Skocz do zawartości

ozz87

Użytkownik
  • Postów

    23
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Donations

    0.00 PLN 

Treść opublikowana przez ozz87

  1. Panowie, tak się zdarzyło w tym moim życiu, że trafiłem do firmy do departamentu prawnego, gdzie szefowa jest kobietą (to już wiedziałem jak przychodziłem) ale co się okazalo, pozostałe koleżanki z departamentu też kobiety (tego nie wiedziałem). Firma powiedzmy "garażowa" jest jak w urzędzie, ale próbują prowadzić działalność biznesową jak w korpo - średnio im to wychodzi. Więc jestem rodzynek wśród Pań. Wszystkie prawniczki tak jak i ja nie - mylić z prawiczkiem Najlepsze jest to że w domu mam córkę 3 lata i partnerkę, wszędzie kobiety... Moje przemyślenia po dłuższym czasie pracy z babami: - przychodzą do pracy i zamiast zrobić co mają zrobić, to do każdego zadania dorabiają historie; - więcej gadają niż robią; - szefowa skonfliktowana z kilkoma dyrektorami w firmie ( co ciekawe z facetami); - szefowa już po jednym rozwodzie; - pierdolą o ubraniach, dietach, innych ludziach non stop - szefowa podejmuje dziwne i nie zrozumiale decyzje dla mnie (wcześniej pracowałem w firmie gdzie dyrektorem byl facet i zawsze była krótka piłka, ustalamy, robimy) - kierują się jakimiś indywidualnymi ocenami, kogo bardziej lubią, kogo nie i tak traktują; - szefowa zwala robotę na inne departementy i robi zagrywki żeby komuś dopiec kogo nie lubi; - szefowa oczekuje że coś zrobię tak jak ona chce, podczas kiedy ja się o coś pytam, lub jakieś wskazówki chce uzyskać, to mnie zbywa i nie ma czasu; - szefowa opowiada swoje personalne historie, jak to z mężem o coś się pokłóciła itp. ogólnie jak to z babami, jest emocjonalnie Jak tu żyć ? Ktoś z Was też w takim układzie pracuje ?
  2. dzisiaj powiedziała, że ma żale do mojej matki o to że jej docinała, i widzi mnie to i cechy mojej matki, co ją wkurza. Ojcu zmarło się na raka, ona to widziała, była z nim jak miała około 26 lat. Ojciec wojskowy często go nie było, alkohol nie, jakiś dysfunkcji też twierdzi, że nie. Rodzice jej żyli ze sobą, nie było rozwodów itp. Ona ma toksyczną matkę, z resztą moja matka też toskyczna jest. I po prostu, oboje tych matek wzajemnie nie znosi i unosi się jad. Działamy tak na siebie z tymi teściowymi...
  3. brzmi to rozsądnie, masz jeszcze jakieś pomysły ? Narazie będę w dystansie do niej, ciche dni, spałem juz wczoraj osobno, będę sobie ogarniał sprawy w okół siebie (bez niej) żeby pokazać, że spokojnie daję rade bez niej. Bo ona myśli, że jej praca w domu to jest bóg wie jak ważna i potrzebna i że nie dam rady sam. Z auta też mojego teraz nie chce korzystać, więc kluczyków nie dostanie. Telewizor jej miałem dać na działkę, ale nie przygotowała go do wysyłki i po kłótni nie chciała, więc sprzedam go sobie. Tyle mogę zrobić narazie, będę myslał jeszcze.
  4. wszystko jest proste, jak się z boku pisze na forum. Ostatnio był dobry okres między nami, nawet rozmowy o ślubie - ona mówiła, dawno się nie kłóciliśmy - normalnie sielanka. Baby emocji ostrych potrzebują jak widać, Kwestia taka, że mamy cudowne dziecko 2.5 roku. Nawet przedszkole wybieraliśmy, a teraz wojna. Zmiana o 180 stopni nagle.
  5. Konta żadnego wspólnego nie ma, miała kartę kredytową - już jej zabrałem, tam jest tylko 1500 zł. Sprzęty RTV pokupowałem do domu, ale one są ruchome do transportu, poza tym są moje, na moje kwity. Finanse mam na swoim koncie, mieszkam w jej mieszkaniu, swoje mam (wynajmuje teraz je po prostu). Nie jest moją żoną.
  6. to się dzieje szybko, te awantury na zasadzie wymiany zdań, nawet nie przyszło mi do głowy to nagrać, nie było absolutnie czasu. Nie spodziewałem się takiej reakcji - jeszcze przy matce. Kolega pisał, że jego żona kiedyś mu przy dzieciach przy awanturze walnęła w łeb, także...
  7. a co sądzicie, jeśli następnym razem podniesienie rękę (nie w żadnej samoobronie tylko podczas kłótni) to zadzwonić na policję, przyjadą zaprotokołują że była interwencja. Nawet nic muszę robić, ale jej się utrze nosa.
  8. tak, ona to wie i dlatego dopuszcza sie do tego. Bo co to jest takie chlaśniecie faceta w twarz, a co by było jakby facet kobietę uderzył. Ja byłbym spalony, doskonale wiem o tym. Dobrze że ślubu nie mam i jedno dziecko z nią. Prowokatorka
  9. Ostatnio sie układało dobrze były nieporozumienia kłótnie ale nie było awantur. Tak ona probuje dominować i rządzić, ale z marnym skutkiem. Nie ma takiego charakteru, probouje wojować jak jej matma. Jej ojciec zmarły na raka jak ona miała ok 25 lat. Jej matka, ma styl który mi nie odpowiada l, irytuje mnie tak kobieta i widzę że wice wersa. Jeszcze partnerki nie znałem, tego tez nie powinienem mówić. Ale to był skutek wcześniejszych wojen słownych ja jej powiedziałem zeby leciala z mamusią do kościoła się pomodlić, a ona do mnie ze na front mogę jechać i nie wracać. No i poszło dalej.
  10. Panowie, podczas kłótni partnerka rzucila się z łapami i zasadziła mi plaskacza, tak z otwartej ręki w oko. Zrobiła to przy swojej mamusi, po tym jak w kłótni wywaliłem jej przy mamie, że ma 37 lat, nie miała żadnego męża i ślubu i jej sie życie prywatne nie uklada. Widocznie ja to zabolało celowo ja chciałem upokorzyć. Pózniej wygarnąłem że jej ojciec zmarły sie w grobie przewraca jak widzi co ona wyprawia. Partnerka drugi raz z łapami do mnie i dostałem cios tez taki plaskacz, raczej nie bolesny ale chodzi o sam fakt. Przeprosiła po tym, ale nadal jest kwas i byly awantury cały dzień. Zjebałem ją za to i powiedziałem ze ma słaby charakter i to było żałosne, że ja karma dopadnie za to. Jak nie ode mnie to życiowo. Mi też raz zdarzyło się ok 1.5 roku temu, ja szarpnąć mocno za ramię tak że miała sińce. Ale od tamtej pory nie dotknąłem jej, a ona wcześniej (poza tą akcją dzisiejsza) raz się rzuciła z łapami na mnie podczas kłótni. Prosba o wasze rady, jak postępować dalej? Jak oddam to wiadomo co będzie, przemoc domowa. Zrobi halo z tego. Zadzwonić mam sam na policję i zgłosić przemoc ? Obrazić sie na zawsze, rozstać? Mamy dziecko 2,5 roku to mnie trzyma w takich sytuacjach, laska jest trochę uzależniona finansowo ode mnie, jest na wychowawczym do września. Nałożyć na nią "sankcje" finansowe i odciac od kasy może? Co myślicie w tej sytuacji?
  11. Jak na książke - poradnik, cena jest dość wysoka. Czy mozna zobaczyć fragment twórczości np. kilka stron ?
  12. to ja mam nieco podobny, ale jednak innych przypadek ponieważ też do partnerki się już przeprowadziłem. Mamy wspólne dziecko, za nami był kryzys i 6 miesięcy separacji. Wcześniej było wspólne mieszkanie i każdy się zna od tej najgorszej strony. Wprowadziłem się do jej mieszkania, które ma we współwłasności z matką i siostrą. Matka mieszka w swoim domu, siostra tymczasowo u mnie. Od początku ustalone jest, że jeśli chodzi o remonty, wyposażenie mieszkania i sprzęty stałe w mieszkaniu, to ona sobie to kupuje za własne i niech urządza sobie jak chce, ponieważ to jej mieszkanie. Ja się jej dokładam do większości czynszu oraz w większości pokrywam koszty jedzenia oraz koszty dziecka. Tylko tyle. Ona obecnie nie pracuje i zajmuje się córką. Ja pracuje głównie w domu przez pandemię, ale w miarę możliwości też jej pomagam z dzieckiem i w domu. Mam backup w postaci swojego mieszkania (2 pokoje), tymczasowo tam mieszka jej siostra z narzeczonym, ale do końca roku się wyprowadzają ponieważ ów narzeczony (dobrze zarabiający) kupuje własne mieszkanie i już wpłacił na nie zaliczkę. Po separacji, dzięki m.in. temu forum nauczyłem się trzymać ramę, być asertywny względem kobiet. Ogólnie wyszedłem z białorycerstwa i stałem się pewniejszym siebie, bardziej wysportowanym facetem. Dziewczyna jak to zobaczyła momentalnie o dziwo złapała większy szacunek do mnie, odbijam jej shit-testy oraz zacząłem olewać jej dziwne niektóre zachowania i mam też swoje zajęcia. Co ciekawe zacząłem ją cisnąć, motywować do robienia czegoś w domu np. sprzątania, uporządkowania czegoś itd. Sam też to robie, słucha mnie i widzi, że nie wejdzie mi na głowę. Relacja póki co się układa i dobrze mi się tam u niej mieszka. Ale uważam, że to zasługa tego, że stałem się bardziej konkretny i więcej działam.
  13. ozz87

    filozofia MGTOW

    Zapraszam do odsłuchania, świetny i mądry materiał (ale trochę długi więc potrzeba czasu):
  14. no wartościowy komentarz dałeś, piszę tak bo to co kobiety mówią już z defaultu traktuje z dystansem i przez palce.
  15. czemu z tatuażami ? i czemu 5,6 to twoim zdaniem jest granica ? Moja dziewczyna jak się poznaliśmy miała jak twierdzi 5 facetów poprzednio oraz 2 ONS. Z czego ja miałem 3 partnerki stałe (jedna 7lat) i 2 ONS. 2 lata różnicy, ona jest starsza, no ma właśnie tatuaż. Poprzedni facet ją rzucił podobno dlatego, że nie mógł przeżyć i zaakceptować jej przeszłości seksualnej.
  16. żal tym dziewczynom kasę nabijać za układy sponsorowane - szanujmy się. Niech do uczciwej roboty idą te szony, tak jak my do korpo albo własny biznes rozwijać. Tak to się szonom nie chcę wysiłku podjąć, idą na łatwiznę znajdują frajera - sponsora. I taka dziewczyna sobie wtedy myśli: "wygrałam życie - nieźle się ustawiłam, dostaję 2 k. za to, że pójdę z gościem 2 razy na kolację, obciągnę mu, pouśmiecham się do niego, miło porozmawiam. Jeszcze mi frajer nocleg postawi, kupi bluzkę, a ja miło sobie spędze czas i dorobię do studiów". Znajdzie taka 2, 3 frajerów i zarobi powiedzmy 7 - 10k. miesięcznie.
  17. na początku nie chciało mi się wierzyć, że dałeś się tak traktować kobiecie... czeka Cię długa droga, ale z tego cierpienia wyjdziesz chłopie ociosany jak diament i silniejszy 100 x niż byłeś przed, jeśli tylko zaczniesz pracę nad sobą.
  18. Od czasu mojego postu minęło trochę czasu, ale zacząłem wreszcie wdrażać w życie rady z forum, red pilla, słucham audycji o relacjach z kobietami oraz męskości. Wychodzę powoli z oglądania porno, pracuje nad poczuciem własnej wartości, stawianiem granic w relacjach i białorycestwa. Zacząłem zajmować się swoimi zajawkami (góry, sport). Jakie mam spostrzeżenia po tym czasie i jak ustawiam swój mindset: - panna, chce powrotu do relacji (wraca od swojej mamusi z końcem września) - chętna na pieszczoty, przytulanie i seks. Zorganizowała nam większe mieszkanie (pogadała się z siostrą, aby ta wyprowadziła się); - stosuje czasem względem mnie shit testy, które albo zlewam albo odbijam. Zaczynam zauważać, że zaczyna mieć większy szacunek do mnie. - panna chce kupić małego pieska (rajcuje się nimi), ja twardo pokazuje, że dla mnie pies to powinien być duży, rasowy. Widzę, że jej podoba się, że mam własne zdanie i nie wzruszam się. - kocham córkę ale nie pokazuje tego partnerce, że mi zależy na rodzinie i relacjach z córką. Normalnie jej pomagam i działam przy dziecku, jak przyjeżdzam w weekendy. - panna przestała być roszczeniowa bo wiem że nie ugra np. więcej kasy, konflikty dyskutujemy. - opowiadam jej, jakie mam pomysły na życie, co bym chciał robić (nie uwzględniam jej w tych planach, wydaje mi się, że jest to dla niej atrakcyjne). - nie obrażam się o byle co, nie wyrzyguje się emocjonalnie na nią, nie obrażam jej, ani nie czynie wyrzutów - relacja się zaczyna stabilizować, jest spokojnie. - pokazuje jej, że w tygodniu robię koło swojego mieszkania (malowanie, sprzątam itd., stwierdziła, że się pedant zrobiłem, jak przyjeżdzam na weekendy pochwaliła mnie, że sprzątnąłem kuchnię). - mniej wypisuje, nie domagam się atencji z jej strony. Panna idzie na urlop wychowawczy, który będzie trwał do września przyszłego roku. Liczę na to, że jej zachowania głównie spowodowane są tym, że przestaliśmy się awanturować i staram się być przy niej asertywny oraz ustabilizowany. Mam z tyłu głowy jednak to, że może być różnie jak zamieszkamy, przygotowuje się mentalnie i nabywam wiedzę (przyda mi się to w relacji z nią, czy kiedyś w przyszłości), akceptuję to że może dojść do rozstania, jakby się pogorszyło między nami. Dlatego, nie snuje względem niej żadnych dalekosiężnych planów, nie robię przed nią już rejtana itp. Mam nadzieję, że jej zmiana zachowania nie wynika, z tego że hajsu będzie potrzebowała tylko, że przemyślała pewne sprawy i zauważyła, że między nami jest lepiej i coś możemy zbudować chociażby dla dziecka. Nie mam zamiaru być jej sponsorem, chociaż na dziecko i wspólne zakupy żywnościowe będę oczywiście dawał $. Sama powiedziała, że chciałaby dorabiać podczas urlopu i będzie się rozglądać za jakąś fuchą. Zobaczymy, co z tego wyjdzie.
  19. Panowie, podryw w klubie to tak jakby wejść do dżungli po zmroku żeby znaleźć małpkę, nie dość, że musisz się przedzierać przez zarośla (najlepiej łokciami albo rękami), szukasz po ciemku małpki, nie zawsze wiesz co małpka chce Ci powiedzieć, nie wiesz jak małpka wygląda...
  20. Nic konkretnego Twoja wypowiedź nie wnosi, ani nie pomaga. Poza tym, nie czytasz ze zrozumieniem. Chronologia jest taka: - sprawa została wniesiona w okresie kwiecień/maj - obecnie jest zawieszona od 1.5 miesiąca - nie mieszkamy ze sobą, a szykujemy się do wspólnego mieszkania we wrześniu. To nie jest żadna prowokacja tylko życie. Przestrzegam przed zapładnianiem, szczególnie że przed dzieckiem było inaczej, oczywiście nieporozumienia itd. Ale po urodzeniu dziecka, nagle jej odwaliło, wpadła w lęki o dziecko. Pojechała na 2 miesiące do mamy, jej matka również zaczęła się wtrącać i o to były m.in. awantury. Obecnie jej mamusia przez to wtrącanie się odchorowała i sama ma jakieś problemy z ciśnieniem oraz sercem, ale krzyżyk na drogę. To jest typowy przypadek, kiedy kobieta doskonale udaje, a jak osiągnie swój cel (niektóre ten cel to ślub, w moim przypadku dziecko - chociaz ja dziecko też chciałem mieć) to jest zwrot o 180 stopni, i naprawdę ciężko to przewidzieć i na logikę rozkminić.
  21. cześć Bracia, cieszę się, że w dobrym momencie swojego życia trafiłem na forum. Bo zaczynam patrzeć na oczy i widzieć już co się dzieje w relacjach damsko - męskich i z czym to się je. Trochę doświadczeń i cęgów musiałem zebrać sam, żeby to zobaczyć. Przedstawię wam moją historię oraz proszę o Wasze przemyślane rady i komentarze do mojej sprawy. Mam z partnerką dziecko roczne, we wrześniu 2019 r. zamieszkaliśmy razem z dzieckiem wówczas 3 miesięcznym, w mieszkaniu wynajmowanym przeze mnie. Finansowo dogadaliśmy się, ona dokładała się do budżetu w 1/4 i zajmowaliśmy się dzieckiem. Ja mam też swoje małe mieszkanie, ale postanowiłem wynająć większe dla rodziny. Kobieta ta jest typową matką właścicielką, bierze na siebie ciężar zajmowania się dzieckiem, sama chce kąpać, chodzić na spacery, robić przy dziecku - ja miałem asystować. Kobieta się poświęcała (matka polka, spanie po kilka godzin, zmęczenie ale ciśnęła, bo dziecko ma mieć najlepiej). Non stop mnie strofowała, nie pasowało jej, że nie poświęcam czasu, jestem nieodpowiedzialny względem dziecka itp. Na tym tle były awantury, ja ją beształem (że jest beznadziejna, tokstyczna, nie poradzi sobie z dzieckiem, wykorzystała mnie, że zazdroszcze jej byłym, że są byłymi itp.), ona w odwecie swoje wiadro pomyj wywalała. Robiłem jej też celowo na przekór - ona mówiła A, ja mówiłem B specjalnie. Czasem się szarpaliśmy, kiedyś nawet jej wywaliłem szklankę zimnej wody na łeb, ona w podzięce oblała mnie swoim piwem karmi , które spożywała co dzień, rzekomo na laktację. Po kilku miesiącach tych awantur, panna zdecydowała że zawija żagle z mieszkania i przeprowadziła się do siostry (mają wspólne mieszkanie 2 siostry i matka). Rozszalał się koronawirus, zaczęła gwiazda grać dzieckiem, że nie mogę córki zobaczyć bo jest koronawirus. Wyjechala do matki (200 km od jej miejsca zamieszkania) w obawie przed zakażeniem. Zaczęła wnosić żadania finansowe, konflikt trwał w najlepsze. W odpowiedzi na to co zrobiła, ja jebnąłem ją do sądu o opiekę naprzemienną oraz zobowiązanie do szczepienia dziecka (ona nie chciała szczepić dziecka ponieważ bała się o NOP). Odbyła się pierwsza rozprawa, wylaliśmy sobie brudy. Po rozprawie, rozmawialiśmy, stwierdziliśmy że nie chcemy zaprzepaścić tego co między nami bylo. Po jakiś 3 tygodniach od 1 rozprawy, rozmówiłem się z nią i zaproponowałem zawieszenie sprawy. Ona się popłakała spytała dlaczego to zrobiłem, dlaczego wniosłem sprawę, czy czuję ulgę itp. Wyjaśniłem, że to z uwagi na jej zachowanie i chciałem się odegrać za krzywdy które mi wyrządziła. Zgodziła się zawiesić sprawę i tak trwamy w separacji od zawieszenia jakiś miesiąc. Ostatnio gdy rozmawialiśmy, zaproponowała że możemy wprowadzić się do jej mieszkania (która ma na własność z siostrą i matką) i mielibyśmy tam żyć we 3 (ja ona i nasza córka). Dodatkowo, rozwiązałem umowę najmu i zrezygnowałem z mieszkania wynajmowanego, ale swoje małe mam w zapasie we własności. Stwierdziła, że potrzebuje czasu po tym wszystkim, odbudować siebie i nerwy, które ta cała sytuacja zszargała. Mówiła mi nawet, że ma stany depresyjne i żyje głównie dla dziecka. Jej matka, też choruje przez tą sytuację. Często jej smutno i nie ma siły wychodzić. Plan jest na to, żeby po wakacjach we wrześniu, spróbować wspólnie zamieszkać. Dodam, że między nami jest tak, że 2 tygodnie jest (przyjeżdzam w soboty, w tygodniu mamy kontakt piszemy do siebie plus video z dzieckiem raz w tygodniu), natomiast 1 tydzień jest kwas, ponieważ wywlekamy brudy z przeszłości, mamy pretensje do siebie o sprawę sądową. Jak jest kwas, to ostatnio poszliśmy na całego - czyli znowu złośliwości, szarpneliśmy się i zaczął się hejt oraz wygrażanie, że wracamy do sprawy sądowej. Jak przyjeżdżam i jest dobrze, nie kłócimy się, to się poprzytulamy, całujemy, dochodzi do bliskości, robi mi loda w sumie w 3/4 przypadków jak przyjeżdzam (nawet jak się pokłócimy to później też coś tam robimy w łóżku), ostatnio sugerowała nawet żebyśmy się przespali ze sobą, ale powiedziałem że nie mam gumek. Poza tym, nie chcę jeszcze z nią spać, żeby nie angażować się ponieważ nie wiem na czym stoję. Nie jestem też zawodnikiem typu ruchacz. Jednak przywiązuję się do osób, z którymi chodzę do łóżka. Relacja jest niestabilna, ale idzie jakoś ku dobremu, co prawda po grudach. Co sądzicie o tej sytuacji ? Na co powinienem uważać i jaką postawę przyjąć ? Na jakie zagrożenia uważać z nią ? Będziemy mieć wspólną zależność, ona będzie zależna od mojej kasy jednak, a ja będę mieszkał u niej. Ona wie, że ja jej utnę kasę jak się rozejdziemy albo będzie fikała. Z jednej strony zależy mi na tym, żeby córka miała rodzinę i widziała, że rodzice raczej w zgodzie żyją niż wojują. Ale z drugiej, czasem z tą kobietą nie jestem w stanie wytrzymać i wkurwia mnie ona niemiłosiernie, że aż mam ochotę jej coś zrobić. Czuję się też czasem niesprawidliwie traktowany przez nią, bo jak się dziecko urodziło oczywiście zszedłem na bardzo daleki plan. Dodatkowo, czytam te różne historie o wyczynach kobiet i łapie taki hejt na kobiety, że mam dosyć. Aż się nóż w kieszenie otwiera, i trudno mi otworzyć się na pewne sprawy i zaangażowanie w relacji damsko-męskiej.
  22. ozz87

    Powitanie

    witam Bracia Samcy, trafiłem na to forum i wdzięczny jestem za dużo przydatnych informacji, lekcji które to forum daje. Sam byłem białym rycerzem, żyłem w matrixie swoich zakrzywionych poglądów na relacje i kobiety. Po 33 latach mojego życia i kilku nieudanych dłuższych relacjach, powoli budzę się z matrixa i zażyłem czerwoną pigułkę, która zaczęła już działać. Mam wiele pytań do doświadczonych zawodników bo widzę, po postach, że niektórzy to mocni gracze i mam nadzieję, że naprowadzicie mnie na właściwą drogę.
  23. Bracia, 33 lata niedawno stuknęło mi na karku. Dziękuję za to forum i cieszę się, że tutaj trafiłem (niestety za późno i po szkodzie). Mam już pewne doświadczenia z kobietami (kilka długoletnich związków, w których popełniałem błędy swoje, ale też trafiałem na specyficzne partnerki) dzięki temu zacząłem wychodzić z podejścia białego rycerza, przyjrzałem na oczy wreszcie i wychodzę z matrixa, w którym sam funkcjonowałem w swojej głowie. Lepiej prędzej niż później. Czy ktoś z was ma doświadczenia z randkami lub relacjami w ukrainkami ? Czy te kobiety mają inną od naszych polek, mentalność ?
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.