Tzw. "żona" wyprowadziła się 2 miesiące temu. Od tego momentu zaczęły się problemy z kontaktem z dzieckiem. Myszka ustalała gdzie, kiedy i na ile mogę się spotkać. Jakoś to akceptowałem bo lepsze to niż nic. Natomiast w ostatni weekend po prowokacji (chciała wywołać awanturę przy ludziach - na szczęście zachowałem spokój) kiedy wysłałem jej wiadomość, iż jeżeli dalej będzie próbowała wszczynać awantury czy stosować przemoc psychiczną wobec mnie przy obecności dziecka każde takie zdarzenie będę rejestrował i wysyłał tam gdzie trzeba jako kolejne dowody na jej problemy emocjonalne. W efekcie dostałem całkowity zakaz widzenia się z dzieckiem. Nie odbiera telefonu, nie odpisuje na SMS'y. Nie wiem gdzie obecnie przebywa mój syn. Straszy mnie zakazem sądowym zbliżania się do niej i do małego. Formalnie jesteśmy małżeństwem ale nie mieszkamy razem.
Czy w takiej sytuacji pozostaje tylko wystąpienie do Sądu o zabezpieczenie kontaktów z synem?