Skocz do zawartości

WS2096

Użytkownik
  • Postów

    13
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Donations

    0.00 PLN 

Treść opublikowana przez WS2096

  1. Czyżby "Łysy z Syberii" już się pojawił na arenie? https://pl.wikipedia.org/wiki/Siergiej_Surowikin Wygląda jak żywcem wzięty z gry Command & Conquer Red Alert.
  2. W swoim czasie z uwagą śledziłem cały wątek. Jestem ciekaw czy przytoczona tutaj historia miała jakiś ciąg dalszy. @kamil221 czy podjąłeś w końcu jakąś decyzję?
  3. Jedyna rzecz z którą się nie zgodzę. Można wygenerować sobie długie losowe hasło. Nie trzymamy go na kompie tylko drukujemy i trzymamy np. w piwnicy lub w pracy. Ja tak zrobiłem jakoś w marcu i od tego czasu jeszcze nie schodziłem po hasło do piwnicy, bo zwyczajnie za dużo zachodu ;). Czasami mózgowi odwala, lepiej mieć do siebie ograniczone zaufanie.
  4. 90-120 dni to początek. Mi terapeuta powiedział, że w każdym uzależnieniu rok to taki minimalny okres dla mózgu, żeby się zregenerował i wyrobił sobie nowe przyzwyczajenia, więc myślę, że to faktycznie minimum. Poza tym człowiek momentami zapomina jak zachowywał się przed podjęciem decyzji o odwyku. Oczywiście, że jak ktoś czyta, że jak zacznie no fap to pojawi się zwiększone powodzenie u kobiet, błysk w oku itp. to może działać na wyobraźnie, ale myślę że tu chodzi zupełnie o coś innego, tzn. zebranie energii by uporać się z problemami w życiu na które dotychczas nie było siły. Pomogła jeszcze aplikacja rewire companion - jest tam licznik dni, można sobie notować różne spostrzeżenia jest też społeczność i tablica gdzie można coś publikować. Ale są też inne apki. Bo cały czas mam jeszcze potrzebę czytania o tym temacie, zdaję sobie sprawę, że po kilku miesiącach najlepiej byłoby już zostawić temat za sobą i zająć się normalnym życiem, ale człowiek szuka czegoś, by wypełnić pustkę, która powstała.
  5. @Spellman71 Porównanie z odwykiem alkoholika jest bardzo dobre, bo ja słyszałem o czymś takim, że jak alkoholik przestaje pić to pojawia się u niego taka jakby frustracja, żal do świata nie czeka na niego z czerwonym dywanem i fanfarami mimo tego że on dokonał tak naprawdę ogromnego poświęcenia. Daje mi to trochę do myślenia, bo jednak nie wszystko zmieniło się tak jak życzyłem sobie pół roku temu i jeszcze bardzo długa droga przede mną. I być może o to chodzi w AA, żeby ludzie sobie nawzajem pomagali w wytrwałości. Przy czym alkoholik może dokonać coming outu i to w sumie żaden wstyd, pewnie wiele osób to doceni, a fapacz? chyba trudno o bardziej wstydliwy i upokarzający nałóg. Największym problemem u mnie jest samotność, bo komu o tym powiesz?
  6. Bardzo się cieszę, że opisałeś, co się z Tobą działo, bo ja mam bardzo podobnie. Zacząłem na początku tego roku i przez ten czas miałem jedną wpadkę plus kilka mniejszych - ale ja jako wpadkę odnotowuję już w tym momencie wszystko, nawet spojrzenie na stronę z gołymi babami. 90 dni to nic przy moim stanie. Nadal nie czuję się w pełni zdrowy. Przy czym ja na własne życzenie spierdoliłem sobie życie, bo mam 35 lat, od zawsze trzepałem i nawet się nad tym nie zastanawiałem, kiedyś pewnie było to w normie, raz na tydzień czy dwa, ale jakieś 10 lat temu miałem za dużo czasu, dół życiowy i popłynąłem. Kilka lat później zacząłem oglądać porno na telefonie i było jeszcze gorzej. Tłumaczyłem sobie że jest ze mną w porządku, bo trzepałem max raz dziennie (ale prawie codziennie więc co z tego?) i nie zaglądałem na strony ze zboczeniami, orgiami itp. tylko na ogół jakieś femjoye czy met arty. Od początku roku czysty, cały czas bardzo uważam. To co najbardziej rzuca się w oczy: - wróciła mi potrzeba kontaktu z ludźmi. Od bardzo dawna nie miałem takiej potrzeby, bałem się że ktoś mnie będzie oceniać, zrazi się do mnie jak się odezwę, albo podświadomnie czuje do mnie wstręt (nie wiem dlaczego, ale miałem takie bardzo silne przekonanie). Mimo to niewiele przez te pół roku zmieniło się u mnie, raczej nadal mam niewielu znajomych i trzymam się na uboczu. Ale przebywanie z ludźmi zaczęło sprawiać mi radość, zacząłem wychodzić z inicjatywą, przestałem patrzeć jak mnie odbiorą. Tylko jest ciężko bo w moim wielu wiele znajomości się lata temu pourywało. - jest większa chęć do działania, ale nie jest idealnie. To nie jest tak, że nagle zacząłem robić milion rzeczy na minutę, nie. Dalej muszę się czasem zmuszać by coś porobić. - przestałem się wkurwiać z powodu byle pierdoły. Sam po sobie codziennie widzę triggery takie jak zgubione klucze, telefon, albo jakaś nieprzewidziana sytuacja. Na ogół sobie z tym radzę, a kiedyś musiałem tłumić w sobie złość - przestałem myśleć o sobie jak o gównie, zaczałem mieć dobry nastrój, nie w sposób wymuszony. Przez lata miałem potwornie niską samoocenę, mimo że obiektywnie kilka rzeczy w życiu mi się udało. - zacząłem doceniać chwilę i cieszyć się małymi rzeczami. Mam takie zdjęcia gdzie jestem w Kampinosie z żoną i dzieckiem kilka dni po rozpoczęciu odwyku i na każdym zdjęciu banan od ucha do ucha. - ale są też minusy, bo często kłócę się z żoną, zacząłem na więcej rzeczy mieć wyjebane, przeciągać linę. I jednak pojawiła się frustacja z powodu wielu rzeczy i nie udało mi się póki co wyrobić nowej ramy. Gdyby nie małe dziecko to dałbym sobie spokój, i zaczął życie od nowa, ale chcę jeszcze powalczyć. Może zbiorę się i założę temat w świeżakowni, bo sytuacja kompletnie nietypowa. Półtora miesiąca temu straciłem pracę. I co bardzo dziwne dało mi to kopa do działania, bo miałem ułożony plan, zacząłem go od razu realizować. 10 dni później, po kilkudziesięciu telefonach, 10 rozmowach technicznch miałem konkretną ofertę. Miałem chwilę załamania ale szybko przechodziły. Mówie sobie, że gdybym nie był na nofapie to bym nie dał sobie rady.
  7. Czterdziesty dzień powoli się zbliża i jeśli mam być szczery to czuję się coraz gorzej. Jest niby czasem jakaś duma, bo tak długo nie wytrwałem od czasu końca podstawówki, to będzie chyba już prawie 20 lat. Tylko że wtedy byłem non stop tak napalony, że mógłbym przelecieć dziurę w drzewie, a teraz nie czuję praktycznie nic, więc samo idzie. Cały czas czuję się zmęczony i rozdrażniony, w zasadzie podstawowa różnica jest taka, że nie czuję czarnych myśli, nienawiści do siebie i do całego świata, przez ostatnie lata były one ze mną praktycznie codziennie, teraz na szczęście zniknęły. Ciekawie się dzieje z żoną. Zrobiłem duży błąd bo w pewnym momencie powiedziałem jej z czym się zmagam i chyba ją to przerosło. Musiałem się naprawdę nieźle kryć, albo ludzie po prostu nie widzą tego, czego nie chcą widzieć. To jest w ogóle dłuższa historia, kłócimy się sporo i wkurwia mnie to bo nie z wszystkim potrafię sobie poradzić. Ale nie robię tego dla niej tylko dla siebie, może to małżeństwo jest do uratowania, może już nie, przekonam się pewnie niedługo. Starałem się zapisywać to jak się czułem przez pierwsze tygodnie, bo to faktycznie gdzieś uleciało. Czy to jest ten flatline o którym się naczytałem? Czekam na koniec marca, kiedy minie 90 dni jak nie wiadomo na co, na wybawienie, a przecież to jest tylko umowna granica. Przez pierwsze tygodnie czułem się rewelacyjnie.
  8. Do odstawienia natychmiast. Poczytaj tematy o no fapie, są na tym forum, to kopalnia wiedzy. Ja sobie spieprzyłem przez to życie i próbuję właśnie naprawić. Jak z tym się uporasz to być może reszta wydać się dużo prostsza. Szczerze? Zazdroszczę ci, nie masz jeszcze rodziny, więc masz ogromne możliwości, sam bym chętnie wyjechał gdzieś daleko a nie mogę. Podróże nie wymagają dużych pieniędzy, bardziej potrzebny jest czas a z nim krucho jak ma się rodzinę i małe dziecko, a żona w kółko chce nad morze i nad morze. Nigdy nie byłem na Bałkanach, w Gruzji, Rumunii a bardzo bym chciał, to nie są drogie kraje. Możesz też wsiąść na rower i zrobić wypad po okolicznych lasach lub wioskach. A samochód możesz kupić na kredyt, lub wziąć w leasing, sztuczne problemy sobie wynajdujesz.
  9. Powodzenia! Klucz to ostawić pornole, reszta powinna przyjść łatwo. Ten stan pobudzenia jest całkiem przyjemny i u faceta powinien być czymś naturalnym. Bardzo mi pomogły tematy na tym forum jak również obie strony nadopaminie. Dziwne, że tak długo się z tym męczyłem, walenie dawno przestało być przyjemne a stało się nawykiem, czymś wykonywanym automatycznie, z przyzwyczajenia.
  10. Jak odkryłem to forum przeglądałem losowo różne ciekawe tematy, ale przy tym zostałem najdłużej. Nie wierzyłem, że rezygnacja z porno i walenia potrafi przynieść takie skutki. Być może to placebo, ale ja po miesiącu czuję się innym człowiekiem, jakby odjęło mi 20 lat życia. Coś niesamowitego. Czytałem kiedyś o no fapie, ale nie rozumiałem za bardzo o co w tym chodzi, myślałem że to taka sobie fanaberia która nic nie daje. Niedługo mija miesiąc. Przez pierwsze kilka dni po rozpoczęciu odwyku byłem na takim haju emocjonalnym, że miałem cały czas ochotę do wszystkich się uśmiechać. To dziwne, bo zawsze uważałem siebie za ponurego samotnika, który raczej stroni od ludzi. Równocześnie zaczęło wystarczać mi 6 godzin snu, żeby być wypoczętym przez cały dzień, stałem się bardziej skoncentrowany, zacząłem na nowo cieszyć się z prostych rzeczy takich jak wypad do lasu w weekend. A dotychczas nic mnie nie cieszyło. Czułem jakbym rozkuł kajdany i zrzucił z siebie worek z ogromnym ciężarem. Być może no fap nie działa na każdego, ale widzę że miałem w życiu poważny problem i zaczynam wychodzić na prostą. Nie wiem jak to widać z boku ale ja w sobie czuję ogromną poprawę w jakości życia.
  11. Oczywiście, że nie wiem, miałem kilka hipotez, ale to już nie ma takiego znaczenia, minęło trochę lat. Nie pytałem się nikogo (jej rodziny, znajomych), bo uznałem to za upokarzające dla mnie, niech spierdala. Już przywitane.
  12. WS2096

    Witam

    Witam wszystkich Mam trzydzieści kilka lat, żonę i syna. Czytam forum od kilku tygodni, trafiłem tu dzięki wykopowi, niektóre tematy bardzo mnie zainteresowały.
  13. @kamil221 Zarejestrowałem się przede wszystkim dlatego, żeby ci odpisać, bo zaciekawiła mnie bardzo Twoja historia, sam przeszedłem niemal identyczny scenariusz kilkanaście lat temu, myślałem nawet że trafiłeś na tą samą kobietę, jednak wiek się nie zgadza Przez prawie 6 lat związku odbyło się tyle zbliżeń, że można było je policzyć na palcach obu rąk (i chyba tylko jedno naprawdę udane), poza łóżkiem niby się dogadywaliśmy, ale nie potrafiłem odejść, nie umiałem też się oświadczyć bo widziałem że coś nie gra. To był mój pierwszy związek, gdzieś we mnie tkwiło przekonanie, że nie mogę odejść bo ją skrzywdzę i nie zasługuję na nic dobrego od życia, że w ogóle nie zasługuję na kobietę i to cud, że ktoś się w ogóle mną zainteresował. Lata mijały aż w końcu pani się przestawiło i zostałem zostawiony z dnia na dzień. Nie mieszkaliśmy razem, przestała odbierać telefony, jak przyjechałem do niej porozmawiać nie otworzyła mi drzwi. Dobijałem się do niej dobre kilka dni. Sytuacja trochę trudna, bo "rozstanie" odbyło się niedługo przed wykupioną i opłaconą wycieczką z biura podróży, pojechaliśmy bo szkoda było straconych pieniędzy i to było jedno z gorszych doświadczeń w życiu. Pytałem dlaczego mnie zostawiła, usłyszałem "nie zasłużyłeś na to by poznać prawdę". Po powrocie nigdy już się nie spotkaliśmy. Bolca na boku chyba nie było, ale kto ją tam wie, cicha szara myszka. Z zewnątrz szybko się pozbierałem, schudłem (chyba ze stresu), zmieniłem fryzurę, usłyszałem w tamtym czasie trochę miłych słów od losowych pań np. z pracy i bardzo mi to pomogło. Kilka miesięcy później był już nowy związek, wyobracałem nową partnerkę tak, że odzyskałem równowagę :). Ale w środku uraz pozostał i przekładał się na inne sfery w życiu, relacje z ludźmi itp. Jaki z tego morał? Chcecie gdzieś jechać z partnerką? Dopłaćcie i kupcie ubezpieczenie od rezygnacji Moim zdaniem u Ciebie są 2 mechanizmy, pierwszy to "skoro już tyle czasu i energii poświęciłem to szkoda zawracać i zaczynać od nowa". Trochę tak jakbyś zapuszczał włosy, ale widzisz że nie jest ci w nich do twarzy, ale szkoda ci ścinać ;). Tylko że z Twojej perspektywy 6 lat to dużo, ale możesz trafić na inną osobę z którą będziesz szczęśliwy i ona z Tobą, pobierzecie się, będziecie mieli dzieci. Za 10 czy 15 lat możesz mieć inny punkt widzenia. Drugi to wyparcie, dysonans poznawczy tzn. widzisz, że coś jest nie tak, ale racjonalizujesz to, uznajesz że nie jest to aż tak istotne, albo że tak trzeba, albo że Twoje potrzeby nie są ważne, bo na pierwszym miejscu są potrzeby drugiej osoby. To jest ślepa uliczka i inne osoby już ci to pisały. Seks prawdopodobnie nie jest najważniejszym aspektem związku ale jest fundamentem, jeśli jego nie ma to wszystko inne tez szwankuje. Zobacz na Januszy z Grażynami którzy po latach ciągle się sprzeczają a mimo to dalej są razem. Dlaczego? No właśnie, taka jest moja teoria, że dalej się bzykają, rzadko bo rzadko ale regularnie. U Ciebie dodatkowo mogą pojawić się urazy i myśli, że skoro Twoja kobieta brzydzi się seksem i jest oziębła to pewnie dlatego że dla wszystkich kobiet seks to coś przykrego, wstrętnego. To jest oczywiście moja opinia, zgodzisz się z nią lub nie. Osobiście nie chciałbym żebyś przechodził przez to samo co ja. Po rozstaniu z dnia na dzień staniesz się dla niej obcą osobą, kimś przezroczystym lub wrogiem. To że przez tyle lat wspierałeś ją i pomagałeś jej nie będzie miało znaczenia. A prawdopodobnie się rozstaniecie, może teraz, może za kilka lat kiedy już nie będziecie mogli wytrzymać. W wyleczenie pochwicy nie wierzę, sam piszesz że terapia idzie bardzo powoli.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.