Skocz do zawartości

Alienated

Użytkownik
  • Postów

    5
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Donations

    0.00 PLN 

Profile Information

  • Płeć
    Mężczyzna

Ostatnie wizyty

Blok z ostatnimi odwiedzającymi dany profil jest wyłączony i nie jest wyświetlany użytkownikom.

Osiągnięcia Alienated

Kot

Kot (1/23)

3

Reputacja

  1. Dokładnie tak. Ja ujawniłem, bo liczyłem, że przyłapana na kłamstwie zreflektuje się i przyzna do winy. Jaki ja naiwny byłem... Oj jaki naiwny! Zamiast się przyznać, zrobiła ze mnie zboczeńca podsłuchiwacza i podglądacza. Nagle sobie przypomniała, jak kiedyś rozmawiałem z nią o tym, że kusi mnie nagranie naszych łóżkowych wybryków (tylko na rozmowie się wtedy skończyło) i już miała 100% pewności jakim to ja jestem zboczeńcem. Wszystko, co miałem nagrane stało się nieistotne, bo przecież jestem zboczeńcem. Aktualnie jesteśmy formalnej separacji, ale do jej mieszkania, gdzie są również moje dzieci, wejść nie mogę, bo jeszcze bym jej jakiś podsłuch założył.
  2. Alienated

    Brak seksu w związku

    Odpuść sobie. Przerabiałem to, tylko u mnie seks był dopiero po ślubie (sic!). Do dziś pamiętam reakcję, kiedy podczas rozgrzewki ukierunkowałem akcję tak, aby wejść od tyłu... Nie pamiętam, czy miałem po tym tydzień, czy miesiąc cichych dni... Generalnie to milej wspominam pieszczotki bez finału przed ślubem, niż seks po ślubie. A rozmowy o seksie? Zapomnij. Dziś po latach wielu, po dwóch terapiach par, po częściowo udanej alienacji rodzicielskiej czekam sam w mieszkaniu, aż małżonka złoży wreszcie pozew o separację. Dodam do tego zrytą psychikę małoletnich dzieci i kasę wydaną na terapeutów i psychologów... Dla dobra tych dzieci, które mogłyby się w tym związku pojawić - odpuść sobie.
  3. A ja terapię polecam. Sam byłem z żoną na dwóch terapiach i obydwie mnie utwierdziły w przekonaniu, że to nie ze mną jest coś nie tak. Na pierwszą szedłem z przekonaniem, że sypiący się związek to w 90% moja wina (ach ta kobieca zdolność do wpędzania w poczucie winy), a wychodziłem z niej z poczuciem, że mojej winy jest tam może 10%. Tę pierwszą terapię przerwała sama terapeutka, która widziała, że terapia przynosi skutek odwrotny do oczekiwanego i że coraz bardziej angażowane są w tę wojnę dzieci. Drugą terapeutkę załatwiała żona (ja umawiałem tę pierwszą). Okazała się dużo słabsza od tej pierwszej, niekiedy wręcz stronnicza, ale i tak to żona zrezygnowała z kontynuowania terapii i na ostatnim spotkaniu byłem już sam. Żadna z tych terapii nie przyniosła pozytywnego skutku dla związku, ale żadnej też nie żałuję, ponieważ utwierdziły mnie w przekonaniu, że na tym etapie, kiedy jedynym pragnieniem kobiety jest zrzucenie całej odpowiedzialności na faceta, kolejny próby ratowania byłyby już tylko wyrzucaniem pieniędzy w błoto. Dziś formalnie jestem nadal w związku, ale powoli zbliżamy się do jego zakończenia - ale to już temat na inny wątek.
  4. Alienated

    Cześć

    Cześć Wam! Po kilkunastu (a może i ponad dwudziestu) miesiącach czerpania z tego forum nadszedł czas, aby dać coś od siebie, więc rejestruję się i witam Was. A trafiłem tutaj chyba z Google, albo jakiegoś innego forum, kiedy po prawie 20 latach związek (w pełni zalegalizowany - jak na rycerza w lśniącej zbroi przystało) zaczął się walić na łeb na szyję.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.