Panowie,
Postaram się czytelnie przedstawić sprawę. Jest pewna kobieta, starsza o dwa lata. Różnica bez znaczenia. Od trzech lat pracujemy razem, co już ma znaczenie, bo widujemy się codziennie. Zawsze mi się podobała, czasem flirtowaliśmy, ale nie próbowaliśmy niczego więcej. Byliśmy po prostu znajomymi z pracy, nie spotykaliśmy się prywatnie.
Nigdy (przynajmniej odkąd się znamy) nie była zbyt otwarta (podobnie jak ja), ale na początku roku zupełnie zamknęła się w sobie. Poza "cześć" nie odzywała się do nikogo. Chciałem jej pomóc, zaczęliśmy rozmawiać długie godziny, w trakcie tych rozmów otworzyła się wobec mnie. Nasze stosunki zaczęły być serdeczne. Żarty, flirt, spojrzenia, przypadkowy dotyk, wiecie jak jest. Ten stan trwał trzy, cztery tygodnie. W pewnym momencie obraziła się na mnie z powodu jakiegoś średniego żartu. Po tym, jak spytałem się o przyczynę focha odpowiedziała mi, żebym przestał się z nią bawić. Sprowokowała rozmowę w trakcie której postanowiliśmy spróbować być razem. To było tydzień temu.
Po tej rozmowie spędziliśmy razem wieczór. Było miło, choć trochę się krępowaliśmy. Kolejne spotkania były podobne. Trzymaliśmy się za ręce, obejmowaliśmy, ale nie było to "to". Nie ukrywam, byłem spięty, bo mi zależało. Chyba za bardzo. W pracy się zmieniło. Zbywała próby rozmowy, stała się chłodniejsza. Romantyczna atmosfera zanikła. Zauważyłem, że zaczęła podkreślać swoją niezależność. Przykład: jak chciałem pomóc jej w przeniesieniu czegoś cięższego odpowiedziała, że przecież poradzi sobie sama. Kiedy mówiłem o moich uczuciach milczała, po prostu na mnie patrzyła.
Teraz nie wiem, na czym stoję. Formalnie rzecz biorąc nie zrezygnowaliśmy że spotykania się że sobą, ale pojawił się pewien impas.
Nie chcę się narzucać, na tym etapie możemy się rozstać i powrócić do stanu poprzedniego. Tyle, że jak dla mnie sprawa nie jest przesądzona. Może jej też ma mnie zależy, tylko z jakiegoś powodu nie chce/nie potrafi tego okazać? Przykład z dzisiaj: byłem zmęczony jej zachowaniem, więc przestałem inicjować kontakt i zacząłem zachowywać się jak ona. No i nagła odmiana - to ona inicjowała rozmowy, była serdeczniejsza.
Teraz to ja mam dość zabawy w kotka i myszkę. Co Waszym zdaniem mam począć? Nie mam ochoty się płaszczyć, ale nie chcę jeszcze rezygnować.