Skocz do zawartości

shaquille.oatmeal

Użytkownik
  • Postów

    4
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Donations

    0.00 PLN 

Profile Information

  • Płeć
    Mężczyzna

Ostatnie wizyty

Blok z ostatnimi odwiedzającymi dany profil jest wyłączony i nie jest wyświetlany użytkownikom.

Osiągnięcia shaquille.oatmeal

Kot

Kot (1/23)

2

Reputacja

  1. Sprzedam Tobie rozwiązanie, które zadziałało w przypadku mojego dobrego przyjaciela. Na studiach był zawsze szarą myszką. Nie potrafił za bardzo zagadać do kobiet, a jak coś się już działo to prędko się wypalał. Zabrałem go kilka razy nad Wisłę, do klubu, czy po prostu w miasto. Starałem się być, jak skrzydłowy. Kiedy szturchał mnie ramieniem i mówił - "Patrz, jaka fajna... podszedłbym, ale nie wiem, jak z nią rozmawiać". Zaczął od prostych pytań; typu gdzie polecałaby dobrą restaurację etc. W klubach było łatwiej, bo jak wiadomo - kobiety są bardziej otwarte. Meritum z tej wypowiedzi jest takie, że zamiast myśleć, jak zareaguje kobieta - to po prostu spróbuj podejść i rozpocząć rozmowę. Jak siedzi sama i jakaś nieobecna to możesz nawiązać do ludzi, muzyki, czegokolwiek. Nie zawsze trafisz w jej gust, ale chociaż przełamywać się będziesz w rozmowach. Kontakt wzrokowy jest ważny i starać się nie jąkać. Z drugiej strony, nie przeginaj z alkoholem na imprezach. I ostatnia rzecz - kiedy rozmawiasz z jakąś, albo same zaczną rozmowę to nie analizuj. Zgaduję, że patrzysz na nie długoterminowo... Spróbuj zacząć od rozmowy, poznania się, spędzenia miło czasu. Kiedy pod koniec zapytasz/zaproponujesz wymianę kontaktami a ona się zgodzi - to jesteś wygrany. Dalej to już wszystko w Twoich rękach. Tak, jak Panowie mówią - ćwiczyć, ćwiczyć i ćwiczyć. A bogatszy o doświadczenia będziesz.
  2. Niby masz rację, ale nie ma sensu coś... gdzie ratowałeś kilkukrotnie. Czujesz, że w związku się cofasz, zamiast rozwijać. Nie masz zbytnio przyjemności i nic Cię nie motywuje. Jedynie, pozostaje chyba to przyzwyczajenie do osoby. A trudno jest po prostu ochłodzić stosunki i się aż tak nie angażować. Kiedyś miałem podobną sytuację, ale zerwałem kontakt. Odezwała się poprzedniczka do mnie, jak już z jakimś się spotykała. Mieliśmy zimne relacje, jak typowi kumple. Wydaje mi się, że po prostu trzeba dojrzeć do tego, że na świecie jest multum kobiet. Kobieta, jak i mężczyzna potrzebuje opoki, która wspiera, motywuje, rozumie i pomaga. A nie, tylko narzeka i tyle.
  3. Sytuacja miejsce miała ponad dwa lata przed dzisiejszymi czasami... Codzień mijałem kobietę w firmie po drodze, kiedy to szedłem na metro. Wymienialiśmy ze sobą spojrzenia, z czasem zaczęliśmy rozmawiać. Tematy bywały to raczej obojętne, związane trochę z pracą, życiem. W życiu bym nie pomyślał, że w ogóle coś z tego może być. Tygodnie mijały kolejne, wymiana numerami. Przecież wyjście coś zjeść to nie grzech. Oboje po nieudanych związkach. Sytuacja zaczęła się diametralnie zmieniać, gdy to ona zaczęła się bardziej angażować w kontakt. Zbywałem ją z początku, nie okazywałem zainteresowania. Dziewczyna w ogóle nie z mojego kręgu zainteresowania. Chyba zawsze lubiłem wyzwania i coś we mnie się zmieniło. Zaczęliśmy się częściej spotykać, flirtować. Czasem u mnie zostawała i rano wspólnie wychodziliśmy. Przez pierwsze pół roku było w większości dobrze/bardzo dobrze. Później zaczęło się to zmieniać. Żyła tylko pracą, ja różnorako. Pracowałem głównie z domu, zarządzała moim czasem. A gdy się unosiłem i mówiłem, że nie mam czasu - to od razu obraza majestatu. Minęły prawie 2 lata, rozstaliśmy się przez głupotę. Oczywiście, było o wiele więcej negatywów w tym wszystkim, ale już nie będę tak dokładny w opisach. Głównie to obrażanie się, humorki, milczenie, oraz interpretacja na własny sposób. Minęło sporo czasu... Rozmowy pojawiły się ponownie. Poczułem na plecach pukanie kostuchy, że jeśli znów się odsłonię, to będzie powtórka z rozrywki. Niestety, mając na uwadze jej całe życie i otoczenie, uaktywnia się we mnie Matka Teresa. Najchętniej to chciałbym jej pomóc ze wszystkim, ale tak się nie da. Z drugiej strony, pozytywnie na mnie wpłynęła, mimo tych wszystkich kłótni, afer, przerw i całej otoczki. Jestem typem człowieka, który wyznaje przyjaźń po zerwaniu -z niejedną do dzisiaj utrzymuję kontakt. A u jednej nawet, byłem chrzestnym. Ale do meritum; co powinienem zrobić w całej sytuacji? Skreślić i urwać całkowicie kontakt, czy traktować chłodno, by zobaczyć, jak będzie reagować? Jestem w kropce, bo to z reguły ja kończyłem związki, gdzie finalnie było to pokojowo. Jak się zachować w takiej sytuacji? Naprawdę ją lubię, ale za nic nie potrafiłbym w aktualnej sytuacji z nią być. Czuję, że odblokowałbym się spotykając się z inną, ale to też nie sposób. Mam inne tematy na głowie, choć z drugiej strony na każdym kroku pojawia się gdzieś moja ex. Potrafi się nie odzywać miesiącami, a kiedy ma problem, albo sobie nie radzi z czymś życiowo to pisze do mnie. Bo przecież znam ją, jak nikt inny. Zawsze szczerze powiem co myślę... ugh.
  4. shaquille.oatmeal

    Siemka

    Siemanko. Od pewnego czasu szukałem miejsca, gdzie można pogadać o wszystkim i o niczym. Społeczność wydała się dość liczna, jak i aktywna. Może warto w końcu opowiedzieć swoją historię i zapytać innych, jak się uporać z niektórymi sprawami. Witam załogę
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.