Skocz do zawartości

TasteThePain

Użytkownik
  • Postów

    138
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Donations

    90.00 PLN 

1 obserwujący

Profile Information

  • Płeć
    Mężczyzna

Ostatnie wizyty

8811 wyświetleń profilu

Osiągnięcia TasteThePain

Szeregowiec

Szeregowiec (2/23)

228

Reputacja

  1. Też aktualnie jestem na etapie poszukiwania nowego sensu. Nie ma tego powera w życiu, a przecież też ledwo człowiek przekroczył trzydziestkę. Sam nie wiem. Tak patrząc na sprawę realnie, jeżeli chodzi o mieszkania, zarobki, zdobyte kwalifikacje wszystko do przodu. Wszystkie cele które sobie wyznaczyłem zrealizowałem i nie sprzedałem się po drodze, ale i tak czegoś brakuje. Nie wiem, czy ktoś z was też to ma, ale ja się czuję jakiś taki energetycznie stary. Ciało mam dobre, wyniki sportowe ponad normę pomimo wieku, ale no nie ma tego entuzjazmu. Takiej naiwności jak mają dzieci kiedy wstają rano i witają dzień, czegoś takiego bym potrzebował. Tak jak kolega wyżej pisze, dziewczyny całkiem do niedawna się umawiałem jeszcze ze względu na popęd, a teraz to już nawet i tego mi się nie chce bo "zbrzydło". I ja nie mówię już o szukaniu materiału na żonę, bo to kosmos, ale takie krótkie relacje były dla mnie ok i to mi wystarczało, a teraz to nawet nie chce mi się myśleć, że miałbym wyjść choćby na spacer na 1,5 h z dziewczyną na spacer i pogadać, bo mam dziwne pouczcie straconego czasu, to już lepiej iść spać i się regenerować. Jeżeli chodzi o wyznaczanie kolejnych check points, to ostatnio też tak sobie myślałem, no niby bez problemu mógłbym sobie wyznaczyć kolejne cele i byłby one spójne, zawodowo przydatne, ale nie wiem czemu nie mam ochoty przejść do działania. Gdzieś tam czasami sobie o tym pomyślę, że jest to jakieś rozwiązanie, ale to raczej taka sfera życzeniowa, albo powinność. Na zasadzie, że wiem, że to byłoby dla mnie korzystne, ale nie mam ochoty podejmować rękawicy. Także nie wiem czy to taki okres styczniowy i te zmiany pogodowe tak nam mieszają w głowie, ale widzę, że nie jestem w tym sam. No nic, jakoś w tym roku się ogarniemy i nadamy nowy sens w naszym życiu, Może to też tak ma być, że nic nie trwa wiecznie nawet sens, że to też są cykle i co jakiś czas trzeba się poszukiwać od nowa. Dzięki za temat i powodzenia panowie!
  2. @Tadamichi KuribayashiChłopie ty sam sobie dopowiadasz i wyciągasz jakieś wnioski - paranoja. Nigdzie tak nie napisałem, kto tu ma problem z projekcją. Widać, że nie masz żadnego doświadczenia z kobietami, więc przenosisz swoje podejście przegrywa na innych. Nie masz nic do powiedzenia w związku z tematem, to nie spamuj i nie siej fermentu.
  3. @Tadamichi Kuribayashi Mówisz z doświadczenia? Ja to nie ty, ja się nie dam wyrolować na hajs i czas, o to się nie martw
  4. No dobra powiedzmy, że realnie interesują mnie z urody Turcja, Kenia i Ekwador. Ale co ja mogę zrobić, żeby nawiązać relację z takimi pierw przez internet? Która aplikacja, strona, forum jest do tego najlepsze? Ma ktoś doświadczenie w łapaniu zagranicznych kobiet przez neta? Wyjazdy tylko po to, żeby fizycznie poznać kobietę mnie nie interesują od razu mówię, bo szkoda mi na to kasy i czasu, ale jakby tak frywolnie przez neta się ogłosić, to z ciekawości nawet poobserwowałbym jaki jest stosunek do mnie, co można ugrać dla siebie itd. Mam nadzieję, że są tu tacy, co udzielą nam wskazówek
  5. Panie, jak pisałem wyżej, nie byłaby mniejsza kasa, kasa ta sama, tylko pracujesz 4 dni, ale po dłużej
  6. Dziękuję wszystkim za odpowiedzi. Rozdałem pucharki. Niestety sprawa nieaktualna. Wyszedłem realnie z propozycją, ale ktoś mnie ubiegł, albo nie ma na dzień dzisiejszy możliwości zrealizowania takiego grafiku. Bedę próbował następnym razem. Jeszcze raz dzięki wielkie.
  7. Znam niestety tą sytuację z pierwszej ręki. Matka psychopatka. Dzieci pod jej skrzydłami były okaleczane i poniżane. Policja, wymiar sprawiedliwości i inne ośrodki wsparcia są bezradne. Kobieta nie zarabia, nie ma pracy, a jednocześnie na wszystko ma pieniądze, całymi dniami zajmuje się poniżaniem ludzi, którzy stają jej na drodze. Rasowa psychopatka. Dyrektor nie zatańczył dla niej, to szybko popłynął. Ludzie to widzą, ojciec wywalczył jedno dziecko w bólach, ale drugie ma podobno tak spraną głowę, że też tylko się okalecza i ma myśli samobójcze. Matka jej nie puści, to ostatni bastion, aby czerpać jakiekolwiek pieniądze ze świadczeń, także zapowiada się walka bez końca. Gorące uściski dla dobrego sercem ojca i aby los mu kiedyś to wszystko wynagrodził, jemu i jego dzieciom.
  8. Witam wszystkich! Nie ukrywam, że bardzo liczę na waszą pomoc. Potrzebuję opinii ludzi mądrzejszych ode mnie, jak wy to widzicie, czy to ma sens, jakie są zalety takiego rozwiązania itd. Sprawa jest prosta. Praca na pełen etat. Branża medyczna. Jest możliwość zmiany grafiku, zamiast 5 razy w tygodniu, to mógłbym wyrobić cały etat w 4 dni pracując po 9,5h dziennie, albo jednego dnia 11, innego 9, itd., np od poniedziałku do czwartku - nie ukrywam, że tak byłoby najlepiej, bo wtedy uwolniłby mi się piąty dzień tygodnia i mógłbym pójść jeszcze do innej pracy i dodatkowo zarobić. Opinie z którymi spotkałem się do tej pory są takie, że lepiej pracować po mniej, ale codziennie, bo się zajedziesz, ale z drugiej strony coś za coś. Teoretycznie miałbym jeszcze jeden dzień, aby wypocząć, zająć się swoimi tematami, albo jeszcze pójść o pracy. Ja rodziny, dzieci nie mam, więc bliscy na tym nie ucierpią, od razu piszę. Co ty byś zrobił na moim miejscu? Czy takie rozwiązanie jest atrakcyjne? A może ktoś już miał taki system 4 dniowy i chciałby się podzielić? Zapraszam do pisania opinii, bo nie ukrywam, że to sprawa na już, i możliwie szybko muszę podjąć decyzję, bo później będzie za późno A potrzebuje to z kimś przedyskutować, bo jak grafik będzie potwierdzony to już na sztywno i łagodnie mówiąc prędko tego nie odkręcę Wszystkiego dobrego
  9. Zgadzam się z @Trevor Z tymi pasjami to trochę jest tak, że chyba lepiej jest zachować to dla siebie. Część ludzi właśnie dlatego, że masz zajawkę i energię, będzie chciała Ci to odebrać i zrobi wszystko, aby Ci to obrzydzić. Nauczyłem się tego parę lat temu i jest mi z tym na dzień dzisiejszy lepiej. Wyjątkiem są społeczności, gdzie wszyscy gromadzą się wokół wspólnego mianownika, bo taką grupę tworzą pasjonaci, więc jak coś tam trzeba się realizować. To samo uważam z celami życiowymi. Ja obieram cele, ale tylko ja sam o nich wiem. Jak już skończę, zrealizuję, to dopiero się przyznaje, że to zrobiłem, bo wtedy nikt nie może mi już tego odebrać. Już jest po fakcie. A pamiętam czasy, jak mówiłem na głos o swoich marzeniach, celach, to większość nie wspierała, nie mobilizowała do pracy, tylko odpalało się trucie tyłka, marudzenie, szukanie minusów, i jest to niestety niepotrzebny bagaż który trzeba dźwigać, a ja z celu nie zrezygnuje, a tylko będzie mi ciężej. Ja jestem zwolennikiem podejścia, że jedyne co masz w życiu, to właśnie swoje życie. Jak zdamy sobie sprawę czego naprawdę chcemy, czego potrzebujemy, ale naprawdę( z naciskiem na to słowo), a nie zachcianki, życzeniowe myślenie, konsumpcjonizm, to wtedy to co myślą inni znacząco mniej nas dotyka, a my cieszymy się, że mamy po co żyć. Możesz wybrać taką formę drogi jak ty chcesz, i pomyślałbyś, że jesteś zadowolony, odpowiada Ci to, ale przecież ludzie z zewnątrz mogą powiedzieć, że wszystko to co zrobiłeś, w co włożyłeś prace jest nic nie warte. I co wtedy? Osoba z wewnętrzną motywacją nie ugnie się, ktoś kto uzależnia swoją samoocenę z zewnątrz dojdzie do wniosku, że faktycznie wszystko co zrobił jest do kitu i nie widzi sesnu, wtedy może pojawić się depresja. Dopasowywanie się do innych to syzyfowa praca - nie da się tego osiągnąć, nie da się podobać wszystkim. Ludzie mają prawo do własnych opinii, jakie by one nie były, a najczęściej nie będą pochlebne w naszym kierunku. Dlatego ja proponuję podejście, żeby samego siebie rozliczać, taki codzienny rachunek sumienia przed snem - kogo skrzywdziłem, kogo obraziłem, co zawaliłem itd.. Jeżeli nikogo - to śpię spokojnie. I tak samo, za co dziękuję? Dziękuję, za jedzenie, za możliwość pracy, za przyrodę, za to że ktoś się do mnie uśmiechnął. Ostatnia rzecz, to o co proszę na dzień jutrzejszy - żebym miał siłę dokończyć rozpoczęte zadanie, aby sprzedawczyni która mi się podoba była akurat na zmianie, bo chce zagadać itd. Czyli podsumowując - Przepraszam, proszę, dziękuję, każdego dnia. My sami jesteśmy dla siebie najlepszymi sędziami - pod warunkiem, że jesteśmy naprawdę szczerzy, że robimy to z gorącego serca, a uwaga niektórzy okłamują samych siebie. Wtedy nie ma potrzeby jak słusznie panowie zauważyli wchodzić w rolę ofiary, swoją drogą najwygodniejsza rola ze wszystkich, bo zwalania Cię z działania i podejmowania decyzji, brania odpowiedzialności za swoje życie, bo osoba tak poszkodowana jak ty do niczego się i tak nie nadaje i nic jej czeka, więc po co w ogóle podejmować wysiłek. Albo ktoś będzie praktykował tą metodę codziennie 5 min przed snem, albo nigdy nie spotka się z samym sobą i będzie cierpiał na depresję. Moim zdaniem w Twoim przypadku na tle egzystencjalnym, nie masz siły, mocy, zadowolenia, bo nie ma żadnego sensu w Twoim życiu @TommyGun, nie jesteś przy sobie, dlatego napisałem o tej metodzie. Życzę wszystkiego dobrego!
  10. Jest tak. Sam to widzę. Starsze pokolenie w każdym sklepie, czy to mięsny, czy to fryzjer, zawsze idzie gadka na luzie, ludzie umieją ze sobą rozmawiać. Z młodymi dziewczynami tego nie ma. Wszystkie jakieś takie zblazowane, nie potrafią odpowiedzieć na najprostsze pytania, kompletnie bezjajeczne, sztuczne, pozerskie poczucie wyższości z nich kipi. Ja dlatego dla młodszych dziewczyn kompletnie się nie produkuje, jeżeli chodzi o podryw. W razie czego, jak dziewczyna atrakcyjna, mam swój jeden standardowy tekst, jak kopiuj wklej i na nic więcej nie zamierzam się silić, bo nie warto. One i tak do niczego się nie nadają, nic nie potrafią. Różnica pokoleń, zupełnie inne wychowanie. One potrafią gwiazdorzyć w internecie, tam mają swoje alter ego, każda jest topową modelką, gwiazdą, celebrytką, a w realu obsrana zbroja. Dlatego też ja działam tylko w realu, bo wiem, że w internecie, to łatwo jest być takim zajebistym, a twarzą w twarz są słabe, i tutaj jest moje pole do popisu, aby je znokautować i przeciągnąć na swoją stronę. Internet nie nauczy ich realnych interakcji, ja nauczyłem się kiedyś prowadzić rozmowy w realu, więc korzystam.
  11. Dzisiaj każdy przeciętny mężczyzna w wieku 20-35 w jakiś sposób ma ten sam problem co ty z kobietami. Jeszcze 10 lat temu powiedzmy, takich postów byś nie pisał. Dowalanie sobie samemu, tylko doprowadza do użalania się nad sobą, konsekwencją są emocje takie jak rozczarowanie, przygnębienie, itd., a emocje trzeba przeżywać, więc tylko produkujesz sobie masę emocji, które później będziesz musiał przeżywać, a nie oszukujmy się, mężczyzna któremu nadmiarowo towarzyszą stany emocjonalne ze względu na sposób przeżywania nieprzyjemne, najprawdopodobniej obniży poczucie własnej sprawczości do zera, więc żeby się "ratować", atrakcyjnym rozwiązaniem wydają się być substancje psychoaktywne(alkohol, mefedron itd.), które pozwolą regulować emocje, ale to strategia krótkoterminowa, do czasu. Innym rozwiązaniem są ryzykowne zachowania - pozwalają "nie myśleć" - a za brak myślenia, często konsekwencją jest więzienie, trwały uszczerbek na zdrowiu itd. Może też nastąpić dekompensacja psychiczna - depresja, stany lękowe, zaburzenia psychoorganiczne(nieodwracalne) - choroby psychiczne pozwolą zniekształcić rzeczywistość, ale nieleczone prowadzą do śmierci, lub lat terapii i farmakologii do końca życia. I to wszystko tylko dlatego, bo kobiety na rynku matrymonialnym są "dziwne"? Kolejny temat w tym samym tonie. Kolejny raz temat zakłada młody mężczyzna... Czasy się zmieniły. Mam znajomych młodszych od siebie o 5,7,8 lat, bardzo dobrzy znajomi, różne miejscowości, wykształcenie, praca, mam też kontakt ze względu na pracę z młodymi mężczyznami i wszyscy mówią tym samym językiem. Większość z nich komunikuje, że nie rozumie sytuacji w której się znajdują, jeżeli chodzi o relacje z paniami. To nie jest ich wina, ale oni patrzą na to w ten sposób, że są niewystarczający, więc poczucie winy im towarzyszy. Wszyscy są szybcy, silni, mają cele, marzenia, dobrze wyglądają, to nie są bezdomni, to nie są jęki rozgoryczenia zza więziennej kraty, tylko młodzi płodni panowie, którzy chcą ciężko pracować, mają swoje plany, ale też dziwne poczucie, że pomimo tego, że tyle się starają, nie są za to doceniani przez kobiety. Traktowani z góry, z pogardą, bez empatii, tracą wiarę w to co robią, bo wiedzą, że więcej już nie dadzą rady. Działają na maksa, Pracują, studiują, ćwiczą sporty, i dalej źle... Dalej nie spełniają wymogów. A już więcej się nie da zrobić. No co on ma wymyślić jeden z drugim jeszcze? Frustracja wydaje się być uzasadniona. To nie jest ich wina, tylko czasy się zmieniły. Kobiety się zmieniły. Dlatego rozwiązaniem nie jest stękanie, że kobiety nic sobą nie reprezentują. Nie będą reprezentować, i lepiej nie będzie. Ja jak miałem 22 lata, totalny brak pieniędzy, studenciak, bez samochodu, samą osobowością i energią sporo natłukłem na liczniku, jeżeli chodzi o doświadczenia z paniami. To były najlepsze czasy. Na dzień dzisiejszy jednak myślę sobie, że jakbym miał 22 lata w dzisiejszych czasach, to nie wiem, czy miałbym takie płodne życie towarzyskie. Spotykam się na randki, spotkania z młodszymi kobietami, i przyznaje szczerze - robię to tylko ze względu na popęd, bo nie przypominam sobie od jakiegoś już dłuższego czasu, aby któraś z pań zainteresowała mnie swoją osobowością. Byłem rok z czarnoskórą modelką, ale niestety musieliśmy się rozstać, ze względu na inne cele życiowe. Była młodsza ode mnie o 8 lat. I wiecie co? To jest ostatnia dziewczyna, która oczarowała mnie swoją osobowością i kobiecością. Akurat dziewczyna, która nie jest polką. Zupełnie inne wzorce, sposób patrzenia na świat. Polki ani nie są kobiece, ani nie potrafią się ładnie wypowiadać, nie chcą pracować, niewiele sobą reprezentują, są strasznie roszczeniowe i żyją w świecie fantazji. W większości nadają się do intensywnej terapii w trybie stacjonarnym na oddziale psychiatrycznym, i piszę to bez przekąsu. Jedyne co ich broni to metryczka(młodość), te same panie, jeżeli nie zmienią podejścia do życia, a 90% z nich nie zmieni, to wszystko w perspektywie 5-10 lat będą pacjentki oddziałów psychiatrycznych, klientki na kozetkach u psychoterapeutów. Kiedyś mimo wszystko wydaje mi się, że dziewczyny były znacznie bardziej normalniejsze, bardziej urealnione i otwarte emocjonalnie. Skrajny konsumpcjonizm wydrenował z ludzi ducha i to nie wróci patrząc na trendy. Zachęcam Cię, abyś z szacunku do samego siebie, zastanowił się, czy warto żyć poczuciem winy, poczuciem gorszości, które jest Ci wmówione przez toksyczne panie. Same niewiele reprezentują - tylko młodość i uroda, a to dostały darmo, nie zapracowały na to, na szczęście to też minie. Biorąc pod uwagę odchylenia od normy, które u nich występują, warunkowanie swojej samooceny od młodych rodaczek, wydaje się być fatalnym posunięciem. Pamiętaj, ze to ty będziesz się z tym źle czuł, one mają to głęboko gdzieś. Zadbaj o swoje szczęście, i nie daj sobie wmówić, że jesteś niewystarczający, jeżeli wiesz, że każdego dnia pracujesz i stajesz się lepszy, bo dla nich to i tak bez znaczenia. Wszystkiego dobrego Bracia
  12. TasteThePain

    W co aktualnie gracie?

    Będzie ktoś tu ogrywał Diablo 4 na konsoli? Może ktoś już grał? Jak wrażenia? Wspólne co-op, jak coś to zapraszam Pozdro
  13. Unreal Tournament z 1999 to szybka i dynamiczna gra, z chęcią bym pograł jak coś Z szybkich gier zespołowych Heroes of the Strom, partie trwają 15-25 min, i można grać na dwie drużyny co daje nawet 10 osób. Jeżeli są tutaj posiadacze konsol Xbox to zachęcam do wspólnego grania w najnowsze Halo i Gears 5
  14. Jak myślicie, jakie naprawdę miał intencje Jezus? Co chciał nam powiedzieć? Nie chodzi mi o kościelną retorykę, tylko włącznie z tymi niechcianymi fragmentami Ewangelii i innymi zapiskami? Jaką była jego zdaniem recepta na szczęście, jaki jest prawdziwy sens życia według Jezusa? To co prezentuje nam kościół, to jest zrobione na ich modłę, dla ich interesów, to co chciał przekazać Jezus na pewno musiało mieć jakiś głębszy sens. Reinkarnacja? Ale po co? Interpretować życie przez pryzmat miłości? Nie możliwe, że tylko tyle... Doświadczać wszystkiego w pełni? Również cierpienie? Ale też, po co? Proszę mądrzejszych i bardziej obeznanych ode mnie uczestników, aby ktoś pokłonił się nam moim pierwszym wersem. Jak wy to widzicie, jakie są wasze analizy i spostrzeżenia. Byłbym bardzo wdzięczny. Wszystkiego dobrego
  15. Dziękuje Marek za to, że jesteś od tylu lat. Z chęcią dokonam wpłaty. Też jestem za pomysłem dotyczącym płatnej subskrypcji. Można podzielić na miesięczne, kwartalne i roczne. Roczna oczywiście najwyższy rabat. Tak jak na innych portalach i aplikacjach. Coś w stylu 10 zł miesięcznie, a jak za rok klient zalewa z góry to np 90 zł. Plusem takiego rozwiązania jest to, że taki firewall w postaci subskrypcji z pewnością odsieje większość hejterów. Moim skromnym zdaniem to droga ku wyższej jakości forum. Wszystkiego dobrego
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.