Skocz do zawartości

JudgeMe

Starszy Użytkownik
  • Postów

    1814
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Donations

    0.00 PLN 

Treść opublikowana przez JudgeMe

  1. Ale nie ja tu ją zaatakowałam. Kulturalnie wyraziłam swoją opinię na temat posiadania psa i dziecka, ona na mnie naskoczyła jakby miała jakiś kompleks niższości. Więc nie rozumiem czemu to mi się obrywa. Druga sprawa, to komentarz tego pseudomederatora na temat mojego męża, który ma niby posuwać moje koleżanki. Bezczelny i arogancki, prześmiewczy. Ma czelność pouczać mnie jak to źle wyraziłam się o posiadaniu pieniędzy. I jaka jestem niewychowana, bo mu się odgryzłam. Dlaczego jego komentarz atakujący moją osobę jest w porządku, a mój już nie.
  2. W dupie mam Twoją osobistą niechęć do mojej osoby... Ty pierwszy zacząłeś. Brak argumentów próbujesz nadrobić czym? Dawaniem warnów? Żałosne. Widzę, że zabrakło. Aha, czyli Ty możesz jeździć po mnie ? A ja już nie mogę?
  3. Mój też to potrafi. Ostatnio nawet naprawił stary piec u moich dziadków, po obejrzeniu jakiegoś filmiku na YT. Bardzo mi to imponuje. Gdy go o coś poproszę, to jest to zdecydowanie powyżej moich oczekiwań. Zawsze stara się mnie zaskoczyć, robiąc różnego rodzaju niespodzianki. Tylko, że mnie się nie da prawdzie oczarować, nie potrafię skakać z radości. Takie już mam usposobienie, bardziej stoickie. Jednak on nie zrezygnował jeszcze. Jest inteligentny. Jest dobry, ale za dobry czasami dla innych. Ja potrafię odmówić komuś pomocy, a on nawet jak to zrobi, to będzie go później gryzło sumienie z tego powodu. W naszym związku, to ja jestem tą złą, zepsutą. Nie denerwuje się na mnie, w sytuacjach w których powinien. Na przykład, kiedy ostatnio dostałam mandat za szybką jazdę, on mnie jeszcze chwalił, że pobiłam rekord rodziny, i jest ze mnie dumny, podczas, gdy ja chodziłam struta ilością punktów karnych. Z kolei raz przy cofaniu wjechałam w jego samochód tyłem, o dziwo się wtedy wkurwił, bo bardzo lubi swoje auto. Jak się kłócimy (często), to bardzo szybko się godzimy, on zazwyczaj potrafi ustąpić.
  4. I tego Ci życzę. Zgorzkniałość wynikająca z braku pieniędzy jest tym, co odpycha każdego.
  5. Zazdrość przez Ciebie przemawia. Popracuj nad tym.
  6. Tylko, że to dziecko miało zaledwie dwa miesiące. O jakiej odpowiedzialności dziecka tu mowa? Takie dziecko tylko je i śpi.
  7. Zapewne wszyscy wiedzą o jaką sytuację chodzi. Zastanawia mnie jak bezmyślnym człowiekiem trzeba być, żeby w ogóle mieć w domu psa i dziecko. Nigdy bym się na to nie zgodziła... Nie ufam zwierzętom do tego stopnia. Moi rodzice mają psa, goldena. Raz zostawili dziecko samo z tym psem, w wózku. Dostali ode mnie taki opierdol, że już nigdy więcej nawet go na chwilę samego nie zostawili. Czy tylko ja mam wyobraźnię? Ludzie lekceważą sobie tyle rzeczy, a przecież można było uniknąć tragedii. Gdy sobie pomyślę ile życia przed sobą miało to niewinne niemowlę, aż mi się płakać chce. Zastanawia mnie też czemu teraz w Internecie jest tyle komentarzy typu: biedny piesek, szkoda psa. Aha, czyli pies jest ważniejszy teraz od drugiego człowieka? W jakim my świecie żyjemy?
  8. Od 3 stycznia miałam przejść na dietę, i chyba przejdę od przyszłego tygodnia. Muszę w końcu zadbać o swoją sylwetkę. Niby trochę udało mi się zrzucić, nawet wchodzę w moje sukienki sprzed ciąży, ale jednak to nie jest to, co chcę osiągnąć. Przeprowadzamy się też z mężem. Trochę się boję tej zmiany w życiu. Poprzedni rok, co mogę powiedzieć: dzieci, dzieci i jeszcze raz dzieci, wypełniły cały mój świat. Powoli zaczynam wyluzowywać, ale to raczej dlatego, że już na wiele rzeczy nie mam sił. Miałam ostatnio załamanie nerwowe, ale po nim wszystko się zmieniło. Mój mąż nawet wziął sobie wolne na czas mojej choroby, żebym mogła dojść do siebie. Namawia mnie też na kolejne dziecko.
  9. Witajcie Ostatnio zachorowałam niestety. Z racji tego, że nie mogę przyjmować większości leków ogólnodostępnych w aptekach (karmię piersią), postanowiłam wyleczyć się domowymi sposobami, choć nigdy nie wierzyłam w ich skuteczne działanie. I dlatego chcę Wam powiedzieć, co naprawdę działa. Na ból gardła ssałam suszone goździki. Dwa mi wystarczyły, i ból gardła przeszedł od razu. Na katar pomogła mi inhalacja z tymianku (nigdy nie wierzyłam, że to działa, naprawdę przez tyle lat używałam kropli do nosa, które nie działały), i w końcu znalazłam jakiś taki tymianek do rytuałów (tylko taki miałam). Katar przeszedł mi od razu, zatkany nos, drapanie w gardle. Wszystko to nagle zniknęło po 20 minutach inhalacji. Dzisiaj czuję się jakbym odżyła na nowo. A jakie są Wasze domowe sposoby?
  10. Nie, bo to było w ramach mojego prezentu świątecznego. Self care. Zaczęłam spożywać w spokoju posiłki. Jak idzie do mnie z dzieckiem, to mówię: nie teraz. Jem Podejmij sam decyzję. Zaczął sam przewijać, wodę podawać, przekąski. Też mam prawo zaspokoić swoją podstawową potrzebę jaką jest jedzenie. Nie mam ajfona, ale faktem jest, że telefonem zdarza mi się bardzo często rzucać. Na szczęście jest on niezniszczalny. Zdziwiłby się ten, kto to napisał.
  11. Nie. Właśnie wracamy z 5 gwiazdkowego hotelu, gdzie doba kosztuje więcej niż Twoja miesięczna pensja. A jeśli o pożycie seksualne chodzi, to cóż... był seks, i to wielokrotnie. Nie, nie ujeżdża mi koleżanek. Czy ta odpowiedź się satysfakcjonuje?
  12. Witajcie. Chcę się z Wami dziś podzielić swoimi refleksjami dotyczącymi życia przed i po ustatkowaniu się. Czekam też na Wasze doświadczenia i historie. Ostatnio trafiłam na pewną książkę, z serii dark romance. Nigdy nie czytałam romansów, lecz ta książka naprawdę mi się spodobała, jest dość popaprana, bo główna bohaterka zakochuje się w swoim stalkerze. To, co mnie zaskoczyło, to ogrom emocji jaki mi podczas czytania tej książki towarzyszył. Wtedy uświadomiłam sobie również, że brakuje mi emocji tych, których doświadczałam zanim zostałam matką i żoną. Nie żałuję niczego. Mam wspaniałego męża, dzieci. I tak ostatnio naszła mnie refleksja przy rodzinnym spotkaniu w święta, że nie można mieć wszystkiego. Emocji i równocześnie stabilizacji życiowej. Coś za coś. Jednak z tego wszystkiego nadal wybrałabym rodzinę, nie emocje, nie randki.
  13. Otóż to. Pojęcia nie mają o wychowywaniu dzieci. Ilekroć posłuchałam ich "złotych rad" tylekroć źle na tym wyszłam.
  14. Nic mnie tak nie wkurza jak to, kiedy siedzę w kuchni pół dnia, a moje dzieci nie chcą wziąć nawet kęsa tego, co im ugotowałam. To jest coś, co działa na mnie jak płachta na byka. Po drugie zgrywanie zajebistych dziadków bez skazy. Oni kurwa wypoczęci biorący swe wnuki na ręce i dziwiacy się, że ja jestem jakaś nerwowa...
  15. Bardzo dobrze napisane. Podobnie rzecz ma się ze studiami dziennymi i zaocznymi. Nic nie zastąpi tej burzy mózgów, dyskusji, kontaktu z profesorami. Ach, czasami brakuje mi życia akademickiego. Tych beztroskich czasów, kiedy moim jedynym problemem było wygłoszenie gównianego referatu na forum. A wracając do tematu, nie wyobrażam sobie edukacji domowej. Cieszę się, że posłałam swojego żłobowicza.
  16. Bardzo ciekawe, może wdrożę. Nie, żebym nie witała miło męża. Ale czasami rzeczywiście zasypuje go swoimi emocjami na wejściu.
  17. Dokładnie. Jeszcze rozumiałabym jakby oni byli idealnymi rodzicami... Czuję, że mocno ograniczymy kontakty.
  18. Mi dzisiaj mój ojciec powiedział, że osoby takie jak ja nie powinny rodzić dzieci. A moja mama powiedziała: bez powodu tego nie powiedział. Daję z siebie wszystko, a słyszę takie rzeczy. Dlaczego? Dlatego, że wychowuję dzieci zgodnie z aktualną wiedzą. Nie podaję kaszki w butelce. Nie używam smoczka, nie używałam chodzików. Nie podawałam kopru włoskiego. Cały dzień płaczę, nawet nie wiem czemu te słowa wywołały we mnie takie emocje...
  19. Nie lubię. Brzydzi mnie.
  20. Brzydzą mnie takie rzeczy. Ogólnie bardzo wiele normalnych rzeczy mnie brzydzi.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.