Znajdź zawartość
Wyświetlanie wyników dla tagów 'chłopcy' .
-
Specjalnie zakładam ten wątek w rezerwacie aby jak najwięcej osób mogło się wypowiedzieć. Po poście @krótkowłosy postanowiłem stworzyć temat, którego celem jest porównanie cech dzieci wychowywanych przez samotne matki i samotnych ojców z drugim podziałem na chłopców i dziewczynki. Piszcie o przykładach, które znacie z własnego życia, waszych dzieci oraz obserwacji i wiedzy, którą uzyskaliście od rodziny, znajomych, kolegów, przyjaciół czy innych osób. Jeśli ktoś posiada na ten temat jakieś dane naukowe to są one tutaj mile widziane. Zasady: Powyżej swojej wypowiedzi piszcie pogrubionymi literami o kim piszecie np. Samotny ojciec - syn, Samotna matka - córka. Dopiero potem piszcie resztę swojej wypowiedzi. Tu ułatwi wszystkim czytanie, a następnie porównywanie cech dzieci wychowywanych przez samotnych rodziców obojga płci. Gorąco zapraszam do udzielania się w tym temacie
-
Michał Gulczyński, autor raportu "Przemilczane nierówności. O problemach mężczyzn w Polsce" założył Stowarzyszenie na rzecz Chłopców i Mężczyzn. Wspomniany raport: https://klubjagiellonski.pl/publikacje/przemilczane-nierownosci-o-problemach-mezczyzn-w-polsce/ Strona główna stowarzyszenia: https://schm.org.pl/ FB: https://www.facebook.com/schmorgpl 10 marca 2023 r. z okazji Dnia Mężczyzn na Krakowskim Rynku zorganizowali manifestację na temat praw chłopców i mężczyzn. A także debatę na ten temat w Klubie Jagiellońskim: https://www.facebook.com/KJKrakow/videos/128464663503984
- 3 odpowiedzi
-
- 6
-
- prawa mężczyzn
- dyskryminacja mężczyzn
-
(i 2 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Cześć Bracia. Trafiłem na ciekawy artykuł opisujący działania feministek, które na spotkaniach szkolnych niszczą dziecięcą psychikę małych chłopców poprzez propagandę. Nawet pewna pisarka uznawana wcześniej za feministyczną - Doris Lessing uznała, że współczesny feminizm obrał bardzo złą drogę. link do artykułu: https://facet.wp.pl/czy-chlopcy-powinni-sie-wstydzic-tego-ze-sa-chlopcami-niebezpieczne-dzialania-feministek-6002205575935105a?smgnzebaxbaxhefticaid=115727 treść artykułu: Chłopcy wysłuchujący tyrad na temat zła tego świata, za które odpowiadają mężczyźni; młodzi uczniowie przysłuchujący się wystąpieniom kobiet, które opowiadają o mężczyznach jako źródle zagrożenia dla ich bezpieczeństwa – to tylko niektóre przykłady działań aktywistek, które rzekomo pracują na rzecz praw kobiet. W mediach pojawiają się coraz ostrzejsze określenia opisujące działania feministek. Niektórzy nazywają ich przedsięwzięcia mianem indoktrynacji. Rosnące w siłę organizacje feministyczne to część krajobrazu krajów, w których polityczna poprawność stała się świętością. O ile fundamentalnej idei, na której wyrosły takie ruchy – a dotyczy ona przede wszystkim równouprawnienia kobiet i mężczyzn – nic nie można zarzucić, to należy mieć wątpliwości co do formy, jaką przybrały działania niektórych stowarzyszeń, dbających rzekomo o interesy kobiet. Problem zaczynają zauważać coraz częściej komentatorzy życia publicznego z krajów, w których jeszcze do niedawna krytyka feministek czy działań mniejszości była źle widziana. Przykłady aktywności feministek z niektórych krajów coraz bardziej przyprawiają o ból głowy. O skandalicznych formach uprawianej przez nich agitacji poinformował niedawno brytyjski dziennik „The Daily Telegraph”. Publicysta magazynu „Inside Man” Dan Bell napisał na łamach gazety, że organizacje feministyczne, które często mogą liczyć na wsparcie klasy rządzącej, organizują w brytyjskich szkołach pogadanki. Ich narracja powoduje, że mali chłopcy zaczynają się wstydzić swojej płci; wzrasta też w nich poczucie winy – nie przebiera w słowach dziennikarz. „Warsztaty to ostatnia z rozwijających się gwałtownie serii inicjatyw, w ramach których napędzane ideologicznie aktywistki są zapraszane do szkół. Kierowane są one przekonaniem, że chłopcy wymagają reedukacji, która sprawi, że nie staną się oni potencjalnym zagrożeniem dla kobiet” - można przeczytać na łamach popularnego brytyjskiego dziennika. Zajęcia takie prowadzone są już m.in. w jednej ze szkół w Oksfordzie. Wprowadzone zostały tam warsztaty „Dobry chłopiec”. Biorący w niej udział chłopcy dowiadują się o przemocy oraz skali molestowań seksualnych, których ofiarami stają się ze strony przedstawicieli płci męskiej dziewczęta. Mogą też usłyszeć, że w każdych okolicznościach muszą zawsze stawać na straży praw kobiet. Alarm w sprawie kształtu, jaki przybierają takie inicjatywy, podniósł również wysokonakładowy „The Times”. Opublikował on raport, który przybliża kulisy wprowadzonego w ubiegłym roku w londyńskich szkołach programu adresowanego do chłopców. Zajęcia prowadzone przez dwie Amerykanki (jedna z nich była prokuratorem) skupiały się na szczegółach przestępstw seksualnych. Chłopcy mogli dowiedzieć się m.in., że w społeczeństwie narasta patologiczny wstręt mężczyzn do kobiet. W ocenie dziennikarza, cel tych zajęć był jeden – „przeprogramować nastolatków w taki sposób, by zaczęli pasować do wizji feministek Można się spodziewać, że podobne projekty będą w najbliższym czasie zyskiwać w Wielkiej Brytanii na popularności, m.in. dzięki rządowej strategii, która przewiduje dalsze przeciwdziałanie przemocy wobec dziewcząt oraz kobiet. Oczywiście do samej myśli przewodniej takich inicjatyw trudno jest mieć zastrzeżenia. Sęk w tym, że już dziś wiele osób obawia się, że zajęcia te będą prowadzone przez fundamentalistki z organizacji feministycznych. Kursy te będą adresowane już do 11-letnich dzieci. Chłopcy będą się w ich trakcie dowiadywać, że nierówności ze względu na płeć są w dzisiejszym świecie normą. Dziewczęta oraz młode kobiety usłyszą, że ich oprawcami stać się mogą chłopcy oraz mężczyźni z ich otoczenia – poinformował dziennik „The Daily Telegraph”. Przyjęta formuła, której patronują politycy, jest kontrowersyjna i prowadzi do kształtowania niebezpiecznych stereotypów. Opublikowany w 2009 r. raport pokazał bowiem, że ofiarami przemocy seksualnej stają się też bardzo często chłopcy. Według dostępnych danych, spośród dzieci, które zgłaszały się po pomoc, 64 procent stanowiły dziewczynki, a 36 procent chłopcy. Co ciekawe, aż 1722 skarg, które kierowane były przez chłopców, ponad połowa przypadków dotyczyła przemocy seksualnej, za którą stały kobiety. Komentatorzy martwią się o sytuację, w jakiej znajdą się chłopcy, którzy padają ofiarami prześladowań ze strony kobiet, a potem zmuszani będą do uczęszczania w zajęciach, podczas których dowiedzą się, że to oni są potencjalnymi sprawcami przemocy seksualnej wobec płci przeciwnej. Już dziś nie mają łatwo ci, którzy przeciwstawiają się stawianiu sprawy w taki sposób. Brytyjska prasa poinformowała o przypadkach studentów, którzy wyrażając pogląd sprzeczny z doktryną feministek, są publicznie upokarzani w czasie zajęć. Oburzona kierunkiem, jaki przybrał współczesny feminizm, była przed laty pisarka Doris Lessing. Uznawana była za symbol feminizmu, ale sama nie znosiła, kiedy określało się ją mianem feministki. Skąd mogła się wziąć jej niechęć? W czasie wizyty w jednej ze szkół wzięła udział w lekcji dla dzieci w wieku 9 i 10 lat. Dziewczynki i chłopcy słuchali w trakcie zajęć, że to mężczyźni są winni wszystkich wojen, bo mają gwałtowną naturę. „Można było zobaczyć dziewczynki pełne zadowolenia i zarozumialstwa, podczas gdy chłopcy siedzieli tam stłamszeni, przepraszając za swoje istnienie” - opowiadała pisarka, która była przerażona kierunkiem zmian, jaki obrał feminizm.
- 12 odpowiedzi
-
- 1
-
Cześć Bracia Trafiłem na ciekaw artykuł dotyczący tego, że obecna szkoła nie pomaga młodym chłopakom w rozwoju ich męskości, a wręcz przeciwnie nawet ją hamuje i ogranicza. Powodem tego jest sfeminizowanie środowiska nauczycielskiego i pedagogicznego oraz szkoły koedukacyjne. http://masculinum.org/2018/02/09/w-szkole-nie-naucza-meskosci/ Młody, dorastający chłopak potrzebuje dobrych wzorców, by stać się mężczyzną. Jeśli nie ma ich w domu, naturalnym miejscem wydaje się do tego szkoła. Dlaczego jednak ten pomysł to rozczarowanie? I czy istnieje sposób, by to zmienić? Jakiś czas temu uczestniczyłem na uczelni w zajęciach prowadzonych przez pewną kobietę. Poruszaliśmy między innymi temat uważności na emocje innych osób. Prowadząca duży nacisk kładła szczególnie na ostrożność w doborze słów; chodziło o to, by nie urazić przypadkiem drugiej osoby lub żeby nie poczuła się ona wykluczona. Delikatność, subtelność i uważność w kontaktach z innymi ‒ to miało cechować każdego dobrego człowieka… Męski punkt widzenia Tak się złożyło, że parę dni później miałem okazję brać udział w warsztacie skierowanym wyłącznie do mężczyzn. Na sam koniec prowadzący napomknął parę słów o tym, z czym wiąże się męska energia. A wiąże się między innymi z tym, że przede wszystkim robisz swoje, nie starając się przepraszać za coś, czego nawet jeszcze nie zrobiłeś, lub wycofywać się z działania dlatego, że ktoś może poczuć się urażony. W jednej chwili przypomniały mi się wspomniane na początku zajęcia i chociaż słowa obu prowadzących miały dla mnie sens, to to, co usłyszałem później od mężczyzny, wydało mi się stokroć bliższe memu sercu. Szła za tym jakaś energia, której do tej pory nie umiem nazwać. Doświadczenie to wyraźnie mi pokazało, jak bardzo może różnić się odbiór tego, co słyszymy, zwłaszcza w kontekście energii, która za tym idzie. Skłoniło mnie to do przemyśleń, jak ważne może być to, żeby chłopcy w młodym wieku mieli szansę przebywać z mądrymi mężczyznami i uczyć się od nich. Analogicznie przebywanie wśród kobiecej energii miałoby zapewne pozytywny wpływ na dziewczynki. W tym tekście chcę się jednak skupić na męskości, a dokładnie na tym, jaki wpływ ma na nią nasz system edukacji. Koedukacja to niejedyna droga Obecnie w Polsce i na świecie najbardziej popularny jest system koedukacyjny, czyli wspólna nauka chłopców i dziewcząt. Do całkiem niedawna jednak, bo do pierwszej połowy XX wieku, najbardziej popularna była edukacja zróżnicowana, czyli oddzielne szkoły dla każdej płci. Aktualnie w takim systemie działa stosunkowo niewiele placówek. W Stanach Zjednoczonych jest to ponad 500 szkół publicznych, podobna liczba znajduje się w Europie, z czego większość w Wielkiej Brytanii. Polska ma w tym kilkuprocentowy udział, są to jednak najczęściej katolickie szkoły prywatne. Jak chyba wszystko na tym świecie, tego typu edukacja ma zwolenników i przeciwników. Razem czy osobno Jakie argumenty za osobną edukacją przytaczają jej zwolennicy? Swoje stanowisko argumentują dużymi różnicami, zwłaszcza fizjologicznymi, jakie występują między chłopcami i dziewczętami, głównie w okresie dojrzewania. Twierdzą oni na przykład, że ogromny wpływ na komfort nauki mają takie czynniki, jak temperatura w sali czy nawet tembr głosu nauczyciela prowadzącego lekcje. W określonych dla każdej płci warunkach nauka jest bardziej efektywna. Dodatkowo uważają, że chłopcy i dziewczęta w okresie dojrzewania często rozpraszają się nawzajem i nie są w stanie w pełni skupić się na tym, co powinni robić w szkole, czyli na nauce. Często przytaczają również badania przeprowadzone kilkanaście lat temu na kilku tysiącach uczniów, które miały zmierzyć wyniki w nauce dzieci ze szkół żeńskich i męskich oraz koedukacyjnych. Wykazały one, że uczniowie placówek dla jednej płci osiągają lepsze wyniki w nauce. Przeciwnicy systemu koedukacyjnego natomiast swoje stanowisko argumentują najczęściej znikomymi różnicami między mózgami kobiet i mężczyzn w wieku dorosłym, także, rzecz jasna, podpierając się wynikami badań. Polska szkoła nie dla chłopców Chciałbym jednak zwrócić uwagę na jeden istotny fakt, który sprawia, i jest to moje osobiste zdanie, że w obecnych czasach na systemie koedukacyjnym tracą najwięcej chłopcy. Odniosę się wyłącznie do naszego kraju. Polska oświata jest wyraźnie zdominowana przez płeć żeńską. W szkołach większość pedagogów to kobiety. Uogólniam, jednak myślę, że w tym przypadku jest to jak najbardziej trafione. Co wynika z takiej sytuacji? Przede wszystkim to, że młodzi chłopcy mają mocno ograniczony dostęp do autorytetów w postaci mądrych mężczyzn. Mało tego. Ich naturalne zachowania są hamowane. Mam tu na myśli przede wszystkim związane z agresją energię oraz ruchliwość, która jest ujściem tej energii. Sięgając pamięcią do czasów podstawówki, przypominają mi się zakazy biegania po korytarzach, skakania i innych zachowań typowych i jakże ważnych dla dorastających chłopców. Sytuacja komplikuje się jeszcze bardziej w ostatnich latach podstawówki i wieku gimnazjalnym czy też ‒ jak to jest obecnie ‒ na przełomie podstawówki i liceum, kiedy pojawia się popęd seksualny. Dziewczęta w tym momencie życia, zwłaszcza jeśli chodzi o szkołę, mogą znaleźć więcej zrozumienia i wsparcia. Cały czas otaczają je kobiety nauczycielki, z którymi pewne sprawy zawsze mogą przegadać, będąc w pełni zrozumiane. Tymczasem chłopcy nie są w takiej komfortowej sytuacji, gdyż często jedynymi mężczyznami uczącymi w szkole są pan od WF, ksiądz i ewentualnie pan od informatyki. Nauczycielki co prawda też są w stanie pomóc chłopcom, ale dorastając, potrzebują oni też komunikacji i zrozumienia na męskiej płaszczyźnie. Dobre rozwiązanie Warto przypomnieć, że uczymy się określonych zachowań związanych z rolą społeczną głównie poprzez modelowanie. Dobrze więc, jeśli mamy do czynienia z jak największą ilością wzorców. Oczywiście głównie to zadanie powinno spoczywać w rękach ojców, ale niestety, i myślę, że spora część mężczyzn się ze mną zgodzi, nie każdy ojciec to odpowiedni wzorzec męskości. Rozwój męskości często leży w takim przypadku w rękach kobiet, co nie jest najlepszym rozwiązaniem w zasadzie dla nikogo. Moim zdaniem niezwykle ważne jest zatem stworzenie takich warunków dla chłopców, w których będą mieli dostęp do mądrych mężczyzn. Potrzebują też oni przestrzeni, w której bez przeszkód mogliby poznawać i eksplorować świat męskości. Według mnie jednym z rozwiązań, które mogłyby to umożliwić, są właśnie szkoły męskie. Dlaczego? To w nich chłopcy mieliby możliwość oderwać się od bezpiecznego świata matki i nauczycielek po to, by w gronie rówieśników i w nieograniczających ich naturalnych zachowań warunkach móc uczyć się od dorosłych mężczyzn.