Skocz do zawartości

Majsterek1

Użytkownik
  • Postów

    6
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Donations

    0.00 PLN 

Treść opublikowana przez Majsterek1

  1. @prod1gybmx Nie jest mi obojętna, to fakt. I pewnie gdyby chciała wrócić zacząłbym się nad tym zastanawiać. Nie mniej jednak nie szukam z nią kontaktu i staram się o tym nie myśleć i zajmuje się sobą. Zostawiła mnie z tyloma nie załatwionymi sprawami że samo to mnie zniechęca już do niej skutecznie (sprzedanego auta za jej namową nie daruję... Moje oczko w głowie). Mam koleżanki z którymi rozmawiam ale obecnie nie szukam szybkich dziewczyn czy przelotnych znajomości bo zwyczajnie nie czuję się na to gotowy, potrzebuję ochłonąć i na spokojnie wszystko sobie ułożyć.
  2. @Pozytron Zawsze staram się utrzymywać formę i aktywność fizyczną dla siebie oraz ze względu na rajdy. Mam 177cm wzrostu i raczej jestem normalnej budowy żadnej opony na brzuchu czy innych historii tego typu, teraz po rozstaniu poleciałem 10 kg w dół.. masakra, dużo nerwów mi to zjadło. Jeśli chodzi o tego typka jest podobnego wzrostu, co do jego budowy czy kasy to nie wiem, nie interesuję się tym zbytnio a dodatkowo moja była myszka ma kilku nowych kolegów więc nie mam za bardzo też punktu odniesienia bo nie widziałem ich, a Fb czy innych tego typu spraw nie śledzę.
  3. Taka mała aktualizacja.. W zeszłym tygodniu spotkałem ja przypadkiem pod sklepem, rozwinęła się jakaś rozmowa. Myszka powiedziała że to nie jest tak że nic do mnie nie czuje lecz jej uczucie się bardzo wypaliło i nie możemy być razem ponieważ ja za dużo jej wypominałem sytuację z tamtym typem i za dużo słów zostało już wypowiedzianych. Czułem się trochę zmieszany tą całą rozmową, na koniec dodała że możemy być na przyjacielskiej stopie i ona by chciała. Nie zgodziłem się na to twierdząc "że najlepszym przyjacielem człowieka może być pies a mnie nie interesuje to". I tak skończyła się rozmowa. Dwa dni temu dodała zdjęcie ze swoim starym znajomym podczas spaceru, nie ruszyło mnie aż tak. Ale dzisiaj? Praca w warsztacie to i wiadomo czasami wypada jakaś jazda próbna. No dobra, jadę w miasto, w mieście mamy ładny zalew z dużym parkingiem... chwila zastanowienia i jadę tam! Przejeżdżam przez parking a tam myszka z tym facetem ze sklepu Myślę sobie... hmm szybko poszło ale widząc to na żywo ruszyło mnie to strasznie, chciałem już napisać jej że naprawdę to wszystko między nami było ch*** warte i dorzucić jeszcze coś do pieca. Ale po chwili zastanowienia i wiedzy z forum nie zrobiłem z tym nic. Mimo tego że emocje jednak buzowały. Cieszę się z tego że to widziałem bo utwierdza mnie w tym że wcale nie jest taka wyjątkowa i nie ma naprawdę sensu biczować się po takiej osobie. Mam jeszcze dużo do przerobienia jak i przetrawienia tego wszystkiego, jednak staram się iść twardo przed siebie. A im? Życzę szczęścia! Niech się wiedzie!
  4. Bracia, nie spodziewałem się aż takiego odzewu i porządnego sprowadzenia na Ziemię. Zdaje sobie sprawę z tego że to nie koniec świata i naprawdę za jakiś czas mógłbym dużo bardziej to odczuć i żałować. Jeżeli chcę mieć lepszą przyszłość i lepsze życie to mam przed sobą wiele pracy bo tylko to jest sensownym rozwiązaniem. Fakt przez tą całą sytuację z panną moje zainteresowania i pasję odeszły trochę na boczny tor, bardziej żyłem nią i tą całą chorą sytuacją. Liczę się z tym że jeszcze nie raz będzie mnie to męczyć i muszę to odchorować lecz przekonaliście mnie że naprawdę nie ma co oglądać się za siebie i rozpamiętywać. Było minęło, nauczka na przyszłość jest jak i motywacja do dalszego rozwoju. Odrobię lekcje i wyjdę z tej sytuacji tylko twardszy. Na koniec do tej historii dodam jeszcze jeden smaczek, który ukazuje jak bardzo potrafiłem jej zaufać i jak zaślepiony byłem.. Z racji tego że pilnie potrzebowałem większej ilości gotówki na rozwój przyszłego biznesu... Zaproponowała mi żebym sprzedał swoje auto, bo "Przecież możesz jeździć moim, ja i tak teraz go nie używam". Jak zaproponowała tak też zrobiłem, auto poszło, kasa wpompowana a panna chwilę po tym zwiała. Dobrze że zostało trochę, przynajmniej udało się kupić coś na szybko do przemieszczania.
  5. Po krótkim przedstawieniu się w odpowiednim dziale, przychodzi pora "pójść za ciosem" i opisać w kilku zdaniach swoją historię. Myślę, że będzie to spora lektura, chociaż zobaczymy w sumie czy mnie pociągnie czy skrócę to do minimum. Ale muszę przyznać szczerze, że mam ochotę na swego rodzaju "katharsis". W sumie pierwszy raz się tak uzewnętrzniam na jakimkolwiek forum i pierwszy raz tak odważnie opiszę co mnie "dręczy". Przechodząc do sedna, mam 27 lat. Dwa miesiące temu rozstałem się z dziewczyną, która obecnie ma 23 lata. Znamy się praktycznie od dziecka, mieszkamy w jednej miejscowości a w dodatku blisko siebie. Byliśmy w związku prawie 6 lat. Dziewczyna ładna, do tego dla innych sympatyczna, miła i oddana. Początki naszego związku sięgają można powiedzieć wczesnych lat naszego życia. Nie była to moja pierwsza dziewczyna, mimo jej młodego wieku ja też nie byłem jej pierwszym partnerem seksualnym. Tak się złożyło że od koleżeństwa z czasem bardziej się zaangażowaliśmy, była chemia i tak do tej pory byliśmy razem. Ona pochodzi z rozbitej rodziny jej rodzice rozstali się gdy miała 10 lat, przez resztę czasu wychowywana była przez matkę i obecnego partnera, z ojcem również posiada kontakt (bardzo dobry moim zdaniem). Jest to osoba raczej zamknięta w sobie, ma bardzo wąskie grono znajomych i bardzo dobrą przyjaciółkę, która krótko mówiąc jest bardzo łatwą dziewczyną i z nie jednego chleba piec jadła delikatnie mówiąc ( wyjechała na jakiś czas za granicę zaraz po szkole). Po dwóch latach z dziewczyną zaczęły być problemy, zachorowała na anoreksję i sytuacja była bardzo nieciekawa, bardzo znaczna utrata wagi, wycieczki po psychologach i dietetykach po pewnym czasie postawiły ją na nogi. Dużą rolę w wyciągnięciu jej z tego miał jej ojciec i ja, jej matka stwierdziła początkowo że to tylko dieta by po czasie stwierdzić że trzeba wysłać ją do szpitala, bez większego zaangażowania. Po tej całej sytuacji ona skończyła szkołę średnią i tak leciał nam wspólny czas, były wyjazdy na wakacje, walentynki, czasami weekendy. Gdy znalazła pierwszą pracę zamieszkaliśmy razem ponad dwa lata temu, wynajęte mieszkanie i pierwsze większe plany na przyszłość, ja starałem się rozwinąć też swoje pasje jak i zawodowo, pracuję jako mechanik samochodowy, startuję w rajdach samochodowych a do tego inwestuję w to by otworzyć własną działalność. Moja dziewczyna była tego przeciwieństwem bez większych ambicji zmieniła pracę w markecie na pracę na taśmie ( za namową przyjaciółki, która pracuje obecnie z nią) co prawda zajmowała się mieszkaniem i bardzo często obiadami lecz jej jedynymi zajęciami w wolnym czasie gdy mnie nie było w domu często było przeglądanie portali społecznościowych, klepanie setek "słit foci" i wyjście "na papierosa" z przyjaciółką i czasami ćwiczenia... To wyglądało trochę tak że cały wolny czas mam poświęcić jej, co kilka razy mi wypominała. Owszem były spacery, obiady w restauracji czy wyjścia w góry gdy tylko miałem więcej wolego czasu. Lecz często bywało tak że nic jej nie pasowało i siedzieliśmy w domu. Początek końca zaczął się rok temu, wraz z momentem gdy zaczęła pracować i spędzać dużo czasu z przyjaciółką. Laska co raz częściej siedziała w telefonie i wręcz się z nim nie rozstawała. Przypadkiem zauważyłem że pisze z jakimś typkiem, oczywiście wszystkiemu zaprzeczyła, kłamiąc prosto w oczy. Po kilku razach przyłapałem ją na gorącym uczynku i sprawdziłem jej telefon, to co zobaczyłem wywróciło mi wszystko do góry nogami, nigdy nie sądziłem że ta dziewczyna jest zdolna do wypisywania takich zboczonych i pikantnych rzeczy z obcym facetem, którego poznała na kasie (starszy od niej o 10 lat) i dodatkowo stadko adoratorów...Zapewniła że nie zdradziła... Puściły mi nerwy i kazałem się jej wyprowadzić..Niestety po miesiącu zmiękłem i wróciliśmy do siebie. Zaczęło się jakoś układać, był dobry sex, dogadywaliśmy się, wyjazd na urlop za granicę do jej rodziny, na którym znowu zauważyłem to że z nim piszę. Ona zapewniała mi że wszystko sobie z nim wyjaśniła i nic od niego nie chce lecz pojawił się jeszcze jej"dawny kolega" jak to ona określiła i cały czas miała z nim częsty kontakt. Od czasu jej powrotu ja już nie do końca potrafiłem pogodzić się z tym że doszło do takiej sytuacji i czasami wypominałem jej to co było co często kończyło się kłótniami. Trwaliśmy razem dalej, punktem kulminacyjnym była sobota dwa miesiące temu gdy byliśmy na urodzinach znajomego, podczas powrotu doszło między nami do wymiany zdań aż w końcu zakończyła się ona jej słowami, które brzmiały tak "Ty myślisz że ja z jednym facetem chcę być tylko?" W tym momencie odwróciłem się i poszedłem bez słowa, ją zgarnęła koleżanka. Na drugi dzień przyjechała po rzeczy oznajmiając mi że ona już "nie chce". Mimo nerwów, zachowałem się jak zwykły frajer i miękka fajka pomagając jej w wyprowadzce, po czasie kontynuując festiwal żenady, próbując namówić ją do powrotu i naprawy wszystkiego... Na koniec naszej znajomości pokłóciliśmy się i wyrzuciłem jej wszystko co myślę o niej i tej całej sytuacji ( wiem słabe to lecz emocje wzięły górę). Zauważyłem że problemem jest też obecnie to że mam strasznie niską samoocenę, strach przed tym że nie znajdę nikogo i to że ona z pewnością będzie teraz korzystać do woli, przemieliło mnie to totalnie i swoje muszę odchorować. Obecnie nie mam z nią kontaktu, staram się ułożyć wszystko na nowo i zapomnieć lecz są momenty że gniecie mnie strasznie to wszystko i mam chęć się do niej odezwać. Do tego z racji tego że wróciłem do rodzinnej miejscowości czasami ją widuję i nic na to nie mogę poradzić. Dodam na koniec że jest to dla mnie mega nauczka ponieważ poległem na wszystkich polach co motywuje mnie do pracy nad sobą, bo jednak trzeba iść do przodu i wyciągać wnioski ze swoich błędów. Co by się nie działo.
  6. Majsterek1

    Cześć.

    Cześć, witam wszystkich braci.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.