Witajcie.
Zaznaczam od razu że mój post nie ma nikogo obrażać ani umniejszać jego doświadczeniom.
Byłem wychowywany neutralnie, bez stawiania kobiet na piedestale.
Moje blackpillowe podejście do kobiet wynika z moich doświadczeń - przejechałem się lekko na jednej Pani, na drugiej itp. Zacząłem wyciągać wnioski o naturze naszych witaminek. Wnioski negatywne ale tylko prawda o ich naturze jest w stanie uchronić nas przed naprawdę negatywnymi konsekwencjami.
Dlatego też, trochę dziwnie czyta mi się nacechowane emocjami opowieści o zachowaniu kobiet i rozkładaniu tego na czynniki pierwsze.
Co najbardziej mnie denerwuje TO PRZYWILEJE KOBIET W POLSCE.
Za danie im tyłu praw, przywilejów odpowiadamy MY WSZYSCY.
Nasz brak sprzeciwu, milcząca aprobatą patologii. Najwięcej tego widziałem pracując w różnych korporacjach(dlatego sprzeciwiając się temu byłem tam mało lubiany).
Musimy się zjednoczyć, musimy być sprawiedliwi względem siebie i naszego sumienia. Rywalizacja między mężczyznami powinna być zdrowa.
Podsumowując - sami odpowiadamy za cześć patologii która nas otacza.
Zapraszam do dyskusji.