Cześć, oboje z dziewczyną mamy po 26 lat i jesteśmy ze sobą od pół roku. Na początku było dobrze, seks był cudowny, seksowna bielizna, szpilki, nawet kupiliśmy korek analny dla niej. Często sama inicjowała stosunek, łapała mnie za krocze, ciągnęła do łózka tym swoim seksapilem. Widziałem ten żar w oczach. Rozmawialiśmy o seksie, o swoich potrzebach i o tym co byśmy zrobili ze sobą. Niestety wszystko popsuło się, myślę że od momentu jak straciłem pracę i zamieszkaliśmy razem, czyli od stycznia. Od lutego zacząłem pracę w innej firmie, ale się zwolniłem po 2 miesiącach ze względu na warunki jakie tam panowały.
Dodam, że mam trochę swoich oszczędności i żyję normalnie tak jak żyłem wcześniej, aktywnie poszukując pracy. Zamieszkać razem i tak chcieliśmy od stycznia/lutego. Wracając do tematu. Seks uprawiamy od tamtego czasu bardzo rzadko, teraz jest to praktycznie raz w tygodniu, czasami raz na dwa tygodnie i to za moją inicjatywą. Jej aktywność w łóżku jest praktycznie zerowa i nie widzę już tego żaru w jej oczach. Drażni ją często jak ją złapię za tyłek albo piersi np. jak jest w łazience. Rozmawiałem z nią o tym, pytałem się czy przestałem ją pociągać, na co otrzymałem odpowiedź "gdybyś przestał mnie pociągać to nie przytulałabym się do Ciebie". No proszę Was... Ostatnio jak się kochaliśmy to szeptałem jej do ucha, a ona powiedziała, że i tak nie dojdzie, bo nie ma ochoty i robi to dla mnie, chyba po to, żebym dał jej spokój.
Każda rozmowa tego typu kończy się tym, że jestem zboczony, myślę tylko o jednym albo to wina hormonów i że naciskam na nią. Od dłuższego czasu stosuje antykoncepcje, najpierw plastry, później krążki przez dwa lata i teraz z powrotem wróciła do plastrów jakiś czas temu. Przede mną była w prawie dwuletnim związku i później przez dwa lata sobie używała jak miała ochotę. Miała do 20 partnerów seksualnych. Na początku mi to nie przeszkadzało, bo sam święty nie jestem, ale w dobie pogłębiania się tego problemu zaczęło mi to przeszkadzać. Jak opowiada o jakimś znajomym to zastanawiam się czy nie poszła z nim do łóżka.
Na początku mówiła, że ma wysokie libido i seks jest dla niej bardzo ważny w związku. Później jak z nią rozmawiałem to mówiła, że ona w związku nigdy dużo seksu nie uprawiała, a jak później się z kimś spotykała raz w miesiącu to jej się wydawało, że ma wysokie libido, bo jej się nazbierało. Tak samo z seksem analnym. Na początku, że naciskam i że nie może mi tego dać, a później mi mówi, że kiedyś lubiła seks analny i częściej go uprawiała próbując z 5 partnerami. Rozumiecie? Takie motanie się w zeznaniach. Raz jedno, a raz drugie. Nie wiem już sam co o tym myśleć. Jestem młodym i zdrowym mężczyzną, który ma swoje potrzeby.
A Wy co myślicie w tym temacie? Przeszło jej wszystko jak skakała z kija na kija w mojej ocenie i teraz chce stabilizacji? Do 20 partnerów seksualnych to dużo w jej wieku? Męczy mnie to strasznie od środka. Liczę na jakieś sensowne odpowiedzi. A poza łóżkiem to mi z nią dobrze, bardzo dużo nas łączy. Mówiła mi, że nigdy to nikogo czegoś takie nie czuła itp.