Skocz do zawartości

Martius777

Starszy Użytkownik
  • Postów

    3662
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    66
  • Donations

    0.00 PLN 

Treść opublikowana przez Martius777

  1. To przerabiałem. Kobiety strasznie oszukują ze zdjęciami. Potem udają głupka jak na tym filmie:
  2. Najlepszym lekarstwem na simpienie się są słowa: NIC NIE MUSZĘ. Laska zapakowała 80 kg do walizki, poprosiła kogoś o wniesienie do wagonu, pociągnęła ją korytarzem i stanęła obok mnie, nie mogła podnieść jej i palnęła: - Niach pan mi to podniesie. - Niech pani pakuję tyle aby móc to unieść. - odpowiadam i wracam do lektury. Inny simp wyrwał się z tyłu pociągu i jej pomógł. Nie otrzymał nawet słowa dziękuję. Warto było? ... Otrzymuję zaproszenia na Facebooku od obcych lasek, widzę, że nie znam je, że to są atencyjne laski co żyją z lajków. Nie przyjmuję i pa pa. Mój czas jest cenny i wolę pisać gdzie indziej albo po prostu poczytać, zrobić coś innego. ... Laska proponuje spotkanie się w restauracji. Nie muszę sponsorować żarcia obcej osobie co pierwszy raz zobaczę. Proponuję po prostu spacer albo herbaciarnię i każdy płaci za siebie. Jeśli naprawdę chce mnie poznać to zapłacenie 6 zł za herbatę nie zrujnuje jej finansowo. Nie chce? Nie ma problemu, następna proszę. To idealne sito zatrzymujące kobiety co wykorzystują frajerów aby mieć darmowe obiady bo chce kupić sobie szanelka a szkoda jej kasy na żarcie jak ktoś może jej kupić. Nie, pasożytom mówię nie. ... Jak kobiety publikują zdjęcia to nigdy nie komentuję. Nigdy. Nie komentuję żadnego zdjęcia od wielu lat. ... Jak kobiety proszą o pożyczki to odmawiam. Niektóre zarabiają dużą kasę, mają męża I 500 plusy i nie mają kasy? ... Jak jakaś lelija jęczy, że będzie remont, że trzeba coś wnieść, pomóc w zakupie, przewieźć to odpowiadam sucho - Na www.nazwafirmy.pl masz darmową dostawę i wniesienie. Do remontu zamawiasz fachowca na stronie www i pa pa. ... Jak kobieta wchodzi do biura w nowej fryzurze, sukience - zero komentarzy z mojej strony, simpiwie zdążą skomplementować ją już 34 razy w korytarzu i nie dokładam cegiełki do simpolandii. ... Kiedyś nowa laska w biurze podeszła do mnie i rzekła: - Trzeba przynieść nowy papier ksero. - zdrowa 19-latka, papier jest piętro niżej. - Ano trzeba, możesz przynieść - odbijam. .... Odmawiam jakiekolwiek durnopomocy w stylu poniesienia torebki, aby przenieść taboret albo napisać za babę e-maila bo ma przerwę na kawę. N I E. ... Nie wyręczam kobiecie w zapłacie za coś drobnego. Ma pracę i kasę. Mam w pamięci pewne zdarzenia. W Grecji koleżanka z sąsiedniej klasy przymierzyła okulary i chciała kupić ale nie wzięła kasy - Zapłać za nie, potem oddam, to tylko 5 euro. - Następnym razem weź portfel że sobą albo możesz wrócić do hotelu po niego. Ktoś inny rycersko zapłacił. Myślicie, że oddała 5 euro? Simp uznał, że to mała kwota i nie trzeba oddawać. Ona ciągnęła facetów na kawę, okulary, wisiorek mówiąc, że odda a simpy na to, że nie trzeba.
  3. https://www.world-today-news.com/court-in-france-ruled-death-from-covid-vaccine-suicide/ Przetłumaczone translatorem: Sędzia stanął po stronie firmy ubezpieczeniowej, która odmówiła wypłaty ubezpieczenia dzieciom milionera, które zmarły po zaszczepieniu. We Francji wielki oddźwięk wywołał przypadek zamożnego starszego paryskiego biznesmena, który ubezpieczył swoje życie na wiele milionów lat i zmarł w wyniku szczepienia na Covid-19. Firma ubezpieczeniowa odmówiła wypłaty pieniędzy bliskim zmarłego, a sąd uznał słuszność firmy – podaje Nasza Europa Środkowa. Lekarze przyznali, że śmierć mężczyzny była skutkiem szczepienia. Następnie firma ubezpieczeniowa odmówiła wypłaty rodzinie pieniędzy, ponieważ polisa ubezpieczeniowa wyklucza stosowanie eksperymentalnych leków i terapii, w tym szczepień przeciwko koronawirusowi . Rodzina pozwała firmę ubezpieczeniową, ale przegrała. Sędzia orzekł, że skutki uboczne eksperymentalnej szczepionki zostały podane do wiadomości publicznej i zmarły nie może twierdzić, że nie był ich świadomy, gdy dobrowolnie przyjął szczepionkę. Sąd podkreślił także, że we Francji nie ma prawa , które zmusiłoby go do poddania się szczepieniom. „Dlatego jego śmierć jest w istocie samobójstwem” – orzekł sąd. Firma ubezpieczeniowa zauważyła, że samobójstwo, podobnie jak śmierć spowodowana eksperymentalnym lekiem, nie jest zdarzeniem objętym ubezpieczeniem. Wcześniej informowano , że w Nowej Zelandii 26-letni mężczyzna zmarł wkrótce po szczepieniu od firmy farmaceutycznej Pfizer na koronawirus . Władze za śmierć człowieka obwiniły lek na Covid-19. Również w Chorwacji 33-letni mężczyzna zmarł z powodu zakrzepicy po zaszczepieniu szczepionką AstraZeneca.
  4. Cukrzyca jest odwracalna, już jedna osoba ubiegłą z taką informacją. Istnieje też cudowna książka pt. Efekt placebo czy na temat Totalnej Biologii, która mnie szybko leczy w kilka minut. Mózg potrafi uzdrowić organizm w kilka sekund ale nie każdy ma wiarę w takie rzeczy to pozostaje konwencjonalna medycyna. Jeśli jednak nie odwrócisz cukrzycy to zainwestuj za grosze w takie coś do pomiaru cukru i innych parametrów bez konieczności kłucia się w palec aby sprawdzić cukier. Są różne modele, nawet badają tętno, ciśnienie krwi, alarmują o tym żeby podać insulinę itp. Są też tanie pompy z insuliną bez igły, bezbolesne. Trzymaj się, na utrzymanie forum możesz rozważyć reklamy, wiele osób pisało, że nie przeszkadzałyby.
  5. Bo to była Barbarella. Kumaci zrozumieja Ryczę z tych simpów ha ha ha
  6. Coraz więcej takich spraw wychodzi na jaw. https://www.americanlibertyreportnews.com/articles/more-than-20000-military-members-became-sterile-after-covid-vaccination/?fbclid=IwAR1Cqpv9Jc0AHPILKEoQXflpKiic7zIvV28YtJCf8btlHTHEweeq6VCqAlg Przetłumaczyłem translatorem: Ponad 20 000 żołnierzy stało się bezpłodnych po szczepieniu na Covid Dane dotyczące COVID, które przeczytałem i przeanalizowałem w tym tygodniu, są tak szokujące, że musiałem dwukrotnie sprawdzić matematykę. Musiałem popełnić błąd, pomyślałem. Spośród 1 195 000 żołnierzy w czynnej służbie wojskowej w USA i 778 000 żołnierzy rezerwy u 863 013 osób wystąpiły choroby układu nerwowego w okresie sześciu miesięcy od sierpnia 2021 r. do stycznia bieżącego roku. To 43% żołnierzy. Tak wynika z danych prawnika Thomasa Renza, który właśnie przedstawił komisji Senatu USA dane dotyczące szczepionek wojskowych. Renz zaalarmował również rząd USA, za pomocą ostrzeżenia: Wszystkie mandaty rządu USA dotyczące szczepionek przeciwko Covid-19 muszą natychmiast wygasnąć. W zeszłym tygodniu Renz przedstawił dane senatorowi Ronowi Johnsonowi (R-WI). Jest prawnikiem reprezentującym 30 marynarzy amerykańskiej marynarki wojennej na Florydzie, którzy pozywają bezprawny reżim Bidena w związku z nakazami szczepień . Kilka dni temu pisałem o jednej z sygnalistek Renza, która jest chirurgiem pokładowym armii amerykańskiej, dr Theresie Long. W zeszłym tygodniu dr Long załamała się i płakała na zeznaniach, składając zeznania o tym, jak tysiące jej kolegów-żołnierzy zostało trwale skrzywdzonych przez szczepionki przeciwko Covid-19. Renz wysłał także ten sam dokument – około 200 stron – do każdego wybranego członka Kongresu, wszystkich 50 gubernatorów stanów i wszystkich pięćdziesięciu stanowych prokuratorów generalnych. Nie ma już żadnej wymówki. Prawie każdy wybrany urzędnik wysokiego szczebla ma teraz kopię danych, które Renz pobrał z bazy danych epidemiologii medycznej obrony (DMED). Wszyscy wiedzą, że szczepionki przeciwko Covid-19 wyrządzają ludziom trwałe szkody i skracają im życie o dziesięciolecia. DMED to jedna z najbardziej szanowanych baz danych epidemiologicznych na świecie. Armia ma cały oddział, który monitoruje i utrzymuje bazę danych. Jest to o wiele dokładniejsza baza danych niż system VAERS CDC, który rzekomo zaniża raporty dotyczące obrażeń poszczepiennych o około 90%. W latach 2016–2020 średnia pięcioletnia liczba przypadków zachorowań na choroby układu nerwowego u żołnierzy w ciągu pięciu lat wynosiła około 82 000 rocznie. Pomiędzy sierpniem a styczniem, kiedy wszedł w życie nakaz Joe Bidena dotyczący szczepionek dla żołnierzy, liczba ta wzrosła o 1048%, do 863 013. „Choroby układu nerwowego” to pojęcie ogólne, ale niektóre z objętych nim schorzeń są niezwykle poważne, np. epilepsja. Jeśli zaczniesz mieć ataki, Twoja kariera wojskowa dobiegnie końca, niezależnie od tego, w którym dziale służby się znajdujesz. Osoby chore na epilepsję nie mogą nawet wstąpić do wojska. To nie jedyne szokujące dane z informacji DMED. W tym samym okresie, od sierpnia 2021 r. do stycznia 2022 r., w armii amerykańskiej wystąpił następujący wzrost liczby poważnych chorób i schorzeń: Liczba przypadków raka jądra wzrosła o 369% (3537 przypadków). Liczba przypadków raka piersi wzrosła o 536% (4357 przypadków). Liczba nowotworów żołądka wzrosła o 624% (4060 przypadków), a nowotworów tarczycy o 474% (1950 przypadków). Znacznie wzrosła także liczba nowotworów neuroendokrynnych, raka jajnika i raka przełyku. U 22 620 żołnierzy po zaszczepieniu wystąpiły zaburzenia czynności tarczycy, co stanowi wzrost o 303% w porównaniu ze średnią z pięciu lat. Na stwardnienie rozsiane zachorowało 2750 żołnierzy, co stanowi wzrost o 680%. Po zaszczepieniu u 53 846 żołnierzy zdiagnozowano nadciśnienie. Średnia z pięciu lat przed wprowadzeniem przez Joe Bidena nielegalnego i naruszającego sumienie mandatu dotyczącego szczepionek wynosiła 2360 przypadków nadciśnienia rocznie. Po kadencji Bidena liczba przypadków nadciśnienia wzrosła o 2281%. U 307 żołnierzy wystąpiło zapalenie mięśnia sercowego, u 850 zapalenie osierdzia, u 3489 zatorowość płucna, a u 3136 zawał mózgu. Ich kariera wojskowa dobiegła końca. Po zaszczepieniu matek u dzieci 18 951 ciężarnych członkiń służby wojskowej wystąpiły wrodzone wady rozwojowe w łonie matki. Najsmutniejsze dane ujawnione przez DMED to liczba żołnierzy, którzy zostali wysterylizowani seksualnie za pomocą zastrzyków na Covid-19. 11 748 kobiet i 8 365 mężczyzn stało się bezpłodnych po tym, jak Joe Biden zmusił je do wykonania eksperymentalnych zastrzyków. To 20 113 osób, które zgłosiły się na ochotnika do służby swojemu krajowi, a które teraz nigdy nie będą mogły mieć dzieci. Kolejne 4086 kobiet-członków służby wojskowej ma obecnie dysfunkcję jajników, więc one również mogą mieć dzieci lub nie. Jeśli dziesiątki tysięcy żołnierzy odniosło obrażenia w wyniku szczepionek, ile milionów Amerykanów w ogólnej populacji musi teraz cierpieć? Ten program eksperymentów na ludziach był katastrofalny i należy go natychmiast zakończyć. Jeśli chcesz osobiście przeczytać raport adwokata Thomasa Renza dla Kongresu, znajdziesz go TUTAJ . Strony 9 i 10 dokumentu zawierają odpowiednie dane dotyczące szkodliwości szczepień wojskowych w łatwym do odczytania wykresie.
  7. @Magos Dominus W tym roku, w grudniu 6 znajomych w tym narzeczona innego faceta i jedna obca z Facebooka bo napatoczyła się na moje zdjęcie. Mam tak od kiedy skończyłem trzydziestkę, zawsze przed świętami i wakacjami jakieś księżniczki odzywają się i badają czy nadal jestem wolny. Wcześniej nie byłem za bardzo zauważany. One po prostu są pod ścianą i desperacko szukają mężosponsora/alimentów albo chcą dzidzi, miałem nawet propozycje abym dał dzidzię bo tak kocha dzieci, że nie chce alimentów.
  8. Daj spokój z tymi randkami w necie. Dawno temu to można było przegadać noc na fajne tematy a teraz to tak brzmi rozmowa z kobietą, która pisze jak bot napisany przez gimnazjalistę: - no - tak - hm - ok Są lepsze rzeczy na świecie niż rozmawianie z botem, co udaje kobietę.
  9. Ja mam najazd kobiet po 30 na mojego messengera od grudnia - każda z pytaniem czy masz mieszkanie, pracę i czy jestem wolny. 3 razy tak. To zaraz pytają się czy nie mam planów. Drugi najazd będzie przed wakacjami, a nóż zabiorę kogoś do Dubaju? Tak, mam plany - trzymać się z od was z daleka, bo żadna z was nie ma mieszkania, część bezrobotnych księżniczek kibluje w wieży zamkowej ojca, część z długami ale za to manikiur, srajfon i szmatel musi być. Ja skromnie żyję ale za to wszystko mam bez długów bo pracowałem 7 lat tak, że miałem tylko jeden wolny weekend w miesiącu aby uzbierać na mieszkanie. Teraz luz na etacie i spokój, nic mi więcej nie potrzeba do szczęścia, nie planuję ożenku. Hitem było jak odezwała się do mnie narzeczona w połowie grudnia z pytaniami o mój status materialny - Jestem biedny ale za to wesoły - odpisałem. Znikła zadowolona, że trafiła na najbogatszego pantofla, że nie musi zmieniać gałęzi.
  10. Hello world - wczoraj od niechcenia kliknąłem na 1 odcinek a skończyłem na finałowym Jeśli lubisz klimaty The end evangelion to masz ją w wersji matrix! To historia o tym, który świat jest lepszy - rzeczywisty czywirtualny, czy powinny być jakieś zasady, skoro to tylko wirtualna rzeczywistość, czy wirtualna inteligencja powinna mieć takie same prawa jak człowiek, czy człowiek jest w stanie odróżnić oba światy od siebie? Oprócz pytań o wirtualny świat mamy też wątek dysfunkcyjnej rodziny. Rodzina w rzeczywistości jest okropna a w wirtualnym są wspaniali. Tutaj muszę pochwalić prowadzenie historii i zwrotów akcji, w finałowym odcinku nie mogłem przewidzieć do końca jak to się skończy. Jest dostępny na Netflixie.
  11. Ciesz się, że to nie był artykuł od Malviny Pe bo by ci ręka odpadła W internecie jest dużo gorszych artykułów pisanych przez kobiety. Ten to wręcz niewinny jak spojrzy się na takie rzeczy jak to: Ewelina, 28 lat - Maćka poznałam na trzecim roku studiów, przez jeden z portali randkowych. Był starszy ode mnie o 5 lat, pracował w banku i twierdził, że szuka kobiety na stałe, bo już zdążył się wyszaleć. Początkowo randek z nim nie traktowałam zbyt poważnie. Owszem, był całkiem przystojny i nieźle zarabiał, ale w międzyczasie umawiałam się z kilkoma innymi facetami. Tamci okazali się jednak gówniarzami, którzy albo liczyli tylko na jednonocną przygodę, albo na relację bez większych zobowiązań. Stopniowo zaczęłam więc przekonywać się do Maćka. W końcu się w nim zakochałam – opowiada Ewelina. - Przez pierwsze pół roku było świetnie. Praktycznie nie widzieliśmy świata poza sobą. Z czasem zaczęłam jednak zauważać, jak łapczywie patrzą na niego moje koleżanki. Podobało im się, że jest już ustawiony zawodowo, że ma własne mieszkanie i wygląda nienajgorzej. Jedna z nich nawet otwarcie flirtowała z Maćkiem na moich urodzinach. Pomyślałam, że zamiast robić mu awantury, po prostu go usidlę. Kilka razy robiłam sugestie, że chciałabym zostać jego żoną, wprowadzić się do niego, itp., ale on nie chciał słyszeć o wspólnym zamieszkaniu. Twierdził, że jego dwupokojowe mieszkanie jest dla nas za małe – wspomina Ewelina. - Przez kolejne pół roku nic się w tej kwestii nie zmieniło, więc postanowiłam działać. Wiedziałam, że jeśli zajdę w ciążę, Maciek mnie nie zostawi. Był zbyt odpowiedzialny i zbyt dobrze wychowany, by zostać weekendowym tatusiem – tłumaczy Ewelina. - Ponieważ jako antykoncepcję stosowaliśmy wyłącznie prezerwatywy, sprawa wcale nie była taka łatwa. Kondomy Maciek trzymał u siebie w szafce nocnej. Przedziurawianie ich mijało się z celem, bo gdyby mój chłopak zobaczył, że gumka jest pęknięta, natychmiast załatwiłby „pigułki po”. Postanowiłam więc działać inaczej. Pewnego wieczoru po stosunku Maciek jak zwykle poszedł do łazienki, żeby tam zdjąć zużyty kondom i się umyć. Po nim zazwyczaj szłam do łazienki ja. Tak było i tym razem, tylko że… wtedy wyjęłam z kosza zużytą prezerwatywę i nabrałam na przygotowaną wcześniej strzykawkę odrobinę nasienia. Wstrzyknęłam je sobie do pochwy i przez kilka minut leżałam na podłodze bez ruchu. Nie myśl sobie tylko, że jestem pozbawioną uczuć babą. W głowie kłębiło mi się wówczas milion myśli na sekundę. Nie wiedziałam, czy dobrze robię, czy postępuję fair. Ale rozgrzeszałam się. Przecież zrobiłam to z miłości – wyjaśnia Ewelina. Tamtego wieczoru do zapłodnienia jednak nie doszło. Ewelina próbowała jeszcze swojego podstępu dwukrotnie, zanim wreszcie udało jej się zajść w ciążę. Dzisiaj jest szczęśliwą mamą i żoną Maćka. Czy on również jest z tego powodu szczęśliwy? Ewelina twierdzi, że tak. Małgosia, 30 lat - Moja historia jest banalna. Byłam w związku od 10 lat, ale mój mężczyzna ciągle zwlekał z oświadczynami. Dla mnie to było niezrozumiałe, bo przecież mieszkaliśmy razem od dłuższego czasu i ślub był tylko zwykłą formalnością. Bartosz jednak nie potrafił się zadeklarować, choć był już po 30-tce. Koleżanki w pewnym momencie zaczęły mi nawet współczuć, że Bartosz wpędził mnie w lata i że pewnie lada moment odejdzie do młodszej. Początkowo się z tego śmiałam, ale potem coraz bardziej zaczęłam się bać, że faktycznie zostanę sama. Ta myśl nie dawała mi spokoju. Wcześniej łapanie faceta na dziecko wydawało mi się żałosne. Uważałam, że trzeba nie mieć za grosz przyzwoitości, by stawiać mężczyznę przed faktem dokonanym i tak naprawdę nie pozostawiać mu żadnego wyboru. Ale lata uciekały, a Bartosz wciąż zachowywał się jak Piotruś Pan. Nie wiem, kiedy zaczęłam przekonywać sama siebie, że moja ciąża go zmieni. Że dorośnie, ożeni się ze mną i zaczniemy wreszcie być rodziną. Postanowiłam jednak spróbować. Zajście w ciążę nie było niczym trudnym, bo przez cały okres naszego związku nie stosowaliśmy żadnych zabezpieczeń poza pigułkami antykoncepcyjnymi. Pewnego dnia po prostu je więc odstawiłam, nie informując o tym Bartosza. Po dwóch miesiącach byłam już w ciąży – opowiada Małgosia. Tak jak przypuszczałam, Bartosz nie zareagował na wiadomość o tym z entuzjazmem. Pytał się, jak to możliwe, skoro się zabezpieczaliśmy, więc okłamałam go, że dwa razy zapomniałam przyjąć pigułkę na czas. Uwierzył mi, bo nie miał podstaw, by mi nie ufać. Trzy tygodnie później miałam już pierścionek zaręczynowy na palcu. Czy żałuję, że postąpiłam bez skrupułów? Nie. Bartosz też nie był wobec mnie fair, tak długo zwlekając ze ślubem. Ja po prostu przyśpieszyłam to, co i tak miało nastąpić – twierdzi Małgosia. Zuzanna, 27 lat - Odkąd pamiętam, chciałam mieć dziecko. Sama pochodzę z licznej rodziny, mam dwie siostry i dwóch braci, więc w naszym rodzinnym domu było zawsze gwarno i wesoło. Nigdy nie miałam parcia na karierę i rozwój zawodowy. Zazwyczaj wyobrażałam sobie siebie jako przykładną matkę i żonę, gospodynię domu, która wita męża ciepłym obiadem i odrabia z dzieciaczkami lekcje po południu. Innym kobietom pewnie wyda się to głupie i mało ambitne, ale dla mnie to naprawdę od zawsze była pełnia szczęścia. Kiedy poznałam Jakuba, od pierwszej chwili wiedziałam, że to właśnie jemu chcę urodzić gromadkę dzieci. Nie wiem, skąd wzięło się to przekonanie, ale po prostu tak poczułam. Spotykaliśmy się jakieś trzy miesiące, zanim poszliśmy do łóżka pierwszy raz. Powiedziałam mu wtedy, że jestem na niego tak napalona, że nie mam ochoty na seks w prezerwatywie i żebyśmy uprawiali stosunek przerywany. Jemu to oczywiście odpowiadało, pamiętam, że porównał nawet seks w prezerwatywie do lizania lizaka przez szybę. Kiedy wytrysnął na mój brzuch, najzwyczajniej w świecie poszłam do łazienki, zebrałam na dłoń spermę i włożyłam ją sobie do pochwy. Przypuszczałam, że za pierwszym razem nie dojdzie zapewne do zapłodnienia, ale myliłam się. Udało mi się zajść w ciążę, a Jakubowi nawet nie przyszło do głowy, że maczałam w tym palce. Obwiniał siebie, że miał „zbyt słaby refleks” i wyszedł ze mnie zbyt późno. Poczuł się oczywiście odpowiedzialny za zrobienie mi dziecka, więc natychmiast zamieszkaliśmy ze sobą i zaplanowaliśmy ślub. Teraz jesteśmy szczęśliwym małżeństwem, a ja spodziewam się naszego drugiego dzidziusia. Moje postępowanie było ryzykowne, ale opłaciło się. Jak to mówią: „kto nie ryzykuje, ten nie ma”. A ja mam wspaniałą rodzinę – podsumowuje Zuzanna. Zauważ, że kobiety umieściły takie artykuły w dziale związki/ciekawostki. https://www.papilot.pl/zwiazki/ciekawostki/36176/jak-zlapac-faceta-na-dziecko
  12. Dziękujemy za życzenia, życzymy dalszego rozwoju forum aby nadal było liczącym się miejscem dla mężczyzn w internecie, którzy mogą tutaj poradzić się, podzielić się doświadczeniami, wyżalić się, pośmieszkować i rozerwać się na lekkich tematach po ciężkiej pracy Taki wirtualny pub Wszystkiego najlepszego dla założyciela forum!
  13. Wspominałem w kalendarium o tym, że ma być wojna między Anglią a Francją w trakcie III wojny światowej. Anglia ma napaść na Francję jak Henryk Szczęśliwy zacznie wyzwalać Francję z muzułmańskiej okupacji. Gdyby nie ta wojna między Anglią a Francją to III wojna byłaby krótsza! Oto co napisał: W '628 roku liturgii Wielki Chiren, Nakaże bezczelnym pijawkom wielki odwrót, Dumna wyspa przez posłannika przypomni mu nieszczęsny Los, Wielkiego Zwodziciela, I Antychrysta N`Polleona! Bezbożnego prześladowcy rzymskiego kościoła Apostołów, Wredni Anglicy staną się niby obrońcą nie swojej wiary! Henryk Wielki Odtwórca i Zbawiciel Kościoła, Jak Wilhelm stanie u brzegów starego Albionu! O! Brytanio nastąpił czas kary i wielkiej pokuty, Dla rozbestwionego i zatraconego w dumie narodu, Nieustraszony kogut pomści swoje wielkie krzywdy, Które spotkały go na ojczystej ziemi i na wodach oceanu! W wielkiej bitwie kaletańskiej flota Francji zwycięża, Podwodne łodzie wpływają z liliami Burbona na wody Tamizy, Londyn i białe brzegi Brytanii pod obstrzałem ognistych strzał, Dwieście nocy i dwieście dni okrutnej śmierci zgotowanej pijawkom, Dowódca pojmany i zakuty w kajdany staje przed obliczem Henryka, Chrześcijański Władca daruje życie i wolność pokonanemu w wierze! Przez nagły atak zaskoczone pijawki opuszczą Akwitanię i Normandię, Ich powolny odwrót zamieni się w Wielką Ucieczkę żołdactwa, Namaszczony i Niezwyciężony Henryk V Burbon pomści przodków dynastii, Przed inwazją koguta Król i parlament emigrują na północne wyspy Atlantyku, W duchu Wielkiego Miłosierdzia Wielki Król Francji przyjmie rozejm od Anglików, Trzy dni po wielkim zwycięstwie we krwi umoczy wielkie powstanie półksiężyca w Marsylii! O! Londynie stałeś się tak jak Paryż miastem ruin i umarłych, Nowa stolica na nowo zbudowana w okolicach Coventry, Przyjmie nazwę dawnego Albionu stając się twoją marną namiastką, Niezwyciężony Henryk nie usłucha zdradliwych: Szkotów i Irlandczyków, Darując wolność pokonanym pokaże dobroć prawdziwego Chrześcijanina! Pokonany Anglik poprosi Brata o przyłączenie, ale na razie nie wyrazi on zgody!
  14. Nie znam dobrze tej pary, widuję ich rzadko. Autentycznie było mi żal faceta. Wychował się w biednej rodzinie, tak biednej, że czyścił kołnierze chlebem. Z czasem dorobił się ciężką pracą, założył firmę. Odkładał kasy i pracował od świtu do zmroku aby móc otworzyć coś dużego. Ryzyko opłaciło się. Ma dużo kasy I wcale mu nie zazdroszczę bo zarobił uczciwie swoim czasem i własnymi rękoma bez żadnych znajomości. Mnie byłoby wstyd naciągać od męża na coś co kasy nie przynosi. Nie wiem co u nich działo się ale ta firma rekini mnie przeraziła. Takie przedszkole dla kobiety, aby mogła chwalić się, że ma firmę, zajęcie, że rozkręci za kilka lat bo ma kasę ( kasa męża to jej kasa) To jest przykre, że mąż zamiast zagonić ją na jakiś etat to funduje jej takie coś i pozwala być jej pasożytem. Historia jest przestrogą aby nigdy nie stać się takim mężem
  15. Ostatnio byłem zaproszony do pewnego małżeństwa. Pani domu powiedziała, że założyła firmę, że pokaże mi ją po kawie. Siedziała w domu 6-7 lat bo opiekowała się dzieckiem. Zauważyłem kątem oka dziwny grymas męża i od razu przypomniały mi się wszystkie wątki o prowadzeniu biznesu przez niezależne rekinie biznesu, zrozumiałem, że zaraz zobaczę potwierdzenie w rzeczywistym życiu. Nie myliłem się,. Usiądźcie sobie wygodnie i trzymajcie się za jaja aby wam nie odpadły i potoczyły się pod kanapę! Będzie srogo! Po kawie rekinia biznesu zapakowała mnie do nowego samochodu. Dostała od męża. Nie skomentowałem, w głowie otworzyłem notatnik liczący koszt otwarcia biznesu. Jedziemy i trafiamy do centrum. Wchodzimy do wielkiego biura z łazienką i magazynem. Pokazała z dumą swoje biurko. Komputer Apple w różowym kolorze (W Apple różowy jest droższy o 800zł od szarego mimo takich samych parametrów - różowy podatek), obok tablet Apple, zegarek Apple, komórka Apple, słuchawki Apple, pencil Apple, klawiatura do tableta. Jakaś drukarka do etykiet, zwykła drukarka. Wszystkie różowe. Białe biurko, biały fotel, tablica z wesołymi świątecznymi pierdółkami. Biały dywanik. Z boku biała kamera na statywie. Aż dziwne, że nie jest różowa. W szufladach sprzęt do czyszczenia monitora, odkurzania blatu, do czyszczenia słuchawek, Pierdyliard karteczek, długopisów z pomponikami, ołówków, zszywaczy, dziurkaczy w fantazyjne wzorki, jakieś naklejki. Świece zapachowe. Spytałem się co ona robi w tej firmie. Zaprowadziła mnie do zaplecza, tam były regały z kartonami, pudłami, wszystkie miały urocze naklejki z podpisami. Stały też paczki, do których można było zapakować zamówienie. Stał stół z drukarką na etykiety. Leżał papier firmowy, były karteczki z podziękowaniami, gratisy leżały w pudełku. Rekinia rzekła, że sprzedaje spinki do włosów. Z trudem przytrzymałem szczękę aby nie opadła z hukiem. Rozpoczęła wykład o tym, że kobiety chcą ładnie wyglądać, że to będzie dochodowy biznes. Pokazała spinki. Były maksymalnie dziewczyńskie, z różnymi słodkimi rzeczami. Przypięła sobie do swoich włosach i spytała czy ładnie w tym wygląda. Nie skomentowałem. Policzyłem pudła. Cztery pudła spinek. Pokazała kilka filmików, na których prezentuje spinki, że trafią na stronę internetową. Z dumą zaprezentowała, że codziennie ma klientów na uroczym Ipadzie. (Po 1-3 zamówienia dziennie). Zamówienia były kolorowo opisane, z rysunkami. Spytałem ile kosztują te spinki. Po 5, 10 i 15 zł. ... Spytała czy bym chciał zainwestować w jej firmę. Różowy króliczek na biurku mówił cicho - Uciekaj od niej póki możesz. Uprzejmie podziękowałem za propozycję. Potem wróciłem autobusem do domu. Podczas jazdy pomyślałem co bym zrobił na jej miejscu. Własny smartfon by wystarczył, mini drukarka za grosze, magazyn u siebie w pokoju, większy asortyment - tak na początek. Jeśli biznes chwyci to dopiero myśleć o magazynku. Jak nie to zmienić towar, inny kierunek sprzedaży itp. Zacząć od Allegro, potem po sukcesie myśleć o stronie internetowej, szerszej ofercie itp. Chyba dobrze myślę, nie mam firmy, pracuję na etacie i nie zaczynałbym hop siup z grubej rury - nadal bym pracował na etacie a po pracy realizacja zamówień. Na pewno nie sprzedawałbym spinek! Ona zrobiła tak jakby sprzedawała po tysiąc sztuk dziennie. Żal męża, który płaci za "zabawę w prowadzenie firmy" przez żonę.
  16. @jackn Nibiru był opisywany przez Sumerów. Teraz nakowcy szukają tej planety. Jak powstał Układ Słoneczny według Sumerów? „Gdy na wysokościach niebo nie miało imienia, A ziemia poniżej nie była nazwana; Był tylko APSU, ich rodzic pierwotny, MUMMU i TIAMAT – która zrodziła ich wszystkich; Ich wody były razem zmieszane. Żadna trzcina nie miała jeszcze formy, Żadne bagno nie miało oblicza. Żaden z bogów nie pojawił się jeszcze, Nikt nie nosił imienia, los nie ciążył na nikim; W prądach wód rodzili się bogowie”. Tak zaczyna się poemat Enuma Elish. W bezmiarze kosmicznej przestrzeni planety jako bogowie – mają się dopiero pojawić, przybrać imiona i przyjąć wyznaczone im „losy”, los w znaczeniu Sumerów oznaczał orbity. Na początku istniały tylko trzy ciała: „pierwotny AP.SU” (w sumeryjskim brzmi tak„ten, który istnieje od początku”), MUM.MU („ten, który się urodził”) i TIAMAT („dziewica dająca życie”). „Wody” czyli podstawowe pierwiastki tworzące układ słoneczny - Apsu i Tiamat mieszają się. Apsu jest Słońcem, „tym, który istnieje od początku”. Najbliżej niego jest Mummu. Mummu był zaufanym pomocnikiem i posłańcem Apsu, idealna charakterystyka Merkurego, mitologicznego szybkiego posłańca bogów. W pewnym oddaleniu znajdowała się Tiamat. Była „potworem”, dokładniej wodnym, planetarnym potworem, nie posiadał kontynentów, była całkowicie wodną planetą. Ona jest przyszłą Ziemią, podpowiadam Układ słoneczny miał taką kolejność: SŁOŃCE - MERKURY - TIAMAT „Ich wody zmieszały się [...], Z nich powstali bogowie: Zrodzili się bóg LAHMU i bóg LAHAMU; Nazywani byli po imieniu”. (cytuję fragment od Sitchina) Etymologicznie, imiona tych dwóch planet pochodzą ze źródłosłowu LHM („wszczynać wojnę”). Starożytni przekazali nam, że Mars był bogiem wojny, a Wenus boginią miłości i wojny. LAHMU i LAHAMU to rzeczywiście imię męskie i żeńskie według wymienionej kolejności; tak więc tożsamość tych dwojga bóstw z eposu z planetami Mars i Wenus potwierdzona jest etymologicznie oraz na gruncie mitologii. Potwierdza ją również astronomia: Tiamat znajdowała się za Marsem. Mars i Wenus są faktycznie położone w przestrzeni między Słońcem (Apsu) a „Tiamat”. Układ słoneczny SŁOŃCE - MERKURY - WENUS - MARS - TIAMAT „Zanim wzrośli w latach I postaci do ustalonego rozmiaru Bóg ANSHAR i bóg KISHAR przybrali kształt, Prześcigając ich [w wielkości]. Gdy rozciągnęły się dni i pomnożyły lata, Zrodzili boga ANU, syna – rywala przodków. Potem pierworodny Anszara, Anu, Sobie równego i na swój obraz zrodził NUDIMMUDA”. Jak widać, wzrost Marsa i Wenus był ograniczony ustaloną miarą; lecz zanim osiągnęły pełnię rozwoju, została ukształtowana inna para planet. Były to planety majestatyczne, jak świadczą o tym ich imiona – AN.SHAR („książę, główny na niebie) i KI.SHAR („główny na stałym gruncie”). Przewyższyły rozmiarami dwoje wcześniej urodzonych, „prześcigając ich” wzrostem. Łatwo rozpoznać ich jako Saturna i Jowisza. SŁOŃCE - MERKURY - WENUS - MARS - TIAMAT - SATURN - JOWISZ Upłynął jakiś czas („pomnożyły się lata”) i narodziła się trzecia para planet. Najpierw powstał Anu, mniejszy niż Anszar i Kiszar („ich syn”), większy jednak niż pierwsze planety (rozmiarem „rywal przodków”). Anu z kolei zrodził bliźniaczą planetę, „sobie równego i na swój obraz”.Raz jeszcze opis wielkości i położenia pasuje do następnej znanej pary planet w Układzie Słonecznym, Urana i Neptuna. (wkleiłem słowa Sitchina) SŁOŃCE - MERKURY - WENUS - MARS - TIAMAT - SATURN - JOWISZ - URAN - NEPTUN Mały słowniczek polsko-sumeryski dla przypomnienia: SŁOŃCE – Apsu, „ten, który istniał od początku”, MERKURY – Mummu, doradca i posłaniec Apsu, WENUS – Lahamu, „pani zmagań bitewnych”, MARS – Lahmu, „bóstwo wojny”, ?? – Tiamat, „dziewica, która dała życie”, JOWISZ – Kishar, „główny na stałym gruncie”, SATURN – Anshar, „główny na niebie”, PLUTON – Gaga, doradca i posłaniec Anszara, URAN – Anu, „niebiański”, NEPTUN – Nudimmud (Ea), „zdolny twórca”. Jak powstał Pluton? Jak powstała Ziemia i jej księżyc? W końcu jak znalazło się życie na Ziemi, czy przyszło z innej planety, od kosmitów, czy od meteorytu zawierającego DNA? Odsłaniam na chwilę zagadkę Plutona. Pluton był księżycem Saturna. Teraz jest na końcu Układu Słonecznego jakby był na wygnaniu... Co się wydarzyło. Dlaczego tam jest? Ten piękny Pluton z serduszkiem na powierzchni płacze za swoim ojcem Saturnem... nigdy nie wróci do domu. W Sumeryskim określany był jako GAGA - posłaniec Anshara. Z pierwotnej "wody" słowami Sumerów uformował się Układ Słoneczny. SŁOŃCE - MERKURY - WENUS - MARS - TIAMAT, czyli przyszła Ziemia - SATURN z księżycem Plutonem jako GAGA - JOWISZ - URAN - NEPTUN Układ był bardzo niespokojny! „Boscy bracia się zebrali; Trzęśli Tiamat, miotając się tu i tam. Ich błazeństwa dręczyły »brzuch« Tiamat, Ich szaleństwa rujnowały niebiański dom. Apsu nie był w stanie uciszyć ich wrzasków; Ich wybryki odjęły mowę Tiamat. Ich uczynki były obrzydliwe [...]. Nieznośne było ich postępowanie”. Oddaję głos Sitchinowi: Mamy tutaj rzucającą się w oczy wzmiankę o chwiejności orbit. Nowe planety „miotały się tu i tam”; zbliżały się za bardzo do siebie („zebrali się”); stawały na przeszkodzie Tiamat; zbytnio zbliżały się do jej „brzucha”; ich „postępowanie” było nieznośne. Chociaż to, co robili, zagrażało głównie Tiamat, Apsu także uznał wybryki planet za „obrzydliwe”. Zapowiedział, że zamierza „zniszczyć, zniweczyć ich poczynania”. Zmówił się z Mummu, naradzał się z nim w tajemnicy. Jednakże „cokolwiek ukartowali”, zostało podsłuchane przez bogów; wykrycie spisku grożącego im unicestwieniem odebrało im mowę. Jedynie Ea nie stracił głowy. Obmyślił ekspedycję mającą na celu „uśpienie Apsu”. Kiedy innym niebiańskim bogom spodobał się ten plan, Ea „narysował wierną mapę Kosmosu” i rzucił boski urok na pierwotne wody Układu Słonecznego. Czym był ten „urok”, czyli siła zastosowana przez „Ea” (planetę Neptun) – wtedy najbardziej skrajną planetę, jako że okrążała Słońce i wszystkie inne ciała niebieskie? Czy jego własna okołosłoneczna orbita miała wpływ na magnetyzm Słońca, a zatem na jego promieniowanie radioaktywne? Czy sam Neptun, w czasie gdy się tworzył, emitował olbrzymie ilości energii? Czymkolwiek to było, epos określił to jako „rozlanie snu” – efekt uspokajający – na Apsu (Słońce). „Mummu, doradca, nie miał siły się ruszyć”. Tak jak w biblijnej opowieści o Samsonie i Dalili, heros – obezwładniony snem – mógł być łatwo pozbawiony sił. Ea pośpiesznie wydarł Apsu jego twórczą moc. Tłumiąc, jak się zdaje, potężny wylew pierwotnej materii ze Słońca, Ea/Neptun „ściągnął diadem Apsu, usunął płaszcz jego aury”. Apsu był „pokonany”. Mummu nie mógł już dłużej swobodnie wędrować. Został „związany i porzucony” – planeta bez życia u boku swojego pana. Pozbawiając Słońce kreatywności – wstrzymując proces emisji większej ilości energii i materii mogącej utworzyć dodatkowe planety – bogowie na pewien czas zaprowadzili pokój w Układzie Słonecznym. Ile czasu upłynęło, zanim niebiański pokój został powtórnie zerwany? Wciskam w tym miejscu STOP i specjalnie zatrzymuję wydarzenia w tym miejscu Lubię zaostrzać apetyty. Wciskam guzik cofnij! Co się działo się jeszcze wcześniej przed powstaniem Układu Słonecznego, tuż po tym jak Stwórca stworzył nasz wszechświat, w którym mieszkamy? Wirowała masa gorącej plazmy, zalążek Drogi Mlecznej, rozprysła się na miliardy kropel,które stały się przyszłymi gwiazdami. Rzućmy okien na jedną kroplę światła. Gwiazda pod wpływem szaleńczej prędkości rozpadła się na dwie siostry Słońce i Nemezis, które wirowały wokół siebie. Tańczyły opętańczy taniec wirowy trzymając się za grawitacyjne ręce. Rozchichotana Nemezis puściła ręce Słońca i odleciała pijana hen hen daleko, że siostry przestały widzieć siebie nawzajem. (Dużo naukowców potwierdza, ze nasze Słońce musi mieć bliźniaka bo obliczenia na to wskazują, niestety prawdopodobnie Obłok Oorta zasłania nam widok na niego) Nemezis zrodziła trzy planety, najmłodszą zwała Nibiru, którą Sumerowie nazywali Mardukiem. Siostry tańczyły wciąż wirując wciąż w oddali, nie widząc siebie nawzajem, w pewnym momencie niesforne dziecię MARDUK wyrwało się z objęć Nibiru i pobiegło w stronę Słońca! Tak chciało poznać siostrę swojej matki! Potworny MARDUK, sypiący iskrami pędził ku naszemu układowi. Niósł w sobie DNA, które zostało zasiane na rozkaz Stwórcy Wszechświata... tak, Sumerowie wyraźnie to napisali. Na rozkaz samego Stwórcy! Jak o tym się dowiedzieli? To już inna historia. Tymczasem Układ Słoneczny nie przeczuwał zbliżającej się niebiańskiej bitwy... i tego, że będzie miał żywych mieszkańców. Nas. Co nieco o sumeryjskiej Nemezis, zaginionej siostry Słońca. Sumerowie nazywali ją jako ZAOS, które było matką Nibiru/MARDUKA. Istnieje dużo badań naukowych i poszukiwań aby znaleźć brata bliźniaka Słońca. Sumerowie dawno wiedzieli, że ma bliźniaka... Czy te mity były tylko bajkami? https://www.google.com/amp/s/www.komputerswiat.pl/aktualnosci/wydarzenia/nasze-slonce-mialo-blizniacza-gwiazde-nemesis/zy0bt3j.amp https://www.national-geographic.pl/artykul/amp/slonce-ma-zaginionego-blizniaka-nowa-teoria-zmieni-rozumienie-wszechswiata?page=1&_gl=1*46nfkv*_ga*UTZjbEFrYlRSZVEwelVFM050VWhOLW9GZzdCTm5hbDdUQXc4Ty1mOC0taF9vcWZGT0lxR1lKQ2NmcWtPc1M2QQ.. https://www.google.com/amp/s/spidersweb.pl/2018/11/brat-blizniak-slonca-hd-186302.html/amp https://nauka.rocks/slonce-mialo-brata-blizniaka/ https://www.google.com/amp/s/spidersweb.pl/2020/08/slonce-jako-uklad-dwoch-gwiazd.html/amp Krótkie przypomnienie: Pierwotna plazma słoneczna rozdzieliła się na dwa wirujące gwiazdy Słońce i Nemezis/ZAOS, które pod wpływem szybkiej rotacji oddaliły się od siebie na bardzo daleką odległość. Powstały planety wokół Słońca w następującej kolejności najpierw Markury (Mummu) razem z Tiamat, która w przyszłości stała się naszą Ziemią, potem Wenus (Lahamu) i Mars (Lahmu, potem Jowisz (Kishar) i Saturn (Anshar) z księżycem Plutonem (Gaga), na koniec powstał Uran (Anu) i Neptun (Ea). Układ Słoneczny SŁOŃCE - MERKURY - WENUS - MARS - TIAMAT, czyli przyszła Ziemia - SATURN z księżycem Plutonem jako GAGA - JOWISZ - URAN - NEPTUN Nemezis zrodziła też planety. NEMEZIS - HELION - ARBODA - NIBIRU/MARDUK Podczas wirowania Słońca i Nemezis, które trzymały się za "grawitacyjne ręce" najmłodsze dziecko Nemezis Marduk wyrwał się z jej objęć i podążył w stronę Słońca aby zobaczyć siostrę swojej matki. Na Marduku istniało już życia "zasadzone" na rozkaz Stwórcy Wszechświata. Opis MARDUKA „Powabna była jego postać, oczy pełne blasku; Wykwintny w ruchach, majestatyczny, jak za dawnych czasów... Mocno przyćmiewał bogów, prześcigał we wszystkim [...]. Pyszny, jak żaden z nich; przewyższał ich wzrostem; Potężne były jego członki, niezmiernie był wysoki”. Cytuję Sitchina, bo ładnie wyjaśnia: Pojawiając się z zewnątrz, Marduk wciąż był nowo narodzoną planetą, miotającą ogień i emitującą promieniowanie. „Kiedy poruszał wargami, ogień przed nim buchał.” Gdy Marduk zbliżył się do innych planet, „sypnęły na niego strasznymi błyskawicami”, on zaś świecił jasno, „przybrany w aureolę dziesięciu bogów”. A zatem jego zbliżenie wzbudziło pola elektryczne i inne pola promieniowania napotkanych planet Układu Słonecznego. Kiedy Marduk zbliża się do Neptuna, siła ciążenia tego drugiego oddziałuje na przybysza w coraz większym stopniu. Zaokrągla trajektorię Marduka, „czyniąc ją odpowiednią do jego celu”. W tym czasie Marduk musiał znajdować się jeszcze w bardzo plastycznej fazie. Kiedy mijał Ea/Neptuna, siła grawitacji spowodowała wybrzuszenie boku Marduka, tworząc mu jakby „drugą głowę”. Jednak żadna część Marduka nie została oderwana przy tym przejściu; ale kiedy znalazł się w sąsiedztwie Anu/Urana, zaczęły wydzierać się z niego bryły materii, formując w rezultacie cztery satelity. „Anu zrodził czterech i ukształtował cztery boki, powierzając ich energię przewodnikowi tego zastępu.” Owi czterej, nazywani „wiatrami”, zostali wepchnięci na szybką orbitę wokół Marduka, „gdzie wirowali jak trąba powietrzna”. Kolejność mijania – najpierw Neptuna, potem Urana – wskazuje na to, że Marduk wchodził do Układu Słonecznego nie w kierunku orbitalnym tego układu (przeciwnym do ruchu wskazówek zegara), lecz odwrotnym. Przemieszczając się dalej, nadchodząca planeta została wkrótce przechwycona przez potężne, grawitacyjne i magnetyczne siły olbrzymiego Anszara/Saturna, a potem Kiszara/Jowisza. Jej trajektoria zakrzywiła się jeszcze bardziej do środka układu, w kierunku Tiamat... Zbliżanie się Marduka zaczęło niebawem niepokoić Tiamat oraz wewnętrzne planety (Marsa, Wenus i Merkurego). „Wytwarzał prądy, irytował Tiamat; bogowie nie mieli spokoju, ogarnięci jakby burzą.” Chociaż wiersze starożytnego tekstu są w tym miejscu częściowo zniszczone, możemy jeszcze mimo wszystko przeczytać, że przybliżająca się planeta „rozpuszczała ich organy [...], szczypała ich w oczy”. Sama Tiamat „krążyła jak oszalała” – jej orbita została najwyraźniej zakłócona. Siła ciążenia nadciągającej wielkiej planety zaczęła wkrótce odrywać części Tiamat. Z jej środka wyłoniło się jedenaście „potworów”, „warcząca, wściekła” hurma satelitów, które „oddzieliły się” od jej ciała i „maszerowały przy boku Tiamat”. Szykując się do spotkania z napierającym Mardukiem, Tiamat „ozdobiła je aureolami”, przez co nadała im wygląd „bogów” (planet). Szczególnie ważny w eposie oraz mezopotamskiej kosmogonii był główny satelita Tiamat, zwany KINGU; „pierworodny spośród bogów, jacy tworzyli jej asystę”: (Kingu to nasz ziemski księżyc!) „Na czele postawiła Kingu, Zrobiła go wielkim wśród nich [...]. Naczelne dowództwo w bitwie Złożyła w jego ręce”. Poddany sprzecznym siłom ciążenia, ten wielki satelita Tiamat począł przemieszczać się w kierunku Marduka. Tym, co szczególnie zaniepokoiło inne planety, było przyznanie Kingu tablicy przeznaczeń, własnej drogi planetarnej. Kto dał Tiamat prawo do tworzenia nowych planet? – zapytał Ea. Przedstawił ten problem Anszarowi, ogromnemu Saturnowi: „Powtórzył mu wszystko, co Tiamat uknuła: »[...] stworzyła gromadę i szaleje z wściekłości [...], dozbroiła się jeszcze w broń niesłychaną, urodziła bogów-potworów [...], takich to od razu zrodziła jedenastu; a spośród bogów tworzących jej gromadę wyniosła Kingu, pierworodnego, zrobiła go wodzem [...], nadała mu tablicę przeznaczeń, przymocowała mu ją do piersi«„. Zwracając się do Ea, Anszar zapytał go, czy byłby gotów pójść i zgładzić Kingu. Odpowiedź, której nie znamy z powodu uszkodzenia tabliczek; najwidoczniej nie zadowoliła Anszara, jako że w dalszej części opowieści zwrócił się do Anu (Urana), by go wybadać, czy „wyszedłby i przeciwstawił się Tiamat”. Ale Anu „nie był w stanie zmierzyć się z nią i odstąpił”. W niebiosach zarysowuje się coraz bliższa konfrontacja: bogowie wycofują się jeden po drugim. Czy nikt nie stanie do walki z szalejącą Tiamat? Marduk, minąwszy Neptuna i Urana, zbliża się teraz do Anszara (Saturna) i jego szerokich pierścieni. Nasuwa to Anszarowi pewien pomysł: „Ten, kto jest mocny, będzie naszym mścicielem; ten, kto jest zażarty w walce: Marduk, bohater!” Wchodząc w zasięg pierścieni Saturna („ucałował usta Anszara”), Marduk odpowiada: „Jeśli rzeczywiście jako wasz mściciel Mam pokonać Tiamat, ocalić wam życie Zwołajcie zgromadzenie, by ogłosić moje przeznaczenie najwyższym!” Był to warunek zuchwały, aczkolwiek prosty: Marduk wraz ze swoim „przeznaczeniem” – orbitą wokół Słońca – miał zdobyć supremację wśród niebiańskich bogów. Właśnie wtedy Gaga, satelita Anszara/Saturna – przyszły Pluton – otrzymał nową orbitę: „Anszar otworzył usta, Do Gagi, swego doradcy, skierował słowo [...]: »Ruszaj w swoją drogę, Gago, przed bogami zajmij stanowisko i powtórz im to, co ci powiem«. Mijając innych bogów/planety, Gaga przynaglał ich, by „gotowali swoje wyroki na Marduka”. Decyzja była zgodna z przewidywaniami: bogowie byli zachwyceni, że znalazł się ktoś gotów pójść i załatwić za nich porachunki. „Marduk jest królem!” krzyczeli i ponaglali go, by nie tracił czasu: „Idź i przerwij życie Tiamat!” Tak GAGA (Pluton) znalazł się na końcu Układu Słonecznego. Grawitacja Marduka wyrwała go z dotychczasowej orbity wokół Saturna i wyrzuciła go w nowe miejsce. Bogowie zadekretowali „przeznaczenie” Marduka; ich łączna siła ciążenia spowodowała, że mógł poruszać się tylko jedną drogą – do „bitwy”, zderzenia z Tiamat. Jak przystało na wojownika, Marduk uzbroił się wszechstronnie. Napełnił swoje ciało „buchającym płomieniem”; „skonstruował łuk [...], założył na niego strzałę [...], przed sobą zapalił błyskawicę”, a „potem zrobił sieć, by schwytać w nią Tiamat”. Jest to powszechnie zrozumiała terminologia, określająca w tym wypadku zjawiska niebieskie – wyładowanie elektryczne i wzajemnie działająca siła ciążenia („sieć”), gdy dwie planety dążą do jednego punktu. Jednak główną bronią Marduka były jego satelity, cztery „wiatry”, w jakie zaopatrzył go Uran, kiedy Marduk mijał planetę: Wiatr Południowy, Wiatr Północny, Wiatr Wschodni, Wiatr Zachodni. Przechodząc teraz obok kolosów, Saturna i Jowisza, poddany ich olbrzymiej sile grawitacji, Marduk „zrodził” trzy następne satelity, zwane: Zły Wiatr, Trąba Powietrzna i Niezrównany Wiatr. Używając satelitów jako „rydwanu burzy”, „posłał naprzód wiatry, które zrodził, wysłał ich siedem”. Przeciwnicy byli gotowi do walki: „Pan ruszył naprzód, zmierzał swoją drogą; Ku szalejącej Tiamat obrócił swą twarz [...]. Pan zbliżał się, by zbadać jej wnętrzności By wykryć knowania Kingu, jej doradcy”. Ale kiedy planety przybliżyły się do siebie, Mardukowi zaczęły się plątać kroki: „Gdy spojrzał, stracił zaraz równowagę, Zaczął gubić kierunek, mylić poczynania”. Nawet satelity Marduka zaczęły zbaczać z kursu: „Kiedy bogowie, jego pomocnicy, Którzy maszerowali u jego boku, Ujrzeli walecznego Kingu, ich oczy zaszły mgłą”. Czy przeciwnicy mieli się minąć? Klamka jednak zapadła, obie planety nieodwołalnie zmierzały ku zderzeniu. „Tiamat wydała z siebie ryk...”, „Pan rozpętał zatapiającą burzę, swoją potężną broń”. Kiedy Marduk zbliżał się, „furia” Tiamat rosła; „korzenie jej nóg dygotały”. Zaczęła rzucać na Marduka „uroki” – ten sam rodzaj promieniowania kosmicznego, jaki Ea zastosował wcześniej przeciwko Apsu i Mummu. Ale Marduk nie przestawał się do niej zbliżać: „Tiamat i Marduk, najmądrzejsi z bogów, Natarli na siebie; Parli do boju w pojedynkę, Podchodzili do walki”. Epos ENUMA ELISH przystępuje teraz do opisu niebiańskiej bitwy, w której wyniku zostały stworzone niebo i ziemia: „Pan rozpostarł swoją sieć, by ją pochwycić; Rozpętał Zły Wiatr i cisnął go jej w twarz. Gdy Tiamat otworzyła usta, by go pożreć Wbił go w nią tak, że nie zamknęła ust. Potem gwałtowne wichry spadły na jej brzuch; Jej ciało się rozdęło, usta miała szeroko otwarte. Strzelił w nią z łuku, strzała rozdarła jej brzuch; Przedarła jej wnętrzności, wdarła się do jej łona. Ujarzmiwszy ją w ten sposób, uśmierzył jej oddech życia”. Mamy tutaj zatem nader oryginalną teorię wyjaśniającą kosmiczne zagadki, dręczące nas do dzisiaj. W nie ustabilizowany Układ Słoneczny, złożony ze Słońca i dziewięciu planet, wtargnęła duża, zachowująca się na podobieństwo komety, planeta z przestrzeni kosmicznej. Najpierw spotkała się z Neptunem; kiedy przechodziła koło Urana, olbrzymiego Saturna i Jowisza, jej tor został mocno zakrzywiony do środka układu i utworzyła siedem satelitów. Jej droga prowadziła nieuchronnie do zderzenia z Tiamat, następną planetą w szeregu. Ale te dwie planety się nie zderzyły; fakt o zasadniczym znaczeniu dla astronomii. To satelity Marduka uderzały w Tiamat, nie sam Marduk. „Rozdęły” ciało Tiamat, zrobiły w niej szeroką szczelinę. Przez te pęknięcia Marduk wstrzelił „strzałę”, „boską błyskawicę”, olbrzymi strumień elektryczny, który przeskoczył jak iskra z naładowanego energią Marduka, planety, która była „napełniona blaskiem”. Kierując się do wnętrza Tiamat, owa „strzała” „uśmierzyła jej oddech życia” – zneutralizowała jej siły i pola elektryczne i magnetyczne i „uśmierzyła” je. Z pierwszego spotkania z Mardukiem Tiamat wyszła spękana i bez życia; ale jej ostateczny los miał się dopiero rozstrzygnąć przy następnych spotkaniach tych dwojga. Także Kingu, przywódcę satelitów Tiamat, czekało szczególne przeznaczenie. Los dziesięciu innych, mniejszych satelitów Tiamat został jednak z miejsca przypieczętowany: „Po zgładzeniu Tiamat, przewodniczki, Jej grupa została rozbita, jej armia rozproszona. Bogowie-pomocnicy, którzy maszerowali u jej boku, Trzęsąc się ze strachu podali tył, by ocalić I zachować życie”. Czy możemy zidentyfikować tę, rozbitą [...], rozproszoną” armię która trzęsła się i „podała tył” – odwróciła swój kierunek? Proponujemy tu wyjaśnienie jeszcze jednej zagadki Układu Słonecznego – komet. O tych niewielkich bryłach materii mówi się często, że są „piratami” układu, jako że najwyraźniej nie przestrzegają żadnej z norm ruchu drogowego. Orbity planet wokół Słońca (z wyjątkiem Plutona) tworzą prawie dokładne koła; orbity komet są wydłużone, w większości przypadków bardzo wydłużone – do tego stopnia, że niektóre z nich znikają nam z pola widzenia na setki czy tysiące lat. Planety (z wyjątkiem Plutona) obiegają Słońce mniej więcej w tej samej płaszczyźnie; orbity komet leżą w wielu różnych płaszczyznach. Co najbardziej znaczące, gdy wszystkie znane nam planety okrążają Słońce w tym samym kierunku, przeciwnym do ruchu wskazówek zegara, wiele komet porusza się w kierunku odwrotnym. Astronomowie nie potrafią powiedzieć, jakie wydarzenie, jaka siła stworzyła komety i rzuciła je na ich niezwykłe orbity. Nasza odpowiedź brzmi: Marduk. Płynąc w odwrotnym kierunku, w swojej płaszczyźnie orbitalnej, rozbił roztrzaskał armię Tiamat na mniejsze komety i wciągnął w swoje pole grawitacji, w tak zwaną sieć: Wrzuceni w sieć, znaleźli się w sidłach [...]. Całą bandę demonów, którzy maszerowali przy niej Spętał, związał im ręce [...], mocno opasał, Nie mogli uciec”. Po skończonej bitwie Marduk odebrał Kingu tablicę przeznaczeń (niezależną orbitę Kingu) i przywiązał ją do swojej piersi: jego droga została wytyczona jako stała orbita okołosłoneczna. Odtąd Marduk był zobowiązany zawsze powracać na scenę niebiańskiej bitwy. „Zwyciężywszy” Tiamat, Marduk wypłynął na niebo, w przestrzeń kosmiczną dookoła Słońca, by ponownie przejść koło planet zewnętrznych: Ea/Neptuna, „którego życzenie Marduk spełnił”, Anszara/Saturna, „któremu triumf Marduk zapewnił”. Potem, nowa droga po orbicie zawróciła Marduka na scenę jego zwycięstwa, „aby umocnił swoją władzę nad pokonanymi bogami”, Tiamat i Kingu. Biblijna historia Genesis łączy się z mezopotamskim „Eposem o stworzeniu”; jako że dopiero w tym punkcie opowieść o stworzeniu nieba i ziemi zaczyna się naprawdę. Kończąc swój pierwszy w historii bieg wokół Słońca, Marduk „powrócił wówczas do Tiamat, którą był ujarzmił”: „Pan zatrzymał się, by popatrzeć na jej ciało bez życia. Potem zaplanował przemyślnie, jak podzielić potwora. Potem rozszczepił ją jak małża na dwoje”. Tym razem Marduk sam uderzył pokonaną planetę, rozszczepiając Tiamat i odłączając jej „czaszkę”, czyli górną część. Następnie inny satelita Marduka, zwany Wiatrem Północnym, zderzył się z tą oddzieloną połówką. Ów potężny cios wyniósł ją – los chciał, że stała się Ziemią – na orbitę, gdzie dotąd nie krążyła żadna planeta: „Pan deptał po tylnej części Tiamat; Połączoną z nią czaszkę odciął swoją bronią: Porozrywał jej naczynia krwionośne; I spowodował, że Wiatr Północny ją poniósł W nieznane miejsce”. Tak powstała Ziemia! Dolną część spotkał inny los: na innej orbicie uderzył ją sam Marduk, rozbijając na kawałki: „Jej [drugą] połowę zawiesił jak zasłonę na niebie: Splatając ich razem, rozstawił jak wartowników [...], Zakrzywił orszak Tiamat, by uformować wielki pas, Jak bransoletę”. „Jej [drugą] połowę zawiesił jak zasłonę na niebie: Splatając ich razem, rozstawił jak wartowników [...], Zakrzywił orszak Tiamat, by uformować wielki pas, Jak bransoletę”. Kawałki tej rozbitej połowy zostały potłuczone, by stać się „bransoletą” na niebie, spełniającą rolę zasłony między planetami wewnętrznymi a zewnętrznymi. Rozciągały się w „wielkim pasie”. Został stworzony pas planetoid. Astronomowie i fizycy zauważają znaczne różnice między wewnętrznymi, czyli „ziemskimi” planetami (Merkurym, Wenus, Ziemią, jej księżycem i Marsem) a planetami zewnętrznymi (Jowiszem i pozostałymi), dwiema grupami oddzielonymi pasem planetoid. W sumeryjskim eposie znajdujemy teraz wytłumaczenie tych zjawisk. Do tego jeszcze otrzymujemy – po raz pierwszy – logiczne, kosmogoniczno-naukowe wyjaśnienie zjawisk niebieskich, które doprowadziły do zniknięcia „brakującej planety” i stworzenia w rezultacie pasa planetoid (oraz komet) i Ziemi. Po rozszczepieniu Tiamat na dwie części przez kilka satelitów Marduka i jego elektryczne wyładowania inny jego satelita przesunął jej górną połowę na nową orbitę jako naszą planetę Ziemię. Potem Marduk na swojej drugiej orbicie roztrzaskał dolną połowę na kawałki i rozciągnął je w wielki pas niebieski. W tak rozszyfrowanym przez nas „Eposie o stworzeniu” znajdujemy wyjaśnienie wszystkich zagadek, o których mówiliśmy. Ponadto mamy też odpowiedź na pytanie, dlaczego ziemskie kontynenty skupione są na jednej półkuli, głęboka zaś wnęka (niecka Pacyfiku) jest na przeciwległej stronie. Pouczające są też ciągłe wzmianki o „wodach” Tiamat. Była nazywana Potworem Wodnym, i jest rzeczą zrozumiałą, że Ziemia jako część Tiamat była tak samo obdarzona tymi wodami. A nawet niektórzy współcześni uczeni opisują Ziemię jako „planetę-ocean” – ponieważ jest jedyną znaną w Układzie Słonecznym planetą błogosławioną życiodajnymi wodami. Jakkolwiek te kosmogoniczne teorie mogą wydawać się nowe, akceptowali je prorocy i mędrcy, których słowa wypełniają Stary Testament. Prorok Izajasz przywoływał na pamięć „dni dawne”, kiedy ramię Pana „rozłupało potwora, przeszyło smoka morskiego [...], osuszyło morze, wody wielkiej toni [tehom-raba]”. Mówiąc do Pana Jahwe: „z dawna jesteś moim królem”, psalmista odtworzył w paru wersetach kosmogonię eposu o stworzeniu: „Tyś mocą swoją rozdzielił morza, zmiażdżyłeś głowy potworów na wodach”. Hiob przypomniał, jak ów niebiański pan sprawił też, że „przed nim ugięli się pomocnicy wyniosłego”; i w sposób zdradzający znajomość astronomii wychwalał Pana, który: „Rozpostarł wykutą zasłonę w miejscu tehom Ziemię zawiesił nad nicością [...], Swoją mocą uspokoił wody, swoją siłą zmiażdżył wyniosłego; Swoim tchnieniem zmierzył wykutą bransoletę; Jego ręka przebiła giętkiego smoka”. Bibliści uznają obecnie, że hebrajskie tehom („głębia wodna”) pochodzi od Tiamat, że tehom-raba oznacza „wielką Tiamat” i że biblijne pojmowanie pierwotnych zdarzeń opiera się na sumeryjskich eposach kosmologicznych. Nie powinno też być wątpliwości, że koronnymi analogiami są początkowe wersety Genesis, opisujące jak Duch Boży unosił się nad wodami tehom i jak światłość Boga (w babilońskiej wersji – Marduka) rozjaśniła ciemność otchłani, kiedy uderzyła i rozszczepiła Tiamat, tworząc Ziemię i rakia („wykutą bransoletę”). Ów pas niebieski (tłumaczony dotąd jako „firmament”) zwany jest „niebem”. Księga Genesis (1, 😎 stwierdza wyraźnie, że to właśnie tę „wykutą bransoletę” Bóg nazwał „niebem” (shamaim). Teksty akadyjskie także nazywają tę strefę niebieską „wykutą bransoletą” (rakkis) i opisują, jak Marduk rozciągał dolną część Tiamat, aż połączył oba końce i utworzył trwały, wielki obwód. Źródła sumeryjskie nie pozostawiają wątpliwości że to specyficzne „niebo”, w odróżnieniu od powszechnego pojęcia nieba i przestrzeni, jest pasem planetoid. Nasza Ziemia oraz ów pas są „niebem i ziemią” zarówno w odniesieniach mezopotamskich, jak i biblijnych, stworzonymi, gdy Tiamat została rozczłonkowana przez niebiańskiego pana. Po wypchnięciu jej na nową pozycję niebieską przez Wiatr Północny Marduka Ziemia otrzymała orbitę wokół Słońca (co przyniosło w rezultacie nasze pory roku) i przyjęła ruch dokoła osi (obdarzając nas dniem i nocą). Mezopotamskie teksty twierdzą, że jednym z zadań Marduka po stworzeniu Ziemi było rzeczywiście „wyznaczenie [na Ziemi] dni Słońca i ustalenie granic dnia i nocy”. Biblijne pojęcia są w istocie identyczne: „Potem rzekł Bóg: Niech powstaną światła na sklepieniu niebios, aby oddzielały dzień od nocy i były znakami dla oznaczania pór, dni i lat!” Współcześni uczeni uważają że na początku swojego istnienia Ziemia była gorącą kulą, pełną wybuchających wulkanów, napełniających niebo kłębami pary wodnej i dymu. Gdy temperatura zaczęła się obniżać, para zamieniała się stopniowo w wodę, dzieląc oblicze Ziemi na ląd stały i oceany. Piąta tabliczka Enuma Elisz, chociaż poważnie okaleczona, przekazuje dokładnie te same informacje. Określając tryskającą lawę jako „ślinę” Tiamat, „Epos o stworzeniu” poprawnie umieszcza to zjawisko przed utworzeniem się atmosfery, ziemskich oceanów i kontynentów. Po „zebraniu się chmur wodnych” zaczęły powstawać oceany i zostały wzniesione „fundamenty” Ziemi – jej kontynenty. Gdy nastąpiło „wytwarzanie zimna” – ochłodzenie – pojawił się deszcz i mgła. Tymczasem „ślina” wylewała się nieustannie, „układając się warstwami”, kształtując topografię Ziemi. Jeszcze raz znajdujemy wyraźną analogię biblijną: „Potem rzekł Bóg: Niech się zbiorą wody spod nieba na jedno miejsce i niech się ukaże suchy ląd! I tak się stało”. Ziemia z oceanami, kontynentami i atmosferą była teraz przygotowana do utworzenia gór, rzek, źródeł, dolin. Przypisując całość stworzenia Panu Mardukowi, Enuma Elisz kontynuuje narrację: „Kładąc głowę Tiamat [Ziemię] na miejsce, Podniósł na niej góry. Otworzył źródła, by wypuścić potoki. Z jej oczu puścił Tygrys i Eufrat. Z jej sutek ukształtował wysokie góry, Wywiercił otwory studzienne, by wydobyć wodę” W całkowitej zgodzie z wynikami badań doby dzisiejszej, zarówno Księga Genesis, jak i Enuma Elisz oraz inne, związane z tematem teksty mezopotamskie, umieszczają powstanie życia na Ziemi w wodach, gdzie następnie „zaroiły się wszelkie żywe, ruchliwe istoty”, a „nadto wszelkie ptactwo skrzydlate”. Dopiero później „istota żywa według rodzaju jej: bydło, płazy i dzikie zwierzęta” pojawia się na Ziemi, gdzie szczytem i końcowym aktem stworzenia jest człowiek. W ramach zaprowadzania nowego, boskiego porządku na Ziemi Marduk „spowodował, że zjawił się boski Księżyc [...]; wprowadził go, by zaznaczał noc, określał dnie każdego miesiąca”. Kim był ten niebiański bóg? Tekst nazywa go SHESH.KI („bóg niebiański, który ochrania Ziemię”). W eposie nie ma wcześniej wzmianki o planecie tak określonej; aczkolwiek znajduje się tam, „pod jej niebiańskim przymusem [w polu grawitacyjnym]”. Ale kim jest „ona”: Ziemią czy Tiamat? Odniesienia do Tiamat i Ziemi oraz ich role wydają się wymienne. Ziemia jest reinkarnowaną Tiamat. Księżyc okrzyknięto „obrońcą” Ziemi; dokładnie tak nazywała Tiamat Kingu, swojego głównego satelitę. „Epos o stworzeniu” wyraźnie wyklucza Kingu z „armii” Tiamat, która została rozbita, rozproszona i wprawiona w odwrotny ruch wokół Słońca jako komety. Po swoim pierwszym okrążeniu i powrocie na pole bitwy Marduk wyznaczył Kingu odrębny los: „A Kingu, który wybił się wśród nich na wodza, Marduk umniejszył; Uważał go za boga DUG.GA.E. Odebrał mu tablicę przeznaczeń, Nie należała mu się”. Marduk zatem nie zniszczył Kingu. Ukarał go, odbierając mu niezależną orbitę, jaką Tiamat przyznała mu, kiedy dorósł. Sprowadzony do mniejszego rozmiaru, Kingu pozostał „bogiem” – ciałem planetarnym Układu Słonecznego. Nie mając orbity, mógł stać się ponownie tylko satelitą. Gdy górna część Tiamat została rzucona na nową orbitę (jako nowa planeta Ziemia), Kingu, naszym zdaniem, zmuszony był podąży za nią. Sugerujemy, że nasz Księżyc to Kingu, dawny satelita Tiamat. Przeobrażony w niebiańskiego duggae, Kingu został odarty ze swych „życiowych” elementów – atmosfery, wody, radioaktywnej materii; skurczył się i zmienił w „masę gliny pozbawionej życia”. Te sumeryjskie określenia trafnie opisują nasz pozbawiony życia Księżyc, jego odkrytą ostatnio historię oraz los, jaki spotkał tego satelitę, który zaczął jako KINGU („wielki posłaniec”), a skończył jako DUG.GA.E („garnek ołowiu”). L. W. King (The Seven Tablets of Creation) poinformował o istnieniu trzech fragmentów tablicy astronomiczno-mitologicznej, która przedstawia inną wersję bitwy Marduka z Tiamat; są tam wersety dotyczące sposobu, w jaki Marduk obszedł się z Kingu. „Kingu, jej małżonka, niewojenną bronią odciął [...], tablice przeznaczenia ode brał, chwycił w swoje ręce.” Dalszy wysiłek, podjęty przez B. Landesbergera (w 1923 roku w Archiv für Keilschriftforschung) w celu pełnego przetłumaczenia i wydania tego tekstu, dowiódł wymienności imion Kingu-Ensu-Księżyc. Teksty te nie tylko potwierdzają naszą konkluzję, że główny satelita Tiamat stał się naszym Księżycem; wyjaśniają też wyniki badań prowadzonych przez NASA odnośnie potężnej kolizji, „kiedy ciała niebieskie wielkości dużych miast i małych państw zbombardowały Księżyc”. Zarówno wnioski NASA, jak i tekst odkryty przez L. W. Kinga, opisują Księżyc jako „planetę spustoszoną”. Pozbywszy się Tiamat i Kingu, Marduk raz jeszcze „przepłynął niebiosa i zlustrował okolice”. Tym razem skupił uwagę na „mieszkaniu Nudimmuda” (Neptuna), by ustalić ostateczne „przeznaczenie” Gagi, niegdysiejszego satelity Anszara/Saturna, obarczonego misją „wysłannika”. Epos opowiada, że jednym z ostatnich czynów Marduka w niebiosach było wyznaczenie temu niebiańskiemu bogowi „ukrytego miejsca”, nie znanej dotychczas orbity, zwróconej ku „głębi” (przestrzeni kosmicznej poza Układem Słonecznym), i powierzenie mu „doradztwa w kwestiach wodnej głębi”. Odpowiednio do jej nowej pozycji, ta najdalej położona od środka układu planeta otrzymała nowe imię, US.MI („ten, który wskazuje drogę”), nasz Pluton. Według „Eposu o stworzeniu” Marduk chwalił się kiedyś: „Drogi bogów niebiańskich przemyślnie pozmieniam [...], na dwie grupy będą podzieleni”. Rzeczywiście to zrobił. Wyeliminował z niebios pierwszą partnerkę-współpracowniczkę Słońca, Tiamat. Powołał do istnienia Ziemię, lokując ją na nowej orbicie bliżej Słońca. Wykuł „bransoletę” na niebie – pas planetoid, który oddziela grupę planet wewnętrznych od zewnętrznych. Z większości satelitów Tiamat utworzył komety. Jej głównego satelitę, Kingu, wprowadził jako Księżyc na orbitę wokółziemską. Przeniósł satelitę Saturna, Gagę, by stał się planetą Plutonem, przekazując mu niektóre właściwości swojej orbity (takie, jak inna płaszczyzna orbitalna). Zagadki Układu Słonecznego – wnęki oceaniczne na Ziemi, spustoszenie Księżyca, odwrócone orbity komet, osobliwe cechy Plutona – rozwiązuje całkowicie rozszyfrowany przez nas mezopotamski „Epos o stworzeniu”. Wyznaczywszy w ten sposób pozycje planetom, Marduk obrał sobie „pozycję nibiru”, „przepłynął niebiosa i zlustrował” nowy Układ Słoneczny. Układ był teraz złożony z dwunastu ciał niebieskich, z dwunastoma odpowiadającymi im wielkimi bogami. Marduk podczas zderzenia z Tiamat przekazał jej życie kiedy przez chwilę wody obu planet się zmieszały... Opublikowano 12 Kwietnia 2021 Za zasłoną tajemnic Sumerów. W ciemnościach unoszą się bąbelki wody tak jakbyśmy byli w wodzie i wydychali tlen. Każdy bąbelek to wszechświat. Miliony wszechświatów unosi się w kosmosie. Spójrzmy na jeden bąbel wszechświata. Przeniknijmy do środka. Wielki uczony przetransportował do granicy swojego wszechświata ogromną jałową planetę, w której zamknął szkatułkę ze spakowaną materią. Do tej szkatułki wsadził gwiazdy i planety. Były złożone tak jak składamy naszą odzież w kostkę. Wielki uczony potrafił o wiele więcej, potrafił złożyć planetę tak aby była wielkości ziarenka. Szkatułka była zamknięta za pomocą niewidzialnej siły oraz dodatkowo domknięta wnętrzem planety aby nie otworzyła się. Uczony odleciał na bezpieczną odległość od planety na swoim shem i wyszeptał magiczną inwokację, która rozerwała planetę uwalniając potworną moc drzemiącą w niej. Stała się światłość! Rozpakowująca się materia spowodowała wydęcie się boku w bąblu wszechświata. Wydęty bąbel rósł i rósł aby w końcu oderwać się od starego wszechświata. Uczony wleciał do środka zanim bąbel nowego wszechświata odłączył się od starego. Materia przewalała się w bąblu jak woda w piłce. Shem stwórcy był miotany z kata na kąt nowego wszechświata, był wytrzymały i nie spalił się od gniewu szkatułki. Minęły lata, rozbłysły się narodzone gwiazdy, powstały planety. Stwórca oglądał to wszystko. Wybrał jedną na swoją siedzibę. Jego wykonawcą woli stał się GANZU (chrześcijanie znają go jako Gabriela), który na rozkaz Stwórcy zasiewał życie na wybranych planetach bądź ciskał kamieniami z nasionami życia na wybrane planety. Ganzu czasami interweniował w życie istot inteligentnych. Sumerowie opisali interwencje GANZU na Ziemi. 1. Podczas potopu. 2. Podczas ataku na Sodomę i Gomorę. Takie były dzieje Stwórcy Wszechświata. Mało tego, Stwórca Wszechświata to nie jest ten Stwórca nad stwórcami! Istnieje Pierwszy Stwórca, Pierwsza Myśl, Słowo. To On stworzył WSZYSTKO, te miliardy bąbelek wszechświatów unoszących się w gargantuicznej, czarnej przestrzeni! Stwórca Życia wtyka tak zwane "Korytarze Zmarłych" w bąble wszechświatów, przez które umieszcza dusze i odbiera je do siebie! To wyjaśnia fenomen tunelu światła widziany przez niektórych, którzy przeżyli śmierć kliniczną. STWÓRCA NAD STWÓRCAMI posiada przepastną bibliotekę dusz (system reinkarnacyjny) oraz magazyn ciał dla wybranych dusz, które zasłużyły na życie z Nim. Stwórca podchodzi do biblioteki, bierze duszę w swoje dłonie i umieszcza je w nowym ciele leżącym na łożu. Gdy dusza budzi się w nowym ciele widzi uśmiech STWÓRCY NAD STWÓRCAMI, oraz czuje jak Jego ręka głaszcze go po ramieniu. Podsumowanie: STWÓRCA NAD STWÓRCAMI stworzył cały kosmos z milionami bąbelek różnych wszechświatów. Dusza może dostąpić zaszczytu zamieszkania z Nim! STWÓRCA WSZECHŚWIATA stworzył nasz wszechświat odrywając go od starego. Życie zostało zasiane na Marduku. na rozkaz STWÓRCY WSZECHŚWIATA. Na Marduku rozwinęli się ANUNNAKOWIE. ENKI, syn planety Nibiru/Marduk stworzył CZŁOWIEKA. Dopisek: Czy takie istoty pół miliona lat temu były w stanie podjąć wyprawę międzyplanetarną? Pierwsze pytanie dotyka bardziej fundamentalnej kwestii: czy życie, jakie znamy, istnieje gdzieś poza Ziemią? Naukowcy wiedzą obecnie, że istnieją niezliczone galaktyki, podobne do naszej, gdzie roją się niezliczone gwiazdy, podobne naszemu Słońcu, z astronomicznymi liczbami planet, dostarczających każdą z możliwych do wyobrażenia kombinacji temperatury, atmosfery i składu chemicznego, oferujących życiu miliardy szans. Odkryli też, że przestrzeń międzyplanetarna nie jest próżnią. Są w niej na przykład drobiny wody, pozostałości czegoś, co, jak się uważa, było chmurą kryształów lodowych, otulającą gwiazdę w jej wczesnych fazach rozwoju. Odkrycie to potwierdza ciągłe wzmianki mezopotamskie o wodach Słońca, które zmieszały się niegdyś z wodami Tiamat. Znaleziono też proste molekuły materii organicznej „pływające” w przestrzeni międzyplanetarnej, a zatem przekonanie, że życie może istnieć tylko w pewnych atmosferach czy zakresach temperatur, zostało także zanegowane. Co więcej, odrzucono mniemanie, iż jedynym dostępnym dla żywych organizmów źródłem energii i ciepła jest Słońce. Statek kosmiczny Pionier 10 odkrył, że Jowisz, choć o wiele bardziej oddalony od Słońca niż Ziemia, jest tak gorący, że musi mieć własne źródła energii i ciepła. Planeta obfitująca w radioaktywne pierwiastki nie tylko generowałaby ciepło; byłaby także aktywna wulkanicznie. Taka aktywność wulkaniczna tworzy atmosferę. Jeśli planeta jest wystarczająco duża, żeby wywierać znaczną siłę ciążenia, utrzyma swoją atmosferę prawie w nieskończoność. Taka atmosfera z kolei wywoła efekt cieplarniany: ochroni planetę od zimna Kosmosu, zapobiegając rozpraszaniu własnego ciepła planety w przestrzeni – w bardzo podobny sposób ubranie zatrzymuje ciepło naszego ciała, chroniąc nas przed zimnem. Mając to na uwadze, starożytni, opisując Dwunastą Planetę jako „ubraną w aureolę”, objawiają coś więcej niż bogactwo poetyckiej wyobraźni. Wzmiankowana była zawsze jako promieniująca planeta – „jest najbardziej promienny ze wszystkich bogów” – a jej wizerunki ukazywały ją w postaci ciała emitującego promienie. Dwunasta Planeta mogła wytwarzać własne ciepło i zachowywać je dzięki atmosferze. Naukowcy doszli też do niespodziewanego wniosku, że życie nie tylko mogło ewoluować na innych planetach (Jowisz, Saturn, Uran, Neptun), ale prawdopodobnie tam się rozwijało. Te planety złożone są z lżejszych pierwiastków Układu Słonecznego, pod względem składu są bardziej spokrewnione z Kosmosem, a ich atmosfery zawierają bardzo wielkie ilości wodoru, helu, metanu, amoniaku i prawdopodobnie neonu oraz pary wodnej – to wszystko wymagane jest do budowy cząstek organicznych. Dla rozwoju życia, jakie znamy, konieczna jest woda. Mezopotamskie teksty nie pozostawiają wątpliwości, że Dwunasta Planeta była planetą wodną. W „Eposie o stworzeniu” lista pięćdziesięciu imion zawiera grupę sławiącą jej wodne aspekty. Imiona te, oparte na epitecie A.SAR („król wodny”), „który ustalił poziomy wód”, określają planetę jako A.SAR.U („wysoki, jasny król wodny”), A.SAR.U.LU.DU (wysoki, jasny król wodny, którego głębia jest przeobfita”), i tak dalej. Sumerowie nie wątpili, że Dwunasta Planeta była planetą życia, pokrytą zielenią; a nawet nazywali ją NAM.TIL.LA.KU, „bogiem, który utrzymuje życie”. Był on też „dawcą rolnictwa”, „stwórcą zbóż i ziół, który sprawia, że roślinność kiełkuje [...], który otwiera studnie, rozdzielając wody obfitości” – „nawadniaczem nieba i ziemi”. Naukowcy doszli do wniosku, że życie nie ewoluowało na planetach podobnych do Ziemi, z ich ciężkimi składnikami chemicznymi, lecz na peryferiach Układu Słonecznego. Z tych peryferii weszła w nasz środek Dwunasta Planeta – czerwonawa, płonąca blaskiem, promieniująca wytwarzanym przez siebie ciepłem, dostarczająca z własnej atmosfery składniki potrzebne życiu. Jeśli istnieje zagadka, jest nią pojawienie się życia na Ziemi. Ziemia została uformowana jakieś 4 500 000 000 lat temu i naukowcy uważają, że kilkaset milionów lat później proste formy życia były już na niej obecne. Jest to wręcz niepokojąco wcześnie. Parę rzeczy wskazuje też na to, że najstarsze i najprostsze formy życia – te sprzed 3 000 000 000 lat z okładem – były zbudowane z cząsteczek pochodzenia biologicznego. Inaczej mówiąc, życie pojawiające się na Ziemi tak szybko po jej powstaniu było pochodną jakiejś poprzedniej formy życia, a nie rezultatem kombinacji nieożywionych chemikaliów i gazów. Wszystko to sugeruje zbitym z tropu badaczom, że życie, które mogło z łatwością ewoluować na Ziemi, nie ewoluowało na Ziemi. W artykule zamieszczonym w naukowym magazynie „Icarus” (wrzesień 1973), laureat nagrody Nobla Francis Crick i dr Leslie Orgel przedstawiają teorię, że „życie na Ziemi mogło powstać z drobnych organizmów pochodzących z odległej planety”. Odskocznią w ich badaniach były znane kontrowersje wśród zakłopotanych uczonych, próbujących ustalić teorię pochodzenia życia na Ziemi. Dlaczego jest tylko jeden kod genetyczny dla wszelkich form życia na Ziemi? Dlaczego molibden odgrywa kluczową rolę w reakcjach enzymatycznych, tak istotnych dla życia, skoro molibden jest pierwiastkiem bardzo rzadkim? Dlaczego pierwiastki znajdujące się w obfitości na Ziemi, takie jak chrom i nikiel, nie mają znaczenia dla reakcji biologicznych? Osobliwa teoria, proponowana przez Cricka i Orgel, głosi, że wszelkie życie na Ziemi nie tylko mogło rozprzestrzenić się z organizmu pozaziemskiego, lecz że powstało w efekcie rozmyślnego „zasiania” – wysłania przez inteligentne istoty z innej planety „nasienia życia” na Ziemię w statku kosmicznym, mającym za zadanie zainicjować na niej łańcuchową reakcję życia. Nie korzystając z danych zawartych w tej książce, tych dwoje sławnych naukowców zbliżyło się do realnego faktu. Nie było planowego „zasiania”: była niebiańska kolizja. Życiodajna planeta, Dwunasta Planeta i jej satelity, zderzyła się z Tiamat i rozszczepiła ją na dwoje, „stwarzając” Ziemię z jej połowy. Podczas tej kolizji życiodajna gleba i powietrze Dwunastej Planety „zasiały” Ziemię, przekazując jej biologiczne, złożone, początkowe formy życia; tak wczesnego pojawienia się życia na Ziemi nie można inaczej wytłumaczyć. Gdyby życie na Dwunastej Planecie zaistniało nawet o 1 procent wcześniej niż na Ziemi, zaczęłoby się tam z wyprzedzeniem jakichś 45 000 000 lat. Nawet w tym krótkim okresie na Dwunastej Planecie żyłyby już istoty na poziomie rozwoju człowieka, gdy na Ziemi pojawiły się dopiero pierwsze, małe ssaki. Startując wcześniej do życia, mieszkańcy Dwunastej Planety byli w stanie przedsięwziąć podróż kosmiczną zaledwie 500 000 lat temu...
  17. @wrotycz Bardzo lubię czytać twoje komentarze, bo dają inny punkt widzenia oraz nowe informacje! Chciałbym więcej krytycznych komentarzy, bo taka dyskusja daje szerszy obraz danego tematu. - kwestia 13 miesięcy to szeroki temat, niedawno odkryto biblijny manuskrypt z 13 miesiącami i znowu jest dyskusja w internecie na ten temat - Żydzi przejęli od Babilończyków nazwy poszczególnych miesięcy: I. Nisan (marzec-kwiecień); II. Ijjar (kwiecień-maj); III. Siwan (maj-czerwiec); IV. Tammuz (czerwiec-lipiec); V. Ab (lipiec-sierpień); VI. Elul (sierpień-wrzesień); VII. Tiszri (wrzesień-październik); VIII. Marheszwan (październik-listopad); IX. Kislew (listopad-grudzień); X. Tebet (grudzień-styczeń); XI. Szebat (styczeń-luty); XII. Adar (luty-marzec). Jako pierwszy w kalendarzu żydowskim przyjmowany jest wiosenny miesiąc Nisan, w którym przypada święto Paschy, zgodnie z zapisem w Księdze Wyjścia: „Pan powiedział do Mojżesza i Aarona w ziemi egipskiej: «Miesiąc ten będzie dla was początkiem miesięcy, będzie pierwszym miesiącem roku!»” (Wj 12,1-2). Od V w. przed Chr. podstawą długości roku stał się 19-letni cykl księżycowy, po upływie którego poszczególne fazy Księżyca przypadały na te same dni miesiąca. Rok złożony był z 12 miesięcy, liczących 353 dni (jeśli miesiące Marcheszwan i Kislew miały po 29 dni), 354 dni (jeśli Marcheszwan liczył 29 dni, a Kislew 30) lub 355 dni (jeśli oba te miesiące miały po 30 dni), i trwał krócej od roku słonecznego o 11-12 dni. W cyklu 19-letnim różnica ta wynosiła 210 dni, dlatego w tym okresie siedmiokrotnie dołączano dodatkowy miesiąc, tzw. miesiąc przestępny (w 3, 6, 8, 11, 14, 17, 19 roku cyklu). W ten sposób pojawiał się dwukrotnie miesiąc Adar, i wówczas kalendarz żydowski liczył nie 12, ale 13 miesięcy. - system dwunastkowy mamy od Sumerów, a Sumerowie twierdzili w swoich pismach, że otrzymali od bogów (astronautów). Naukowcy są zdania, że system dwunastkowy jest "nienaturalny", że Ziemianie prędzej powinni byli stworzyć system dziesiętny... - Jeśli wierzyć Sumerom, tydzień składający się z 7 dni jest z tego powodu, że Ziemia jest siódmą planetą od strony Nibiru i siódmego dnia bogowie (astronauci) odpoczywali bo wybudowaniu bazy w Eridu. I mamy wzmiankę w Biblii - Bóg odpoczął 7 dnia. Ta sama historia jest w pamiętniku boga-austronauty - Enki - też napisał, że zbudowali w 6 dni bazę a 7 odpoczęli i zauważyli korelację, że akurat Ki (Ziemia) jest 7 planetą od strony Nibiru i tak już zostało. I stąd mówi się, że liczba 7 jest liczbą boga... Nostradamus wspominał, że na Ziemi były 2 cywilizacje. Czyżby właśnie mówił o tych z Nibiru i o Ziemianach? - Nostradamus pisał, że po przebiegunowaniu Ziemi przez przelot Nibiru będzie nieco dłuższa doba i stąd ma być 13 miesięcy po 28 dni.
  18. Izrael ma ciekawą tajemnicę wg Nostradamusa. Posiada broń próżniową, która między innymi będzie zdobyta przez Mahdiego do zniszczenia wielu miast i w tym Berlina za to, że Niemcy zaatakowali Polskę... W trakcie III wojny w Europie wielki postrach ma budzić bomba próżniowa, bomba grawitacyjna oraz polska broń generała dyktatora. Te bomby odeślą w niebyt między innymi Mediolan, Saragossę, Ferrari, Berlin... Bomby atomowe będą głównie padać w Azji podczas wojny Chińsko-Indyjskiej. “Przed trzecią napastliwi szarlatani z Wybrzeża Filistynów (Hezbollah z Libanu), rozpoczną barbarzyński ostrzał ludu ziemi Izraela! Ten nie będzie mu dłużny i doprowadzi do wielkiej jatki! Interwencja wielu zaskoczy i jednych i drugich swoimi wynikami. Tym razem Arabowie będą górą i wejdą na ziemie Galilei. Tylko broń Omiona uchroni Niepodległość Nowo Narodzonego!” “Wrogi zjednoczony Izmael wygrywa przekraczając granice. Strach i rozpacz u synów i córek niepokonanego dotąd Izaaka! Szybka decyzja:Tajna Broń użyta sprzęt i wojska Arabów- powalone przez Wielkie Oko Wielkiej Próżni spuszczonej z nieba! Wszystko zgniecione w drobny pył-ani śladu wroga i jego broni Zaskoczone jej mocą Mocarstwa z trudem ukrywają przerażenie!”
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.