Znajdź zawartość
Wyświetlanie wyników dla tagów 'afryka' .
-
Jeśli to prawda, to ciekawe co zrobi nasz rząd? https://wiadomosci.wp.pl/emmanuel-macron-ma-propozycje-dla-polski-chce-wyslania-polskich-zolnierzy-do-afryki-6474634528950401a
-
Bogata grupa białych mężczyzn
Oktabryski opublikował(a) temat w Pogadajmy o historii świata i Polski
Obejrzałem klip na stronie tvn i aż zaniemówiłem. Jest to nagranie rozmowy z autorem ciekawej skądinąd książki "Ziemia dyktatorów". Z rozmowy prowadzonej przez dziennikarkę wynika, że za kolonializm Afryki odpowiada bogata grupa białych mężczyzn. Nie grupa białych ludzi, tylko grupa białych mężczyzn. I co więcej, w przyszłości widmo kolonializmu może się powtórzyć, jeśli bogata grupa białych mężczyzn zapała rządzą do surowców! Nic o procesach społecznych, które wywołały kolonializm. Nic o kolonializmie Arabów we Wschodniej Afryce. Nic o dzisiejszym kolonializmie Chińczyków. Jprdl. https://www.tvn24.pl/xiegarnia,66,m/paul-kenyon-dziennikarz-autor-ksiazki-ziemia-dyktatorow-w-xiegarni,984254.html Aż musiałem posłuchać piosenki, żeby się uspokoić. https://www.youtube.com/results?search_query=ballada+o+kobiecie+żołnierza- 1 odpowiedź
-
- mężczyzna;
- biały
-
(i 1 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Przeczytałem fajny artykuł na temat sytuacji ekonomicznej w Afryce związanej z tzw. pomocą humanitarną. Dosyć rzeczowo i zwięźle opisane, więc postanowiłem się tym podzielić na forum. Zapraszam do dyskusji. https://wolnemedia.net/czy-afryka-potrzebuje-pomocy/ Od dziesiątków lat kraje rozwinięte ładują – bo tak to trzeba nazwać – ogromne sumy w rozwój Czarnego Lądu. W pomoc Afryce angażują się wszyscy, z artystami rockowymi takimi jak Bono czy Bob Geldof włącznie. A Afryka? No cóż – Afryka jest nadal biedna i nadal głoduje. Na czym polega absurd pomocy dla Afryki ilustruje przykład z Ghany, choć właściwie mógłby być to przykład z dowolnego regionu tego kontynentu. Wielkie obszary Czarnego Lądu przeznaczone są od dawien dawna pod hodowlę bydła. Krowy są dla mieszkańców Afryki wyznacznikiem prestiżu, bogactwa, przedmiotem kultu, a nie raz członkami rodziny – wszystkim tylko nie tym czym są one dla Europejczyka – dostarczycielami mleka i mięsa. W niektórych krajach więc, właściciele ogromnych stad bydła wędrują wiele kilometrów do ośrodków rozdzielających pomoc po to, by otrzymać tam kilkanaście puszek wyprodukowanego w Europie mleka. O tym, by mogli sami wydoić krowę i wypić jej mleko nie można nawet myśleć, bo krowa nie jest przecież do tego stworzona. Miliardowa pomoc dla Afryki wsiąka w glebę, jak mleko z rozbitej po drodze puszki, nie zmienia mentalności Afrykańczyków i niczego ich nie uczy, poza jednym – nie wolno nic zmieniać, bo wtedy pomoc może nie przyjechać i trzeba będzie samemu coś wymyślić. Coraz częściej przebijające się do zbiorowej świadomość głosy, domagające się ograniczenia pomocy dla Afryki ścierają się z pełnymi emocji i gwałtownymi okrzykami ludzi wychowanych na koncertach takich, jak „Live Aid”. Nikt nie chce uwierzyć w to, że bilion dolarów pomocy wpompowany w Afrykę w ciągu ostatnich 25 lat nie przyniósł żadnego efektu. Poza oczywiście wypromowaniem kilku muzyków i kilkunastu płyt na Zachodzie. Głosy o wstrzymaniu akcji pomocowej coraz częściej pochodzą z samej Afryki. Nawet one jednak są traktowane z podejrzliwością przez zawodowych „pomagierów”, którzy z pośredniczenia w dostarczaniu pieniędzy i żywności uczynili sposób na życie. Na swoje własne życie oczywiście. Mamy więc po jednej stronie ludzi takich, jak Bono i Geldof – amatorów, dyletantów, którzy bez przerwy nakręcają spiralę emocji. Po drugiej stronie stoją ekonomiści, coraz więcej z nich pochodzi z samej Afryki, oni z kolei wskazują na kompletną nieskuteczność dotychczasowych form pomocy. Ostatnio furorę w kręgach ekonomistów robi książka Dambisy Moyo – ekonomistki z Zambii – pod tytułem „Dead Aid”. Jest to właściwie antologia tez głoszących, że pomoc dla Afryki tak naprawdę Afrykę zabija. – Nie pomagajcie nam – mówi Dambisa Moyo – nie róbcie tego bo przyczyniacie się jedynie do pogłębiania nędzy. Argumenty, których używa Moyo i inni fachowcy są jednak trudno zrozumiałe dla gwiazd muzyki takich jak obydwaj Irlandczycy. Nieść pomoc potrzebującym oznacza dla nich jedno – trzeba dawać im pieniądze. Idea pomocy dla Czarnego Lądu narodziła się tuż po wojnie, kiedy znakomitymi efektami zakończył się plan wspomagania zrujnowanej Europy amerykańskimi kredytami. Pomysłodawcy założyli, że podobny sukces można osiągnąć gdzie indziej. Nie wzięli przy tym pod uwagę tego, że Europa miała za sobą epokę przemysłową i tysiąc lat wspólnoty kulturowej, że instytucje i przemysł europejski trzeba było odbudować, a nie stworzyć z niczego, jak to miało miejsce na wielkich obszarach Afryki. Idea byłą jednak tak piękna, że nie sposób było ją porzucić. W praktyce okazało się jednak, że pomoc dla krajów na Czarnym Lądzie grzęźnie w bagnie lokalnych wojen, plemiennych obyczajów, niezrozumienia samej idei przez władze nowo powstających państw afrykańskich. Pomoc ta służyła, jakże często, na wspieranie lokalnych reżymów, „dokarmianie” rozbuchanego aparatu urzędniczego i propagandę polityczną. Najgorzej z jej wykorzystywaniem było w latach zimnej wojny kiedy Afryka stała się polem rywalizacji pomiędzy USA i ZSRR. Pomoc przeznaczona na zakup żywności dla najbiedniejszych była otwarcie wykorzystywana dla utrzymania przy władzy prezydentów i rządów sprzyjających jednej lub drugiej stronie. Krytyka pomocy płynącej z Zachodu ma jeszcze jeden aspekt, który bardzo wiele mówi o oczekiwaniach Afrykańczyków. Przy widocznej aż nazbyt dobrze klęsce europejskiego altruizmu błyszczy jasno coraz mocniej obecny w Afryce chiński pragmatyzm. Dambisa Moyo w swojej książce otwarcie nawołuje do tego, by postawić na Chiny. Kraj ten poszukuje coraz większej ilości surowców dla dynamicznie rozwijającego się przemysłu, Chiny rozglądają się także za ziemią uprawną, której nie mają zbyt wiele. Te wszystkie dobra Afryka posiada w nadmiarze. Są one ciągle jeszcze słabo wykorzystane. Chińczycy mają poza tym jeszcze jeden atut, który wróży im zwycięstwo nad białymi – nigdy nie byli kolonistami. Oni nie czują się winni wobec Afryki i nie kierują nimi emocje. To ważne, bo tylko w takiej atmosferze można robić interesy. Nie trzeba się przy tym powoływać na jakieś skomplikowane teorie ekonomiczne, stare jak świat porzekadło, że „dobrymi chęciami wybrukowane jest piekło” wystarczy. Altruistyczny Zachód musi przegrać z pragmatycznym Wschodem. To Chińczycy a nie Amerykanie czy Brytyjczycy dźwigną Afrykę z kolan i już teraz warto się zastanowić co Europa i kraje naszego kręgu kulturowego powinny zrobić, kiedy moment ów nastąpi. Afryce potrzebna jest przede wszystkim infrastruktura, a tej nie zbudują ani lokalne plemiona, ani przyjeżdżający tu z koncertami irlandzcy piosenkarze. Muszą to zrobić zespoły ludzi które potrafią mierzyć się z wielkimi wyzwaniami i są świadome swych interesów. Kiedy kilka lat temu Chińczycy wybudowali najwyżej położoną linię kolejową na świecie prowadzącą z Pekinu do Lhasy w Tybecie nikt już nie może mieć wątpliwości, kto naprawdę ucywilizuje dzikie obszary wokół równika. Na pewno nie stanie się od razu, ale najprawdopodobniej jeszcze za naszego życia. Spośród wielkich światowych graczy tylko Chiny są zainteresowane wzmacnianiem Afryki, jako potencjalnego rynku zbytu dla ich produktów i wielkiego rezerwuaru surowców. Dla Zachodu najlepiej byłoby aby Czarny Ląd pozostał tym czym jest od setek lat, pełną niebezpieczeństw i malowniczą krainą, gdzie mieszkają biedni ludzie, którym można podarować miskę ryżu i zaśpiewać piosenkę. Niczym więcej. Taka wizja jednak już dziś jest przeszłością.
-
Ciekawe ile w tym prawdy. Może to stąd biorą się ci wszyscy uchodźcy potem https://www.sunnewsonline.com/i-slept-with-1400-girls-impregnated-600-in-6-african-countries-french-tourists-recounts/?fbclid=IwAR2raCjc1BEFFGrIWiYX9lm0laa5QrN9oZjxlQjemmZwcEaoaoR5FRMSMYg
- 21 odpowiedzi
-
- ciemne siostry grażynki
- bambolinki
-
(i 5 więcej)
Oznaczone tagami:
-
https://www.rbb24.de/panorama/beitrag/2018/12/Kraetze-kraetzeerkrankungen-berlin-brandenburg-skabies.html Zauważalny wzrost od 2011 roku, wystrzał w górę od 2015, tabelka z tekstu poniżej: Dobrze, że po prostu takie choroby pojawiają się cyklami co x lat i nie ma tu związku np. z masowym napływem ludzi z Afryki bez dokumentów, historii chorób i karty szczepień. W komentarzach piszą, że takie problemy występowały na długo przed falą uchodźców, a za taki stan rzeczy można podziękować nieszczepiącej się rdzennej ludności. Dorzuciłbym do możliwych przyczyn zbyt małe zasiłki oraz patriarchat. Tymczasem w Szwecji: https://nczas.com/2018/12/29/szwedzi-przygotowuja-sie-na-wybuch-epidemii-zabojczego-wirusa-ekspert-ostrzega-to-nie-kwestia-czy-ale-kiedy-do-niego-dojdzie/ Inne źródło: https://www.document.no/2018/12/31/sverige-bygger-isolasjonsavdeling-for-ebola-pasienter/ Gdzie pada zdanie, które po przetłumaczeniu na pl brzmi: Wspominają też o nieujawnianiu opinii publicznej stanu zdrowia imigrantów, by nie budzić niepokojów społecznych. To całkiem rozsądne, bo mowa jest o tak prozaicznych dolegliwościach jak hiv czy wirusowe zapalenie wątroby. Sytuacja wygląda stabilnie. Jedynie w Polsce jest pandemia odry, do której mogli podobno przyczynić się Ukraińcy i jeśli się masowo nie zaszczepimy, zostaniemy zdziesiątkowani i kamień na kamieniu tu nie zostanie.
- 10 odpowiedzi
-
- 1
-
- choroby
- szczepienia
-
(i 2 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Kobieta traci dziewictwo z obcokrajowcem
SzatanK opublikował(a) temat w Na linii frontu - podrywanie.
Witam Panów. Otóż męczy mnie jedna sprawa, jestem ciekaw czy was też. Odczuwam obrzydzenie do kobiet, które miały jakiegoś kolesia z Egiptu, Afryki czy innego kolorowego. Czy wy również odczuwacie obrzydzenie do kobiety, które wcześniej przed wami zakosztowały pytonga księcia Arabskiego co to kozę sobie posuwał wcześniej albo Murzyna? Zaznaczam nie jestem rasistą jednak odczuwam obrzydzenie do kobiet, które miały obcokrajowca w sobie. Czy nazywa się to jakoś fachowo? Czy wy również odczuwacie obrzydzenie do kobiet co miały wcześniej partnera dajmy na to Araba? Czy jest to związane z telegonią albo odczuwam po prostu obrzydzenie do kobiet, które zdradziły "obóz białych?" Zaznaczam nie jestem rasistą, ciekaw jestem czy są to jakieś pierwotne mechanizmy, które we mnie funkcjonują dla dobra potomstwa. Dodam tylko na koniec, że dziewica co to poszła w tango z Erasmusem obrzydza mnie do potęgi razy 6. Pozdrawiam.- 61 odpowiedzi
-
- 4
-
Wojna Rasowa w RPA - za pięć dwunasta...
Strusprawa1 opublikował(a) temat w Polityka, bal bezwstydnych kurewek
https://www.enca.com/south-africa/live-video-parliament-debates-the-land-issue Przegłosowano ustawę, która sprawia, że rząd wywłaszczy ziemie białych farmerów z Republice Południowej Afryki. Biali deputowani wyszli z sali. Wpis białego Afrykanera na 4chanie (http://boards.4chan.org/pol/thread/162132024/sag-south-africa-general-race-war-happening) (sorry za niedociągłości w tłumaczniu, najlepiej wejdźcie w oryginał) Sytuacja podobna jak w Rodezji, lecz w tym przypadku proporcje się różnią. Białych jest około 4 miliony - dobrze wykształconych, inteligentnych i zwartych. Czarnych około 50 mln, z czego większość to dzieci. Ostatnio Stefan Molyneux rozmawiał z Simonem Roche na temat tej sytuacji, wymagany angielski niestety: Czyżby to dobry moment, aby wyjechać i stać się nowym Januszem Walusiem? Dokument Lauren Southern na temat slumsów białych w RPA (polecam inne jej filmy): -
http://wmeritum.pl/viktor-orban-wyklucza-ze-wegry-przyjma-uchodzcow-uwzglednieniu-tego-chetnie-wezmiemy-udzial-systemie/219214 http://www.pch24.pl/pod-pewnymi-warunkami--orban-przyjmie-imigrantow-,57584,i.html Viktor Orban chyba się ugina pod żądaniami UE. Sądzicie, że zaoferowali mu jakiś zyskowny interes w zamian za zgodzenie się na przyjęcie imigrantów? Piszcie co na ten temat sądzicie Bracia Viktor Orban w rozmowie z dziennikiem „Welt am Sonntag” przyznał, że nie wyklucza udziału Węgier w rozdziale uchodźców. Dodał jednak, że to węgierskie władze musiałyby zdecydować, kto przekroczy granicę. W wywiadzie dla niemieckiego dziennika „Welt am Sonntag” Viktor Orban poruszył temat kryzysu migracyjnego. Premier Węgier zwrócił uwagę na problem strefy Schengen, w tym kontekście przypomniał o niedostatecznej ochronie południowej granicy. „Grecja i Włochy robią wiele, ale nie dotrzymują obowiązujących zasad Schengen. Winę za to ponosi Bruksela” – powiedział premier Węgier. Zdaniem Orbana, to na Unii Europejskiej ciąży obowiązek pomocy państwom, które nie są w stanie strzec swoich granic. „Jeśli nie jest się w stanie chronić granic zewnętrznych, to trzeba zamknąć granice wewnętrzne. Teraz nawet Niemcy kontrolują znowu swojego granice, tak daleko zaszły sprawy” – dodał Orban. Uchodźcy? Tak, ale pod pewnymi warunkami W rozmowie z dziennikiem poruszono również temat relokacji. Orban przyznał, że jego państwo może pomóc uchodźcom. Zastrzegł jednak, że to Węgry powinny o tym decydować, nie Bruksela. „Nie pozwolimy, by Bruksela dyktowała nam, kogo mamy przyjąć do naszego kraju. Tylko Węgry mogą zdecydować, komu wolno przebywać na węgierskiej ziemi. Po uwzględnieniu tego chętnie weźmiemy udział w systemie podziału uchodźców” – stwierdził premier Węgier. Węgry przyjęły uchodźców? W poniedziałek opublikowano raport Wysokiego Komisarza Narodów Zjednoczonych do spraw Uchodźców (ONZ-owska agenda ds. uchodźców UNHC). Z dokumentu wynika, że w ciągu 2017 roku węgierskie władze zaakceptowały 1291 wniosków o azyl. Jest to największa liczba uchodźców przyjętych przez to państwo w ciągu ostatniej dekady. Powyższe dane skomentował szef MSZ Węgier Peter Szijjarto. Jego zdaniem należy odróżnić przyjmowanie uchodźców na podstawie Konwencji Genewskiej, od przyjmowania na rozkaz UE. Zdaniem szefa MSZ to zupełnie inne przypadki.
-
W całej dyskusji o biedzie w Afryce notorycznie unika się faktu, że prawie wszystkiej kraje na tym kontynencie są krajami socjalistycznymi, co odziedziczyli po różnych komuszych rewolucjach finansowanych jeszcze przez ZSRR. W połączeniu z wygonieniem białych ludzi jest to przyczyną tego, że Afryka to praktycznie jedyny region na świecie, który od lat się nie rozwija, nie wychodzi z biedy, jak dzieje się to chociażby w coraz większej liczbie krajów z Azji. Istnieją jednak od tej reguły chlubne wyjątki. Pierwszy przykład to Botswana. Jest to państwo leżące w południowej Afryce, które do 1966 r. pozostawało brytyjską kolonią. Po uzyskaniu niepodległości, kraj ten wszedł w fazę szybkiego rozwoju gospodarczego. W latach 1966-1999 r. odnotował najwyższy wzrost PKB na mieszkańca na świecie (średnio 9%). W dodatku to jedne z niewielu państw na świecie nie posiadające długów, z nadwyżką wynoszącą 100% PKB. Jest to również jedyne państwo w Afryce, w którym obowiązuje konstytucyjny zakaz przyjmowania zagranicznej pomocy. Wszystko dzięki reformom gospodarczym prezydenta Bostwany w latach 1966-1980 o nazwisku Seretse Khama oraz odkryciu dużego złoża diamentów. Ten mądry człowiek w odróżnieniu od innych przywódców afrykańskich zamiast na socjalizm, postawił na wolny rynek, kraj obecnie znajduje się na 34 miejscu na świecie pod względem wolności gospodarczej według indeksu IEF oraz na pierwszym miejscu wśród krajów Afryki Subsaharyjskiej. Nawet po śmierci Khama'y kolejne rządy kontynuowały politykę wolno-rynkową, dzięki czemu Botswana ma nadal najniższe podatki w całej Afryce i wyjątkowo dużą, jak na ten kontynent wolność gospodarczą. Przekłada się to na dosyć wysokie zarobki mieszkańców przy jednocześnie niskich cenach, a więc poziom życia jest wysoki. Kraj ten niegdyś pustynny, dziś posiada również szereg nowoczesnych technologii, zwłaszcza co do nawadniania i uprawy pól. Kolejnym pozytywem jest to, że jest to jeden z niewielu afrykańskich krajów, z którego nie przepędzono białych ludzi, wprost przeciwnie, wręcz zachęca się białych farmerów i przedsiębiorców do inwestowania na tych ziemiach. Sam Seretse Khama miał białą kobietę za żonę. Rozwoju gospodarczego nie można wytłumaczyć jedynie dużymi złożami diamentów. Bez zdrowego modelu gospodarczego surowce na nic się zdadzą. Botswana posiada ok. 30-to procentowy udział w światowym wydobyciu diamentów, dla porównania Kongo posiada całe 65 procent udziału światowego wydobycia diamentów, a kraj ten był w 2011 r. najbiedniejszy na świecie z 348 dolarami PKB na osobę. RPA posiada 50 procent światowych zasobów diamentów i największe na świecie złoża złota, ale pomimo iż uchodzi za kraj bogaty nadal wielu jego mieszkańców boryka się z problemami biedy i wysokiego bezrobocia. W latach 70-tych Botswana była jednym z najbiedniejszych krajów Afryki, dziś jest krajem o najwyższych zarobkach w całej Afryce. Dla porównywania, sąsiednie Zimbabwe w latach 70-tych było jednym z najbogatszych krajów Afryki, dziś po latach socjalizmu (zaprowadzonego głównie przez Roberta Mugabe) i wyganianiu białych ludzi, kraj ten jest trzecim najbiedniejszym krajem świata. Zanim jednak ktoś postanowi przeprowadzić się do Botswany, ostrzegam, że niestety jak wiele afrykańskich państw boryka się ona równocześnie z problemem epidemii AIDS. To jednak zawsze jest Afryka. Więcej o Botswanie do poczytania: http://libertarianin.org/sukces-po-afrykansku/ http://www.uwazamrze.pl/artykul/986163/dwie-drogi-niepodleglej-afryki Kolejnym przykładem jest Rwanda, która jest niewielkim, śródlądowym krajem położonym w środkowo-wschodniej Afryce, zamieszkałym przez około 11 mln osób. Jej dwie główne grupy etniczne – stanowiąca mniejszość Tutsi i większa Hutu – ścierały się ze sobą jeszcze zanim Belgowie przejęli kontrolę nad tym krajem po I wojnie światowej (Rwanda uzyskała niepodległość od Belgii w 1962 r.). Trwałe społeczne i etniczne napięcia zakończyły się ludobójstwem, które pochłonęło życie 800 000 ludzi, głównie z grupy Tutsi. W konsekwencji mocno, bo o około 50 procent, skurczyła się w owym tragicznym 1994 roku gospodarka. Jednak ta tragedia stała się jednocześnie impulsem do pozytywnych przemian, czyli stabilizacji politycznej i wolnorynkowych reform. PKB już w 1995 r. wzrosło o 35 procent. Od tamtego czasu udało się utrzymać wysokie tempo wzrostu gospodarki, która nie wyhamowała nawet w ostatniej dekadzie. W latach 1994-2010 rosła ona o średnio 6,6 procent rocznie, co znacznie przewyższa średnią dla Afryki subsaharyjskiej. W 2001 r. mieszkańcy Rwandy żyli średnio za 50 centów na dzień. Dziś liczba ta wzrosła do 1,50 dolara. Zachęcające są również ostatnie wskaźniki ubóstwa i dobrobytu uzyskane w trzecim badaniu warunków życia gospodarstw domowych. W latach 2007-2012 zdecydowanie zmniejszyło się ubóstwo – spadło z prawie 57 do 45 procent populacji. Dla porównania, w poprzednich pięciu latach wskaźnik ten zmniejszył się o zaledwie 2 punkty procentowe. Co więcej, skrajne ubóstwo zanotowało spadek z 37 do 24 procent. Poprawiły się nie tylko wskaźniki ubóstwa, zmniejszyły się też m.in. wskaźniki śmiertelność matek i noworodków. Według brytyjskiego ekonomisty zajmującego się rozwojem gospodarczym, Paula Colliera, wyniki badania są „bardzo imponujące”. Collier przyznał też, że Rwanda była w stanie osiągnąć trzy kluczowe cele: szybki wzrost, gwałtowne ograniczenie ubóstwa i zmniejszenie nierówności. Wzrost gospodarczy w Rwandzie napędzany był przede wszystkim przez liberalizację sektora rolnego – głównie produkcji kawy i herbaty, które są wiodącymi towarami eksportowymi. Reformy te pozwoliły producentom na czerpanie znacznych korzyści z ożywienia eksportu, wzrostu przychodów i zwiększenia produktywności dzięki inwestycjom kapitałowym. Do obecnego sukcesu gospodarczego przyczynił się także sektor turystyki dynamicznej oraz przemysłowy (górnictwo, budownictwo). Wystąpiła również warta odnotowania dynamika w sektorze przedsiębiorstw rodzinnych, które zajmują się działalnością pozarolniczą i ulokowane są zazwyczaj na obszarach wiejskich. Chociaż zatrudniają jedynie 10 procent siły roboczej, w 2006 r. z ich działalności utrzymywało się ponad 30 procent rodzin. Więcej do poczytania: http://www.pafere.org/artykuly,n1538,sukces_gospodarczy_rwandy_jak_wolny_rynek_sprzyja_ubogim_afrykanczykom.html
- 1 odpowiedź
-
- 4