Skocz do zawartości

Piotrekm

Użytkownik
  • Postów

    11
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Donations

    0.00 PLN 

Profile Information

  • Płeć
    Mężczyzna

Osiągnięcia Piotrekm

Kot

Kot (1/23)

33

Reputacja

  1. Dwa lata się szczypałem z tym no-fapem, bawiłem się, oszukiwałem się, i tak naprawdę dopiero od jakiegoś czasu wstrząsnąłem sobą. Dziś o 22 minie 126 doba. Pełny no-fap, uczciwy! Myślałem, że te magiczne 90 dni sprawi, że będę się czuł jak młody bóg. Guzik, od miesiąca jest kryzys, brak siły, ciągła walka ze sobą. Natomiast jakoś nad popędem udaje mi się panować. Nie wiem ile to jeszcze potrwa, ale do filmików nie wrócę już nigdy, choćby nie wiem co się miało wydarzyć. Gówno, w jakim siedziałem po uszy, zmarnowały mi całe moje dotychczasowe życie. Planuję wytrzymać pełne 365 dni, 1 pełny rok, czyli do połowy marca. Jak sobie pomyślę, że 2 lata temu wracałem z pracy, kładłem się z laptopem i jechałem po 5h, idąc później tylko spać, i takie sesje były często, aż nie chce mi się wierzyć, że tak było naprawdę.
  2. Cześć, od wczoraj nowe rozdanie, nowy rozdział w moim życiu. W nofap bawię się od jakiś dwóch lat. Wiadomo, raz lepiej, później nawrót, później znowu lepiej i tak w kółko, mój rekord to 87 dni i jakiś spektakularnych efektów nie było. Już teraz wiem, dlaczego. W ostatnim czasie nie oglądałem dużo porno, czasami zdarzyło się, ale nie codziennie przez wiele godzin. Ciągle brakowało mi siły do życia, motywacji, doskwierało mi ciągłe zmęczenie, co oczywiście wiązałem z tym, że oglądam porno i no tak musi być. Nie mogłem się wyspać mimo przespania wielu godzin, miewałem napady głodu. Miałem mnóstwo planów na przyszłość, bardzo realnych i rozsądnych - nie brakowało mi nic do ich realizacji, tylko tej energii do działania... Niestety ostatnio moje zmęczenie przerodziło się w jakiś koszmar. Po krótce wybrałem się do psychiatry (ile mnie to kosztowało!), bo wcześniej wykonałem wszystkie badania - i wyszły naprawdę ok, ale moje przypuszczenia odnośnie depresji potwierdziły się w rozmowie z lekarzem. Dostałem leki, zaczynam farmakologię. Oczywiście te "uzależnienie" jest z tym powiązane... Uważam zatem, że jeśli masz problem żeby wytrzymać na nofapie i nie widzisz oczekiwanej poprawy - to wyjście masz tylko jedno, i to szybko, bo szkoda życia... Depresja ma różne twarze, każdy ma objawy inne, jedni łagodne, inni nie, z łagodnej może zrobić się zaawansowana i po co cierpieć... A niestety to choroba, którą się leczy. Głównie farmakologicznie... Lek ma, jak wyczytałem, stłumić popęd, więc myślę, że tym razem uda mi się wytrwać i tak naprawdę z tego wyleczyć - bo na tym mi teraz cholernie zależy, dopiero teraz uświadamiam sobie jakie to szkody w moim życiu wyrządziło. Nie wiem na ile porno się przyczyniło do "epizodu depresyjnego" jak to nazwał lekarz, aczkolwiek już od kilku lat miewałem takie łagodne stany, które mijały zazwyczaj na wiosnę. Teraz nie minęłoby, czuję to, że jest to apogeum mojej choroby. Ktoś z Was miał podobną historię?
  3. A co ile macie średnio polucję, na początku nofapu częściej, później rzadziej czy zanikają w ogóle?
  4. Właśnie wybiła 39 doba. Hard mode. Do 28 dnia - było wspaniale, męczyłem się z myślami, męczyła mnie erekcja, ogółem jakoś zapanowałem na tym. Do tej pory mój poprzedni rekord to 20, później 21 dni... Od 29 dnia do dziś, czyli już prawie 2 tygodnie, czuję się okropnie. Straciłem całą energię, siłę na cokolwiek innego - niż leżenie i oglądanie telewizji... Czuję się jak chory, mam stany depresyjne. Dopiero teraz zaczynam rozumieć w czym tak naprawdę siedziałem. Do tego mam szum w głowie, cholerna dolegliwość, która teraz się nasiliła. Czuję się tak źle, że wymyślam sobie różne choroby, na które zachorować mogę, a jakiś czas temu robiłem badania i nic złego nie wyszło. Do tego sine oczy jak u narkomana. Dziś jest szczyt złego samopoczucia, do tego stopnia, że wzrok stał mi się mniej ostry niż normalnie. Czuję się, jakbym nie spał od kilku nocy. Jestem przewlekle zmęczony, pomimo tego, że codziennie regularnie śpię od 23 do 8 rano... Libido = 0. Do tego od nowego roku, udało mi się wdrożyć zdrowszą dietę (już schudłem jakieś 10 kg, jeszcze kilka przede mną), nie jem rzeczy pszennych, unikam słodkie, choć w ostatnich dniach troszkę gorzej mi nad tym zapanować, bo ewidentnie mózg ciągnie do czegoś w zamian... Liczę, że ten flat line się skończy i odzyskam siły do życia, oraz że już drugi raz mnie to G... nie wciągnie. Tak, jestem uzależniony, mocno, uprawiałem słynny edging (wyćwiczony zawodowiec), co dziennie kilka h oglądania filmików (schemat jak u kolegi wyżej, okładałem na godzinę może 50 filmików, przewijałem, i hop następny, kategorie które przerobiłem co jakiś czas się kończyły i jechałem na nowo).. Do tego najpierw przed hard mode stosowałem sam semen retention, praktykując edging, co spowodowało chyba efekt kuli śnieżnej, która mnie zgniotła i poleciałem..... To jest straszne 🤢 motywację mam, ale to, że wszystko pozamykane, włącznie z siłownią którą bardzo polubiłem (ponad rok temu, jakby mi ktoś powiedział że będę chodził na siłownię - to bym mu kazał się 3 razy stuknąć w czoło), nie ułatwia mi to życia. Na szczęście pora roku trzyma mnie przy życiu, jestem dość wrażliwym człowiekiem i jak mam wyjść z domu w niepogodę, czy jak jest ciemno i zimno o 16, to wolę się zaszyć w swoim mieszkanku i sam na sam z TV zostać. Walczcie o siebie, bo wszystko w naszych rękach, a jest to droga przez mękę, ale mam dość takiego życia - praca, dom, porno, walenie, żarcie macdonaldsa i czucia się i wyglądania jak wielkie G. Chcę stanąć na nogi, wyjść na miasto, dobrze się ubrać, dobrze wyglądać i dobrze się czuć. Jeszcze długa droga przede mną...
  5. Nie narzekajcie tak, przecież jesteśmy europejskim tygrysem jeśli chodzi o gospodarkę ? nie syłszeliście?
  6. Ja uważam, że masturbacja bez porno raz na jakiś czas - np. co 2 tygodnie jest OK, jeśli ktoś nie ma partnerki. Natomiast nie teraz. Jak ktoś uczestniczy w nofapie, to znaczy że ma duży problem. A rozwiązanie problemu nie jest proste, sam przez to przechodzę i poległem. Ale poległem raz, i wszedłem w stary tryb, tracąc znów na jakiś czas kontrolę nad sobą. Tylko sam się zastanawiam, czy te 90 dni wystarczy, aby się "wyleczyć", choć w sumie i tak mało kto potrafi dotrwać do tego 90. dnia.
  7. Było dobrze, wytrzymałem ponad 3 tygodnie, aż coś we mnie pękło i co dobre się skończyło... Dzisiaj 1 dzień walki za mną. Już mnie nosiło, ale jakoś się ogarnąłem... Choć trwało to 2 tyg. Nie sądziłem, że będzie takie to ciężkie. Na początku wydawało się takie proste i w sumie przez te 3 tygodnie szlo jak z górki... Chyba muszę tu być z Wami w kontakcie, żeby znowu nie upaść, żeby nie było wstydu ?
  8. Też tak mam, że są dni, że jest super - jak dzisiaj, nawet na siłowni miałem ochotę cisnąć ile wlezie, a za chwilę przyjdą z 2 do 3 dni, że się nic nie chce, albo zaczyna swędzieć w głowie nie tam, gdzie trzeba. Jednak się nie poddaje, walczę już prawie 3 tydzień i wiadomo - są gorsze i lepsze chwilę, ale już nie spuszczam się jak dawniej, dzień bez spustu był dniem straconym, a w weekend co najmniej 2. Liczę też, że poprawi mi się cera i znikną sińce pod oczami, które już tak długo mam i jakoś nie wygląda to za ciekawie. Ale na to pewnie trzeba jeszcze z 3 miesiące, może 6... Czy wytrzymam, nie wiem sam, ale nawet jak się poddam to wiem, że nie wrócę do tego co było do tej pory, bo po prostu życie sobie popsułem. Mam 27 lat, a żyłem ostatnio jak dziad, praca - dom - walenie gruchy - spanie. Czy to normalne w tym wieku... No nie. Nawet zacząłem się w pewnym momencie zastanawiać, skąd inni biorą siłę na spotykanie się, i inne rzeczy. Teraz już wiem. Ale czuję się dopiero na początku swojej drogi. Cele mam ambitne. Wziąłem się za siłownię, chce schudnąć dobre 10 kg, wyglądać jak człowiek, a nie chodzić jak zoombie. Może do tej 30.stki uda mi się ogarnąć siebie, ułożyć sobie jakoś sprawy, które leżą. Resztę mam ok, bo mam swoją firmę, swoje mieszkanie, w miarę nowy samochód, brak jakiś kredytów i smrodów - chyba więc powinienem być szczęśliwy i cieszyć się życiem, a przecież jest zupelnie inaczej. Jednak taka niby pierdoła, a tak potrafi spieprzyć jakaś część życia. Cudem jest to, że trafiłem na ten cały nofap całkiem przypadkiem, poczytałem - stracilem cała wolną sobotę, od rana do nocy i postanowiłem sam spróbować. Póki co czuje, że docelowo dam radę, nawet jak po drodze upadne. Upadek to nic złego, ważne żeby wstać, wyciągnąć wnioski i próbować dalej. Sorki za długi post, ale jakoś musiałem się komuś wygadać ? może mnie jakos wesprzecie w tym wielkim dziele.
  9. No tak, odzwyczajają się po takiej przerwie. Ja jeszcze tego nie przerabiałem, ale czasami budzą mnie te myśli.
  10. Piotrekm

    Cześć

    Hej, chciałbym się z Wami przywitać, jestem Piotrek
  11. Te polucje macie obfitsze, w porównaniu do normalnego "tryśnięcia"? Dopiero zaczynam przygodę z nofap, więc mnie też to czeka :)
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.