Witam bracia, słowem wstępu chciałbym napisać, że znalazłem was przypadkiem i całe szczęście. Bywałem tu na partyzancie nie zalogowany, ale w końcu przyszedł i mój czas.
Najprościej jak to mogę ująć, to kut*s mi więdnie.
Jestem z dziewczyną lekko ponad 2 lata, po jakichś 5 miesiącach oboje mieliśmy ze sobą ten pierwszy raz. Oczywiście nie obyło się bez problemów wtedy tez 3/4 razy wymiękłem, ale doskonale zdawałem sobie sprawę, że to wszystko stres i w końcu jakoś poszło. Później sex był świetny, (o ile mogę tak stwierdzić nie mając innej wykładni) posypało się w marcu tego roku, myszka zmieniła mi kilka dni w jeden wielki stres informacją, że jest w ciąży, a przez jeden lekkomyślny wieczór było to prawdopodobne.
Szczęście w nieszczęściu obyło się tylko na strachu, ale od tego momentu coś jej się w makówce przestawiło i sex mam tylko w dni niepłodne, a z racji w jakim formacie się widujemy wychodzi jakieś 2 przy dobrych wiatrach 3 razy w miesiącu... Zauważyłem, że od tego czasu czekam na to jak pies z wywalonym jęzorem i powróciła myśl w głowie z naszych początków "żeby tylko się wykazać" bo po takim poście potrafiłem strzelić w 2 minuty...
Już, zeszłego miesiąca czuje jak wymiękam, farta miałem, że akurat doszła, to dałem sobie już ze swoja przyjemnością spokój. I wczoraj gdy nadszedł ten dzień , cały czas miałem tylko dupczenie w głowie i żeby wszystko wyszło, jak już doszło co do czego próbowałem w nią wejść, nie udało się, jakiś opór uczucie jakbym nie mógł w dziurę trafić (wiem ze czytając to może się wydać w ch*j śmieszne), ale z mojej perspektywy nie było, w tedy poczułem w głowie ten stres, fale gorąca, szron na czole jakbym pobiegał i już było po zawodach, prezes wymiękł. Atmosfera prysła, głupio się poczułem, powiedziałem ze przepraszam, myszka powiedziała, ze nie szkodzi po czym przyszło K.O "to Ci się często zdarza" nie powiem zabolało, nie spodziewałem się, że wypomni mi coś z naszych początków, gdy oboje mieliśmy obawy, brak doświadczenia i to jeszcze w taki sposób.
Podejrzewam, że to wszystko jest spowodowane brakiem i oczekiwaniem na sex, ze za bardzo chce i później wychodzi jak wychodzi, wiem, że to na razie pojedyncza sytuacja, ale już z tyłu głowy chodzi mi myśl, czy się to nie powtórzy. Rozmawiałem o tym z moją, że powinniśmy częściej się kochać, tak jak dawniej, ale ta twierdzi, że się boi ciąży i po ślubie ( serio?)...
Nie wiem panowie, jak wyjść z tej całej sytuacji, potrzebuje waszej porady.
Jeśli ktoś dotrwał do końca, to dziękuje.