Dwie sytuację z dzisiaj związane z koronawirusem:1) podróż autobusem, klientka ma założoną maskę, oczywix po tym jak wysiadła mijając magiczną barierę przez drzwi gdzie można już przecież zdjąć maseczkę, cała czerwona na twarzy do swojego partnera zrobiła wielkie: Ufff. Cóż za poświęcenie i zadziorność, prawie się kobieta udusiła XD w imię czego? Najpierw beka, ale później jakiś wewnętrzny smutek za to, że dała się porobić niesamowicie prawie się dusząc, no ale maskę trza nosić.2) zakupy w stonce, ja bez maski, przechodzę obok pracownicy wykładającej towar, gdy ujrzała, że śmigam bez maski wyjebała plaskuna na posadzkę i ucieka przede mną krzycząc: 'dystans 2 metry' oraz 'boję się takich jak pan'. Oniemiałem. O ile ochroniarz na wejściu przypomniał mi o założeniu maski (podziękowałem za przypomnienie i ruszyłem dalej) i nie robił nic więcej w związku z tym, tak reakcja tej kobiety sprawiła po prostu, iż nie wierzę już w ludzi...Bezrefleksyjne bioroboty, którym łatwo instalować 'nowe oprogramowanie' (poglądy, opinie, zachowania). Chłopaczki z rządu sobie wprowadzili, że każdy ma nosić maskę i uj. Nawet jak masz problemy z oddychaniem to nic, masz nosić i tyle.