Search the Community
Showing results for tags 'chuć'.
-
Witajcie! Wybaczcie, że jestem mniej niż niedzielnym bywalcem tego forum, być może w innych wątkach są odpowiedzi na moje nastroje. Zacząłem nofap w ubiegłym roku, chyba w sierpniu/wrześniu. Trzymałem się sztywniutko jakieś 100 dni ale już wtedy nachodziły mnie masakrycznie intensywne fantazje. Później pojawiło się kilka wpadek, ale generalnie trzymam się i idzie do przodu - sporo ćwiczę, dieta, od niedawna medytacje, powróciłem także do rozrywek intelektualnych z wyższej półki. Wszystko to współgra z pracą, którą nad sobą konsekwentnie wykonuję. Niemniej co jakiś czas pojawia się P O T Ę Ż N A chuć, z którą ciężko mi sobie poradzić. Przedwczoraj po srogich ćwiczeniach oglądałem sobie przed lustrem moją (coraz wspanialszą!) sylwetkę. Często tak robię za radą Richa Piany, wspomaga to motywację. Zachwycony widokiem postanowiłem uwiecznić swój wizerunek i zrobiłem zdjęcie. Wyszedłem trochę blado więc poprawiłem obróbką, żeby uwydatnić mięśnie, trochę wykadrowałem. Zadowolony poszedłem spać. Następnego dnia wcześnie wstałem przez co się nie wyspałem. Takie dni są ryzykowne dla moich ciągot także do alkoholu, papierosów, kłótni, itd. Tak zaczęło mi chodzić po głowie czy może by jakoś wykorzystać tak doskonale spreparowane zdjęcie do celów seksualno-rozrywkowych. Wymyśliłem, że wyślę je do koleżanek (jedna jest w innym mieście, druga w innym kraju). Idea była taka, że mój nowy wizerunek (sam tors i dół bez twarzy) zostanie przyjęty aplauzem. Moje wyobrażenia sięgnęły tak daleko, że serio zacząłem liczyć, iż przerodzi się to nawet w delikatną grę BDSM na odległość (moje wspaniałe fotki za różne zadania, wyciąganie relacji od ich koleżanek, którym też zrobiło się mokro itd.). Wszystko to miało substytuować zwyczajne fantazje dnia codziennego i harmonizować z nofapem. Oczywiście moja marzenia spełzły na niczym, odzew bowiem był negatywny. Baby niestety to w większości stworzenia bez elementarnej wyobraźni dla zrozumienia męskich potrzeb. Cała ta akcja kończy się jednak sukcesem - jest godzina 22 30 i póki co wytrzymałem bez fapowania. Pomogła modlitwa, mały minus to że wypaliłem kilka papierosów. Moje pytanie jest takie: Jak sobie radzić z tego rodzaju długotrwałymi, wręcz natrętnymi napadami chuci? Czy też tego doświadczacie? Mi to zajęło prawie dwa dni i Faktem jest, że póki co nie mam dużo pracy i też przez to myśli krążą Bóg wie gdzie Pozdrawiam serdecznie, Tomasz
-
Wydaje się, że wielu Panów i Pań stara się sprowadzić wzajemne "motywacje" do bodźców inspirowanych głównie reakcjami chemicznymi ;-) Problem jest jednak, moim zdaniem, szerszy - decydują "właściwości osobnicze" - umownie zwane "cechami charakteru". To mix chemii i psyche - a jak pokazują przeróżne doświadczenia życiowe - czasami jedno implikuje drugie, ale i vice-versa! Sęk chyba w tym, żeby rządziło nami i naszymi czynami raczej nasze własne Psyche (wyjąwszy przypadki oczywistej psychopatii!), niż Chemia! Tylko tak możemy mieć "rzeczywisty wpływ na rzeczywistość"