Skocz do zawartości

Nadwrazliwy

Użytkownik
  • Postów

    9
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Donations

    0.00 PLN 

Profile Information

  • Płeć
    Mężczyzna

Ostatnie wizyty

Blok z ostatnimi odwiedzającymi dany profil jest wyłączony i nie jest wyświetlany użytkownikom.

Osiągnięcia Nadwrazliwy

Kot

Kot (1/23)

1

Reputacja

  1. Dokładnie! Jak próbuję mieć swoje zainteresowania lub chcę wyjechać sam z kumplem na weekend to słyszę np: "Ok, jedź, ja w tym czasie posprzątam mieszkanie" A na jej twarzy smutna mina... Mam wrażenie, że gdyby miała własne zainteresowania nie patrząc na mnie - byłaby bardziej pociągająca dla mnie. Ale w wersji "matki" to trudne do realizacji. Chodzi nam o to, żeby znaleźć złoty środek - to najcięższe co można uzyskać. Żyjemy w czasach, kiedy nie chcemy iść aż na takie kompromisy. Kiedyś nieważne było jaka jest -byleby była a resztę się ogarnie. Nie mieliśmy dostępu do tylu kobiet poprzez portale społecznościowe i komunikatory. Oczywiście posiadam pewne deficyty w wychowaniu ( zimny chów, brak empatii w rodzinie, nieobecność ojca w dzieciństwie), które zauważyłem po czasie i które przyciągnęły mnie do tej kobiety, do jej ciepła i chęci zlania się w jedność. Nie żyjemy w czasach małżeństw aranżowanych, opartych na wspólnym biznesie. W tamtych czasach kończyło się to fasadą związku i ukrytymi ( a czasami jawnymi) seryjnymi zdradami. Chyba nie taka jest idea forum. Masz rację - powinienem to zrobić wcześniej. Staram się teraz ruszyć tę relację z miejsca, niezależnie jak to się skończy.
  2. Nie JESTEM a JESTEŚMY w tym związku. Wielokrotnie sygnalizowałem wypalenie, problem z pociągiem i za każdym razem ulegałem z powodu płaczu kobiety. To typowy przykład przeciągania wypalonej relacji z poczucia obowiązku, o którym pisał @Mosze Red w temacie Rozstanie Vs Wasz wewnętrzny Matrix. Wiekszosc związku mieszkaliśmy w moim mieszkaniu wiec to nie była kwestia wygody. Nie musiałem zabezpieczać przyszłości materialnie- dobrze zarabiam i nie mam problemu z wynajęciem czy kupieniem mieszkania. Jestem po kilku związkach, których nie wspominam traumatycznie. Oczywiscie działał pies ogrodnika i chciałem powrotów ale po czasie rozumiałem dlaczego się to kończyło i nie chciałem wracać. Dziękuje za Twoją wypowiedź bo liczyłem na mądrość doświadczonego brata i estymacje ewentualnych konsekwencji. Poczucie winy wpierdala mnie od środka. Ucieklem w majsterkowanie i remont żeby zagłuszyć te głosy. Właśnie tego nie chcę- nie chce nam zmarnować życia. Logicznie wiem co powinienem ale emocje, przywiązanie, przyzwyczajenie, współuzależnienie trzymają mnie bezlitośnie. Chlodna kalkulacja nie pomaga bo nie mogę tam uwzględnić pożądania- tego nie da się wyliczyć. Dziękuję za konstruktywną krytykę która pomoże mi podjąć słuszną decyzję.
  3. Ja próbuję opuścić związek- ona jest do mnie dosłownie przyklejona. Mam deficyty ciepła, które ona skutecznie wypełnia. Interesują się mną kobiety w przedziale 25-32 lat. Ja ich się nie boję ale mam lęk przed ewentualną porażką. Dla mnie to też czerwona lampka ale winę za jej zachowanie zrzuciłem na siebie, że ją sprowokowałem. Mam świadomość, ze zachowuje się jak pizda a jaja schowałem do kieszeni. Probuję to sobie jakoś poukładać bo na razie siedzę we własnej głowie zamiast się zdystansować.
  4. Na chwilę obecną chcę terapii aby pokazała nam w jakim klinczu jesteśmy. Mam nadzieję, ze to nas oswoi z emocjami i jeżeli tak ma być - to tez z ewentualnym rozstaniem. Partnerka nazbyt mnie teraz idealizuje a ja jej potrafię wypunktować wprost gdzie jest moja wina i ze to jest dalekie od ideału. To jedno ziarenko wykiełkowało tak mocno, że może być trudno się odgrzebać. Bez terapii mozemy wyjść mocno pokaleczeni. Nie chcę żyć w zakłamaniu wiec bańka iluzorycznej idylli pęka. Szczera rozmowa wiele dała ale uczucia swoje a rozum swoje. Faceci tez nie są zimnymi kalkulującymi robotami.
  5. No właśnie... Chce wracać do domu z uśmiechem na ustach i mnóstwem tematów do rozmów. Chce pożądać partnerki i patrzeć na nią jak na kobietę a nie opiekunkę do ogarniania domu, gotowania, sprzątania itp bo potrafię to sam robić lub dzielić się obowiązkami. Chce patrzeć na nią i myśleć, ze pomimo wielu atrakcyjnych kobiet wokoło - to wlasnie ona mnie kręci i nie potrzebuję „jeść na mieście”. Chce mieć przekonanie, ze to jest kobieta do rozmnożenia. Jedni zazdroszczą a inni współczują. To jest chyba ostatnia deska ratunku. Mało rozmawiamy o nas bo każde z nas ma wiele lęku w sobie. Ona panicznie się boi że ją zostawię a ja boje się, że mój imperatyw biologiczny nie wytrzyma bo ta sfera w związku kuleje i dlatego nie robię kroku dalej
  6. Niestety każdy patrzy na swój ogródek. Jeden się w takiej relacji dusi a inny tylko na taką czeka. Uważasz, że zlanie się w jedność jest zdrowe? Pracujesz i dostajesz multum wiadomości w ciągu dnia o wszystkim. Wracasz do domu i nie masz już niczym rozmawiać bo wszystko już wiesz. Macie tylko wspólne pasje- co tu komentować i czym się dzielić jak jesteście w tym razem. Rola partnerki zmieniła się na rolę matki ale czy chciałbyś bzykać własną matkę?
  7. Dziękuje za odzew. Brakuje mi wewnętrznego przekonania, ze wytrwam w tym związku w monogamii a w przypadku pojawienia się dzieci- po czasie rozwalę życia sobie, partnerce ale także rodzinę. Nie jestem w stanie tak na chłodno podchodzić do związku, wypisać plusy i minusy i na tej podstawie zdecydować. Paradoksem jest, ze nie chce jej ranić a to robię. Jest mi bardzo bliska, spędzilismy fajne lata ale podświadomie czuję, że to związek z rozsądku. Zżera mnie to od środka. Mysle, ze od początku nie było chemii w łóżku. Miałem nadzieje, ze to się z czasem rozkręci. Ale jak widać to tak nie działa. Od początku chciała być jednością, wszystko robić razem. Sama nie ma zbyt wielu koleżanek wiec skupia się na nas. Na każdy opór z mojej strony reagowała płaczem i zarzucała ze ją odrzucam bo kochający się ludzie pragną wszystko robić razem. Ustępowałem i teraz to dla mnie emocjonalna i fizyczna klatka. Jej życie to moje życie a moje życie bez niej powinno być ścisłe kontrolowane. Nawet wyjscie z kumplami na piwo kończy się serią telefonów w trakcie. Jak z automatu zerkam na zegarek żeby nie przesadzić i wrócić do tej godziny, która będzie akceptowalna i nie spowoduje niezadowolenia. Sami sobie stworzyliśmy namiastkę toksycznej relacji, gdzie fala dobroci miesza się karą za brak jej przyjmowania. Mysle, ze nie jestem w tej relacji sobą- to moja wina. Wczorajszy dzień to poważna rozmowa: albo rozstanie albo terapia.
  8. Nadwrazliwy

    Witajcie

    Witam, W Waszym forum ostatnia nadzieja dla mnie ?
  9. Panowie, jestem w totalnym impasie. Mam 36 lat Jestem z kobietą 7 lat. Jej wiek to 30 lat. Od ok 3 lat próbuje opuścić ten związek. powodem jest brak pociągu seksualnego do partnerki. Nigdy mnie mocno nie pociągała. Od roku wolę się masturbować niż uprawiać z nią seks. Zwłaszcza, że w tej sytuacji obawiam się ciąży. Partnerka jest bardzo ciepłą, lubiąca ogarniać gospodarstwo domowe kobietą- nie robi jazd i shit testów. zdalem sobie sprawę ze wszedłem w ten związek z deficytami z młodości- brak ciepła w domu, pomimo pełnej rodziny, podświadome poszukiwanie partnerki- matki. Teraz mieszkamy u niej bo nie zgodziłem się na wspólny kredyt. W międzyczasie kupiłem dom i go remontowałem- to miała być dla mnie odskocznia i zarazem ucieczka z domu. Doszlo do sytuacji, kiedy remont skończyłem a partnerka naciska na przeniesienie się do większego lokum. Emocjonalnie nie potrafię sobie z tym poradzić. za każdym razem, kiedy chce poruszyć temat przyszłości naszego związku i ze mam wątpliwości co dalej to od razu mam gulę w gardle i prokrastynuję te decyzję. Podejrzewam ze jesteśmy wzajemnie uzależnieni emocjonalnie i nie mam pomysłu jak z tego wyjść. Czy ona mnie kocha? Powtarza to codziennie i twierdzi, ze jest zakochana jak nastolatka. Czasem pojawiają się jazdy- szczegolnie po alkoholu. -Topi się we łzach słowami, ze nie wyobraża sobie życia beze mnie - potrafiło dojść do rękoczynów żebym wreszcie się okreslil - trudno mi samemu gdziekolwiek wyjechać bo ona nie rozumie, ze człowiek potrzebuje czasem samotności. Od dłuższego czasu chodzę do psychoterapeuty- mężczyzny z jajami i razem probujemy rozwiązać ten problem ale dla mnie przeszkodą jest zaczęcie poważnej rozmowy z partnerką. Panicznie boję się negatywnych emocji i ze popełnię życiowy błąd bo prowadzi mnie chęć spełnienia seksualnego. Boje się ze takiej rodzinnej i cieplej osoby nie spotkam. Nie leci na pieniądze, siedzi w domu i jeszcze wszystko naokoło ogarnie. Jej SMS to ok 6 a moje do 7-8, chociaż ciężko mi się to pisze bo mam niskie poczucie własnej wartości, neurotyczną osobowość i Nice Guy w jednym. Atrakcyjne Kobiety mnie zauważają ale mam wewnętrzny opór ze w moim wieku już nikogo nie znajdę. Proszę o pozytywnego kopniaka w dupę!
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.