Skocz do zawartości

Natsu

Użytkownik
  • Postów

    5
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Donations

    0.00 PLN 

Profile Information

  • Płeć
    Mężczyzna

Ostatnie wizyty

Blok z ostatnimi odwiedzającymi dany profil jest wyłączony i nie jest wyświetlany użytkownikom.

Osiągnięcia Natsu

Kot

Kot (1/23)

4

Reputacja

  1. Cześć. Jakiś czas temu założyłem ten temat: Trochę on mi uświadomił fakt, że momencie kiedy facet uświadomia Sobie jak naprawdę wyglądają związki to uczucia mogą zaniknąć, na rzecz racjonalnego myślenia. Już jakiś czas jestem z kobietą, z którą można powiedzieć, że dość dobrze się układa - mija 4 miesiąc a jeszcze ani razu mnie nie wkurwiła, zawsze jest dla mnie miła, seks praktycznie na pstryknięcie palców oraz ogólnie nie widać żeby było z nią coś nie tak (oczywiście są pewne rzeczy do których można się przyczepić, ale to w każdym związku). Natomiast w tym wszystkim brakuje jakiś większych uczuć (z mojej strony) co za tym idzie nie jestem w stanie ich okazać. Zdrowy rozsądek podpowiada mi, aby mimo wszystko kontynuować ten związek ponieważ dobrze się z dziewczyną dogaduje i nie wydaje mi się żeby była ona kimś kto zatruje mi życie. Nie dawno nawet mi zarzuciła, że jestem zimny jeśli chodzi właśnie o okazywanie uczuć. Nie wiem zbytnio co mam robić, część osób pewnie powie, że to dziewczyna nie dla mnie i że jeszcze spotkam kogoś w kim się zakocham - jednak znając sam Siebie to każdy kolejny związek będzie wyglądał podobnie do tego (a być może jeszcze gorzej jak trafie na harpie) z drugiej strony mogę odegrać teatrzyk i trochę tych uczuć okazać dla spokoju. Ja ogólnie preferuje luźne podejście do związku tzn. jak mi jest dobrze z laską i jej ze mną też to jest to dla mnie jak najbardziej OK. Co Panowie myślicie?
  2. Jeśli chodzi o zainteresowania, to nie mamy jakiś które się pokrywają nawzajem jednak mimo to udaje nam się znaleźć wspólne tematy do dyskusji, czasami ja narzucam swoje tematy (np. polityka) i widać, że partnerka mniej lub więcej stara się ciągnąć dyskusje i nie widać po niej żeby robiła to od niechcenia. Jeśli chodzi o poczucie humoru to ja mam swoje bardzo specyficznie i ona to jak najbardziej akcetpuje. No właśnie ja jestem cały czas Sobą przy niej i nikogo nie udaje, wygłosiłem jej swoje poglądy na pewne tematy (można powiedzieć że dość radykalne) po których od nie jednej bym dostał kopa w dupę już dawno, a ona to rozumie a przynajmniej się stara. Jeśli chodzi o okazywanie uczuć to rozpoczełem dyskusje w tym oddzielnym wątku : Redpill wymazał trochę u mnie uczucia i być może przez to nie umiem ich odpowiednio okazywać. No właśnie się tego obawiam, chociaż ja nie chciałbym się spotykać z inną kobietą będąc z obecną w związku. Kończe jedno i zaczynam drugie. Kolejna sprawa to pociąg do tej drugiej kobiety może być złudny - może być tak że zatęsknie za tą pierwszą i będę żałował że ją rzuciłem dla innej. Na bieżąco wszystko analizuje i wyciągam wnioski. Do dyskusji zawsze jakiś temat znajdujemy, nie było jeszcze sytuacji w której odczułbym że okazuje mi brak szacunku, ciało ma bardzo atrakcyjne (obydwoje mamy prawie po 180 cm), buzia można powiedzieć że też nie należy do najbrzydszych, jednak poprostu tego czegoś brakuje. Racja, będę się starał docenić, ale jak wspomaniłem wcześniej twarda analiza i wyciąganie na bieżąco odpowiednich wniosków. Co więcej - widziałem się z Panią wczoraj i po tym spotkaniu czuje się bardziej przekonany co do tego związku, ale czas pokaże jak to będzie.
  3. Cześć, Przechodząc odrazu do rzeczy, mam 26 lat z hakiem i właśnie jestem już drugi miesiąc w swoim najdłuższym związku w życiu. Wcześnie nie miałem jakiś dłuższych relacji, tylko przelotne znajomości - głównie przez to że nie czułem tego że dziewczyna jest mi potrzebna do szczęścia. Jednak to jakoś ostatnio się zmieniło i natrafiłem na swoją obecną partnerkę. O niej - 3 lata młodsza, poznana na tinderze, pierwszy stopień studiów ukończony (przymierza się na kolejny), praca w miare przyzwoita jak na ten wiek. Odkąd z nią jestem to nie doświadczyłem żadnego focha ani shit testu z jej strony a muszę przyznać, że cały czas jestem Sobą, przekazuje jej swoje poglądy na pewne sprawy i nie muszę nikogo udawać, żeby coś u niej ugrać. Seks był po trzech tygodniach znajmości (trochę ja przycisnełem w tej kwestii i pykło) i od tego momentu jest praktycznie na zawołanie i to w taki sposób jaki ja chce ?. Jedyne do czego mogę się przyczepić to kwestie finansowe bo jak wychodzimy do knajpy/kina czy gdziekolwiek to sumarycznie stosunek włożonej w to kasy jest na obecną chwilę ~75%/25%, jednak przymykam na to oko, bo jest spora różnica w między naszymi zarobkami i aż tak bardzo mi to nie przeszkadza (oczywiście trzymam cały czas rękę na pulsie, aby nie zostać tzw. beciakiem") Ale jest jeden problem w tym wszystkim... Czuje że w tym związku poprostu brakuje chemii oraz pociąg do mojej partnerki nie jest na tyle wysoki abym czuł się zadowolony. Czasami jak widzę jakoś inną kobietę w moim otoczeniu to momentalnie tworzy się do niej taki pociąg, że mógłbym ją zerżnać przy wszystkich na miejscu (i tu nie mówie o kobietach o wyglądzie 10/10 tylko o takich kobietach, które mają to coś w swoim wyglądzie co sprawia że takie uczucie się wytwarza). Natomiast to uczucie w stosunku do mojej aktualnie partnerki jest co najwyżej "średnie". Nawet ostatnio mi napisała że jestem bardzo zimny jeśli chodzi o okazywanie uczuć (i tu był trochę mój błąd, że dałem to po Sobie poznać) Fakt faktem, że dwa miesiące to trochę krótki czas aby w pełni ocenić kobietę i cały związek, ale teraz jestem trochę na rozdrożu bo nie wiem czy trwać w związku w którym kobieta nie zatruje mi życia (przynajmniej tak się zapowiada na obecną chwile) jednak mimo wszystko nie będzie mnie do niej aż tak mocno ciągneło, czy być może zakończyć ten związek i z nadzieją zacząć Sobie kogoś szukać do kogo będę czuł wystarczający pociąg oraz jej sfera mentalna również będzie normalna. Panowie, co uważacie na ten temat?
  4. Hej, Zakładam ten temat ponieważ od jakiegoś czasu nurtuje mnie pytanie zawarte w temacie wątku. Od momentu wyredpillowania i spraw związanych z MGTOW mija u mnie prawie trzy lata, wraz z upływem czasu bardziej zakopuje się w te tematy i za każdym razem jak zaczynam się spotykać z kobietą to pierwsze co robie to oceniam ją na chłodno - sprawdzam czy nadaje się na kandydatkę do stałego związku poprzez zbadanie jej sfery intelektualnej, fizycznej, materialnej i duchowej itp (oczywiście robie to w sposób delikatny, nie perfidny), w dużym skrócie weryfikuje czy nie zatruje mi życia. Jeżeli chodzi o uczucia to zdarza mi się czuć pociąg do fizyczności kobiety i czasami do jej intelektu, jednak w tym wszystko brakuje mi tego uczucia miłości tzn. nie potrafie się zakochać. Nie jestem w stanie stwierdzić czy to jest spowodowane tym, że jeszcze nie spotkałem odpowiedniej kandydatki, czy być może na takie rzeczy potrzeba czasu, czy też filozofia redpill mi na to podświadomie nie pozwala, jak byłem młodszy to często zdarzało mi się zakochiwać w kobietach z otoczenia i było to silne uczucie, jednak na obecną chwile po prostu nie potrafie. W całym swoim wywodzie piszę oczywiście o uczuciu miłości, które nie przesłania zdrowego rozsądku, który zawsze stawiam na pierwszym miejscu, ale mimo wszystko fajnie było jakby się ono pojawiło. Panowie jak z tym jest?
  5. Witam wszystkich! Bardzo cieszę się że trafiłem w to miejsce gdzie będę mógł wylewać swoje smutki i żale, oraz dzielić się sukcesami. Pozdrawiam.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.