Skocz do zawartości

Lesniczy

Użytkownik
  • Postów

    6
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Donations

    0.00 PLN 

Profile Information

  • Płeć
    Mężczyzna

Ostatnie wizyty

1110 wyświetleń profilu

Osiągnięcia Lesniczy

Kot

Kot (1/23)

3

Reputacja

  1. Witajcie Bracia! Kilka słów wstępu. Znam książki, YT, forum, etc. Rozumie mechanizmy działające na rynku męsko kobiecym. Mam szczęście na co dzień przebywać w dużej, zróżnicowanej grupie kobiet. Faceci też są ale w sumie to przewaga kobiet. Widzę i słyszę co się dzieje w danym związku, wiem kto jest osobą decyzyjną, jakie stosuje techniki wpływów. Panowie wypadają raczej blado, gatunek dominujący to "pluszowy", cytując klasyk: "czasem to aż oczy bolą patrzeć". Aż chciałoby się powiedzieć co i jak, ale jak słyszysz "myszka", "taka biedna, nie da rady sama...". itp. to w sumie nie wiesz czy mówiąc prawdę nie odniesiesz jakiejś straty. Najczęściej ostatecznie w takich sytuacjach najmocniej obrywają osoby trzecie, które dały się w to wplątać. Jak pani jest dobra w tym co robi to z łatwością nawróci swojego miśka na właściwe według niej tory. I teraz pytanie? Próbować zainteresować tematem, forum, przebudzeniem czy odpuścić i przyjąć że tak już jest. Macie jakieś doświadczenia w uświadamianiu znajomych mężczyzn? Ostatnio Marek w jednym ze swoich nagrań podpowiada, że można podrzucić temat relacji, zobaczyć reakcje i ewentualnie próbować rozwinąć ale nie wiem czy da się wyciągnąć z matrixa kogoś jeśli on sam się nie sparzy i nie zacznie sam szukać. Mam kilku znajomych którym chętnie podałbym pomocną dłoń ale nie wiem jak mogłoby się to skończyć. Prośba o podzielenie się Waszymi sposobami uświadamiania i doświadczeniami.
  2. Też bardziej obstawiam ego i próbę jego podniesienia ale czemu faceci tak nie mówią? Też macie takie obserwacje ze panie coś opisując mówią w ten sposób czy tylko ja mam takie "dziwne" towarzystwo?
  3. o kur.....a, to dobre, operacja żołądka i załatwia wszystko faktycznie sprytna sztuka. Panie mają tendencje do szukania i wykorzystywania facetów. Trzeba jednak przyznać że część daje się wykorzystywać na własne życzenie. Panowie po prostu lubią czuć się rycerscy i rozwiązywać różne problemy po cichu licząc że w zamian dostaną miłe chwile w towarzystwie pani. Prawda jest jednak taka że dopóki NIE będą robili co pani chce dopóty będą dostawali d..y, regularnie, nieszablonowo, etc. Jak słyszę w klubie jak facet pyta dziewczynę co się napije i próbuje jej nadskakiwać proponując to kolejne drinki a ta kręci na wszystko nosem to aż mi się żal robi tego gościa. Wiem już jaki los go czeka jeśli pani łaskawie zgodzi się na jego propozycje. Znałem kiedyś pewną dziewczynę która potrafiła niby niechcący zrobić wywiad co kto ma i do czego może się przydać. I nawet mówiła o tym wprost że ma kilku kandydatów na narzeczonego ale nie może się zdecydować i dlatego trzyma wszystkich. Oczywiście mówiła to tylko tym którzy z jakiegoś powodu nie byli nawet potencjalnymi kandydatami. Rycerzyki o niczym nie wiedzieli i służyli swoim silnym męskim ramieniem. Kilka razy też mnie próbowała ustawić dzwoniąc i prosząc o pomoc w transporcie uszkodzonego auta albo jego sprzedaży. Niestety nie dałem się wmanewrować ale jestem przekonany że w końcu sama tego nie załatwiała. Znalazł się na pewno chętny do zrobienia tego za nią:)
  4. Witam Bracia, chciałem się podzielić z Wami moją obserwacją Pań w związkach, głównie małżeńskich ale w relacjach mniej formalnych też występuje. Panie opisując jakąś sytuacje z udziałem swojego faceta opisują to: " mój Marek, mój Darek, mój Marian...." i dalej następuje opis co zrobił. No i tu oczywiście według zasług czy też win albo że orzeł i niech inne zazdroszczą, albo że dupek i niech płaczą jak ma ciężko i się poświęca. Ale nie o tym. Zauważyłem ze "mój" występuję często: mój mąż, ten mój to..., mojego to... Tak słuchałem i zastanawiałem się czemu ten "mój"? Znam w większości ich partnerów i wiem który to jej, a mimo to powtarzają "a mój Marek to ostatnio..." Panowie natomiast opisując jakieś zdarzenie z udziałem partnerki mówią po prostu o zdarzeniu lub jeśli wskazują imię to mówią bez żadnych przedrostków np. "ostatnio z Irenką byliśmy...". Nie ma że z moją Irenką, po prostu z Irenką gdzieś byli. I tak się zastanawiam czemu tak jest? Czy Panie mówiąc "mój..." budują swoją pewność siebie, że jest taka fajna że ma swojego chłopa i ktoś ją chciał. I niech wszyscy od razu wiedzą że z kimś jest no bo przecież "mój..." Czy też odnoszą się jak do własności, chodzącego bankomatu, dostarczyciela, i inne różne określenia. Wiecie o co chodzi. Mój on jest i zrobi co będę chciała. W moim otoczeniu jest większość małżeństw więc pulę do obserwacji mam mało zróżnicowaną ale może inni Bracia podzielą się swoimi obserwacjami w innych grupach. Zaobserwowaliście podobne wypowiedzi u swoich znajomych? Zwracaliście kiedyś na to uwagę? Ciekawe też jak to działa na podświadomość facetów? No bo przecież czasem słyszymy te rozmowy gdzie padają te wszystkie "mój". A w końcu tyle lat słuchania "mój, mój..." może odcisnąć swój ślad w psychice. Chętnie poznam Wasze opinie na ten temat
  5. Lesniczy

    Powitanie

    dzięki, zobaczę co to za księga jak tak polecasz a czy źli? tylko jak ich baba wkur...a :-)
  6. Lesniczy

    Powitanie

    Cześć bracia Samcy! postanowiłem dołączyć do Was i dzielić się swoją wiedzą i doświadczeniem a także korzystać z Waszych cennych porad. Do tej pory zgłębiałem tajniki kobiecej psychiki w pojedynkę ale myślę, ze zbiorowe analizy dadzą lepszy efekt i będzie przy tym dużo frajdy do adminów - tak wiem, przeczytałem regulamin.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.