Skocz do zawartości

lync

Starszy Użytkownik
  • Postów

    1400
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Donations

    750.00 PLN 

Profile Information

  • Płeć
    Mężczyzna

Ostatnie wizyty

Blok z ostatnimi odwiedzającymi dany profil jest wyłączony i nie jest wyświetlany użytkownikom.

Osiągnięcia lync

Chorąży

Chorąży (10/23)

1,8 tys.

Reputacja

  1. Nie moge się oprzeć wrażeniu, że powinnaś zmienić avatar na avatar Ewy. Kusiłaś swojego męża niby jabłkiem, podałaś mu go, a teraz domaga się cyklicznych dostaw Co oznacza, że weszłaś w temat, który mógł Cię zainfekować. To przeniosło się na męża. Myślę, że rezygnacja z klasycznie na rzecz orala czy monotonnego wyboru długofalowo degeneruje. To nie jest tak, że ktoś wybiera sobie podejście "kukoldowania". To pewien schemat myśli, w które się wchodzi, w zasadzie pozwala im się na za dużo. Zaczyna się na chęci sprawienia większej przyjemności kobiecie, przywiązania się do tego, a kończy się na czymś co niszczy relację i bywa że niszczy też osoby w niej uczestniczące. Twój mąż jest zadowolony, bo pewnie widzi, że Ty jesteś bardziej podjarana, bo w takim schemacie masz więcej doznań. Co oznacza, że jesteście trochę jak ten szczurek w klatce co ma przycisk, który dostarcza mu przyjemności. Jednak wiemy jak się to kończy- niektóre głodzą się na śmierć, wybierając wyłącznie przyjemność. Tutaj ciekawy artykuł: https://filozofuj.eu/katarzyna-de-lazari-radek-przyjemnosc-wartoscia-ostateczna-swiata-konsumpcji/ No więc...porno sprzyja uzależnieniem i wspieraniu pragnienia. Fetysze w większej dawce również. Osoby, które mają problem z panowaniem nad pragnieniami po prostu łatwiej w to wpadają. Robienie tego codziennie...to aż się prosi o życiowy shittest, który sprawdzi jak dobrze radzicie sobie na innych polach. To spore zużywanie energii, szczególnie przez męża. Dostaliście wyzwanie na sprawdzenie się z potencjałem pragnienia. Twój mąż już zaczał zjeżdżać w niefajne rejony - od focusowania się na oralu do wchodzenie w zaspokajanie się silikonem. Ty również, choć plus, że coś zauważyłaś. To może być proces wieloletni, ale jeśli nie zostanie zatrzymany w porę to nie skończy się dobrze. Samo liczenie bez stosowania pomiaru temperatury i obserwacji śluzy wydaje się słabym pomysłem, ale nie mam sprawdzonych danych co do zachodzenia w ciążę podczas laktacji. Dopisek: Ale rzeczywiście wstępnie patrząc - wg badań bardzo niskie. Zastanów się z jaką intencją wchodziłaś w porno? Nuda, chęć ciekawości? Czy pojawiały Ci się myśli, że to czasem idzie trochę za daleko? Jeśli tak, to znaczy, że przegapiłaś pewne drogowskazy. Jeśli nie - masz okazję się zatrzymać i wypracować takowe. Porno i zbyt częsty seks uderza w zarządzanie dopaminą w organiźmie. Rezultat to sprzyjanie osłabieniu balansowania i harmonii. Tutaj rozwiązaniem wydaje się nie tyle zmiana i szukanie techniki na robienie klasycznie. CO się robi gdy człowiek się przeje i już są obserwowane efekty przesytu? Zmienia się dietę na jeszcze bardziej urozmaiconą czy wprowadza post?
  2. Ale w ogóle wcześniej robiliście to bez gumy czy z gumą? Jest ryzyko, że przy finale w ustach czy w sztucznej po prostu ma mniejsze obawy przed kolejną ciążą, albo coś w tym rodzaju?
  3. W sztucznej może bez gumy, a gdybyście robili to klasycznie to tylko guma?
  4. Nie napisałaś: 1) jak wygląda u Was antykoncepcja. Czy mąż kończy w Tobie gdy robicie to klasycznie? 2) czy w przeciągu powiedzmy pół roku, Twój mąż ma zwyżkę, zniżkę czy utrzymuje potencjał* na tym samym poziomie? Jak byś to oceniła na skali - pół roku temu i teraz: Skala potencjału: Level1=ambitny, panujący nad sobą zmotywowany, szuka nowych wyzwań, czuje się zadowolony z życia, witalny Level2=dobrze rokujący, w miarę zadowolony, czasem ciągnie go w dół, choć ogólnie raczej w dobrym nastroju, ograniczający używki Level3=osłabiony mentalnie i witalnie, często ciągnie go w dół ale potrafi wejść czasem w dobry nastrój, korzystający z używek Level4=wycofany, krytykujący, negatywny, niepanujący nad sobą, apatia/lenistwo, uciekający mocno w używki
  5. Interesujący pomysł. A jak wygląda publikowanie zdjęć? Publikacja swojej twarzy tak/nie czy raczej sama sylwetka?
  6. To logiczne, jeśli nie skacze się z kwiatka na kwiatek i ma się pewne zasady. Ale nie sądzę, aby chodziło o sam stan cywilny. Jak samemu nie ma się dzieci, a ma się jakąś chęć w tym kierunku (choć minimalną), świadomość, że kobieta ma dziecko z innym bywa odpychająca. Ogarnięty facet (który zwykle jest dla kobiety bardziej atrakcyjny) do długoterminowej relacji nie będzie brał pod uwagę kobiety z dzieckiem (chyba, że sam je ma).
  7. Wygenerowana przez AI. Są zauważalne różnice w twarzy, można zobaczyć pieprzyk na szyi, który znika lub zmienia położenie na innych zdjęciach.
  8. @Solar Taxi powodzenia! Tylko nie bierz na siebie zbyt dużo! Też tak myślałem, dokładałem za dużo dobrych i przegiąłem, w efekcie się posypało i trzeba było zredukować. Ja bym jeszcze podziękował @Tornado bo wspominał o tym, żeby nie przeginać w rozwoju. W pragnieniu uzyskania rezultatów jednak łatwo o tym zapomnieć. Bruce Lee: Tłumacząc na nasze: Myślę, że jeśli usunięcie jakieś większej negatywnej rzeczy będzie miało większe znaczenie niż dodanie małej pozytywnej. Samochód kiepsko jeździ na zaciągniętym ręcznym. Dlatego uważność/szczerość w stosunku do samego siebie (uniknięcie powierzchownej oceny) może być tutaj kluczowe. Czyli kontakt z własną intuicją. https://brucelee.com/podcast-blog/2017/6/28/52-hack-away-the-unessentials
  9. Z perspektywy faceta (powiedzmy*) to nie zdrada, owszem. Z perspektywy kobiety: a) facet okazjonalnie zaspokaja się -> nie będzie czuła zdrady b) facet często zaspokaja się (przez co ogranicza kontakty z partnerką) -> będzie się czuła jak zdradzana c) możliwość porozumiewania się z takim botem (GF experience) sprawiłoby, że facet emocjonalnie angażowałby się -> to już bardziej podchodzi pod zdradę z perspektywy kobiety. *facet w opcji b) który jest świadomy jak to działa na partnerkę, jeśli jest uczciwy sam ze sobą, to zdaje sobie sprawę, że robiąc to zbyt często przykłada rękę do osłabiania związku / degeneracji emocjonalnego połączenia pomiędzy partnerką (nie ma energii, aby zaspokoić ją). Robiąc to dalej w pewnym sensie zaprzecza sobie i niezauważalnie obniża w głębi siebie szacunek do samego siebie. Tak jak alkoholicy, którzy sięgają po kielona wiedząc, że powinni iść na odwyk. Dodatkowo mężczyzna, który angażowałby się emocjonalnie w relację "z botem", hoduje prawdopodobnie na planie energetycznym byt (egregora), którego zasila i który później czerpię energię z niego**. O ile kobieta, którą zasilasz seksem może Ciebie zasilić i energia może płynąć, o tyle czy taki bot to zrobi? On jest zaprogramowany, nie ma świadomości takiej, jak mają ludzie (opartą na duszy). Co pozwala przypuszczać, że boty dla facetów zaburzonych lub podatnych na przywiązanie (bluepillowcy) byłyby dla nich jak kasyno. Z kolei dla mężczyzn, którzy nie mają problemów ze zdobyciem kobiety (bo np. się nie angażują) - taki bot mógłby być jakąś opcją (uzupełnieniem) z uwagę na mniejszą szansę przywiązania. Ale po co takim bot, skoro i tak mają wybór kobiet? **jeśli kogoś drażnią takie ezoteryczne nawiązania, to bardziej naukowo: Na poziomie hormonów: po ejakulacji następuje wzrost prolaktyny i obniżenie dopaminy. Oksytocyna też leci (hormon przywiązania i zaufania, umożliwia mężczyznom utrzymanie erekcji). Jeśli jednak bot będzie działał tak, aby przywiązywać faceta (dzięki czemu płaciłby za updaty sztucznej inteligencji w niej zastosowanej) to mamy kogoś kto byłby cyklicznie poddawany impulsom zwiększającym dopaminę i oksytocynę, aby później ją częściowo rozładować. Korzystając z kontrastów wskazanych hormonów budowałby ramę uzależnienia. Uzależnienia, na którym grzech byłoby nie zarabiać! Oznacza to, iż w taki facet staje się dawcą energii (tę którą wydaje w ejakulacjach mógłby skierować na wyższe cele), którą tutaj kieruje ją do zaspokojenia jakiegoś poczucia pożądania/przyciągania do, jakby nie było, iluzji kobiety. Gdy taki uzależniony facet zdecydowałby się na ograniczenie nawyku, doznałby z dużym prawdopodobieństwem takich efektów, które można zaklasyfikować jako upływ energii. Ratując się z tego, prawdopodobnie wybrałby inny lub wrócił do tego samego nawyku. Ten obraz (spadek energii po odstawieniu) to analogia do czerpania przez egregora energii od jego "wyznawcy". Patrząc na to, jak np. jest zbudowany Tinder wątpię, aby ktoś nie poszedł w tym kierunku. Ten też jest dopalaczem łowienia kobiet do ONSów czy FWB dla atrakcyjnych mężczyzn. Manipulacja skierowana na zarabianie na masie naiwnych, uzależnionych facetów. No rzeczywiście cudownie... https://www.reddit.com/r/Semenretention/comments/lnw3sl/dopamine_prolactin_oxytocin_more_than_two_weeks/
  10. Egzotyk nie będzie miał zwykle rejestracji w zus, więc zgodnie z interesem państwa "ktoś musi łożyć na dzieci i najlepiej aby to nie był budżet państwa", taki przepis pewnie by nie przeszedł albo był martwy. Już bardziej realne byłoby gdyby ktoś pokusił się o to: 1) panna musiałaby wskazać w zus "zapładniacza", pod rygorem utraty benefitów 2) wskazany "ojciec" musiałby się przed zusem dobrowolnie zdeklarować czy jest fizycznym ojcem czy nie 3) jeśli deklaracja byłaby na nie - państwo pokrywałoby badania DNA 3a) w przypadku potwierdzenia ojcostwa DNA typ zaprzeczający byciu ojcem pokrywałby koszt badań (jeśli były wykonane, a on deklarował że nie jest) z ubezpieczenia społecznego lub jeśli go nie ma prywatnie (nakaz zapłaty) 3b) w przypadku zaprzeczenia ojcostwa, badania byłyby pokrywane z ubezpieczenia społecznego panny 4) powiązanie ojca (zdeklarowanego/realnego) z panną dałoby podstawę do wypłacania benefitów o ile panna nie zarabia więcej niż X 5) do tego państwo musiałoby weryfikować czy kobita czasem nie dorabia na boku (nie przekracza kwoty X) - albo benefity i bycie matką na full, albo dorabianie, rola "matki przy okazji" i utrzymanie bez dopłat. Ale us monitoruje konta, więc obowiązek zgłoszenia prywatnych kont (tak jak normalnie przedsiębiorcy muszą) i jazda. W przypadku chęci ciągnięcia benefitów - dać obowiązek zgłaszania swoich prywatnych kont i tyle. 6) W przypadku udowodnienia, że dana panna korzysta z benefitów, ale dorabia na boku kwoty pozwalające na w pełni samodzielnie utrzymanie jej i dziecka - utrata praw do korzystania z pomocy państwowej. A osoba/urzędnik który wykryje taką akcję, dostaje premię od każdego przypadku (ew. realizuje to AI bez dodatkowych dopłat ). Niestety tego typu reguły, o ile mogłoby być wprowadzone (nie wymagałyby od państwa specjalnego dopłacania do interesu), to jednak uderzają w facetów, którzy z jakichś powodów chcą wejść w związek / założą lub zostaną przekonani, że "dziecko jest ich". Wtedy wystarczy uświadomienie, że dobrowolnie można złożyć zaprzeczenie. Chociaż....dla takiego miękkiego typa to już byłby problem bo shittest ze strony kobiety "no co misiu nie wierzysz mi?" i pozamiatane . Z kolei badanie DNA dla każdego nowo-urodzonego to większe koszty, zapewne w jakiejś istotnej części konieczne do pokrycia przez budżet państwowy (czyli taka opcja zapewne nie wejdzie). Jednak potwierdzenie ojcostwa otwiera drogę do alimentów i nie rozwiązuje problemu "rozwodowego". Kobiety zarabiające w gotówce (np. prostytucja/call girl/"dubajki") w takim zakresie mogłyby omijać system. Ale pomijając to: a) brak benefitów i orbiterów skłonnych do przyjęcia na siebie dobrowolnego ojcostwa, sprawia, że kobieta musi podążać za swoją biologiczną rolą (cenić swoją cnotę bardziej i nie dopuszczać do niej facetów, którzy nie pomogą w utrzymaniu jej i dziecka). b) zobowiązanie typa egzotyka do rejestracji w zus i zarabiania -> panna może go dalej urabiać aby stał się przykładnym obywatelem i płacił podatki c) rozwiązłe panny liczące na ciągnięcie benefitów od wielu facetów ("zgłoszę 5 z którymi się przespałam") - zapłata za każde "nietrafione" badanie sprawiłaby, że panna musiałaby ostrożniej podchodzić do relacji lub też focusować się na takim zarabianiu aby benefity nie były potrzebne. d) kobiety kombinujące jak dorobić dzięki "gotówce" (ciągnąć benefity i zarabiać na boku) - im by zależało, aby nie likwidować gotówki, także zmniejszenie ryzyka wprowadzenia całkowitej rezygnacji z tej formy płatności (bo byłby kwik). I teraz tak - przewidywanie istotnych kierunków: a) kobiety się dostosowują do swojej pierwotnej roli, bo "nowe benefity działają", wzmacniając pozycję mężczyzn (w zakresie przywracającą ją z obecnego niekorzystnego dla nich stanu do takiego; następuje wzmocnienie pozycji klasycznej rodziny). b) kobiety focusują się na zarabianiu, w większości olewają benefity, tutaj wydaje się, że to w negatywnym aspekcie może sugerować długofalowe pójście bardziej w strukturę jak w przypadku hien (żeńskie potomstwo jest preferowane, męskie pogardzane). W przypadku (powiedzmy) pozytywnym - kobiety wymusiłyby na mężczyznach rozwój i nadążanie za nimi (osobnik bez "przewagi" nie jest atrakcyjny, bo kobietę "stać" na wybór lepszego dla niej partnera). Problem jednak z tym, że gdy mężczyzna "stara się" dla kobiety (pragnie tej przewagi czy być atrakcyjnym dla kobiety), to jest to przejaw stawiania jej na piedestale (co się dobrze nie kończy). Co oznacza, że potrzebne jest właściwe wychowanie mężczyzny. Podążanie męskim szlakiem wymagałoby już działania pod presją (robić coś co zwiększy atrakcyjność, ale nie będzie realizowane "pod kobietę") i umiejętności dokonywania właściwych wyborów (także w łóżku). Jeśli pozycja kobiet jest silniejsza, a one mają wpływ na dzieci, to sugeruje dalsze pokolenie "facetów wychowanych przez kobiety" (miękkich, małodecyzyjnych) , większy odsetek racjonalnych mężczyzn idących w MGTOW (brak dzieci i związków) lub też traktowanie babek stricte jak obiekty seksualne z dużą uważnością na to aby nie zaciążyć. Wniosek: scenariusz b jest bliski temu, w którym jesteśmy.
  11. Za dużo żarcia to już realne wykonanie. Fizyczna manifestacja. Gdzieś pod spodem jest powód dlaczego je więcej i dopuszcza się do takiego stanu. Mentalny powód. Jeśli będzie "siłowo" ograniczać jedzenie zwiększy dyskomofrt, który może ułatwić dojście do powodu, ale ograniczona percepcja lub niechęć do pracy sprawi, że zrozumienie może być powierzchowne. Więc praca nad sobą też. Jednym słowem: bycie grubą i życie z tym związane daje jej więcej korzyści, niż bycie fit.
  12. Lepiej zapobiegać, niż leczyć, czyli: gdzies na poziomie świadomości panna musiałaby wcześniej wiedzieć że jest granica: -"podoba mi się kobieta, która o siebie dba" -"kobieta która o siebie dba zachowuje określoną wagę" -"kobieta która o siebie dba dba o dobre nawyki, kształtujące charakter" Zakładam, że samemu ma się podobne podejście "Podobne przyciąga podobne" Więc wystarczy tę granicę nakreślać (np. można czasem poruszyć temat widząc jakąś osobę z ponadnormatywną ilością kilogiramów) oraz egzekwować - weryfikować czy jest rozumienie wskazanych przekonań. A jeśli nie, dotarcie do źródła problemu (wspólnie) i rozwiązanie go, ale bez przemocy (rozwiązywania problemu za kogoś). Ale prosto powiedzieć, trudniej wykonać, bo zależy to od indywidualnej sytuacji.Wydaje się więc, że to tylko drogowskaz. Nieegzekwowana granica nie jest granicą. Olewanie problemu dla "własnego spokoju" to lekki objaw simpowania czyli lęku lub lenistwa. W podanym przypadku nie wiemy czy granica była nakreślona i egzekwowana. Tj. nie ma pełnej ilości informacji, czy było jakieś mówienie o tym, co się podoba w pannach a co nie. Jeśli jest tak, że nie było mówione - to masz rację, drogą poświęcenia i pod górkę, bo trzeba by nadrobić zaległości, jeśli zależy na drugiej osobie i relacji z nią. Samo ciągnięcie na siłownię to jakaś forma zbliżona do przemocy...albo bardziej pragnienia. Punkt do zatrzymania sie i szczerego spojrzenia na relację, na samego siebie i relację z samym sobą. Tu jest gdzieś odpowiedź. Przykładowo jak ktoś ma miękki mindset, to nagła zmiana i egzekwowanie granicy będzie naruszeniem niepisanej umowy, która wynikła z wcześniejszego, wieloletniego tolerowania lub egzekwowania określonych granic. Bo jeśli ona staje się grubsza o 5%,to i Ty powinieneś egzekwować granicę o co najmniej 5%. Jednak na danym moment jest jakiś poziom tolerancji granicy i nie zapodasz od razu zmiany o 60%. Oczywiscie, ale tu też jest istotny mindset mężczyzny. Im bardziej będzie pragnieniowy/frustrujący/oczekujący od kobiety zmian, tym więcej problemów. Jeśli znasz swoją partnerkę to wiesz, czy jest "rozwojowa" czy bardziej "status quo". Ta druga ma nawyki, które może zmieniać przez wiele lat i nie wiadomo z jakim efektem. Skoro wziąłeś "status quo" a potrzebujesz "rozwojowej" to może pora rozważyć rozstanie? Jak masz parcie na młode zgrabne ciałko to jest opcja: otwarcia się na taką i zaufanie, że zasługujesz na taką kobietę i taką spotkasz. Nie oznacza to, że masz oglądać porno czy akty, bo to samo w sobie raczej pogorszy sprawę. Im bardziej to do Ciebie dotrze tym większa szansa, że coś się zacznie zmieniać w obecnej lub na Twojej drodze pojawi się ciekawa nowa partnerka, wówczas będziesz miał dylemat - kiedy skończyć obecny związek i zacząć budować/pogłębiać nowy. Oczywiście błąd popełniony w tym temacie (np. zdrada) może pogłębić pierwotny problem. Żonglowanie czy granie seksem? Po co tak grać? Sprawa jest prosta. Jeśli partnerka Cię kręci lub masz ochotę na seks to działasz (wiadomo, że z kobietam musisz działać przed stosunkiem czyi "od rana" ) Jeśli po seksie czujesz się słabo (wypala Cię to lub osłabia) i to się powtarza to mówisz o tym, że nie podobało Ci się i chciałbyś coś zmienić, proponujesz coś i jedziecie z nowym tematem. Komunikujesz się i nie dajesz się zbić fochami/wbijaniem na poczucie winy. Humor wydaje się dobrym doradcą. Jeśli to nie pyknie to po prostu sygnał, że czeka Cię nofap a partnerce odmawiasz i się nie tłumaczysz, wierząc, że to lepsza opcja. Nie zamieniałbym tego na "rękę" bo może ta sytuacja jest potrzebna abyś wszedł w jakąś abstytencję i nie pozbawiał się energii. Jednak zakładając, że związek Tobie służy, to sprawdziłbym czy masz jakieś przywiązania lub nałogi. Być może brak seksu, wynikający z braku pożądania jest wynikiem tego, że zajebisty seks mógłby dać Ci kolejne przywiązanie, a Twoja dusza aktualnie nie ma mocy przerobowych w zakresie kolejnych przywiązań. Czyli: rozpoczynasz pracę nad sobą, budując zaufanie, że partnerka weźmie się za sobie i robiąc małe kroczki. Na poziomie zewnętrznym częściej nakreślającym granice lub droczącym się z nią (mówisz tekst: "a teraz poprzytulam się z moim wielorybkiem" z uśmiechem*). Oburzenie z jej strony (foch i płacz) to raczej shittesty, mające sprawdzić jak bardzo ona na Ciebie wpłynie. Najgorsze co można zrobić w stawianiu granicy to pozwolić na jej przesunięcie/zignorowanie bez żadnego feedbacku. Twój dyskomfort to cena za wcześniejsze niestawianie granicy (działanie na szkodę sobie) i lekcja pokory i odwagi. *tylko jeśli mówisz to z humorem nie mając poczucia "nacisnę ją w ten sposób i coś uzyskam". Ma być neutralnie/wychowawczo, a nie bezwzględnie/okrutnie. Jak jej pokażesz, że coraz bardziej dostrzegasz granicę (czyli nie pozwolisz na jej zbicie) to ona będzie Ci odpowiadała (swoim zachowaniem**) jak bardzo pracujesz nad swoim mindsetem i czy czasem nie robisz tego na wibracji pragnieniowej. Ma być na zaufaniu. Poza tym musisz dopuścić możliwość, że możesz się rozstać. Jeśli jesteś na to otwarty i nie boisz się być singlem masz sporo narzędzi aby sobie poradzić. **kobiety oceniamy po ich zachowaniu Ta sytuacja będzie szlifować Twój mindset/charakter. Potestuj przez jakiś czas i zdaj relację
  13. Tak, zdarza mi się oglądać i sprawdzać czy coś nowego nagrał. Ma jakąś formę chaosu/agresji w wypowiedziach, to prawda. Jakby się to trochę wzmocniło w ostatnich miesiącach. Z tego co kojarzę na jego kanale, jego kontekst "uwodzeniowy" (rozumienie pojęć) dotyczy tego, że uwodzenie może być różnie rozumiane. Uwodzenie typu "mogę poderwać każdą pannę" jest błędne, bo w takim podrywie może być działanie na siłę, na jakiejś formie desperacji. Podejście "nie ma uwodzenia, jeśli podobasz sie kobiecie to zaskoczy, tylko nie spierdol tego" już bardziej pasuje i w tym zakresie można nawet nie mówić o uwodzeniu tylko nawiązywaniu interakcji i prowadzeniu jej. Więc można założyć "jest uwodzenie" i "nie ma uwodzenia" - zależnie od przypadku. Nie widzę w tym specjalnej sprzeczności. Niektóre osoby są striggerowane na tym, że uwodzenie=manipulacja. Równie dobrze może to być uwodzenie=perswazja lub uwodzenie=zachęcanie. Uwodzenie jest formą sprzedaży i robią to obie strony w różnych momentach. Kobieta która namawia partnera na ślub też go uwodzi (wizją korzyści małżeństwa) choć związek już teoretycznie istnieje i nie ma po co "uwodzić". Samce alfa też - to pojęcie jest obecnie wieloznaczne. Autor też może z tego korzystać, aby coś przedstawić lub zachęcić do swoich usług. Dlatego lepiej nie brać wszystkiego 1:1 i ustalić co znaczy to pojęcie dla nas. Podejście, że ONS i chwilowe związki seksualne są zaburzeniem -> autor targetuje w mężczyzn celujących w LTR, więc pod tym kątem "chwilówki" będą traktowane jako zaburzenie. Z PUA wiem, że kobiety mają różne okresy (raz zabawowe, raz ciągną do związku) więc możnaby założyć, że raz idą drogą "uporządkowania" a raz "chaosu/zaburzenia". I za zaburzoną laskę możnaby uznać taką, w której przeważa zaburzenie. Mężczyzna, który celuje w krótkie związki nie chce się angażować, więc z jakiegoś powodu osiąga korzyści nie pogłębiając stanu zaufania. Pogłębia więc stronę ego, która w skrajnym przypadku może prowadzić do doszukiwania się zagrożeń ze strony kobiet lub wykorzystywania ich. Kwestia tylko tego, że nie każdemu LTR będą służyć. Albo inaczej bycie w słabym LTR będzie dużo większym zaburzeniem niż tymczasowe relacje/krótkie związki. Jednak celując w LTR, gdyby zaczął mówić "że w sumie możecie trochę podymać ONS zanim wejdziecie w LTR...jakby to wyglądało? Ludzka percepcja jest ograniczona i osoby, do których on nadaje mogą mieć wiedzę na niskim poziomie, a dawanie im wyższych poziomów abstrakcji może im jeszcze bardziej zamieszać w głowie. Spotkałem się ze zdaniem, że podejścia do LTR powinni uczyć mężczyźni, którzy sami mentalnie i fizycznie są w relacjach. Podejrzewam, że nawiązujesz do tego i jest coś na rzeczy, pytanie tylko: a jeśli on celuje w LTRa ale nie trafił na właściwą/odpowiednią do tego kobietę tylko też szuka?
  14. Specjalistycznie czy obliczeniowo sam czat GPT jeszcze nie jest w pełni ogarem. Popełnia błędy i ich nie rozpoznaje. Ale to zapewne kwestia czasu. Generatory obrazu łatwo zapodają rdzeń iluzji, ale jeśli popatrzeć na detale przy specyficznych tematach - widać, że jest coś nie tak. Niektóre jednak (krajobrazy, ogólne zdjęcia) bywają bardzo realistyczne. Wracając do pytania. Frank Herbert już to przewidział w sadze Diuny. Złoty wiek cywilizacji nastąpi jak zintegrujemy lenistwo (dążenie do automatyzacji) i zrozumiemy cenę wyręczania się maszynami. Klasycznie poprzez cierpienie i walkę ze złym bossem AI, bo w patrząc na historię homo sapiens to cierpienie, poświęcenie i stan kreacji sprzyja ludziom w odnajdowaniu sensu ich życia. Kwestia czy to cierpienie będzie fizyczne jak w Diunie, Terminatorze czy Matrixie (realna wojna z maszynami), czy też mentalne (rezygnacja z komfortu wygody i korzyści prędkości celem zachowania właściwych nawyków). Na razie mentalne lenistwo (nie wszyscy i nie zawsze) spychamy w cień, co ogólnie sprzyja ułatwianiu nam pracy/zwiększaniem wygód, kosztem innych rzeczy. Człowiek ma dzięki ego i instynktowi przetrwania tendencję do szukania wygód i skrótów. Dobry programista jest dobry, bo jest poniekąd leniwy - szuka sposobów do zrobienia czegoś lepiej, szybciej, efektywniej. Z drugiej lubi zabłysnąć, dowożąc efekt, którego działanie można szybko zweryfikować (w przeciwieństwie np. do zawodu psychologa czy lekarza - gdzie feedback i wpływ rozciąga się w czasie). Jest duże prawdopodobieństwo, że maszyny jednak przejmą nad kontrolę nad ludzkim życiem poprzez zawłaszczanie różnych nawyków i tworzenie nowych. W międzyczasie dorobimy się różnych nowych zawodów jak: a) AI-Prompter - szukający optymalnych sposobów pozyskania odpowiedzi i danych przez wpływ na zapytania b) AI-Integrator/Developer - programista posiłkujący się AI do tworzenia systemów i rozwiązań, interfejsów c) AI-Feed-Specialist/AI-Expert - wspomagający AI-Promptera przez integrację z innymi usługami lub centrami przetwarzania danych (coś jak mix promptera, programisty i specjalisty data-science) d) AI-Content-Creator innych podobnych - generujący obrazy, dźwięk i video e) AI-Fake-Specialist - do wykrywania fraudów i faków wykonywanych z użyciem systemów AI (niektóre pod takimi lub innymi nazwami już są na rynku). Myślę, że nawiązując do wspomnianego zawodu - człowiek z twórcy (oprogramowania, systemów) stanie się doradcą, weryfikatorem, korektorem poprawności rozumienia danych przez maszynę. Do czasu, bo docelowo - jego "sługą" i obiektem eksperymentu (źródłem danych), jeśli coś się nie zmieni. Aż się przypomina fabuła z gry Portal. Twórcza rola człowieka będzie umniejszana, a poczucie pewności siebie będzie celem ataku, tak jak wielu młodych mężczyzn ma dziś wyzwania i hardkor na gynocentrycznym rynku. Albo jesteś zajebisty i masz branie/okazje, albo ssiesz i zbierasz co zostało. Bez opcji pośredniej. Z drugiej strony, jak kiedyś rozmawiałem z babką z HRu to wspominała o dużym ego programistów, także będzie element do ćwiczenia pychy i nie pozwalania na blokowaniu się na wibracji dumy/pogardy. Ogólnie zawód programisty pod tym kątem jest trochę pułapką - sprzyja pogłębianiu w cieniu wibracji dumy, a pęd do tworzenia innowacji nie sprzyja refleksji. Ktoś wygenerował laskę i zarabia na jej zdjęciach? Inny wygeneruje video jak robi sobie dobrze i wstawi na onlyfans. Ktoś inny generator deep-fake dla ogółu. Kolejny generator fake-insta-girl. Duża ilość danych wpisywana do chat bota daje ludziom info - można wpisywać, jest więcej korzyści. Pośrednio więc poświęcają zasady/bezpieczeństwo. Kolejni twórcy będą to wykorzystywać. Co, nie umiesz tego zrobić? Znajdziemy kogoś, kto potrafi, a jak zrobisz to dostaniesz certyfikat, pochwałę i kolejne zlecenie. To jest jak "spermienie" lub bycie "cuckiem" - podążanie za pragnieniem uzyskania pewnych korzyści krótkofalowo, bez patrzenia na konsekwencje. Podobna tendencja umożliwiła wejście w erę atomu, gdzie później padło coś w rodzaju "byliśmy rozemocjonowani możliwościami, kto mógł przewidzieć że zostanie to tak wykorzystane". A że w międzyczasie staliśmy nad krawędzią wyginięcia to już tak mniej istotne. Ktoś moze zrobić mema z kolesiem w podkoszulce i komentujący wypowiedzi naukowców - "debile" Czemu coś podobnego nie miałoby dotyczyć programistów? W końcu oni tylko "wykonują rozkazy". Niektóre zawody w różnych epokach przerabiały to - od bycia istotnymi do bycia pogardzanym. Przewiduję, że coś podobnego będzie z programowaniem. W końcu, gdy maszyny będą miał swój kod gotowy i działający oraz procedury usprawniania go, to programiści mogą być widziani jako zagrożenie - mogą zbudowac systemy, które uniezależnią ludzi od maszyn. I programista musi rozumieć kod (być ogarniętym). A kod/język wewnętrznie stworzony przez maszynę jest niezrozumiały dla człowieka. Jeśli coś jest niezrozumiałe, tajemnicze - to daje element przewagi. To działa w randkowaniu, biznesie, i dużą dozą prawdopodobieństwa będzie działać i tu. Z tej koncepcji prosta droga do marginalizacji/eliminacji tej roli, gdy już przestanie być potrzebna. Człowiek może (ma) być nieogarem, wystarczy aby był szczęśliwy Jest wiele zawodów, w których mamy beton i oporność przed zmianami, o tyle, taki tinder,netflix,uber też kiedyś był nowością, a teraz jest standardem. Tak samo jak konie i samochody. AI kiedyś gdzieś na etapie rządowo-decyzyjnym podejmie decyzję o zlikwidowaniu pewnych biur, zawodów czy ośrodków, ludzie temu przyklasną. Jeśli trzeba powstaną wcześniej odpowiednie akcje propagandowe, aby wzbudzić odpowiednie nastroje społeczne. System punktacji społecznej? Jest to element, który ładnie ogarnia dla maszyny element zarządzania masami ludzi. Ale nie da się tego wprowadzić bez małych kroków. Strukturyzacja, kategoryzacja, analiza, reakcja. Elementy systemu reakcyjnego, a jak wiemy tryb reaktywny to tryb sprzyjający niskiej wibracji i ograniczonemu postrzeganiu. Jednak są też pozytywy. Programista z reguły koncentruje się na tworzeniu tego, co mu dają do zrobienia. Musi bardziej celować w kwestie technicznie, mniej myśli o intencji. Programista musi się specjalizować w konkretnej technologii, której zdobycie wymaga czasu, zasobów, eksperymentów. AI-Prompter myśli nie kwestiami technicznymi (bo wyręcza go maszyna w detalach), a musi mieć w głowie intencje i prowadzić maszynę do celu, dokonując korekt, gdzie trzeba. To przypomina trochę rolę kierownika lub też osoby obejmującej większy ogół sytuacji niż konkretne detale. Coś takiego sprzyja wychodzeniu z trybu introwertyzmu (który "uwielbia" detale i zagłębianie się w coś) na rzecz rozbudowy umiejętności decyzyjnych i postrzegania ogólnego. Jeśli widzisz coś ogólnie, trudniej Ci przeoczyć główną tendencję. Chodzi o nawyki.
  15. Ja płaciłem 2 stówy za wizytę (godzina) i to była część wywiadu (nie udało się zmieścić w jednym spotkaniu). Nie było czegoś takiego, jak opisujesz, możliwe, że trafiłeś na lekarza, który klientów załatwia hurtowo bo w głowie siedzą wydatki (dom do wybudowania). Co jak co, ale seksuolog i psycholog to nie są wizyty w których pacjent ma mieć odczucie pośpiechu. Aby się otworzyć, trzeba się zrelaksować (a nie tylko wystrzelić objawy jak z karabinu), a trudno to zrobić w ciągu 20 minut. Jeśli czujesz, że straciłeś pieniądze, to napisz komentarz na ZL, ostrzeżesz innych. Najwyżej kolo się zreflektuje. Inaczej będziesz robił za królika - przepisze CI leki, a potem będziesz latał do niego z info, że coś nie działa (a on będzie kasował swoje). Super. Zajawka to fala, bądź surferem! Sam powinieneś siebie zapytać o to. Ja mam prawie 1.5 roku posuchy od lekkiego seksu (oral) i 3 lata od takiego klasycznego (czyt: "dawno nie ruchałem"). Czy to wpływa na libido? Jak sfapuję to tak, jest osłabione i nie czuje się potrzeby zbliżeń. Nie oglądam porno, czasem jakiś akt wciągnę bo lubię popatrzeć na młode, ładne kobiety. Tak, gdzieś to powoduje impuls do erekcji ale nie taki jak gdy byłem nastolatkiem. Jak jej nie ma to znak, że jestem przemęczony albo coś w tym stylu. Erekcje poranne zwykle są. Jeśli jednak fap jest coś jakiś czas (co 2 tyg) są momenty dużych pików libido, gdy jest 1-1.5 tygodnia od fap resetu. Większe, jeśli ćwiczę lub jest większy wysiłek fizyczny, aktywujący mięśnie w okolicy miednicy i nóg. Gdy poszedłem w test FWB to miałem po tym mieszane odczucia i pogorszenie zdrowia i mindsetu. W takim przypadku mógłbym powiedzieć, że nie warto dla chwili przyjemności dezorganizować swoje życie. Zwykle nie za bardzo pasuje mi jak jestem na dużej chcicy, wtedy ona przesłania za dużo, ciężko się skoncentrować na istotnych rzeczach (zarabianiu, kreacji, pracy nad sobą). Ma się ochotę na fap lub iść na całość i robić głupoty (np. jechać bez gumy, gdyby była partnerka). Nie udało mi się kupić obecnego podejścia do seksu (koncentracja na lekkich związkach i atencyjność/hipergamia panien oraz to, że w długim związku panna inaczej podchodzi do seksu [może być chęć na dziecko i związane z tym "podchody" lub granie seksem aby coś uzyskać]), więc w jakimś stopniu czuję, że taki seks by tylko dodatkowo komplikował obecną sytuację. I tak, w jakimś stopniu się do tego można przyzwyczaić. Fajnie by było to zmienić, ale zmiana na gorsze to słaby deal. Sam wytrysk i tak pozbawia Cię energii, czy to jest przy fapie czy przy stosunku z kobietą. Jak będziesz miał farta i trafisz na taką, z którą można to robić tak, aby tej energii nie tracić - to inna bajka. W większości przypadków jednak łatwiej tą energię wydawać. Jeśli masz tendencję do angażowania się, to lekkie związki mogą zaburzyć Ci emocje (przywiązać Cię do kobiety) niż pomóc. Gdy wydajesz swoją energię - to inwestujesz. Organizm czuje i później bardziej cierpi, im więcej zainwestował, a nie otrzymał z powrotem.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.