Skocz do zawartości

ViolentDesires

Starszy Użytkownik
  • Postów

    308
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Donations

    0.00 PLN 

Treść opublikowana przez ViolentDesires

  1. Ja mam wrażenie, że te dwie pozycje Wenus dają inne korzyści. Moim zdaniem oczywiście, że tak. Przez to w danym obszarze życia jedni ludzie mają łatwiej, a drudzy trudniej. Przykro mi, ale według mnie tak. Mi się wydaje, że to wygląda trochę inaczej. Ja mam Wenus "u siebie" w Wadze, a też lubię seks, choć nie w każdą dziurę. ? Ja bym widziała różnicę w innych rzeczach, o których nie chcę tutaj pisać. Moim zdaniem jeżeli wymagają więcej, czyli są trudniejsze, to są w jakimś sensie "złe", niekorzystne. Chociaż zgadzam się, że to nie powinno być powodem do rozłożenia rąk i powiedzenia sobie "taki już jestem i koniec". Na świecie żyją ludzie z różnymi "złymi", niekorzystnymi aspektami i jakoś sobie radzą.
  2. Już o tym pisałam, znajomy pokazał mi audycje Marka. Spodobały mi się, bo choć nie ze wszystkim się zgadzam, to poruszają pewne tematy tabu. Wtedy pomyślałam, że to może być fajne forum i weszłam z ciekawości. Potem zaprzyjaźniłam się z kilkoma osobami i zostałam. To miało miejsce wiosną tego roku, podczas epidemii koronawirusa, gdy życie w realu ucierpiało z powodu izolacji i obostrzeń. Ja nie mam żadnej skrystalizowanej intencji, celu do osiągnięcia, dla mnie to jest rozrywka i anonimowa rozmowa. Jeżeli chodzi o urodę i powodzenie, to wielu ludzi ma błędny obraz tego, jak wygląda życie dziewczyn takich jak ja. Nasze życie pod niektórymi względami jest inne, ale pod niektórymi względami jest normalne. To nie jest tak, że cały czas jesteśmy na niekończącej się imprezie, otoczone wianuszkiem adoratorów. Robimy też normalne rzeczy, w tym między innymi siedzimy w internecie. Wiele bardzo ładnych dziewczyn siedzi kilka godzin dziennie przed smartphonem czy laptopem i zajmuje się niepoważnymi rzeczami. To mogą być wieczne pogaduszki na WhatsApp, przeglądanie Instagrama, Tik Tok, albo nawet Kwejk. To mogą być bardziej indywidualne sprawy, jak interesowanie się wystrojem wnętrz lub ulubioną rasą psów (wiele uwielbia Pomeranian). Ja mam ogromne powodzenie, ale obecnie sypiam tylko z jednym, świetnym facetem i nie korzystam z mojego powodzenia. Prowadzę w tej chwili w miarę normalne życie. Dla nich dużo częściej jesteśmy miłe i ciepłe, bo chcemy dobrze wypaść w ich oczach. Ta sama kobieta może być miła dla atrakcyjnego faceta, a zimna i nieprzyjemna dla nieatrakcyjnego. Niejedna "zimna suka" przy odpowiednim facecie zmienia się w przemiłą i uroczą dziewczynę. To nie jest tylko kobiece zachowanie, bo większość mężczyzn robi tak samo. Są bardziej mili i ciepli dla atrakcyjnej kobiety, bo chcą wypaść lepiej w jej oczach. Ja z powodu swojej urody doświadczam tego bardzo mocno, najczęściej jestem traktowana przez mężczyzn w miły i uczynny sposób, lepiej niż inne kobiety. Nawet w stosunku do koleżanek około 7/10 widać dużą różnicę. Mówię tu nie tylko o kontaktach towarzyskich, ale też o codziennych czy zawodowych. Wracając do kobiet, to mężczyźni nagminnie popełniają odnośnie tego dwa typy błędów w myśleniu. Jeden błąd polega na zakładaniu, że (bardzo) atrakcyjna kobieta chodząca z sukowatą miną pewnie jest zła, podła i tak dalej. Drugi błąd polega na zakładaniu, że brzydka dziewczyna, która zachowuje się miło, pewnie ma dobry charakter, złote serce i zachowuje się tak bezinteresownie. Tak naprawdę to nie musi mieć nic wspólnego z charakterem, to może wynikać z sytuacji tej dziewczyny. Powiedzmy, że mamy przeciętnego faceta 5/10. Ten facet raczej nie jest brany pod uwagę jako partner przez (bardzo) atrakcyjne kobiety, bo one mogą mieć fajniejszych facetów. Z tego powodu one nie mają powodu, aby się do niego przymilać i jeżeli nie są miłe z dobrego serca, to mogą być dla niego zimne i sukowate. Za to dla brzydkiej kobiety on może być akceptowalnym partnerem, bo ona wie, że trudno byłoby jej zdobyć coś lepszego. Dlatego ona może być dla niego miła niekoniecznie z dobrego serca, tylko interesownie, chcąc wypaść dobrze w oczach potencjalnego partnera. Potem robią się z tego mity o tym, że "ładne dziewczyny to wredne suki", a "brzydkie dziewczyny mają lepsze charaktery". Nie jestem w stanie wytłumaczyć, czym różni się twarz 6-7/10 od 8-10/10. To się po prostu widzi. Ważny jest też wzrost i sylwetka. Jeżeli dziewczynie zależy na pieniądzach, to liczy się też zamożność. Nie zawsze tak jest, bo może chodzić o hedonistyczną przygodę albo o znalezienie atrakcyjnego seksualnie kochanka, który będzie "uzupełniać" bogatego męża lub kandydata na męża. W jaki sposób moje ego czy arogancja mają być sprzeczne z pewnością siebie? Ja jestem bardzo, bardzo mocna w kilku obszarach. Większość ludzi nie jest tak mocna nawet w jednym obszarze. Mam wrażenie, że Tobie nie mieści się w głowie, że są osoby odległe od przeciętności. W moim przypadku posiadanie normalnego mniemania o sobie wymagałoby ogromnej skromności i przymykania oczu na moje liczne silne strony. https://pl.wiktionary.org/wiki/pewność_siebie "wiara w swoją wartość, we własne możliwości" Tak się składa, że ja mam bardzo dużą wiarę we własne możliwości, co zostało wielokrotnie potwierdzone w praktyce. Według tej definicji, mam bardzo dużą pewność siebie. To jest absurd. Ja jestem bardzo, bardzo odległa od bycia słabym materiałem. To co napisałeś jest strasznie niepoważne. To jest normalne, że na forum o charakterze "pomocowym" wchodzi wiele osób, które nie radzą sobie z daną dziedziną i są pod jakimś względem poniżej przeciętnej. Dlaczego masz do mnie pretensje za to, że napisałam coś tak oczywistego? Domagasz się traktowania tego jak tematu tabu? Ja wcale tego nie krytykuję. Takie forum jest potrzebne, tak samo jak inne fora "pomocowe". Zastanawiałam się, przegrałeś. Ja znam facetów, którzy doskonale sobie radzą. Znam nawet takich, którzy pomiatają kobietami. Jak to możliwe? Są atrakcyjni fizycznie i mają pewną siebie, męską psychikę. Nigdy bym ich nie nazwała "słabym materiałem". Znam też kobiety, które są brzydkie i nieszczęśliwe. Tak, kobiety są pod pewnymi względami faworyzowane, ale to jest dużo mniej istotne od tego, jakie ktoś ma geny i wygląd. Ładni ludzie mają dobrze, brzydcy źle. Zarówno mężczyźni, jak i kobiety. Co dokładnie "mógłbyś"? Być traktowany jako potencjalny sponsor, bankomat? Każdy facet może mieć seks za pieniądze i to nie świadczy o jego atrakcyjności. Inaczej trzeba by uznać, że każdy facet jest atrakcyjny, bo przecież każdy może wydać kilkaset złotych na godzinę seksu za pieniądze. Moim zdaniem to jest słabe, że mając tak małe doświadczenie z płcią przeciwną (2 kobiety w wieku 40 lat), zabierasz na ten temat głos i sprawiasz takie wrażenie, jakbyś uważał się za osobę znającą się na rzeczy. Tobie jest wszystko jedno, ok. Jednak postawiona przez Ciebie wcześniej ocena własnej atrakcyjności jest błędna. Bo dla większości kobiet wzrost 169 u faceta jest bardzo poważną wadą, której nie niweluje to, że facet ładnie się ubierze. Moim zdaniem bardzo mocno mylisz się w ocenie. Moim zdaniem on ma problem z niespełnieniem, zakompleksieniem w pewnej sferze życia, którą próbuje kompensować przez przybieranie określonej pozy. Pozy, na którą Ty się nabierasz. Zderzenie dwóch światów - zdecydowanie tak. Jednak czy ja próbuję jego ściągnąć na "moje" pole? Moim zdaniem on sam na nie wchodzi i zabiera głos odnośnie spraw, na których się nie zna, odnośnie których brakuje mu doświadczenia. Co moim zdaniem jest pozbawione sensu i sugeruje niezdrowe emocje. Wielu mężczyzn ma małe doświadczenie i pojęcie o sprawach związanych z płcią przeciwną, ale zabierają oni głos i wymądrzają się, przybierając pozę kompetentnych i doświadczonych. To nigdy nie oznacza niczego dobrego. W dużym stopniu się z Tobą zgadzam. W tym także w tej nieprzyjemnej dla mnie kwestii, jaką jest to, że ja mam swoje atuty na czas określony. Jednak moim zdaniem co do @Obliteraror popełniasz ten sam błąd co @Yolo i łapiesz się na coś, co jest jedynie pozą.
  3. W tym temacie jest wiele wpisów, na które chciałabym odpisać, ale nie mam czasu. Może spróbuję odpowiedzieć w kilku częściach. Tak, Prod szydził z próby samobójczej innego użytkownika, co bardzo mnie oburzyło, zareagowałam ostro i dostałam za to ostrzeżenie. Moim zdaniem szydzenie z czyjejś próby samobójczej i to w taki sposób, że ta osoba może to przeczytać, jest niesamowicie podłe. Przecież to szydzenie mogło doprowadzić do ponownej próby, być może tym razem skutecznej. Informacja o tym jest tutaj: https://braciasamcy.pl/index.php?/topic/1063-wprowadzone-zmiany-i-aktualizacje-nadane-warny-i-bany/page/81/&tab=comments#comment-677806 Chodzi o słowa "atak na usera z poważnymi problemami.". Kogoś może dziwić moja "dobra", współczująca postawa. Jednak ja nigdy nie pisałam, że jestem całkowicie bez serca. Mam tendencje socjopatyczne i na pewno w wielu sprawach przejmuję się mniej od przeciętnej osoby, ale to też ma swoje granice. Dlaczego oczerniasz, obrażasz @Libertyn i @SzatanKrieger ? Oni nie biegają na żadnej smyczy, tylko podoba im się to, że ja mówię "jak jest". Ja w pełni rozumiem i szanuję ich postawę, sama lubię wiedzieć "jak jest". Pogardzam za to ludźmi, którzy uciekają od realnego świata, uciekają w świat iluzji i halucynacji. Tak, nie zamieniliśmy nigdy ani jednego priva. Moim zdaniem to są osoby z bólem tylnej części ciała, osobniki "beta" próbujące udawać "alfa". Ja wywołuję u nich ból tylnej części ciała, złość, bo oni nie akceptują tego, że w niepisanej społecznej i seksualnej hierarchii ja jestem od nich lepsza, a oni ode mnie gorsi. To jest poziom rozłoszczonych, rozkapryszonych dzieciaków, dziecięcy bunt przeciwko rzeczywistości, ze strony facetów dojrzałych fizycznie, ale nie emocjonalnie. Jeżeli chodzi o to, co porównałeś do jedzenia własnych odchodów, to ja podejrzewam, że w realu z łatwością wytresowałabym co najmniej większość atakujących mnie tutaj facetów. Mogą pisać, że nie, ale nie należy traktować tego poważnie. Mnóstwo facetów kreuje się na twardych i niezłomnych, a mało który naprawdę taki jest. To taki sam kit, jak zapewnienia wielu kobiet, że one nigdy nie idą do łóżka na pierwszej randce, że nie zwracają uwagi na zamożność faceta i tak dalej. Dokładnie, ja jestem z Tobą szczera. W dodatku chyba czujesz, że nie jestem względem Ciebie złośliwa, mówię Ci "jak jest", bez negatywnych intencji. Ja też uważam, że to jest wartościowe i rzadkie. Tak, można powiedzieć, że jestem "samicą alfa". Nie tylko z powodu urody. Czy jestem najlepszym źródłem edukacji? Nie wiem, ja jestem specyficzna i nie jestem w zasięgu przeciętnego faceta. Dla większości facetów lepszym źródłem edukacji może być również szczera, ale bardziej normalna i przeciętna dziewczyna. Bo mają ból tylnej części ciała i nie radzą sobie ze swoimi emocjami. Niektórzy użytkownicy wywołują u mnie pogardliwe rozbawienie, ale też przykro się patrzy na to patrzy, dla mnie to jest żałosny widok. W Twoim przypadku rozumiem i szanuję to, że chcesz wiedzieć "jak jest". Moim zdaniem to jest bardzo dobre podejście. Dokładnie. Moim zdaniem obie rzeczy mają znaczenie. Ja jestem ciekawą, a nawet elektryzującą osobą. W realu jestem odbierana przez swoich znajomych jako fascynująca i "kultowa". Ja mocno odstaję od przeciętnej, jeżeli chodzi o urodę, seksualność i przemoc, a każda z tych rzeczy elektryzuje. To nie jestem cała ja, a tylko to, co najbardziej skupia uwagę. Bo mało kogo interesuje to, że wiem, jak wygląda bitter melon (nie wygląda jak melon), co to jest dosa albo baba ghanoush. Nie narzekam, po prostu stwierdzam fakt. Elektryzująca część mnie kradnie atencję zarówno pozostałej części mnie, jak i innym ludziom. Drugą stroną tego są reakcje na mnie. Tak jak napisałaś, negatywne zainteresowanie to wciąż zainteresowanie. Są na forum osoby, które nie są mną zainteresowane i te osoby po prostu nie zwracają na mnie większej uwagi. Da się, naprawdę. Atakujący mnie użytkownicy są mną zainteresowani, ja budzę w nich emocje, z którymi nie potrafią sobie poradzić. Próbują to wypierać, udawać pewnych siebie i zdystansowanych, ale to jest tylko budowanie iluzji. To jest bezsensowne, bo nawet nie można z nimi szczerze porozmawiać o tym, dlaczego naprawdę tak na mnie reagują. Pamiętam, który dokładnie opis zmienił Twoje nastawienie. Tak, ja podniecam wiele osób. Ludzi kręcą "niegrzeczne" dziewczyny. Napisałeś: "W związku z tym zawsze będzie tutaj przewaga "przegrywów" bo taki przegryw jak już przestanie nim być to najprawdopodobniej w końcu odejdzie i jego miejsce zajmie następny co mu w życiu nie najlepiej idzie. Zresztą taki jest cel tego forum." Moim zdaniem to jest naturalne, że na forum o charakterze "pomocowym" zawsze będzie dużo ludzi, którzy mają problemy z daną dziedziną. W tym sensie się z Tobą zgadzam. Moim zdaniem to w dalszym ciągu jest poniżej przeciętnej. Jeżeli chodzi o 6+, to przykro mi, ale wątpię. Pisałeś na forum, że masz 169 cm wzrostu, co w oczach wielu kobiet jest ogromną wadą. Jeżeli do tego piszesz, że masz twarz na poziomie "Taką mordę może kochać tylko matka", to ja nie widzę możliwości uzyskania uczciwego 6/10. Prędzej możesz ubrać się tak, że będzie po Tobie widać pieniądze i status, co będzie przyciągać niektóre kobiety, ale to nie jest to samo, co bycie wizualnym 6/10. Jakie zachowanie? Ja w realu jestem najczęściej miła, dyplomatyczna i znacznie mniej szczera. Podejrzewam, że mógłbyś mnie poznać i uznać, że jestem czarującą i pozytywną osobą. Czy myślisz, że ja nie potrafię przytakiwać i mówić rozmówcy to, co chce usłyszeć? Że nie potrafię przekonywująco opowiadać, jak dla mnie liczy się miłość i ciepło drugiej osoby, a nie wygląd? Przemoc? Ja bym muchy nie skrzywdziła, to mnie zawsze krzywdzą, bo nie mam szczęścia do facetów (kto mnie uratuje?). Tych facetów miałam oczywiście tylko kilku, powiedzmy 4, to brzmi bardziej wiarygodnie niż 3. Mogę opowiedzieć, jak adoptowałam pieska ze schroniska i jak strasznie płakałam, gdy odszedł. Mogę upierać się, że chcę zapłacić połowę rachunku za obiad. Wiesz, żeby na taką "szlachetną" wyjść. ? Potrafię też patrzeć się czule w oczy, tak jakbym była oczarowana i zauroczona. Potrafię robić to w lekko zawstydzony sposób, jakbym próbowała to ukryć. Spojrzeniu ufają nawet ludzie, którzy nie ufają słowom. Szczególnie "zawstydzonemu" spojrzeniu. ?
  4. Na przykład ja. Mnóstwo energii i siły fizycznej, wdawanie się w bójki pomimo bycia kobietą, dużo sportu. Potrafię być mocno ukierunkowana na konkretny cel, chociaż nie zawsze jestem, bo lubię się hedonistycznie lenić. Z tą ewolucją duchową przepraszam, ale wątpię. To pasuje, bo pomimo mojej "ostrej" natury, ja potrafię rozśmieszać ludzi. W tym także opowiadając w śmieszny sposób o swoich "przegiętych" zachowaniach. Często znajomi śmieją się z tego, z czego teoretycznie nie powinni się śmiać, bo jest to coś sprzecznego z ich wartościami. Nie mam pojęcia o co chodzi. Czasami daję oparcie znajomym, ale nie wiem o co chodzi z tymi dziełami i definiowaniem na nowo. Ja też dziękuję, było fajnie. Trzymaj się ciepło i dbaj o siebie. ❤️
  5. To pasuje bardzo, bardzo dobrze. Ja mam świadomość dobrych i złych stron życia, jego różnorodności. W tym także tego, czego ja sama nie doświadczam. Zauważyłam, także tu na forum, że inni ludzie często mają perspektywę ograniczoną do doświadczeń ich samych oraz otoczenia i nie rozumieją, że ktoś inny może doświadczać czegoś zupełnie innego. Jeżeli chodzi o chwytanie okazji, wyczuwanie zmian szóstym zmysłem, to ja zdecydowanie mam coś takiego. Czasami czuję, że coś jest dla mnie niedobre, nie robię tego czegoś, unikam, a potem się dowiaduję, że bym na tym straciła czy przynajmniej doznała zawodu. Z kolei czasami czuję w sobie inspirację i ruszam do przodu, nie wiedząc do końca co robię, a nawet do czego w zasadzie zmierzam, a potem okazuje się, że było to dla mnie korzystne. Niekiedy pakowałam się świadomie w bardzo ryzykowne sytuacje, ale czułam się z tym ok i nigdy nic mi się nie stało. Mówię tutaj o takiej skali zjawiska, która "na zdrowy rozsądek" wydaje się być nieprawdopodobna. Tak, ja mam wiele z takiego człowieka-kameleona, choć mi to się bardziej kojarzy z kotem zawsze spadającym na cztery łapy. Czasami bywało tak, że zmieniała się sytuacja i pozornie mi to szkodziło, ale w ciągu kilku sekund zmieniałam plany i sposób działania tak, że wychodziłam na tym ok. Mi się przydarza w życiu bardzo niewiele złych rzeczy. Nigdy nie stało mi się nic poważnego fizycznie, co biorąc pod uwagę niektóre moje zachowania z przeszłości, przypomina cud. Nigdy nie dokonałam poważniejszego błędnego zakupu, nigdy nie wyszłam na na niczym na minusie. Nieprzychylni mi ludzie zawsze byli bezsilni w stosunku do istotnych obszarów mojego życia, nigdy nie byli w stanie mi poważnie zaszkodzić, a tylko sprawić drobne przykrości (w drugą stronę było inaczej). Za to spotkane przeze mnie przychylne osoby często były bardzo pomocne i nie mówię tu tylko o mężczyznach zachwyconych moim wyglądem, bo o niektóre kobiety również. To nie działa tak, że cały czas mam szczęście w takim sensie, że dzieje się coś nieoczekiwanie pozytywnego. Czasami dzieje się coś dobrego, natomiast dosłownie nigdy nie przydarza mi się nic poważnie złego. Moi znajomi też to zauważają - podczas rozmowy o tym, czy szczęście i pech istnieją, mój kolega powiedział kiedyś "Tobie nigdy nic się nie dzieje" (nic złego). Jeżeli chodzi o zbiegi okoliczności jakby kreowane pod moją osobę, to tak, to się czasami zdarza, ale nie jakoś często.
  6. @prod1gybmx, ja wiem, że będziesz do końca kłamał i szedł w zaparte. Nie widzę sensu w rozmowie z kłamcą, ale sprostuję jedną manipulację: To Ty zrobiłeś tu syf, odnosząc się do mnie i kłamliwie obrażając moich kolegów. (https://braciasamcy.pl/index.php?/topic/32941-pewno%C5%9B%C4%87-siebie-dzisiejszych-kobiet-a-m%C4%99%C5%BCczyzn/&tab=comments#comment-677052) To Twój obraz rzeczywistości jest spaczony, a nie mój. Sam pisałeś na forum, że jesteś nieatrakcyjnym facetem, który mając ponad 30 lat, miał w życiu jedną kobietę. Sam jesteś przykładem na poparcie moich słów, a zarzucasz mi spaczone spojrzenie? Najpierw ktoś pokazał mi audycje Pana Marka, które zrobiły na mnie duże wrażenie. Nie zgadzam się ze wszystkim, ale i tak doceniam jego odwagę w mówieniu o tematach tabu. Potem weszłam na forum i niestety doznałam zawodu, moim zdaniem forum jest znacznie słabsze od audycji. Jednak zaprzyjaźniłam się z kilkoma osobami i zostałam. Nie stoi za tym żadna "wielka misja", weszłam z ciekawości, a zostałam dla kilku osób i dla rozrywki. Tak. Tak. Takim facetom może się wydawać, że kobiety są pewne siebie i wredne, bo względem nich często takie jesteśmy. Nie biorą po uwagę tego, że dla atrakcyjnych facetów jesteśmy inne. Tak bywa. Zauważyłam, że często mężczyźni, którzy są przystojni, ale nie bardzo przystojni, nie doceniają zakresu swoich możliwości. Ja mam topową urodę, większość znajomych daje mi 9-10/10, a czasami sypiam z facetami 7/10, jeżeli któregoś bardzo lubię. Wielu moim koleżankom 8 i w górę też to się zdarza. Domyślam się, że wiele dziewczyn wymiękło, bo tutejsza atmosfera bywa...specyficzna. Miło, że zgadzamy się co do ogólnego kształtu sytuacji.
  7. Możesz spokojnie pisać i najgorsze rzeczy. Najwyżej napiszę, że coś do mnie nie pasuje. Jest mi to o tyle trudno ocenić, że ma chodzić o podświadomość. Miałam w dzieciństwie bezstresowe wychowanie. Miewam problemy z wyznaczaniem sobie granic, potrafię przeginać i tworzyć "mocne" sytuacje. Nie miałam w pełni ascetycznego wychowania, ale były takie elementy. Brak pewności siebie, pesymizm i skłonność do melancholii były obecne w dzieciństwie. Skłonność do melancholii może odrobinkę nadal, w określonych momentach i kontekstach. Pomimo tego, że najczęściej mam dobry i optymistyczny nastrój.
  8. Wiem, że jest to kłamliwe opluwanie moich kolegów. Kłamiesz, ja nie rzucam bezpodstawnych inwektyw. Ty za to jak najbardziej, chociażby sugerując, że moi koledzy są "kukoldami". Ja już dawno udowodniłam Ci, że masz niski poziom wiedzy o seksie, a co za tym stoi, niski poziom doświadczenia seksualnego. To, że zareagowałeś na to prymitywnym atakiem i słowami "Ile bierzesz za godzinę?", pokazuje skalę Twoich kompleksów na tym punkcie. To już zostało udowodnione, tylko Tobie brakuje szczerości i honoru, aby to przyznać. (https://braciasamcy.pl/index.php?/topic/28297-dlaczego-czytacie-to-forum-kobiety/page/8/&tab=comments#comment-602939 ) Jaki sens ma pójście na Arenę? Przecież masz możliwość przyznania prawdy tutaj. Tylko Ty nie chcesz przyznać prawdy, bo musiałbyś się przyznać do tego, że tak, jesteś zakompleksionym facetem, z kompleksami na punkcie swojego braku wiedzy i małego doświadczenia seksualnego. Ty chcesz iść z tym na Arenę po to, aby móc bezkarnie kłamać i obrażać. Podczas gdy ja nie widzę za bardzo sensu w niekończącej się pyskówce z kimś, kto już przegrał, ale nie potrafi tego przyznać, nie jest go stać na powiedzenie prawdy. Przecież ja już Cię rozjechałam, tylko Ty odmawiasz przyznania tego. To nie jest kwestia mojej bystrości, opanowania, ani żadnej innej mojej cechy. Ty idziesz w zaparte i tyle. Żadna moja cecha nie zmieni Twojego zakłamania i nieszczerości, nie zmusi Cię do przyznania prawdy. Ja myślę o wejściu na Arenę, ale z ciekawości. Niezbyt mnie interesuje pyskówka z osobą idącą w zaparte. Nie wiem, czy jakkolwiek zareaguję na to, co możesz tam wypisywać.
  9. Moim zdaniem pytanie jest nieprecyzyjne, bo nie wiem, czy chodzi w nim tylko o samo bycie kobietą, czy też o bycie bardzo atrakcyjną kobietą (to też jest kobiecość, ale w sensie cechy indywidualnej). Tylko "jako kobieta", bez uwzględniania mojej osobistej atrakcyjności, czuję się uprzywilejowana pod pewnymi względami, ale nie uważam, aby to drastycznie zmieniało moje życie. Moja odpowiedź to umiarkowane "tak". Jako bardzo atrakcyjna kobieta czuję, że jestem DUŻO ważniejsza w hierarchii społecznej, zarówno od mężczyzn, jak i od mniej atrakcyjnych kobiet. Moja odpowiedź to zdecydowane "TAK".
  10. To przede wszystkim zależy od osoby, a nie od płci. Moim zdaniem w społeczeństwie jest więcej pewnych siebie mężczyzn. Większość facetów nie ma pojęcia, jak wiele pozornie pewnych siebie dziewczyn przejmuje się byle czym, czuje skrępowanie z byle powodu. Moim zdaniem na forum zdecydowanie bardziej pewne siebie są kobiety. To wynika ze specyfiki forum i z tego, że wielu facetów trafia tutaj ze względu na przykre doświadczenia z kobietami. To z góry selekcjonuje słabszy męski materiał, przyciąga więcej przegranych niż zwycięzców. Tylko one były 8/10. Doskonale wiedziały, że zostaną miło przyjęte przez praktycznie każdego faceta. To tak, jakbyś wiedział z góry, że ktoś Cię polubi i będzie Ci się podlizywał. Jak by to wpłynęło na Twoje samopoczucie? Nie, gdyby były 4/10, to byłyby już trochę przegrane, przynajmniej bez kompensacji innymi rzeczami. Świetnie ujęte. To jest żenujące opluwanie forumowiczów, z którymi mam dobre stosunki. Jest to tym bardziej żałosne, że to "moja strona" prowadzi bogatsze życie seksualne niż moi hejterzy. Przypomnę, jak wytknęłam Ci kiedyś Twój ewidentny brak wiedzy o seksie i niski poziom doświadczenia seksualnego. Chyba trafiłam w czuły punkt i w Twoje kompleksy, bo obraziłeś mnie, zarzucając mi bycie prostytutką. Przypominam: https://braciasamcy.pl/index.php?/topic/28297-dlaczego-czytacie-to-forum-kobiety/page/8/&tab=comments#comment-602939 Inne przypadki kompleksów i seksualnego analfabetyzmu, małego doświadczenia, też zdarzają się wśród moich hejterów, a nie kolegów. Dlatego "kukoldwehra" pasuje do moich hejterów, nie kolegów, a stworzenie przez Ciebie tego terminu podpada pod projekcję. (https://pl.wikipedia.org/wiki/Projekcja_(psychologia))
  11. 27 Wiem, to jest młody wiek, ale u części moich rówieśniczek i rówieśników czuć zmęczenie, obciążenie pewnymi sprawami, którego we mnie nie ma. Ja jestem bardziej jak 20-latka.
  12. Nie wiem, jak to będzie wyglądało w późniejszym wieku, ale jak na razie ten opis bardzo dobrze do mnie pasuje. Ja mam silną witalność i super dobrą formę fizyczną. Do tego też wyglądam młodo, świeżo. Wydaje mi się, że będę długo zdrowa, atrakcyjna i sprawna fizycznie, bo zaczęłam z bardzo wysokiego poziomu i ten bardzo wysoki poziom trwa nadal, na razie nie widzę żadnego spadku wraz z upływem lat. Gdy to zacznie opadać, bo w końcu niestety zacznie, to jeżeli będzie spadać stopniowo, to powinno być dobrze przez długi okres czasu. Ja mam z reguły dobry humor i pozytywne nastawienie, chęć próbowania nowych rzeczy. Jest we mnie coś "młodego", nie mam w sobie żadnego zmęczenia życiem. To pasuje, ja czasami mam tak, że podążam za intuicją i bardzo dobrze na tym wychodzę.
  13. Mam co do tego wątpliwości. Z jednej strony niby jestem w stanie dopatrzeć się wydarzeń w moim życiu, które do tego trochę pasują. Z drugiej strony moim zdaniem całokształt ma zupełnie inną barwę i dominowało tam coś zupełnie innego. Był okres, w którym moje życie bardzo mocno się zmieniło, przez co musiałam wykształcić metody radzenia sobie z pewnymi problemami. Mam na myśli okres dojrzewania, gdy moja uroda zaczęła mieć znaczenie. Z lekko nieśmiałego, normalnego dziecka, stałam się najładniejszą dziewczyną w szkole, a tym samym celem ciągłego zainteresowania ze strony chłopaków. Nie mówię, że było to coś złego, bo to było bardzo fajne, ale też musiałam się nauczyć sobie z tym radzić, selekcjonować zainteresowanie, trochę się przed tym "bronić". Do tego doszła też zazdrość ze strony niektórych dziewczyn, musiałam nauczyć się przed tym bronić. Jednak ogólnie to było bardzo pozytywne, ten aspekt "nauki przetrwania" był mało odczuwalny. Mój ojciec jest dziwny, wycofany, mam z nim słaby kontakt. W jego przypadku można mówić o braku czy niedostatku miłości lub jej okazywania. Jednak od strony mamy wszystko było ok. Czy uważałam się za mniej wartościową osobę? Chyba trochę tak, brakowało mi odrobinę przebojowości, tak jakbym uważała, że nie jestem dostatecznie dobra czy ciekawa na to, aby być w centrum uwagi.
  14. Moim zdaniem to trochę do mnie pasuje. Jako dziecko byłam nieco nieśmiała, mało towarzyska, poważna i sztywna. Nie jakoś bardzo, ale trochę tak. Miałam koleżanki, ale byłam odrobinkę sztywna i mało kontaktowa. To nie było nic wielkiego, ale moja towarzyskość była nieco niższa od przeciętnej. Jako dziecko miałam zadatki na nerda i ani ja, ani nikt inny się nie spodziewał, jaką osobą zacznę się stawać począwszy od gimnazjum. Mam takie wrażenie, jakby ten opis pasował do mnie w jednoznaczny, ale rozmyty, łagodny sposób. Tak, jakby nad moim dzieciństwem unosiła się gęsta mgła, która jest zauważalna, ale która nie jest niczym ostrym, drastycznym.
  15. Bursa i w dodatku sportowcy? To nie jest normalna sytuacja, to oznacza ponadprzeciętną ilość seksu. Z internetu i z gawędziarstwa kolegów, bo przecież nie z realnego życia. Tak. Mnóstwo kobiet ma jednocyfrowy licznik. Ja mam dwucyfrowy i sama nie wiem jak dokładnie wysoki licznik. Nie mówię o tym większości ludzi, ale bliscy znajomi wiedzą, że miałam wielu mężczyzn. Tak samo ja wiem, które bliskie koleżanki miały wielu, a które kilku. ? Ja się z Tobą nie zgadzam, moim zdaniem to nie jest cały ból dupy. ? Bo jest jeszcze bolesne poczucie, że inni ludzie mieli bogate życie seksualne, podczas gdy taki niedoświadczony facet siedział w domu i pracował dłonią. ? Takich facetów drażni to, że inni ludzie zaznawali życia, a oni nie. Niski licznik u faceta najczęściej nie jest wyborem, tylko słabością i porażką.
  16. Dobrego seksu nie da się kogoś nauczyć opowiadając o tym. Zdobywaj doświadczenie i obserwuj, wczuwaj się w reakcje dziewczyn. To jest ważniejsze niż jakakolwiek porada typu "rób to i tamto". Klasyczna zasada jest taka, że należy zacząć delikatnie, a potem stopniowo zwiększać siłę i prędkość dotyku. Należy zacząć bardzo czule i delikatnie, a skończyć mocno i ostro. Możesz zacząć od całowania się, na tym etapie dotykać dłoni, ramion, karku, tylu głowy, pleców. Wkrótce potem możesz zacząć całować czy podgryzać uszy, całować szyję. Potem dobrze jest się zająć piersiami, brzuchem, być może tyłkiem. Każdy wie o znaczeniu piersi, ale brzuch jest często niedoceniany. Mam na myśli brzuch, to nie jest eufemistyczne określenie na krocze. Chodzi o delikatnie gładzenie brzucha, nie miętoszenie. Po gołej skórze, wsadzając dłoń pod ubranie. Potem zaczynasz dotykać, masować krocze. Przykładowo najpierw przez ubranie, a potem wsuwając dłoń pod ubranie. Te dwa powyższe akapity wychodzą szczególnie wygodnie, jeżeli facet przejdzie za plecy kobiety i będzie ją obejmował od tyłu. Potem, po zdjęciu ubrania, możesz pomasować czy polizać łechtaczkę, fajnie jest też pogładzić wewnętrzną stronę ud. Potem możesz wsunąć dwa palce do pochwy. Zegnij je i potrzyj o górną ściankę pochwy, poszukaj tam punktu G. Potem możesz włożyć jej swój penis, na początku wolno i w miarę delikatnie, potem coraz mocniej i szybciej. Facet nie powinien się stresować wizją problemów z erekcją czy przedwczesnego skończenia, ani przejmować, jeżeli to się stanie. W razie czego powinien dokończyć sprawę biorąc dwa palce i pocierając o punkt G, albo liżąc łechtaczkę. Facet nie powinien sugerować się filmami pornograficznymi. Filmy pornograficzne pokazują mechaniczny seks, tak naprawdę formę prostytucji. To wcale nie jest klimat dobrego seksu. Kobieta powinna widzieć i czuć szczerze zaangażowanie ze strony faceta. Nawet jeżeli jest to hedonistyczna przygoda, jednorazowy seks po alkoholu, to po facecie powinno widać, że kobieta go kręci i on naprawdę angażuje się w seks, rozkoszuje się nią, jest skupiony na jednoczesnym dawaniu i otrzymywaniu przyjemności. Mechaniczność, bylejakość, stresowe skoncentrowanie się na sobie (lęk "czy podołam"?), skoncentrowany na sobie sprint do własnego wytrysku, to wszystko jest do dupy. Facet powinien być ostrożny jeżeli chodzi o słuchanie się porad innych ludzi. Wielu ludzi nie zna się na seksie, ale wymądrza się na ten temat. Tyczy się to szczególnie mężczyzn, ale zdarza się też u kobiet. Takie osoby mogą wmówić komuś bzdury na temat seksu.
  17. Kobiety często zaniżają ilość partnerów, a mężczyźni często zawyżają, ale bywa z tym różnie. Są kobiety, które naprawdę miały powiedzmy 1-2 partnerów i mówią na ten temat prawdę. Są też takie, które miały kilkudziesięciu lub w skrajnych przypadkach ponad 100 facetów, więc zaniżają to o wiele więcej, niż dzieląc przez 3. Są też tacy panowie, którzy naprawdę mieli wiele, przykładowo kilkadziesiąt partnerek i zamiast to zawyżać, zaniżają, tak aby nie spłoszyć nowej dziewczyny. Dramat. Twoja perspektywa jest chora, porąbana. To co piszesz wygląda tak, jakbyś miał ograniczony kontakt z rówieśnikami, z normalnymi ludźmi.
  18. W realnym życiu ja jestem lubiana i to także przez osoby, które doskonale wiedzą, jaka jestem. Śmieszy mnie myślenie typu "nawet jeżeli jesteś ładna, to twoja osobowość jest nieatrakcyjna". Naprawdę aż tak trudno jest się domyślić, że moja osobowość jest atrakcyjna dla części ludzi?
  19. Na zasadzie normalnego związku, w którym potem zaczynałam doić finansowo faceta i ogólnie go tresować, terroryzować.
  20. Moim zdaniem to zależy od danego faceta i generalizowanie nie ma większego sensu, a w dodatku może być szkodliwe. Bo jeżeli jakaś kobieta uzna, że istnieje uniwersalny szablon, to może się na tym przejechać.
  21. To jest temat o tym, jak bardzo o siebie dbamy, a nie o tym, jak dobrze wyglądamy. Dziewczyna z dobrymi wrodzonymi predyspozycjami może o siebie mało dbać, a i tak będzie dobrze wyglądać. Za to dziewczyna ze słabymi wrodzonymi predyspozycjami może wkładać dużo wysiłku w dbanie o siebie, a i tak nie będzie wyglądać zbyt dobrze. Jeżeli chodzi o tę skalę, to moim zdaniem błędem jest pisanie, że dziewczyny z top10 Miss World to uroda 10/10 i "bóstwo". Moim zdaniem one często są atrakcyjne, ale nie aż tak atrakcyjne. Podobno konkursy piękności rządzą się dziwnymi zasadami, wiele osób opowiada o nich bardzo nieprzyjemne rzeczy. Ten artykuł tyczy się konkursów krajowych, ale i tak warto jest go przeczytać: Wybory Miss, czyli korona za seks?
  22. Ok, rozumiem. Ja też mam przesunięte granice, tylko w innych kwestiach. Ja uważam, że sam fakt obecności kobiety na tym forum oznacza, że jest "specyficzna". Wiele kobiet zraziłaby treść audycji Pana Marka i etykietka "Rezerwatu". Moim zdaniem to jest pewnego rodzaju filtr osobowościowy. Moim zdaniem to zależy, są różne formy dziwności i ludzie różnie na tym wychodzą, czasami niekorzystnie. Ja nie wiem, co dokładnie masz na myśli przez "narcyzm". Brak skromności i bycie zadowoloną z samej siebie to jeszcze nie jest narcyzm. Pisanie o swojej urodzie w sytuacji, w której ta uroda odgrywa ogromną rolę w życiu danej osoby, to też nie jest narcyzm. Mam wrażenie, że część ludzi na forum nie rozumie między innymi tego, że bardzo dobra uroda to nie jest "po prostu cecha", którą się ma i tyle. To jest coś, co ma ogromny wpływ na kształt życia. Widzę tu krok w zdrowym kierunku, czyli to "co z tego?". Dla Ciebie z mojej urody czy innych cech kompletnie nic nie wynika. Natomiast nie wiem skąd wytrzasnąłeś ten "brak umiejętności życia z innymi". Czy też sugestię, że kręcę tylko gówniarzy, a nie dojrzałych facetów. Ja bardzo kręcę dojrzałych facetów i to nie tylko wyglądem. Ja mam wrażenie, że poszkodowana nie powiedziała prawdy i mogła być faktycznym winowajcą. Po pierwsze, moim zdaniem to nie była napaść, tylko solówa, na którą zgodziły się obie strony. O 0:19 jest mowa o tym, że to jest tamtejsze stałe miejsce bójek. Najprawdopodobniej dlatego obserwujący nie reagowali. Bo jak mieli reagować na uzgodnioną solówę? Po drugie, wygrywająca dziewczyna mówi na 0:53 "Przeproś szmato.". Na 1:14, gdy okłada poszkodowaną pięściami, mówi ponownie "Przeproś szmato". Moim zdaniem jest bardzo prawdopodobne, że to poszkodowana jest winną całej sytuacji, bo ciężka obraziła wygrywającą dziewczynę. Ja bym też spojrzała na to, że wygrywająca wydaje się być ładniejsza od poszkodowanej. . Poszkodowana jest otyła, a wygrywająca jest szczupła i zgrabna. Poszkodowana jest co najwyżej przeciętna z twarzy, a wygrywająca jest ładna (widziałam zdjęcia poza nagraniem). Dlaczego może to mieć znaczenie? Bo często brzydsza dziewczyna drażni, zaczepia ładniejszą z powodu zazdrości o konkretnego chłopaka, albo ogólnie o urodę. To jest klasyczny motyw leżący u korzeni konfliktów nastolatek. Niektóre komentarze pod filmem: "A wy wierzycie tej debilce prawdą jest taka że dostała po ryju bo gnębiła od paru dni tą Kamilę (nie chce jej bronić bo wiadomo przemoc to nie rozwiązanie) nic dziwnego że jej nerwy puściły" "Nic nie wiecie tak naprawdę. Kilka dni wcześniej ta niby „grzeczna pobita dziewczynka” w autobusie z koleżanka swoją odgrażały się mojej siostrze. Pierwsze były do bicia się, odgrażania i przemocy słownej. Wiec proszę nie rozśmieszajcie mnie tymi komentarzami. Nie dziwie się wcale, ze dostała. Nie pochwalam tego, absolutnie. Jednak w autobusie widziałam co widziałam. Tutaj udaje grzeczna i boi się przekleństwa wypowiedzieć. A tak to gdyby nie było mnie w autobusie to pewnie i moja siostra by została pobita. Kpina." "Chodze fo tej szkoły i znam obie dziewczyny .Ta pobita ktorej tak wszystkim szkoda sama zaczela akcje ( sama nie raz mnie zaczepila i innych moich przyjaciol ) a ta w niebieskiej bluzie moze wyglada na patuske ale tak nsprawde to jest dobra dziewczyna .a wyszlo jak zwykle czyli ( odwrocenie kota ogonem )"
  23. To jest słabe zachowanie, takie rzucanie oskarżenia o multikonto bez realnych podstaw. @matrixsterujenami może mieć takie same poglądy jak @Analconda, ludzie często mają takie same poglądy. Konsekwentnie to pomijam. Mogę powiedzieć tyle, że mam wyższe wykształcenie. Zajmowałam się w życiu kilkoma rzeczami, najczęściej zarabiałam na swoim wyglądzie. Jednak nie robiłam rzeczy takich jak taniec erotyczny, prostytucja czy sponsoring. Zarabiałam na wyglądzie na "grzeczne" sposoby. Co prawda też doiłam finansowo swoich facetów, ale to było dojenie finansowe w związku, a nie sponsoring na zasadzie "klient płaci i coś mu się za to należy". "Była dominą i lubiła przemoc." - tak, są takie kobiety, co wielu ludziom nie mieści się w głowie.
  24. Ty naprawdę nie wiesz o tym, że są kobiety, które lubią i uprawiają przemoc? Bójki między nastoletnimi dziewczynami się zdarzają, to nie jest nic niezwykłego. Przykładowo: https://www.polsatnews.pl/wiadomosc/2019-09-29/15-latki-okladaly-sie-piesciami-przy-szkole-jedna-z-nich-trafila-do-szpitala/ Program telewizyjny z fragmentami nagrania z bójki: https://www.youtube.com/watch?v=zjwnO-UV3JA Zwróć uwagę na słowa z 3:00 - "Nikt nie reagował. Tak zazwyczaj tu jest. Stoją, obserwują i tylko głupie docinki dają, żeby jeszcze się więcej bili". Słowo "zazwyczaj" oznacza, że ta bójka nie była czymś wyjątkowym. Moje wczesne lata nastoletnie przypadały na środek lat 2000-nych. Wtedy telefony komórkowe albo nie miały kamer, albo miały bardzo słabe kamery, dające niewyraźny obraz. W tamtych latach nie było tego zwyczaju nagrywania i umieszczania na mediach społecznościowych. Przez to bójki były częściej pozbawione konsekwencji, bo nie było nagrań krążących w internecie. Można było robić zdjęcia, ale nie było takiego zwyczaju. Określone skłonności seksualne, a chęć pokazywania ich publicznie za pieniądze, to dwie zupełnie różne rzeczy. Ja nie chcę być aktorką porno BDSM w taki sam sposób, w jaki normalna dziewczyna uprawiająca tylko normalny seks, nie chce być aktorką porno od normalnego seksu. Teksty typu "nie myślałaś o zostaniu aktorką porno?" są powszechnie uważane za niestosowne i częściej padają jako obraza, niż jako poważne pytanie. Ja potrafię dominować i to realnie, a nie na zasadzie "umówionego" BDSM, które jest dla mnie pod tym względem śmieszne. Jednak ja nie robię tego komercyjnie, nie jestem na sprzedaż, nie jestem do niczyjej dyspozycji. Ja jestem "kultowa" w oczach znajomych. Moim zdaniem na podobnej zasadzie, jak Natalia z Krymu. W jej przypadku działa połączenie urody z atrybutami władzy, pośrednio siły, w postaci munduru i bycia prokuratorką. Pomimo tego, że to nie są klasyczne atrybuty kobiecej atrakcyjności, tylko raczej męskiej, to jak wiadomo nakręca to wielu facetów. Z taka samą urodą, ale bez munduru, ona byłaby atrakcyjna, ale nie "kultowa". Ja wyglądam dużo lepiej od Natalii z Krymu, robię ogromne wrażenie samym wyglądem, ale "kultowość" w oczach znajomych daje mi dopiero dołączenie do tego atrybutów siły, pośrednio władzy. Mam tu na myśli siłę fizyczną (zaskakująco wysoką jak na moją sylwetkę), umiejętność bicia się i zamiłowanie do przemocy. To też nie są klasyczne atrybuty kobiecej atrakcyjność, prędzej męskiej, ale znajomych facetów one we mnie kręcą, w połączeniu z urodą czynią mnie w ich oczach "kultową".
  25. W takim razie masz błędne wrażenie. Nie wierzysz w to, że jestem bardzo atrakcyjna, czy też w to, że lubię przemoc? W obu przypadkach przydałoby Ci się poszerzenie wąskich horyzontów. Bardzo, bardzo denny tekst. Ja byłam względem Ciebie miła, a Ty piszesz mi coś takiego. Jedna wyssana z palca bzdura. Druga wyssana z palca bzdura. To świetnie pokazuje, jak część ludzi na forum wygaduje pozbawione podstaw bzdury pod adresem osoby, której nie lubią. Gdyby istniały realne podstawy do zarzucenia mi czegoś, to byłabym oskarżana o tę konkretną rzecz, a nie o kilka wykluczających się rzeczy. To jest obrzucanie błotem w postaci oskarżeń o multikonto, rzucanych na zasadzie "a może się przylepi". Nie wiem jak to wyglądało za Twoich czasów, ale za moich (kilkanaście lat temu) było wiele bójek między chłopakami, a czasami i dziewczynami, ale poza terenem szkoły. Tamta sytuacja też nie miała miejsca na terenie szkoły. Dokładnie. Moim zdaniem to jest dziwaczne, że ktoś tego nie rozumie. Ja jestem bardzo pewna siebie, ale moim zdaniem to nie oznacza, że ktoś musi żywić względem mnie skrajne emocje. Są na forum osoby, które mają do mnie chyba neutralny stosunek i to jest dla mnie ok. Nawet to, że niektóre osoby mnie nienawidzą jest dla mnie ok, tylko szkoda, że posuwają się do manipulacji, kłamstw, rzucania wyssanych z palca oskarżeń i tak dalej. Ja też uważam, że tego jest zbyt dużo. Spójrz na to, jak to wyglądało w tym wątku: 1. Napisałam wpis w obronie ogółu rezerwatek, w obliczu nieprawdziwych słów "Przecież tu na forum to każda minimum 8/10 i ma powodzenie. " Wpis nie był zbytnio skoncentrowany na mnie - https://braciasamcy.pl/index.php?/topic/32345-pytanie-do-brzydkich-kobiet-jakie-macie-problemy/page/3/&tab=comments#comment-662064 Moja teza była taka, że do bardzo dobrej urody "przyznało" się tylko kilka rezerwatek. 2. Później poleciały różne bezpośrednie i niebezpośrednie przytyki personalne pod moim adresem. Oczywiście. Tak naprawdę to była po prostu bójka między dwiema dziewczynami, nic niezwykłego. Karetka nie była potrzebna, ta druga dziewczyna wróciła do domu o własnych siłach. Przez jakiś tydzień nie pokazywała się w szkole, pewnie miała siniaki. Ta sytuacja z łatwością mieści się w normie nastoletnich bójek, a jednak została zakwestionowana. Co jeżeli miałaby miejsce bardziej nietypowa sytuacja, niepasująca do normy i ja bym ją opisała? Wtedy to już w ogóle odezwałby się chór krytyków z bólem tyłka. Jeżeli chodzi o to, dlaczego nie miałam z tego powodu nieprzyjemności, to nie wiem co dokładnie ona myślała, ale się domyślam. Tak jak napisałeś, zostałaby uznana za konfidenta i za ofiarę. Łomot ode mnie i tak obniżył jej pozycję. Szczególnie dlatego, że ona była pewna siebie i przebojowa. Sama opowieść o tym, jak ode mnie dostała i wróciła do domu zakrwawiona i szlochająca, a potem siedziała w domu i ukrywała siniaki, uderzyło w ten wizerunek. Gdyby jeszcze dodała do tego etykietkę konfidentki, to byłaby to już wizerunkowa masakra. Do tego wszyscy chłopacy, którym się podobałam, czyli w zasadzie chyba wszyscy, mogliby żywić do niej niechęć. Nie mówiąc już o tych, którzy byli we mnie zakochani. Z etykietką konfidentki, ofiary i mojego wroga, byłaby pariasem. Dla odmiany, ja zyskałam na tym wizerunkowo w oczach wielu chłopaków. Bo do urody "księżniczki" doszła reputacja twardej, ostrej dziewczyny, z silnym charakterem. Ja stałam się dla wielu chłopaków kompletnie "kultowa". Co też miało wpływ na moje późniejsze zachowania. Gdyby się poskarżyła, to moim zdaniem nie wiadomo, jak zostałaby zinterpretowana ta sprawa. Ja byłam 9-10/10, byłam najładniejsza w szkole. Ona była maksymalnie 5/10. Mogłam powiedzieć, że to ona zaczęła konflikt, bo zazdrościła mi urody. W to by każdy uwierzył po rzuceniu jednego spojrzenia. Mogłam powiedzieć, że ona mnie nienawidzi, bo kocha się w chłopaku, który kocha się we mnie. Mogłam przedstawić to tak, że to ona pierwsza się na mnie rzuciła, ale ja okazałam się być silniejsza i się obroniłam, tylko trochę przeholowałam. Trochę, bo nic trwałego się jej nie stało.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.