Skocz do zawartości

Marcin81

Użytkownik
  • Postów

    51
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Donations

    0.00 PLN 

Treść opublikowana przez Marcin81

  1. Sama prawda. Chyba każdy to przechodził. A kto nie przechodził - to dopiero przejdzie i zrozumie...
  2. Co oznacza bycie starym kawalerem? Jaki wiek masz na myśli? Ja niedługo skończę 39 lat i zamierzam być kawalerem do końca życia. No ale stary nie jestem. Więc nie wiem czy mogę się wypowiadać. Żadnych stałych związków, po co to? Byłem w związku, straciłem parę lat i całe zdrowie psychiczne. Szkoda zdrowia, lat trochę też. Dobrze że kasy nie straciłem, bo to nie było małżeństwo
  3. Czytam ten cały wątek i nie wierzę - naprawdę niektórzy tutaj twierdzą, że te wymagania które @Mosze Red wymienił są zbyt trudne? Że 99% kobiet odpada? Że są nie do spełnienia? Kurcze - przecież to co on napisał w pierwszym poście - to są PODSTAWOWE SPRAWY w jaki sposób trzeba zweryfikować partnerkę choćby PRZED wspólnym zamieszkaniem, a tym bardziej ślubem!!! Oczywiście też tego nie wiedziałem jeszcze całkiem niedawno, tez byłem głupi, zaślepiony, itd jak większość facetów. Ale zrozumiałem swoje błędy, zrozumiałem o co chodzi i uważam że @Mosze Red ma w pełni rację i to co napisał to takie minimum weryfikacji przed związaniem się z kobietą!!! A tym którzy piszą "jak to, jak to? przecież w takim razie nigdy żadnej nie znajdę, żadna nie spełni tych wymagań" napiszę tak: 1. Po pierwsze kobiety wobec facetów mają jeszcze więcej wymagań i jeszcze bardziej weryfikują potencjalnego partnera, prześwietlając go jeszcze dokładniej, jednocześnie się z tym tak bardzo kryjąc że nawet się nie zorientujecie (ci mniej kumaci oczywiście, też kiedyś do nich należałem). 2. Jeżeli uważasz że 99% kobiet nie spełni tych wymagań = proste, nie wiąż się z żadną z nich!!! Bądź sam!!! Masz na oku kobietę, chcesz się z nią związać, przeczytałeś listę wymagań w tym wątku które kobieta powinna spełnić i sobie pomyślałeś: "nie no, to są jakieś jaja, żadna tego nie spełni" = to zapomnij o tej kobiecie!!! Zapomnij o niej i bądź sam!!! Po co Ci ona? Kiedyś, być może, znajdziesz taką kobietę, która spełni te wszystkie wymagania i dopiero wtedy to ona będzie właściwa. Nie bierz żadnej innej niewłaściwej, bo po co? Lepiej być samemu, naprawdę, wierzcie mi!!! Ja dopiero teraz doceniam wolność i samotność!!! Gdybym wcześniej weryfikował potencjalną partnerkę według tej listy, to... nie straciłbym kilku lat z życia i zdrowia psychicznego. Ta lista to naprawdę takie minimum. I nie piszcie że ciężko tak weryfikować kogoś - kurcze, gdyby było łatwo to by nie było tego forum i ludzie by nie mieli problemów w związkach. Musi być ciężko znaleźć odpowiednią osobę, po to żeby potem było łatwe życie. Jak będzie ciężko znaleźć kobietę i w końcu ją znajdzisz = potem masz łatwe życie. Jak będzie łatwo znaleźć kobietę = potem będziesz miał ciężkie życie z nią... Sprawdzanie jej przeszłości, jej rodziny, finansów, pracy, ambicji, chorób w rodzinie, zależności w rodzinie, ewentualnych długów, pracy jej rodzeństwa, pracy jej rodziców, stanów finansowych całej jej rodziny, itd - owszem to będzie ciężkie!!! Ale jak już to się kiedyś uda to wiecie co? Znaleźliście tę właściwą partnerkę na całe życie. A jeśli się nie uda - to nie bierzcie takiej co spełnia tylko 50% wymagań czy nawet 75%. Bądźcie sami!!! Naprawdę samotność jest ok!!! Nie trzeba na siłę być z kimś. Nie spełnia 100% wymagań = nie bierzecie jej. Spełnia 75% = za mało, nie bierzecie!!! Po co sobie komplikować życie? Jak ktoś nie zrozumiał co mam na myśli to przetłumaczę na język motoryzacji dla młodszych facetów: Panowie marzy mi się Audi A8. Chcę najmocniejszy silnik i najbogatsze wyposażenie i młodziutki rocznik i bezwypadkowe i za pół ceny. Sprawdzam ogłoszenia: 99% ogłoszeń nie spełnia moich wymagań. O, jest, jedno znalazłem, jest takie jak chcę i kosztuję połowę ceny! Biorę! Spełnia prawie wszystkie moje wymagania, poza tym że jest powypadkowe z nieznaną historią i przebiegiem i wszystkie kontrolki się świecą. Trudno, nie chce mi się szukać dalej, kupię je!!! Otóż nie, panowie! Lepiej nie kupować i NIE MIEĆ NIC. Niż wpakować się na minę i kupić coś co nie do końca jest sprawdzone. Nic na siłę. Pozdrawiam...
  4. Zaglądam do Was Bracia po kilku miesięcznej przerwie. Wszedłem tutaj żeby odnaleźć moje posty, poczytać, bo mi się przypomniało ostatnio jak głupim facetem byłem. Przy okazji odświeżam wątek dla "nowych" którzy go nie czytali - panowie, nigdy nie zadawajcie się z samotnymi matkami!!! Przecież gdyby nie to forum, gdybym tutaj nie trafił i nie napisał tego wątku - kim dzisiaj bym był? Jeszcze bardziej wykastrowany, jeszcze bardziej znerwicowany, zmęczony życiem, bym usługiwał samotnej matce i jej dziecku. Bym nie miał własnego życia, tylko bym był ich lokajem, wszystko na ich życzenie, wszystko dla nich, byłbym pozbawiony honoru, własnego zdania, własnych planów, a nawet własnego hobby. Przerażające jak sobie to wszystko przypomniałem!!! Specjalnie tutaj wszedłem po takim czasie żeby sobie to przypomnieć. Żeby porównać jak teraz mam dobrze w życiu. A co u mnie - pewnie zapytacie. Słuchajcie: lepiej być nie może. Nigdy tak dobrze nie miałem. Żyję sobie sam, zmienione mieszkanie, zmieniona praca. Dużo lepsze pieniądze w nowej pracy. Dużo fajniejsze mieszkanie - mimo że wynajęte, ale celowo wynajęte a nie kupione własne bo wraz z nowymi zarobkami doszły nowe plany na biznes o jakim nigdy wcześniej nie mogłem pomarzyć (zawsze był brak kasy na inwestycję), nagle teraz widzę że stać mnie na wiele rzeczy, na inwestycję, nagle potrafię (kurcze brzmi jak chwalenie się, ale nie to mam na myśli) zarządzać pieniędzmi i je inwestować na tyle że w końcu mam niezłe zyski. Nagle też umiem oszczędzać, żyć oszczędniej, a właściwie po prostu bardziej przemyślanie wydawać pieniądze. No ale to dlatego że nie spełniam zachcianek samotnej matki i jej dziecka i nie wydaję na głupoty czy paliwo żeby ciągle jeździć do mcdonalda na ich życzenie. Moje zdrowie - też nagle od tamtego czasu się poprawiło 100 razy bardziej. Wierzcie lub nie - będąc w tamtym związku często miałem bóle głowy, kłopoty ze snem, itp. Obecnie nic z tych rzeczy. Nie pamiętam kiedy ostatnio mnie bolała głowa - nie znam już takiego uczucia. Sen? Każdej nocy idealny. Zero stresów. Zero... A fizycznie? Forma się robi, jest coraz lepiej, siłownia i te sprawy. Nikt mi nie gada że szkoda czasu na siłownię, tak jak ona mi gadała, bo wolała żeby ten czas spędził z jej dzieckiem (bo ona już nie mogła wytrzymać jak robiło awantury) czy na zakupach dla jej dziecka, a moje hobby się nie liczyło. Teraz nagle mam kupe czasu na siłownię i formę zrobiłem błyskawicznie. Panowie... nie to że się chwalę, nie odbierajcie tego tak, ale naprawdę obecnie żyje mi się rewelacyjnie pod każdym względem. Zdrowie, forma, hobby, finanse, zarobki - nigdy nie było tak dobrze. Wszystko to przypisuję właśnie zmianie w moim życiu jaką mi dała ucieczka z tego chorego związku, od tej samotnej matki która mnie hamowała w każdym aspekcie życia i sprawiała że byłem uwięziony w jej życiu, a własne straciłem. Fajnie tak poczytać po paru miesiącach moje stare posty. Jaki byłem głupi, zaślepiony, jak bałem się odejść. A to dzięki Wam się udało! Już Wam dziękowałem, ale jeszcze raz to napiszę! Dzięki Panowie! Będę tu wracał żeby sobie poczytać ten mój wątek... I przestrzegać innych, żeby nigdy się nie pakowali w coś takiego! Ratujcie się Panowie, a jak już w czymś takim jesteście to uciekajcie! Lepiej być samemu! Pozdrawiam
  5. Po pierwsze. Nie pracuję już u jej rodziny. W pracy zauważyłem coraz dziwniejsze zachowanie (zwłaszcza kobiet) wobec mnie, domyślam się że ona tam rozpuściła jakąś plotkę po rodzinie. Ogólnie wszystkie stały się bardzo niemiłe, to lekko mówiąc, codziennie wracałem wkurzony. No ale już zakończyłem tam pracę, więc zostawiam to za sobą i nie wnikam. Po drugie. Pierwszy raz w tym roku, w ferie, sama się odezwała do mnie przez smsy. Coś w stylu "przez ciebie musimy spędzać ferie sami" (w sensie ona ze swoim dzieckiem) , "nawet nie wiesz jakie to przykre dla dziecka" itd itd. Nic nie odpisywałem, zakończyła pisanie w stylu "po co ja sie w ogóle do ciebie odzywam skoro masz nas w dupie" itp. Po trzecie. Co u mnie obecnie. Oczywiście nadal żadnej nowej kobiety, na to nie mam najmniejszej ochoty. Z pracy odszedłem jak napisałem wyżej, próbuję swoich sił we własnej działalności, ale chwilowo sobie zrobiłem przerwę - żeby na spokojnie do tego podejść, więc daję sobie 2-3 miesiące na przeżycie z oszczędności (bez problemu, na szczęście ona nie wiedziała ile mam oszczędności).
  6. Życie? Chłopie, Ty masz dopiero 22 lata, jeszcze nie zacząłeś życia. Ja mam 38 lat i w tym roku właśnie zaczynam wszystko od nowa. Na razie dopiero jesteś na starcie życia i dopiero szukasz swojej drogi. Porad Ci nie będę pisał, bo inni już napisali wszystko...
  7. Wygląda na to, że on się wpieprzył w jeszcze większe g......... niż to w którym ja byłem! Choć zaczęło się podobnie. Jak nie przejrzy na oczy, to będzie tak samo jak ja - obawiał się cokolwiek zmienić ze strachu przed samotnością i zaczynaniem wszystkiego od nowa - tylko dlatego tkwimy latami w chorych związkach które nas niszczą. Daj mu do przeczytania mój wątek, choć po tym co Ty napisałeś o tym koledze to widzę że nie miałem tak źle (nie traciłem finansów i zasobów):
  8. Bracia! Jeszcze 2 miesiące temu (ba, jeszcze miesiąc temu) tkwiłem w tym związku, nie wyobrażałem sobie jak mogę odejść, jak mogę zostać sam, jak mogę znowu wszystko zaczynać od początku (w moim wieku). Bylem pewny że jestem skazany na ten związek z nią i z jej dzieckiem, męczyłem się, to niszczyło moje życie, ale wiedziałem że w tym będę tkwił dalej, bo nie da się z nic zrobić. Na tym forum wątek napisałem z prośbą o rady co robić, ale tak naprawdę nie wierzyłem że da się cokolwiek zrobić. A dziś, nie dość że jestem wolnym człowiekiem, mieszkam sam i jestem przeszczęśliwy z tego powodu, to nawet nie czuję żadnej pustki, nie rozpaczam, po prostu każdy dzień to dobry humor, cisza i spokój, to wszystko dzięki Wam, dzięki temu forum! I mało tego - dziś chcę napisać kolejną wiadomość (dla tych którzy nadal zaglądają w mój wątek, choć pewnie większość już się znudziła, bo ile można): Mianowicie do tej pory nawet sobie nie wyobrażałem by zmienić całkowicie moje życie (nie tylko prywatne, ale też zawodowe), a od kilkunastu dni rozpocząłem mój nowy plan: całkowicie zmienić branżę. Pisałem wcześniej tutaj że odejdę z tej obecnej pracy (u rodziny mojej ex) i czegoś poszukam nowego. Ale zmieniłem plan. Nie będę szukał pracy, a tym bardziej w tej samej branży. Zdecydowałem że skoro już jest tyle zmian w moim życiu, to będzie kolejna: otwieram własną działalność w całkowicie nowej branży. Nie wiem czy się uda, mam pewne doświadczenie (ale nie zarobkowe) w tym co chcę robić, wiem jak to robić, więc zaryzykuję. Zobaczymy, w sumie nic nie tracę, najwyżej stracę trochę kasy. To kolejny przykład jak dużo daje uwolnienie się z chorego związku. ps. odzyskałem tez moje dawne hobby, tzn wróciłem do niego (bo będąc w związku ona oczywiście miała wiecznie fochy jeśli bym poświęcał czas na hobby, lepiej żebym go poświęcał na jej dziecko, czyli własne hobby odpadało)
  9. Nie czytam dalej. Moja rada: jak najszybciej uciekaj z tego związku, olej ten seks. Seks zawsze jest najlepszy z samotną matką. Ale nie chcesz go! Wierz mi - przeczytaj co przeszedłem:
  10. To najlepszy post tutaj!!! Faktycznie on dostał szansę od losu. Miał cholerne szczęście że trafił na taką uczciwą kobietę. W większości przypadków jeśli facet nie chce mieć dzieci, to kobieta po prostu pewnego dnia go powiadamia że właśnie jest z nim w ciąży (a z kim to nigdy nie wiadomo). Wiem co mówię, sam ledwo uszedłem z życiem w takim związku - pani tak mnie namawiała na drugie dziecko (miała jedno z poprzedniego małżeństwa) że wręcz seks był tylko w tym celu, zadaniowy, "zrób mi dziś to dziecko", itd itd długo by pisać (pisałem w moim wątku) i też dostałem szanse od losu że na szczęście przy takich naciskach psychicznych z jej strony to często nie chciał mi stawać :))) i coraz mniej tego seksu było w naszym związku. Na szczęście to już przeszłość. Ale jak teraz pomyślę co by było gdybym jednak z nią wpadł.... szkoda gadać. To faktycznie ogromne ryzyko. Ja w wyżej opisanej sytuacji często kończyłem "na twarzy" bo tak lubiła.... jaki ja głupi byłem! Ale jednak los okazał się szczęśliwy i mnie oszczędził! Ciesz się. Masz wielkie szczęście, że jednak Ci powiedziała że nic z tego, a nie że jest z Tobą w ciąży. Olej to wszystko co w nią zainwestowałeś, pieniądze, swój czas, wiele spraw, trudno - ale ciesz się że jednak jesteś wolny w tej chwili, a nie że najbliższe 18 czy więcej lat będziesz płacił alimenty.
  11. Wiem, że napisałeś że się przestraszyłeś sildenafilu, ale skoro brałeś 50mg, to może nadal go bierz tylko już mniejsze dawki 25mg lub nawet jeszcze taką dawkę dziel na pół (w sensie krój tabletkę na pół, bo najmniejsze tabletki dostępne mają 25mg), czyli jakieś 12,5mg. Pisałeś że 50mg Ci pomagało, ale skąd wiesz że np. 25mg nie pomoże? Może tyle Ci wystarczy? A skutki uboczne będą mniej odczuwalne. Lub nawet te 12,5mg. Sprawdź. Żeby tak się stało, to właśnie trzeba brać coraz mniejsze dawki, a nie cały czas taką samą. Brałeś 50 - było ok, bierz 25 - jeśli będzie ok to przejdziesz na 12,5 i jeśli nadal będzie ok, to z czasem przejdziesz na 0.
  12. Ciekawe czy istnieje jakikolwiek singiel* który wszedł w związek z samotną matką i nie doświadczył tego schematu. Tak jak czytam na forum** i na innych stronach - chyba taki nie istnieje, każdego dopada ten schemat, każdy prędzej czy później próbuje z tego się wyplątać, ale nie jest to łatwe i finalnie to tylko facet cierpi. * - zdaję sobie sprawę że zupełnie inna sytuacja jest gdy samotny ojciec wiąże się z samotną matką, podejrzewam że takie coś wypali. ** - oczywiście pomijam trolli którzy tutaj próbują pisać że to możliwe i to takie super (to pewnie takie kobiety tu piszą)
  13. No właśnie od sylwestra cisza. Żadnych randek na razie nie chcę, żadnych kobiet. Oczywiście pojawił się w głowie pomysł płatnego seksu, ale szybko mi przeszło. Na razie nie mam ochoty na żadne kobiety. Dzięki ? Sam jestem zaskoczony jak dobrze to znoszę. Przecież jeszcze 2 miesiące temu jak założyłem ten wątek tutaj, to panicznie się bałem odejść i zostać sam.
  14. @Lexmark82 cisza i spokój. W pracy też. Bardzo zaskakujące. Ale moja reakcja też mnie samego zaskakuje - myślałem że po tym rozstaniu każdy wieczór w pustym mieszkaniu bedę spędzał z flaszką, a w ogóle nie mam ochoty na picie, nie czuję przygnębienia, tylko takie jakby uczucie wyjścia na wolność, nie wiem jak to ująć, takie bardzo pozytywne uczucie i nagle patrzę na wszystkie sprawy pozytywnie, czyli zupełnie inaczej niż przez ostatnie miesiące czy ostatni rok.
  15. Dokładnie tak.... @davidzior08 przeczytaj mój wątek i moje problemy...
  16. Aktualizacja na dzień 5.01 Tak jak pisałem przed Bożym Narodzeniem wyprowadziłem się, mieszkam sam, pracuję nadal w firmie jej rodziny. Od mojej wyprowadzki aż do sylwestra pisała mi po kilkanaście smsów dziennie - że jak mogłem ją zostawić samą z dzieckiem, że jak mogłem zostawić dziecko w święta i nie spędzić z nimi wiglii itd, że jak mogłem ją oszukać, zmarnować jej życie itd- wszystko już czytaliście wyżej. Na żaden sms nie odpisałem. Od 1 stycznia - UWAGA - cisza z jej strony. KOMPLETNA CISZA. Nie wiem dlaczego, ale po prostu zamilkła. Mam spokój. Teraz jeszcze wyjaśnię co z tą pracą. Tak jak wiele razy Wam pisałem że obawiam się pracować dalej u jej rodziny z uwagi na to co ona może na mnie nagadać. Ale słuchajcie do tej pory jest cisza. W styczniu owszem były tylko 2 dni pracujące ale była cisza i spokój. Zaskakujące. Póki co oczywiście szukam sobie innej pracy, ale dopóki w obecej będzie cisza ze strony jej rodziny , to nie zwalniam się "na gwałt" tylko na spokojnie pracuję i na spokojnie szukam lepszej oferty. Ogólnie chcę Wam podziękować za wszystkie wpisy, zwłaszcza tym którzy pisali takie naprawdę długie wpisy! Dzięki. Dużo mi to pomogło. Na początku jak założyłem ten wątek to byłem totalnie rozwalony psychicznie, a teraz czuję że dochodzę do siebie (choć pewnie jeszcze trochę to zajmie). Jeszcze miesiąc temu sobie zadawałem pytanie "jak to mam od niej odejść, jak to mam znowu zostać sam, znowu zaczynać wszystko od zera? nie dam rady, nie chcę" - a dziś czuję całkowitą odmianę i mam podejście takie, że właśnie chcę zacząć wszystko od nowa i chcę zostać sam (też zmiana otoczenia, ludzi wokół, wszystkiego) żeby na nowo się odrodzić!!!
  17. @Lexmark82 nie, nie. Na pewno nie. Tzn ja nie podejrzewam że "on" to ta moja była, tylko po prostu że "on" to kobieta.
  18. Też tak uważam i bardzo proszę kobiety o nie psucie tego wątku, nie trollowanie i nie udawanie facetów. Panowie - po prostu nie odpowiadajcie tym kobietom tutaj, bo bardzo ważne są dla mnie Wasze posty skierowane do mnie i czytanie ich mi pomaga, a jak co chwilę jakaś kobieta w przebraniu tu się będzie wtrącać to będzie lipa...
  19. Panowie podejrzewam że ten "Tajfun z Sobótki" to troll lub kobieta (pewnie samotna matka), bo 2 tygodnie temu konto zarejestrowane i odpowiada wyłącznie w moim wątku. (w żadnym innym!) Nie odpowiadajcie "mu" bo nie chciałbym tu kłótni, nie tego mi trzeba. No właśnie to zauważam. Główne pretensje to o jej dziecko lub o "nasze" które by chciała. A o relacjach między nami jako kobietą i mężczyzną ani słowa.
  20. Panowie bardzo proszę nie kłóćmy się czy warto być z kobietą z dzieckiem czy nie warto. Ten wątek jest o mnie, u mnie było jak było, a jeśli ktoś uważa że dałby radę w takim związku to pełno samotnych kobiet z dziećmi czeka, pierwsze parę miesięcy na pewno będzie rewelacyjne tak jak to było u mnie również, a co dalej to opiszecie w swoich wątkach. Wracając do tematu. Za mną pierwszy samotny weekend w pustym mieszkaniu. Oj powiem Wam że było ciężko. Za parę dni będzie jeszcze gorzej - sylwester. Niestety nie mam żadnych planów, ale też nie chcę mieć, nie chcę się wpraszać do kogoś i się "dobrze bawić" i uśmiechać, potrzebuję chyba tej samotności i sylwestra przesiedzę sam. Z jej strony - cały czas dostaję smsy, Oprócz tych o których pisałem wyżej (czyli w kółko o zniszczeniu jej życia, zabraniu tylu lat czyli "aż" 2, oszukaniu jej tym że nie zrobiłem jej dziecka), doszły nowe smsy typu: "jak mogłeś nam to zrobić że na wigilię Cię z nami nie było, dziecko zostawiłeś w święta" itp oraz już totalny hit moim zdaniem: "zostawiasz mnie samą z dzieckiem" - nie chodzi o święta ale ogólnie o dalsze życie, kurde czy to jest moje dziecko? czy ja jestem jego ojcem? do mnie ma pretensje że sama z dzieckiem została? Do tego jeszcze teksty typu "nigdy nie lubiłeś mojego dziecka, nie pomagałeś w wychowywaniu" itd itp, - chyba zapomniała że przez pierwszy rok za każdym razem starałem się jej podpowiadać jak powinna postępować gdy codziennie dziecko rzucało talerzami, trzaskało drzwiami tak że szyby prawie leciały, obrażało matkę czy całe dnie grało na playstation a lekcje PRAWIE ZAWSZE odrabiała za niego mamusia (a on nawet nie wiedział co mamusia odrabiała, były takie lipy w szkole że miał na drugi dzień pokazać zadanie domowe i on nie wiedział które to było, bo on grał na playstation a mamusia odrobiła szybko, bo jakby jemu kazała, to by wyzywał że on nie będzie nic odrabiał). To nagle teraz zapomniała jak doradzałem, jak mówiłem co ma robić, itd owszem nigdy na to dziecko nie krzyknąłem - nie mój syn, to nie krzyknę - ale jej mówiłem jakie stosować metody, ewentualne kary, itd - to teraz mi pisze że nigdy nie pomagałem jej w wychowywaniu. Owszem jak na moje słowa zawsze mówiła "nie znasz się, nie wtrącaj się, to nie Twoje dziecko" to owszem przestałem się wtrącać i przez ostatnie miesiące na każdą ich kłótnie reagowałem tak, że wstawałem i wychodziłem z domu i tyle. No to może mi zarzucać że nie pomagałem... No i po tym wszystkim co widziałem przez te 2 lata ona mnie męczyła żebyśmy mieli razem dziecko. Pokazała mi że totalnie sobie nie radzi z dziećmi, a teraz ma do mnie pretensje że tyle czasu byliśmy razem i nie mamy wspólnego dziecka, że nie chciałem. A właśnie były momenty że nawet może i chciałem (teraz wiem że byłem głupi) , tym bardziej jak mi dała ultimatum: seks bez zabezpieczeń albo wcale. Wtedy myślałem że jak wpadniemy to wpadniemy i jakoś się poukłada. Przepraszam że tyle się rozpisałem i w kółko to samo piszę, Wy to wszystko już wiecie a ja znowu to samo piszę. Znowu się wkurzyłem. Na te smsy nie odpisuję oczywiście i nie odpiszę, ale jednak czytam i mnie emocje ponoszą.
  21. Pomału do mnie to dociera. Bylem do opiekowania się jej synem + do zrobienia jej kolejnego dziecka. Jakbym te role spełniał to chyba byłaby zadowolona. Całe szczęście że to ja mieszkałem u niej a nie odwrotnie. I że ona całkiem nieźle zarabiała, to nie musiałem wydawać na nich kasy (jedyne co to mój czas + moje paliwo, np. jak jej młody rzucał talerzami w domu i wywalał na podłogę świeżo przyrządzony obiad i ona wtedy mnie prosiła żebym pojechał dla niego do mcdonalda itd itd itd). Jednocześnie stopniowo mnie odcinała od mojego hobby, od moich zwyczajów czy rzeczy które lubiłem (bo przecież nie ma czasu, mam teraz jej dziecko, to nie mogę tracić czasu na głupoty). Takie to życie bym miał... Powiem Wam że jeszcze mam mętlik w głowie i ciągle jestem zdołowany, zwłaszcza jak teraz siedzę sam w pustym mieszkaniu (patrzę na butelkę, ale chyba jej nie otworzę), ale jednak coraz bardziej przebija mi się myśl że dobrze że tak się stało i że jestem wolny... To jeszcze taka mała nieśmiała myśl, ale gdzieś tam już się pojawia. Że wszystko będzie dobrze! Do tej pory myślałem tylko o czarnych scenariuszach... Dzięki !
  22. No właśnie to mnie boli, tego nie mogę pojąć. To jej podejście. Po pierwsze jak ona mi mówi że zniszczyłem jej życie, bo jej zabrałem 2 lata życia. Tak jakby ona mi nie zabrała tych lat? Tak jakbym ja nie stracił mojego czasu na nią? Według niej to nie działa w dwie strony? Po drugie te teksty o zniszczeniu życia, to tak jakbym ja ją teraz zostawił samą z dzieckiem. Ok - fakt że zostaje sama z dzieckiem, ale swoim dzieckiem z innym facetem, nie jest to moje dziecko. Wiem że ją przyzwyczaiłem przez te 2 lata, że ma mnie, a teraz to się skończyło, ale czy to moja wina? Czy to ja ją zostawiam samą z dzieckiem? Czy to dziecko jest moje? Po trzecie mówi że jakbyśmy jednak mieli to dziecko (nasze) to by się wszystko ułożyło. Że tym moglibyśmy wszystko naprawić. A jak nie zrobiłem jej tego dziecka to ją oszukałem (to jej słowa, dosłownie!). Od co najmniej roku każdy seks był na zasadzie "zrób mi dziecko" , nie seks dla przyjemności (tak było na początku, naprawdę super było), a tylko seks w konkretnym celu robienia dziecka. Potem się dziwiła że ja traciłem ochotę na seks, kurde a kto by nie tracił jak by słyszał tylko "rób mi dziecko" w kółko. A potem ona pretensje że ja już nie mam ochoty na seks (nawet kiedyś podejrzewała że ją zdradzam skoro nie mam ochoty, ale udowodniłem że nie). I teraz ona mi mówi że wszystko jeszcze miałem (lub mam) szansę naprawić, jakbym tylko zrobił jej dziecko. Kurde czyli jestem dla niej tylko kim? reproduktorem? bykiem jakimś co do krowy mnie dopuszczono tylko w jednym celu? Przecież po takich słowach to chyba nikt by nie chciał mieć z nią tego dziecka, jak można taki tekst facetowi powiedzieć? Ja tego nie rozumiem... nie mogę zrozumieć...
  23. To bym chciał najbardziej, ale - w wieku 38 lat nie jest to łatwe. To też jest jakaś myśl - praca jakakolwiek, nawet najprostsza, byle dalej od "nich". Rozważam bieganie. Muszę kupić buty i ciuchy. I wiem że to będzie konieczne (ruch, cokolwiek), bo jak teraz siedzę w pustym mieszkaniu to depresja już mnie łapie, nie mogę siedzieć w pustym mieszkaniu.... Pakowanie zrobiłem w takim sposób że nie wiedziała (jak jej dłużej nie było w domu, jej dziecka również). W momencie "wyjścia" oczywiście już była (zresztą chciałem żeby była, bo nie chciałem uciekać po cichu, tylko normalnie powiedzieć że się wyprowadzam). Nie zatrzymywała, wręcz wyganiała tymi swoimi stałymi tekstami "zniszczyłeś mi życie, straciłam przez Ciebie 2 lata, szkoda że tak późno przejrzałam na oczy" itd A potem już codziennie smsy. Ale wiem że nadal czeka czy wrócę. I jak sama napisała nadal uważa że jakbym jej zrobił to dziecko, to by się ułożyło. Kurcze, przecież to brzmi strasznie.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.