Czołem Panowie,
Zwracam się do Was z pewnym problemem, dla niektórych może wydawać się śmieszny, ale naprawdę mam taki syf w bani przez ten temat, że muszę posłuchać się innych, a niestety w życiu prywatnym nie mam takich osób co obiektywnie spojrzą na moją sprawę i mi coś powiedzą.
Krótki wstęp: 2 lata temu byłem z pewną dziewczyną, pierwsza miłość, pierwszy związek... i od razu toksyczny, ostatnie 2 miesiące życie z ciągłymi pretensjami, zazdrością, etc. ponieważ temat nie dotyczy tej osoby. Zerwała ze mną, potem przez 2 miesiące latałem jak pies za kiełbasą aby pokazać, że jest już normalnie między nami, to powiedziała "Nara" i po 3 dniach miała juz nowego. Nie wnikam w to, ja na tamten okres miałem 0 wartość samego siebie, zero szacunku do samego siebie, zwyczajna załamka na tle psychicznym, przez to pracować nie mogłem i nadarzyła się okazja by wyjechać do pracy nad morze. Totalny reset. Wykorzystałem to. I tutaj zaczyna się główny wątek.
Wrzucając na instagrama jakieś zdjęcie odezwała się do mnie znajoma i od razu mi się przypomniało, że się we mnie podkochiwała kiedyś we mnie, mi też się podobała, ale wiecie człowiek 17-18 lat i bardziej skupiony na melanżu był niż na związku. Od słowa do słowa okazało się, że ja będąc w Jastarni ona będzie we Władysławowie. Po kilku dniach pisania spotkaliśmy się. Plaża, winko, pizza, zachód słońca - randka idealna. Po tym od razu do łóżka. I tutaj już pojawił się pierwszy problem, bo ja ogólnie najpierw chciałem "zamoczyć", potem przyszły uczucia... i potem przyznała mi się, że ma chłopaka. Od razu mi się skreśliła, bo skoro jemu to zrobiła to czemu by mi nie miała by tego zrobić, prawda? Zerwała z nim, bo byli na odległość a ona już nic do niego nie czuła. Ok, spotykaliśmy się dalej, ona była we mnie tak wpatrzona, że pstrykałem palcami i robiła to co chciałem, w drugą stronę też to szło, ale bez przesady, zwyczajnie dalej mam tak jak jej spojrzę w oczy to mi się kolana uginają. Dobra, spotkalismy się tak kilka razy, codziennie rozmawialiśmy, pisaliśmy... aż pewnego dnia zacząłem się zastanawiać ( Pamiętajcie, że mam na tamten okres czasu złamane serce i ciężko mi jest nawet myśleć ) czy ja tego chcę, czy ja chcę pocieszenia, kolejnego związku, to może być nie wypał itp itd... aż przestałem się nagle odzywać, zapadłem się pod ziemie. Ogarnąłem się ze wszystkim emocjonalnie. Napisalem do niej po 6 miesiącach, jakoś przyjęła to, że napisałem ( Wtedy jej jeszcze nie wytłumaczyłem dlaczego tak zrobiłem itp itd ). Wtedy była już w Anglii w pracy. Coś tam kontakt był, coś tam pisaliśmy, ale ja dalej miałem ją w głowie aż w końcu zaproponowałem swój urlop u Niej. Zgodziła się. Na wstępie zaznaczyłem, że chciałbym jej wszystko wynagrodzić i spróbować naprawić naszą relację. Przyjechałem, przyszedł alkohol, zaczęły sie przytulaski ( Dalej nic o swoim obecnym nie mówiła ) i zwyczajnie z rozmowy wyszło to na jaw, znowu mi wcześniej nic nie powiedziała. Ok, jakoś znowu to przełknąłem w łzach tym razem, ale gdy wspominając swój czas/swoje relacje to ona mówiła tylko o najlepszym okresie swojego życia, że zawsze ze mną chciała być, zawsze ją pociągałem itp. Są razem od pół roku, szczęśliwi, to najważniejsze. Dodam, że chłop z Afryki, wygląda na o wiele starszego, pewnie żadna przeszkoda by dalej żyć nawet jakby ich coś przymusowo roździeliło, no nie wiem już sam co myśleć. Ustaliliśmy, że jesteśmy kumplami ( Oczywiście ja w głowie i sercu co innego mam ) Co mam zrobić ze swoją głową? Jakieś rady, dać sobie spokój czy być gotowy jakby jej się życie posypało i wjechać na pełnej czy to zbyt chamskie? W końcu z drugiej strony muszę się też skupić na sobie, wiem, że to wszystko śmiesznie brzmi, ale może znacie to uczucie jak patrzycie komuś w oczy i nagle sam uśmiech na twarzy się pojawia nawet jakby się paliło i waliło pod Tobą, eh. Spotkamy się jeszcze raz w lipcu, może do tego czasu wróci, nie będą razem... Nic nie wiadomo, aczkolwiek tutaj pytanie czy dać sobie ten jeden raz wtedy czy już definitywnie teraz skończyć i dać spokój? Help. Pozdrówki Panowie, sorry za bałagan jak coś źle napisałem, ale zajechany jestem :/