Skocz do zawartości

sol

Starszy Użytkownik
  • Postów

    908
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    1
  • Donations

    0.00 PLN 

Treść opublikowana przez sol

  1. @zuckerfrei สุภาษิตไทยโบราณกล่าวว่า: ใช่
  2. Dziękuję za odpowiedzi ♥️ Dużo mi tu tipów daliście, posprawdzam. Szkoda, że już się nie udziela @Hatmehit, ona miała temat ogarnięty nieźle, z tego co pamiętam.
  3. Temat raczej dla pań:) Mam od jakiegoś czasu strasznie przesuszone włosy. Chyba przyczyniła się do tego popsuta suszarka (wiala za cieplym powietrzem). Mam długie włosy, grube, typowy polski blond z ombre rozjaśnieniem, ale ogólnie rzadko farbuję. Używam zwyklego szamponu fructis i maskę garniera. Zawsze miałam super włosy i nic nie musiałam więcej robić. Do tego wkurza mnie falowanie i myślę o wyprostowaniu keratyną: 1. Co u was zadziałało na przesuszone wlosy? Takie produkty-top co można w ciemno polecić. Olejujecie? 2. Zabiegi nawilżające u fryzjera działają? 3. Keratyna wysusza? 4. I błagam o polecenie jakiejś fajnej suszarki:)
  4. Autorko @JudgeMe, super że zauważyłaś te emocje przy czytaniu książki i wyciągnęłaś z nich wnioski. Wiele osób ma wizerunek siebie jako nieskazitelnych moralnie "nadludzi", których takie coś nie dotyczy. W podobej jak Ty sytuacji, oni bardzo wstydziliby się tych uczuć i próbowali je stłamsić, albo nawet nie zauważyli ich, zignorowali. Skutek byłby w obu sytuacjach taki, że te stłamszone emocje zaczęłyby wracać coraz silniej urastając do rangi niemal obsesji. (Stąd często bardzo "gorliwi katolicy" mają obsesję na punkcie seksu, grzechu, szatana i tak dalej). Myślę, że kiedy się te swoje emocje zauważy i zrozumie, najsensowniejsze jest po pierwsze: 1) zaakceptowanie, że tak czujesz. 2) zrozumienie, że ten typ emocji "w realu" to już coś co minęło i pożegnanie się z tym symboliczne. (Wiadomo, jak @Amperka pisze atmosferę w związku podgrzewać można i trzeba, to nie jest zakon xD ) Wybierasz męża, małżeństwo - wiadomo, fajna była dzika namiętność z przeszłości, ale to już nie jest Twoja droga. Jeśli zrobisz to dobrze, to uwierz mi - nigdy nie zdradzisz męża, nigdy nikt Ci już nie zawróci w głowie, Ty jesteś już ponad tym. Zresztą z tego co piszesz, to w tą stronę już idziesz. W ogóle zaobserowowanie tego NA GRUNCIE ROMANSIDŁA to chyba najlepsza i najbezpieczniejsza możliwa droga. A potem, jak pisze @icman, lepiej wybierać inne lektury, po co się męczyć ;) Ja się bardzo zgadzam z Jungiem, że warto poznawać swoją ciemną stronę i powoli ją "integrować", tzn. oswajać i potem starać się z nią negocjować. Najgorzej, jak ona panuje nad nami z poziomu nieświadomości. Dlatego najgorsze co może być, to uważać się za moralny ideał, którego te sprawy nie dotyczą, zapewne w nieświadomości kotłuje się niezły bajzel. Wszyscy bowiem działamy na sofcie zwierzęcym.
  5. @meghan Ok, odebrałam Twój post, że problemem jest brak spełnienia standardów wigilijnych. Założyłam, że to przeciętna rodzina, organizatorka w ciąży. Teraz doprecyzowałaś, że to ludzie z głębszymi problemami. Twoja frustracja wynika więc dla mnie z ogólnego "ciągnięcia w dół" przez część rodziny, gdzie brak jajek przelewa czarę.
  6. @meghan spójrz na to z innej strony. Czym jest sens wigilii i Świąt w ogóle? To co kiedyś miało być spotkaniem najbliższych, wspólnym radowaniem się, stało się wyścigiem oświątecznego zapieprzu naszych matek, babek i kto wie ile pokoleń wstecz. Bardzo powoli to się zmienia. Przywykliśmy do tego, że to niekończący się stół żarcia i pachnący cifem dom jest celem - tylko dlatego, że od małego tak jesteśmy warunkowani. Zobacz jakie emocje wywołuje w Tobie odstępstwo od tego wzoru, piszesz nawet o ewentualnym braku spotykania się z rodziną (!). Czy to nie przesłania Ci czegoś ważniejszego? Na marginesie, Wesołych Świąt:)
  7. Dobra z serii, "A TERAZ PLOTY Z MOJEJ WSI": Znam taki przypadek, mam znajomą która rozwiodła się z tego powodu. A dziewczyna naprawdę petarda, piękna, jedna z moich najładniejszych koleżanek. No ale właśnie, to bardzo zadaniowy typ dziewczyny, bardzo konkretny, ma męską aurę. Często kogoś opierdziela i często rozmowa z nią to potyczka na argumenty. I to wszystko na poważnie, jak taki boss mafii, nie ma śmichów-chichów, droczenia. Jest robota i trzeba ją zrobić Jak rzadko kiedy czułam się kiedyś kobieco, to przy niej TAK, czułam się kobieco, jak taka podfruwajka. Centralnie wyzwalała we mnie swoją stanowczością kobiecą energię i podejrzewam, że to samo robi u facetów. Ona - jakieś stanowcze opinie, decyzje, projekty, a ja na to: "lalala, hihihi, tadada". Na początku jak się poznałyśmy, trochę z nią "konkurowałam" w tej stanowczości, ale szybko mnie rozpykała i stałam się, nie wiem jak to nazwać "babą" w tej znajomości. @meghan czy masz kogoś wśród otoczenia przy którym czujesz się kobieco? (dziewczyna/facet) Czy znasz kogoś u kogo wyzwalasz "męską" energię?
  8. Nie wierzę co się tu odjaniepawliło. @I1ariusz powinien otrzymać nagrodę imienia Amber Heard, naprawdę, nie masz konkurencji. Szukam postu na jaki odpowiedziałam człowiekowi, a go nie ma, autentycznie. Po tym jak mu odpowiedziałam, gościu go zedytował. Ale nie jakieś tam poprawki, on napisał zupełnie nowy post o innej treści xD pierwszy raz się z czymś takim spotykam tu na forum. Masakra człowieku! A dalej widzę inwektywy w swoim kierunku o manipulacji, przekręcaniu, normalnie całe elaboraty. Projekcja straszna rzecz 😮 Tamten jego wykasowany post był o tym, jak to jako mężczyźni powinniśmy siedzieć i analizować dlaczego ktoś się nas zakochał i jakie to męskie takie analizowanie, co jest oczywiście bzdurą. Too much analysys leads to paralysys. Post był w tonie w jakim nie chce się z nikim rozmawiać, a mam zasadę że jeśli ktoś mnie obraża, to nie idę w to dalej, stąd EOT, szanuję swoją energię (tak, teraz robię wyjątek, ale nieeee ma opcji żebym szła w to dalej). Wywołałeś mnie Mariuszu po jakimś pół roku od mojego komentarza w temacie otyłych kobiety robiąc OFFTOP na jakieś jęczybułowe, blackpillowe frazesy. Byłam bardzo, baaardzo miła. Podałam Ci kilka sposobów co można zrobić, podałam Ci przykłady (swój i również kilku innych forumowiczów się odezwało), że u nich wzrost nie był problemem. Wskazałam, że to może być filtr nałożony przez problemy z ojcem (o którym sporo pisałeś na forum, więc nie dziw się, że wydaje się to oczywistym czynnikiem). A w sumie faktycznie może powinnam z góry do dołu opierniczyć, bo szczerze, nie da się już czytać tych smętów. Tych gości, którym się po prostu nie chce działać, nie chce się być tym czym mężczyzna być powinien, tylko będą sobie WYMYŚLAĆ jakiś pretekst i się tego trzymać do usranej śmierci. Będą kipieć z zazdrości, że nie mają laski 10/10 na pstryknięcie palcem. Na co Ty liczyłeś wywołując mnie w pierwszym poście? Że Cię poklepię po główce i powiem "tak tak, liczy się tylko wzrost, więc nie musisz już w sumie nic robić. Jesteś rozgrzeszony, możesz usiąść i smęcić sobie dalej, bo i tak nic nie zdziałasz"? Powiem Ci tak, z tym mindsetem, który masz, to jak najbardziej. Usiądź sobie i biadol, ale miej świadomość że to: a) TWÓJ mindset b) TY jesteś za niego odpowiedzialny. Bierz odpowiedzialność za siebie i swoje życie, a nie zwalasz na czynniki zewnętrzne "ojej ojej, tamten jest wyższy to ja już nie mam szans, jestem gorszą opcją", to jest tak niemęskie, że aż tego się czytać nie da. I proszę, jak robisz jakieś elaboraty na czyjś temat, pamiętaj żeby oznaczyć go w poście, tak po prostu wypada. EOT xD
  9. Mylisz się, problem tkwi w dokładnie czymś odwrotnym - nadmiernej analizie. Być może kiedyś do tego dojdziesz i tego Ci życzę. Z mojej strony EOT
  10. Człowieku, jak się w kimś zakochujesz (a męski, proaktywny i otwarty facet - niezależnie od wzrostu, zawsze będzie miał powodzenie), nie robisz analizy: dlaczego. Ludzie naprawdę nie wiedzą czemu się w kimś zakochali i zazwyczaj nie robią analiz. Nie robią porównań, nie mają EXCELA i nie myślą: "hmm, zakochałam się w tym, ale KURDE jest niski, bo tamten jest wyższy i ma 10 punktów w moim notesiku, a ten tylko 7". Przecież zawsze na ulicy spotkasz w końcu kogoś wyższego, przystojniejszego, bogatszego, czy w wersji kobiet - większy biust, młodsza, ładniejsza. I co z tego? Twoja matka nie odrzuciła adoratora, bo był niski, tylko po prostu to był taki zalotnik we friendzonie. I nie, nie był na orbicie dlatego, że był niski. A powód który ona podaje, to racjonalizcja wskutek refleksji "trochę spieprzylam bo mogłam mieć człowieka sukcesu, a wybrałam alkoholika". Jedynie co jej przychodzi do głowy to to, że jeden był wyższy a drugi niższy, bo nie kuma siebie po prostu, jak 99% ludzi. Ja myślę, że miałeś z ojcem bardzo ciężko i ogromnie to teraz projektujesz na różne sytuacje, co jest najzupełniej normalne, ale musisz zrozumieć, że to głównie zaburzona percepcja. Taaa, z kolei ten "mój" cały czas wychwalał urodę Kylie Minogue, która ma chyba ze 140 cm xD Twój przynajmniej potrafił po męsku powiedzieć ładniejszymi słowami "odczep się ode mnie zgrzana gigantko"
  11. Jakbym była chłopakiem z niskim wzrostem, to zamiast chodzić z modelami 190+na miasto i płakać, że nie mam powodzenia, albo CO GORSZA szukać na jakichś tinderach, znalazłabym swoją niszę. Już o tym pisałam, że kobiecie wystarczy przez dłuższy czas w bezpiecznym środowisku widzieć mężczyznę, który jest męski i otwarty na innych. Niski a szczególnie bardzo niski facet ma małe szanse wyboru, gdy jest to dokonywane jedynie na podstawie samego wyglądu (internet, klub i tak dalej), ale ma ogromne szanse, jeśli np: - jest nauczycielem akademickim, prowadzi zajęcia w fajny, ciekawy sposób, jest przy tym pewny siebie, pozytywny - prowadzi jakiekolwiek szkolenie/cykl szkoleń z czegokolwiek, na które przychodzą głównie kobiety - ewentualnie jakiś przedstawiciel hadlowy, czy generalnie handlowiec np. do salonów kosmetycznych, fryzjerskich itp. To są luźne pomysły, ogólnie chodzi o to, żeby pokazywać pewność siebie, proaktywne podejście, jakąs dużą wiedzę z jakiejś tam działki w i fakt, że tą wiedzę umie się przekazać i chce się nią dzielić. No i tyle, nie ma szans po prostu, żeby taki facet nie miał powodzenia, jeśli naprawdę jest przy tym pewny siebie i wyluzowany.
  12. "You are the result Of 3.8 billion years of evolutionary success. Act Like It."
  13. tru. Pamiętam taką gazetę - Cosmopolitan, nie wiem czy to jeszcze wychodzi. Niemal na każdej okładce: seks, seks, seks! Kupowałyśmy to wszystkie. Czytam teraz te tytuły artykułów i myślę sobie: co za żenada. "Gorące sexy sztuczki". "Dopraw sex humorem" (podłóż mu w trakcie poduszkę-pierdziuszkę)? Naprawdę dałabym dużo, żeby nie stracić kupy czasu z wczesnej młodości na czytaniu tego szajsu i zamiast tego robić więcej produktywnych rzeczy. Wszystko to jest ściema. Jak jesteś w dobrym związku, to rzeczy się po prostu dzieją naturalnie, nie trzeba stawać na rzęsach. Nie trzeba robić operacji szczęki, nie trzeba w kółko myśleć "jak być jeszcze bardziej zmysłowa", to wszystko jest/było dobrze sprzedającym się, sztucznym produktem dla przerażonych prawiczków, prawiczek, singielek po pump-and-dumpach, które myślą że wciąż są niewystarczające. Jezu, teraz w tej dolnej po lewej widzę tytuł "Gdyby penis umiał mówić" xD Trochę współczuję dziennikarzom, którzy musieli to pisać.
  14. Pierwszy z brzegu artykuł, akurat dziś na niego trafiłam: https://businessinsider.com.pl/rozwoj-osobisty/zdrowie/narzekanie-wplyw-na-mozg-wedlug-psychologii/tt34gjk Tak masz wytrenowany mózg, domyślna ścieżka to "pogarda" i na tym lecisz. Żadna prawdy oświeconej w tym nie ma, jakkolwiek to by się wydawało realne. Musisz wytrenować w drugą stronę i tyle.
  15. Wszystko jest w Twojej głowie. Zacznij chociażby od dziennika wdzięczności, o ile naprawdę chcesz to zmienić. "Pogarda do świata" to w gruncie rzeczy pogarda do siebie samego (czasem ukryta) bo tym jest świat, odbiciem naszego wnętrza. Intelekt i analiza wszystkiego są przereklamowane, często prowadzą w ślepą uliczkę. Zamiast tego skup się na tym jak się czujesz i staraj się zauważać te dobre momenty, coraz częściej i częściej. Powinnaś zacząć widzieć w ludziach dobro po jakimś czasie. Wszystkiego dobrego.
  16. @meghan moja kochana, mam teraz cięższy czas, nie ma mnie za bardzo w internetach, ale akurat widzisz, zalogowałam się i Ty mnie oznaczyłaś w tym czasie, telepatia Przeczytałam częściowo "Niewolników Dopaminy" - bardzo ciekawa. Można mieć bardzo, ale to bardzo specyficzne uzależnienia i faktycznie, w wielu przypadkach "ćpiesz" to coraz bardziej. Fun fact: Autorka była uzależniona od... książek w stylu "Zmierzch". Okazuje się że to cały wielki przemysł księgarski gatunku, który polega na mniej więcej: ona i on się poznali, 3/4 książki się na siebie boczyli, ale właśnie w tej 3/4 książki doszło w końcu po wielu stronach napięcia do seksu między nimi. Babka tak się od nich uzależniła, że kupowała setki takich książek na Kindla i w pewnym momencie przewijała już tylko do momentu tego seksu Zaczęła zaniedbywać pracę i rodzinę. Trochę śmieszne, trochę straszne.
  17. 1. Idziesz na mistrzostwa Polski w szachach i wołasz: CIENIASY, kto chce dostać po dupie? 2, Zbierasz kandydatów. 3. Grasz z każdym partyjkę, jeśli Cię nie ogra - next, jeśli Cie ogra: 4. Mówisz: O Boże! To niesamowite! Poduczysz mnie trochę gry? 5. Nie zgodzi się - next, zgodzi się: 6. Idziecie do Twojego samochodu żeby podjechać na lekcję szachów, a tam... przebita opona! Mówisz: łojezusmaria i co teraz? czekasz na reakcję 7. Jeśli zmieni oponę, będziesz miała bardziej inteligentnego, dobrego i zaradnego Pana w swoim samochodzie! Co dalej? To zależy już tylko od Ciebie, szkoły są różne
  18. @meghan raczej bardziej generalna korelacja między sposobem wyrażania miłości przez rodzica i szukanie tego potem nieświadomie w życiu, od objadania się po wpadnięcia po uszy po jakiekolwiek inne zajęcie, które kojarzy się z ich bliskością. Ciekawa teza imo.
  19. @Alejandro Sosa rozumiem co chcesz powiedzieć, ja jestem już powiedzmy ponad to (przechodziłam te wszystkie etapy) i teraz interesuje mnie czysta wiedzą, nie chodzi mi nawet o siebie w tym. @meghan jeśli sama te nitki połączyłaś to chapeus bas, może by to pobadać szerzej? (Jakieś badanie na grupie ludzi)
  20. @Kiroviets W zasadzie, najkrócej to chodzi o to, żeby czuć, że panuje się nad swoim ciałem i swoimi najróżniejszymi popędami, a nie że to ciało panuje nad Tobą, sprawiając, że w gruncie rzeczy stajesz się nieszczęśliwy. Jest wiele dróg do tego, myślę że dobre zrozumienie działania dopaminy jest jednym z puzzli. Obecny świat to jak wielka maszynka z cukierkami za darmo, a my jesteśmy w tym 4-latkami. Jak już pisałam, ja dość nieźle się już ogarniam, ale mam trochę osób w otoczeniu, którym mogłabym pomóc. Jakie to osoby? Np. małe dzieci, które dopiero poznają ten świat (który zmienił się od kiedy dorastałam), np. ktoś totalnie uzależniony od lat od gier komputerowych, stojący w miejscu, wiecznie z bardzo niską energią, nie zliczę ilości koleżanek uzależnionych od instagramów i mediów społecznościowych - sporo tego jest.
  21. Wow, to dopiero diament! Czy to o czym piszesz to Twoje luźne przemyślenia (sposób wyrażania miłości rodzica versus poprzez późniejszy "bodziec" dopaminowy) czy na czymś to opierasz? Niemniej - ta teoria brzmi bardzo prawdopodobnie, od razu zauważyłam schemat u siebie w innej kwestii. Adhd, ale u mnie to z czasem się wyciszyło. Teraz w zasadzie zostały mi benefity Adhd (kreatywność, motywacja, hiper-koncentracja) przy względnym panowaniu nad wadami. Niemniej jednak chętnie zainteresuję się tym białkiem Generalnie ja się już dość nieźle ogarniam - temat założyłam bo uważam kwestię zarządzania dopaminą w dzisiejszym świecie w zasadzie za KLUCZOWĄ szczególnie, jeśli ktoś dopiero dorasta w tym oczojebnym, z każdej strony stymulującym i uzależniającym świecie. Widzę to po wszystkich naokoło i chcę zrozumieć jak sama mogę wpłynąć na to, żeby rozszerzać dobre wzorce, albo zrobić interwencję kiedy trzeba będzie Bardzo wam wszystkim dziękuję za polecane książki i materiały, jest co studiować!
  22. Chętnie przeczytam. Ja już od dawna żyję w duchu tego o czym mówi min. Neville Goddard bo u mnie to po prostu działa. Ma znaczenie jedynie to, co Ty uważasz o czymś i to tworzy Twoją rzeczywistość. Wygląda to (na pierwszy rzut oka) na swego rodzaju potwierdzenie naukowe/wyjaśnienie jak to się rozgrywa.
  23. Gdyby ktoś szukał, ta książka wydaje się ciekawa: https://lubimyczytac.pl/ksiazka/5050639/niewolnicy-dopaminy-jak-odnalezc-rownowage-w-epoce-obfitosci
  24. Hej, wielu z was walczyło tu z różnymi uzależnieniami, wychodziło z ciężkich sytuacji. Interesuje mnie książka/film który będzie swoistą instrukcją jak zarządzać dobrze tym neuroprzekaźnikiem. Taki model, którym mniej więcej będzie można podążać. Najlepiej, jeśli będzie to książka/film, która ujmuje szczególnie trudne przypadki - mam tu na myśli osoby w spektrum autyzmu, adhd itd. Tu jest krótki, ciekawy filmik. Uderzyło mnie to, że robiąc wiele różnych rzeczy w ciągu tygodnia, dających nam dopaminowy skok (które w teorii wydają się fajne i słuszne - w poniedziałek tenis, we wtorek impreza, w środę łyżwy itd.), tak naprawdę obniżamy sobie "baseline" i prowadzi po jakimś czasie do wypalenia i "życie nie smakuje już tak samo". Chciałabym poczytać o tym więcej, więc jeśli cos macie, śmiało.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.