Ja jestem w związku małżeńskim z DDA ale to już długo nie potrwa. Jeszcze siedzę bo mam małe dziecko. Przez lata próbowałem jej pomóc, typu znaleźć pracę, męczyłem żeby się uczyła języków, sam z nią siedziałem godzinami, namawiałem żeby założyła własną firmę (rachunkowość) ona się bała, ja mówiłem że da rade, obwiozłem ją po świecie, nauczyłem pływać, próbowałem tłumaczyć że powinna rozmawiać o uczuciach, mówić co myśli, że jak do rodziców jeździ na weekend gdzie mieszkało 7 dorosłych osób to nie musi domu sprzątać tylko może pokaże mi okolice itp itd. Ogólnie myślałem że jest biedna, niedowartościowana i dlatego nie okazuje inicjatywy w związku i uczuć. Latami przytakiwała i nic się nie zmieniało, Jak się urodziło dziecko to było jeszcze gorzej i powiedziałem dość. Przestałem wychodzić z inicjatywą w związku i okazało się że nie ma nic. Sam ze sobą tworzyłem związek. Jak zrozumiała że nie będę już frajerem to ma mnie już daleko gdzieś . Od 2 lat wszędzie chodzi i wszystkim opowiada głupoty i manipulacje jaki to ja byłem i jestem złym człowiekiem. Nigdy nie warto inwestować w taki związek bo bokiem wychodzi. Albo laska jest ok i się angażować albo uciekać. Teraz tylko siedzę jak dziecko podrośnie i potem długa. Teraz ja jestem w takim stanie że potrzebuje terapii.