No i temat powraca jak bumerang. Uważam, że całe zło jakiego doświadczam jest konsekwencją złego samopoczucia ze sobą. Autopresja, to pojęcie które sobie właśnie stworzyłem. Ciągły brak luzu. Brak poczucia, że jestem wystarczający jaki jestem, że jestem ok. Nie mam pojęcia jak z tym pracować. Mnóstwo przeczytałem, pracowałem przy wsparciu innych ludzi i ciągle nic. Tutaj przydałaby się wasza opinia. To jedna strona. Druga to pewien paradoks. Nie działam w ogóle z kobietami, chociaż dla samego seksu może i powinienem. Jakoś w tej płaszczyźnie obecnie nic się nie dzieje, a wcześniej działałem tylko pod naciskiem na siebie i pewnym wysiłkiem zaangażowanym w to. Wydaje mi się, że wam panowie flitr i poznawanie przychodzi dość naturalnie. Jest to paradoksem o tyle, że w innych płaszczyznach życia funkcjonowanie nie przysparza mi żadnych trudności.