie to sprawa na zupełnie inny temat, ale matkę też trzeba umieć przytemperować, kiedy trzeba. Oczywiście delikatnie i z należytym szacunkiem, tym niemniej stanowczo. I choć relacja matka-syn diametralnie różni się (poza patologicznymi wyjątkami) od tych typowo damsko-męskich, to jednak postawienie granicy i okazanie siły jest niezmiennie w cenie. Nasze interesy i terytorium będą zabezpieczone, a i mama się czegoś nauczy. Korzyść obopólna. Tak więc, Alves, mimo, że zachowałeś się trochę "miętko", to jednak sama decyzja - IMO - prawidłowa.
  7. W995 względem C905 różni się: - ekranem większym o 0,2" - bardziej kompaktowymi rozmiarami (dla mnie plus) - głośnikami stereo (C905 ma klasyczne - mono), ale to raczej żaden bajer - metalową obudową (ale jak to SE - skłonność do wycierania się) - klawiaturą - softem i generalnie sterownikami (ma Walkman'a, ale za to słabsze stery aparatu) Generalnie kwestia gustu. Ja rozsuwanych nie lubię, ale osobiście skłoniłbym się w stronę W995, mimo odrobinę słabszego (ale wciąż niezłego) aparatu. Przerobiłem w życiu kilkanaście modeli SE i to moja ulubiona (była już, niestety) marka, produkująca klasyczne komórki. Funkcjonalność i wygoda level kosmos. :>
  8. Osobiście mam mieszane uczucia co do tego modelu, ponieważ: - jest grubasem - to model rozsuwany, więc na 99% będzie problem z taśmą lub prowadnicami (koszt kilkudziesięciu PLN) - klawiatura jest płaska i lubi się odklejać (po dłuższym czasie) Niemniej, Marku, jeżeli lubisz telefony typu slider, to jest to bardzo fajna opcja. Poza tym - wygląda na świetny egzemplarz. Ze stajni SE polecam również modele: C901 i W995. Za mniejsze pieniądze wyrwiesz też fajne C902 (aparat 5 mpx i mniejszy ekran) lub C510 (kapitalne wykonanie, ale aparat 3,2 mpx).
  9. Coś tam znajdziesz, ale nie dość, że się z tym umęczysz i prędzej czy później rzucisz w kąt, to jeszcze może Ci przysporzyć kłopotów, jeżeli Cię zawiedzie w akcji. Tak więc - bez kupna nawigacji się nie obędzie. A ta z Navitela jest równie dobra, jak wcześniej proponowane opcje, w dodatku 100 zł tańsza. Na Twoim miejscu brałbym.
  10. Panowie, zdaje się, że mamy kreta na forum.
  11. To jeden z tych tekstów, na które jakakolwiek odpowiedź jest równie zła, jak brak jej. A niech mnie. Dlatego - czysto symbolicznie i z braku laku - zamieszczam zdjęcie kajzerki.
  12. Toś mnie zaskoczył tym wpisem, Vinc. Sam wielokrotnie pisałeś, że wszystkie kobiety są takie same. Na pewnych polach, oczywiście. Ale dobrze, że masz otwarty umysł i analizujesz nowo poznane wątpliwości. Z moich obserwacji wynika, że kobiety jak najbardziej posiadają zainteresowania. Ba! Nawet hobby i pasje, którym potrafią oddać się niemal bez reszty. Są to jednak czysto statystyczne wyjątki, które potwierdzają regułę. Dodam, że w kwestii urody sprawa ma się tu niemal 50/50, tzn. zdarzają się zarówno paskudy, typowe HB 5, jak i piękne dziewczyny/kobiety. Choć rzeczywiście w przypadku tych brzydkich, brak urody może być powodem to dowartościowania się w inny sposób. Poza tym zauważyłem, że mężczyźni (nie tylko ci, którzy wyszli z matrixa) potrafią żyć niemal wyłącznie pasją, podczas, gdy kobiety wciąż czekają na "tego jedynego". I w dodatku otwarcie to przyznają. Jeżeli chodzi o wątpliwości pt. Czy wszystkie są takie same, jeżeli chodzi o humory i chore akcje? Sam czasami łapie się na sytuacji, w której z niektórymi kobietami rozmawia się na tyle logicznie, merytorycznie i otwarcie, że to pytanie przechodzi mi przez myśl. Szybko jednak przypominam sobie, że mam do czynienia z kamuflażem, w którym Panie są doskonale wyszkolone. Wysysają to z mlekiem matki. A już w dosłownie każdej dłuższej znajomości wychwytuję sygnały, które sugerują mi ewakuację.
  13. W tym temacie się jeszcze nie udzielałem, więc odniosę się do kwestii: samej masturbacji, oglądania porno, jak i skutków połączenia jednego, i drugiego. Tak więc od lat kręcę śmigłem regularnie 2-3 razy w tygodniu. Czasem mniej, rzadko więcej. W okresach, w których mam stałą seksualną partnerkę, trzepię kapucyna znacznie rzadziej. Nigdy nie robię tego za dnia, ponieważ przez resztą dnia odczuwam nadmierne zmęczenie. Tylko w nocy, ew. wieczorem. Oczywiście w przypadku seksu z partnerką (szczególnie na wakacjach) - żadne ograniczenia nie mają miejsca. Pornuchy oglądam raczej klasyczne, niekiedy łagodniejsze odmiany BDSM. Z bardziej zboczonych tematów - jedynie fetysz stóp. Nie zauważyłem u siebie tendencji do oglądania coraz to bardziej wymyślnych i ostrych akcji. Mam pewną granicę, której utrzymanie przychodzi mi po prostu naturalnie. Co daje mi porno? Ano chociażby inspirację do urozmaiceń w wyrze + swego rodzaju lekcje. I to, że zamiast miętolić pędzla do wyobrażenia o jakiejś koleżance, tudzież znanej kobiecie - mogę zrobić to raz z rudą, innym razem z mulatką, a jeszcze innym z taką chociażby Stoyą. Samo woskowanie narty daje mi tyle, że rozładowuję napięcie w jajach. Po prostu. Nie ma tu żadnej magii. Podsumowując. Nie zauważyłem u siebie dosłownie żadnej zmiany w życiu codziennym, czy psychice, spowodowanej jazdą na ręcznym. Cały czas mam taką samą ochotę na kobiety, nie mam odchyłów w stronę zboczeń (taki większych, oczywiście, ), a i koncentracja większa, niż z napęczniałymi jajami. Zamiast uganiać się na siłę za samicami, co kosztuje czas, energię i nierzadko pieniądze, zasiadam wygodnie, odprężam się, włączam odpowiedni film - kilka(naście) minut, prysznic i tyle. Co jakiś czas oczywiście partnerka wskazana. :> Jedyna rzecz in minus to fakt, że mój kapitan odmówił posłuszeństwa kilka razy w przeciągu paru lat, bo albo nie stanął na wysokości zadania, albo nie mogłem skończyć. Miało to jednak miejsce z dziewczyną, z którą byłem w stałym związku już jakiś czas i emocje były na ostatniej prostej, więc może to było kluczowe.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.