Skocz do zawartości

Raczej oczywisty

Użytkownik
  • Postów

    43
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Donations

    0.00 PLN 

Profile Information

  • Płeć
    Mężczyzna

Ostatnie wizyty

1171 wyświetleń profilu

Osiągnięcia Raczej oczywisty

Kot

Kot (1/23)

54

Reputacja

  1. Chyba najlepszy post jaki widziałem dotychczas na forum, bo głównie widzę tu narzekanie, zamiast dochodzenia do sedna problemu. Tym razem w sam punkt. Ale kobiety na rynku pracy to problem posiadający jeszcze więcej implikacji niż zanik kobiecości, a jest to temat bardzo rzadko podejmowany. Dokładniej rzecz ujmując, mężczyźni w toku ewolucji wykształcili mechanizmy i wzory zachowań potrzebne do rywalizacji jedynie z innymi mężczyznami. Z kobietami nigdy nie rywalizowali, bo niby o co i na jakiej płaszczyźnie? I to było normalne, bo dla przedłużania gatunku potrzebne jest maksymalne przyciąganie się obu płci. Obecnie jest maksymalne odpychanie z powodu tej nienaturalnej rywalizacji o zasoby (pieniądze), którą wcześniej prowadzili tylko mężczyźni między sobą. Aż ciężko uwierzyć, że ludzie tego w ogóle nie pojmują, i jak odnoszę wrażenie (niestety) bardzo duża część ludzi na tym forum. Przecież przykłady na bezsensowność tej rywalizacji są wszędzie i można je zauważyć już we wczesnym wieku szkolnym. Dziewczynki wolą bawić się inaczej niż chłopcy, często kiedy dziewczyna wchodzi do gry z chłopakami, to chłopaki głupieją, nie wiedzą jak się zachować i gra/zabawa traci swój pierwotny sens, bo dziewczyna jest wrażliwsza i się może obrazić, albo trzeba używać od teraz mniejszej siły czy czegoś. Po prostu mężczyźni nie zostali stworzeni, żeby rywalizować z kobietami, nie tylko w sensie fizycznym ale i jakimkolwiek innym. Z jakiegoś powodu w przedszkolu jest to jasne i odbierane podświadomie, ale nagle w życiu dorosłym zaprzeczenie tego naturalnego mechanizmu staje się dogmatem i kobiety mają magicznie rywalizować (najlepiej z maksymalnym poświęceniem energii i czasu) z mężczyznami o miejsce w hierarchii dominacyjnej. Jak to ma działać, to ja nie wiem. No i nie działa. A jeśli chodzi o tzw. hipergamię kobiet to wyjaśnienie sprawy jest bajecznie proste. Seks naturalnie jest dla kobiety obciążony ogromnym ryzykiem (ciąża, połóg, dziecko z którym trzeba coś zrobić) = nie będzie rodzić byle komu = nie podejmie ryzyka seksu z byle kim = będzie bardzo selektywna Seks dla mężczyzny nie jest obciążony żadnym ryzykiem bo swoją ciężarną kobietę może po prostu zostawić = będzie mniej selektywny niż kobieta Kiedyś kobiety miały mniejszą możliwość wyboru i tyle. Kobieta brała takiego mężczyznę jaki był akurat w jej wiosce/plemieniu/czymśtam albo pary były po prostu kojarzone przez rodziców. Obecnie mamy technologię umożliwiającą szybkie przemieszczanie się, komunikację na odległość, poznawanie niezliczonej ilości osób dziennie z całego świata. Mają większą możliwość wyboru, to z niej korzystają, bo tak im podpowiada natura. Mają to wgrane do mózgów. Nawet gdybyśmy mieli wziąć pod uwagę 100%-owo skuteczną antykoncepcję i całkowicie wyeliminować ryzyko posiadania dziecka, to i tak tego mechanizmu selekcji dla kobiet nie da się pozbyć. Każdy facet może być zastąpiony na pstryknięcie palcami, bo współczesną kobietę będą non-stop kusić te nieskończone możliwości poznawania nowych, potencjalnie lepszych genetycznie mężczyzn. Przeciętnie atrakcyjna kobieta może mieć dziś dostęp do praktycznie każdego mężczyzny na planecie, więc będzie ich zmieniać jak rękawiczki i bawić się nimi do woli, będzie czuć się jak właścicielka ogólnoświatowego męskiego haremu. NIC nie da się z tym zrobić, chyba że technologicznie cofnęlibyśmy się do XIX wieku. Biologia jest nieubłagana.
  2. To nie emocje stymulują rozwój, lecz niesprzyjające warunki i chęć przetrwania. Kiedyś, jak się zbliżała zima i było ci zimno, to musiałeś upolować zwierza i go oskórować. Nie tylko miałeś okazję do rozwoju, ale MUSIAŁEŚ się rozwijać, inaczej umierałeś. Stagnację i degradację społeczeństwa powoduje brak wyzwań. Staje się to oczywiste, kiedy spojrzy się na kulturę i to jak zmieniał się przedmiot jej zainteresowania. Od zarania ludzkości (i przez sporą część historii) kultura była ściśle powiązana z religią, dlaczego? Bo było ciężko o plony, potomstwo umierało na choroby, było zimno, brudno, wszędzie czyhało niebezpieczeństwo - zatem człowiek starał się "ubłagać" naturę na różne sposoby, by była dla niego łaskawsza, personifikując ją w postaciach różnych bożków, składając im ofiary i odprawiając rytuały. Ludzie potrzebowali bożków, ale tę potrzebę trzeba było sobie jakoś uzasadnić - i cyk, miałeś kulturę w postaci mitologii, która nie tylko wyjaśniała cały świat, ale i nadawała jakiś sens ludzkiemu cierpieniu. Świat nie był okrutny tak po prostu, to bogowie wystawiali cię na próbę. A nawet oni sami przechodzili przez różne próby, dając ci przykłady postępowania. Dzisiaj, dzięki technologii życie jest bajecznie łatwe, a kultura nieciekawa, do bólu pretensjonalna i w zasadzie to nie wiadomo o co jej chodzi, poza możliwością ekspresji naszego seksualnego popędu czy czegoś innego banalnego. Trochę to wygląda tak, jakbyśmy zgubili sens kultury, ale tak bardzo się do niej przyzwyczailiśmy, że nie możemy bez niej żyć i wymyślamy teraz jakieś cuda na kiju. Byle coś poczuć, byle więcej, byle intensywniej, a i tak nie daje nam to szczęścia. Innymi słowy, im w większym stopniu życie człowieka staje się pozbawione wyzwań, tym bardziej kultura odchodzi od transcendencji i skupia się na potrzebach niższego rzędu. Sprawa dzietności też w sumie sprowadza się do technologii: nigdy, przenigdy rewolucja seksualna nie byłaby możliwa, gdyby nie powszechny dostęp do skutecznej antykoncepcji. Czy w naturze istnieje coś takiego jak antykoncepcja? Nie, człowiek za bardzo ułatwił sobie życie technologią, chciał przechytrzyć naturę i jak zwykle ponosi tego koszty. LPG, LGBT, te wszystkie zmiany dot. seksualności, w tym dzietność, to tylko pokłosie.
  3. Tylko wtedy jest ryzyko z przeprowadzką takiej pani do Polski, że zostanie mentalnie przeorana przez swoje polskie koleżanki i cały system.
  4. Starzejemy się może tak samo, ale ze skrajnie różnymi konsekwencjami. Jeśli kobieta planuje założyć rodzinę, to ma na to mniej czasu niż mężczyzna, bo najlepiej powinna zrobić to między 20 a 30 rokiem życia. Później zwiększa się ryzyko powikłań ciążowych. Biologia mężczyzny jest zaś bardzo elastyczna czasowo jeśli chodzi o możliwość posiadania dzieci i ten może zwlekać z założeniem rodziny znacznie dłużej. Poza tym kobieta szybciej traci wartość na rynku matrymonialnym. Prędzej kobieta będzie szukać starszego mężczyzny, niż facet starszej kobiety.
  5. Bo taki model ma służyć przede wszystkim potomstwu. Przez wieki małżeństwo funkcjonowało na zasadzie wymiany - ja utrzymuję ciebie i dom, ty rodzisz moje dzieci i opiekujesz się nimi. Było to uczciwe. Lepiej, żeby żona zajmowała się dzieckiem swojego mężczyzny czy jacyś obcy ludzie? Mielenie mózgu dziecka w państwowym szkolnictwie zaczyna się bardzo wcześnie, więc warto, żeby chociaż te pierwsze lata życia spędziło z rodzicem. Oczywiście w czasach, w których potomstwo jest traktowane jako ledwie dodatek do związku, a nie powód, dla którego związki istnieją to cały tradycyjny model idzie do kosza. Tak więc co innego niepracująca kobieta w bezdzietnym związku, albo z jednym dzieckiem już starszym, a co innego niepracująca kobieta, która ma gromadkę dzieci i w drodze kolejne. Trzeba o tym pamiętać.
  6. Cukrzyca w płynie, prosto do twojej trzustki.
  7. https://www.physicsoflife.pl/dict/eksperyment_calhouna.html Kobiety się nie zmienią. Ich stan mentalny to jedynie odzwierciedlenie tego, na jakim etapie jako gatunek się znaleźliśmy. Gdybyśmy byli na innym etapie, adekwatnie kobiety też byłyby inne. Na etapie czego, to jest dobre pytanie, rozwoju, postępu, rozpadu, gnicia? Chociaż z biegiem czasu zaczynam myśleć, że to wszystko jest w sumie to samo. Ja Twój post traktuję jak próbę zawrócenia rzeki patykiem. Mocno kręcisz tym patykiem, chcesz być w tym najlepszy, wyciskasz siódme poty, ale nic z tego nie ma. Żeby naprawić relacje damsko-męskie, musielibyśmy cofnąć całą cywilizację do stanu, w którym człowiek walczył, żeby przeżyć, a tę walkę prowadzili mężczyźni, wobec tego byli potrzebni tej drugiej połowie gatunku. Kobieta szuka w mężczyźnie bezpieczeństwa. Im większe zagrożenie, im życie jest trudniejsze, tym większa potrzeba bezpieczeństwa = większa potrzeba męskiego pierwiastka w organizacji życia i większy szacunek do mężczyzn wśród kobiet. A najtrwalsze relacje to takie, w których ludzie potrzebują się nawzajem i szanują. Oczywiście ludzkość wynalazła i całkiem sprawnie wprowadziła ekwiwalent tej najważniejszej waluty (bezpieczeństwa) w postaci pieniądza. Kobieta najbezpieczniej czuła się przy mężczyźnie, który posiadał największą ilość pieniędzy, to logiczne. Wszystko było w porządku do czasu, kiedy dystrybucją powszechnego bezpieczeństwa i szczęśliwości zaczęło interesować się państwo, w pogoni za coraz większą władzą, aktywnie na różne sposoby rywalizując z mężczyznami, podstępnie odbierając im pieniądze i kontrolę nad coraz większymi kawałkami życia. https://pl.wikipedia.org/wiki/Współczynnik_dzietności#/media/Plik:Total_Fertility_Rate_Map_by_Country.svg - Proszę spojrzeć na tę mapkę, zobaczyć w których krajach wskaźnik jest największy, jak wygląda życie w tych krajach i jaką pozycję zajmują tam mężczyźni. Wnioski pozostawiam do samodzielnego przepracowania. Warto nadmienić, co rewolucja technologiczna zrobiła z mężczyznami i ogólnie z ludźmi. Całkowicie zmieniła charakter ludzkiej pracy, oderwano od niej kulturę, pasję, duszę (choć np. w japońskim etosie pracy ciągle widać resztki tego, dlatego japońskie produkty są najwyższej jakości i najbardziej zachwycające na świecie). Człowieka sprowadzono do roli maszyny, która wciska jakiś tam przycisk na jeszcze innej maszynie, coś tam wkłada z jednej strony i ogląda co ta wypluwa z drugiej strony. Generalnie przeciętny człowiek czuje się jak nic nieznaczący trybik w konstrukcji tak wielkiej, że ta wielkość przygniata jego duszę. Nie czuje się potrzebny, nie czuje, że jego praca ma jakieś rzeczywiste przełożenie na kondycję świata. Kiedyś wyglądało to tak: Zdzisiu miał 10 krów. Kilka z nich odziedziczył po niedawno zmarłym ojcu. Wszyscy ze wsi kupowali mleko od Zdzisia. Zdzisiu zarabiał na swoim mleku i był szczęśliwy, bo widział naocznie przydatność swojej pracy. Opieka nad tyloma krówkami, choć wymagała trudu, jednak się opłacała. Praca jego ojca też nie poszła na marne, on go wszystkiego nauczył, poza tym gdyby nie on, to na wszystko musiałby robić od zera. Zdzisiu czuł dumę, bo choć jego rola była skromna, to był świadomy swojego miejsca w świecie. Wiedział, że skądś przyszedł i dokądś zmierza. Dzisiaj to wygląda tak: W pobliżu stawia się Biedronkę. Wszyscy idą po mleko do Biedronki, bo w telewizji reklamują, jakie jest pyszne i tanie. To mleko od Zdzisia to pewnie jakieś skisłe jest, a poza tym to kiedy Sanepid był u niego? Po chuj ci te krowy Zdzisiu? Co ty z tego masz? Poszedłbyś do fabryki butelek albo do tej wielkiej dojarni pod Warszawą, tam czeka już na ciebie 250000 krów, wszystkie zdrowe i przetestowane, nie musisz się o nic martwić, powciskasz sobie jakieś guziczki na maszynie i też będziesz szczęśliwy. To w sumie to samo Zdzisiu. A to mleko w Biedronce z kodem kreskowym samo się nie zrobi. My koniecznie potrzebujemy takiego z kodem kreskowym i naliczonym VAT-em. Pan premier w telewizji powiedział, że tak uratujemy polską gospodarkę. Mężczyźni, kobiety, w dzisiejszym świecie te pojęcia przestają mieć znaczenie. Człowiek przestaje mieć znaczenie. Po zapoznaniu się z sytuacją na wielu różnych płaszczyznach ja powoli dojrzewam do wniosku, że jedynym rozwiązaniem jest twardy reset ludzkości poprzez wojnę atomową (jeśli przeżyjemy, może jak w trylogii "Metro" Głuchowskiego) albo boską interwencję. Mając na myśli czasy, kiedy jeszcze podział na mężczyzn i kobiet był potrzebny, kiedy ludzie żyli, zamiast egzystować, widzę przed sobą na przykład coś takiego: Polecam, bardzo fajne. Ma się ochotę zrobić samemu takie coś.
  8. Słowne czary-mary przykrywające istotę rzeczy. Biologicznie dziecko przed narodzeniem i po narodzeniu to ten sam człowiek, tylko przechodzący różne etapy rozwoju. Pojawiłeś się na świecie od razu, zmaterializowałeś się w takiej postaci jakiej jesteś dzisiaj? Miałeś kiedyś 7 lat, kiedyś jeszcze 3, a jeszcze wcześniej byłeś podłączony rurką do swojej matki, ba, masz nawet ślad po tym i możesz go dotknąć w każdej chwili. Ale jakimś cudem wtedy to nie byłeś Ty, a ktoś na prośbę Twojej matki powinien był mieć prawo rozczłonkować Cię szczypcami, bo byłeś akurat na takim, a nie innym etapie rozwoju? O tempora, o mores... Kto śmie decydować o tym, kto się urodzi, a kto nie? Nawet bez odnoszenia się do spraw religijnych - to, że żyjemy, i możemy dawać życie innym jest tak wielkim cudem i tak potężnym, że od myślenia nad tym głowa boli. To, czy jest to dar od wszechświata/losu/Boga to akurat w tej kwestii drugorzędne. Ale żeby taki dar ktoś nie docenił i wyrzucił jak śmieci, tym bardziej kobieta, której całe ciało i umysł są naturalnie przystosowane do dawania życia, jest poza moim wyobrażeniem. https://narodowcy.net/byt-ksztaltuje-swiadomosc-marks-mial-troche-racji-rzecz-o-rewolucji-julek/ - Zostawiam wam wszystkim taki artykuł, w pewnym sensie trudny do przetrawienia, ale to dlatego, że trafia w samo sedno.
  9. No właśnie dlatego wymyślają sobie problemy. Nasza cywilizacja do tego stopnia ułatwiła sobie życie i odeszła od realnego świata, że młodzi ludzie ze srajfonami, pełnymi lodówkami itd. nie są hartowani przez prawdziwe problemy. A jak nie są hartowani, to są słabi i rusza ich byle pierdoła. Łatwo napisać "szczać im na ryje", ale pomyśl sobie, że na pewien sposób młode pokolenie jest okropnie skrzywdzone mentalnie. Właśnie przez brak wyzwań i zbyt wygodne życie. Z drugiej strony czasem potrafią wskazać jakiś realny problem tego świata, widzą że coś się dzieje (np. w relacjach d-m) ale albo proponują jakieś debilne rozwiązania tego problemu (bo myśleć ich nie nauczono) albo nie potrafią się z tym zmierzyć w żaden sposób i pozostaje im płakać (bo są słabi). Będzie tylko gorzej niestety. Prawdopodobnie skończy się jak w eksperymencie Calhouna. Za bardzo ułatwiliśmy sobie świat, nie rozumiejąc, że przez to kiedyś stanie się zbyt trudny.
  10. To zależy, czy ma to formę jakiejś uzasadnionej krytyki dzisiejszych realiów społecznych, czy tylko użalania się nad sobą. Mnie generalnie denerwuje, jak ktoś narzeka na coś, ale nie stara się wysilić nawet dwóch szarych komórek na znalezienie przyczyny problemu. Jeśli przyczyna leży na zewnątrz i to jakoś rozsądnie krytykuje, ok. Jeśli przyczyna leży wewnątrz i poprzez wskazywanie innych palcem czuje się lepiej, to jest oznaka mentalnej słabości. Narzekaniu sprzyja psychologia tłumu, szczególnie na forach internetowych. Jak ktoś jest z czymś nieszczęśliwy, to najłatwiej jest mu podpiąć się do grono ludzi nieszczęśliwych z tego samego powodu. Ogólnie wygląda to tak, że jednostki o bardziej wojowniczej mentalności będą próbować znaleźć przyczynę problemu i ją likwidować, niezależnie czy jest na zewnątrz czy w nich samych. Nawet jeśli jest to bardzo trudne, czy wręcz niemożliwe. Będą walczyć dla zasady, bo taką mają duszę. Innych zaś w ogóle nie interesuje istota problemu i możliwość walki, tylko możliwość wypłakania się i znalezienia psychicznego komfortu tanim kosztem.
  11. A dokładniej: Dawaj mi stabilność i bezpieczeństwo, którego będą potrzebować moje dzieci.
  12. Bo generalnie kobiety szukają w mężczyznach zapewnienia bezpieczeństwa swojego i potomstwa. W dzisiejszych czasach bezpieczeństwo = pieniądze. Dlatego do niedawna to mężczyzna był głową rodziny i dysponował pieniędzmi. On zarabiał, on zapewniał bezpieczeństwo = on decydował i miał podziw swojej kobiety. To nic dziwnego, że kobiety chcą od mężczyzn pieniędzy i jestem zdziwiony, że tyle osób nie rozumie tego tutaj. Nieszczęście naszych czasów polega na tym, że żyjemy w niewolnictwie ekonomicznym i przeciętny mężczyzna nie jest w stanie utrzymać siebie, żony, domu i trójki dzieci. Więc kobiety też zostały zmuszone do pracy. A jak kobieta pracuje, to przejmuje na siebie część tej roli, którą ma spełniać mężczyzna (zapewniać bezpieczeństwo i stabilizację). Kobieta traci w takim układzie szacunek do swojego mężczyzny. Efekty tego opisał @absolutarianin: brak synergii żeńskiej i męskiej energii, plaga rozwodów, upadek cywilizacji.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.