Skocz do zawartości

tamelodia

Starszy Użytkownik
  • Postów

    371
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Donations

    0.00 PLN 

Treść opublikowana przez tamelodia

  1. @Król Jarosław I 1. ogólnie raczej nie mam problemu, że ktoś w tym wieku mieszka z rodzicami, jak sobie odkłada na coś swojego. Ale chyba z czasem, jak już się z kimś zwiąże to chyba trzeba opuścić dom rodzinny. I tak właśnie podchodziłam do tego na początku. Skąd miałam wiedzieć te 2,5 roku temu, że on woli odkładać pieniądze w nieskończoność? 2. Myślałam, że szukanie samca z "własnym mieszkaniem" jest godne pogardy na tym forum?
  2. @Jaśnie Wielmożny chyba nie rozumiem? Nie szukam żadnego pytona żeby mnie zapłodnił, bo mnie na dziecko nie stać, a samotną madką też być nie chcę. Nie pisałam nic o ciąży, tylko o tym, że nie chcę być sama jak już będę miała te 30+ lat. Z dzieckiem czy bez dziecka to już inna kwestia, zależna od tego jak mi się życie potoczy. Po prostu boję się, że zostaną mi sami faceci z ex-żonami, ex-narzeczonymi czy z dziećmi z poprzednich związków (bo mając 30 lat pewnie celowałabym raczej w 35-40 latków, a nie 25 latków...) Natarczywa nie jestem. Owszem, czasem coś mi nie pasuje to mu komunikuję. Chyba mam prawo, żeby w związku chociaż część moich potrzeb była zaspokajana, czy nie? Ale to nie są moje słowa, tylko jego. Nie ja sobie to wymyśliłam. I swoją drogą, raczej ta nerwica jest przyczyną (według niego) dla której nie może się wyprowadzić. Wyprowadzka nie jest powodem nerwicy, bo już od jakiegoś czasu widzę, że się gorzej czuje. @Reflux Nie ma wyników badań, dlatego napisałam w cudzysłowie. Fakt faktem, jak napisałam powyżej - od jakiegoś czasu on się gorzej czuje, ale to może być cokolwiek innego. Podobno panicznie boi się, że jest na coś chory... Chcę zamieszkać razem w wynajmowanym mieszkaniu, żeby najpierw ustalić czy w ogóle jesteśmy w stanie ze sobą funkcjonować na codzień. Nie chcę brać z nikim kredytu na pół, jak już to sama, więc on sam też niech bierze. A już na pewno nie będę brała kredytu z kimś, z kim wcześniej nie mieszkałam. + Zwróć uwagę na "bliżej nieokreśloną przyszłość" w mojej wypowiedzi. Ja nie wiem czy on chce kupować mieszkanie za rok, dwa, a może za dziesięć? On też nie wie, bo - "nerwica", więc nie może planować. Nie, nie chcę być w związku "z kimś". Chcę być z nim, ale ostatnio mam coraz większe wątpliwości. Co innego gdyby miał jakiś sensowny plan na ten związek. Chociażby jakiś zarys, niekoniecznie szczegóły. Ale on nie wie. Dlatego ja zaproponowałam wspólne zamieszkanie, bo pomyślałam, że może chce mojej inicjatywy. Dziękuję za to pytanie. Warto się nad tym zastanowić. Gdyby to ode mnie zależało, tak w 100%, to odłożyłabym jakiekolwiek związki daleko w czasie, a teraz zajmowałabym się sobą, robiła rzeczy tylko dla siebie, poświęciłabym 100% energii na naukę tego czego chcę, czytanie książek, ćwiczenia, chodziłabym na różne warsztaty, uzbierałabym w spokoju pieniądze na swoje mieszkanie, a poważny związek zaczęłabym planować po 35 r.ż. Teraz owszem, również robię te rzeczy które wymieniłam, ale przy okazji np. teraz tracę energię na pisanie na forum w sprawie mojego związku, martwię się o ten związek, nie mogę w nocy spać, a w dzień nie mogę jeść. Nie jestem 100% wydajna jak wtedy, gdybym nie miała na sobie tej presji. Absolutnie nie chcę teraz ani ślubu, ani dziecka. Skoro już muszę być kobietą, to nie chcę chociaż po 30 ryczeć w poduszkę, że jestem sama. Wiem, że po prostu nie mam wyjścia, muszę w to iść, żeby sobie "ogarnąć" życie. Będę musiała ten ślub wziąć, dziecko urodzić. Póki co chciałam po prostu stworzyć fajny związek, który właśnie do tego w dłuższej perspektywie by prowadził. To była tylko jedna z cech, których szukałam w partnerze. Wymieniłam ją, bo akurat pasuje do wątku. I tak - znalezienie stabilnego i niezaburzonego mężczyznę (kobietę pewnie też, ale tu piszemy o facetach) zwłaszcza w Internecie to wielki sukces.
  3. @Reflux ale on powiedział dokładnie o co chodzi - ma "nerwicę", więc przeprowadzka to dla niego za duża zmiana i za duży stres. Po drugie chce odkładać na mieszkanie/dom który chce kupić w bliżej nieokreślonej przyszłości Ponieważ? Ja nie szukam "kogokolwiek", byle miał ręce i nogi. Mój obecny partner jawił mi się jako ktoś stabilny, bez problemów psychicznych, co przeważyło szalę w stronę związku. Wydaje mi się to dosyć rozsądnym podejściem.
  4. @Amperka ale ja mu już to mówiłam. Serio, nie chcę się już dłużej przed nim poniżać. @Jaśnie Wielmożny @osadnik@osadnik chętnie kupiłabym psa/kota, ale na wynajmowanym to raczej średnio. Serio, ja bym chciała mieć święty spokój i wiedzieć, że mogę spokojnie żyć, a znaleźdź kogoś jak skończę 30/40 lat. Tylko niestety ja nie mam czasu.
  5. Myślę, żeby po prostu dać mu ultimatum - albo idzie do lekarza, albo się rozstajemy. Ja teraz też mam sporo na głowie i to raczej rzeczy które nie skończą się w przeciągu kilku miesięcy. Jak zacznę sobie randkowac to to zawalę, a nie mogę nie randkowac, bo muszę kogoś znaleźć. @Amperka on nie ma przecież zadnych planów, więc nic nie torpeduję... Coś tam powiedział o jakimś domu, kiedyś tam, coś tam. To żadne plany. Serio, gdyby przedstawił konkrety to mogłabym to przemyśleć, ale konkretów nie ma. @WysportowanyPrzystojny nie truję mu o nic dupy. Właśnie to jest ten problem, że czekałam 2,5 roku czy on się jakoś określi. W końcu postanowiłam sama zapytać o to mieszkanie razem, wcześniej tylko o tym przebąkiwalam, żeby nie było że go "zaskoczyłam"...
  6. Okazało się, po 2,5 roku razem, że z partnerem mamy inne podejście do życia. Akurat przydarzyło się tak, że moglibysmy zamieszkać razem (na wynajmowanym). On mieszka z rodzicami (dodam tutaj, że nie ma 20 lat tylko 30...), ja wynajmuję. Myślałam, że będziemy mogli zamieszkać w końcu razem jak normalna para, a nie spotykać się kilka razy w tygodniu jak byśmy byli w liceum. Dałam mu 2 tygodnie do namysłu, a raczej do tego żeby obgadać kwestie organizacyjne. Ostatecznie on się nie zgodził. 1. Wymyślił sobie że ma nerwicę. Piszę, że wymyślił, bo nie był u lekarza. Sam zdiagnozował się przez internet. Sugerowałam, żeby poszedł do lekarza, bo to się leczy - on nie chce, sam się z tym upora, nie chce o tym rozmawiać. Nie może się teraz przeprowadzić do żadnego nowego mieszkania, bo to będzie dla niego za duży stres, że duża zmiana... Myślałam, że przy nerwicy obecność bliskiej osoby ma raczej kojący wpływ. Ale widocznie nie jesteśmy sobie bliscy. 2. Nie chce zamieszkać na wynajmowanym, bo nie chce obcej osobie płacić za mieszkanie. Chce oszczędzić gotówkę, żeby kupić mieszkanie/segment/bliźniak/ wybudować dom. Oczywiście pod miastem. Sugerował żeby wziąć razem kredyt, albo zamieszkać razem dopiero po ślubie (bo przecież wiele ludzi tak robi i nie rozchodzą się, bo ich związek cementuje dziecko....). Oczywiście ślub nie jest ustalony nawet w jakichś ramach czasowych. Nie wiem czy on chciałby za rok, dwa czy dziesięć. On też nie wie, bo przecież jest chory na nerwicę, więc nie może planować. Aha - co ciekawe - ze swoją byłą zamieszkał po mniej więcej 2 latach... A jeżeli chodzi o mnie - wg. mnie, żeby planować w ogóle ślub, już nie mówiąc o wspólnym kredycie (czego raczej bym nie chciała) to trzeba wcześniej ze sobą, zamieszkać i się poznać. Zobaczyć jak się razem funkcjonuje. Ewentualnie, jeżeli ktoś np. Jest mocno wierzący (on w Boga wierzy, ale do kościoła nie chodzi), to przed ślubem i wspólnym zamieszkaniem trzeba obgadać każdą najbardziej drobną sprawę, a pewnie i tak ludzie po zamieszaniu razem są zaskoczeni a może nawet zawiedzeni, bo wszystkiego nie da rady ustalić i przewidzieć. Tylko jak pewnie można się domyślić, skoro ja dopiero teraz dowiaduję się o jego poglądach to komunikacja między nami jest słaba. Argument, że dziecko cementuje związek - zostawię bez komentarza. Druga kwestia - nie chcę mieszkać poza miastem. Nie mam ani prawa jazdy, ani samochodu. Planuję zrobić, ale i tak nie wyobrażam sobie dojeżdżać do miasta 1-2h w jedną stronę codziennie... On przytacza argument, że przecież będę mogła pracować zdalnie... Pewnie bym mogła, ale to dopiero za kilka lat. Teraz przez te kilka lat mam siedzieć, spotykać się z nim jak nastolatkowie i czekać? Nie chcę się z nim rozstawać, nie chcę poznawać nikogo innego. Jak sobie pomyślę o tym, że znowu miałabym się spotykać z jakimiś facetami, to mi się niedobrze robi (dosłownie). Z drugiej strony boję się, że jak będę w takim związku, w którym nic nie da się zaplanować (bo ostatnio nawet ze wspólnymi wyjazdami jest problem), będę czekać, to zrobię z siebie frajerkę i wyląduję chwilę przed 30 lub po 30 na portalu, i zostaną mi sami panowie z którymi niekoniecznie chciałabym się wiązać. Z drugiej strony dowiedziałam się, że osoby chore na nerwicę (o ile on jest chory a nie ściemnia) mogą mówić coś, w co do końca nie wierzą - w sensie niektóre jego słowa mogą nie być do końca jego. Póki co postanowiłam zadbać tylko i wyłącznie o siebie, nie myśleć o nim, nie szukam kontaktu w ciągu dnia, bo już pomału nie daję rady. Czy naciskać na terapię i lekarza? Jeżeli tak, to jak? On ucina temat za każdym razem. Denerwuje się. Czy w ogóle jest sens być w takim związku?
  7. Poświęć trochę czasu i znajdź takiego, który będzie Ci odpowiadał. Podobno zdarzają się tacy, którzy mają czas dla swojej kobiety, adorują, ale to trochę takie jednorożce.
  8. @dyletant czy ja dobrze zrozumiałam wypowiedź, że zrobiłeś kobiecie dziecko bez jej wiedzy?
  9. @Dakota problemu z wytryskiem ani erekcją nie ma :p Postanowiłam zastosować metodę którą zasugerował @Yolo - czyli brak mojego inicjowania. Rzuciłam dodatkowo, że od 2,5 roku czekam aż w końcu zainicjuje i w sumie poskutkowało :D
  10. @Androgeniczna raczej nie na tinderze. Z tych 100 maczy mało kto się Odzywa
  11. @maggienovak zazdroszczę partnera mój, nawet jak postawiłam mu pod nos informacje z czym wiąże się ciąża, poród, depresja poporodowa to nawet nie chciał czytać nie mówię o karmieniu piersią bo za bardzo swoje szanuję i ta zebym nie karmila, ale dobrze by było gdyby mężczyzna wiedział co przechodzi jego kobieta :), szanuję
  12. Z drugiej strony, przeciętna kobieta raczej nie szuka przygodnego seksu, tylko poważniejszej relacji wolałabym jednego, porządnego macza niż 100 byle jakich.
  13. Wg. mnie biorą się z tego, że albo "Zasiedziały się" w poprzednim związku i jak lata mijają, jest ostatni dzwonek na założenie rodziny (bo partner np. nie chce się oświadczyć, lub po prostu w związku się nie układa), to kogoś szukają. Lub trafiły na serię nieudanych związków. Chyba dużej filozofii tu nie ma
  14. Jak miałam tindera to matchy raczej nie miałam dużo (coś koło 20 max 30) z czego odzywała się może jedna, dwie osoby. Jak ja się odzywałam, to mało kto odpisywał. Dużo miałam propozycji seksu, mimo że miałam zaznaczone w profilu, że nie szukam przygód
  15. A ja boję się: 1. Że będę żałować braku dzieci lub macierzyństwa (zależy co ostatecznie wybiorę) 2. Że dożyję 40 r.ż. 3. Że już nigdy nie odpocznę
  16. @Patton na wyjazdach ma kilka dni na regenerację :D Właśnie zaczęłam trzymać go na głodzie. Zobaczymy co z tego wyniknie. Pewnie nic.
  17. Nie jestem pewna czy to działa jeżeli chodzi o kobiety... Chyba, że kobieta ma być wyzwaniem w innym tego słowa znaczeniu. Ja ostatnio zaczęłam ćwiczyć, obracać się w bardziej męskim gronie, mam dla niego mniej czasu bo zdobywam nowe kwalifikacje i nic się nie zmieniło :p Zdrowy egoizm nikomu jeszcze nie zaszkodził :D Tak. Co jakiś czas sobie jeździmy tu i ówdzie na dłuższe/krótsze wyjazdy. Ale i tak on wymaga żebym ja zaczynała. Np. mówi, że 2 lata temu jak byliśmy gdzieś tam, to seks był tyle i tyle razy, a teraz jak byliśmy gdzieś tam to było mniej :D W gry raczej nie gra, ewentualnie wieczorem jak ma czas. Dużo pracuje, to może być ta kwestia, ale na wyjazdach przecież ma wolne.
  18. Hej! Mam problem. Co jeżeli facet jest bierny w łóżku a dokładniej - w czasie gry wstępnej? Jesteśmy razem 2,5 roku, dogadujemy się dobrze, mogę na niego liczyć. On nie inicjuje właściwie nigdy zbliżeń. Zwykle ja to robię i to ja jestem osobą, która przejmuje inicjatywę w czasie gry wstępnej - ja kieruję wszystkim. Dopiero w późniejszej fazie on przejmuje kontrolę. Rozmawiałam z nim o tym, to stwierdził że ja powinnam być bardziej zaangażowana w grę wstępną, bo później on się bardziej męczy Wspaniale. Tylko mógłby chyba czasem zainicjować, a on czeka aż ja zacznę. Nie jest tak, że on nie chce lub nie ma ochoty. Zawsze ma, pod warunkiem że nie jest mega zmęczony. Nawet zauważa (trochę z wyrzutem trochę żartobliwie), że inicjuję seks rzadziej niż kiedyś. Da się takiego mężczyznę zreformować?
  19. tamelodia

    Dzień dobry!

    Jak w temacie - witam
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.